Od pamiętnego wyjścia na basen minęło trochę czasu. Magda i Kasia – przyjaciółki Ani – już nie wątpiły w nasz związek, a nawet kibicowały nam i wyraźnie były przychylne łączącej nas relacji. Dopytały moją dziewczynę o historię naszego związku. Wyglądało na to, że rzeczywiście zaczęło je coraz bardziej interesować prywatne życie ich „nietypowej” koleżanki. Ania spokojnie opowiadała im o nas bez zagłębiania się w intymne szczegóły, pomimo że niejednokrotnie dziewczyny mocno nalegały.
Relacja między nami rozwijała się wprost cudownie. Coraz więcej czasu spędzałyśmy razem. Wspólne wieczory pełne rozmów, gier i zabaw, zakupy i spacery, dostarczały nam niesamowitego wręcz poczucia bliskości i pozwalały pogłębiać łączące nas uczucie. Uwielbiałam odblokowywać telefon, gdy wiedziałam, że zaraz przeczytam kolejną wiadomość od mojej dziewczyny. Ten niesamowity dreszczyk emocji towarzyszył mi zawsze, gdy wiadomością było zdjęcie. Zawsze było ono zrobione specjalnie dla mnie i niejednokrotnie zawierało treści, które powodowały u mnie przyspieszone bicie serca. Galeria półnagich, nagich i bardzo seksownych zdjęć Ani w moim telefonie zajmowała coraz więcej miejsca, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie – pragnęłam jej z każdym dniem coraz więcej i coraz bardziej. Miałam świadomość, że dawno przekroczyłam już w tym związku Punkt Bez Powrotu i czułam się z tym cudownie.
Pewnego razu wróciłam do domu po dosyć długim i ciężkim dniu w pracy. Zmęczona i wkurzona zrzuciłam z siebie ciuchy i wzięłam szybki, kojący prysznic. Przeszłam do kuchni w samym satynowym szlafroku i odgrzałam sobie obiad z dnia wcześniejszego. Nie do końca miałam ochotę jeść, ale czułam, że powoli zaczyna mi brakować sił.
Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor, żeby jakkolwiek zmącić tą wszechobecną w mieszkaniu ciszę. Wyciągnęłam nogi i oparłam bose stopy o blat stolika. Wzięłam pierwszy kęs potrawy i nagle usłyszałam burczenie telefonu, który zostawiłam w torebce w przedpokoju. Nie ukrywam, że zanim się zastanowiłam, puściłam w eter niewybredną wiązankę łaciny kuchennej. Byłam wręcz oburzona, że ktoś śmie przerywać mi posiłek i odpoczynek.
Złość minęła jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, gdy odblokowałam ekran i zobaczyłam wiadomość od Ani:
A: „Cześć :* Robisz coś ważnego?”.
Czym prędzej odpisałam.
G: „Hej :* Piszę z Tobą”.
A: „Czyli nic ważnego?”.
G: „To jest dla mnie bardzo ważne ;)”.
A: „Uważaj, bo uwierzę :p”.
G: „Mogę Ci to udowodnić ;)”.
A: „Mmm… A jak?”.
G: „A jak chcesz?”.
A: „Hmm… Załóż tę fajną spódniczkę w kratkę i bluzę i chodź ze mną na spacer :*”.
G: „Jakieś jeszcze wytyczne?”.
A: „Tak 😀 Brak stanika! ;)”.
G: „To może w ogóle pójdę naga?”.
A: „Kusisz, ale lepiej nie. Chcę Cię tylko dla siebie :*”.
G: „Masz mnie :)”.
A: „To do zobaczenia na dole za 15 minut :*”.
G: „Pa :*”.
Odpisałam i z ogromnym uśmiechem na ustach odłożyłam telefon do torebki. Byłam niezmiernie ciekawa, co tej kochanej Wariatce chodziło po głowie. Musiała mieć jakiś plan co do tego wyjścia.
Nie pozostało mi nic innego, jak ubrać się według zaleceń Ani. Na szczęście pogoda dopisywała i świeciło piękne Słońce, więc nie bałam się, że zmarznę. Poza tym, przy tej dziewczynie było to i tak nie możliwe. Pod jej ulubioną czerwoną mini w szkocką kratę założyłam czarne, bezszwowe figi, piersi schowałam pod cienką, czarną, sportową bluzą na zamek, który dokładnie zapięłam do samego końca. Na stopy wsunęłam moje ulubione balerinki, przez ramię przerzuciłam torebkę, do której oprócz telefonu mogłam schować klucze. Dzięki dokładnym wytycznym, co do mojego stroju już po kilku minutach opuściłam mieszkanie, zamykając za sobą drzwi. Przy każdym kroku, a zwłaszcza podczas schodzenia po schodach, czułam, jak moje piersi podskakują i ocierają się o przylegający do nich śliski, delikatny materiał czarnej bluzy. Momentalnie postawiło to moje sutki na baczność i wprawiło w przyjemny nastrój.
Moja dziewczyna czekała przy drzwiach wyjściowych z budynku. Miała na sobie jeansowe, jasne ogrodniczki i białą bluzkę z długim rękawem, a na stopach białe adidasy. Przywitała mnie pięknym uśmiechem i rzuciła mi się na szyję, namiętnie całując. Nasze języki splotły się i rozkołysały w swoim ulubionym, czułym tańcu i pieściły wzajemnie. Obie zaczęłyśmy szybciej oddychać. Poczułam dłonie Ani wędrujące po moim ciele. Zadowolona, że wykonałam jej polecenie i ubrałam się dokładnie tak, jak chciała, wsunęła ręce pod spódniczkę i zachłannie chwyciła pośladki. Aż syknęłam, czując lekki, przyjemny ból, ale i olbrzymie podniecenie.
– Grzeczna dziewczynka – pochwaliła mnie, wsuwając opuszki palców pod materiał majtek i dotykając mojej drugiej dziurki.
– No nie wiem, czy taka grzeczna – odpowiedziałam z uśmiechem i mimowolnie wypięłam się nieco bardziej.
– A co masz pod tą bluzą? – spytała, łapiąc za suwak.
– Tajemnica – powiedziałam, łapiąc ją za dłoń i odciągając od pomysłu rozpięcia mi bluzy.
– I tak wiem swoje – uśmiechnęła się, przesuwając palcami po sterczących spod czarnego materiału sutkach.
– Idziemy? – zmieniłam zgrabnie temat.
– Jasne – zgodziła się i wyszłyśmy z budynku.
Szłyśmy wolno, noga za nogą, delektując się ostatnimi tak ciepłymi dniami tego roku. Jesień coraz częściej zaczynała wdzierać się do miasta i przejmować władzę nie tylko nad klimatem, ale i samopoczuciem mieszkańców. Jednak jeszcze ten jeden dzień miał być ciepły i przyjemny. I taki właśnie był. Zwłaszcza że mogłam jego drugą część spędzić w towarzystwie Ani.
Trzymałyśmy się za ręce i rozmawiając, szłyśmy po prostu przed siebie. Nie miałyśmy żadnego celu podróży. Mijałyśmy kolejne puby, restauracje i ulice pełne spacerujących ludzi, którzy też postanowili złapać kilka ostatnich promieni Słońca i podwyższyć poziom witaminy D. Przeszłyśmy nad rzeką po moście pełnym kłódek z wyznaniem miłości, rzucając niemal jednocześnie, że nam jest to niepotrzebne.
Nagle stanęłyśmy przed ogrodzeniem największego miejskiego parku. W sumie perspektywa przechadzki wyłożonymi kostką alejkami była bardzo przyjemna. Z przerażeniem zauważyłam, że na pomysł spaceru właśnie w tym miejscu wpadły całe rodziny z dziećmi oraz mnóstwo przypadkowych ludzi. Prawdziwe tłumy przechadzały się wąskimi, czerwonymi szlakami. Było gwarno, ale i wesoło.
Nie zrażone obecnością tak wielu osób, weszłyśmy na teren parku i spacerowałyśmy tak jak inni. Co chwilę w naszą stronę ktoś puszczał jakieś wścibskie spojrzenie, ale na szczęście obyło się bez głośnych komentarzy lub głupich tekstów. Zauważyłam natomiast, że moja krótka spódniczka przykuwała wzrok zarówno mężczyzn, jak i kobiet. W sumie sama się sobie podobałam w tym stroju, ale peszyła mnie odrobinę ta atencja. Starałam się to ignorować i odganiałam od siebie myśli o gapiących się na mnie ludziach.
– Wszystkim się podobasz – odezwała się nagle Ania.
– Pytanie, czy podobam się Tobie?
– A jak myślisz?
– Nie wiem.
Zatrzymała się i odwróciła mnie przodem do siebie. Spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała:
– Bardzo, ale to bardzo mi się podobasz – zaczęła – I cholernie podniecają mnie Twoje nogi i świadomość, że masz tak mało na sobie. Jakbym mogła, to przeleciałabym Cię na środku ulicy.
– Wariatka – skomentowałam z uśmiechem.
Muszę przyznać, że bardzo spodobało mi się jej wyznanie i podziałało na mnie bardziej, niż mogłabym się spodziewać. O dziwo poczułam silną ekscytację na myśl o kochaniu się na środku ulicy. Ania musiała się czegoś domyślić lub coś zauważyć w mojej reakcji, bo zaraz dodała:
– Jak chcesz, to możemy to kiedyś zrobić…
– Przestań… – obróciłam całą sprawę w żart i zaczęłam iść dalej, żeby nie zobaczyła uśmiechu i delikatnych rumieńców na mojej twarzy.
Szybko podbiegła do mnie i złapała mnie znowu za rękę, wtulając się w moje ramię.
– Usiądziemy gdzieś? – spytała po chwili.
– Chętnie, ale gdzie? Tu jest tyle osób – zauważyłam – Wszystkie ławki są zajęte.
Wtedy Ania pociągnęła mnie stanowczo za sobą. Szłyśmy przed siebie dosłownie chwilkę do miejsca, gdzie wąska wyłożona kostką ścieżka znikała nagle za rzędem wysokich, gęstych krzewów i niskich drzew. Ku mojemu zdumieniu wyglądało, jakby nikt tamtędy nie chodził. Weszłyśmy za duży krzak i moim oczom ukazała się pusta, ocieniona ławeczka. Była mniejsza niż pozostałe w parku, ale zupełnie osłonięta od innych.
– O tej każdy zapomina.
– A Ty skąd o niej wiesz? – spytałam zaciekawiona.
– Odkryłam ją jakiś czas temu – uśmiechnęła się do mnie tajemniczo.
Usiadłyśmy i dalej rozmawiałyśmy jakby nigdy nic. Cieszyło mnie to, że nikt tutaj nie chodził i nikt nam nie przeszkadzał. Nie dało się nie zauważyć, że dzięki osłaniającym nas krzakom było sporo ciszej. Mogłam wsłuchiwać się nie tylko w słowa Ani, ale również w szum liści, które jeszcze dumnie trzymały się gałęzi oraz śpiew ptaków, które postanowiły zostać i nie odlatywać nigdzie na zimę.
Niespodziewanie Ania złapała mnie za nogę, która była bliżej niej i jak gdyby nigdy nic, położyła ją sobie na kolanach. Zaczęła ją od razu głaskać. Przez jej niby niewinny wybryk moje nogi zostały nagle szeroko rozłożone. Szybkim ruchem zasłoniłam krocze materiałem spódniczki i speszona spojrzałam na nią.
– Uprzedzaj mnie, zanim tak zrobisz.
– Czemu? – spytała, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
– Jeszcze się pytasz? – lekko się oburzyłam – Majtki mi było widać.
– To dobrze, że je masz…
– No całe szczę…
– …bo nie chciałabym, żeby ktoś inny zobaczył tą piękną, mokrą cipkę – dokończyła, patrząc mi prosto w oczy.
Zamurowało mnie totalnie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, a dotyk Ani na mojej nodze stawał się coraz przyjemniejszy. Na dodatek zaczęła powoli przesuwać jedną dłoń wyżej, w kierunku mojego uda, a drugą w stronę stopy. Może myślała, że tego nie zauważę, ale poczułam to od razu. Ona jednak mówiła dalej z taką swobodą, jakby ta cała sytuacja w ogóle jej nie ruszała. Minęła kolano i połowę uda. Jej palce zaczęły się wsuwać pod skraj spódniczki. Druga dłoń dotarła do buta i zgrabnym ruchem zsunęła go z mojej stopy.
– Co robisz? – spytałam.
– Nic takiego – odpowiedziała niewzruszona.
Jej dłonie posuwały się dalej. Niestrudzenie, centymetr po centymetrze lewa ręka znikała pod moją spódniczką, a prawa zaczęła masować bosą stopę i dotykać palców.
Nie byłam w stanie zareagować, a może po prostu nie chciałam tego zrobić. Nie przyszło mi nawet do głowy przerywać jej tego, co z każdą chwilą sprawiało mi coraz więcej przyjemności. W końcu poczułam jej palce na majtkach. Powoli masowała przez nie moją kobiecość. Mój oddech zaczął przyspieszać i coraz trudniej było mi się skupić na rozmowie. Na dodatek pieszczoty stopy też skutecznie burzyły wszelkie próby najmniejszego nawet oporu.
– Ktoś tu jest podniecony – rzuciła z uśmiechem, wyczuwając wilgoć, jaką zaczynały nasiąkać moje czarne figi.
– Nie umiem inaczej, gdy się mną bawisz – czułam, że się rumienię.
– Uwielbiam Twoje nogi – zachwyciła się – Jak pięknie się zaczynają, tak pięknie się kończą –skomplementowała.
Muszę przyznać, że spodobał mi się ten komplement.
Nagle pisnęłam cichutko, czując, jak jej paluszki wślizgnęły się pod coraz bardziej mokry materiał majtek i dotknęły mojej łechtaczki. Zaczęły ją masować i pieścić, doprowadzając moją cipkę do wrzenia.
– Jak ja niby wrócę z mokrymi majtkami do domu? – spytałam, starając się ją przynajmniej odrobinę zbić z tropu, bo nieuchronnie prowadziła mnie do spełnienia.
Ania przestała zajmować się moją stopą. Z uśmiechem wzięła na kolana moją drugą nogę, wsunęła obie dłonie pod moją spódniczkę i jednym mocnym ruchem zdjęła ze mnie wilgotne figi.
– Teraz już nie będziesz wracać w mokrych majtkach – powiedziała z wyraźnym zadowoleniem, chowając czarny materiał do kieszeni spodni. Bez słowa odstawiła moją nogę na ziemię i wróciła do zabawy moją cipką i paluszkami stopy, bacznie obserwując moje reakcje.
Z każdą chwilą coraz bardziej szalałam z podniecenia. Mój oddech jeszcze przyspieszył, a po chwili z moich ust wydobył się niekontrolowany jęk rozkoszy, gdy paluszek Ani wszedł w moją rozpaloną i przemoczoną cipkę. Chwilę posuwała mnie nim, jednocześnie masując dłonią wzgórek łonowy. Oparłam się wygodniej o ławkę i oddałam całkowicie w ręce mojej dziewczyny.
– Jesteś tak cudownie mokra i delikatna – zachwycała się.
Odpowiedział jej mój kolejny jęk.
– Rozepnij bluzę – powiedziała nagle.
– To nie najlepszy pomysł…
– Dlaczego?
– Bo… tak jak chciałaś, nie mam nic pod spodem – wyjaśniłam.
– Tym bardziej rozepnij – powiedziała stanowczo i posyłając mi wyzywające spojrzenie.
Zagryzłam dolną wargę i zapatrzona w jej piękne oczy, bardzo powoli rozsunęłam zamek bluzy do połowy. Ania obserwowała mnie, uśmiechając się coraz bardziej lubieżnie. W końcu przeniosła dłoń z mojej stopy pod czarny materiał okrywający moje piersi i mocno złapała za jedną półkulę. Z radością ścisnęła ją mocniej, napawając się delikatnością mojej nagiej skóry i kontrastującym z nią twardym, sterczącym sutkiem.
– Ten strój był świetnym pomysłem – powiedziała – Musisz się tak częściej ubierać na nasze spacery.
Nic nie odpowiedziałam. Jęknęłam tylko głośniej, gdy jej palec mocniej poruszył się w mojej cipce. Robiła mi palcówkę i macała piersi na ławce w parku, gdzie w każdej chwili ktoś nas mógł przyłapać. Ta świadomość w połączeniu z wprawnymi pieszczotami sprawiała, że szalałam z podniecenia, wijąc się pod jej dotykiem. Bardzo szybko znalazłam się na skraju orgazmu.
– Chcesz dojść? – spytała, gdy zaczynałam osuwać się w objęcia rozkoszy.
– Bardzo – wysapałam.
– Rozepnij bluzę do końca i podnieś spódniczkę – powiedziała.
Oszołomiona nie wiedziałam, co zrobić.
– Rozepnij bluzę całkowicie – powtórzyła wolno, nie przerywając pieszczot.
Trzęsącymi się z podniecenia dłońmi zrobiłam, o co mnie prosiła.
– Rozszerz ją i zsuń z ramion – powiedziała.
Zrobiłam tak, jak chciała, podnosząc jednocześnie materiał spódniczki i odsłaniając swoje najczulsze miejsca. Teraz każdy, kto akurat by się tam znalazł, widziałby nie tylko moje prawie nagie ciało, ale i to, jak Ania się mną bawi. Cholernie mnie to podniecało.
Nagle poczułam, jak do mojej cipki wchodzi drugi palec. Razem z pierwszym zaczęły mnie coraz szybciej i mocniej posuwać. Druga dłoń mojej dziewczyny zajmowała się ciągle moimi piersiami. Mocno ściskała sutki, doprowadzając mnie do szaleństwa. Z każdym pchnięciem palców Ani, do moich uszu dochodził coraz bardziej mokry odgłos posuwanej cipki. Byłam praktycznie naga, bezbronna i podniecona do granic możliwości. Ta kochana dziewczyna zdążyła już na tyle poznać moje ciało, że mogłaby doprowadzić mnie do orgazmu zawsze i wszędzie, gdzie tylko by chciała.
I tak się stało. Tylu silnych bodźców nie mogłam wytrzymać długo. Wstrząsnął mną potężny spazm rozkoszy. Świadomość osunęła się w otchłań niekończącej się przyjemności. Przeżywałam cudowny orgazm w objęciach mojej ukochanej. Oddana jej całkowicie, bezgranicznie, bez zahamowań. Każda komórka mojego ciała uwalniała nagromadzoną podczas pieszczot energię. Najlżejszy nawet dotyk Ani powodował eksplozję miliona iskier w moim umyśle i otulał mnie nową porcją przyjemności. Jeśli istnieje raj na ziemi, to mój jest właśnie w jej ramionach.
Ciężko oddychając, powoli dochodziłam do siebie. Poczułam, jak coś wilgotnego dotyka moich warg. Ciągle oszołomiona otworzyłam usta. Palce Ani wsunęły się do środka. Zaczęłam je lizać i ssać. Smakowały moją cipką i soczkami. Delektowałam się tym smakiem, wręcz się nim upajałam. Zaraz potem usłyszałam dźwięk migawki aparatu. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam telefon Ani skierowany obiektywem na moje półnagie, wyeksponowane ciało. Z widoczną satysfakcją robiła mi zdjęcia. Nie omieszkała zrobić zbliżenia na moje piersi i ociekającą wilgocią cipkę.
– Mogę się już zakryć? – spytałam niepewnie, gdy schowała telefon do kieszeni spodni.
– Jasne – odpowiedziała ciepło – Pomogę Ci.
Zapięła mi starannie bluzę, po czym złapała przez nią jeszcze raz moje piersi i ścisnęła delikatnie. Wiedziała, że teraz były bardzo wrażliwe i nie chciała sprawić mi bólu.
– Jeszcze się nie pobawiłaś? – spytałam.
– Ciebie zawsze mi mało – wyjaśniła z promiennym uśmiechem.
– Dawaj majtki, bo i tak miałyśmy wyjątkowo dużo szczęścia, że nikt nie szedł – wyciągnęłam dłoń
po moje figi.
– Zostają u mnie – pokazała mi język – To moje trofeum – oznajmiła dumnie.
– Jak sobie chcesz – udawałam, że mnie to nie obchodzi.
– Jakbym Ci je oddała, to nie mogłabym robić tego…
Jej dłoń ponownie wsunęła się pod materiał mojej spódniczki. Palce szybko odnalazły ciągle mokrą cipkę. Znowu zaczęła mnie delikatnie pieścić.
Muszę przyznać, że dziwnym zbiegiem okoliczności nie spieszyło mi się jakoś bardzo do domu. Było mi niesamowicie przyjemnie, więc siedziałyśmy na tej ławeczce, dopóki Słońce nie zaczęło chylić się ku zachodowi. Ania cały ten czas bawiła się moją cipką, jednak już nie tak intensywnie, jak wcześniej. Nie zmieniło to jednak faktu, że całą drogę do domu byłam bardzo mokra i podniecona. Nie da się ukryć, że mógł mieć na to wpływ fakt, że moje majtki, zamiast zakrywać moje najczulsze miejsca, spoczywały zwinięte w kieszeni spodni mojej dziewczyny.
Po spacerze, a przede wszystkim po tym, co zrobiła mi Ania, czułam się niesamowicie zrelaksowana i usatysfakcjonowana. Wcześniejszy zły humor zniknął bezpowrotnie i na horyzoncie zaczęła pojawiać się przyjemna wizja spokojnej i dobrze przespanej nocy.
Weszłyśmy do naszego domu i wchodziłyśmy po schodach. Oczywiście Ania puściła mnie przodem, żeby skorzystać z okazji i ponownie pomacać moje nogi i nagie pośladki.
– Może przyjdziesz dzisiaj do mnie? – spytałam, stając w lekkim rozkroku na jednym ze stopni.
– Dzisiaj nie mogę – odpowiedziała smutnym głosem, głaszcząc moją pupę – Muszę się jeszcze pouczyć, a jutro wcześnie wstaję.
– A jeśli poproszę w taki sposób?
Podciągnęłam tył spódniczki do góry i wypięłam się mocno. Położyłam dłonie na pośladkach i rozszerzyłam, eksponując się przed Anią. Na reakcję mojej kochanki nie musiałam długo czekać, choć nie do końca takiej się spodziewałam. Pchnęła mnie energicznie do przodu. Żeby się nie przewrócić, puściłam pośladki i oparłam ciężar ciała na dłoniach, wypinając się w jej kierunku jeszcze bardziej.
– Wtedy zrobię Ci tak…
Poczułam, jak jej dłonie mocno ścisnęły i rozszerzyły moją pupę. Jej twarz momentalnie znalazła się pomiędzy pośladkami, a zwinny, ruchliwy język zaczął lizać moją drugą dziurkę. Pisnęłam z zachwytu. Nie umiałam się opanować. Ania doskonale wiedziała, że to mój najczulszy punkt i największa słabość. Nogi mi drżały, a z ust co chwilę wydobywały się niekontrolowane jęki zachwytu.
Dwa jej palce ponownie wsunęły się do mojej cipki. Byłam ciągle wilgotna, więc nie miały z tym najmniejszego problemu.
– Uwielbiam, gdy jesteś taka mokra – zachwycała się Ania.
– Dla Ciebie zawsze i wszędzie – wyznałam.
– Wiem – odpowiedziała.
Z zaangażowaniem posuwała moją coraz bardziej rozgrzaną cipkę i lizała moje tylne wejście, które dla niej zaczynało się rozluźniać. Mokry odgłos chlupania moich soczków roznosił się echem na całej klatce schodowej. Byłam znowu bezbronna i cudownie się z tym czułam.
Po kilku minutach takiej zabawy doszłam na schodach, jęcząc zdecydowanie zbyt głośno. Mało mnie jednak obchodziło, czy ktoś mnie usłyszy. Chciałam, żeby cały świat wiedział, jak mi było dobrze, jakie cuda zrobiła mi ta wspaniała dziewczyna. Oddychałam ciężko, dochodząc do siebie, gdy usłyszałam za sobą podniecony głos Ani:
– Jeszcze z Tobą nie skończyłam…
Odwróciłam głowę w jej stronę i wtedy poczułam, jak jej palce zaczynają sobie torować drogę w głąb mojej drugiej dziurki.
Zawyłam z rozkoszy, zasłaniając dłonią otwarte w ekstazie usta. Oczy uciekały mi w tył głowy i nie umiałam się na niczym skupić. Czułam, jak palce Ani coraz śmielej pozwalają sobie wewnątrz mojego tyłka. Posuwały mnie z każdą chwilą szybciej i mocniej. Nieświadomie wychodziłam jej pchnięciom naprzeciw. Chciałam czuć ją jak najgłębiej i jak najdłużej. Odleciałam na dobre, gdy jej druga dłoń zaczęła szybko pocierać moją łechtaczkę. Kilka sprawnych ruchów po moim guziczku i doszłam po raz kolejny tego dnia.
Opadłam bezwładnie na schody naga od pasa w dół. Tylko chłód stopni na policzku trzymał mnie jeszcze na tym świecie. Nie mogłam uwierzyć, że ta cudowna dziewczyna zrobiła ze mną dzisiaj to, co chciała i to aż trzy razy. Byłam jej za to niesamowicie wdzięczna i gdybym tylko była w stanie, to już zaczynałabym obmyślać, jak mogłabym się jej zrewanżować.
– Jesteś cudowna – usłyszałam jej ciepły głos.
– Ty… Ty jesteś… Cudowna – wyjąkałam niezdarnie.
– Pomogę Ci wstać – powiedziała i złapała mnie pod ramię.
Czułam się jak pijana, gdy pomagała mi stanąć w miarę prosto na nogach, które ani trochę nie chciały mnie słuchać. Było mi głupio, że sama nie jestem w stanie ustać. Widziałam, że Ania jest szczęśliwa, że doprowadziła mnie to takiego stanu. Uśmiechając się do mnie, poprawiła mi spódniczkę, zakrywając pupę, po czym objęła mnie i przytuliła mocno.
– Kocham Cię – wyszeptała.
– Kocham Cię – odwzajemniłam wyznanie – I kocham to, co ze mną robisz.
– Ja też uwielbiam wszystko, co mi robisz – spojrzała mi głęboko w oczy.
– Wszystko? – spytałam zaciekawiona.
– Tak, nawet to na basenie przy Magdzie i Kasi – przyznała.
– Szaleję za Tobą!
Posłałam jej uśmiech i wpiłam się ustami w jej lśniące i delikatne wargi.
Połączył nas cudowny, delikatny pocałunek. Muskałyśmy się niczym latające obok siebie motyle. Pieściłyśmy się w ten jakże inny niż dotychczas sposób i było to dla nas nie mniej podniecające.
– Muszę już iść – powiedziała nagle Ania – Ale coś mi mówi, że jeszcze się dzisiaj zobaczymy – rozpaliła we mnie ogień nadziei, otwierając drzwi do swojego mieszkania.
– Już nie mogę się doczekać…
– Ja też – puściła mi oczko – Paa – pomachała, zamykając za sobą drzwi.
– Paa… – odpowiedziałam.
Zostałam sama na klatce schodowej. Przed sobą miałam jeszcze dwa piętra do wejścia, a cholernie nie chciało mi się zrobić nawet jednego kroku. Zebrałam się w sobie i trzymając się poręczy, zaczęłam wolno wchodzić na górę. Zdecydowanie dłużej niż zazwyczaj zeszło mi się z pokonaniem schodów, ale w końcu stanęłam przed drzwiami mieszkania. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi, zatrzaskując je za sobą. Liczyłam, że Ania zjawi się niebawem, więc nawet ich nie zamykałam. Rzuciłam torebkę na szafkę i niezdarnie ściągnęłam balerinki ze stóp. Od razu skierowałam się do łazienki. Byłam wykończona i zdecydowanie potrzebowałam długiej i kojącej kąpieli.
Stałam, delektując się przyjemnym wodnym masażem. Nie wiem, jak długo pozwalałam wodzie obmywać swoje ciało. W końcu jednak zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny.
– Jesteś idealna – usłyszałam miły i znajomy głos.
W pierwszej chwili aż podskoczyłam przestraszona, ale zaraz się uspokoiłam, widząc stojącą zupełnie nagą Anię. Zmęczenie minęło momentalnie. Czułam ożywcze uderzenie nowych pokładów energii i szybsze bicie serca.
– Mówiłam, że się zobaczymy… – powiedziała zalotnie, podchodząc do mnie.
Nasze ciała były kilka centymetrów od siebie. Piersi zetknęły się sutkami. Obie nas przeszedł bardzo przyjemny dreszcz.
– Cieszę się, że jesteś, bo mam coś dla Ciebie – szepnęłam, muskając wierzchem dłoni jej pierś.
– Co takiego? – spytała, przysuwając się, jakby łaknęła mojego dotyku.
– Odrobinę przyjemności – wyjaśniłam, głaszcząc nagą skórę jej biustu.
– Taaak?
– Tak. Mam zamiar Ci się odwdzięczyć – trąciłam niby przypadkiem coraz bardziej twardy sutek.
– A za co? – spytała, udając niewiniątko.
– Chodź do łóżka, to wszystko Ci dokładnie opowiem – złapałam ją za dłoń i pociągnęłam w kierunku sypialni.
Tego wieczora i nocy kochałyśmy się jak szalone jeszcze kilka razy. Oprócz palców i języków w ruch poszły też nasze zabaweczki. Coraz lepiej znałyśmy swoje potrzeby i potrafiłyśmy je wzajemnie zaspokajać. Podniecenie nie odstępowało nas na krok, dopóki obie nie byłyśmy w pełni zadowolone i usatysfakcjonowane. Padłyśmy wyczerpane późno w nocy. Zasnęłyśmy zupełnie nagie, wtulone w siebie i niesamowicie szczęśliwe. Już nie mogę się doczekać, gdzie i jaką przygodę przeżyjemy następnym razem. Najważniejsze, że przeżyjemy ją wspólnie.
Category: Uncategorized
-
Sasiadka Ania 10 – Rozkoszny spacer
Małgorzata -
Sasiadka Ania 11 – Noc inna niz wszystkie
Otworzyłam oczy dokładnie w momencie, gdy penis wsuwał się do moich ust. Zrobiłam wielkie oczy z przerażenia, czując, jak wypełnia ich wnętrze i chciałam się bronić. Opanował mnie strach, gdy zorientowałam się, że moje ręce były mocno trzymane za plecami. Nie wiedziałam, co się dzieje. Ogarnęło mnie przerażenie, które z każdą mijającą chwilą zamieniało się w niespodziewaną, obezwładniającą rozkosz. Starałam się skupić na tym, co działo się wokół mnie i gdzie się znajdowałam. Ledwo byłam w stanie zebrać myśli.
Nagle wszystko do mnie dotarło. Uderzyło ze zdwojoną siłą. Byłam w jakimś niedużym pomieszczeniu. Miałam na sobie tylko cienką, białą koszulkę. Siedziałam okrakiem na jakimś mężczyźnie i ujeżdżałam jego penisa. Pomimo trzymanych z tyłu rąk, nie czułam się gwałcona. Uprawiałam seks z nieznajomym, robiąc loda innemu. Mój umysł szalał. Nie pamiętałam, jak znalazłam się w tej sytuacji. Czułam jednak, że zatracam się w tym podniecającym seksualnym akcie.
Moje biodra żyły własnym życiem i same poruszały się energicznie w przód i w tył, dostarczając mi i mężczyźnie pode mną coraz więcej przyjemności. Jego penis szczelnie wypełniał wnętrze mojej przemoczonej cipki. Miałam wrażenie, że soczki aż wylewają się ze mnie. Pogrążając się w ekstazie, spojrzałam w górę. Drugi mężczyzna, który używał moich ust do robienia sobie dobrze, patrzył na mnie z wyrazem błogiej satysfakcji.
– Dobra Suczka – skomplementował moje oralne wysiłki i pogłaskał po głowie.
Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.
Złapał mnie za włosy i zaczął sam nadawać intensywność i głębokość pchnięć. Wchodził na całą długość, sięgając aż do gardła. Krztusiłam się, traciłam oddech, jednak z każdą chwilą podniecało mnie to bardziej.
– Jakbyśmy wiedzieli, że tak lubisz się ruchać, to już dawno byśmy to zrobili – odezwał się nagle za mną kolejny męski głos.
Nie mogłam się odwrócić, bo moja głowa była zajęta zupełnie czymś innym. Poczułam mocny uścisk czyichś dłoni na piersiach. Wiedziałam, że to ten mężczyzna za mną zaczął je ugniatać. Robił to nadzwyczaj wprawnie. Ściskał, ugniatał, szczypał i pociągał sterczące pod bluzką sutki. Sprawiał mi taką przyjemność, że mogłam tylko głośno jęczeć z rozkoszy.
– Wkurwia mnie ta bluzka – wysapał mężczyzna za mną.
Jednym mocnym ruchem rozerwał cienki materiał, który do tej pory osłaniał moje piersi. Pozbawione osłony zaczęły mocniej się kołysać pod wpływem ruchów pozostałych dwóch mężczyzn.
– No teraz to ja rozumiem – zachwycił się, łapiąc mocno za nagi biust.
Ponownie ściskał i bawił się moimi półkulami, mając już je bezbronne i całkowicie podatne na jego pieszczoty.
Myślałam, że oszaleję. Czułam się wykorzystywana, a jednocześnie było mi coraz przyjemniej. Mój umysł nie był w stanie zrozumieć buzujących we mnie uczuć.
– Lubisz w tyłek? – spytał nagle ten za mną.
Chciałam krzyczeć, protestować, ale dwaj pozostali przyspieszyli i wzmocnili swoje ruchy. Miałam świadomość, że ta zabawa przekroczyła już wszelkie granice i chciałam, żeby się skończyła. Jednak teraz jeden z mężczyzn na całego posuwał moją cipkę, a drugi na całą długość penisa wchodził w moje usta, sprawiając, że musiałam skupić się bardziej na łapaniu oddechów niż na obmyślaniu planu wyswobodzenia się z tej sytuacji.
Poczułam coś chłodnego i śliskiego na wejściu do mojej drugiej dziurki. Po chwili palec trzeciego z mężczyzn zaczął masować moje tylne wejście. Starałam się z całych sił zaciskać mięśnie, ale to powodowało tylko większą rozkosz płynącą z posuwania cipki.
– No proszę, proszę – zachwycił się siedzący za mną mężczyzna, gdy jego palec wszedł do środka z minimalnym oporem.
Posuwał mnie tak chwilę, po czym zaczął wpychać drugi palec. Gdy widział, że szybko przyniosło to efekty, pogłaskał mój pośladek i głośno skomentował z zadowoleniem:
– Widzę, że masz doświadczenie.
Zaczynałam tracić nad sobą kontrolę. Każdy ruch, dotyk czy pchnięcie mężczyzn było dokładnie tym, czego moje ciało pragnęło. Zachowywali się, jakby czytali mi w myślach i robili ze mną dokładnie to i w taki sposób, jak tego chciałam i potrzebowałam.
– Pora na większy kaliber – odezwał się ten z tyłu.
Poczułam, jak jego palce wychodzą ze mnie, a ich miejsce przy wejściu do mojej pupy zajmuje coś znacznie grubszego. Drań drażnił się ze mną, rozcierając śliski i mokry żel, po czym pchnął mocno i wszedł od razu na całą długość.
Zawyłam z rozkoszy, tłumiona penisem w ustach. Oczy uciekły mi w tył głowy i dostałam potężnego orgazmu. Mięśnie moich dziurek jak szalone zaciskały się na penetrujących je penisach, jednak żaden z mężczyzn nie zamierzał przestać. Wszyscy trzej nieustannie posuwali moje dziurki i usta, robiąc sobie dobrze moim kosztem. Najgorsze było to, że coraz mniej mi to przeszkadzało. Byli bardzo wprawnymi kochankami. Bezbłędnie odnajdywali każdy mój czuły punkt i wykorzystywali go bezlitośnie.
Nie wiem, ile to trwało, bo przestało mnie to obchodzić. Liczyło się tylko to, że z każdą chwilą dostarczali mi jeszcze więcej przyjemności. Puściły mi jakiekolwiek hamulce i oddałam się tym trzem mężczyznom bez reszty.
– Róbcie ze mną, na co macie ochotę! – błagałam, wypinając się w ich stronę na czworaka.
Widziałam szerokie uśmiechy na ich twarzach, gdy używali mnie, jak chcieli. Wymieniali się pozycjami, posuwając jednocześnie wszystkie moje dziurki. Na zmianę wchodzili do mojej cipki, tyłka i ust. Spuszczali się obficie, bez ostrzeżenia. Przełykałam kolejne porcje ciepłej, lepkiej spermy i byłam coraz bardziej zadowolona, że mogę im służyć swoim ciałem. Orgazm za orgazmem napływały do mojej świadomości i zamieniały się w jedną niekończącą się przyjemność. Byłam naga, wykończona, cała w spermie, i z każdym kolejnym orgazmem bardziej zmęczona.
Nagle obudziłam się zlana potem. Serce waliło mi jak szalone. Nerwowo rozejrzałam się po ciemnym pokoju. Leżałam w swoim łóżku, ciężko oddychając.
– Cholera, czy to był sen? – pytałam w myślach samą siebie.
Wtedy zobaczyłam śpiącą obok Anię. Jej zrelaksowana, pogrążona we śnie twarz, zaczęła przywracać mój spokój.
– Kurwa, ale pojebany sen! – sama skarciłam swoje myśli i opadłam ciężko na poduszkę.
– Co się ze mną dzieje? Przecież jestem szczęśliwa z Anią.
Spojrzałam na zegarek. Była 2:43, a ja leżałam, trzęsąc się ze strachu. Bałam się zamknąć oczy, byleby tylko nie wrócić do tego dziwnego snu. Coś mnie podkusiło i sięgnęłam dłonią pomiędzy uda. Przeszedł mnie niespodziewany, potężny dreszcz, gdy dotknęłam cipki. Była cała mokra. Podobnie jak prześcieradło pode mną. Nigdy się tak nie czułam. Zupełnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Wiedziałam jednak, czego pragnęło moje ciało.
Obróciłam się do śpiącej Ani i położyłam dłoń na jej ramieniu. Potrząsnęłam delikatnie i pocałowałam w policzek.
– Aniu… – szepnęłam.
Dalej spała w najlepsze, jakbym w ogóle nie starała się jej obudzić.
– Aniu, kochanie – powiedziałam nieco głośniej.
Tym razem poruszyła się i burknęła coś zupełnie niezrozumiałego, ale ciągle się nie obudziła. Miałam już tego dość. Poczułam się olana. Było mi coraz goręcej, moje ciało drżało i domagało się uwagi oraz pieszczot, a moja dziewczyna nie reagowała na moje starania.
Pobudzona do granic możliwości, postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce:
– Albo się obudzisz i przyłączysz, albo zrobię to sama – postanowiłam.
Odkryłam się i wstałam. Zdeterminowana i rozgrzana podeszłam do naszej szafeczki z zabawkami i z szuflady wyjęłam straplessa. Wróciłam do łóżka, zrzucając wcześniej z siebie czerwoną, satynową koszulkę nocną i przemoczone majtki. Położyłam się obok ciągle śpiącej Ani i wzięłam zabaweczkę do ust. Zaczęłam ją nawilżać, choć dobrze wiedziałam, że zaraz znajdzie się w miejscu, które wcale tego nie potrzebowało. Przypomniałam sobie smak penisa nieznajomego mężczyzny z mojego snu i czym prędzej przestałam oblizywać zabawkę. Miałam nadzieję, że wspomnienie tego dziwnego snu już nigdy do mnie nie powróci, a ono zaczęło wdzierać się do mojego umysłu, gdy tylko wzięłam straplessa do buzi. Potrząsnęłam na boki głową, chcąc odpędzić niesforne myśli i o dziwo się udało.
Spokojniejsza wróciłam do mojej gorącej gry. Podkurczyłam i rozłożyłam szeroko nogi. Przesunęłam zabaweczką pomiędzy piersiami i pobawiłam się nimi odrobinę. Sutki już od dłuższego czasu stały mi na baczność, więc każdy, nawet najlżejszy dotyk odczuwałam ze zdwojoną siłą. Stęknęłam cicho, gdy mokry od mojej śliny strapless muskał twarde szczyty. Pozwoliłam dłoni prowadzić go niżej, do miejsca jego przeznaczenia. Z rozkoszą przywitałam jego obecność pomiędzy rozchylonymi płatkami gorącej cipki. Jęknęłam głośno i spojrzałam na Anię.
Dalej spała, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jej oddech był głęboki i spokojny. Zupełne przeciwieństwo mojego, który z każdą chwilą stawał się krótszy, płytszy i bardziej chaotyczny. Strapless prześlizgiwał się pomiędzy wargami mojej kobiecości i pieścił wejście do jaskini rozkoszy. W końcu wślizgnął się do środka, a w pokoju rozległo się głośne westchnięcie. Poczułam cudowną ulgę, że już mam go w sobie. Delektowałam się przyjemnym rozpychaniem i centymetr po centymetrze pozwalałam mu wypełniać mnie coraz głębiej. Przeszedł mnie dreszcz, gdy dotarł do końca. Otworzyłam z wrażenia usta i szybko oddychając, zaczęłam poruszać zabaweczką w moim wnętrzu. Pozwalałam jej wychodzić prawie całej tylko po to, żeby po chwili z impetem wbić ją w siebie do końca. Nie minęło kilka chwil, jak głośny, mokry odgłos zaspokajanej cipki roznosił się rytmicznie po sypialni. Zaczęły mu towarzyszyć jęki, które mimowolnie wydobywały się z moich ust. Przymknęłam oczy i oddałam się przyjemności. Nie wiem dlaczego, ale znowu nawiedziły mnie wspomnienia erotycznego snu i bycia posuwaną przez trzech mężczyzn jednocześnie. Nie umiałam się opanować i powstrzymać olbrzymiego podniecenia, jakie wypełniało moje ciało i świadomość.
– Mam patrzeć, czy pomóc? – usłyszałam nagle ciepły głos Ani tuż przy moim uchu.
Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto na nią. Była wyraźnie zaskoczona, ale i niesamowicie podniecona tym, co widziała. Nie często widywała mnie w tak bezwstydnej pozycji, gdy sama oddawałam się przyjemności. Odkąd jesteśmy razem, starałam się każdą rozkosz dzielić tylko z nią. Nie ważne, czy była obok, czy robiła mi zdjęcia, czy sama pieściłam się, nagrywając filmiki dla niej. Od naszego pierwszego razu liczyła się dla mnie tylko ona. Tym bardziej nie dawał mi spokoju ten nieznośny koszmar. Wywołał tak niespodziewany przypływ podniecenia, że nie byłam w stanie go opanować.
– Weź mnie mocno i szybko – wydyszałam.
– Może jednak wolisz sama? – spytała, drocząc się ze mną.
Patrzyła z pożądaniem na moje pogrążone w ekstazie i szale masturbacji ciało i widziałam, że robiłam na niej olbrzymie wrażenie. Brakowało tylko ostatniego kroku, żeby rzuciła się na mnie i zrobiła to, czego teraz chciałam i potrzebowałam.
– Proszę… – jęknęłam wpychając strapless głęboko do cipki.
– Jesteś tak podniecona, że nie wiem, czy sama sobie poradzę – drażniła palcami moje sutki – Może potrzebujesz dwóch albo trzech osób, żeby porządnie cię wyruchały?
W tamtej chwili zamarłam. Miałam wrażenie, że czytała we mnie jak w otwartej księdze i wiedziała doskonale o moim śnie. Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Poczułam, jakbym ją zdradziła i do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy.
– Przepraszam… – wyjąkałam, cicho szlochając.
– Gosia, co się stało? – spytała zmartwiona Ania i dotknęła mojego czoła – Boże, jesteś rozpalona! – zaniepokoiła się jeszcze bardziej.
– Przepraszam Skarbie – szlochałam, wypuszczając z dłoni straplessa, który momentalnie wysunął się z mojej mokrej cipki.
– Nie strasz mnie! Co się dzieje? – dopytywała z wyraźną troską w głosie.
– Mia…
– Spokojnie… – przytuliła się do mnie i głaskała po głowie.
– Miałam sen… Chyba… Nie wiem… – plątał mi się język.
– Opowiedz mi wszystko – poprosiła.
– Może lepiej nie…
– Dlaczego?
– Bo…
– Bo co? Co się stało?
– Nie, nie mogę.
– Jestem przy Tobie i nigdzie się nie wybieram – zapewniała mnie – Opowiedz…
Pod wpływem jej dotyku i głosu zaczęłam się nieco uspokajać. Czarne myśli oddaliły się, ale niczym burzowe chmury majaczyły gdzieś na horyzoncie. Wtuliłam się w Anię i chłonęłam jej zapach i miłość, jaką mnie obdarowywała.
– Śniło mi się, że… – zawiesiłam na chwilę głos.
– Spokojnie. Jestem przy Tobie.
– Że oddałam się trzem mężczyznom naraz – wyznałam po dłuższej ciszy.
– I co w tym złego?
– To, że cholernie mi się podobało i pozwalałam im robić ze sobą absolutnie wszystko. Miałam ich wszędzie, a moje ciało całe lepiło się od ich spermy.
– Dalej nie widzę w tym nic złego – spokojnie powiedziała Ania.
– Źle mi z tym, że tak bardzo mi się to podobało, bo przecież mam Ciebie i tylko Ty się dla mnie liczysz – wyznałam zmartwiona i zasmucona.
– Dotykali Cię wszędzie? – spytała Ania.
– Wszędzie…
– Tutaj też? – spytała, łapiąc mnie za udo.
– Tak…
– A tutaj? – jej dłoń przesunęła się na biodro.
– Też…
– A tu? – pocałowała mnie w szyję.
– Wszędzie.
– Nawet tutaj? – dotknęła mojej pupy.
– Wszyscy – przyznałam.
– I tu też? – dotknęła moich ust i wsunęła palec do środka.
– Aż do końca.
– To nie pozostawiasz mi wyboru – westchnęła Ania.
– To znaczy? – spojrzałam na nią przerażona.
Złapała mnie za włosy, przysunęła twarz do mojej i spojrzała głęboko w oczy.
– Muszę Cię wyruchać w każdą dziurkę lepiej niż oni, żebyś przestała pieprzyć takie głupoty i zaczęła częściej pieprzyć mnie…
Momentalnie jej dwa palce wdarły się do wnętrza mojej przemoczonej kobiecości. Aż pisnęłam z zachwytu. Zaczęła mnie nimi bardzo szybko i mocno posuwać. Byłam tak mokra, że nie miała najmniejszego problemu z poruszaniem się we mnie.
– Uwielbiam, gdy Twoja cipka jest taka mokra – wysyczała przez zęby – Wtedy wiem, że chcesz mocniej i więcej…
Uśmiechnęła się do mnie, ale w jej oczach szalał dziki ogień pożądania. Znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, co to może oznaczać i już nie mogłam się doczekać, kiedy wcieli w życie wszystkie myśli, które kłębiły się teraz w jej głowie.
Trzeci palec włożyła we mnie praktycznie bez oporu i o ile to możliwe, to jeszcze przyspieszyła tempo, w jakim mnie posuwała. Nie umiałam powstrzymać jęków i coraz głośniej dawałam upust rozkoszy, jaką sprawiała mi Ania. Czułam, że na horyzoncie zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki zbliżającego się orgazmu. Moja kochanka też to czuła i chcąc zaprowadzić mnie na szczyt jeszcze szybciej, wcisnęła do mojej cipki czwarty palec.
Właśnie tego potrzebowałam. Doszłam i wiłam się w jej ramionach, przeżywając pierwsze tej nocy spełnienie. W moim ociekającym wilgocią wnętrzu aż chlupało od soczków, dzięki szybkim ruchom palców Ani.
– Cudowna, mokra cipka – skomplementowała z uśmiechem.
– Twoja… – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć pomiędzy kolejnymi jękami rozkoszy.
– Tylko moja – podkreśliła.
Nie mogłam się z nią nie zgodzić. Całą sobą czułam, że odkąd pojawiła się w moim życiu, to należę tylko do niej. Niejednokrotnie mówiłam jej, że może ze mną robić, na co tylko ma ochotę. Jak dotąd, nie często z tego korzystała, ale miałam nadzieję, że z biegiem czasu, gdy nasza relacja będzie wchodzić na wyższe poziomy, przestanie się krępować i gdy najdzie ją ochota, to weźmie to, co będzie chciała.
Moje ciało po orgazmie potrzebowało chwili odpoczynku, ale Ania nie zamierzała mu na to pozwolić. Nawet na moment nie przestała poruszać palcami w mojej cipce. Zamiast dać mi odetchnąć, to mocno przyssała się do moich podskakujących w rytm jej pchnięć piersi. Zasysała mocno sutki jeden po drugim, przygryzała, po czym wypuszczała z ust z głośnym mlaśnięciem. Jakby tego było mało, to drugą dłonią zaczęła bawić się w okolicach mojego tylnego wejścia.
– O taaak… – jęknęłam, czując dotyk w tamtym miejscu.
– Gotowa na podwójną przyjemność?
– Zawsze…
Kolejne słowa ugrzęzły mi głęboko w gardle, gdy nieoczekiwanie końcówka straplessa zaczęła wsuwać się do mojego tyłka. Ania naparła mocno i po chwili nasza ulubiona zabaweczka, centymetr po centymetrze rozpychała wnętrze mojej drugiej dziurki.
Odpłynęłam po raz kolejny do krainy rozkoszy, gdy moja dziewczyna pchnęła mocno i cały strapless znalazł się głęboko w mojej pupie. Przyjemności, jaką odczuwałam nie byłam w stanie porównać z niczym innym. A to był dopiero początek. Dłoń mojej kochanki trzymająca zabaweczkę zaczęła się poruszać, sprawiając, że sztuczny penis w mojej pupie ożył. Powoli wysuwał się tylko po to, żeby za moment z impetem wbić się znowu do środka. Jęczałam jak opętana, wypychając biodra do góry i starając się wychodzić naprzeciw pchnięciom Ani.
– To dopiero początek zabawy – szepnęła.
Poczułam, że coś większego stara się wcisnąć do mojej rozpalonej cipki. Coś naparło mocno, a ja pisnęłam, czując odrobinę bólu zmieszaną z potężną dawką przyjemności. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, satysfakcję na twarzy Ani.
– Nie mogłam się oprzeć – zatrzepotała rzęsami, posyłając mi niewinny uśmiech.
Ciężko oddychałam i nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet jednego słowa. Jęczałam przy każdym ruchu dłoni Ani wewnątrz mojej cipki. Nie mogłam uwierzyć, że znowu mam ją całą w środku. Czułam się wypełniona i cudownie rozpychana.
– Czuję straplessa – powiedziała zafascynowana – Mogę go nawet dotknąć…
Wtedy moje ciało przeszył kolejny niespodziewany orgazm. Dyszałam ciężko i jęczałam, starając się dojść do siebie.
Nie mogłam się jednak zbyt długo nacieszyć względnym spokojem, bo Ania nagle zaczęła energicznie poruszać obiema dłońmi. Jedną nieprzerwanie baraszkowała w mojej cipce, a druga w szybkim tempie posuwała za sprawą straplessa mój tyłek. Orgazmy przychodziły jeden po drugim w coraz mniejszych odstępach czasu. W końcu zlały się w jedną, niekończącą się rozkosz, która zawładnęła moim ciałem i świadomością. Moje ciało wiło się i drżało, a ja miałam wrażenie, jakbym walczyła o każdy kolejny oddech. Nie wiem, ile razy doszłam, ile razy soczki trysnęły z mojej cipki wprost na Anię, ale za każdym razem, gdy ją widziałam, miałam wrażenie, że jest bardziej mokra. Pomimo tego moje ciało ciągle domagało się kolejnych porcji przyjemności.
Nagle poczułam pustkę w cipce. Otworzyłam oczy, a w stronę mojej twarzy zmierzała dłoń Ani wyciągnięta z mojej kobiecości. Nie musiała nic mówić. Od razu zaczęłam zlizywać z niej swoje soczki. Były słodkie, wręcz cudowne.
– Wspaniale smakujesz – zachwycała się moja kochanka, biorąc na chwilę do ust mokre od moich soczków palce.
Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Całkowicie pochłonęło mnie lizanie jej dłoni, która jeszcze kilka chwil temu była cała w mojej cipce i tak cudownie mnie posuwała. Zawdzięczałam jej tak wiele orgazmów, że nie mogłam zliczyć.
Nawet nie wiem, kiedy Ania się rozebrała. Podsunęła się bliżej i wsadziła w swoją cipkę krótszą część straplessa. Poczułam jej biodra blisko moich, a potem nagłe, szybkie ruchy, które wprawiły łączącą nas zabawkę w dziki taniec wewnątrz mojej pupy. Znowu zaczęłam jęczeć, a moja kochanka razem ze mną. Teraz obie odczuwałyśmy szybko rosnącą przyjemność. Jej biodra obijały się rytmicznie o moje pośladki. Dłonie błądziły po moim nagim ciele, zatrzymując się na chwilę na biodrach. Jednak zaraz potem złapały mocno za piersi, podskakujące w rytm szybkiego posuwania.
– Uwielbiam Twoje cycki – powiedziała, wyraźnie zasapana i ścisnęła sterczące sutki.
Pisnęłam z zachwytu i podniecenia.
– Są Twoje… – zapewniłam.
– Wiem – uśmiechnęła się i nachyliła, zasysając mocno do ust jedną półkulę.
Doskonale wiedziała, ile przyjemności sprawiła mi tymi pieszczotami.
Spojrzałam na moją kochankę. Wyglądała cudownie. Naga, pochylona nade mną, z dłońmi na moich piersiach, rozchylone, pełne wargi ust. Na jej policzkach widoczne były lekkie rumieńce, a na skroniach malutkie kropelki potu. Nie wiem, czy to możliwe, ale zakochałam się w niej po raz kolejny. Zakochiwałam się w niej każdego dnia na nowo, a gdy łączyłyśmy się w czymś tak intymnym, to moje uwielbienie do niej przekraczało wszelkie granice.
– Kocham Cię! – wysapałam pomiędzy kolejnymi jękami rozkoszy.
– Też Cię kocham – odpowiedziała szybko.
– Nie przestawaj – błagałam, oplatając ją nogami.
– Nie zamierzam…
Wyprostowała się. Złapała moje nogi i położyła sobie na ramionach, oblizując i całując wcześniej palce u moich stóp. Mając mnie w takiej pozycji, jeszcze wzmocniła i przyspieszyła ruchy straplessa w mojej pupie. Uwielbiałam, gdy brała mnie tak głęboko. Moje ciało zaczynało już drżeć przed kolejnym orgazmem.
– Tak… Jeszcze! – prosiłam.
– Jak nie zamkniesz tej buzi, to będę musiała ją czymś zatkać – zagroziła z uśmiechem.
– Ciekawe czym?
– Coś wymyślę – odpowiedziała.
– Chciałabym to zobaczyć… – umyślnie prowokowałam ją i pokazałam jej język, oddając się w objęcia przyjemności.
Wtedy nagle Ania z głośnym jękiem wyjęła z siebie strapless, pozostawiając jego dłuższą część w mojej pupie. Zadziwiająco szybko podeszła na czworaka do skraju łóżka i otworzyła szufladę z naszymi zabawkami. Wyciągnęła z niej coś i jęknęła cicho, gdy dotknęła swojego krocza. Odwróciła się z uśmiechem w moją stronę. Nie widziałam, co ma w dłoni, gdy podchodziła znowu do mnie. Wstała, a spomiędzy jej nóg wystawał drugi strapless. Był dłuższy i chyba nieco grubszy niż ten, który dalej znajdował się we mnie.
– Skąd? – spytałam zdezorientowana.
– Kupiłam ostatnio i czekałam na okazję do małych testów.
– Ale… – tylko tyle zdążyłam powiedzieć.
Ania podeszła do mnie i bez ostrzeżenia wepchnęła mi sztucznego penisa do ust. Zaczęła je posuwać, za każdym razem wchodząc odrobinę głębiej. Wysunęła go na moment dopiero, gdy lekko się zakrztusiłam.
– Kładź się – powiedziała władczym tonem.
Posłuchałam jej natychmiast. Położyłam się i patrzyłam z rosnącym podnieceniem, na to, co robi moja dziewczyna.
Stanęła nade mną w rozkroku. Strapless sterczał dumnie spomiędzy warg jej słodziutkiej cipki. Był cały mokry od mojej śliny. Ania uklęknęła za moją głową i odchyliła ją do tyłu. Zabaweczka znalazła się dokładnie przy moich wargach, które jakby same się rozsunęły. Wtedy sztuczny penis znowu wszedł pomiędzy nie i wepchnął się głęboko, aż zaczęłam się krztusić.
– Tę dziurkę też z przyjemnością przelecę – usłyszałam podniecony głos Ani.
Zaczęła poruszać biodrami, posuwając moje usta. Z każdą chwilą jakby mniej się kontrolowała, a przez to strapless wchodził odrobinę głębiej.
Zaczęłam odczuwać coraz większą przyjemność z jej obecności w tym miejscu. Zwłaszcza gdy położyła się na moim nagim ciele i złapała za ciągle będący w mojej pupie drugi strapless. Od razu zaczęła nim poruszać, posuwając znowu moją drugą dziurkę. Odpływałam, przyjmując pchnięcia obu zabawek z rosnącym podnieceniem. Jakby tego było mało, usta Ani zaczęły ssać i lizać moją łechtaczkę. Piszczałabym z zachwytu, gdyby nie strapless, który rozgościł się w moich ustach na tyle głęboko, że sięgał gardła. Z każdą chwilą przestawałam panować nad swoim ciałem. Ania dokonała rzeczy prawie niemożliwej. Zajmowała się jednocześnie moją cipką, pupą i ustami, dokładnie jak trzej mężczyźni w moim śnie. Zaspokajała moje żądze w najcudowniejszy i najdoskonalszy sposób.
Pod wpływem jej pieszczot doszłam znowu. Miałam wrażenie, że i Ania jest na skraju wytrzymałości i nie pomyliłam się wcale. Nagle przestała się mną bawić. Wyjęła z siebie strapless i stanęła nade mną. Była cała spocona. Jej ciało lśniło od wilgoci w bladym świetle docierającym zza okien. Patrząc na mnie, zaczęła w szalonym tempie pocierać swoją łechtaczkę i wkładać do swojej cipki trzy palce. Wiedziałam, co chce zrobić i miałam wielką nadzieję, że jej się to uda.
– Dojdź – błagałam prężąc nagie ciało.
Na jej reakcję nie musiałam długo czekać. Nagle z jej cipki, prosto na mnie, zaczęły tryskać jej miłosne soczki. Było ich bardzo dużo. Zalały mi twarz, włosy, szyję, piersi i brzuch. Czułam się cudownie, będąc tak udekorowana przez moją kochankę. Pragnęłam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Patrzyłam na szczytującą Anię i nie umiałam się skupić na niczym innym. Czułam się cudownie, mając świadomość, że pokrywają mnie soczki mojej dziewczyny.
W końcu osunęła się na mnie z wysiłku i wycieńczenia. Ciężko oddychała, a jej nagie ciało przy najlżejszym dotyku przechodziły dreszcze. Przytuliłam ją mocno. Nasze nagie, zaspokojone ciała wtuliły się w siebie, jakby chciały stać się jednością. Chłonęłyśmy swoją obecność, ciepło i miłość. Nigdy wcześniej nie przeżyłyśmy razem czegoś tak szalonego i intensywnego. Jeszcze długi czas nic nie mówiłyśmy, tylko leżałyśmy przytulone.
– Już Ci lepiej? – odezwała się nagle Ania.
– Jest mi cudownie.
– Nie o to pytałam.
– A o co?
– Czy choć odrobinę odgoniłam od Ciebie te porypane myśli?
– Nawet bardziej niż odrobinę – posłałam jej ciepły uśmiech – Dziękuję.
– Nie ma sprawy. Zawsze chętnie pomogę – wyszczerzyła się słodko.
– Oby nigdy więcej nie było takiej potrzeby… – zamyśliłam się.
– Oby była jak najczęściej – puściła do mnie oczko.
– Co masz na myśli?
– Wydaje Ci się, że tylko Ty miewasz takie sny, po których masz wyrzuty sumienia?
– No, a nie?
– No wyobraź sobie, że nie – uśmiechnęła się tajemniczo – Ale ja po takim śnie przychodzę i przytulam się do Ciebie i kocham się z Tobą i jest mi jeszcze cudowniej.
– Może faktycznie dramatyzowałam…
– Nie… Po prostu tak czułaś i bardzo się cieszę, że mi o tym opowiedziałaś.
– Bo mogłaś mnie przelecieć?
– No jasne – była wyraźnie zadowolona z siebie – Ale wiem też, że mi ufasz.
– To może opowiesz mi swoje sny?
– Chętnie, ale nie dzisiaj.
– Dlaczego?
– Bo nie mam sił na kolejne igraszki – nachyliła się i pocałowała mnie w usta – Dobranoc Kochanie!
Odwróciła się do mnie tyłem i wtuliła we mnie pupą. Objęłam ją i cmoknęłam delikatnie w ucho.
– Dobranoc Najdroższa – szepnęłam, kładąc się i zamykając oczy.
Byłam jej niesamowicie wdzięczna za to, co zrobiła. I nie chodziło tylko o seks, ale o danie mi pewności, że zawsze mogę na nią liczyć, że jest dla mnie, a ja dla niej. Dzięki niej zrozumiałam, że mój sen wcale nie był tęsknotą za mężczyznami, ani tym bardziej formą zdrady. Był znakiem i bodźcem, dzięki któremu dotarło do mnie, że nasz związek wchodził na kolejny, wyższy, może lekko szalony poziom.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 12 – Sesja zdjeciowa
Powoli zbliżał się koniec roku, a wraz z nim moje ulubione Święta Bożego Narodzenia. W telewizji, radiu i na witrynach sklepowych coraz częściej pojawiały się reklamy i świąteczne ozdoby. Nie mogłam uwierzyć, że doczekałam pierwszych Świąt, które spędzę z Anią. Oczywiście znając moje szczęście, każda będzie u swoich rodziców. To schodziło jednak na drugi plan. Po raz pierwszy od długiego czasu będę miała komu kupić prezent i o kim ciepło myśleć przed położeniem się spać w rodzinnym domu.
Z każdym kolejnym dniem upewniałam się, że Ania jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Coraz częściej rozumiałyśmy się bez słów, a spędzany wspólnie czas był pełen czułości, dobroci i wzajemnego wsparcia. Bardzo chciałam wynagrodzić jej jakoś znoszenie moich humorków i dać w prezencie coś wyjątkowego. Długo zastanawiałam się i rozmyślałam, co by to mogło być. Pytałam nawet znajomych, co podarowaliby na moim miejscu. W końcu wpadł mi do głowy niesamowity pomysł – wisiorek z naszym wspólnym zdjęciem.
Wykonanie takiej błyskotki nie było niczym skomplikowanym, ale wymagało wtajemniczenia mojej dziewczyny w całą „operację”. Stwierdziłam jednak, że to stosunkowo niewielka cena za jej uszczęśliwienie. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam spytać Anię, czy da się namówić na małą sesję zdjęciową.
– Ale rozbieraną? – spytała lekko zaskoczona.
Miałam wrażenie, że gdzieś głęboko zaciekawiła ją moja propozycja.
– Kochanie… – dopowiedziałam ciepło – Z przyjemnością bym Cię zobaczyła w takiej sesji, ale myślałam o czymś zwyklejszym – posłałam jej uśmiech.
– Przepraszam – zarumieniła się, zawstydzona własnymi myślami.
Podeszłam do niej i przytuliłam mocno. Spojrzałam jej głęboko w oczy.
– Nigdy mnie nie przepraszaj za takie cudowne myśli – cmoknęłam ją w usta.
– To jaka to ma być sesja? No i po co?
– Mam plan na prezent dla mojej pięknej dziewczyny na Święta – wyjaśniłam, nie zagłębiając się w szczegóły.
– Ale poznasz mnie z nią?
– Z kim?
– No z tą twoją piękną dziewczyną! – odpowiedziała, teatralnie zarzucając włosami.
– Jak się zgodzisz, to zapoznam Cię z nią choćby za chwilę – puściłam jej oczko.
– Skoro tak, to się zgadzam, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim?
– Że to ja wybiorę fotografa.
– Masz kogoś konkretnego na myśli? – spytałam zaciekawiona.
– Mam koleżankę z kółka fotograficznego, która robi świetne fotki i mogę do niej jutro napisać…
– Zgoda – przerwałam jej, całując delikatnie dolną wargę, podbródek i szyję.
– Tak od razu zgoda?
– A dlaczego nie? Przecież jeśli możemy dać jej zarobić, a przy tym czuć się swobodniej, to tylko lepiej.
– No tak – zgodziła się ze mną Ania.
– Umówisz nas na przyszły tydzień? – spytałam, dalej całując jej szyję.
– Postaram się – szepnęła – A kiedy mnie z nią zapoznasz?
– Z kim?
– Miałaś mnie poznać ze swoją piękną dziewczyną – przypomniała.
– A faktycznie…
Przestałam całować Anię. Przeszłam za nią i zasłoniłam jej oczy rękami. Nachyliłam się do jej ucha i szepnęłam cicho:
– Idź przed siebie…
Sterowałam nią i poprowadziłam do przedpokoju. Od kilku dni stało tam duże lustro, w którym przeglądałam się tuż przed wyjściem z domu. Stanęłyśmy przed nim: Ania z przodu, a ja za nią. Zabrałam dłonie i pozwoliłam jej otworzyć oczy. Jednocześnie zaczęłam całować jej szyję i ramiona.
– I jak Ci się podoba?
– Kto?
– No… moja piękna dziewczyna – wyjaśniłam, zasysając skórę z jej szyi, co wywołało gęsią skórkę na jej ciele.
– Ale przecież to tylko ja… – szepnęła Ania.
– To patrz dalej – poprosiłam.
Sięgnęłam do jej topu. Zsunęłam ramiączka i jednym pociągnięciem obsunęłam materiał w okolice bioder. Nie czekając na jej reakcję, rozpięłam stanik i rzuciłam go na podłogę obok nas. Ujęłam jej piersi w dłonie i zaczęłam zachłannie masować, co chwilę szczypiąc coraz bardziej twarde sutki.
– A co teraz myślisz o mojej dziewczynie?
– No… no teraz trochę lepiej…
– Prawda? Też tak uważam, ale pokażę Ci coś jeszcze…
Gdy skończyłam to mówić, to uklęknęłam za Anią. Złapałam za zsunięty top oraz krawędź szortów na gumce i jednym, płynnym ruchem ściągnęłam je do samych kostek razem z majtkami. Moja dziewczyna pomogła mi uwolnić ją od tych ubrań i już po chwili stała przed lustrem zupełnie naga.
Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Chwyciłam jej pośladki, rozszerzyłam i wpiłam się ustami w jej tylną dziurkę. Lizałam zachłannie, mocno i obficie nawilżałam jej tylne wejście. Ania szybko zaczęła jęczeć z rozkoszy. Położyła dłoń na mojej głowie i dociskała ją mocniej do swojej pupy. Po kilku rozkosznych chwilach przerwałam pieszczoty i wstałam, przesuwając biustem po nagim ciele stojącej przede mną dziewczyny. Ponownie złapałam w dłonie jej piersi i bawiłam się nimi.
– I co? Fajna ta moja dziewczyna? – spytałam, zsuwając jedną dłoń niżej, na jej brzuszek.
– Ca… całkiem niezła… – wysapała, zdezorientowana Ania.
– Ooo… To poczekaj na ciąg dalszy… – zachwalałam ciało mojej kochanki.
– A co zamierzasz?
– Pokażę Ci, jak jej cipka tryska z zachwytu podczas orgazmu – wydyszałam podniecona.
Szybko przeniosłam dłoń z brzuszka Ani pomiędzy jej uda. Odszukałam łechtaczkę pomiędzy wargami coraz bardziej gorącej cipki. Była już taka mokra, a jej guziczek taki nabrzmiały. Skupiłam na nim prawie całą uwagę i pocierałam go intensywnie. Z ust Ani co chwilę wydobywał się głośny jęk rozkoszy, nogi się pod nią uginały, a ciało zaczynało coraz częściej drżeć.
Wiedziałam, że bardzo jej się podoba to, co jej robiłam. Przeniosłam drugą dłoń od tyłu na jej cipkę i wsunęłam do jej ociekającego wilgocią wnętrza od razu dwa palce. Zapiszczała z zachwytu, przyjmując je bardzo głęboko.
– Patrz na nią… – kazałam Ani podziwiać w lustrze swoje odbicie.
Otworzyła oczy i wpatrywała się w swoje wijące się z rozkoszy ciało. Wyciągnęła dłonie do przodu i oparła się o grubą, rzeźbioną oprawę zwierciadła. Była zachwycona tym, co widziała i wyraźnie chciała więcej, a ja zamierzałam jej to dać.
Czując, jak jej cipka się rozluźniła, wsunęłam do niej trzeci palec i przyspieszyłam ruchy obu dłoni. W szalonym tempie pocierałam jej łechtaczkę i robiłam jej palcówkę, nieuchronnie prowadząc ją na sam szczyt rozkoszy.
– O taaak… – sapała coraz głośniej Ania.
– Prawda, że jest śliczna? – spytałam, nie przestając pieścić jej ciała.
– Taaak… – jęknęła – Jest cudowna… – zgodziła się w końcu ze mną.
– Cieszę się, że się zgadzamy w tej sprawie – dodałam z triumfem.
I właśnie wtedy Ania dostała orgazmu. Jej ciało zaczęło drżeć. Targały nim niekontrolowane spazmy rozkoszy, a z jej cipki trysnęły miłosne soczki, ochlapując podłogę, mnie i lustro przed nami. Moja dziewczyna nie była w stanie ustać i osunęła się naga wprost w moje ramiona. Objęłam ją i mocno przytuliłam do siebie. Głaskałam ją po głowie i czekałam, aż dojdzie do siebie. Chwilę to zajęło, zanim jej oddech się unormował i była w stanie się poruszyć. Przez ten czas obie obserwowałyśmy w lustrze jej piękne, nagie i zaspokojone ciało.
– Masz śliczną dziewczynę – odezwała się po chwili Ania.
– Prawda, że jest piękna i wyjątkowa?
– Tak, jest fantastyczna – uśmiechnęła się.
– Jak chcesz, to mogę Ci ją co jakiś czas odstąpić do małej zabawy – zaproponowałam.
– A nie obrazi się?
– Myślę, że Ty też jej się spodobasz i będziecie się razem świetnie bawić.
– Skoro tak… To muszę ją kiedyś zaprosić do siebie albo pod prysznic.
– Jak dla mnie, to możesz się z nią tutaj spotykać, choćby w salonie, albo i w sypialni.
– Nie będzie Ci to przeszkadzać?
– Jakoś sobie z tym poradzę – uśmiechnęłam się do rozkosznie bezbronnej Ani.
– Chciałabym widzieć, jak sobie z tym radzisz – powiedziała.
– Jeśli chcesz, to na pewno Ci pokażę – puściłam do niej oczko.
– Z przyjemnością to zobaczę…
Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Przytuliłyśmy się do siebie i jeszcze chwilę tak siedziałyśmy na mokrej od soczków Ani podłodze. Pomogłam jej wstać, pozbierałam ubrania z podłogi i podałam, żeby mogła się ubrać. Ja w tym czasie posprzątałam po naszych małych harcach i uśmiechnęłam się, patrząc w lustro, w którym jeszcze kilka chwil temu Ania oglądała swój orgazm.
Usiadłyśmy w pokoju i włączyłyśmy telewizor. Ania i miękki koc były dla mnie spełnieniem marzeń po całym długim dniu. Wieczór po raz kolejny minął nam bardzo szybko na rozmowach i kolejnych odcinkach ulubionego serialu. Wzięłyśmy szybki prysznic i poszłyśmy spać. Nagie, wtulone w siebie, czułyśmy się cudownie zrelaksowane, bezpieczne i kochane.
Nie wiem, kiedy minęła noc i zadzwonił budzik. Zaczął się kolejny dzień z nowymi wyzwaniami. Zjadłyśmy śniadanie i podwiozłam Anię na uczelnię w drodze do pracy. Po mniej więcej trzech godzinach usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. To był SMS od Ani:
A.: „Gadałam z Pauliną i jesteśmy umówione na środę :*”.
Byłam zachwycona, że moje marzenie i plan zdobycia prezentu dla Ani zaczyna się spełniać i wszystko idzie w dobrym kierunku. Odpisałam szybko:
G.: „Super 😀 Już się nie mogę doczekać! :*”.
A.: „Ja też ;)”.
Wróciłam do swoich obowiązków i pozwalałam sprawom toczyć się swoim tempem. Jasne, że byłam podekscytowana wizją sesji z Anią, ale starałam się myśleć o tym jak najmniej. W domu rzucałam się wir sprzątania, jechałam na zakupy lub odwiedzałam popołudniami rodziców. To nieco pozwoliło mi zapomnieć o zbliżającej się środzie i żyć normalnie. Nawet w pracy wszystko szło po mojej myśli, bo stosy papierów nieubłaganie piętrzyły się na moim biurku. Normalnie byłabym wściekła, ale nie tym razem. Z Anią też widywałam się sporadycznie, bo zaczęły jej się na studiach zaliczenia i musiała się na tym bardziej skupić.
W końcu nadeszła długo wyczekiwana środa. Zaraz po pracy pojechałam do domu, gdzie już czekała na mnie Ania, ubrana w czarne bojówki i cienki top w takim samym kolorze, na który zarzuciła również czarną koszulę, ale nie zapinała guzików. Przywitałam się z nią czułym pocałunkiem, po czym zrzuciłam z siebie ubranie i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam po kilku minutach i stanęłam przed szafą. Doskonale wiedziałam, w co mam się ubrać, bo myślałam o tym już od kilku dni. Założyłam na siebie białą bieliznę, a dla kontrastu czarne, samonośne pończochy. Pupę zakryłam czerwoną, luźną mini w szkocką kratę, a na ciało zarzuciłam śnieżnobiałą koszulę z bufiastymi rękawami. Całości dopełniały czarne szpilki.
Ani o mało oczy nie wyskoczyły z wrażenia, gdy mnie zobaczyła. Stała przez chwilę z otwartą buzią i nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Właśnie tak chciałam na nią działać i bardzo podobało mi się, że dopięłam swego.
– Gotowa? – przerwałam coraz bardziej przedłużającą się ciszę.
– Yyy… Tak, jasne… – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
– Coś się stało?
– Nie absolutnie nic – uśmiechnęła się do mnie.
– Może przesadziłam ze strojem? – spytałam, robiąc zgrabny piruet.
– Wyglądasz pięknie – skomplementowała mnie Ania.
– A Ty apetycznie – podeszłam do niej i odchyliłam jedną część jej czarnej koszuli.
– Jak Twoja dziewczyna?
– Dokładnie tak! – zgodziłam się.
Zaczęłyśmy się głośno i szczerze śmiać, na wspomnienie naszej małej zabawy z lustrem.
Założyłyśmy płaszcze i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy pod wskazany przez Anię adres. Niewysoka stara kamienica mieściła się kilka przecznic od naszego domu. Na parterze znajdował się zakład fotograficzny ojca Pauliny. Zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu i podeszłyśmy pod drzwi. Ania nacisnęła klamkę i weszła do środka, a ja zaraz za nią.
Wnętrze było pełne wszelkiego formatu zdjęć z różnych części świata. Na półkach i ścianach stały lub wisiały ramki w dziesiątkach kształtów i kolorów. Na wprost wejścia, po drugiej stronie pomieszczenia stało niewielkie biurko z komputerem, zza którego wstała do nas młoda blondynka. Dziewczyna miała włosy upięte w równy warkocz, który spoczywał jej na ramieniu. Ubrana była w bluzę z kapturem, jeansowe spodnie i typowo zimowe buty. Niby niczym się nie wyróżniała, ale uśmiech miała zniewalający. Podobnie jak błękitne oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcienia niebieskiego w czyichś tęczówkach. Domyśliłam się, że to jest właśnie Paulina.
– Cześć Paula – przywitała ją buziakiem w policzek i uściskiem Ania.
– Cześć. Fajnie, że jesteście – odpowiedziała i wyciągnęła do mnie dłoń.
– Jestem Gosia. Miło mi Cię poznać. Ania mówiła, że robisz cuda z aparatem.
– Mnie również jest miło. Nie wiem, czy takie cuda – zarumieniła się dziewczyna.
– Oj, już nie bądź taka skromna – wtrąciła Ania.
– Dobra to rozbierzcie się i zapraszam do studia – odezwała się, mijając nas i kierując się w stronę drzwi.
Obie popatrzyłyśmy na siebie z uśmiechem i po krótkiej chwili powiesiłyśmy swoje płaszcze na mały wieszak w rogu pomieszczenia.
Paulina podeszła do drzwi wejściowych i przekręciła je na klucz, zamykając nas w środku. Obróciła też karteczkę z informacją „PRZERWA”, żeby nikt nie dobijał się do salonu.
– No to teraz mam czas tylko dla Was – posłała nam uśmiech.
– Super, to co proponujesz? – spytała Ania.
– Zdajemy się na Ciebie i Twoje doświadczenie – zapewniłam.
– To w takim razie chodźcie za mną – odpowiedziała tajemniczo.
Znowu nas minęła i weszła do jednego z pomieszczeń na zapleczu salonu. Ania ruszyła pewnie za nią, a ja za nimi. Moje obcasy stukały głośno o podłogę wyłożoną płytkami, więc starałam się iść bardziej na palcach. Gdy weszłam do pomieszczenia, w którym zniknęła Paulina, zobaczyłam całkiem dobrze wyposażone studio. Białe płótno rozwieszone na statywach przed ścianą, kilka lamp, dodatkowych statywów i aparatów.
– Sporo tu tego – zauważyłam.
– Nie tak dużo jakbym chciała – przyznała Paulina.
– Ale i tak robi wrażenie.
– Dzięki – uśmiechnęła się do mnie – Stańcie przed tym białym tłem, bo zrobimy kilka próbnych zdjęć.
Ustawiłyśmy się we wskazanym miejscu, ale czułyśmy się dosyć nieswojo. Ania nerwowo przestępowała z nogi na nogę, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, nie umiejąc się na niczym skupić.
– To może się przytulcie? Spójrzcie na siebie? – zaproponowała blondynka.
Odwróciłyśmy się z Anią w swoją stronę i od razu się do siebie uśmiechnęłyśmy. Każda poczuła się pewniej i spokojniej. Usłyszałyśmy pierwsze dźwięki migawki aparatu i zobaczyłyśmy błyski lamp ustawionych dookoła. Objęłam moją dziewczynę w pasie i przytuliłam do siebie. Oplotła mnie swoimi ramionami i wtuliła bardziej w moje ciało. Oparłyśmy się o siebie czołami i patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy.
W pewnym momencie zupełnie niespodziewanie się pocałowałyśmy. Nasze usta delikatnie musiały się i pieściły, z każdą upływającą sekundą podnosząc napięcie i temperaturę. Przestałyśmy zwracać uwagę na robiącą nam zdjęcia Paulinę i oddałyśmy się całkowicie temu pocałunkowi. Nie spieszyłyśmy się. Delektowałyśmy się smakiem swoich warg, a po chwili języków. Niespiesznie siłowałyśmy się nimi raz w ustach Ani, a raz w moich.
– OK, chyba mamy to, czego chciałyście – odezwała się nagle nasza pani fotograf.
Przez oszołomienie i odczuwaną przyjemność, dopiero po chwili dotarły do nas jej słowa. Przestałyśmy się całować i spojrzałyśmy na Paulinę. Stała uśmiechnięta i przeglądała na małym ekranie zrobione zdjęcia. Wyraźnie miała wypieki na twarzy, a skrzyżowane i zaciśnięte mocno nogi sugerowały, że jej też udzielił się mocno nastrój panujący w pomieszczeniu i relacja pomiędzy mną i Anią.
– A co ze strychem? – spytała nagle moja dziewczyna.
– Chcecie jeszcze tam zdjęcia?
– Jasne! – prawie wykrzyknęła podekscytowana Ania.
– To chodźcie za mną. Muszę tylko wziąć statyw do aparatu.
Znowu ruszyłyśmy posłusznie za koleżanką mojej dziewczyny. Poprowadziła nas przez drzwi w kierunku starych, kręconych schodów, którymi weszłyśmy na samą górę. Tam weszłyśmy w wąski korytarz i po przejściu kilku metrów weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Cała konstrukcja była drewniana: od podłogi aż po spadzisty dach nad naszymi głowami. Wszystko było lekko zakurzone, ale miało swój niepowtarzalny urok. Dało się też od razu odczuć brak ogrzewania. Mocno zafascynowało mnie to miejsce, a najbardziej leżący pod jednym z okien gruby włochaty dywan.
– A co to? – spytałam, pokazując na niego.
– Chyba jednak wiedziałaś, że tu przyjdziemy – skwitowała Ania.
– Bardziej miałam taką nadzieję – przyznała Paulina, szczerząc się do nas.
– Dlaczego?
– Bo uwielbiam to miejsce, a zdjęcia tu zrobione wychodzą po prostu bajeczne – wyjaśniła z pasją w głosie.
– Mnie to wystarczy. Przekonałaś mnie – zapewniłam ją.
– I co teraz?
– To może zacznijmy od zdjęć pojedynczo. Aniu, stań na dywaniku i czuj się swobodnie. Możesz wyglądać przez okno, pokazywać na coś. Rób tak, żeby te zdjęcia wyglądały na autentyczne i żywe – powiedziała Paulina, przykładając aparat do oka.
Uznałyśmy, że taka indywidualna sesja może być ciekawa i pozwoli każdej z nas jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z obiektywem i poczuć swobodniej w obecności fotografującej nas Pauliny. Ania podeszła do okna i stanęła na kudłatym dywaniku. Rozglądała się bacznie po strychu, ale zaraz zaczęła pozować. Odsłaniała ramiona, zsuwając koszulę, przechylała głowę, puszczała oczko. Widać było, że coraz lepiej się bawi, a aparat pragnie ją uwieczniać. Palec Pauliny praktycznie nie schodził ze spustu migawki. Trwało to może z piętnaście minut, podczas których z coraz większym podziwem patrzyłam na uśmiechniętą Anię.
Przyszła w końcu moja kolej. Zajęłam miejsce przy tym samym oknie. Pomimo szpilek doskonale czułam, jaki miękki i świeży był leżący pode mną dywan. Zupełnie nie pasował do tego miejsca, podobnie jak Ania, ja czy Paulina. Tym bardziej byłam w szoku, jak taki kontrast potrafi zbudować nastrój. Po sesji mojej dziewczyny poczułam się odprężona i też pozowałam z uśmiechem. Skupiłam się całkowicie na tej chwili i nawet nie zauważyłam, że Ania zniknęła na chwilę.
Wróciła idealnie w momencie, gdy uniosłam nieco spódniczkę, do linii pończoch i puściłam ją swobodnie. Odwróciłam się w stronę okna i wypchnęłam biodra do tyłu, eksponując bardziej pupę i sprawiając, że czerwona mini podjechała odrobinę za wysoko. Po cichu liczyłam, że uda mi się przynajmniej lekko nakręcić Anię i robiącą nam zdjęcia blondynkę. Jednak tego, jaki przyniosło to skutek, nie mogłam przewidzieć.
Nagle moja dziewczyna podeszła do mnie i mocno pocałowała. Nie spodziewałam się tak intensywnego pocałunku. Nasze języki gwałtownie się pieściły, a dłonie Ani błądziły po moim ciele. Poczułam się cudownie i totalnie nie obchodziło mnie, że Paulina ciągle robiła nam zdjęcia. Starałam się oddawać każdy pocałunek, ale były tak szybkie, że czasem nie byłam w stanie.
Ania wykorzystała moje zaskoczenie i zdezorientowanie i stanęła za mną. Zaczęła całować mój kark, a jej dłonie coraz zachłanniej dotykały przez ubranie mojego ciała. Chciałam je złapać i zatrzymać przynajmniej na moment, ale poruszały się zbyt szybko i nieprzewidywalnie. Wtedy poczułam język Ani na moim uchu i aż ugięły się pode mną nogi. Całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz i cicho jęknęłam. Ona jakby na to czekała. Wiedziała, że ma mnie teraz w garści i może ze mną zrobić wszystko.
Nie przestając lizać mojego ucha, przeniosła dłonie na guziki bluzki i zaczęła je wolno rozpinać. Jeden po drugim od góry aż do samego dołu wyjmowała z małych, białych dziurek koszuli. Świat zaczął mi wirować, gdy zsunęła mi z ramion okrywający mnie kawałek materiału i pozwoliła mu spaść na dywanik u naszych stóp. Mocno chwyciła w dłonie moje piersi okryte jedynie cienkim, koronkowym stanikiem. Bawiła się nimi, ściskała i drażniła coraz bardziej sterczące z podniecenia sutki, a wszystko to na oczach Pauliny i przed obiektywem aparatu.
– Co robisz? – spytałam cicho.
Nie wypowiedziała ani jednego słowa, a jedyną jej reakcją było przeniesienie dłoni niżej na gumkę, która utrzymywała na miejscu spódniczkę.
– Ania… – szepnęłam.
– Ciii… – starała się mnie uspokoić.
Poczułam, że uklęknęła za mną, po czym jednym stanowczym ruchem zsunęła z bioder miniówkę aż do podłogi. Podniosła najpierw jedną, a później drugą moją nogę i odłożyła na bok zbędny jej zdaniem kawałek garderoby.
Zostałam teraz w samej białej bieliźnie i czarnych pończochach. Czułam się prawie naga i cholernie podniecona. Spojrzałam na Paulinę. Ciągle robiła zdjęcia, stojąc ze skrzyżowanymi i zaciśniętymi mocno nogami. Nie wiem, czy to możliwe, ale miałam wrażenie, że dostrzegłam niewielką ciemniejszą plamkę na spodniach w jej kroczu. Widocznie to, co widziała, wywarło na niej dużo większe wrażenie, niż sama chciała przyznać.
Tymczasem Ania wstała i ponownie zaczęła bawić się moim biustem, z tą jednak różnicą, że dłoń włożyła do miseczki stanika i mocno ścisnęła twardy z podniecenia sutek. Jęknęłam głośno, czując na skórze dotyk jej palców. Moje ciało coraz bardziej wiło się w jej objęciach. Poczułam, że druga ręka Ani zaczyna zsuwać się po brzuchu coraz niżej.
– Aniu… – szepnęłam.
Przeniosła dłoń na moją głowę i odwróciła moją twarz w swoją stronę.
– Kocham Cię – wyszeptała i pocałowała mnie namiętnie.
Nasze języki tańczyły i oplatały się wzajemnie. Takimi drobnymi z pozoru gestami była zawsze w stanie sforsować moją obronę i zrobić ze mną absolutnie wszystko.
W końcu jej palce wślizgnęły się pod materiał koronkowych majtek. Złapała dłonią moje krocze i ścisnęła stanowczo. Aż zasyczałam, gdy poczułam tak mocny i nagły dotyk na cipce. Palce Ani momentalnie zaczęły przesuwać się pomiędzy wargami mojej kobiecości. Od razu wyczuła, jaka byłam mokra.
– Uwielbiam Cię taką… – szepnęła mi do ucha i zaczęła je znowu lizać.
Coraz trudniej było mi nad sobą panować. Z ust coraz częściej wydobywały się głośne, niekontrolowane jęki rozkoszy. Po kilku chwilach takiej zabawy osunęłam się kolanami na dywan, a Ania razem ze mną. Jej zwinne palce szybko odnalazły nabrzmiałą do granic możliwości łechtaczkę i w szalonym tempie zaczęły ją pocierać. Z prędkością samolotu odrzutowego prowadziła mnie do cudownego spełnienia. Ja natomiast mogłam tylko jęczeć i oddawać się jej pieszczotom na tym urokliwym, chłodnym strychu i pozwalać Paulinie fotografować każdą moją reakcję i każdy fragment ciała, który znalazł się w kadrze aparatu.
Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a dopadł mnie potężny orgazm. Moje ciało drżało i wiło się w spazmach rozkoszy. Krzyknęłam głośno, a z mojej cipki trysnęły miłosne soczki, mocząc moją bieliznę, pończochy i ozdabiając leżący pod nami włochaty dywanik. Prawie nie mogłam oddychać i dłuższą chwilę zajęło mi dojście do siebie. W tym czasie Ania nawet o milimetr nie przesunęła dłoni z mojego ciała.
Jęknęłam głośno, gdy w końcu wyjęła dłoń z moich majtek, trącając przy tym obolałą i nabrzmiałą łechtaczkę. Przytuliła mnie mocno od tyłu i głaskała po głowie, szyi i ramionach. Czułam się taka zaspokojona i bezpieczna. Wiedziałam, że właśnie tak wygląda szczęście.
– Uwielbiam, gdy dochodzisz – szepnęła mi na ucho.
– Uwielbiam, gdy Ty to sprawiasz – odpowiedziałam, posyłając jej uśmiech.
– Potraktuj to jako mały rewanż za akcję na basenie – rzuciła, pokazując mi język.
– Podobno Ci się podobało! No i nikt tam nie robił zdjęć – powiedziałam trafnie.
– Zdjęć może nie, ale to były moje przyjaciółki z uczelni i obie widziały, jak dochodzę – wyjaśniła.
– No OK, to jesteśmy kwita?
– Nie do końca…
– To znaczy? Co jeszcze?
– Jeszcze jestem Ci winna za tę akcję przed lustrem – uśmiechnęła się do mnie.
– Uznajmy, że to był rewanż za park – przypomniałam nasz niedawny spacer.
– No dobra, ale i tak jeszcze dzisiaj jesteś moja! – posłała mi zawadiacki uśmiech.
– Zawsze jestem Twoja…
Pocałowałyśmy się jakby na znak przypieczętowania naszych słów. Chwilę nasze usta i języki nie mogły się od siebie oderwać. Po chwili jednak spojrzałyśmy obie na Paulinę. Dalej stała z zaciśniętymi i skrzyżowanymi nogami. Na twarzy miała bardzo widoczne wypieki i przeglądała zrobione nam zdjęcia.
– Mam nadzieję, że nie zgorszyło Cię to, co robiłyśmy? – spytałam.
– Nie, nie… To było bardzo… bardzo… – wyraźnie szukała słowa – Pouczające – powiedziała w końcu z uśmiechem.
– Czyli się podobało – walnęła bez pardonu Ania.
– No… tak… – przyznała nieśmiało Paulina – Jesteście takie piękne i aż czuć od Was miłość.
– Bardzo dziękujemy, że tyle z nami wytrzymałaś – uśmiechnęłam się do blondynki.
– Nie ma sprawy – odwzajemniła uśmiech – Jak powiedziała Ania: bardzo mi się podobało.
Z pomocą mojej dziewczyny wstałam i założyłam na siebie spódniczkę i koszulę. Podeszłam do Pauliny, zapinając guziki. Widziałam, jak wpatrywała się w mój dekolt i muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało.
– Myślisz, że coś się da wybrać z tych fotek? – zmieniłam temat na neutralny.
– Jasne! – odpowiedziała z entuzjazmem – Jest cała masa wspaniałych zdjęć.
– Fantastycznie – szczerze ucieszyłam się, słysząc to z jej ust.
– Nie łatwo było utrzymać rękę nieruchomo – rzuciła Paulina – Ale jakoś się udało.
– To fakt, że przy takiej lasce jak Gosia, bardzo trudno sprawić, żeby ręka się nie ruszała – rzuciła dwuznaczny żart Ania.
Zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a ten żart bardzo rozładował atmosferę. Wyszłyśmy ze strychu i po kręconych schodach zeszłyśmy z powrotem do salonu fotograficznego. Od razu zauważyłyśmy, że przed drzwiami stoją dwie osoby, więc Paulina szybko pobiegła otworzyć. Wpuściła klientów, zapraszając ich z uśmiechem do środka. W międzyczasie sięgnęłyśmy po nasze płaszcze i się ubrałyśmy.
– Dam Ci znać, jak już zgram zdjęcia – powiedziała do Ani, obejmując ją i całując w policzek.
– Będę czekała – puściła do niej oczko moja dziewczyna.
– Bardzo miło było Cię poznać – przytuliła mnie i pocałowała, co odrobinę mnie zdziwiło, ale było niezwykle miłe.
– Co złego, to nie ja – uśmiechnęłam się.
– Właśnie widziałam – skwitowała kilkadziesiąt ostatnich minut Paulina.
– To pa i czekam na wiadomość – powiedziała Ania, otwierając drzwi.
– I koniecznie napisz, ile się należy za sesję – przypomniałam.
– Spokojnie, na pewno się odezwę – pomachała nam na pożegnanie blondynka.
Wyszłyśmy na ulicę. Szarówka późnej jesieni mocno dawała już o sobie znać. Szybko poszłyśmy do samochodu i wróciłyśmy pod nasz dom. Weszłyśmy na górę, do naszego mieszkania, cały czas rozmawiając i mocno przeżywając mile spędzony czas i niezwykłą sesję zdjęciową. Dopytywałam Anię o jej znajomość z Pauliną, ale nie wyczułam niczego nietypowego w jej odpowiedziach. Dziewczyny po prostu znają się z liceum i razem chodziły na kółko fotograficzne. Zgodnie przyznałyśmy jednak, że jest śliczna i ma niezwykłe oczy.
– A widziałaś jej reakcję na nas?
– Mówisz o lekko mokrych spodniach?
– Tak.
– Nie dało się tego nie zauważyć – uśmiechnęła się Ania.
– Mam nadzieję, że nie sprowadzimy jej na złą drogę.
– Chcesz powiedzieć, że to, co robimy, jest złe? – niebezpiecznie spytała.
– Nie to miałam na myśli głuptasie.
– A co?
– To dlaczego ona nie miałaby być tak szczęśliwa?
– Masz rację – przytaknęłam – Niech będzie. Miałabyś na nią ochotę? – po raz pierwszy spytałam Anię wprost o inną kobietę.
– Może gdyby nie było Ciebie, albo jeśli stwierdzisz, że chciałabyś, żebyśmy razem się z nią pobawiły – zarumieniła się moja dziewczyna.
– A Ty byś tego chciała?
– Czego?
– Żebyśmy się razem z nią pobawiły? – drążyłam temat.
– Może kiedyś… – odpowiedziała tajemniczo – Ale na razie, to chcę…
– Czego chcesz?
– Ciebie!
Rzuciła się na mnie i szybko zdjęła mi koszulę i spódniczkę. Bielizna również szybko znalazła się gdzieś na podłodze. Nie pozostałam jej dłużna i już po kilku chwilach obie tuliłyśmy się do siebie prawie całkowicie nagie. Mnie zostały na nogach tylko pończochy. Kochałyśmy się do późnych godzin nocnych, zmieniając pozycje, używając zabawek i dostarczając sobie mnóstwa przyjemności. Nie wiem, czy to był idealny dzień, ale na pewno zakończył się tak, jakbym chciała kończyć każdy – u boku mojej kochanej Ani.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 13 – Gorace Swieta
Paulina zaprosiła nas po odbiór zdjęć już po kilku dniach od niezwykłej sesji. Zanim do niej podjechałyśmy, udało mi się z nią skontaktować i wybrać jedno, które miało się znaleźć w medalionie dla Ani. Poprosiłam ją o dopasowanie formatu i wydrukowanie gotowej fotografii, żebym mogła umieścić ją już w odpowiednim miejscu. Nie było z tym żadnego problemu, a zdjęcia otrzymałam ukradkiem w kopercie, gdy Ania przeglądała pozostałe fotki. Miałyśmy z dziewczynami dużo frajdy, podziwiając pracę Pauliny i nie omieszkałyśmy komplementować wyjątkowości ujęć i profesjonalnego sznytu, jaki nadała zdjęciom. Najdziwniejsze było to, że za to wszystko nie chciała nawet grosza. Ania stwierdziła później, że musiałyśmy wywrzeć na niej bardzo pozytywne wrażenie, skoro tyle czasu poświęciła nam zupełnie za darmo.
Dla mnie liczyło się jednak to, że dzięki sprawnym działaniom Pauliny, prezent na Święta dla Ani udało mi się zdobyć dużo wcześniej, niż początkowo zakładałam. Mając ogarniętą tak ważną sprawę, mogłam się skupić na innych rzeczach. Po pracy prawie codziennie jeździłam do rodziców i pomagałam im w przygotowaniach do zbliżającego się Bożego Narodzenia. Lepiłyśmy z mamą pierogi i uszka, piekłyśmy pierniki, a z tatą sprzątaliśmy i zaglądaliśmy w kąty, których normalnie nikt by nie odkurzał. W całym domu dało się czuć wyjątkową atmosferę. Do mieszkania wracałam potwornie wykończona, ale starałam się nie zaniedbywać Ani i naszej relacji.
Po jednym z takich długich dni czekała na mnie niemała niespodzianka. Wsadziłam klucz do zamka i nagle drzwi szybkim ruchem otworzyła mi moja dziewczyna.
– Gdzieś Ty była? – spytała – Dzwonię do Ciebie od godziny. Martwiłam się.
– Spokojnie – powiedziałam łagodnie i zerknęłam na telefon – Cholera, bateria mi padła – wyjaśniłam – Co się stało?
– Wygadałam się – spojrzała na mnie przerażona.
– A dokładniej?
– Wygadałam się o Tobie, o nas – jej oczy zaszkliły się od łez.
– Komu? – też udzieliła mi się lekka panika.
– Mamie… – odwróciła się i skryła twarz w dłoniach.
Podeszłam do niej i przytuliłam od tyłu. Objęłam ją ramionami i pocałowałam w szyję.
– Iii? Co powiedziała?
– Że musi z Tobą porozmawiać – jej głos lekko się łamał pod wpływem szlochania.
– Ale powiedziała tacie? Zrobiła Ci awanturę? – dopytywałam.
– Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu mnie wysłuchała i powiedziała, że…
– Że chce ze mną porozmawiać – uprzedziłam odpowiedź.
– Boże i co teraz? Co zrobimy? – coraz bardziej panikowała Ania.
– Skarbie… Przede wszystkim musisz się opanować i uspokoić – głaskałam ją po głowie.
– Łatwo Ci mówić. Twoi rodzice wiedzą o…
– Tak. Wiedzą, że jestem bi i że jesteśmy razem i bardzo nas wspierają.
– Boję się, że moi tacy nie są i to się źle skończy – dała się porwać pesymizmowi.
– Nic się nie skończy. Zaufaj mi – znowu cmoknęłam ją w szyję, a zaraz potem w policzek.
Poczułam słone łzy spływające po jej ślicznej, delikatnej buzi. Szybko zaczęłam je spijać, coraz łapczywiej obsypując ją pocałunkami. Nie minęła chwila, jak nasze usta się zetknęły, a języki zaczęły tańczyć w swoim ulubionym tańcu miłości. Czułam, że Ania się rozluźnia i uspokaja. Miałam wrażenie, że przebywanie ze mną działa na nią tak samo kojąco, jak jej obecność na mnie.
– Wszystko będzie dobrze – szepnęłam, gdy nasze usta się rozłączyły.
– Jesteś tego pewna?
– Tak – uśmiechnęłam się do niej – Tylko nie płacz, proszę.
– Postaram się.
– Zuch dziewczyna – otarłam jej ostatnią, samotną łzę spływającą po policzku – A mama niech przyjdzie do mnie jutro, powiedzmy o 15:30.
– Powiem jej – znowu wyglądała, jakby czekała na skazanie.
– Spytaj, czy jej pasuje i daj mi znać Kochanie – pogłaskałam jej twarz – Będę czekała na wiadomość.
– OK, to lecę – wyszeptała i po chwili wyszła z mieszkania.
Zostałam sama. Miałam teraz moment, żeby zdjąć z siebie płaszcz i ściągnąć buty, bo widząc roztrzęsienie Ani, nie miałam na to czasu. Nawet o tym nie pomyślałam. Przeszłam do pokoju i opadłam zmęczona na kanapę. Nie minęła chwila, a dostałam wiadomość od Ani:
A.: „Mamie pasuje 15:30 i powiedziała, że chętnie napije się kawy :*”.
Szybko odpisałam:
G.: „Super, to zapraszam na kawę 🙂 Już jesteś spokojniejsza?”.
A.: „Tak, dziękuję. Mama mnie przytuliła i powiedziała, żebym się nie martwiła ;)”.
G.: „To chyba dobry znak :*”.
A.: „Tak mi się wydaje, ale zobaczymy jutro no i jest jeszcze kwestia taty 🙁 ”.
G.: „Małymi kroczkami. Najpierw rozmowa z mamą, a później reszta świata :D”.
A.: „Kocham Cię :*”.
G.: „Ja też Cię Kocham :* Głowa do góry. Damy radę ;)”.
Starałam się pocieszyć Anię za wszelką cenę. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że zareagowała tak emocjonalnie, bo zależy jej na mnie i na naszym związku. Mnie też bardzo zależało i liczyłam w głębi serca, że rozmowa z jej mamą przebiegnie pomyślnie i nasz związek zostanie chociaż zaakceptowany. Nikt nie musiał nas przecież od razu kochać, ale akceptacja była czymś, na czym bardzo nam zależało. Zwłaszcza u najbliższych.
Cały kolejny dzień w pracy nie potrafiłam się na niczym skupić. Momentami czułam się, jakbym miała gorączkę. Sama zaczęłam siebie uspokajać i w końcu zaczęło to przynosić efekty. Jednak gdy wróciłam do domu, to wszystko znowu zaczęło do mnie wracać. Rozmyślałam o możliwych konsekwencjach i wyjściach, gdyby rozmowa nie poszła po naszej myśli.
Z tego wszystkiego rzuciłam się w wir sprzątania. Ogarnęłam całe mieszkanie przed wizytą mamy Ani i udało mi się jeszcze wziąć prysznic. Odświeżona i coraz bardziej pewna siebie, założyłam wygodne jeansy i sweter, żeby czuć się swobodnie. Na stole w kuchni postawiłam kupione wcześniej ciasteczka, włączyłam ekspres do kawy i w tej samej chwili usłyszałam otwieranie drzwi kluczem.
Pobiegłam przywitać gości. Ania z mamą już zdążyły wejść do środka i zamknęły za sobą drzwi. Spojrzały na mnie i się uśmiechnęły na przywitanie. Odwzajemniłam uśmiech i zaprosiłam obie dalej do mieszkania. Weszłyśmy do kuchni, a Ania od razu zabrała się za robienie kawy. Dzięki temu ja mogłam usiąść przy stole z jej mamą.
– Gosiu, zapewne wiesz, dlaczego chciałam się z Tobą spotkać? – zaczęła mama Ani, przechodząc od razu do sedna.
– Domyślam się – odpowiedziałam spokojnie.
– Ania powiedziała mi, że… – zawiesiła na chwilę głos, jakby pewne słowa nie chciały przejść jej przez gardło – … że jesteście razem.
– Tak, to prawda – przytaknęłam.
– Domyślałam się tego – zaczęła tłumaczyć – Ania od jakiegoś czasu sporo przebywa u Ciebie, a nawet coraz częściej nocuje.
Teraz to Ania wyglądała na zaskoczoną i patrzyła to na mamę to na mnie, a w jej oczach malowało się niewypowiedziane zdumienie. Widocznie nie podejrzewała swojej rodzicielki o taką dociekliwość. Mama Ani zrobiła nagle poważniejszą minę i spytała:
– Zdajesz sobie sprawę, że ona ma dopiero dziewiętnaście lat?
– Oczywiście, jestem tego świadoma, ale żadnej z nas nie przeszkadza różnica wieku – odpowiedziałam.
– Nie chcę być źle zrozumiana, bo nie mam absolutnie nic przeciwko Tobie, czy Wam. Po prostu boję się, jak zareagują sąsiedzi i rodzina, gdy zaczną się dowiadywać i czy nie będą Wam dokuczać – wypowiadała kolejne wątpliwości – I najważniejsze, czy to nie zrani Ani.
– Niech sobie inni mówią, co chcą, a ja i tak kocham Gosię i nie wyobrażam sobie życia bez niej – wtrąciła się emocjonalnie Ania.
Jej mama uśmiechnęła się serdecznie na te słowa i miałam wrażenie, że jej oczy stały się jakby lekko wilgotne. Wzięła głęboki oddech i powiedziała:
– W takim razie życzę Wam szczęścia i wszystkiego, co najlepsze. Nie zamierzam stać Wam na drodze. Mam tylko nadzieję, że poradzicie sobie z wszelkimi oznakami nietolerancji, jakie mogą Was spotkać.
– Zawsze będę dla Ani ostoją i wsparciem. Razem postaramy się przejść przez wszystko i pokonać wszelkie przeciwności – zapewniłam.
Po moich słowach zauważyłam dużą ulgę na twarzy mamy Ani. Wyglądało, jakby olbrzymi ciężar spadł jej z serca.
– Planujecie zamieszkać razem, skoro Ania ma już klucze? – spytała już zupełnie rozluźniona.
– Bardzo bym chciała, ale nie zamierzam jeszcze tak definitywnie się przeprowadzać – odezwała się Ania – Po prostu nie chcę już niczego ukrywać przed najbliższymi.
– To w takim razie kiedy chcecie powiedzieć o tym tacie?
Zapadła cisza na dłuższą chwilę. Pogrążyłyśmy się w rozmyślaniach i szukaniu rozsądnego wyjścia z sytuacji.
– To może podczas Wigilii? – wypaliła nagle Ania.
Jej mama o mało się nie udusiła, bo wzięła akurat łyk kawy. Po krótkiej chwili wybuchnęłyśmy wszystkie śmiechem.
– To mogłoby być wcale nie głupie, ale pod jednym warunkiem – znowu zamyśliła się mama Ani.
– Pod jakim? – spytałyśmy równocześnie.
– A pod takim, że koniecznie musisz być u nas na Wigilii – spojrzała na mnie z uśmiechem.
Nie ukrywam – zamurowało mnie, bo kompletnie się tego nie spodziewałam, ale w środku skakałam i szalałam wręcz ze szczęścia, że spędzę ten wyjątkowy w roku czas z Anią. Oczywiście zgodziłam się bez wahania pomimo sporego zmieszania. Widziałam radość malującą się na twarzy Ani. Coś mi mówiło, że ten pomysł bardzo jej się spodobał.
Posiedziałyśmy jeszcze kilkadziesiąt minut i pogadałyśmy tak normalnie, jak sąsiadki – o wszystkim i o niczym, po czym mama Ani stwierdziła, że musi się już zbierać.
– Na pewno chcecie teraz wszystko same obgadać – uśmiechnęła się, wstając – Bardzo dziękuję za kawę i ciasteczka. Miło się rozmawiało.
Najbardziej jednak zaszokowało mnie to, co zrobiła, gdy odprowadziłyśmy ją pod drzwi. Objęła mnie i mocno przytuliła na pożegnanie. Byłam w takim szoku, że o mało nie padłam. Dopiero słowa Ani wyrwały mnie z zamyślenia:
– Przyjdę pogadać za jakiś czas, bo mam coś do dokończenia na zajęcia.
– Jasne, nie ma sprawy. Przecież masz klucz – puściłam do niej oczko.
– Jak chcecie sobie dać buziaka, to mnie to nie przeszkadza – powiedziała nagle mama Ani i zaczęła schodzić po schodach.
Stałyśmy obie jak słupy soli, nie dowierzając, aż w końcu Ania cmoknęła mnie w usta i pobiegła za mamą.
Po tym dniu obie bardzo się uspokoiłyśmy. Wiedziałyśmy już, że mama Ani jest nam przychylna i to dawało duże poczucie komfortu. Często rozmawiałyśmy i rozmyślałyśmy o tym, jak poinformować jej tatę o naszym związku. W końcu stwierdziłyśmy, że planowanie nie ma większego sensu i postanowiłyśmy iść na żywioł. Co więcej, podczas jednej z moich wizyt w rodzinnym domu, moi rodzice też zaprosili nas do siebie. Obiecałam, że odwiedzimy ich w Pierwszy Dzień Świąt.
W międzyczasie udało mi się kupić jeszcze jeden mały drobiazg, który zamierzałam dać Ani, gdy będziemy same. Razem wybrałyśmy też upominki dla naszych rodziców. Moi mieli dostać komplet satynowej pościeli, a Ania wybrała dla swoich cyfrową ramkę na zdjęcia. Do tego każdy z ojców miał otrzymać małą butelkę „wody ognistej”, a mamy – po zestawie kaw i herbat o nietypowych smakach i aromatach.
Przez natłok obowiązków nawet się nie obejrzałam, gdy nadszedł tak długo wyczekiwany dzień. Od rana chodziłam jak podminowana. Emocje we mnie buzowały i nie potrafiłam się uspokoić. Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej obawiałam się reakcji taty Ani. Do mojej świadomości wdzierały się przeróżne scenariusze, z których kilka przyprawiało mnie o gęsią skórkę i niemałego doła. Niemal jak mantrę powtarzałam sobie w głowie: „będzie dobrze, będzie dobrze”, ale nie przynosiło to oczekiwanego skutku.
Kolacja Wigilijna miała się zacząć po szesnastej. Nie zamierzałam się spóźnić. Już dawno na stole w kuchni stały talerze z pierogami i krokietami oraz pudełko pierników, które przygotowywałyśmy razem z mamą. Do ostatniej chwili starałam się zająć głowę pisaniem wiadomości do znajomych i oglądaniem durnych seriali w telewizji. Liczyłam, że choć na chwilę pozwoli mi to zapomnieć o nerwowo skręcającym się żołądku, ale na próżno.
W końcu rzuciłam się w wir przygotowań. Naga weszłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż, podkreślając nieco mocniej oczy. Włosy starannie upięłam w ciasny kucyk. Miejsce za uszami i pomiędzy piersiami delikatnie posmarowałam swoimi ulubionymi perfumami, po czym przeszłam do pokoju. Tu czekały na mnie przygotowane wcześniej ubrania. Długo zastanawiałam się, co na siebie założyć na tak wyjątkową okazję. Mój wybór padł na czarne koronkowe majtki, czarne, samonośne pończochy oraz czerwoną sukienkę z długimi rękawami. U góry mocno przylegała do nagiego ciała, a od pasa w dół opadała swobodnie, zasłaniając nogi do połowy ud. Całości dopełniały czarne szpilki na czerwonej od dołu podeszwie oraz dodatki w postaci srebrnych kolczyków i łańcuszka z wielką literą „A”, który dostałam od Ani.
Dochodziła szesnasta, więc zabrałam z kuchni potrawy, a z przedpokoju torebkę z telefonem i dwoma zapakowanymi dla Ani prezentami i wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Wolno zeszłam po schodach, starając się nie zawadzić obcasem o stopnie. Stanęłam w końcu przed drzwiami mieszkania Ani i wzięłam kilka głębszych oddechów. Dopiero po chwili nacisnęłam dzwonek i czekałam. Przez kilka wyjątkowo długich sekund nie działo się nic. Wreszcie usłyszałam szybkie kroki. Ktoś bardzo sprawnie otworzył zamek i energicznie nacisnął na klamkę. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta i rozradowana Ania. Też miała na sobie sukienkę, ale coś mi mówiło, że to jeszcze nie jest ta, w której zamierzała usiąść do Wigilijnej Kolacji. Rzuciła się na mnie i przytuliła mocno, o mało nie wytrącając mi z rąk jedzenia.
– Wyglądasz prześlicznie – skomplementowała mój wygląd i cmoknęła mnie w usta.
Chciałam, żeby ten pocałunek potrwał odrobinę dłużej, ale Anie się odsunęła i wzięłam mi z ręki jedną z toreb.
Weszłyśmy do środka, a Ania zamknęła za nami drzwi. Zabrała drugą torbę i szybkim krokiem poszła do kuchni, zalotnie kołysząc biodrami. Odłożyłam torebkę na szafkę w przedpokoju i podążyłam jej śladem. Już po chwili stałam w pachnącym jedzeniem pomieszczeniu, gdzie krzątała się jej mama, ale samej Ani już nie było. Przywitała mnie serdecznie z uśmiechem i uścisnęła.
– Ślicznie wyglądasz – rzuciła od razu.
– Bardzo dziękuję.
– Ja przebiorę się później. Sama rozumiesz…
– Oczywiście. Szkoda byłoby poplamić kreację na wieczór.
– Dokładnie. Napijesz się czegoś? Kawa? Herbata? – spytała.
– Może lepiej woda, bo ciśnienie i tak już mam za wysokie – odpowiedziałam, szukając odrobiny wsparcia.
– Nie martw się Gosiu – pocieszyła mnie – Wierzę, że wszystko się ułoży.
– Tak Pani myśli?
– Daj spokój z tą „Panią”. Jestem Basia – wyciągnęła do mnie rękę.
– Wiem, ale nie śmiałam…
– Dlatego to ja proponuję – puściła do mnie oczko i otworzyła jeden z garnków, żeby w nim przemieszać.
– Wobec tego niegrzecznie byłoby odmówić – rozpogodziłam się nieznacznie.
– Mądra decyzja…
– Dzień dobry – usłyszałam za sobą niski, męski głos.
Szybko do mnie dotarło, że to tata Ani. Odwróciłam się i dygnęłam, odpowiadając i witając się z gospodarzem.
– Dzień dobry.
– Miło, że sąsiadka zgodziła się do nas przyjść. W taki wieczór nikt nie powinien być sam, a i nam będzie milej i weselej – zagadnął bardzo oficjalnie tata Ani.
– Na pewno będzie niezwykle – odpowiedziałam, a mama Ani aż zakrztusiła się próbowaną potrawą.
– Coś się stało? – spytał mąż.
– Nie, wszystko dobrze. Zgadzam się z Gosią, że to będzie niezwykły wieczór – puściła do mnie oczko.
Wtedy do kuchni weszła Ania. Rozejrzała się uważnie, po czym złapała mnie za rękę i przyciągnęła mnie do siebie.
– Chodź na chwilę do mojego pokoju – powiedziała cicho.
– Okej, już idę. Bardzo przepraszam – powiedziałam do jej rodziców i poszłam za nią, ciągle mocno trzymana za dłoń.
Puściła mnie, dopiero gdy byłyśmy u niej w pokoju i zamknęła drzwi. Objęła mnie wtedy i zaczęła całować. To było bardzo przyjemne. Tego właśnie mi brakowało. Błogość rozchodziła się po moim ciele niczym kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia.
– Wyglądasz tak seksownie, że chętnie zerwałabym z Ciebie wszystko i przeleciała – powiedziała, przesuwając dłońmi po bokach mojego ciała.
– Nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziałam szczerze.
Niestety obie wiedziałyśmy, że na takie zabawy nie było teraz czasu. Jednak Ania i tak bardzo miło mnie zaskoczyła. Uklęknęła przede mną, wsunęła dłonie pod sukienkę i jednym płynnym ruchem zdjęła mi majtki.
– Chcę mieć świadomość, że ich nie masz – uśmiechnęła się, patrząc na mnie z dołu.
Zaczęła delikatnie masować moją cipkę. Momentalnie zrobiłam się mokra i zaczęłam cicho jęczeć, domagając się więcej pieszczot. Ku mojemu rozczarowaniu Ania przestała się mną bawić i oblizała mokre od moich soków palce z głośnym cmoknięciem.
– Pomożesz mi wybrać sukienkę na kolację? – spytała, wstając.
Podeszłam do jej szafy i chwilę przeglądałam ubrania. Starałam się znaleźć coś wyjątkowego i chyba mi się to udało. Wybrałam dla niej najkrótszą spódniczkę, jaką miała. Była na tyle krótka, że gdyby Ania się przychyliła, to odsłoniłaby zdecydowanie zbyt wiele. Beżowy, gruby, sztruksowy materiał zdobiło kilka czarnych guzików. Obok spódniczki rzuciłam na łóżko czarny, sznurowany z przodu top z długimi rękawami.
W międzyczasie Ania uczesała się w dwa kucyki. Miała pełną świadomość, jak na mnie działa taka dziewczęca fryzura. Wyglądała przeuroczo.
– Mam wyjść, żebyś mogła się przebrać? – spytałam.
Na to Ania parsknęła śmiechem. Zsunęła ramiączka sukienki i pozwoliła jej opaść na podłogę. Stała przede mną zupełnie naga. Przez zdenerwowanie i pośpiech nawet nie zauważyłam, że miała na sobie tylko sukienkę. Byłam zła na siebie i obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie przegapię takiej sytuacji.
– Jesteś śliczna – powiedziałam.
– Dziękuję – odpowiedziała mi z lekkimi wypiekami na twarzy.
Zgrabnie wyminęła mnie i podeszła do komody z szerokimi szufladami. Wysunęła jedną i zaczęła przegrzebywać w poszukiwaniu jakiegoś kompletu bielizny pasującego do wybranych przeze mnie ubrań. Zaszłam ją od tyłu, objęłam w pasie i szepnęłam do ucha:
– Jeśli ja nie mam bielizny, to i Ty nie będziesz jej dzisiaj miała.
Odwróciła się do mnie, przytuliła i patrząc mi w oczy, pomachała przed twarzą beżowymi, samonośnymi pończochami.
– Grzeczna dziewczynka – pochwaliłam ją.
– Z Tobą wolę być niegrzeczna – odpowiedziała i ponownie zgrabnie mnie wyminęła.
Stanęła przy łóżku. Jedną nogę podniosła do góry i nachylając się, zaczęła zakładać pończochy. Co chwilę spoglądała na mnie, jakby chciała się upewnić, że na nią patrzę. A było na co. Przez pozycję, w jakiej stała, mogłam podziwiać jej wypięte pośladki i coraz bardziej kuszące dziurki. Gdy obie nogi były już okryte cienką warstwą nylonu, założyła spódniczkę, a na samym końcu czarny top, który pomogłam jej zawiązać. Obie zgodnie stwierdziłyśmy, że w nie widać, żeby którejś z nas czegokolwiek brakowało w garderobie.
– Masz prezent dla rodziców? – spytałam.
– Tak, już jest pod choinką. Położyłam, gdy tata był wcześniej w łazience – wyjaśniła.
– Mam coś dla Ciebie – powiedziałam, stając na tyle blisko, żeby czuć ciepło jej oddechu.
– A co takiego?
– Pierwszą część prezentu.
– To będzie tego więcej?
– Jeśli byłaś grzeczna…
– A jak byłam niegrzeczna?
– Zobaczymy, co da się zrobić – puściłam jej oczko.
Otworzyłam drzwi i na moment wyszłam. Z torebki, którą zostawiłam w przedpokoju, wyjęłam dwa pudełka. Mniejsze podrzuciłam do pozostałych prezentów, pod stojącą w salonie choinkę, a większe zabrałam ze sobą. Szybko wróciłam z większym pakunkiem do pokoju mojej dziewczyny. Ania stała dokładnie tam, gdzie była, zanim wyszłam.
– Proszę – podałam jej pakunek.
– Jaki duży! – wyraźnie zawstydziła się Ania.
– Mam nadzieję, że będzie pasował – wyszczerzyłam się do niej.
– A co to jest?
– Otwórz i przymierz – powiedziałam.
Ania nie czekała nawet sekundy dłużej. Zaczęła mocować się z opakowaniem pudełka. Gdy zdjęła ozdobny papier, to zaniemówiła. Stała z szeroko otwartą buzią i wpatrywała się w trzymany w dłoni prezent.
– Gosia, ale to jest…
– Masażer.
– Ta, jasne – spojrzała na mnie podejrzliwie – Pewnie jeszcze do pleców?
– Nie, do cipki – wyjaśniłam rzeczowo, chociaż obie wiedziałyśmy, co to jest.
– I Ty chcesz, żebym to przymierzyła?
– Chętnie to zobaczę – nie umiałam ukryć uśmiechu.
Ania nie kazała mi jakoś długo czekać. Otworzyła pudełeczko i wyjęła z niego niewielkich rozmiarów owalny kształt z cienkim ogonkiem.
– Jaki delikatny – zachwycała się.
– Bo do masowania delikatnych miejsc.
– A to? – spytała, wyjmując drugi mniejszy przedmiot z opakowania.
– A to dla mnie – wyjaśniłam i zabrałam jej z dłoni małą rzecz.
– Dla Ciebie? – spytała niepewnie.
– Tak, to jest pilot do tego, co trzymasz w dłoni.
– I możesz nim sterować?
– Tak – odpowiedziałam krótko – No przymierz – ponaglałam.
Patrząc mi w oczy, podniosła przód spódniczki. Stanęła w niewielkim rozkroku i powoli wsunęła do swojego wnętrza zabaweczkę. Jej usta rozchylały się coraz bardziej, gdy różowy, owalny masażer rozpychał jej kobiecość. Jęknęła cicho, gdy cały wszedł do środka, a na zewnątrz wystawał tylko jego ogonek, ułatwiający wyciągnięcie.
– Pasuje? – spytałam zaciekawiona.
– Chyba tak…
– Chyba?
– Muszę się przyzwyczaić, ale wydaje się idealny, dziękuję – powiedziała i cmoknęła mnie w usta.
– To skoro tak, to trzeba jeszcze zrobić jedną rzecz…
Sięgnęłam pomiędzy uda Ani i złapałam za wystający z jej cipki ogonek urządzenia. Nacisnęłam i przytrzymałam chwilę jego końcówkę i wtedy zabaweczka wewnątrz mojej dziewczyny ożyła. Ania pisnęła cicho i złapała się mocno mojego ramienia.
– Gosia… On…
– Podoba się?
– Wyłącz, bo zwariuję – patrzyła na mnie maślanymi z podniecenia oczami.
– Jeszcze mogę robić tak…
Zaczęłam pstrykać przyciskami na pilocie, co zmieniało tryby wibracji owalnego cudeńka w cipce Ani. Ta coraz bardziej wiła się przede mną. Jej oddech był coraz płytszy i szybszy, a z ust raz po raz wydobywały się niekontrolowane jęki. W końcu wyłączyłam wibrującą zabaweczkę. Ania spojrzała na mnie jakby jednocześnie wdzięczna za rozkosz i zasmucona końcem pieszczot.
– Później się pobawimy – obiecałam jej i pocałowałam delikatnie w wyschnięte z podniecenia usta.
Ania drżącymi rękami sięgnęła pod spódniczkę i chciała wyciągnąć prezent, ale stanowczo jej tego zabroniłam.
– Będziesz mogła wyjąć, dopiero gdy Ci pozwolę, albo sama wyjmę.
Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale po chwili uśmiechnęła się i poprawiła materiał spódniczki. Powachlowała dłońmi twarz, żeby ochłonąć po naszej małej zabawie. Gdy wypieki na jej buzi nieco się zmniejszyły, mogłyśmy wyjść z pokoju.
Schowałam pilota za manszetę pończochy i już miałyśmy wychodzić, więc podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, ale nagle Ania podbiegła do mnie i od tyłu wsunęła dłoń pod moją sukienkę. Wymacała moje pośladki i wykorzystując moje zdezorientowanie i błogość wywołaną jej dotykiem, wsadziła mi do cipki palec i chwilę mnie nim posuwała.
– Podoba się? – spytała, ale doskonale wiedziała, że tak.
Chwilę mnie tak pieściła i niespodziewanie przestała, zabierając dłoń. Znowu usłyszałam, jak ssie palec, który jeszcze chwilę temu baraszkował w moim wnętrzu. Obróciłam się w jej stronę i uśmiechając się, zbliżyłam swoje usta do jej. Na rozkoszną chwilę połączył nas namiętny, mokry pocałunek i nasze serca znowu zabiły mocniej.
– Wiesz, że uwielbiam, gdy się mną bawisz – szepnęłam po chwili.
– Ja też lubię nasze zabawy – przyznała.
Przytuliłyśmy się do siebie jeszcze na moment, po czym wyszłyśmy z pokoju.
Można powiedzieć, że zrobiłyśmy to w idealnym momencie, bo właśnie wtedy mama Ani nas zawołała. Szybko przeszłyśmy do kuchni.
– Ślicznie wyglądasz córeczko – powiedziała.
– Gosia pomogła mi wybrać – szybko wyjaśniła moja dziewczyna.
– Masz świetny gust – zostałam pochwalona.
– Bardzo dziękuję, ale jak ma się taką ładną modelkę, to raczej nie da się dobrać czegoś źle – przeniosłam uwagę na Anię.
Jednocześnie pomyślałam, że gdyby mama Ani wiedziała dokładnie, co ma, a raczej czego nie ma na sobie jej córka i co ma w sobie, to mogłaby już tego tak nie pochwalać. Zachowałam jednak tę uwagę dla siebie i tylko uśmiechnęłam się do swoich myśli.
Pomogłyśmy nakładać potrawy na przygotowane wcześniej talerze i półmiski. Później zostało już tylko przeniesienie wszystkiego do pokoju i ustawienie na stole. Kolację zaczęliśmy od modlitwy i złożenia sobie życzeń. Wszystko tak pięknie pachniało, że każdy myślał już tylko o tym, żeby w końcu coś zjeść. Potrawy znikały ze stołu w okamgnieniu, a toczące się rozmowy i podejmowane tematy umilały posiłek. Co chwilę patrzyłyśmy z Anią na siebie i się uśmiechałyśmy. Nie uszło to uwadze jej mamy, ale na razie jej tata niczego nie dostrzegł.
W końcu, gdy wszyscy się najedli, przyszedł czas na prezenty. Tata Ani został komisyjnie wybrany Mikołajem, więc stanął przy choince i miał za zadanie wręczyć każdemu paczkę. Ania zgłosiła się na Elfa i szybko uklęknęła przy świątecznym drzewku. Stwierdziłam, że jest to niezła okazja do zabawy. Wyjęłam zza manszety pilot do wibrującej zabawki i uruchomiłam ją. Zaskoczona dziewczyna aż podskoczyła, gdy poczuła drganie w cipce. Momentalnie spojrzała na mnie i zagryzła dolną wargę. Starała się z całych sił zachować kamienną minę. Wyraźnie walczyła, żeby nie dać nic po sobie poznać, ale ja wiedziałam, że z każdą mijającą chwilą rozkosz, jaką odczuwa, jest coraz większa. Kwestią czasu było, kiedy nie da rady zapanować nad podnieceniem.
– Podaj pierwszy prezent – odezwał się nagle jej tata.
Ania półprzytomnym wzrokiem spojrzała w stronę paczek i wybrała jedną, którą szybko podała naszemu Mikołajowi.
– Basia! – przeczytał.
Mama Ani wstała i odebrała swój prezent.
– Gosia – usłyszałam swoje imię.
Wstałam zdziwiona i zanim odebrałam paczkę, to wcisnęłam trzy razy przycisk na pilocie, zwiększając siłę drgań wibratora. Ania pisnęła cicho i mocniej zacisnęła nogi, ale przyniosło to zupełnie odwrotny skutek. Jeszcze mocniej poczuła ruchy zabaweczki w swoim wnętrzu.
Ostatkiem sił podniosła i podała tacie kolejną paczkę. Ten wziął pakunek z jej trzęsących się dłoni i przeczytał głośno napis na karteczce:
– Mama i tata – wyraźnie sam był zaskoczony, ale oddał prezent żonie i wyciągnął dłoń po kolejną paczkę.
Ania starała się coraz szybciej podawać prezenty spod choinki, jakby nagle zaczęło jej się spieszyć. Bałam się przesadzić, ale zaryzykowałam i wcisnęłam przycisk na pilocie jeszcze raz. Moja dziewczyna spojrzała na mnie i przewróciła oczami od odczuwanej rozkoszy.
– Zbyszek – przeczytał z dumą i odłożył swój prezent na fotel.
– Aniu, coś się dzieje? – spytała nagle mama.
– Nie, wszystko dobrze – starała się załagodzić sytuację.
– Nie wyglądasz najlepiej – mama nie dawała za wygraną.
– Może odrobinę za dużo zjadła – wtrąciłam.
– Tak, tak, to na pewno to – Ania z ulgą podchwyciła wymówkę, podając tacie kolejną paczkę.
Podobała mi się walka, jaką toczyła ze swoim podnieceniem. Niestety dla niej, była na z góry przegranej pozycji i tylko kwestią czasu było, kiedy skapituluje. Jednak trzymała się dzielnie i walczyła o każdą sekundę siedzenia w naszym towarzystwie.
– Gosia – znowu przeczytał tata Ani i muszę przyznać, że zdębiałam, ale wstałam i odebrałam swój drugi już prezent.
– I dwa ostatnie chyba możesz przeczytać razem – powiedziała mama Ani.
Mikołaj wziął z coraz bardziej trzęsących się rąk Ani dwie ostatnie paczki i po cichu przeczytał karteczki.
– Faktycznie – zaczął – Oba prezenty są dla Ani. Proszę nasz Elfie – podał jej pakunki z szerokim uśmiechem.
– Dziękuję Mi… Mikołaju – odpowiedziała drżącym głosem.
Wszyscy zaczęli rozpakowywać prezenty, tylko Ania siedziała dalej pod choinką z coraz bardziej zaciśniętymi nogami. Doskonale wiedziałam, co teraz dzieje się w jej głowie i ciele. Była na skraju orgazmu.
– Przepraszam, ale muszę do łazienki – podniosła głowę, wstała i wybiegła z pokoju.
Usłyszeliśmy po chwili trzaśnięcie drzwi i spojrzeliśmy wszyscy po sobie.
– Mam nadzieję, że nic jej nie zaszkodziło – odezwała się mama Ani.
– Myślę, że nie – pocieszyłam ją – Było przepyszne. Sprawdzę, co u niej.
Wstałam i ruszyłam śladem Ani. Stanęłam pod drzwiami i wsłuchiwałam się chwilę w odgłosy dobiegające z łazienki. Wyraźnie słyszałam tłumione jęki, posapywanie i piski. Postanowiłam nie pukać, tylko od razu nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
To, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ania w samych pończochach wiła się z rozkoszy na środku podłogi, pocierając rozgrzaną do czerwoności cipkę. Przy każdym potarciu tryskała z niej fontanna soczków. Druga dłoń mocno ściskała na zmianę piersi i sterczące do granic możliwości sutki. Nigdy bym nie przypuszczała, że nasza mała, niewinna zabawa może dostarczyć jej aż tylu przyjemnych wrażeń i doprowadzić ją do takiego stanu. Całe szczęście to ja weszłam do łazienki, a nie jej rodzice.
Szybko wyłączyłam wibrującą w jej cipce zabaweczkę i uklęknęłam przy niej, obejmując i przytulając mocno. Głaskałam jej głowę i starałam się uciszyć i uspokoić jej rozdygotane ciało.
– Ciii… Już dobrze. Jestem przy Tobie – szeptałam.
Ania starała się złapać oddech, ale średnio jej to wychodziło. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła się uspokajać.
– Wszystko w porządku? – spytałam.
– Po… Podobało Ci się?
– Ty zawsze mi się podobasz – odpowiedziałam bez namysłu.
– Nawet, jak nie potrafię się opanować i robię takie rzeczy?
– Wtedy jeszcze bardziej – powiedziałam szczerze.
Spojrzała na mnie z ciągle widoczną rozkoszą w oczach.
– Rób mi tak częściej – poprosiła z uśmiechem i uroczymi wypiekami na twarzy.
– Jak często?
– Kiedy tylko będziesz chciała. Jestem cała Twoja – wyszeptała.
Na rozkoszną małą chwilkę nasze usta połączył delikatny pocałunek. Języki musnęły się nieśmiało, jakby dawno tego nie robiły. Dłonie zaczęły błądzić po naszych ciałach, wywołując przyjemne dreszcze zarówno u mnie, jak i u Ani. Nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi i głos zaniepokojonej mamy:
– Aniu kochanie, wszystko dobrze?
– Tak – zapiszczała lekko zachrypnięta Ania – Wszystko dobrze, zaraz wyjdę!
– Na pewno nic Ci nie jest?
– Udało się ogarnąć sytuację – odpowiedziałam pewnym głosem.
– W porządku, to czekamy w pokoju na Was – powiedziała mama Ani i zniknęła zza drzwi.
Chwilę siedziałyśmy w całkowitej ciszy. Zupełnie, jakbyśmy bały się poruszyć, bo to oznaczałoby wykrycie nas przez kogoś. W końcu Ania zaczęła chichotać, a zaraz potem ja.
– Boże, ale było blisko kompromitacji – odezwała się pierwsza.
– Czemu?
– Jakby to weszła moja mama, a nie Ty to spaliłabym się ze wstydu – wyjaśniła.
– No faktycznie byłoby średnio – zgodziłam się z nią – Ale przynajmniej mogłam sobie popatrzeć, jak dochodzisz.
– I co Ci po tym patrzeniu?
– Mam to w pamięci i mogę się zachwycać w każdej chwili.
– Nie ma czym – pokazała mi język.
– Tobą, twoim ciałem, orgazmem, po prostu wszystkim – pogłaskałam ją po twarzy.
– Przesadzasz.
– Po prostu wiem, co mnie kręci.
– Czyli?
– Ty!
– A Ty cholernie kręcisz mnie – przyznała Ania i znowu się pocałowałyśmy.
Minęło kilka chwil, które z nieukrywaną przyjemnością spędziłyśmy na podłodze łazienki Ani w swoich objęciach. Pocałunek był niezwykle słodki i miły, ale trzeba było wracać do czekających w pokoju rodziców.
– Musimy wracać – szepnęłam.
– Wiem. Pomożesz mi wstać?
– Jeszcze pytasz? Jasne! – odpowiedziałam.
– Sama nie dałabym chyba rady.
– Daj, to wyjmę zabaweczkę – zaproponowałam.
– Niech zostanie.
– Jesteś pewna?
– Tak, tylko włącz na mniejsze wibracje, bo nie mam ochoty odlecieć przy rodzicach.
– Domyślam się – przyjęłam jej decyzję ze zrozumieniem – Tym bardziej że zostało nam coś bardzo ważnego do zrobienia.
– Pamiętam – odpowiedziała krótko Ania.
– Boisz się?
– Przy Tobie? Nigdy!
Pomogłam się Ani ubrać i wytarłam podłogę po jej cudownym orgazmie. W międzyczasie ona poprawiła fryzurę i makijaż. Jak mnie prosiła – włączyłam zabaweczkę na minimalne wibracje i wyszłyśmy w końcu z łazienki. Rodzice spojrzeli się zatroskani na swoją córkę, gdy weszłyśmy do pokoju.
– Nic Ci nie jest? – spytała mama.
– Coś Ci zaszkodziło? – zawtórował tata.
– Nie, po prostu wzruszyłam się atmosferą i tymi prezentami i nie chciałam się przy Was wszystkich rozpłakać – wyjaśniła.
Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Nigdy nie wpadłabym na takie wyjaśnienie, a znając sentymentalność Ani, miałam pewność, że rodzice jej uwierzyli.
– Siadajcie i rozpakujcie swoje prezenty – odezwał się nasz dzisiejszy Mikołaj.
– Najpierw chciałyśmy Ci coś powiedzieć – zaczęła moja dziewczyna .
Wtedy dotarło do mnie, że nie ma już odwrotu i jakbyśmy się nie bały, to musiałyśmy wyznać, co nam leżało na sercach.
– A co się stało? – z podejrzeniem popatrzył na nas mężczyzna.
– Tato, bo Gosia… – zaczęła Ania i wzięła głęboki wdech.
– Jesteśmy parą – wyrzuciłam z siebie, patrząc ukradkiem na mamę Ani, która z serdecznym uśmiechem starała się dodać nam otuchy.
– Bardzo się kochamy i chcemy być razem – dokończyła Ania.
Na twarzy taty mojej dziewczyny zaczęły się malować różne emocje. Od zaskoczenia poprzez zdziwienie, niezrozumienie, zakłopotanie, a skończywszy jakby na częściowej akceptacji. To, co usłyszał, na pewno było dla niego niemałym szokiem. Muszę jednak przyznać, że zniósł to lepiej, niż się spodziewałyśmy.
– Tato… powiesz coś? – dopytywała Ania.
On potrzebował jednak kolejnej chwili, żeby przetrawić usłyszaną nowinę.
– No odezwij się, bo dziewczyny nam zejdą na zawał – wstawiła się za nami mama Ani.
– Cóż… – zaczął – Ty wiedziałaś? – spojrzał się na żonę.
– Od niedawna – wyjaśniła spokojnie.
– Dziewczyny… to duża wiadomość.
– Jeśli chcesz to przemyśleć…
– Nie córeczko. Nie muszę – spojrzał na nią łagodnym wzrokiem – Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa.
Ania zalała się łzami i pobiegła przytulić się do taty. Na nasze szczęście stała tyłem do mnie, więc tylko ja mogłam podziwiać jej wspaniałe nagie pośladki i lśniącą od wilgoci cipkę.
– Kocham Cię tato – powiedziała.
– Bo udusisz ojca – odezwała się mama Ani – Daj mu odetchnąć.
Ania puściła tatę i wróciła na swoje miejsce pod choinką, gdzie czekały jej prezenty. Wtedy spojrzenie mężczyzny padło na mnie, ale nie było w nim niczego złego, żadnej niechęci, a raczej zrozumienie i względny spokój. Posłałam mu ciepły uśmiech i szybko zmieniłam temat:
– Jak się podobają prezenty?
– Bardzo – wesoło zaszczebiotała mama Ani.
– Bardzo dziękuję. Nie spodziewałem się.
– No chłopie odezwij się i rusz, bo ta dziewczyna faktycznie nam zaraz padnie – ponagliła go żona.
– Muszę przyznać, że to dla mnie wielkie zaskoczenie – powiedział tata Ani, wstając.
Podszedł do mnie i spojrzał z góry prosto w oczy.
– Jeśli obiecasz kochać moją córkę…
– Obiecuję! – rzuciłam odruchowo.
– To mi wystarczy – uśmiechnął się w końcu i uściskał mnie serdecznie.
Po tych słowach i geście zeszło ze mnie ciśnienie. Łzy same napłynęły do moich oczu i nie umiałam nad nimi zapanować. Chciałam krzyczeć ze szczęścia, śmiać się, biegać, skakać, ale byłam w stanie tylko stać i pozwalać łzą lecieć po moich policzkach. Szybko obok mnie znalazła się Ania, która mnie objęła i ocierała z twarzy słone krople. Dopiero po chwili i dzięki jej obecności udało mi się uspokoić.
– To może skosztujemy tego mojego prezentu? – zapytał z uśmiechem tata Ani, zmieniając temat.
– No po jednym, to by wypadało – odezwała się jej mama.
– Jak jednego to i ja nie odmówię – zgodziła się Ania.
– Przyda mi się – przyznałam.
Usiedliśmy znowu do stołu. Postanowiłam dać odpocząć Ani i wyłączyłam jej wibrujący prezent. Uśmiechnęła się do mnie i puściła oczko. Zaczęliśmy rozmawiać. Już na spokojnie opowiedziałyśmy o tym, jak zakochałyśmy się w sobie. Rodzice Ani słuchali i widziałam, że z każdą chwilą są spokojniejsi i pewniejsi, że ich córka jest bardzo szczęśliwa. Udało nam się też w końcu rozpakować prezenty. Ania od rodziców dostała nowy, długo wyczekiwany laptop, a mnie bardzo mocno przytuliła za naszyjnik z naszym wspólnym zdjęciem. Ja od rodziców Ani dostałam piękny, długi, ciepły sweter, który mógł być równie dobrze sukienką, a od mojej dziewczyny bransoletkę z naszymi imionami i symbolem nieskończoności.
Czas mijał bardzo szybko, ale w tak przyjaznej atmosferze nie było to niczym dziwnym. Pomogłam posprzątać ze stołu i wspólnie z Anią włożyłyśmy naczynia do zmywarki. W końcu stwierdziłam, że czas na mnie i podziękowałam za gościnę i wsparcie. Odprowadzili mnie do drzwi całą rodziną. Czułam się po prostu cudownie.
– Dobranoc Gosiu – pożegnała mnie mama Ani.
– Spokojnej nocy – życzył mi jej tata.
– Choć stary, bo one chcą na pewno porozmawiać – pociągnęła męża za rękaw i zniknęli w pokoju.
Zostałyśmy z Anią same. Wpadłyśmy w swoje objęcia i tuliłyśmy się do siebie najmocniej, jak tylko umiałyśmy.
– Mogę iść z Tobą? – spytała Ania.
– A to jest jakaś inna opcja?
– Mamo! Idę do Gosi! – krzyknęła uradowana dziewczyna, wsuwając buty na stopy.
– Wrócisz?
– Będę rano!
– Okej! Bawcie się… – odkrzyknęła jej mama i to ostatnie, co zrozumiałam, bo Ania wypchnęła mnie z mieszkania i zatrzasnęła drzwi.
Śmiejąc się, szybko wbiegłyśmy na górę do naszego mieszkania. Przez całą drogę czułam na pośladkach dłonie Ani, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Byłam spragniona jej dotyku, pocałunków i czułości. Wpadłyśmy sobie w ramiona, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi na zamek. Ubrania szybko znalazły się na podłodze, a my w łóżku. Nowa zabaweczka Ani zaspokajała nas na zmianę. Kochałyśmy się do późnej nocy, używając innych gadżetów, aż w końcu nagie i wtulone w siebie zasnęłyśmy z wycieńczenia. Ostatni czas, a zwłaszcza miniony dzień był dla nas bardzo stresujący i wyczerpujący. Potrzebowałyśmy odrobinę regeneracji i odpoczynku. Jeszcze przez jakiś czas nie mogłyśmy uwierzyć, że wszystko układa się po naszej myśli i nasi najbliżsi są przychylni łączącym nas uczuciom. Z takim wsparciem nie było dla nas rzeczy niemożliwych.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 14 – Winda do nieba
Po Świętach i Sylwestrze nadszedł Nowy Rok, co do którego miałam równie wielkie nadzieje, jak i obawy. Do tej pory wszystko układało się wręcz idealnie. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego obrotu spraw. Miałam dziewczynę, byłam kochana, nasi rodzice akceptowali łączące nas uczucie, a przyszłość malowała się w wyjątkowo kolorowych i jasnych barwach. Nie wyobrażałam sobie, że można chcieć i mieć jeszcze więcej.
Zima coraz mocniej dawała się w mieście we znaki. Śnieg utrudniał poruszanie się po chodnikach i ulicach, a mróz zniechęcał do jakichkolwiek wyjść, czy spacerów. Większość czasu spędzałyśmy wspólnie w mieszkaniu, które coraz częściej obie nazywałyśmy „naszym”. Oczywiście o ile ja nie byłam w pracy, a Ani na uczelni. Wtedy mogłyśmy się za sobą stęsknić, żeby tym czulej witać się, gdy obie wracałyśmy w zacisze naszych czterech ścian. Wiadomościom i przesyłanym fotkom nie było końca, a mimo tego ciągle było nam siebie mało. Uwielbiałyśmy z Anią po całym dniu kłaść się na kanapie i tulić do siebie pod kocem, oglądając wieczorami nasze ulubione seriale na jednej z platform streamingowych.
Gotowanie, które było naszą wspólną pasją, pozwalało odkrywać nam nowe, nieznane dotąd smaki i ich połączenia. Kochałam wręcz wspólne przygotowywanie posiłków i sprawdzanie znalezionych w internecie lub poleconych przez znajomych przepisów. Na szczęście okazało się, że obie miałyśmy do tego smykałkę i nigdy nie przydarzyła nam się jakaś większa wpadka. No może poza kilkoma zakalcami, ale to podobno może spotkać nawet najlepszych kucharzy i cukierników.
Bardzo chętnie odwiedzałyśmy też naszych rodziców. Moi już dawno pokochali Anię i traktowali jak własną córkę. Witali ją zawsze z radością i serdecznością. To nie znaczy, że ze strony rodziców mojej dziewczyny spotkało nas kiedykolwiek coś złego. Co to, to nie, ale na całkowicie luźną atmosferę trzeba było jeszcze poczekać. Zdawałyśmy sobie sprawę, że nagle obydwoje znaleźli się w zupełnie innym świecie i musieli się do pewnych spraw przyzwyczaić.
Nasi znajomi już dawno zaakceptowali nasz związek i szczerze trzymali za nas kciuki. Nie to, żeby było to dla mnie wyznacznikiem czegokolwiek, ale zawsze milej, gdy masz wsparcie najbliższych. Dla mnie taką osobą była Weronika – moja przyjaciółka z dzieciństwa. Szczupła brunetka mojego wzrostu. Miała lekko kręcone włosy i bajecznie błękitne oczy, które wydawały się wręcz nienaturalne. Wiedziała o mnie absolutnie wszystko i to z nią przeżyłam pierwszy prawdziwy, namiętny pocałunek. Nigdy jednak nie zdecydowałyśmy się być razem, bo obie wolałyśmy młodsze. Była wręcz wniebowzięta, gdy przedstawiłam jej Anię jako moją dziewczynę. Często do nas dzwoniła i pisała, a nawet wpadała z niezapowiedzianą wizytą. Raz o mało nie przyłapała nas na figlach w przedpokoju, ale szybko doprowadziłyśmy się do porządku i wyglądało na to, że niczego nie zauważyła, a przynajmniej tak nam się wydawało.
Koleżanki Ani ze studiów przyjęły mnie oficjalnie do swojej „paczki” i niejednokrotnie umawiałyśmy się gdzieś na mieście na spotkanie i pogaduchy. Nie krępowały się pytać o nawet najbardziej intymne aspekty naszego wspólnego życia. Na początku lekko mnie to drażniło, bo uważałam, że to nasza sprawa, ale gdy zobaczyłam minę Magdy i Kasi po małym pokazie na basenie, to zrozumiałam, że one są nami po prostu zafascynowane. Od tej pory zawsze odpowiadałam szczerze na pojawiające się pytania, a czasem nawet moje opowieści były zbyt dokładne, bo dostawałam kuksańca od siedzącej obok Ani. Z całą pewnością mając to wszystko i tylu wspaniałych ludzi wokół nas, mogłam w końcu odetchnąć pełną piersią i krzyczeć na całe gardło, że byłam szczęśliwa.
Pewnego wieczora umówiłyśmy się z Magdą, Kasią i nową w paczce – Moniką na wyjście do pubu. O dziwo tym razem to Ania szybciej znalazła dla siebie ubrania. Obcisła, szara sukienka do połowy ud zasłaniała jej piękne ciało. Na nogach grube, szare zakolanówki i białe adidasy, które łagodziły poważnie wyglądający ubiór i nadawały mu nieco bardziej sportowego i wygodnego sznytu.
– Wyglądasz zjawiskowo – powiedziałam zachwycona jej wyglądem.
Ciężko było mi oderwać od niej wzrok, tym bardziej że nie byłam pewna, czy pod spodem miała bieliznę.
– Bo się zakochasz – pokazała mi język i uśmiechnęła się szczerze.
– Już Cię kocham – odpowiedziałam bez namysłu – Zwłaszcza jeśli nie masz nic pod sukienką – puściłam jej oczko.
– No to muszę Cię zmartwić – zaczęła i podciągnęła do góry skraj materiału.
– No trudno – udawałam obojętną – Warto było spróbować – gapiłam się jak napaleniec na koronkowe, czarne stringi.
– Ty to byś tylko chciała mnie widzieć nago – opuściła i poprawiła sukienkę.
– Nie tylko – udawałam oburzenie.
Ania podeszła do mnie i patrząc mi w oczy, przygryzła seksownie dolną wargę.
– Faktycznie, bo jeszcze chciałabyś mnie ruchać – wyszeptała.
– O każdej porze dnia i nocy – wyznałam.
Chciałam ją pocałować, ale zwinnie obróciła się i uniknęła moich ust, odchodząc kilka kroków. Wiedziała jednak, jak na mnie działa i z premedytacją kusiła mnie, lekko kołysząc biodrami.
– Osz Ty mała…
– Mała kto?
– Kochana istoto! – odpowiedziałam z uśmiechem.
– A Ty, w czym chcesz iść? – zmieniła zgrabnie temat, przestępując z nogi na nogę.
– Zupełnie nie mam pomysłu. Nie mogę się na nic zdecydować.
– Oj uważaj, bo ja Ci coś wybiorę…
– To groźba?
– Nie, obietnica – uśmiechnęła się zawadiacko.
– Zdaję się na Ciebie – przyznałam po chwili – Nie mam już sił…
– Okej, sama tego chciałaś…
Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Ania podeszła do szafy i chwilę przeglądała w niej nasze ubrania. Nie wiem, jakim cudem tak szybko udało jej się coś dokonać wyboru, który dla mnie wydawał się tego dnia niemożliwy, ale już po dosłownie kilku minutach rzuciła w moją stronę kilka dobrze mi znanych ciuchów. Zaskoczona zaczęłam je przeglądać i z każdą kolejną chwilą moje oczy stawały się większe.
– Ostrzegałam… – przypomniała rozbawiona.
Spojrzałam jeszcze raz na trzymane w dłoniach ubrania. Czarny sweter był jedyną rzeczą, jaka kojarzyła się z pogodą panującą za oknem. Razem z nim dostałam moją ulubioną czerwona mini w szkocką kratę i czarne, grube pończochy samonośne.
– Mam być chora?
– Niby dlaczego? Przecież sweter i pończochy są ciepłe.
– Ale będzie mi widać tyłek w tej spódniczce i dobrze o tym wiesz.
– Myślałam, że on jest mój…
– Bo jest tylko Twój – przytaknęłam.
– To nie widzę, w czym problem.
– Jak się rozchoruję, to będziesz się mną opiekować – rzuciłam udawaną groźbę.
– A nie jesteś już chora?
– Jestem, ale tylko z miłości do Ciebie – posłałam jej ciepły uśmiech.
– Kochana wariatka…
– Cała Twoja – wyznałam.
– Skoro tak, to nie marudź, tylko się ubieraj, bo się spóźnimy.
Słowo się rzekło, więc chcąc nie chcąc założyłam wybrane przez moją dziewczynę ubrania. Na stopy wsunęłam czarne, zimowe oficerki z suwakiem po boku i byłam gotowa. Zanim jednak wyszłyśmy, to udało mi się niepostrzeżenie przemycić i ukryć w torebce małą niespodziankę dla Ani. Liczyłam, że może nadarzy się okazja, żeby jej użyć. Zadowolona z siebie włożyłam płaszcz i dołączyłam do stojącej przy drzwiach i czekającej na mnie dziewczyny. Zamknęłyśmy drzwi mieszkania i ruszyłyśmy w drogę.
Pub, w którym umówiłyśmy się z dziewczynami, był niedaleko, więc piesza przechadzka nie zajęła nam wiele czasu. Nie było nawet kiedy rozpocząć pogawędki, jakie często urządzałyśmy sobie przy takich okazjach. Zbyt wiele uwagi musiałyśmy poświęcić na utrzymywanie równowagi, bo ktoś nie do końca poważnie wziął sobie odśnieżanie chodników do serca. Szłyśmy w milczeniu, licząc, że dziewczyny wybaczą nam niewielkie spóźnienie. Mijałyśmy idących w pośpiechu ludzi, przemykających się z jednego baru do drugiego, grupki rozmawiających przy papierosie i tych ubranych jak Eskimosi, którzy najwidoczniej bardzo źle znosili zimę. Owinięci szalikami, schowani pod czapkami i grubymi, puchowymi kurtkami starali się z nikim nie nawiązywać kontaktu wzrokowego. Zupełnie, jakby ta chwila miała spowodować ich zamarznięcie.
Pod bar doszłyśmy po kilku minutach. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Gorąca atmosfera i wesołe śmiechy wypełniały całe pomieszczenie. Było gwarno i tłoczno, ale przytulnie. To jedno z naszych ulubionych miejsc w mieście i co jakiś czas je odwiedzamy. Barman już dobrze nas zna i nawet nie musimy zamawiać drinków, bo sam wie, co nam przynieść do stolika. Zaczęłyśmy rozglądać się za dziewczynami i w końcu udało nam się je dostrzec. Magda, Kasia i nowa w ekipie Monika – szatynka o wysportowanej sylwetce i starannie wyrzeźbionym na siłowni ciele, brązowych oczach i sporym biuście, którym zachwycali się nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Zobaczyły nas, gdy tylko otworzyłyśmy drzwi i machały, śmiejąc się i zapraszając do siebie. Zajęły stolik w rogu z dwiema dużymi, czerwonymi kanapami. We trzy siedziały na jednej z nich. Podeszłyśmy, przywitałyśmy się buziakami i usiadłyśmy na drugiej kanapie naprzeciwko naszych znajomych, zdejmując wcześniej płaszcze.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Czas leciał, a kolejne drinki pojawiały się na naszym stoliku. W miarę wypitego alkoholu atmosfera robiła się coraz luźniejsza. Magda nie omieszkała zadać nam nawet kilku kolejnych intymnych pytań, na które bardzo chętnie z Anią odpowiadałyśmy. Widziałam wtedy skupienie na twarzach dziewczyn i zaciekawienie, z jakim słuchały. Miałam wrażenie, że dotychczasowa niewielka ciekawość, zaczyna w nich rosnąć w miarę zdobywania nowych informacji, a nawet przeobrażać w pragnienie czegoś więcej.
Coraz częściej zastanawiałam się, czy w słowach, że każda kobieta jest biseksualna, nie ma przypadkiem więcej prawdy, niż mi się do tej pory wydawało. Podzieliłam się nawet kiedyś tą myślą z Anią. Najpierw roześmiała się tylko serdecznie i stanowczo zaprzeczyła, że u którejś z jej koleżanek jest to możliwe, ale czas, ilość pytań i zwiększające się zainteresowanie sprawiły, że zaczęła powoli przyznawać mi rację.
Dla mnie najważniejsze było to, że pomimo sporej różnicy wieku, czułam się akceptowana w towarzystwie koleżanek Ani. Nie to, żebym chciała się dzięki nim poczuć młodsza. Doskonale zdawałam sobie sprawę ile mam lat, ale przebywanie z nimi pozwoliło mi spojrzeć nieco inaczej na niektóre problemy otaczającego mnie świata.
– A może wpadniecie kiedyś do nas? – rzuciła nagle moja dziewczyna.
– Do Was? – spytała niepewnie Magda.
– Jasne, to świetny pomysł – zgodziłam się, upijając łyk drinka i bacznie obserwując pozostałe dziewczyny.
– A nie będziemy Wam przeszkadzać? – dopytywała dwuznacznie Kasia.
– Daj spokój! – skarciła ją Ania – Posiedzimy, pogadamy, napijemy się winka i może w coś pogramy. Z dala od wścibskich oczu i uszu.
– W sumie brzmi spoko – zgodziła się ochoczo Monika.
– To postanowione – oznajmiłam – Co powiecie na przyszły piątek?
– O której? – spytała Magda.
– Może o 19:00? – zaproponowała Ania.
– Super – uśmiechnęła się brunetka.
– Mnie też pasuje – powiedziała Kasia.
– To ja się mogę lekko spóźnić, ale na pewno będę – rzuciła z uśmiechem Monika.
– A co? Dobranockę musisz obejrzeć? – drażniła się z nią Magda.
– Już nie ma dobranocek – fuknęła na nią szatynka – Do 19 mam siłownię.
– No dobra dziewczyny, to postanowione – podsumowała Ania – Za tydzień w piątek o 19:00 u nas w mieszkaniu.
Posiedziałyśmy jeszcze trochę, poruszając kilka jakże ważnych dla świata tematów jak torebki, buty czy perfumy, po czym pożegnałyśmy się z dziewczynami i wyszłyśmy z Anią z pubu.
Noc była piękna, gwieździsta i strasznie mroźna. Miałam wrażenie, że księżyc daje dużo więcej światła niż ośnieżone uliczne latarnie. Trzymając się za coraz bardziej marznące ręce, wolnym krokiem kierowałyśmy się w stronę domu.
– Nie chcę już wracać – odezwała się nagle Ania.
– A na co masz ochotę?
– Wiem, że jest zimno, ale tak spokojnie i cicho…
– To, co powiesz na małą przygodę?
– Mmm… A jaką? – spytała wyraźnie zaciekawiona.
– Niezwykłą… – odpowiedziałam tajemniczo.
– Z Tobą każda przygoda jest niezwykła – uśmiechnęła się i wtuliła w moje ramię.
– Czyli chcesz?
– Jeszcze jak! – powiedziała podekscytowana.
– No to chodź ze mną.
– A gdzie?
– Zobaczysz…
Szłyśmy w milczeniu wtulone w siebie. Pod podeszwami butów lekko skrzypiał zmrożony, niedokładnie odgarnięty z chodników śnieg. Każdy, najlżejszy nawet powiew zimnego wiatru czułam na ledwo osłoniętych materiałem krótkiej spódniczki pośladkach. Mijałyśmy oświetlone blaskiem latarni kamienice starego miasta. W żadnym z okien nie paliło się już światło. Nic dziwnego. Było dobrze po północy, co było idealną porą do wprowadzenia w życie skrywanego od dawna planu wyjątkowo podniecającej zabawy.
Prowadziłam moją dziewczynę do starannie wybranego miejsca, w którym już jakiś czas temu chciałam przeżyć z nią coś szalonego, ale zawsze coś niweczyło moje zamiary. Miałam nadzieję, że tym razem się uda. Mając na uwadze cały wcześniejszy, fantastyczny rok stwierdziłam, że warto postawić wszystko na jedną kartę i spróbować szczęścia. Podczas jednej z wielu długich rozmów pomysł podsunęła mi znajoma z internetu i od tej chwili stało się to moją fantazją i małą obsesją.
Po kilkunastu minutach wolnego spaceru doszłyśmy na miejsce. Przed nami stał wysoki, szary blok, z tak zwanej wielkiej płyty, który co dzień mogłyśmy oglądać z okna naszego mieszkania.
– Jesteśmy – oznajmiłam.
– Ale gdzie? – spytała zaskoczona Ania.
– No tutaj.
– A dlaczego tutaj?
– Chodź do środka, to zobaczysz.
– Kto tu mieszka?
– Za dużo pytasz – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za rękę w stronę budynku.
– Ale przecież jest domofon, jak niby mamy tam wejść i po co? Wszyscy już dawno śpią.
– Cicho Kochanie – uciszyłam ją, kładąc palec na jej ustach.
Popatrzyłam w jej piękne oczy i nie wytrzymałam. Pocałowałam ją. Poczułam przyjemne motyle w brzuchu i już wiedziałam, że właśnie tego brakowało mi przez cały wieczór – smaku jej warg i języka, który szybko zaczął baraszkować w moim. Złączyłyśmy się w namiętnym pocałunku na dłuższą chwilę. Nasze oddechy parowały na mrozie, otaczając nas białą, delikatną mgiełką. Zmarznięte dłonie mocno ściskały się i dotykały, ale serca były gorące jak zawsze. W końcu jednak nasze usta niechętnie się rozdzieliły.
– Chodź ze mną – szepnęłam.
Ania nic nie odpowiedziała i pozwoliła mi się podprowadzić pod same drzwi bloku.
– I co teraz? – spytała.
– Mają zepsuty domofon – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za klamkę.
Drzwi otworzyły się, wpuszczając nas, po czym cicho zamknęły za nami. Tu w środku było zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz. Słabe żarówki dawały niewiele światła, ukrywając większość kształtów w przyjemnym półmroku.
– Gosia, co my tu robimy?
– Cicho…
Pociągnęłam ją mocniej ku sobie i znowu pocałowałam. Poddała się bardzo ochoczo temu pocałunkowi. Czułam jej zwinny język w swoich ustach, na wargach, zębach i na swoim języku. Uwielbiałam się z nią całować. Seks był nieziemski, ale zawsze zaczynał się właśnie od całowania. Oderwałam się od niej na moment i patrzyłam na pogrążoną w ekstazie twarz. Maślane oczy i błogi wyraz twarzy zdradzały, że jej było równie przyjemnie.
Wzięłam ją za dłoń. Weszłyśmy kilka stopni i stanęłyśmy przed drzwiami windy. Otworzyłam je, a ze środka zalało nas dużo silniejsze światło. Nikogo nie było w środku, więc szybko weszłam pierwsza, a Ania za mną. Odetchnęłam z małą ulgą, że na razie, wszystko idzie gładko.
– I co teraz? – spytała, gdy drzwi się zamknęły.
Nachyliłam się, przytulając do Ani i wcisnęłam guzik wysyłający windę na najwyższe piętro. Odwróciłam moją kochankę tyłem do siebie i rozpięłam jej płaszcz. Objęłam ją i zaczęłam obmacywać jej biust przez szary materiał sukienki i stanik.
– Gosia przestań – prosiła – Ktoś może nas przyłapać…
– Tak, to by nie było zbyt fajne…
– Mówię poważnie – starała się ukryć rosnące podniecenie, ale znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, jak reaguje jej ciało i umysł.
Udawałam, że jej nie słyszę i zaczęłam całować odsłoniętą szyję. Dłonie powoli przesuwały się po całym ciele stojącej tyłem do mnie dziewczyny. W końcu moja wytrwałość wygrała. Jej obrona runęła i poddała się pieszczotom. Zadowolona z siebie, zsunęłam jej z ramion płaszcz i rzuciłam na podłogę windy. Podciągnęłam tył jej sukienki, odsłaniając okrągłe i jędrne pośladki. Sięgnęłam pomiędzy nogi i ku mojemu zaskoczeniu Ania od razu stanęła w rozkroku, rozsuwając szerzej uda. Tym samym dała mi dostęp do swojego krocza. Z każdą chwilą pieściłam ją coraz intensywniej, zataczając kółka na jej najczulszym punkcie. Miałam nadzieję, że miejsce, atmosfera i wypity wcześniej alkohol pozwolą jej się wyluzować i będą na nią działać przynajmniej w połowie tak, jak na mnie.
Już po kilku chwilach ciche jęki zaczęły wydostawać się z ust pieszczonej dziewczyny. Koronkowa bielizna nasiąknęła jej miłosnymi soczkami.
– Zdejmij majtki – szepnęłam, czując przyjemnie śliską wilgoć.
– A Ty nie możesz? – spytała oszołomiona podnieceniem.
– Zrób to! – poleciłam.
Stanęłam krok za nią i patrzyłam, jak powoli zsuwa z siebie mokry kawałek czarnego materiału. Wykorzystałam ten czas i z torebki wyjęłam ukrytą w niej niespodziankę – naszego ulubionego straplessa. Podciągnęłam spódniczkę i zsunęłam swoje majtki. Zwinnym ruchem umieściłam jeden koniec w swojej mokrej już cipce. Drugi prężył się dumnie pomiędzy moimi nogami w kierunku stojącej tyłem i czekającej na dalszy ciąg zabawy Ani.
Winda w końcu dojechała na ostatnie piętro i stanęła z charakterystycznym dźwiękiem, odblokowując drzwi. Moja kochanka ciężko oddychając, pchnęła je lekko i chciała wyjść.
– Gdzie idziemy? – spytała niepewnie, drżącym z podniecenia głosem.
– Nigdzie… – szepnęłam, wciągając ją z powrotem do windy.
Całowałam zachłannie jej szyję i przygryzłam lekko ucho. Cicho jęknęła i aż nogi się pod nią ugięły. Wiedziałam, że to uwielbia i że to jej słaby punkt. Wykorzystywałam to bezlitośnie, gdy tylko miałam okazję. Jej szczęście i zadowolenie zawsze były dla mnie najważniejsze.
Wcisnęłam wszystkie guziki windy i wróciłam do pieszczenia coraz bardziej podnieconej Ani. Ruszyłyśmy w powolną drogę w dół, ale to nie jedyna podróż, jaka była przed nami. Złapałam ją za biodra i przyciągnęłam do siebie. Wypięła się nieznacznie w moją stronę. Wykorzystałam to i podciągnęłam sukienkę, znowu odsłaniając jej pośladki. Nie mogłam już dłużej czekać. Pragnęłam dać jej szczęście i przeżyć z nią niezapomnianą przygodę. Drżącą z podniecenia dłonią nakierowałam główkę straplessa na wejście do jej cipki i pchnęłam mocno.
Wszedł prawie cały od razu, bezlitośnie torując sobie drogę w głąb przemoczonej dziurki. Ania krzyknęła z rozkoszy, czując rozpychanie i cudownie znajomy kształt wsuwający się do wnętrza jej kobiecości. Zaparła się mocno o ściany windy i wypięła ochoczo. Nie spodziewała się tak nagłej penetracji, ale wiedziałam, że wcale jej to nie przeszkadzało.
– O tak… Mocniej… – prosiła, upewniając mnie, że było jej cudownie.
Nie mogłam pozostać obojętna na jej prośby i jęki. Pchnęłam znowu, a moje biodra uderzyły o jej pośladki. Zaczęłam się w niej poruszać, z każdym piętrem zwiększając tempo i intensywność pchnięć. Wyraźnie widziałam, jak wychodziła mi biodrami naprzeciw i sama nabijała się na penetrującego ją sztucznego członka. Kabina windy nieznacznie kołysała się pod wpływem naszych miłosnych uniesień, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Właśnie spełniałam z moją dziewczyną jedną z najbardziej szalonych fantazji, jakie miałam w głowie.
Na mnie ta zabawa też z każdą chwilą działała coraz bardziej. Miejsce, a co za tym idzie ryzyko przyłapania, rozgrzewało mój umysł do czerwoności. Dodatkowo Ania wijąca się przede mną z podciągniętą do góry sukienką i odsłoniętą pupą, o którą coraz głośniej i mocniej obijały się moje uda i podbrzusze. Jakby tego było mało, ta cudowna istota doskonale wiedziała, jak zaciskać mięśnie, żeby strapless dawał nieziemską rozkosz nam obu. To wszystko sprawiło, że już po minięciu kilku pięter i z moich ust dało się słyszeć coraz głośniejsze jęki. Mieszały się z odgłosami, jakie wydobywała z siebie Ania i łączyły w najpiękniejszą muzykę – muzykę miłości.
Mniej więcej w połowie naszej podróży moja kochanka doszła po raz pierwszy. Podniecona do granic możliwości, nawet na moment nie przestałam się w niej poruszać. Byłam jak w transie. Łączący nas strapless nieprzerwanie penetrował jej zaspokojoną i ociekającą wilgocią cipkę. Pchnięcie po pchnięciu, piętro po piętrze, nasze miłosne harce nabierały intensywności. Nie byłyśmy w stanie się kontrolować. W tamtej chwili było nam już wszystko jedno, czy ktoś nas przyłapie, czy ktoś coś zobaczy lub usłyszy. Liczyło się dla nas tylko pożądanie i zaspokojenie w tym nieoczekiwanym miejscu.
Drugi orgazm dopadł moją kochankę kilka pięter przed końcem naszej przejażdżki. Tym razem nie była w stanie ustać, a ja nie miałam już siły, żeby ją podtrzymać. Ania osunęła się na kolana. Nawet to nie powstrzymało ruchów moich bioder. Nieustannie penetrowałam jej młodą cipkę, mając ją teraz wypiętą i na czworaka.
– Go… Gosia! – jęczała – Jeszcze… Jeszcze!
Byłam zmęczona, ale gdy usłyszałam jej słowa, to wstąpiły we mnie nowe pokłady sił. Chcąc dać jej więcej przyjemności, pośliniłam kciuka i wsunęłam go do drugiej dziurki. Zapiszczała z zachwytu i doszła po raz kolejny. Byłam zachwycona taką reakcją, jej ciałem, jej orgazmami. Chciałam je oglądać i przeżywać z nią jak najczęściej. Czułam, że to najważniejszy cel mojego życia.
Do parteru zostało nam już tylko kilka chwil, a ja chciałam jeszcze choć raz dać jej spełnienie. Nagłym ruchem wyszłam z jej pulsującej w rytm ostrego posuwania cipki i wbiłam się w jej ciasną dupcię. Ania zawyła z rozkoszy. Zakryła szczelnie usta dłońmi, jakby jeszcze resztkami przyzwoitości chciała zapanować nad pochłaniającą nas ekstazą. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie ma szans i już po drugim pchnięciu zaczęła krzyczeć z zachwytu.
– O taaak! – słyszałam za każdym razem, gdy moje biodra uderzyły o jej pośladki.
Nie oszczędzając się, przyspieszyłam jeszcze ruchy bioder i w dzikim tempie posuwałam jej tyłek straplessem.
– Kocham Cię – wysapałam ciężko.
– Ja Cie-bie też!
Ania piszczała przy każdym moim pchnięciu i dokładnie w chwili, gdy winda zatrzymała się na parterze – doszła po raz kolejny. Czułam, jak mięśnie jej drugiej dziurki zaciskają się, starając się unieruchomić posuwającego ją straplessa. Z ciągle pulsującej cipki trysnęły soczki i zalały podłogę kabiny. Ciało wiło się w niekontrolowanych spazmach, uwalniając nagromadzoną energię. Szalała z rozkoszy i byłam zachwycona, że to dzięki mnie mogła przeżywać coś tak pięknego.
Wysunęłam z niej zabaweczkę i wyjęłam ją z siebie. Ściągnęłam mokre majtki, owinęłam w nie naszego małego pomocnika i schowałam do torebki. Przytuliłam Anię i głaskając, czekałam, aż dojdzie do siebie. Zajęło jej to dłuższą chwilę, ale w końcu się poruszyła i powiedziała:
– Mówiłam, że z Tobą każda przygoda jest niezwykła.
– Podobało się?
– Głupie pytanie.
– Podobno nie ma takich.
– Wiesz, że było cudownie…
– Mnie na pewno – pogładziłam ją po policzku.
– Mnie też.
– Cieszę się.
– Ale Ty nie doszłaś – spojrzała na mnie jakby zatroskana.
– Było blisko, ale ważniejsza byłaś dla mnie Ty.
– I mój tyłek?
– On też – odpowiedziałam szczerze.
Zaczęłyśmy się serdecznie śmiać. Wtulone w siebie jeszcze jakiś czas siedziałyśmy na podłodze windy obok małej mokrej plamy, którą zostawiła po sobie moja kochanka. Zdawałyśmy sobie sprawę, że miałyśmy sporo szczęścia, że nikt nas nie nakrył, bo okazji było aż nadto. Poza tym żadna z nas nawet nie starała się być szczególnie cicho. Po kilkunastu minutach udało mi się wstać pierwszej i pomogłam Ani się podnieść. Podałam jej płaszcz, który włożyła i zapięła, szykując się do wyjścia.
– Nie kładziesz majtek? – spytałam zaciekawiona.
– Są całe mokre, więc jaki to ma sens?
– W sumie masz rację.
– A Ty? Nie przeziębisz Jej?
– Liczę, że ogrzejesz Ją w domu – puściłam Ani oczko.
– Z przyjemnością… – odpowiedziała wyraźnie ożywiona.
Podobał mi się jej entuzjazm. Nasze zabawy mogły ją wyczerpać, ale gdy przychodził czas rewanżu, to wstępowały w nią nowe siły i była niezwykle aktywna. Ja robiłam dokładnie tak samo. Nie wyobrażałam sobie, żebym mogła od niej tylko brać. Chciałam i było dla mnie największym szczęściem, kiedy mogłam jej coś dać.
Wyszłyśmy po cichu z bloku, który stał się dla nas miejscem wspaniałej przygody i niezapomnianych wspomnień. Wtulone w siebie, ruszyłyśmy w drogę powrotną. Nie przeszkadzał nam ani mróz, ani sypiący delikatnie śnieg. Liczyło się dla nas tylko to, że byłyśmy razem. Pomimo tego miło było w końcu zamknąć od środka drzwi własnego mieszkania. Gdy tylko zdjęłyśmy płaszcze i buty, to Ania zgodnie z obietnicą zajęła się mną. Wylądowałyśmy w łóżku i bardzo długo zajmowała się moim ciałem, rozgrzewając do czerwoności wszystkie jego zakamarki. Nawet te, które przy niej zawsze są gorące.
Usnęłyśmy jak zawsze – wtulone w siebie, nagie i cholernie szczęśliwe. Przed nami kolejne dni, kolejne wyzwania i kolejne przygody, które spajają nas ze sobą i pogłębiają nasze uczucie do siebie. Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale wiem, że jeśli Ania będzie obok, to musi być pięknie. Bo najważniejsze w życiu to być kochanym.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 15 – Babski wieczor
Niesamowicie szybko minęło nam kilka następnych dni. Żyłyśmy wciąż bardzo świeżymi wspomnieniami z niezwykłej zabawy w windzie i co chwilę jedna z nas przypominała o tym na głos albo w wiadomości. Niejednokrotnie do treści dołączone było zdjęcie bardziej lub mniej ubranej autorki, w najdziwniejszych pozycjach i miejscach. Moja dziewczyna była zachwycona tą przygodą, a i mnie podobała się ona jeszcze bardziej, niż na początku sądziłam. Ciągle miałam przed oczami jej wypięte pośladki i to, jak jęcząc, nabijała się na sterczącego z mojego krocza straplessa. Samo wspomnienie powodowało u mnie szybsze bicie serca i spore podniecenie, które rozładowywałam sama lub z pomocą Ani.
Zbliżał się też dzień wizyty naszych wspólnych koleżanek. Ustaliłyśmy, że będą u nas nocowały, bo nie ma sensu kończyć zapowiadającego się wspaniale wieczoru tylko dlatego, że któraś będzie musiała iść do domu. Zaplanowałyśmy przekąski, napoje, a nawet stworzyłyśmy wspólnie listę gier i zabaw, po które będziemy mogły sięgnąć, jeśli najdzie nas na to ochota. Ogólnie wieczór w towarzystwie dziewczyn zapowiadał się na wyjątkowo przyjemny. Zrobiłyśmy z Anią ostatnie zakupy, uzupełniając szafkę z winem i byłyśmy gotowe.
Przebrane w piżamy czekałyśmy na dziewczyny. Ja miałam na sobie długą, luźną, białą koszulkę na ramiączka i szare figi. Ania założyła krótką, błękitną, satynową koszulkę nocną i satynowy szlafrok do kompletu. Obie części garderoby zdobiła delikatna, biała koronka. Wyglądała zjawiskowo, gdy krzątała się tak po mieszkaniu. Z trudem mogłam utrzymać ręce przy sobie, natomiast w myślach działy się już prawdziwe cuda.
Nagle usłyszałam dzwonek, który wyrwał mnie z przyjemnych marzeń. Byłam nieco zaskoczona, że dziewczyny są aż tak punktualne i szybko poszłam im otworzyć. Przywitały mnie szczerymi uśmiechami i słowami zachwytu nad moim skąpym strojem. Każda przytuliła się do mnie i dała buziaka. Dziwnie, ale nadzwyczaj przyjemnie było czuć ich ciała przylegające do mojego biustu, okrytego tylko cienkim materiałem białej koszulki. Moje sutki zareagowały momentalnie na taką nieoczekiwaną pieszczotę, ale nie dałam nic po sobie poznać, ukrywając lekkie zmieszanie za promiennym uśmiechem.
– Zapraszam dalej – pokazałam gestem dłoni wnętrze mieszkania.
Dziewczyny wolnym krokiem ruszyły przed siebie i zatrzymały się, dopiero gdy zza rogu wyszła Ania.
– No proszę! Jaka laska! – zachwyciła się jej wyglądem Magda.
– Obie wyglądają ślicznie – dodała Monika.
– Dobra, dobra! Ty już nam tak nie słódź – droczyła się z nimi Ania – Lepiej wyskakujcie z ciuchów i zakładajcie piżamy.
– Tak przy wszystkich? – palnęła Kasia.
– Chętnie popatrzymy, jak się przebierasz, a dziewczyny mogą skorzystać z łazienki – powiedziałam – To te białe drzwi po prawej stronie.
– To ja idę pierwsza – zakomunikowała Monika i przepchnęła koleżanki, kierując się we wskazanym kierunku.
– A wy chodźcie dalej…
Ania zaprosiła pozostałe koleżanki do salonu, gdzie na stoliku czekały już przekąski, napoje i kieliszki na wino. Światło było lekko przytłumione dla zrobienia nastroju, okna pozasłaniane, żeby żadne niepożądane oczy niczego nie widziały, a z telewizora dochodziły ciche dźwięki tanecznej muzyki. Magda od razu zajęła miejsce na kanapie, a Kasia na jednym z przysuniętych bliżej stolika foteli.
– To, co będziemy robić? – spytała brunetka, siadając.
– Zobaczymy, na co będziecie miały ochotę – odpowiedziała jej Ania.
– Jakieś gry? Zabawy? Nigdy nie byłam na takiej babskiej imprezie – przyznała Kasia.
– Opijemy się, rozbierzemy i urządzimy dziką orgię do białego rana – rzuciła poważnie Magda.
Wszystkie widziałyśmy, jak oczy Kasi zrobiły się duże ze zdziwienia i niedowierzania, a usta otworzyły w niewypowiedzianym zaskoczeniu. Na jej bladych policzkach pojawiły się mocne rumieńce.
– Ona żartuje – uspokoiłam blondynkę – Wkręca cię i tyle – posłałam jej ciepły uśmiech.
– Pogadamy, napijemy się, może faktycznie pogramy w jakieś gry. Zasadniczo jak w barze, tylko na całkowitym luzie i w piżamach – wyjaśniła rozbawiona Ania.
– Osz ty! Jak mogłaś mnie tak wkręcić! – Kasia rozzłościła się na Magdę, ale nie wyglądała wcale na złą. Miałam wrażenie, że jest raczej zawiedziona, że słowa jej koleżanki okazały się tylko żartem.
– Tak łatwo cię wkręcić – uśmiechnęła się brunetka.
– Wolne! – usłyszałyśmy za sobą głos Moniki.
Weszła do pokoju przebrana w swoją piżamę. Miała na sobie czerwoną obcisłą, bawełnianą koszulkę nocną i majtki, które delikatnie spod niej prześwitywały. Na bosych stopach ze starannie pomalowanymi paznokciami, dumnie prezentowały się delikatne klapeczki z czerwonym puszkiem. Obróciła się dookoła, prezentując nam z każdej strony.
– Może być? – spytała.
– Wyglądasz fantastycznie – zapatrzyła się na nią Kasia.
– To teraz ja idę – rzuciła Magda i wstając z kanapy, zabrała torbę i poszła do łazienki.
Monika zajęła jej miejsce i niespokojnie poprawiała podsuwającą się nieco za wysoko koszulkę.
– O czym gadałyście? – spytała.
– Magda wkręcała Kaśkę – podśmiewała się Ania.
– W co?
– Nie ważne, uwierz mi. Nie ważne – wtrąciłam, zmieniając temat.
– Ej no powiedzcie – domagała się szatynka – Sądząc po minie Kasi, musiało być grubo.
– Oj było – potwierdziła Ania – Magda powiedziała, że się upijemy, rozbierzemy i zrobimy dziką orgię do białego rana.
Monika ukryła usta za dłońmi i popatrzyła wymownie na Kasię. Ta znowu się zarumieniła i odwróciła wzrok od koleżanki, nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia.
– No co?! Nic nie poradzę, że mam płodne dni – wyznała i naburmuszyła się lekko.
– Ale przy nas nie musisz się tego wstydzić ani niczego udawać – wsparłam ją.
– Dokładnie – zawtórowały mi chórkiem Ania z Moniką.
– Przy nas możesz się czuć swobodnie i rozmawiać o wszystkim, co cię interesuje – powiedziałam, stając obok i kładąc jej dłoń na ramieniu.
– Nawet o seksie i przyjemności – dorzuciła Ania.
– Zwłaszcza o seksie i przyjemności – odezwała się zza naszych pleców Magda.
Stała uśmiechnięta i radosna, ubrana w swoją piżamę. Miała luźne, szare spodenki wykończone czarną koronką i koszulkę na cienkich ramiączkach w takim samym kolorze. Przy każdym kroku, na stopach klapały jej wesoło granatowe japonki.
– To teraz ja idę – powiedziała Kasia z lekką ulgą.
Wstała z fotela i pobiegła do łazienki.
Czekałyśmy na nią dosłownie kilka chwil. Pojawiła się z powrotem ubrana w czarny, sportowy stanik i czerwone bokserki, a na stopach miała grube skarpety. Wszystkie byłyśmy zaskoczone, jak niewiele czasu potrzebowała, żeby się przebrać.
– Szybka jesteś – zauważyłam.
– Pewnie miała to wszystko pod spodem – próbowała jej dokuczyć Magda.
– A ja myślę, że chciała przegapić jak najmniej z naszej rozmowy – podrzuciła Ania.
– Dokładnie tak – uśmiechnęła się do niej Kasia.
– Aż tak ci zimno? – spytałam, widząc jej skarpety – Mogę podkręcić ogrzewanie.
– Nie trzeba – uśmiechnęła się ciepło – Po prostu nie lubię, gdy marzną mi stopy.
Usiadła z powrotem na swoim miejscu i gadałyśmy dalej.
Czas leciał bardzo szybko przy miłych pogawędkach i wypijanych kolejnych lampkach wina. W tle leciał w międzyczasie jakiś serial na jednej z platform streamingowych, ale jakoś żadna z nas nie miała ochoty ani czasu go oglądać.
– To może zagramy w karty? – zaproponowała Ania.
– A w co? – spytała zaciekawiona Magda.
– To może w pokera? – rzuciłam.
– Rozbieranego? – jakby nieśmiało zapytała Kasia.
– Kaśka, czy tobie zawsze musi chodzić o rozbieranie i seks? Mało razy widziałaś nas nago? – Magda udawała oburzoną i wstrząśniętą.
– Ja wcale nie… – na twarzy blondynki znowu pojawiły się spore rumieńce.
– Daj jej już spokój – wtrąciła w obronie koleżanki Monika.
– Po prostu zagrajmy bez stawki, tak dla zabawy – odezwała się Ania i wstała, żeby przynieść karty.
Przemaszerowała przez cały pokój, po czym wypięła się, schylając do szafki pod telewizorem. Całe szczęście, że miała ten szlafroczek, bo inaczej jej goła pupa i najwspanialsze skarby nacieszyłyby nasze oczy i rozbudziły jeszcze bardziej i tak już niesforne myśli.
– Eee… Tak o nic? – naburmuszyła się Magda.
– A musimy grać o coś? – spytałam – Może po prostu zagrajmy, a jak w międzyczasie którejś przyjdzie do głowy jakiś inny pomysł, to możemy zmienić grę.
– Super, to gramy – podekscytowała się Kasia i usiadła prosto w fotelu.
Ania wróciła na miejsce i wyjęła karty z pudełeczka. Dokładnie potasowała i rozdała pierwszą partię. Gra szła bardzo powoli i musiałam w duchu przyznać rację Magdzie, że bez stawki, to poker po prostu nie ma większego sensu. Po czterech grach byłam już nim znudzona podobnie jak pozostałe dziewczyny. No może z wyjątkiem Kasi, która z zaangażowaniem wymieniała karty i cieszyła się jak dziecko, gdy wygrała lub nie przegrała. Zaczęłam czerpać przyjemność bardziej z obserwowania jej reakcji niż z samej gry.
– To może zmienimy grę? – zapytała w końcu Magda.
– Co proponujesz? – podjęłam temat.
– Pytanie, czy wyzwanie – rzuciła, chowając uśmiech za kieliszkiem, z którego upiła szybko spory łyk wina.
– Może być – zgodziła się Monika.
– To jakie zasady? – dopytałam, widząc, że coś chodzi brunetce po głowie.
– Żeby nie było nudno… proponuję… żeby pytanie można było wybrać maksymalnie dwa razy z rzędu, a później będzie musiało być przynajmniej jedno zadanie.
– Co? – Kasia wyglądała na zaskoczoną i lekko zmieszaną.
– Faktycznie to ma sens – zgodziłam się.
– Chodzi o to, żeby żadna nie uciekała ciągle od zadań – wyjaśniła Magda.
– Zgoda – przytaknęła Ania.
– Wchodzę w to – zgodziła się Monika.
– Może być ciekawie – uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
– A co z Tobą? – Magda spojrzała na Kasię – Chyba się nie boisz? – wyraźnie ją prowokowała.
– No już dobra, niech wam będzie – zgodziła się po chwili blondynka i westchnęła ciężko, jakby spodziewała się nie wiadomo jak ciężkich zadań.
Zaczęły padać pierwsze pytania, na które odpowiedzi przychodziły wyjątkowo gładko. Jednak z każdą kolejną chwilą i kolejnymi wypitymi lampkami wina pytania stawały się coraz bardziej osobiste. Jedna spytała o rozmiar stanika, inna o pierwszy raz, jeszcze inna o częstość masturbacji. W końcu Ania dostała pytanie o jej ulubione pozycje w łóżku i ku zaskoczeniu wszystkich zaczęła bardzo dokładnie wymieniać. Było tego więcej, niż się spodziewałam, a jako swoją ulubioną podała – od tyłu. Cieszyłam się, że to pytanie padło, bo dzięki temu mogłam się czegoś dowiedzieć o mojej dziewczynie. Nie, żeby to miało cokolwiek zmienić, ale uświadomiłam sobie, w jak wielu pozycjach się kochałyśmy.
– W pupę też? – nieśmiało zapytała Kasia.
– Też, ale to Gosia ma świra na punkcie posuwania jej tyłka – rzuciła szczerze lekko odurzona alkoholem.
Przez chwilę miałam jej za złe, że zdradziła mój wielki sekret, ale gdy spojrzała na mnie i puściła mi oczko, to wszystko jej wybaczyłam i nieśmiało przytaknęłam.
– Nie wiedziałam, że możesz się zarumienić – palnęła do mnie Magda.
– Widać, jeszcze nie jestem aż taka zepsuta – pokazałam jej język i posłałam uśmiech.
– Używacie jakichś zabawek w łóżku? – dopytała, patrząc mi prosto w oczy.
– Tak i to nawet wielu – odpowiedziałam spokojnie, wytrzymując jej spojrzenie – Mamy dilda, straplesa, strapona, jajeczka wibrujące i kilkanaście innych. A wy? Tylko paluszki, czy może jacyś ulubieni POMOCNICY? – wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo.
Magda spojrzała na mnie i zmieszała się, słysząc szczerą odpowiedź oraz tak osobiste pytanie. Na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Twarz Moniki i Kasi też zdobiły widoczne wypieki.
– Mam wibrator w kształcie penisa – przyznała speszona Magda.
– A wy? – dopytałam pozostałe dziewczyny, chociaż coś mi mówiło, że brunetka nie powiedziała całej prawdy.
– Ja mam jajeczko i dildo – zdradziła speszona Kasia.
– A ja mam wibrujący język i pingwinka – powiedziała Monika.
– A do cipki wkładasz tylko paluszki? – spytała wyraźnie ożywiona i zaciekawiona tematem Kasia.
Monika zarumieniła się jeszcze bardziej i przełknęła głośno ślinę. Wszystkie wlepiłyśmy w nią wzrok i czekałyśmy w milczeniu na odpowiedź.
– No więc? – ponagliłam szatynkę.
– Mam jeszcze… – zaczęła nieśmiało – Dildo na przyssawce.
– Taka dupcia jak twoja musi po nim super skakać – starała się odwrócić uwagę od siebie Magda.
– Pewnie nie bardziej niż twoja na wibratorze włączonym na maksa – przygadała jej Ania.
Zaczęłyśmy się śmiać i atmosfera zrobiła się jeszcze luźniejsza. Każda z nas odetchnęła głęboko po ostatniej rundzie i napiłyśmy się wina, które z biegiem czasu smakowało i wchodziło coraz lepiej. Przed nami były pierwsze zadania, bo wykorzystałyśmy już serię pytań. Zaczęło się z pozoru grzecznie, bo Kasia kazała Monice zrobić mostek. Okazało się jednak, że w ciasnej koszulce nie jest to takie łatwe. Niesforny materiał szybko podjechał jej do góry i odsłonił majtki wysportowanej szatynki. Monika była wyraźnie zmieszana, gdy wróciła na swoje miejsce. Zdecydowanie szybciej oddychała, a spod koszulki odznaczały się nabrzmiałe sutki. Nie sądziłam, że pokazanie koleżankom majtek może aż tak na nią podziałać.
Magda oczywiście miała największy ubaw z całej sytuacji, za co spotkała ją pierwsza kara. Szybko usłyszała polecenie od Moniki:
– Liż przez minutę ucho Kasi.
Brunetka wstała i zbliżyła się do przerażonej koleżanki. Nachyliła się i zaczęła nieśmiało językiem jeździć po małżowinie blondynki. Widziałam, że już po krótkiej chwili jednej i drugiej wyraźnie spodobała się taka pieszczota. Nie umknęło naszej uwadze, że gdy cała akcja dobiegła końca, to obie dziewczyny wyglądały, jakby miały ochotę na więcej. Zwłaszcza widać to było po coraz bardziej nakręconej Kasi. Miała przyspieszony, płytki oddech i zaciskała mocno uda. Obserwowałam ją bacznie i zastanawiałam się, co teraz musi się dziać w jej głowie.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Magdy i jej polecenie dla mnie. Czekałam z niecierpliwością i słuchałam uważnie.
– Przez minutę pieść językiem i ustami stopę Ani – starała się zachować poważny ton, ale niedawna przygoda z Kasią wyraźnie nią wstrząsnęła.
Przytaknęłam i zgodziłam się z nie małą ochotą. Żadna z dziewczyn nie wiedziała, że uwielbiam stopy mojej dziewczyny i często je pieszczę, więc nie było to dla mnie ani nic dziwnego, ani nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie. Uniosłam stopę Ani i zaczęłam się nią zajmować z prawdziwą rozkoszą. Dokładnie lizałam i całowałam miejsce przy miejscu i każdy paluszek z osobna dostał ode mnie odpowiednią ilość uwagi i czułości. Wiedziałam, że i ona to lubi, więc po chwili zrobiło się nam obu bardzo gorąco. Nie wiem, czy to możliwe, ale nabrałyśmy na siebie jeszcze większej ochoty. Niestety czas dobiegł końca i niechętnie puściłam stopę Ani. Spojrzałyśmy na dziewczyny. Gapiły się na nas z szeroko otwartymi oczami i zagrywały dolne wargi. Zaczęłyśmy się śmiać, bo wyglądały przekomicznie – niczym dzieci patrzące przez szybę na leżące za szybą sklepu słodycze lub zabawki.
Nadszedł czas na moje zadanie dla Ani, bo na razie tylko ona jeszcze niczego nie musiała zrobić. Chciałam być dla niej łagodna i inspirując się odrobinę pomysłem Kasi, kazałam jej stanąć na głowie. Mina mojej dziewczyny szybko zrobiła się bardzo nietęga. Wyraźnie zakłopotana zastanawiała się nad czymś, aż w końcu powiedziała:
– Ale… ale ja nie mam majtek.
– No to w takim razie wymyślę coś innego – zaczęłam.
– Nie ma mowy! – obruszyła się Magda.
– Polecenie wydane trzeba wykonać i nie można go cofnąć ani zmienić – zawtórowała jej Monika.
Zrezygnowana Ania wstała i wolno podeszła do ściany. Ukucnęła przed nią i wzięła kilka głębokich wdechów. Wyglądała, jakby się bardzo nad czymś zastanawiała. W końcu zacisnęła mocno uda, chowając pomiędzy nimi materiał krótkiej koszulki oraz szlafroka i wykonała ćwiczenie, wyprostowując nogi. Śliski komplet był wyjątkowo niesforny i szybko podjechał bardzo wysoko, odsłaniając część jej kształtnych pośladków.
– Jak rozłączysz nogi, to będziesz mogła wydać polecenie dwóm osobom – próbowała ją sprowokować Magda.
Wszystkie patrzyłyśmy z podziwem, jak Ania prowadzi nierówną walkę z garderobą i grawitacją. Byłam zaskoczona, że udaje jej się tę walkę wygrywać. Muszę przyznać, że odrobinę tego żałowałam, bo uwielbiam widzieć ją nago, jednak z drugiej strony jej komfort zawsze był dla mnie ważniejszy. Gdy czas się kończył, Magda rzuciła jeszcze głupim żartem, żeby zdekoncentrować Anię, ale i ta próba nie przyniosła efektu. Moja dziewczyna cała zgrzana, z wypiekami na twarzy wróciła na swoje miejsce i odetchnęła głęboko z wyczuwalną ulgą. Wyraźnie była z siebie dumna.
Zabawa toczyła się dalej. Jako że wszystkie wykonałyśmy po zadaniu, to można było wrócić do pytań, jednak nie były już one tak ekscytujące. Miałam wrażenie, że każda z nas tylko czeka na kolejną możliwość wydania komuś polecenia. Dało się wyczuć burzę mózgów i rozmyślanie nad następnymi zadaniami, które miałam wrażenie, a może i nadzieję, miały okazać się jeszcze ciekawsze niż te wcześniejsze. Nie bez znaczenia był też fakt, że podczas serii pytań opróżniłyśmy po kilka kieliszków wina. Wypity alkohol coraz bardziej wpływał na nasze zachowanie. Dodał odwagi i wyłączył większość zahamowań. Kwestią czasu było, kiedy hamulce puszczą na dobre i zaczną się sypać zadania „bez trzymanki”.
Drugą rundę poleceń z ochotą i dziwnym błyskiem w oku zaczęła Magda, pomimo że to nie była jej kolej. Z iście diabelskim uśmiechem zwróciła się do mojej dziewczyny:
– Aniu… Zdejmij Gosi majtki…
Ta wstała i stanęłą przede mną, żeby wykonać polecenie.
– Ale zrób to zębami – dokończyła precyzowanie zdania brunetka.
Widziałam uśmiech na twarzy Magdy i coraz większe poruszenie i podekscytowanie u pozostałych dziewczyn. Wyraźnie chciały zobaczyć, jak Ania sobie poradzi i co przy tym uda jej się odsłonić, a im zobaczyć.
Chciałam jak najbardziej ułatwić mojej kochance wykonanie zadania. Chwilę zastanawiałam się, jak mogę to zrobić. W końcu wpadł mi do głowy bardzo szalony pomysł. Uklęknęłam na krześle, na którym siedziałam i wypięłam się mocno w jej stronę, przechylając przez oparcie. Ona widząc to, uklęknęła za mną i położyła dłonie na moich nogach. Zaczęła wolno przesuwać je do góry. Było mi coraz przyjemniej. Czułam na sobie kochane, wszędobylskie palce Ani i spojrzenia dziewczyn wlepione w moją wypiętą pupę.
– Przypominam, że masz to zrobić zębami, a nie dłońmi – domagała się Magda.
Usłyszałam westchnięcie Ani i momentalnie poczułam jej oddech na moich udach. Koszulka, która zakrywała moją bieliznę, z każdą chwilą podjeżdżała nieco wyżej. Coraz ciężej było mi się kontrolować. Jęknęłam cicho, gdy jej twarz znalazła się tuż przy mojej pupie.
Nie wiem, czy to możliwe, ale miałam wrażenie, że nagle zrobiło się w pokoju strasznie gorąco. Moje ciało mnie zdradzało. Czułam, że jestem cholernie mokra, oddech miałam płytki i szybki, a sutki sterczały jak szalone i ocierały się coraz przyjemniej o materiał koszulki. Czułam, że moja pupa była odkryta. Wiedziałam, że dziewczyny wpatrują się teraz w moje wypięte pośladki osłonięte jedynie materiałem cienkich, szarych majtek i było mi coraz przyjemniej. W końcu Ania złapała zębami za skrawek dolnej części mojej bielizny i zaczęła ją ze mnie ściągać.
Centymetr, po centymetrze moje najczulsze miejsca były odsłaniane przed zgromadzonymi i coraz bardziej zafascynowanymi dziewczynami. W końcu materiał sam zsunął się i zatrzymał w okolicy kolan. Koszulka wróciła na miejsce, zakrywając ponownie wypięte pośladki i przemoczoną już cipkę. Wiedziałam, że Ania wyczuła i widziała moje podniecenie, ale nie wiedziałam, ile widziały inne dziewczyny. Usiadłam z powrotem na pupie i pozwoliłam mojej dziewczynie na ściągnięcie mi majtek do końca. Zabrała je jak najwspanialsze trofeum i z bardzo zadowoloną miną usiadła na swoim miejscu.
Byłam wściekła na Magdę i chciałam się jej jak najszybciej zrewanżować, ale do tego, ktoś wcześniej musiałby dać zadanie mnie. Muszę przyznać, że mimo wszystko byłam jej też wdzięczna za przyjemność, jakiej doświadczyłam. Postanowiłam uśpić czujność brunetki i uśmiechnęłam się do niej najszczerzej, jak umiałam.
Rozejrzałam się po pozostałych dziewczynach. Wszystkie miały wypieki na policzkach. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że są one wynikiem nie tylko wypitego już alkoholu, ale również coraz bardziej pikantnych wyzwań w naszej grze.
– No Aniu… – Magda ponagliła moją dziewczynę.
– Skoro tak się bawimy, to… Monika… – zaczęła z dziwnym uśmiechem Ania.
– Tak, tak. Słucham – szatynka wyraźnie została wyrwana z głębokiej zadumy.
– Wstań, podejdź do okna, otwórz je, ściągnij koszulkę i pomachaj cyckami do otwartego okna – powiedziała moja dziewczyna z rosnącą ekscytacją w głosie.
Nie wiem jak pozostałe dziewczyny, ale ja byłam w szoku. Jednocześnie nie mogłam odmówić Ani fantazji, a wymyślone przez nią zadanie wydawało się wręcz idealne dla Moniki i jej jędrnych i dużych piersi. Z zaciekawieniem patrzyłam, jak szatynka wstaje i kieruje się w stronę okna. Reszta też nie mogła oderwać od niej oczu. Monika stanęła przed oknem i wzięła głęboki wdech. Otworzyła je na oścież, po czym złapała dół czerwonej, obcisłej koszuli nocnej. Wyglądało, jakby chwilę biła się z myślami. W końcu podciągnęła materiał i ściągnęła go przez głowę, pozostając w samych skąpych majteczkach. Stanęła tuż przy oknie i zaczęła nimi kołysać i potrząsać. Nie wiem, czy ktoś to widział, ale jeśli tak, to miał na pewno wspaniałe i niezapomniane przedstawienie.
Po niespełna minucie Monika ubrała się, zamknęła okno i wróciła wolnym krokiem na swoje miejsce. Jej twarz była cała czerwona, a oddech wyraźnie szybszy niż wtedy, gdy wstawała do wykonania zadania. Nie dało się ukryć, że ciało ją zdradzało, dzięki czemu wszystkie mogłyśmy podziwiać jej sterczące, pobudzone sutki, odznaczające się pod cienką, czerwoną koszulką. Zerknęłam na Anię. Była zadowolona z tego, jak koleżanka wykonała zadanie i uśmiechała się do niej udając niewiniątko. Nagle Kasia parsknęła głośnym śmiechem:
– Ale Ty jesteś czerwona na buzi – nie omieszkała wytknąć przyjaciółce – I jak ci sterczą sutki.
– Taka jesteś mądra?! – wyraźnie zdenerwowała się Monika – To droga Kasiu podejdź do Magdy i całuj się z nią z języczkiem przez minutę – rzuciła zadanie blondynce, chowając obfity biust w ramionach.
Wszystkie zrobiłyśmy wielkie oczy, ale Kasia i Magda wyglądały na najbardziej zaskoczone tym, co usłyszały. Blondynka jak zamroczona siedziała chwilę w ciszy, aż uznałam, że czas ją lekko zmotywować:
– Ka-sia! Ka-sia! – zaczęłam cicho skandować jej imię.
Po chwili Monika i Ania przyłączyły się do mnie i coraz głośniej dopingowały razem ze mną. Twarz blondynki była cała czerwona. Coś mi mówiło, że nie tak ze złości na usłyszane zadanie, ale z rosnącego podniecenia, jakie dawało się wyczuć w całym pomieszczeniu.
W końcu Kasia wypiła naraz zawartość swojego kieliszka i wyraźniej śmielsza wstała i podeszła do Magdy. Uklęknęła przed nią. Ich twarze znajdowały się idealnie na tej samej wysokości. Chwilę patrzyły sobie w oczy, aż Kasia ujęła w dłonie twarz Magdy i złożyła na jej ustach delikatny pocałunek.
– Miałaś się z nią lizać, a nie dać jej buziaka na „dzień dobry” – przypomniała coraz bardziej zaciekawiona i wpatrzona w koleżanki Monika.
Jakby na komendę Kasia wpiła się mocno w usta przyjaciółki. Całowała zachłannie, mocno i natarczywie. Widziałam, że liże jej wargi, starając się wepchnąć język do ust Magdy, ale ta pozostawała niewzruszona. Po chwili jednak pękła i rozchyliła wargi, łącząc się z blondynką w prawdziwym namiętnym pocałunku. Dziewczyny lizały się jak szalone. Wplotły dłonie we włosy partnerki i z pomocą ust i języków wyraźnie sprawiały sobie coraz więcej przyjemności. Po kilku sekundach, oprócz przyjemnego mlaskania, dało się słyszeć ciche westchnięcia i nieśmiałe jęki.
Pozostałym też udzielił się nastrój, jaki zapanował dzięki oglądanemu pocałunkowi. Monika z wielkim uśmiechem na twarzy coraz wyżej głaskała się po nogach, aż jej dłoń zniknęła pod obcisłą koszulą nocną. Palec drugiej dłoni zataczał coraz mniejsze kręgi wokół obfitej piersi i pobudzonego sutka. Ania natomiast starała się zachować powagę i zapanować nad rosnącym podnieceniem, zaciskając mocniej uda. Pamiętałam, że nie ma na sobie majtek, więc takie mocne ściskanie nóg raczej przynosiło zupełnie odwrotny skutek. Jej oddech był coraz płytszy i szybszy, a kolana niespokojnie, ocierały się o siebie.
Na mnie i moje ciało ta sytuacja też działała wyjątkowo przyjemnie. Czułam coraz większe ciepło, obserwując całujące się koleżanki. Mimowolnie, co chwilę oblizywałam wysychające usta. Mały diabełek w mojej głowie szeptał mi pomysły o masturbacji, ale starałam się go uciszyć, skupiając się na podziwianiu coraz ciekawszego przedstawienia i oglądających go ze mną dziewczyn. Wiedziałam, że nie tylko do mnie kierował te podszepty, ale nie mogłam okazać się słabsza niż Ania lub Monika.
W końcu dziewczyny przestały się całować i wyglądało na to, że niechętnie się od siebie odrywają. Obie miały urocze wypieki, ale i uśmiechy na twarzach i patrzyły na siebie z ogromnym pożądaniem. Musiało im być przyjemnie. Kasia lekko chwiejnym krokiem wróciła na miejsce i chwilę siedziała w milczeniu, patrząc na Magdę. Wiedziała, że teraz nadszedł czas jej zadania. Byłam bardzo ciekawa, jakie myśli kłębią się w jej głowie. Każda chwila oczekiwania wydawała się wiecznością. W końcu powiedziała, patrząc w oczy brunetki:
– Opowiedz nam jak najdokładniej swoją najgłębiej skrywaną fantazję seksualną.
Starałam się ukryć podniecenie, podobnie jak pozostałe dziewczyny, ale każda z nas robiła to coraz bardziej nieudolnie. Głośne przełykanie śliny, wypieki na twarzy, nerwowe zaciskanie nóg czy zwilżanie spierzchniętych ust, to tylko niektóre ze znaków, jakie wyłapałam na tak szybko.
Magda, najwyraźniej oszołomiona jeszcze rozkosznym pocałunkiem, chwilę się zastanawiała. W końcu upiła spory łyk wina i usiadła ze skrzyżowanymi nogami na łóżku. Doskonale widziałam, że nie tylko mój wzrok momentalnie skupiał się na jej kroczu. Brunetka wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić:
– Od jakiegoś czasu, głównie za sprawą Gosi i Ani myślę i marzę o seksie z inną kobietą – zaczęła.
Słuchałyśmy bardzo uważnie, coraz ciekawsze jej wyobrażeń i pragnień oraz oczekiwań w intymnej sytuacji z inną dziewczyną.
– Chciałabym być wolno rozebrana, całowana, przytulana i dotykana dosłownie wszędzie – kontynuowała – Ale przede wszystkim chciałabym dojść w jej ramionach, żeby wiedziała, jak bardzo mi z nią dobrze i ile przyjemności mi sprawiła.
Muszę stwierdzić, że miała wszystko nieźle zaplanowane i obmyślone. Pewnie nie raz marzyła o takiej sytuacji podczas masturbacji. Musiało to zrobić na niej naprawdę duże wrażenie, skoro uważa to za swoją najgłębiej skrywaną i najbardziej pożądaną fantazję. Widocznie moje i Ani oddziaływanie na otoczenie było znacznie większe, niż nam się wydawało.
– Później chciałabym się odwdzięczyć i posmakować jej ciała i sprawić, żeby czuła się co najmniej tak cudownie, jak ja wcześniej – mówiła dalej.
Z każdą kolejną chwilą, gdy to mówiła, to wypieki na jej policzkach były coraz wyraźniejsze. Niemożliwe, żeby dalej tak na nią działał pocałunek z Kasią. To musiało być działanie jej własnej opowieści i wyobraźni. Dodatkowo pozycja, jaką przyjęła, okazała się niezbyt szczęśliwa. Materiał spodenek przykleił się do jej wilgotnej z podniecenia cipki i stał lekko przeźroczysty. Wpatrzone w jej krocze wszystkie mogłyśmy podziwiać jej piękną, nabrzmiałą cipkę. Dziwnym zbiegiem okoliczności, żadnej nie wpadło do głowy, żeby jej o tym powiedzieć. Jakby tego było mało, sutki też zdradzały jej podniecenie, odznaczając się pod cienkim materiałem szarego topu.
Wszystkie byłyśmy podniecone do granic możliwości i nie potrafiłyśmy oderwać wzroku od seksownego ciała Magdy. Byłam pewna, że w tej chwili każda z nas padłaby pomiędzy jej nogi i zrobiła dla niej wszystko, gdyby tylko o to poprosiła. Swoją opowieścią i reakcją ciała otumaniła, zauroczyła i rozkochała w sobie każdą z obecnych dziewczyn. W tej chwili miała do dyspozycji pięć gotowych na wszystko, napalonych kochanek, ale nie miała o tym pojęcia.
Nagle skończyła opowiadać i szybko słodko się uśmiechnęła, starając się zamaskować swoje zakłopotanie i odwrócić naszą uwagę od podniecenia, jakie czuła. Podniosła kieliszek i napiła się z niego, przepłukując wyschnięte od gorącego oddechu gardło. Usiadła znowu z nogami na podłodze, co uniemożliwiło nam dalszą obserwację jej najczulszego miejsca i popatrzyła z zawadiackim uśmiechem prosto na mnie. Aż mnie zmroziło. Wiedziałam, że teraz moja kolej i czułam na sobie spojrzenia pozostałych dziewczyn. Każda z nich na pewno zastanawiała się, jak szaloną rzecz każe mi zrobić Magda. Wiedziałyśmy, że jest na tyle zwariowana, że może to być absolutnie wszystko.
– Gosiu, widzę, że jest ci gorąco – zaczęła, a ja przełknęłam głośno ślinę – Coś mi mówi, że chciałabyś się przewietrzyć – kontynuowała – Wyjdź na klatkę schodową i zrób sobie to, co zrobiłaś Ani na basenie – usłyszałam.
Zamurowało mnie. Gorąco, podniecenie i wypity wcześniej alkohol ze zdwojoną siłą uderzyły mi do głowy. Czułam, że świat zaczął mi wirować. Nerwowo rozglądałam się po dziewczynach w poszukiwaniu wsparcia i jakiegokolwiek protestu z ich strony, ale nawet Ania pozostawała niewzruszona na ustalone wcześniej warunki gry. Widziałam na jej policzkach malujące się rumieńce i byłam przekonana, że jest podniecona tym, co usłyszała, co najmniej tak samo, jak ja. Wiedziałam też, że każda z obecnych na pewno z przyjemnością zobaczy mnie w tak intymnej sytuacji, jako kulminację dzisiejszego wieczoru.
Nie minęła chwila i usłyszałam cichy doping Moniki, której szybko zaczęły wtórować pozostałe dziewczyny:
– Go-sia! Go-sia! – motywowały mnie coraz głośniej.
W końcu wstałam i usłyszałam gromkie brawa, jakbym właśnie wykonała, jakąś skomplikowaną akrobację. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych z mieszkania. Trzęsącymi się dłońmi odblokowałam zamek i szarpnęłam za klamkę. Wyszłam, zamykając za sobą drzwi i znalazłam się na pustej, słabo oświetlonej klatce schodowej. Lekko pijana, bosa, miałam na sobie tylko białą koszulkę, która ledwo zakrywała dół moich pośladków i przy każdym ruchu ocierała się o pobudzone do granic możliwości, twarde sutki.
Usłyszałam, że dziewczyny ustawiły się za zamkniętymi drzwiami i przepychały co chwilę do judasza, żeby choć przez chwilę widzieć, co robiłam. W duszy modliłam się, żeby nikt akurat nigdzie nie wychodził i mnie nie nakrył. Oparłam się o ścianę i stanęłam w lekkim rozkroku. Jedną dłoń wplotłam we włosy i bawiłam się nimi chwilę. Nie potrzebowałam rozgrzewki. Od dawna byłam bardzo mokra i podniecona. To było przedstawienie dla podglądających mnie dziewczyn. Miałam zamiar dać im i sobie dużo, dużo więcej.
Druga dłoń mocno ścisnęła i ugniatała nabrzmiałą pierś. Pierwszy niekontrolowany jęk wydobył się z moich ust, gdy pomiędzy palcami zaczęłam rolować i lekko pociągać sterczący sutek. Wtedy dłoń z włosów zsunęła się po ciele wprost pomiędzy rozchylone uda. Poczułam na niej ciepło bijące od mojej cipki. Jęknęłam znowu głośno, gdy palce jej dotknęły. Była jeszcze bardziej mokra niż mi się wydawało. Soczki zaczynały już wypływać i kropelka po kropelce torowały sobie drogę w dół po wewnętrznej stronie ud.
Bez zwlekania dotknęłam łechtaczki. Przeszedł mnie cudowny dreszcz i aż skuliłam się w sobie, ściskając piersi pomiędzy ramionami. Cokolwiek nie robiłam, było mi tylko przyjemniej. Masowałam powoli swój najczulszy punkt, ale moje ciało domagało się czegoś więcej. Podciągnęłam w amoku koszulkę i ściągnęłam ją, rzucając na podłogę obok mnie. Teraz już byłam zupełnie naga i masturbowałam się bezwstydnie na klatce schodowej przed drzwiami mojego mieszkania. Jakby tego było mało, świadomość, że dziewczyny mnie podglądają, podniecała mnie jeszcze bardziej.
Teraz już obie dłonie przeniosłam pomiędzy uda. Gołe cycki ściśnięte pomiędzy poruszającymi się ramionami dostarczały mi wielu przyjemnych bodźców, ale to, co działo się tam na dole, przeniosło mnie pod bramy raju. Palce jednej dłoni nieprzerwanie pocierały i drażniły nabrzmiałą i wrażliwą do granic łechtaczkę. Najpierw dwa, a po chwili trzy palce niczym bezlitosne tłoki, wsuwały się i wysuwały z mojej cipki w szalonym tempie. Poddałam się namiętności i tej cudownej chwili. Posuwałam palcami coraz szybciej i mocniej. Czułam, jak wspaniale mnie rozciągają, dostarczając ogrom rozkoszy. Osiągnięcie szczytu było tylko kwestią sekund.
I w końcu się stało. Dopadł mnie potężny orgazm. Palce z cipki wysunęły się i złapały za jedną z piersi, szczypiąc i ciągnąc mocno sutek. Druga dłoń nieustannie pocierała łechtaczkę, wprawiając moje ciało w drgawki nie do opanowania. Miłosne soczki trysnęły z mojego zaspokojonego wnętrza i zamoczyły podłogę pode mną. Nie byłam w stanie dłużej stać i osunęłam się na kolana, które szybko się pode mną rozsunęły. Moja goła pupa dotknęła chłodnej i mokrej podłogi.
Dosłownie chwilę później do moich uszu, jakby z oddali doszły odgłosy otwierania drzwi mojego mieszkania. Ania z Moniką wybiegły, żeby pomóc mi się pozbierać. Z ich wsparciem, na drżących jeszcze od orgazmu nogach, weszłam do środka, gdzie ciężko oddychając, ledwo stałam przed wpatrzonymi we mnie dziewczynami. Nie obchodziło mnie wcale, że stoję przed nimi zupełnie naga. Zafascynowało mnie, że źrenice ich oczu były rozszerzone, a oddechy bardzo szybkie i płytkie. Spod koszulek i topów wyraźnie sterczały nabrzmiałe sutki i każda nerwowo zaciskała uda, przestępując z nogi na nogę. Czułam ich wzrok na moim nagim, zaspokojonym ciele, ale wcale mi to nie przeszkadzało. W tej chwili pozwoliłabym im zrobić ze sobą absolutnie wszystko, jeśli tego by właśnie chciały.
Wtedy podeszła do mnie Ania i z zatroskaną miną przytuliła mocno, obejmując i przekazując odrobinę swojego ciepła. Bezwiednie objęłam ją i z czułością pocałowałam w usta. Chwilowa pieszczota pozwoliła mi nieco dojść do siebie, a zmącona rozkoszą świadomość zaczęła wracać.
– Ubierz się kochanie – powiedziała z troską moja dziewczyna, podając mi koszulkę, którą zabrała z klatki schodowej, gdy pomagała mi wejść z powrotem do mieszkania.
Pomogła mi się ubrać i cmoknęła jeszcze raz w usta.
– Byłaś wspaniała! – powiedziała wyraźnie uradowana – Kocham cię!
– Ja też cię kocham – odwzajemniłam wyznanie i posłałam jej ciepły uśmiech – Czyli zadanie zaliczone?
– Na szóstkę z plusem – krzyknęła zza jej pleców wyszczerzona w uśmiechu Monika.
– Potwierdzam. Lepiej się nie dało! – dołączyła się Kasia.
– A Ty co powiesz? – spytałam siedzącej w pokoju jakby nigdy nic Magdy.
Spojrzała na mnie z grymasem na twarzy, po czym nie mogąc się opanować, też zaczęła się śmiać i gratulować.
– To było niesamowite! – jej głos był pełen uznania i podziwu – Przeszłaś moje najśmielsze oczekiwania.
– To znaczy? – dopytałam, gdy już wszystkie zajęłyśmy swoje miejsca.
– Wiedziałam, że jesteś piękna, ale dodatkowo jesteś tak seksowna, że chyba nikt nie mógłby ci się oprzeć – wyznała szczerze.
– Ooo Ania uważaj, bo będziesz miała konkurentkę – zażartowała Kasia.
– Laski – zaczęła tłumaczyć Magda – Nie ma co ukrywać, że po tym przedstawieniu każda z nas zrobiłaby dla Gosi absolutnie wszystko bez zastanowienia.
Rozejrzała się po pozostałych dziewczynach, a każda z nich z zawadiackim uśmiechem przyznała jej rację.
– Ale Ona jest moja! – wtrąciła Ania, jakby zapewniając, że nie zamierza się mną dzielić.
– A my pijane, rozgrzane i zbyt szczere – przyznała Monika.
– Masz rację – zgodziła się z nią Magda – Chyba starczy kuszenia losu jak na jeden dzień.
Wszystkie niemal jednocześnie przytaknęłyśmy jej słowom. Posiedziałyśmy jeszcze trochę, gadając na różne tematy, śmiejąc się i sącząc delikatnie kończące się już zapasy wina. Nie było już głupich gier, pytań, wyzwań, ani prób. Każda w oczach pozostałych była kimś wyjątkowym i nasza znajomość i przyjaźń weszła tego wieczora na nowy, zdecydowanie wyższy poziom. Podziw, jaki czułyśmy do siebie nawzajem, po wykonaniu tak głupich i podniecających zadań był nie do opisania i nic już nie mogło tego zmienić.
Zanim poszłyśmy spać, to jeszcze każda skorzystała z łazienki i wzięła szybki prysznic. Tylko mnie i Ani zeszło się nieco dłużej. Nie mogłyśmy sobie odpuścić kilku rozkosznych chwil w swoich objęciach i zaspokojenia spragnionych ciał.
– A wiesz, że wszystkie doszłyśmy, patrząc na ciebie, gdy się pieściłaś?
– Żartujesz? – nie mogłam uwierzyć.
– Poważnie. To było już zbyt wiele i jakoś tak samo wyszło… – odpowiedziała speszona.
– Pewnie Kasia zaczęła? W końcu ma płodne dni – zażartowałam.
– No właśnie nie – Ania posłała mi zawadiacki uśmiech.
– Ty?
– Magda.
– Nie wierzę! – prawie wykrzyczałam zaskoczona.
– No to uwierz – znowu się uśmiechnęła – Jak tylko zobaczyła, że pieścisz się tam naga, to jej dłoń momentalnie znalazła się w spodenkach.
– I co było potem?
– Potem to i my pękłyśmy. Najpierw Kasia, a później ja i Monika. Zmieniałyśmy się tylko przy wizjerze, żeby móc cię oglądać i pieściłyśmy się jak szalone.
– Kochane wariatki – dalej nie docierało do mnie to, jakie wrażenie wywarłam na dziewczynach.
– Może i wariatki, ale Magda miała rację, że po tym, co zrobiłaś, każda bez wahania byłaby na twoje rozkazy – cmoknęła mnie – Dałaś mi i dziewczynom cudowne orgazmy. Nigdy ci się za to nie odwdzięczę…
– Nie musisz.
– Ale chcę…
Wpadłyśmy sobie nagie w ramiona i całowałyśmy się jak szalone. Dłonie Ani były dosłownie wszędzie na moim ciele i zachłannie pieściły wszystkie najczulsze miejsca. Ja też nie zostałam jej dłużna. Nie łatwo było mi się skupić na pieszczeniu jej ciała, bo doskonale wiedziała, jak sprawiać mi przyjemność. Kochałyśmy się na podłodze łazienki, dostarczając sobie wzajemnie kolejnych cudownych chwil i orgazmów. Nasze dłonie, usta i języki pracowały nieustannie tylko po to, żeby wprawić kochankę w zachwyt i uniesienie.
Gdy wyszłyśmy, to dziewczyny szczerzyły się do nas i wiwatowały, leżąc już w przygotowanych, prowizorycznych posłaniach na podłodze salonu. Oprócz uśmiechów na ich twarzach malowały się cudowne rumieńce. Byłyśmy pewne, że nie tylko w łazience było przed chwilą gorąco. Nie miałyśmy się zamiaru tłumaczyć ani tym bardziej o nic pytać. Miałyśmy świadomość, że zachowywałyśmy się głośniej, niż powinnyśmy i wszystko było doskonale słyszalne w salonie. Dumnie przemaszerowałyśmy pomiędzy nimi do naszej sypialni, zamykając za sobą drzwi. Zrzuciłyśmy z siebie piżamy i nagie, wtulone w siebie, kochane i niesamowicie szczęśliwe, zasnęłyśmy.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 16 – Rocznica (Przystawka)
Nie mogłam w to uwierzyć. Nawet się nie obejrzałam, a już minął rok mojego związku z Anią. Ta szalona, piękna dziewczyna zawładnęła moimi myślami, umysłem i ciałem prawie dwanaście miesięcy temu. Od naszego pierwszego intymnego spotkania wiele się zmieniło. Również moje uczucie do niej, które stało się bardziej dojrzałe i pełniejsze. Każdego dnia upewniałam się, że to właśnie z nią chcę spędzić resztę swojego życia. Byłam wdzięczna losowi, że postawił tę wyjątkową istotę na mojej drodze. Nie chciałam jej jednak przytłaczać takim wyznaniem, więc zachowałam te myśli dla siebie. Na zbliżającą się rocznicę chciałam zaplanować coś wyjątkowego, coś specjalnego. Coś, co sprawi, że obie na zawsze zapamiętamy ten wyjątkowy dzień i poczujemy się jak na początku naszej znajomości.
Długo nie mogłam wymyślić niczego, co uznałabym za godne mojego uczucia do Ani. Rozmyślałam i planowałam całymi tygodniami. Niejedną noc zarwałam, leżąc tylko w łóżku obok smacznie śpiącej miłości mojego życia. Już powoli zaczynałam się poddawać, gdy nagle pewnej nocy, tuż przed zaśnięciem, przyszło olśnienie. Nie wiem, dlaczego od razu na to nie wpadłam. Przecież to takie oczywiste, że najprostsze rozwiązania bywają tymi najlepszymi. Żaden prezent nie był w stanie zastąpić lub przebić czasu, który mogłybyśmy spędzić gdzieś razem, tylko we dwie.
Od razu moje myśli powędrowały do domku nad jeziorem, w którym spędziłyśmy nasz pierwszy upojny weekend. Wspólne rozmowy, kąpiele i spacery wróciły we wspomnieniach jak najpiękniejszy film. Za każdą z tych chwil oddałabym wszystko, więc dlaczego by nie spróbować jeszcze raz. Fantastycznie byłoby odwiedzić miejsce, gdzie w spokoju mogłyśmy się zakochać nie tylko w swojej cielesności, ale i osobowościach. Godzinami rozmawiać albo milczeć, tulić się, trzymać za ręce, obejmować i okazywać miłość.
Rankiem następnego dnia, wstałam pełna energii i krzątałam się po kuchni, przygotowując śniadanie. Było dosyć ciepło, więc zarzuciłam na siebie tylko czarny satynowy szlafrok. Gdy na stole postawiłam kubki z gorącą i aromatyczną kawą, weszła zupełnie naga, zaspana jeszcze Ania.
– Dzień dobry Kochanie! – przywitałam ją i podeszłam, żeby dać buziaka.
– Cześć… – odpowiedziała, gdy nasze usta się rozłączyły – A co z ciebie taki ranny ptaszek?
– Po prostu mam dobry humor.
– Super, a coś się stało? – spytała, siadając na krześle – Bawiłaś się beze mnie, czy tak po prostu?
– Wolę, jak ty się mną bawisz… – przyznałam z uśmiechem.
– To, co takiego się stało?
– Wpadł mi do głowy pewien pomysł… – zaczęłam tajemniczo.
– Jakaś nowa zabawa?
– Przy tobie zawsze mam mnóstwo nowych pomysłów na zabawy, ale tym razem to coś zupełnie innego.
– Czyli? – spytała wyraźnie zainteresowana i usiadła przy stole.
– Wiesz, że zbliża się nasza rocznica… – zaczęłam niepewnie, obserwując wyraz jej twarzy.
– Taaak…
– Co powiesz, żebyśmy uczciły to wyjazdem w specjalne miejsce?
– Jakieś hotel? SPA?
– Nie… – uśmiechnęłam się ciepło – Myślałam o domku mojego wujka.
Oczy Ani nagle rozszerzyły się z ciekawością i zrozumieniem.
– Cudowny pomysł! – prawie krzyknęła i wstała, żeby się do mnie przytulić.
Przyjemnie było poczuć jej nagie ciało łączące się z moim.
– Myślisz, że wujek się zgodzi?
– Na pewno. Po naszej ostatniej wizycie był bardzo mile zaskoczony, że wszystko zostawiłyśmy, jak należy i zaoferował, że mogę pożyczać klucze, kiedy tylko będę chciała.
– To świetnie! – uśmiechnęła się Ania.
– A co ty na to, żeby zaprosić też dziewczyny?
– Na cały wyjazd? – spytała jakby z lekką obawą w głosie.
– Tak szczerze, to myślałam, że najpierw pojedziemy na tydzień tylko we dwie, a dopiero w drugim tygodniu dołączą do nas dziewczyny.
– Rozumiem, że masz na myśli Monikę, Magdę i Kaśkę?
– Jasne, ale myślałam jeszcze o Paulinie. Fajnie byłoby jej podziękować za tamtą sesję.
– Genialne! – zaćwierkała radośnie moja dziewczyna – To kiedy jedziemy?
– Za dwa tygodnie? – spytałam niepewnie – Masz wtedy jakieś kolokwia lub zaliczenia?
– Jak dobrze pójdzie, to już będę po wszystkim, więc to świetny termin. – uśmiechnęła się Ania – Już piszę do dziewczyn.
W kilka minut wszystkie najbliższe nam koleżanki były poinformowane i każda z nich bardzo entuzjastycznie podeszła do zaproszenia w tak ważne dla nas miejsce. Nie raz opowiadałyśmy o pamiętnym wyjeździe do domku nad jeziorem, gdzie to, co jest między nami, rozkręciło się na poważnie. Nawet Paulina, pomimo że nie znała tej historii, chętnie zgodziła się na spędzenie kilku dni w tych pięknych okolicznościach przyrody, w gronie zdrowo pokręconych dziewczyn. Z każdą chwilą byłam z siebie coraz bardziej dumna, że udało mi się wpaść na taki pomysł.
W międzyczasie wykonałam szybki telefon do wujka, który bardzo się ucieszył, że o nim pamiętam. Po krótkiej rozmowie, bez chwili wahania zgodził się udostępnić nam domek na całe dwa tygodnie i obiecał następnego dnia wysłać mi klucze. Dopytał jeszcze, co słychać u mnie i u Ani. Byłam zaskoczona, że o nas wie. Widocznie mama albo tata musieli mu coś szepnąć. Najważniejsze, że nie miał nic przeciwko. Pożegnał mnie gromkim śmiechem i zakończył połączenie.
Jeszcze tego samego wieczora Ania zaczęła spisywać listę rzeczy, które miałyśmy zabrać ze sobą do domku, a ja czekałam na potwierdzenie szefowej, że nie będę miała problemu z dostaniem na ten czas urlopu. Jakaż była moja radość, gdy po dosłownie kilku minutach odpisała, nie wnosząc żadnych zastrzeżeń do terminu oraz ilości dni wolnych. Życzyła mi nawet udanego wypoczynku.
Wieczór tamtego dnia minął nam błyskawicznie na planowaniu i rozmyślaniu o wyjeździe, którego tak bardzo nie mogłyśmy się doczekać. Każdego kolejnego dnia żyłyśmy marzeniami i każda z nas snuła swoje małe plany na czas, który miałyśmy spędzić tylko we dwie. Dzięki temu nawet w pracy nie dłużyło mi się jak zazwyczaj. Wracałam do domu zadowolona i pobudzona z głową pełną nowych pomysłów, wizji i fantazji. Pomimo że byłyśmy parą dopiero rok, to sporo razem przeszłyśmy. Nie wiedziałam, czy uda mi się zaskoczyć moją dziewczynę jakimś szalonym pomysłem. Liczyłam, że moja inwencja twórcza mnie nie zawiedzie.
Ania miała dokładnie tak samo. Nawet po ciężkim dniu na uczelni wracała pełna wigoru. Niejednokrotnie padałyśmy sobie w ramiona i rozładowywałyśmy nagromadzoną energię w najprzyjemniejszy znany nam sposób. Nie miało dla nas znaczenia, czy byłyśmy w przedpokoju, w kuchni, czy w łazience. Potrzebowałyśmy dać ujście temu, co do siebie czułyśmy. Tak intensywne dni mijały w zatrważającym tempie i nawet się nie obejrzałyśmy, jak nadszedł dzień wyjazdu.
Spakowane w dwie walizki, z kilkoma torbami pełnymi jedzenia, wsiadłyśmy do mojego samochodu i wyruszyłyśmy w drogę. Lubię czuć się swobodnie podczas podróży, więc założyłam granatowe szorty na gumkę, którymi zakryłam koronkowe, czarne figi, a do tego cienką bluzę odsłaniającą mój brzuch. Postanowiłam pominąć stanik, żeby nie gnieść piersi przez kilka godzin jazdy. Stopy ukryłam w wygodnych, białych, siateczkowych adidasach.
Ania podeszła podobnie do sprawy. Zajęła miejsce obok mnie, mając na sobie zwiewną sukienkę w kwiaty, a na stopach sandałki. Pod spodem na pewno nie miała stanika, o czym informowały mnie dumnie sterczące, rozkoszne sutki. Włosy spięła w dwa kucyki, co nadawało jej buzi dziewczęcego uroku. Od razu miałam ochotę zacząć ją całować, ale jakimś cudem udało mi się powstrzymać.
Z każdym mijanym kilometrem czułam coraz większe podniecenie na myśl o siedzącej obok niesamowicie pociągającej dziewczynie. Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że już niebawem będę miała ją na zupełnym odludziu tylko dla siebie. Nie raz musiałam mocniej zacisnąć uda i przełknąć ślinę, chcąc opanować choćby odrobinę wzbierające we mnie emocje, ale przynosiło to odwrotny skutek. Ściskana kobiecość coraz częściej przypominała o sobie, uwalniając kolejne porcje wilgoci. Czułam, że majtki nasiąknęły już moimi soczkami.
Ku mojemu zaskoczeniu Ania bez trudu rozszyfrowała znaki, jakie dawało moje ciało i mniej więcej w połowie drogi kazała mi nagle zjechać do lasu.
– Coś się stało? – spytałam zaskoczona jej stanowczym tonem.
– Jeszcze nie… – odpowiedziała tajemniczo.
– Nie rozumiem. – powiedziałam, zatrzymując auto i wyłączając silnik z dala od drogi.
– Widzę, jak się męczysz.
– Nie jest źle, daję radę. – oznajmiałam swoją gotowość do dalszej jazdy.
– Nie mówię o prowadzeniu auta. – rozpięła pas i przekręciła się w moją stronę.
– A o czym? – spytałam zbita z tropu.
– O tym…
Nachyliła się i wpiła się zachłannie w moje usta. Jej język poruszał się dziko i pieścił moje wargi, dopóki nie splótł się w zwariowanym tańcu z moim. Zaczęłyśmy namiętnie się całować. Dłoń Ani od razu wsunęła się pod materiał szortów i mokrych majtek. Wsunęła palec do mojej cipki, a ja omal nie doszłam, jęcząc jej głośno prosto do ust.
– Widziałam, jak na mnie patrzysz. – mówiła, wsuwając i wyjmując ze mnie palec – Jak obserwujesz moje sutki, nogi i stopy. Jak zaciskałaś uda, żeby opanować podniecenie, ale to wszystko na nic.
– Nic na to nie poradzę… – zmieszałam się lekko.
– Jesteś tak cudownie mokra… – szeptała, wsuwając drugi palec do mojego gościnnego wnętrza.
– Dla ciebie… – jęknęłam, czując, że z każdą chwilą robi się we mnie coraz ciaśniej.
– Chcę się z tobą kochać! Tu i teraz! Chcę cię mieć zupełnie nagą i zaspokoić nasze rozgrzane ciała – wyszeptała moje najskrytsze pragnienie, odpinając mój pas.
– Taaak… – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć.
– Odsuń i rozłóż fotel. – poleciła, co wykonałam po prostu błyskawicznie – Wypnij się!
Posłuszna jak zawsze w takich sytuacjach przekręciłam się na czworaka i przyjęłam pozycję, o jaką prosiła mnie Ania. Jednym zwinnym ruchem zsunęła mi z pupy szorty razem z majtkami i z niewielką pomocą zdjęła je ze mnie i rzuciła na tylną kanapę samochodu. Mając mnie już nagą od pasa w dół, złapała mocno za pośladki i rozsunęła je mocno, eksponując lśniące od wilgoci dziurki. Przyssała się do nich i zaczęła energicznie lizać, zagłębiając język najpierw pomiędzy wargami cipki, a po pierwszych głośnych jękach przeniosła całą uwagę na drugą dziurkę. Jeździła językiem dookoła wejścia, zanim skupiła całą uwagę na samej dziurce. Szybko udało jej się rozluźnić mnie na tyle, że jej język zaczął penetrować moją pupę.
Było mi cudownie. Wiłam się w spazmach rozkoszy i błyskawicznie dopadł mnie pierwszy orgazm. Przyszedł nagle i dosłownie ściął mnie z nóg. Ręce też odmówiły mi posłuszeństwa i opadłam twarzą na rozłożony fotel. Ania jednak ani myślała przerywać. Kilka jej palców zakradło się ku mojej radości do wnętrza cipki i zaczęły mnie miarowo posuwać, zwiększając tylko moje doznania.
– Uwielbiam patrzeć, jak moje palce znikają tak głęboko w tobie. – powiedziała zauroczona.
– Możesz to robić zawsze i wszędzie. – przypomniałam.
– Wiem Kochanie… – wyczułam zadowolenie w jej głosie, a do mojej cipki wszedł kolejny palec.
– Iloma palcami najbardziej lubisz się mną bawić? – spytałam, spoglądając na skupioną na zabawie dziewczynę.
– Fascynuje mnie, gdy wsuwam w ciebie całą dłoń. – przyznała szczerze – Nie mogę się nadziwić, jak do takiej małej i cudownej cipki mieści się aż tyle.
– To dlatego, że tak cudownie mnie rozciągasz, masujesz i podniecasz. I wiesz co?
– Co?
– Ja też lubię, gdy mam cię całą w środku. – uśmiechnęłam się do coraz bardziej rozradowanej Ani.
– Czyli podoba ci się TO…
Skończyła mówić i w tym samym momencie pchnęła nieco mocniej, wsuwając ostatni palec do mojego ociekającego wilgocią wnętrza. Myślałam, że zwariuję z rozkoszy. Doszłam momentalnie i zaczęłam wić się jak szalona na fotelu z dłonią Ani głęboko posuwającą moją cipkę. Zdawała się nie zauważać, co właśnie przeżywałam i jak w amoku nieprzerwanie poruszała ręką. Orgazmy jak fale rozbijające się o brzeg przychodziły nieubłaganie jeden po drugim i niszczyły mój umysł, podmywając resztki wolnej woli i jakiekolwiek hamulce. Pamiętam tylko, że krzyczałam na całe gardło, a z mojej kobiecości tryskały nieprzerwanie miłosne soczki. Nagle nastała ciemność…
Ocknęłam się po kilku minutach. Ania patrzyła na mnie z szerokim uśmiechem i głaskała nagie, drgające jeszcze w uniesieniu ciało. Każdy jej dotyk odczuwałam po stokroć. Mimowolnie syczałam i pojękiwałam przy każdym, nawet najlżejszym muśnięciu wilgotnej od potu i soczków skóry. Nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczyłam w jej oczach uwielbienie, jakim darzyła mnie i moje ciało oraz jego reakcje.
– Bo się zakochasz… – wyszeptałam z trudem.
– Już cię kocham! – prawie wykrzyknęła – Jesteś cudowna.
– Ja? Chyba raczej ty. Zobacz, do jakiego stanu mnie doprowadziłaś. – posłałam jej uśmiech.
– Ty mnie wszystkiego nauczyłaś.
– Sama świetnie sobie radzisz. Ja nie muszę cię niczego uczyć.
– Jesteś pewna?
– Na milion procent. – odpowiedziałam pewniejszym już głosem.
– Czyli ulżyłam ci? – spojrzała na mnie zawadiacko.
– Prawie…
– To, co mogę zrobić, żeby ulżyć ci całkowicie?
– Ściągnąć tę sukienkę i rozłożyć szeroko nóżki. – powiedziałam, siadając na swoim fotelu i pochylając się w stronę mojej kochanki z szerokim uśmiechem.
– Z prawdziwą rozkoszą… – odwzajemniła uśmiech i błyskawicznym ruchem pozbyła się, jak się okazało, jedynej części swojej garderoby.
Byłam zaskoczona, ale bardzo pozytywnie, że miała na sobie tylko sukienkę. Do dzisiaj zastanawiam się, jak to jest możliwe, że przez całą drogę aż do tego momentu, nie zauważyłam u Ani braku bielizny. Od razu zaważyła moje zdziwienie:
– Myślisz, że ubrałam się nieodpowiednio? – świetnie grała zasmuconą.
– Chyba żartujesz! – odpowiedziałam po dłuższej chwili – Jak dla mnie, to możesz się zawsze tak ubierać. – posłałam jej uśmiech, nie potrafiąc się skupić.
– Wyglądasz na rozkojarzoną. – trafnie zauważyła.
– To dlatego, że jesteś tak piękna, że nie wiem, gdzie mam patrzeć. – wyjaśniłam i nachyliłam się ku niej.
Złożyłam na jej ustach delikatny pocałunek i słodkimi buziakami z odrobiną pieszczot językiem, zaczęłam przesuwać się coraz niżej.
– Mam nadzieję, że bardzo długą chwilę skupisz się na mojej cipce… – szepnęła wyraźnie podniecona.
– A dlaczego?
– Bo uwielbiam, gdy się nią zajmujesz… – syknęła, gdy lekko przygryzłam jej sutek.
– A jak? – drażniłam się dalej, jeżdżąc językiem wokół drugiej piersi.
– Kocham, jak mnie rżniesz bez opamiętania i robisz ze mną, co tylko zapragniesz. Moje ciało jest zawsze do twojej dyspozycji bez żadnych ograniczeń! – powiedziała, przyciskając moją głowę do swojego biustu.
Zassałam mocno jej pierś i bawiłam się twardym sutkiem wewnątrz moich ust. Ania syczała i pojękiwała co chwilę. Moje dłonie błyskawicznie zawędrowały na wewnętrzną stronę jej ud i przesuwały ku jej gorącej kobiecości. Aż pisnęła z zachwytu, gdy nagłym ruchem wsunęłam do jej wnętrza dwa palce.
– O taaak…
Spojrzałam na jej twarz. Miała zamknięte oczy i uchylone usta. Oddała się całkowicie w moje władanie, gotowa odczuwać rozkosz, jaką dawały jej moje dłonie i język.
– Połóż się. – poprosiłam – Chcę, żeby ci było wygodnie.
Posłusznie oparła się o drzwi, rozkładając przede mną szeroko nogi.
– A ja chcę, żebyś mnie wyruchała… – powiedziała i oblizała lubieżnie wargi.
Wtedy oszalałam i wpadłam jakby w trans. Rzuciłam się pomiędzy jej uda i przyssałam do lśniącej od soczków cipki. Zaczęłam ją lizać i pieścić językiem, co chwilę trącając i pocierając nim nabrzmiałą łechtaczkę. Ania piszczała z zachwytu. Położyła jedną dłoń na mojej głowie i dociskała ją mocniej do swojego skarbu, a drugą bardzo mocno ściskała na zmianę swoje piersi. Wypychała biodra w górę, jakby chciała wepchnąć je bardziej w moje usta.
– O tak, właśnie tak! Mocniej! – błagała.
Nie mogłam pozostać głucha i obojętna na jej prośby. Wsunęłam do jej wnętrza dwa palce i zaczęłam nimi poruszać, drażniąc jej punkt G. To wywołało kolejne głośne jęki i niekontrolowane ruchy bioder. Dołożyłam trzeci palec i pchnęłam mocno.
Wtedy Ania doszła. Jej ciało wygięło się w łuk i całe drżało, a z ust wydobył się długi, głośny jęk rozkoszy. Nie zamierzałam jednak przestać i posuwałam ją dalej, ciągle liżąc jej wrażliwy guziczek. Jej ciałem szybko zawładnął drugi, a zaraz potem trzeci, najmocniejszy jak dotąd orgazm. Wiła się na siedzeniu, a z cipki tryskały jej cudowne, miłosne soczki. Cała szyba od wewnątrz i deska rozdzielcza samochodu były pokryte wilgocią tej cudownej dziewczyny. Patrzyłam zauroczona na ten piękny spektakl i chłonęłam go każdym zmysłem. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że umiem doprowadzić ją do takiego stanu.
Ania jeszcze dłuższy czas spazmatycznie łapała powietrze, zanim zaczęła się uspokajać. Spojrzała na mnie wtedy swoimi pięknymi oczami, w których dostrzegałam bezgraniczną miłość i oddanie.
– Dobrze się bawiłaś moim kosztem? – spytała.
– Ja? Twoim? – udawałam niewiniątko – Jak możesz tak w ogóle myśleć?
– Dzięki tobie nie umiem myśleć i to jest cudowne. – powiedziała i rzuciła mi się na szyję – Dziękuję! – wyszeptała, przytulając mnie bardzo mocno.
Chwilę trwałyśmy w takim uścisku bliskości i czułości. Chłonęłyśmy swoje zapachy i rozkosz przebywania ciałem wtulonym w ciało. Cały świat przestał się dla nas liczyć i gdyby nagle z drzewa nie spadła na samochód mała gałąź, to mogłybyśmy tak spędzić choćby wieczność.
– To chyba znak, że mamy stąd zjeżdżać. – szepnęłam.
– Chyba leśne zwierzęta nie przepadają za nagimi lesbijkami w aucie. – wkręciła się Ania.
– Mam gdzieś ich zdanie. – obruszyłam się na żarty – Mnie było cudownie.
– Mnie też… – rozmarzyła się moja kochanka i przeciągnęła nago na fotelu pasażera.
Przyznam, że miałam wielką ochotę się na nią rzucić i tylko resztkami siły woli, udało mi się opanować. Musiałam czymś zająć myśli, więc sięgnęłam po ubrania.
Wysiadłam z samochodu i stojąc zupełnie naga na trawie, założyłam szorty i top. Ania wysiadła z drugiej strony i sprawnie ubrała się w sukienkę. Wsiadłyśmy do auta i wytarłyśmy ślady niedawnej zabawy z deski rozdzielczej i szyby. Poprawiłyśmy swoje fotele, zapięłyśmy pasy i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Ta część trasy minęła odrobinę spokojniej, chociaż moja dziewczyna bardzo starała się zwracać na siebie uwagę. Co jakiś czas kusiła mnie, odsłaniając piersi, pokazując mi cipkę lub masturbując się na siedzeniu tuż obok. Doszła tak kilka razy, patrząc mi prosto w oczy, dzięki czemu czułam się częścią tej zabawy i rozkoszy.
Na miejsce dojechałyśmy późnym popołudniem. Wprowadziłyśmy samochód za bramę i poszłyśmy otworzyć i przewietrzyć domek. W międzyczasie wrzuciłyśmy do naszego pokoju walizki z ubraniami, po czym udałyśmy się nad jezioro, żeby nasycić oczy tym pięknym i wyjątkowym widokiem.
– Mogłabym tu zostać na zawsze… – zamyśliła się Ania.
– Z tobą to byłaby rozkosz. – przytaknęłam jej.
Objęłam ją w pasie i stałyśmy na brzegu jeziora, wpatrując się w dal. Nic nie mówiłyśmy, bo nie było takiej potrzeby. Liczyłyśmy się tylko my i ta chwila.
– Mogę ci zrobić kolację? – spytała nagle.
– Skąd nagle taki pomysł?
– Mam przepis na coś wyjątkowego… – odpowiedziała tajemniczo i pociągnęła mnie w stronę domku.
– A mogę ci pomóc?
– Absolutnie! Nie ma mowy! – broniła się.
Wyrwała mi się i pobiegła przodem, znikając nagle z oczu w drzwiach. Gdy weszłam do środka, z kuchni dobiegła mnie muzyka z głośnika Bluetooth, który przywiozłyśmy ze sobą. Już chciałam zajrzeć, ale Ania, jakby wyczuwając moją obecność, wystawiła głowę przez drzwi:
– Ani mi się waż tu wchodzić! – jej głos brzmiał bardzo stanowczo.
– Nie chcesz mnie? – spytałam dwuznacznie.
– Nie! – odpowiedziała szybko i pokazała mi język.
Jak nagle jej głowa wysunęła się zza futryny, tak nagle za nią zniknęła, a muzyka stała się jeszcze głośniejsza.
Westchnęłam teatralnie, po czym usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nogi położyłam na niskiej, solidnej ławie, która czasem służyła nam za stół. Starałam się nie zwracać uwagi na odgłosy dobiegające z kuchni i skupić się na oglądanym programie. Siedziałam tak może dwadzieścia minut, gdy nagle muzyka ucichła. Odwróciłam się w stronę kuchni i czekałam z niecierpliwością.
– Może ci jednak pomóc? – spytałam.
– Na fotelu leży opaska na oczy… – odezwała się wyraźnie podekscytowana Ania – Załóż ją!
Rozejrzałam się i faktycznie we wskazanym miejscu znalazłam czarny kawałek materiału. Miałam ochotę nie wykonać polecenia, ale z drugiej strony wiedziałam, jak moja dziewczyna lubi robić mi niespodzianki, więc po krótkiej chwili zasłoniłam oczy.
– Już?!
– Tak! Jestem gotowa!
Przez chwilę nie działo się nic. Nagle usłyszałam kroki, stawiane w butach na obcasie i domyśliłam się, że Ania podchodzi do mnie. Oparta wygodnie na kanapie, czekałam na pozwolenie zdjęcia opaski i z każdą chwilą czułam coraz większą ekscytację. Poczułam, że mebel, na którym siedzę, lekko się ugina po obu moich stronach. Byłam zdezorientowana. Nie miałam pojęcia, co się dzieje.
– Już możesz patrzeć… – wyszeptała Ania.
Zniecierpliwiona szybko ściągnęłam z oczu opaskę. To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na ławie przede mną leżała prawie naga Ania. Miała na sobie jedynie czarne, samonośne pończochy i szpilki. Jej nogi były szeroko rozłożone, a pomiędzy nimi aż lśniła od wilgoci jej cipka. Nie mogłam nie uśmiechnąć się na ten cudowny widok.
– Smacznego… – powiedziała wyraźnie podniecona, rozchylając palcami wargi mokrej kobiecości.
Oblizałam spierzchnięte wargi i padłam przed nią na kolana. Momentalnie przyssałam się do krocza mojej kochanki. Była gorąca, słodziutka i taka podniecona. Aż pisnęła, gdy poczuła mój język i wargi na swoim skarbie. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej kolacji, ale byłam niesamowicie szczęśliwa, że to właśnie ją dostałam do “jedzenia”. Uważam ją za spełnienie najskrytszych marzeń i pragnień, a to, jak dobrze dopasowałyśmy się w łóżku, jest jak wygrana na loterii.
Kochałyśmy się z przerwami przez kilka godzin. W końcu zmęczone i zaspokojone zasnęłyśmy nagie w swoich objęciach na podłodze salonu. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie lepszego zwieńczenia pierwszego dnia urlopu i pierwszego roku naszego związku. Byłyśmy w cudownym miejscu, gdzie czułyśmy się wolne i swobodne. Mogłyśmy robić absolutnie wszystko i miałyśmy świadomość, że cały świat jest tylko dla nas. Jednak najważniejsze było to, że czułyśmy swoją bliskość i miłość, która nas łączyła. Żadna z nas nie zamieniłaby czasu spędzonego z tą drugą absolutnie na nic.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 17 – Rocznica (Danie glowne)
Kolejnych kilka dni było jak z bajki. Praktycznie cały czas chodziłyśmy nago, okrywając ciała tylko na chwilę ręcznikiem po kąpieli. Kochałyśmy się jak szalone, gdy tylko którąś naszła ochota. Nie liczyło się miejsce, godzina ani to, co robiła ta druga. Spełniałyśmy każdą, nawet najdziwniejszą zachciankę. Pomost nad jeziorem, chłodna, przyjemna woda, środek lasu, taras domu, kuchnia, salon, łazienka czy sypialnia, co rusz widywały nas, złączone w miłosnych zapasach. Momentami orgazm gonił orgazm, a po udach co chwilę spływały krople miłosnego nektaru. Czułyśmy się wolne, wyzwolone, spełnione i niesamowicie szczęśliwe. Wieczorami po igraszkach padałyśmy sobie w ramiona i zasypiałyśmy tylko po to, żeby rano obudzić się obok siebie i zaczynać dzień od kolejnych miłosnych uniesień. Nie wiem jak Ania, ale ja mogłabym wtedy umrzeć i zrobiłabym to z uśmiechem na ustach i poczuciem całkowitego spełnienia.
Nadszedł w końcu dzień, w którym miały dołączyć do nas nasze przyjaciółki. Po zwyczajowych, porannych zabawach, zostawiłam Anię w domku, a sama ubrałam się i wsiadłam w samochód. Umówiłyśmy się, że odbiorę naszych gości ze stacji kolejowej w pobliskiej miejscowości. Całą drogę na miejsce spotkania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Czułam wszechogarniające mnie szczęście, a każda moja myśl biegła tylko w jednym kierunku – do mojej Ani. Założone ubranie wyjątkowo mi ciążyło i odczuwałam zaskakująco duży dyskomfort. Szorty i top drażniły odzwyczajone od materiału ciało. Przez ostatnie dni miałam na sobie tylko dłonie, usta i język mojej kochanki i to był strój, jaki chciałam już zawsze na sobie mieć.
Pod stację podjechałam punktualnie, ale okazało się, że pociąg dziewczyn miał lekkie opóźnienie, więc musiałam chwilę poczekać. Wykorzystałam ten czas na krótkiego SMS-a do Ani:
G.: „Hej piękna! :* Dalej bez ubrania?”
A.: „Jeszcze tak 🙂 Nie mogę przestać myśleć o tobie :*”
G.: „Ja też myślę o tobie cały czas i strasznie przeszkadza mi to ubranie ;)”
A.: „To zdejmij :P”
G.: „Wszyscy mają mnie oglądać?”
A.: „Jednak nie zdejmuj! Jesteś tylko moja! :*”
G.: „No! :* Nie inaczej ;)”
A.: „Jesteś już na miejscu, że piszesz?”
G.: „Tak. Już dojechałam, ale pociąg ma opóźnienie :(”
A.: „Pomogłabym ci zabić czas, gdybym tam była :* :P”
G.: „Jak będziesz chciała, to pomożesz mi wieczorem :*”
A.: „A jak?”
G.: „Jak tylko będziesz chciała ;)”
A.: „Zrobię wszystko :D”
G.: „Trzymam za słowo :*”
A.: „Trzymaj, za co tylko chcesz ;)”
W tym momencie zawiadowca zapowiedział opóźniony pociąg. Niechętnie, ale z szerokim uśmiechem na twarzy odłożyłam telefon. Już po chwili skład zatrzymał się w peronach z ogłuszającym piskiem kół, po czym otworzyły się drzwi. Mniej więcej z jego środkowej części wysiadły cztery dziewczyny z dużymi walizkami. Od razu rozpoznałam Magdę, Kaśkę, Monikę i Paulinę. Rozmawiały i śmiały się serdecznie. Niemal od razu mnie dostrzegły. Zaczęły żywiołowo machać i iść w moją stronę.
Pierwsza szła Monika, ubrana w jeansowe szorty, ledwo zakrywające jej zgrabne pośladki i granatowy, luźny top. Na stopach miała białe adidasy. Ciągnęła niewielką, czerwoną walizkę na kółkach. Dosłownie pół kroku za nią szła Magda. Jej ciemne włosy powiewały na lekkim wietrze. Miała na sobie cieniutką, czerwoną, kraciastą koszulę i obcisłe legginsy, które kończyły się tuż nad kolanami. Całości stroju dopełniały brązowe rzymianki. Przez ramię miała przerzuconą czarną torbę ze swoimi rzeczami.
Za nimi szły razem Kaśka i Paulina. Ta druga rozglądała się z ciekawością, podziwiając wiejski krajobraz. Miała na sobie jeansowe ogrodniczki przed kolana i biały T-shirt. Do tego czarno-białe trampki i kolorowe skarpetki. Przez ramię przewiesiła torbę z aparatem, a resztę jej bagażu stanowił spory plecak, który niosła bez widocznego dyskomfortu. Kasia natomiast, jako jedyna ubrana była w zwiewną, błękitno-białą sukienkę w kwiaty i delikatne, niebieskie balerinki. Z trudem ciągnęła za sobą po nierównym peronie różową walizkę.
Gdy tak je obserwowałam – naszła mnie pewna myśl. Zaczęłam się zastanawiać, jak to się stało, że tak różne dziewczyny, o tak różnych gustach i upodobaniach, połączyła tak zażyła przyjaźń. Można było o nas powiedzieć wiele, ale nie to, że w jakikolwiek sposób pasujemy do siebie z wyglądu. Dla nas liczyło się jednak to, że w swoim towarzystwie czułyśmy się coraz swobodniej i każda mogła zawsze być sobą i liczyć na wsparcie pozostałych.
– Cześć śliczna! – przywitała mnie Magda i dała głośnego buziaka prosto w usta.
Zaskoczyła mnie tym. Nie wiedziałam, czy zrobiła to przypadkiem, czy specjalnie. Nie mniej jednak było to bardzo miłe. Potem podchodziły kolejne dziewczyny i witały się buziakiem i uściskiem. Nawet Paulina, która była w naszym gronie po raz pierwszy przywitała mnie serdecznie.
– Dziękuję za zaproszenie – powiedziała. – Tu naprawdę jest pięknie.
– Poczekaj, aż zobaczysz domek i jezioro… – posłałam jej uśmiech.
– No i rusałki! – rzuciła Kasia.
– Chyba “ruchałki”! – szybko poprawiła ją Magda.
Zaczęłyśmy się głośno śmiać i wsiadłyśmy do auta. W takim świetnym nastroju minęła nam droga do domku. Tam już czekała na nas uśmiechnięta Ania, ubrana w bardzo krótką sukienkę. Machała z daleka, jakby nie mogła się nas doczekać.
Dziewczyny wysiadły z auta i z otwartymi szeroko oczami i buziami rozglądały się po naszym małym raju na Ziemi.
– Nie przesadziłaś – powiedziała Paulina. – Tu jest bosko!
– Dokładnie tak, jak to opisywałyście – zauważyła Monika.
Będąc ciągle pod wrażeniem okoliczności przyrody, podchodził do mojej dziewczyny i witały się z nią równie serdecznie, jak ze mną. Nie mogłam nie zauważyć, że gdy Ania zarzucała ramiona na szyję każdej z przyjaciółek, to sukienka podjeżdżała do góry. Niemal od razu dostrzegam brak bielizny, a mój wzrok przyciągała jej gładko wygolona cipka. Byłam ciekawa, czy tylko ja to zauważyłam. Jednak żadna z dziewczyn nie zareagowała, więc chyba tylko ja byłam świadoma braków w garderobie mojej kochanki.
Zaprosiłyśmy gości do domku. Szybko dobrały się w pary i zajęły wolne pokoje na poddaszu. Paulina była w pokoju z Moniką, a Kaśka z Magdą. Dziewczyny rozpakowały się i po kilkunastu minutach spotkałyśmy się wszystkie na tarasie.
– To gdzie to jezioro? – spytała zniecierpliwiona Kasia.
– Też je chętnie zobaczę – zawtórowała jej Paulina, z zawieszonym na szyi aparatem.
– Chodźcie za mną – entuzjastycznie zaprosiła Ania.
Szła pierwsza, a my ruszyłyśmy za nią. Niesforny wiatr co chwilę podwiewał jej lekką sukienkę, odsłaniając zgrabne uda. Jednak nie odważył się powiać zbyt mocno i zapuścić się w najbardziej gorące rejony młodego ciała.
Kilka chwil później wyszłyśmy zza drzew. Dziewczyny stanęły jak wryte, wpatrując się w ujmujący krajobraz. Słońce górowało wysoko na niebie, tańcząc zwinnie po niewielkich falach jeziora. Nieliczne kaczki pływały w oddali, a tatarak szumiał przyjemnie, nastrajając pozytywnie przed zbliżającym się odpoczynkiem.
– Tu jest jak w bajce! – zachwycała się Kasia.
– Rewelacja! – Magda też była pod wrażeniem.
– Już mi się nie chce nigdzie stąd ruszać – westchnęła Monika.
– Magiczne miejsce… – szepnęła pochłonięta robieniem kolejnych zdjęć Paulina.
Wszystkie rozglądały się uważnie i podziwiały malowniczy pejzaż, wolno krok za krokiem zbliżając się do srebrzystej tafli jeziora.
– Kto ostatni w wodzie ten DUPA! – krzyknęła na cały głos Ania i pierwsza zanurzyła się po szyję w wodzie.
Wszystkie zareagowałyśmy momentalnie oprócz Pauliny, która nie mogła ot, tak rzucić aparatu, ani go zamoczyć.
– Ej! To nie fair! Ja mam aparat! – obruszyła się, ale dalej robiła nam zdjęcia.
– Faktycznie to nie było sprawiedliwe! – rzuciła Monika, zanurzając się na moment całkowicie.
Nie mogłyśmy nie przyznać jej racji, więc „zawody” zostały szybko odwołane, a wyniki komisyjnie unieważnione. Wszystkie mokrzusieńkie zaczęłyśmy wychodzić wolno z przyjemnie chłodnej wody. Chwilę stałyśmy na brzegu, lekko dygocząc z zimna, bo wiatr ani myślał przestać wiać. Ubrania przylepiły się szczelnie do ciał, co tylko potęgowało uczucie chłodu. Czułam, jak moje sutki próbują przebić materiał topu. Szybko rozejrzałam się po dziewczynach i z nie małą satysfakcją zauważyłam, że u nich wygląda to dokładnie tak samo. Jakby nie próbowały, to nie mogły ukryć oznak zimna, a przy okazji braków w garderobie. Pochłonięta myśleniem o Ani i miłą atmosferą nie zauważyłam, że żadna nie miała stanika.
– Komuś tu zimno! – zauważyła z uśmiechem Ania, wskazując na mocno opięte piersi Moniki.
– I kto to mówi?! – odwdzięczyła się, kierując uwagę wszystkich na moją dziewczynę.
– Tego akurat żadna z was nie ukryje! – cieszyła się Paulina i nie przestawała robić zdjęć.
Przez chwilę było lekko niezręcznie, ale szybko zdałyśmy sobie sprawę, że jesteśmy w gronie najbliższych. To pomogło przełamać wstyd i pozwoliło poczuć się przy sobie swobodniej. Buchnęłyśmy śmiechem i zaczęłyśmy wolno iść w stronę domku.
Tam na chwilę zniknęłyśmy w swoich pokojach, żeby zdjąć z siebie mokre ubrania i zamienić je na coś suchego i wygodnego. Tylko Paulina z oczywistych powodów nie musiała tego robić i czekała na nas na tarasie. Nie minęło kilkanaście minut, a wszystkie dołączyłyśmy do niej. Ja z Anią wyniosłyśmy z domku napoje i przekąski przygotowane wcześniej przez moją kochankę. Musiała szykować to cały czas, gdy ja pojechałam po dziewczyny.
– Częstujcie się! – rzuciłam krótko i usiadłam na jednej z kanap ogrodowych, stojących na tarasie.
– To ja też coś mam… – powiedziała tajemniczo Magda i zniknęła na chwilę w domku.
Wróciła, dźwigając sporą torbę, z której wyjęła cztery butelki wina i puszki z piwem. O dziwo wszystko było zimne, więc pewnie znalazła wcześniej chwilę, żeby wstawić to do lodówki.
– Taki wyjazd trzeba odpowiednio uczcić laski! – zawołała wesoło.
Wszystkie jej zawtórowałyśmy.
– A jak będziecie grzeczne, to na kolejną imprezę mam coś mocniejszego! – puściła do nas oczko i otworzyła puszkę z piwem.
Dziewczyny też się poczęstowały, ale ja miałam ochotę na wino. Skoczyłam więc do kuchni po otwieracz. Przeglądałam szuflady i szafki, gdy usłyszałam za sobą głos Pauliny:
– Pomóc ci?
– O hej! – odpowiedziałam jej z uśmiechem. – Szukam korkociągu. Dawno nie piłam wina.
– Szukałaś tutaj? – wskazała na niewielką szafeczkę wiszącą nad stołem.
– Nie, tam nie szukałam, ale raczej wątpię, że…
– BINGO! – wykrzyknęła uradowana dziewczyna.
– No proszę, miałaś świetne przeczucie! – pochwaliłam ją.
– Wiesz, jak już tak chwilę rozmawiamy, to chciałam podziękować za zaproszenie… – zaczęła nieśmiało, patrząc mi prosto w oczy.
– Nie żartuj nawet. Tamta sesja była fantastyczna, a nie wzięłaś za nią nawet złotówki. Jakoś musiałyśmy ci się odwdzięczyć. Fajnie, że dałaś się namówić. Baw się dobrze i witamy w naszej paczce szalonych i zboczonych lasek! – położyłam dłoń na jej ramieniu i uśmiechnęłam się serdecznie. – Coś mi mówi, że świetnie do nas pasujesz.
– Tak uważasz? – spytała jakby nie do końca przekonana.
– Mylę się? – puściłam jej oczko.
Wyminęłam ją zgrabnie, zabierając z dłoni otwieracz do wina. Zalotnie kręcąc tyłkiem, skierowałam się w stronę wyjścia z domku.
– Nie… Raczej nie… Na pewno nie! – usłyszałam za sobą i uśmiechnęłam się do siebie.
Dołączyłam na tarasie do rozmawiających i śmiejących się dziewczyn, a zaraz za mną przyszła Paulina. Miałam wrażenie, że po naszej małej pogawędce z każdą chwilą czuła się swobodniej w naszym specyficznym towarzystwie. Otworzyłam butelkę wina i nalałam do trzech kubków. Usiadłam obok Ani i wciągnęłam się w rozmowę, obserwując co jakiś czas każdą z dziewczyn. Wypity alkohol i zmęczenie podróżą szybko dały im się we znaki. Tuż po zmierzchu wszystkie zaczęły coraz częściej ziewać. Skończyło się piwo, a wina zostało raptem na pół kubeczka. Przekąski przygotowane przez Anię też wszystkie zniknęły. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie jadłyśmy obiadu.
– O Boże, przepraszam was! – aż wstałam zakłopotana.
– Co się takiego stało? – spytała zmieszana i zaniepokojona Ania.
– Nawet nie zrobiłyśmy obiadu ani kolacji! – wyjaśniłam.
– Daj spokój! – rzuciła wyraźnie podchmielona Magda.
– Ja tam głodna nie jestem… – wtrąciła Kasia.
– Ani ja! – odezwała się Monika.
– Jadłyśmy w pociągu – przyznała Paulina.
– Jak to w pociągu? – spytałam zmieszana.
– Zamówiłam kebaby z dowozem na jedną ze stacji – wyjaśniła Monia.
– Serio? – nie dowierzała Ania.
– Trzeba było widzieć minę dostawcy… – Kasia zaczęła się śmiać. – Aż się ślinił, jak w cztery odbierałyśmy zamówienie.
Parsknęłyśmy śmiechem i długo nie mogłyśmy się opanować.
– Ej no! Nie ma mu się co dziwić – powiedziała Ania. – Cztery skąpo ubrane laski odbierają wielkie i dłuuugie kebaby, a on mógł sobie jedynie popatrzeć i pomarzyć.
– Uważasz, że jesteśmy laski? – dopytywała się Magda.
– No jasne! – wtrąciłam. – Każdy by się ślinił na wasz widok.
– Nawet ty?
– Tak – odpowiedziałam bez namysłu.
Przez krótką chwilę zrobiło się jakby lekko niezręcznie i atmosfera stała się napięta. Nagłe głośne ziewnięcie Kasi rozładowało wytworzone napięcie i znowu zaczęłyśmy się śmiać. Z każdą chwilą po dziewczynach było widać coraz większe zmęczenie. Nie było wyjścia. Musiałam podjąć „męską” decyzję.
– Dobra laski to idziemy spać! Jutro też jest dzień.
– Nie… Mamo… Jeszcze pięć minut… – z uśmiechem marudziła Monika.
Znowu na moment wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, ale dziewczyny po kolei przyznawały mi rację. Ziewały, przeciągały się, aż w końcu wstały, żeby posprzątać. Zajęło to raptem kilka minut, po czym każda po kolei poszła się umyć.
Wylądowałyśmy z Anią same w naszej sypialni. Ubrania od tylu godzin bardzo nam ciążyły i szybko znalazły się na podłodze.
– Boże jak dobrze się rozebrać… – westchnęła moja dziewczyna.
– Jak dla mnie, to możesz tak chodzić cały czas – powiedziałam.
– W sukience bez bielizny?
– Nie, całkowicie nago – wyjaśniłam z uśmiechem.
– Jak ty to sobie niby wyobrażasz?
– Normalnie – posłałam jej zawadiacki uśmiech. – I z każdą chwilą jest coraz przyjemniej.
– Osz ty!
Ania rzuciła się na mnie i przewróciła. Położyła swoje nagie ciało na moim i zaczęłyśmy się całować. Dłonie błądziły po wszystkich najczulszych zakamarkach i sprawiały nam coraz więcej rozkoszy. Zaczęłyśmy ciężko oddychać i cichutko pojękiwać.
– Zrobię to… – zaczęła nieśmiało. – Jeśli wszystkie będziemy nago.
– W takim razie muszę coś wymyślić – powiedziałam i wpiłam się w jej usta ze zdwojoną siłą.
Kochałyśmy się jak szalone, zaspokajając potrzebę bliskości i czułości, aż w końcu zasnęłyśmy z wycieńczenia.
Rano obudził mnie jasny błysk i dziwny dźwięk. Otworzyłam oczy. Leżałam naga w naszym łóżku obok również nagiej Ani. Prześcieradło, którym często się przykrywałyśmy, było zwinięte w nieładzie u naszych stóp. Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam czyjeś ramię znikające za uchylonymi drzwiami. Objęłam śpiącą jeszcze Anię i pocałowałam czule w policzek. Pogładziłam jej zgrabne ciało i dałam klapsa w jędrny pośladek.
– A to za co? – spytała zaspana.
– Za to, że cię kocham – odpowiedziałam i klepnęłam drugi pośladek.
– Mrrr… – zamruczała jak kotka i wypięła biodra w górę.
– Podoba się?
– Jak wszystko, co mi robisz… – odpowiedziała zalotnie i znowu zamruczała.
– To zaraz zrobię ci śniadanie i kawę. Co ty na to?
– Pomogę ci…
– Jak chcesz…
Pocałowałam ją w wypiętą pupę i wstałam z łóżka. Założyłam na siebie cienki, czarny szlafrok i wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho po schodach i weszłam do kuchni. Zobaczyłam stojącą tyłem do mnie Paulinę. Jedna jej ręka wyraźnie wykonywała szybkie ruchy w okolicy krocza, a druga trzymała aparat. Uśmiechnęłam się, doskonale wiedząc, na czym właśnie ją przyłapałam.
– O! Dzień dobry! – udałam, że dopiero weszłam.
Paulina aż podskoczyła przerażona i zamarła w bezruchu. Odwróciła się po chwili cała czerwona na twarzy i wyraźnie zdyszana. Zarumieniła się jeszcze bardziej, widząc, że to ja.
– Gosia, ale mnie przestraszyłaś! – starała się ukryć zakłopotanie, mając nadzieję, że niczego nie widziałam. – Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią.
– Może i bym spała, ale coś mnie obudziło… – zaczęłam tajemniczo i spojrzałam przenikliwie na dziewczynę.
– A co takiego? – udawała, że nie ma pojęcia, o czym mówię.
– Ładnie to tak robić komuś zdjęcia z ukrycia, gdy śpi?
– Ale… ale… Gosia… Ja… – próbowała się tłumaczyć, jakby myślała, że jestem na nią zła.
– A później je oglądać i masturbować się w samotności?
– Eee… Yyy… – nie wiem, czy było to możliwe, ale zaczerwieniła się jeszcze bardziej i spuściła wzrok.
Zrezygnowana usiadła na krześle i wlepiła wzrok w blat stołu. Podeszłam wolnym krokiem, uśmiechając się coraz bardziej.
– Nie lepiej, gdy ten ktoś ci zapozuje tak, jakbyś tego chciała? – oparłam się o stół tuż przed nią.
W tej samej chwili niesforny szlafrok rozwiązał się i rozsunął delikatnie na boki. Wzrok dziewczyny szybko powędrował na odsłonięte piersi i cipkę. Wyglądała na zawstydzoną, a jednocześnie niesamowicie podekscytowaną. Jej usta poruszały się, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Cały czas wpatrywała się w moje wdzięki.
– Oczy mam nieco wyżej… – zażartowałam.
Zaskoczona Paulina przełknęła głośno ślinę i oblizała spierzchnięte usta.
– Przepraszam, ale jesteście takie piękne… – zaczęła się tłumaczyć. – Nie mogłam się oprzeć…
Patrzyła na mnie, nie umiejąc utrzymać kontaktu wzrokowego. Co chwilę jej uwaga skupiała się nieco niżej. Rozbawiła mnie ta sytuacja i totalnie rozłożyła na łopatki. Nawet gdybym chciała, nie mogłam być na nią zła. Z taką nieporadnością i urokiem walczyła, żeby nie zerkać na moje ciało, że aż się uśmiechnęłam. Byłam ciekawa, jak bardzo mogę sprowokować, bądź co bądź nową w naszym gronie dziewczynę. Nie wiedziała przecież, jakie miałyśmy już przygody.
Postanowiłam nieco zaryzykować, licząc, że dzięki temu atmosfera w grupie zrobi się luźniejsza, a Paulina, jako nowa, poczuje się w pełni jedną z nas.
– Doszłaś? – spytałam czule.
– Co? – dziewczyna jakby nie dowierzała temu, co usłyszała.
– Pytałam, czy doszłaś?
– Ja… Nie! Dlaczego? Skąd? – wyraźnie plątał jej się język. – Widziałaś? Boże jak mi wstyd…
– Dlaczego? Przecież podniecenie jest czymś zupełnie normalnym… – tłumaczyłam spokojnym tonem.
– Zaprosiłyście mnie, a ja takie rzeczy tu robię… – była wyraźnie załamana.
Pogłaskałam ją po policzku wierzchem dłoni.
– To nic złego. Pytam tylko, czy doszłaś?
– Nie… – szepnęła cicho i spuściła wzrok.
– To dokończ…
– Co? – znowu nie dowierzała.
– Przepraszam, że ci przerwałam – wyznałam szczerze. – Powinnaś dokończyć. Najlepiej teraz. Chciałabym popatrzeć.
– Ale… Ania… Dziewczyny… Tak tutaj? – była zmieszana i zaskoczona.
– Tak. Tutaj i teraz! – dopingowałam ją. – Jeśli chcesz, to mogę ci pozować… – zaproponowałam.
– Nie mówisz poważnie – popatrzyła na mnie podejrzliwie.
– Wręcz przeciwnie – zapewniłam ją. – Mówię bardzo, ale to bardzo poważnie… – puściłam oczko.
Podeszłam do szafek kuchennych i stanęłam naprzeciwko wpatrującej się we mnie Pauliny. Rozchyliłam poły szlafroka na boki. Stanęłam na palcach i zwinnie posadziłam pupę na blacie, rozkładając szeroko nogi.
– Tak może być?
– Jesteś taka piękna… – skomplementowała moje ciało. – To znaczy… Tak, jest idealnie… – w dalszym ciągu była zakłopotana.
– To dobrze, bo ja też chcę popatrzeć…
– Na mnie? – spytała jakby z niedowierzaniem.
– Tak! – powiedziałam stanowczo. – Chcę patrzeć, jak dochodzisz!
– Ale…
– Żadne „ale”! Już!
Ton mojego głosu był stanowczy, może nawet zbyt ostry, jednak przyniósł skutek. Paulina usiadła w rozkroku i z coraz większym rumieńcem na twarzy, przesunęła obie dłonie w okolice swojego krocza. Zaczęła wolno masować wewnętrzną stronę ud, kierując palce w stronę luźnych szortów.
Patrzyłam z coraz większą ciekawością i podnieceniem, jak niepewne drżące dłonie odsuwają materiał spodenek. Moim oczom ukazała się gładko wygolona, błyszcząca od soczków cipka. Już po chwili smukłe palce zaczęły prześlizgiwać się pomiędzy płatkami jej kobiecości. Ciche jęki wydobywające się spomiędzy rozchylonych, spierzchniętych warg, informowały mnie o coraz większej przyjemności, jaką odczuwała dziewczyna przede mną.
– Dojdź… – szepnęłam, posyłając jej uśmiech.
Nagle, jakby coś się w niej przestawiło, coś pozwoliło jej się wyzwolić z okowów wstydu i zakłopotania. Włożyła dwa palce jednej dłoni do wnętrza cipki, a drugą pocierała coraz szybciej nabrzmiałą łechtaczkę. Cały czas patrzyła wprost na mnie. Pożerała wzrokiem moje ciało. Niemal czułam jej dotyk na piersiach i wyeksponowanej kobiecości. Zaczynałam łączyć się z nią w tej wszechogarniającej przyjemności. Zanim jednak zdecydowałam się dołączyć na dobre i pójść na całość, to ciało Pauliny zaczęło się wić w dzikich spazmach. Jęknęła głośno i oddała się w objęcia obezwładniającego orgazmu. Ledwo usiedziała na krześle, gdy jej ciałem zawładnęła potężna fala ekstazy. Zagryzła wargi, żeby nie krzyczeć, ale uciekający w tył głowy wzrok zdradzał przyjemność, jaką dała jej ta chwila intensywnej zabawy.
Jeszcze jakiś czas była pod wpływem rozkoszy. Siedziała lub może lepiej powiedzieć, że leżała z zamkniętymi oczami, ciężko oddychając. W końcu spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się ponownie zakłopotana i zasłoniła materiałem spodenek swoją cipkę.
– Lepiej? – spytałam zauroczona.
– Tak… – odpowiedziała nieśmiało. – Dziękuję…
– Nie dziękuj, tylko rób to, gdy tylko najdzie cię ochota. Jesteś piękna i zasługujesz na przyjemność, a w naszym gronie nie musisz się wstydzić.
– Ale tak po prostu? A jak znowu mnie ktoś przyłapie?
– To nie przerywaj – wyjaśniłam, zeskakując z szafki. – Znamy się z dziewczynami bardzo dobrze i przeszłyśmy razem wiele. Chcemy, żebyś ty też czuła się z nami całkowicie swobodnie.
– To niby mam chodzić nago i dotykać się, gdy mam na to ochotę?
– A czemu nie? – spytałam, zawiązując szlafrok.
– Bo tak nie wypada?
– Przy nas wszystko wypada, a przede wszystkim wypada być sobą – wyjaśniłam. – Poobserwuj nas i sama zdecydujesz, zgoda? – wyciągnęłam do niej dłoń na znak umowy.
– Zgoda! – odpowiedziała entuzjastycznie i uścisnęła moją dłoń ręką, wilgotną jeszcze od jej soczków.
Oblizałam szybko palce po naszym kontakcie i się uśmiechnęłam. Dopiero wtedy do Pauliny dotarło, co zrobiła.
– Smaczna jesteś… – skomplementowałam smak i zapach jej miłosnego nektaru.
– Boże! Przepraszam! Tak mi głupio…
– Nie ma potrzeby, przecież mówię, że mi smakujesz – puściłam do niej oczko. – I chętnie jeszcze nie raz popatrzę na ciebie.
– Ja na ciebie też! – w końcu się uśmiechnęła.
W tej samej chwili do kuchni weszła Ania. Ubrana w top i obcisłe kolarki rzuciła mi się na szyję i pocałowała w policzek.
– To gdzie ta kawa? – spytała, rozglądając się po kuchni.
– Przepraszam, ale pochłonęła nas rozmowa…
– Nawet wody nie wstawiłaś?
– Paulina zachwycała się pięknymi widokami, jakie tutaj są i jest gotowa wszystko to fotografować.
– Tak… Tak… Właśnie… Tu jest tyle do podziwiania! – ukryła zmieszanie słodkim uśmiechem.
– Nie dziwię ci się. Ja też jestem zauroczona tym miejscem – powiedziała Ania i wzięła czajnik, żeby wstawić wodę.
– Jeszcze raz dziękuję – powiedziała Paulina.
– Za co?
– Że mnie zaprosiłyście i mogłam tu przyjechać i oglądać to wszystko! – wyjaśniła dwuznacznie.
– Uwierz mi, że to dopiero początek i jeszcze wiele wrażeń i pięknych widoków przed tobą – powiedziała nieświadoma niczego Ania.
– Też jej tak mówiłam. Nie ma to, jak dać się porwać magii tego miejsca i widoków.
– I najważniejsze, to dać się wciągnąć – uśmiechnęła się moja dziewczyna.
– Lepiej bym tego nie ujęła – skwitowałam całą sprawę. – Sypana czy rozpuszczalna? – zwróciłam się do Pauliny.
Kawę wypiłyśmy na tarasie, czekając, aż pozostałe dziewczyny się obudzą. Śniadanie w miłym towarzystwie zniknęło w okamgnieniu. Pozostało tylko zdecydować, co będziemy robić tego dnia. Było kilka pomysłów, ale w końcu zdecydowałyśmy się podzielić na dwie grupy. Paulina i Monika poprosiły mnie, żebym oprowadziła je po okolicy, natomiast pozostałe dziewczyny chciały skorzystać z pięknej pogody. Miały zamiar oddać swoje ciała w objęcia Słońca i jeziora, spędzając czas na niewielkim, drewnianym pomoście. Gdy wszystko zostało już ustalone, pozostało tylko odpowiednio się ubrać.
Weszłyśmy z Anią do pokoju. Zaczęłam szukać czegoś w szafie, ale moja dziewczyna szybko mnie od niej odpędziła.
– Ej… Co jest? – spytałam lekko oburzona.
– Dzisiaj ja ci wybiorę, co masz założyć… – powiedziała tajemniczo, ale błysk w jej oku zdradzał niecne zamiary.
– No okej… Niech ci będzie… – zgodziłam się i usiadłam na brzegu łóżka w oczekiwaniu.
Ania przeglądała różne moje i swoje ubrania. W końcu odwróciła się z promiennym uśmiechem i rzuciła w moją stronę cienki kawałek materiału. Rozłożyłam złapaną część garderoby i popatrzyłam na Anię pytającym wzrokiem.
– Serio?
– A dlaczego nie?
– Bo ledwo zakryje mi tyłek.
– No niestety nie mam nic krótszego… – odpowiedziała, udając zasmuconą.
– Dobra, niech ci będzie, choć pół majtek będzie mi widać! – zgodziłam się niechętnie, po czym wstałam i zrzuciłam z siebie szlafrok.
– A kto powiedział, że będziesz miała majtki? – spytała.
– Co?
– Nie pamiętam, żebym rzucała ci jakąkolwiek bieliznę – wyjaśniła spokojnym tonem, coraz szerzej się uśmiechając.
– Chyba nie myślisz… – zaczęłam, ale Ania przerwała mi, podchodząc bardzo blisko.
Jej ciało praktycznie stykało się z moim. Zwinna dłoń szybko znalazła się na mojej cipce i zaczęła ją energicznie pocierać.
– Myślę… – szepnęła i wsunęła dwa palce do mojego mokrego już wnętrza.
– Że?
– Że będzie mi bardzo miło, gdy będę miała świadomość, że spacerujesz po lesie w tylko w tej sukience…
Oparłam się o Anię i jęcząc coraz głośniej, pozwalałam się posuwać.
– Ale… Paulina… Monika… – z podniecenia nie umiałam zebrać myśli i sklecić choćby najprostszego zdania.
– Podoba mi się, jak jęcząc, wypowiadasz ich imiona… – powiedziała Ania i pocałowała mnie mocno.
Rozkoszną chwilę nasze języki splotły się w miłosnym uścisku. Co chwilę siłowały się w moich lub jej ustach, dostarczając niezliczonych bodźców. Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej kręciło mi się w głowie. Poczułam, że już dłużej nie wytrzymam i zbliża się cudowny orgazm.
– Dochodzę!
– Dojdź, jęcząc moje imię – poprosiła.
Nie musiała, bo często zdarzało mi się osiągać szczyt z jej imieniem na ustach.
– O taaak! Ania!
Tylko tyle, a może i aż tyle byłam w stanie z siebie wydobyć tuż przed tym, jak osunęłam się na łóżko i w objęcia orgazmu. Ania cały czas była przy mnie i patrzyła zauroczona na moje rzucone w wir przyjemności ciało. Położyła się obok mnie i czekała aż dojdę do siebie.
Po kilku minutach odzyskałam władze nad ciałem i przytuliłam Anię mocno do siebie tak, że jej głowa znalazła się dokładnie pomiędzy moimi piersiami.
– Dziękuję kochanie… – szepnęłam lekko zachrypniętym głosem.
– Nie dziękuj, tylko się ubieraj! – powiedziała, wyraźnie z siebie zadowolona.
– Jesteś pewna, że mam w tym iść?
– Zdecydowanie. I nie zakrywaj się za bardzo. Może dziewczynom uda się nawet coś zobaczyć – puściła do mnie oczko.
– Ale wiesz, że one będą dwie, a ja jedna, biedna i słaba?
– Wiem, dlatego cię przed chwilą przeleciałam, żebyś się do nich nie dobrała – pokazała mi język.
– Ja? Do nich? Za kogo ty mnie masz? Jestem ci absolutnie wierna. To prędzej one do mnie!
Na to już Ania nic nie odpowiedziała. Pocałowała mnie mocno i namiętnie jeszcze raz, po czym wstała. Bez słowa podeszła do szafy. Zdjęła z siebie ubranie i założyła skąpe bikini.
– Baw się dobrze! – posłała mi buziaka i puściła oczko, po czym zalotnie kręcąc pupą, wyszła z pokoju.
Chwilę siedziałam naga na łóżku i zastanawiałam się, co tu właściwie przed chwilą zaszło. Ania rzadko bywa tak stanowcza. Nie miałam jednak argumentu, żeby postawić na swoim. Wzruszyłam tylko ramionami i zarzuciłam na siebie niebieską, zwiewną i zdecydowanie zbyt krótką sukienkę. Delikatny materiał otulił moje nagie ciało, ledwo zakrywając najintymniejsze miejsca. Nie dało się jednak nie zauważyć braku stanika. Mało tego, mogłam się założyć, że przy najmniejszym wietrze lub wchodząc na niewielkie wzniesienie, każdy idący za mną zobaczy absolutnie wszystko. Zdając się na łaską i niełaskę losu i pogody oraz mając w pamięci słowa Ani o dobrej zabawie, postanowiłam się tym aż tak bardzo nie przejmować. Na bose stopy założyłam białe adidasy i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Monika i Paulina już czekały na mnie na tarasie. Pierwsza miała na sobie niebieskie, jeansowe, krótkie ogrodniczki i czarną bokserkę z wyraźnie odznaczającym się stanikiem, a druga obcisłe legginsy i flanelową koszulę z wywiniętymi rękawami. Zaintrygowała mnie ilość rozpiętych guzików. Najwidoczniej wzięła sobie do serca to, co mówiłam jej rano i postanowiła wyluzować i dać się porwać chwili, bo doskonale było widać pod koszulą granatowy, koronkowy stanik. Oczy obydwu dziewczyn zrobiły się zdecydowanie większe, a uśmiechy szersze, gdy mnie zobaczyły. Na ramieniu blondynki od razu dostrzegłam przewieszony aparat fotograficzny.
– Masz zamiar robić zdjęcia? – spytałam, totalnie ignorując ich reakcję.
– Liczę, że uda mi się wypatrzeć coś ciekawego – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
– A ty, po co wzięłaś plecak? – zwróciłam się do Moniki.
– Jak się idzie do lasu, to dobrze mieć ze sobą kilka rzeczy – wyjaśniła, przypominając mi o swoich survivalowych zainteresowaniach.
– To idziemy?
– Prowadź! – powiedziały chórkiem.
Zgrabnie wyminęłam je i zeszłam po schodkach. Ruszyłam przodem trasą, którą rok wcześniej przeszłyśmy z Anią. Starałam się nie myśleć o tym, że poza butami i sukienką nie mam na sobie nic, ale z każdym krokiem cała sytuacja zaczynała działać na mnie coraz bardziej. Musiałam wspiąć się na wyżyny mentalne, żeby jakkolwiek móc zapanować nad pobudzonym umysłem i ciałem. Pomogło mi odrobinę to, że przed wejściem do lasu zerknęłam w stronę jeziora i zobaczyłam opalające się na pomoście dziewczyny. Machały do nas, więc im odmachałyśmy, po czym zniknęłyśmy wśród drzew.
Spacer zajął nam prawie cały dzień. Głównie dlatego, że bardzo często zatrzymywałyśmy się, żeby Paulina mogła zrobić zdjęcie. Prosiła też nas niejednokrotnie, żebyśmy jej pozowały. Przez pewien czas udawało mi się ukrywać przed towarzyszkami braki w garderobie, ale napotkane przeszkody oraz niesforne podmuchy wiatru bezlitośnie zabawiały się zbyt krótką sukienką i moim coraz bardziej rozgrzanym ciałem. Przez cały ten czas żadna z dziewczyn nawet nie wspomniała, że doskonale o wszystkim wiedzą i niejednokrotnie widziały mój coraz bardziej błyszczący od soczków skarb lub niczym nieokryte pośladki. Monika nie wytrzymała, dopiero gdy zbliżałyśmy się do domku i słyszałyśmy już z oddali głosy pozostałych dziewczyn.
– Nie wiem, po co w ogóle wkładałaś tę sukienkę.
– Nie rozumiem…
– Gdybyś ją zdjęła, to byłoby milej – dodała.
– Miałabym iść na spacer nago?
– Mówisz tak, jakbyście wtedy z Anią tak nie szły… – trafnie zauważyła Monika, przypominając mi pierwszy pobyt w tym miejscu z moją dziewczyną.
– Zdjęcia byłyby jeszcze lepsze… – rozmarzyła się Paulina.
– Faktycznie zdarzyło mi się raz… ale to nie znaczy, że jest to dla mnie norma – wyjaśniłam. – Ja też się wstydzę…
– Wiemy, było widać – powiedziała z uśmiechem.
– Aż tak bardzo?
– Później pokażę ci zdjęcia – puściła do mnie oczko.
– Ja też chcę zobaczyć! – domagała się Monika.
– Jeszcze się mało napatrzyłaś?
– Na twoje ciało? No jasne, że chciałabym więcej!
– Zawsze możesz się przy nas rozebrać… – kusiła mnie Paula.
– Choćby teraz… – zaczęła naciskać Monia, mierząc mnie wzrokiem.
– Umówmy się, że będę chodziła nago, jeśli wszystkie zrobicie to samo – zaproponowałam, stając przed nimi z zaplecionymi na wysokości piersi rękami.
– Jeśli Magda dzisiaj znowu przyniesie alkohol, to kto wie… – tajemniczo odpowiedziała szatynka.
– Kto wie… – zawtórowała jej z uśmiechem Paulina.
Do domku wracałyśmy, śmiejąc się głośno i wspominając kilka wspólnych przygód. Nasza pani fotograf tylko słuchała, bo przecież był to jej pierwszy wyjazd w tak zwariowanym towarzystwie. Widziałam na jej twarzy zdumienie, niedowierzanie i coraz większe podniecenie. Na delikatnej buzi nie dało się ukryć wielkich czerwonych wypieków. Oprócz głosów dobrze bawiących się dziewczyn usłyszałyśmy skoczną muzykę. Widocznie opalanie i pluskanie w jeziorze im się znudziły, bo imprezowały bez nas w najlepsze.
Zaczęłam wchodzić po drewnianych schodkach i dopiero wtedy zorientowałam się, że dziewczyny celowo puściły mnie przodem, żeby móc jeszcze raz przyjrzeć się mojemu gołemu tyłkowi. Postanowiłam dać im mały pokaz na koniec spaceru. Stanęłam na środkowym stopniu w lekkim rozkroku, wypięłam się w ich stronę, a dłońmi rozchyliłam mocno pośladki. Chwilę wytrwałam w takiej pozycji, po czym ruszyłam dalej z podciągniętą sukienką, mocno kołysząc biodrami. Materiał puściłam, dopiero gdy weszłam na taras. Usłyszałam za sobą głośne westchnięcie i jęk zawodu, że przedstawienie dobiegło końca.
– O! Zobaczcie, kto w końcu wrócił! – krzyknęła rozbawiona Ania, gdy tylko mnie zobaczyła.
Podbiegła na boso i rzuciła mi się na szyję, mocno i namiętnie całując. Było to bardzo przyjemne, zwłaszcza po takim spacerze, który rozpalił niektóre miejsca mojego ciała do czerwoności.
– Ile wypiłyście? – spytałam, wyczuwając woń alkoholu.
– Odrobinkę! – odpowiedziała Ania.
– Może ciut mniej… – radośnie zaszczebiotała rozbawiona Kasia.
– A może odrobinę więcej… – przyznała poważnie Magda, po czym parsknęła śmiechem.
Postanowiłam nie drążyć dłużej tematu. Z zastawionego stolika wzięłam lampkę i nalałam do niej wina. Usiadłam obok Ani i upiłam łyk. Po tak gorącym spacerze chłodny trunek był ukojeniem dla ciała i umysłu. Paulina i Monika wzięły po piwie i zajęły miejsca obok siebie na dwóch ogrodowych fotelach. Z upływem czasu rozmowa coraz bardziej się kleiła, a atmosfera rozluźniała. W końcu lekko podchmielona Ania nie wytrzymała i zapytała:
– Jak tam spacer? Widziałyście coś ciekawego?
– No powiem ci, że było wiele pięknych rzeczy i miejsc… – odezwała się Paulina i puściła do mnie oczko.
– Niektóre przeszły nasze najśmielsze oczekiwania! – dodała Monika.
– A wy co robiłyście? – starałam się zmienić temat.
Na twarzy Ani pojawiły się wyraźne rumieńce. Oblizała spierzchnięte usta i przeczesała dłonią włosy. Zdążyłam już ją na tyle poznać, że wiedziałam, że to objaw lekkiego zdenerwowania albo podniecenia.
– W sumie to najpierw się opalałyśmy… – zaczęła.
– Ale w końcu nam się znudziło, więc razem z Kasią wciągnęłyśmy Anię do wody – pochwaliła się Magda.
– A jak się zmęczyłyśmy, to wyszłyśmy znowu się poopalać i ogrzać – dodała Kasia, wyszczerzając w uśmiechu rząd białych zębów.
– To, co było takiego pięknego na tym spacerze? Zrobiłaś jakieś zdjęcia? – teraz to Ania wyraźnie starała się zmienić temat.
– Ooo… Całe mnóstwo, a jedno lepsze od drugiego – chwaliła się Paulina. – Kilka razy naprawdę zaparło mi dech w piersiach.
– No, mnie też! – przytaknęła szybko Monika.
– Mogę zobaczyć zdjęcia? – wtrąciła Magda.
– Później wam pokażę – ucięła szybko temat blondynka. – Lepiej powiedzcie, dlaczego zaczęłyście imprezę bez nas?
– Musiałam się napić czegoś zimnego – Pospiesznie tłumaczyła Ania.
– W sumie wszystkie musiałyśmy ochłonąć, a że piwo było najzimniejsze, to wybór był dość oczywisty – wyjaśniła Magda.
Przez kolejną chwilę nie słyszałam, o czym dziewczyny rozmawiały, bo musiałam wejść do domku i skorzystać z toalety. Gdy wróciłam i znowu usiadłam obok Ani, tą dziwnie się we mnie wpatrywała.
– Coś się stało? – spytałam.
– Podobał ci się spacer? – zapytała szeptem.
– Wiesz, że tak.
– Widziały? – dopytała z rumieńcem na twarzy.
– Tak.
– Dotykały?
– Nie! – Odpowiedziałam stanowczo – czekałam na twoje paluszki…
– Ja bym się nie umiała powstrzymać – wyznała na ucho, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Poczułam nagłe uderzenie gorąca. Puls mocno mi przyspieszył, a oddech momentalnie stał się płytszy.
– Nawet przy innych?
– Tak… – odpowiedziała nieśmiało.
– I właśnie za to cię tak bardzo kocham! – uśmiechnęłam się prowokacyjnie.
– Ja ciebie też! – rzuciła mi się na szyję.
Zaczęła mnie całować tak intensywnie, że na początku nie nadążałam z oddawaniem pocałunków. Dopiero po chwili udało mi się dopasować do nadawanego przez Anię rytmu. Poczułam jej dłoń na swoim udzie. Pogłaskała po zewnętrznej stronie i zaczęła przesuwać ją nieco wyżej. Spojrzałam jej w oczy.
– Dziewczyny patrzą… – szepnęłam, rozglądając się po twarzach koleżanek.
– Niech patrzą! – stwierdziła Ania. – Chcę cię tu i teraz…
– Kochanie…
Jęknęłam, gdy jej dłoń wślizgnęła się pod krótką sukienkę i od razu wsunęła do mojej cipki dwa palce. Odruchowo rozłożyłam nogi szeroko, żeby ułatwić jej dostęp. Teraz już brak majtek nie był tajemnicą ani niedogodnością. Czułam, że wszystkie oczy momentalnie zwróciły się na nas i na to, co Ania wyczynia pomiędzy moimi nogami. A była w tym naprawdę cudowna. Już po chwili miałam problem z łapaniem oddechu. A jej wciąż było mało. Złapała za dół sukienki i bezceremonialnie ściągnęła mi ją przez głowę. Byłam teraz zupełnie naga, a Ania uklęknęła przede mną, mocno rozsunęła nogi i przysunęła twarz do mojej kobiecości. Zaczęła intensywnie pracować językiem i wargami. Lizała, pieściła, ssała łechtaczkę. Mogłam tylko szaleć i jęczeć z rozkoszy. Byłam całkowicie bezbronna i zdana na jej łaskę lub niełaskę. Z przymkniętymi oczami oddawałam się jej w obecności naszych zwariowanych przyjaciółek.
Jakież było moje zdziwienie, gdy na chwilę otworzyłam oczy. Na drugiej ogrodowej sofie, naprzeciwko nas Magda ssała i lizała nagie piersi Kasi, jednocześnie masując jej cipkę ręką wsuniętą pod strój kąpielowy. Palcami drugiej dłoni sama robiła sobie dobrze, a dół od bikini leżał na podłodze tarasu. Przekręciłam nieco głowę i zobaczyłam półnagą Paulinę z dłonią w legginsach. Rozpięta koszula i stanik (z zapięciem z przodu) już nie zakrywały jej delikatnych, okrągłych piersi o różowych, sterczących sutkach. Obok niej, na drugim fotelu niecierpliwie wierciła się Monika, muskając swoje piersi przez ubranie i zaciskająca mocno nogi. Nagle spojrzała na koleżankę i coś w niej pękło. Wstała, rozpięła ogrodniczki, które po zsunięciu z bioder opadły na podłogę. Za chwilę dołączyły do nich majtki, a zaraz potem koszulka i stanik. Po raz pierwszy mogłam w całej okazałości podziwiać jej wyrzeźbione na siłowni, jędrne ciało. Zupełnie naga podeszła do pieszczącej się blondynki i stanęła w rozkroku. Złapała zdezorientowaną dziewczynę za głowę i przycisnęła do swojej cipki. Ta była tak zaskoczona, że dopiero po chwili zrozumiała, co ma robić. Nawet na moment nie przestając się pieścić, zaczęła lizać wejście do jaskini rozkoszy Moniki.
– Ooo… Taaak… – mruczała szatynka z zadowoleniem, ugniatając jędrny biust i trzymając swoją kochankę za głowę.
Wróciłam do obserwowania Magdy i Kasi. W międzyczasie rozebrały się i położyły na sobie w pozycji 69. Z zapałem pieściły wzajemnie cipki, używając języków, warg oraz palców obu dłoni. Dłużej nie byłam już w stanie się skupić na tym, co działo się dookoła, bo starania Ani z każdą chwilą przybliżały mnie do kolejnego tego dnia spełnienia. Posuwała mnie trzema palcami, idealnie pieszcząc moje najczulsze punkty. Gdy tylko wyczuła, że moje ciało się rozluźniło, to dołożyła kolejny palec, aż w końcu triumfalnie wcisnęła do mojej cipki całą dłoń. Zawyłam z rozkoszy i doszłam, wijąc się pod wpływem jej dotyku. Nie przestawała mnie posuwać w szalonym tempie, dopóki nie doszłam kilka razy z rzędu. Moje zmysły szalały, a ja krzyczałam na całe gardło i prawie traciłam przytomność. Z mojej dziurki tryskały co chwilę soczki, obficie mocząc klęczącą przede mną dziewczynę, która wytrwale, z szerokim uśmiechem na ustach, robiła mi takie cuda.
W końcu zwolniła wyraźnie zmęczona, a po chwili przestała poruszać dłonią w moim wnętrzu. Wysunęła ją i zaczęła oblizywać. Poczułam ogromną pustkę w środku, ale było mi cudownie. Obezwładniający orgazm trzymał mnie mocno w swoim uścisku. Zupełnie bez sił, patrzyłam, jak ta piękna dziewczyna zachwyca się smakiem moich płynów, zachłannie czyszcząc z nich swoją dłoń. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiła to wszystko przy naszych znajomych, a na dodatek, że wywołało to aż taką ich reakcję.
Do moich uszu zaczęły dobiegać piski i jęki pozostałych dziewczyn. Rozejrzałam się uważnie dookoła. Kasia właśnie wiła się z rozkoszy, przeżywając, kolejny już orgazm, co bardzo cieszyło pieszczącą ją Magdę. Na fotelu, gdzie Paulina kochała się z Moniką, też nadszedł piękny finał. Całujące się dziewczyny, ocierały się o siebie piersiami, intensywnie ruszając dłońmi w okolicach cipki partnerki. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc zadowolenie i relaks na twarzach dziewczyn. Widocznie nagromadzone emocje musiały w końcu znaleźć ujście, a Ania rozbierająca mnie i klękająca pomiędzy moimi nogami musiała być tą kroplą, która przepełniła kielich. Przeczuwałam od kilku spotkań, że sytuacja zmierzała w taką stronę i całe szczęście stało się to na wyjeździe, gdzie mogłyśmy być w stu procentach sobą.
Ania usiadła obok mnie i przytuliła się mocno. Zaskoczona przenosiła wzrok od jednej pary dziewczyn do drugiej. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało i czego teraz była świadkiem. Paulina i Monika, zziajane po orgazmach, odpoczywały wtulone w siebie na jednym fotelu. Głaskały się po piersiach, patrząc na siebie maślanymi oczami. Magda i Kasia z trudem łapały oddech po rozkoszy, jaką wzajemnie sobie dały. Leżały obok siebie z szeroko rozłożonymi nogami, jakby potrzebowały ostudzić rozgrzane do czerwoności cipki. Ciała wszystkich dziewczyn lśniły od potu i soczków, a w powietrzu unosił się obezwładniający zapach zaspokojonych ciał i miłości.
Do końca tego dnia praktycznie nie rozmawiałyśmy ze sobą. Wszystkie miałyśmy świadomość, że właśnie przełamałyśmy ostatnie tabu, które do tej pory było między nami. Zdawałyśmy sobie sprawę, że coś się zmieniło i nasza znajomość już nigdy nie będzie taka sama. Na razie wszystko wskazywało na to, że mogła być lepsza, ale tylko czas pokaże, jak będzie naprawdę. Nawet nie sprzątnęłyśmy po imprezie. W parach, w których niedawno się pieściłyśmy, poszłyśmy do pokojów. Ja i Ania kochałyśmy się jeszcze długo, słysząc co chwilę zza drzwi jęki i piski zabawiających się ze sobą koleżanek. Te odgłosy bardzo nas podniecały i dawały siłę i zapał do dalszych zabaw. Zasnęłyśmy z wycieńczenia, wtulone w siebie i cudownie zaspokojone.
Następnego ranka wstałam wcześnie do ubikacji. Nie chciało mi się ubierać. Gdy wychodziłam z łazienki, spotkałam Magdę. Też była naga. Uśmiechnęła się do mnie i przywitała buziakiem prosto w usta, muskając opuszkami palców moją pierś. Zaskoczyła mnie, ale było to na tyle miłe, że nie oponowałam, a wręcz zapragnęłam oddać króciutki pocałunek i poczuć bardziej jej dłoń.
– Dzień dobry! – powiedziała uradowana, gdy nasze usta się rozłączyły.
– Cześć… – odpowiedziałam. – Podoba mi się twój strój.
– A mnie twój… – odwzajemniła komplement, ściskając mocniej moją pierś.
– Cześć laski! – usłyszałyśmy głos Moniki i spojrzałyśmy na schodzącą do nas dziewczynę.
Też nie miała nic na sobie, a jej spore piersi cudownie podskakiwały przy każdym kroku.
– Widzę, że założyłaś dzisiaj to samo, co my – zażartowałam.
– Chyba nie ma sensu już dłużej się przed sobą zakrywać – zauważyła, po czym dała mi i Magdzie słodkiego buziaka, łapiąc nas obie za pośladki.
– Masz całkowitą rację! – zgodziła się z nią brunetka.
Zgrabnie wyminęła nas obie i wślizgnęła się do łazienki bez kolejki.
– Ej! – oburzyła się Magda. – Teraz była moja kolej!
– No to chodź! – zaprosiła ją z uśmiechem Monika.
Drzwi uchyliły się na moment, który wystarczył, żeby Magda weszła do środka. Ja postanowiłam się ulotnić, póki jeszcze mogłam nad sobą zapanować. Uśmiechnęłam się, wspominając ich apetyczne ciała i wróciłam grzecznie do pokoju. No może nie tak grzecznie, bo gdy tylko zobaczyłam nagą, śpiącą Anię, to nie mogłam się powstrzymać. Założyłam straplessa, który zdążył się już stęsknić za naszymi dziurkami. Uklęknęłam na łóżku, tuż przy głowie mojej dziewczyny i zaczęłam ją nim delikatnie głaskać po twarzy. Dotykałam jej nosa, policzka, warg, aż w końcu zaczęła się budzić. Gdy ziewnęła, nie miałam najmniejszych skrupułów, żeby wsadzić jej sztucznego penisa głęboko do ust. Momentalnie otworzyła szeroko oczy i przez chwilę miałam wrażenie,<Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Sasiadka Ania 18 – Rocznica (Deser)
Dziewczyny planowały wyjechać dzień przed nami. Zachowały się jak najlepsi goście i pomogły wszystko posprzątać, żebyśmy nie zostały z tym z Anią same. Byłyśmy im za to bardzo wdzięczne. Walizki i torby stały spakowane na tarasie na długo przed ich odjazdem. Dopiłyśmy jeszcze ostatnią wspólną kawę w tak pięknych okolicznościach przyrody, po czym wszystkie ubrały się przed podróżą.
– Dziwnie uczucie – mieć coś na sobie – niespokojnie wierciła się w sukience Kasia.
– Nawet majtki mi przeszkadzają – zauważyła Monika.
– To zdejmij… – rzuciła propozycję Paulina i posłała szatynce zawadiacki uśmiech.
– Może później Skarbie – odpowiedziała, poprawiając bieliznę pod krótką mini.
– Wasze cycki też są takie wrażliwe? – spytała zaskoczona Magda, łapiąc się za biust i ściskając go w dłoniach.
– Też.
– Tak.
– Moje też – potwierdziła Kasia.
– To chyba normalne po tylu dniach chodzenia nago – powiedziałam, stając w progu domku.
Nagle oczy wszystkich dziewczyn skierowały się na mnie. Nie wiedziałam, co wywołało ich reakcję. Wydawało mi się, że obcisła, czerwona mini jest odpowiedniej długości, a czarny top bez ramiączek nie pokazuje niczego niestosownego. W końcu miałam odwieźć je na dworzec i ostatnie, o czym myślałam, to świecenie golizną przed tubylcami.
– Coś się stało? – speszyłam się lekko – Jestem gdzieś brudna?
– Nie, nie o to chodzi – powiedziała Monika.
– A o co?
– Liczyłam, że odwieziesz nas bez ubrania – odpowiedziała szczerze Magda.
– I niby miałam wam machać na peronie cyckami zamiast rękami?
– Zawsze miło pomarzyć… – westchnęła Paulina.
– Dobra Zboczuchy! Pakujcie się do auta! – zmieniłam nagle temat.
W kilka minut wszystkie bagaże były spakowane w bagażniku mojego samochodu. Dziewczyny spojrzały jeszcze raz na domek, taras i w stronę jeziora. Podeszły razem do Ani, żeby się z nią pożegnać. Ona jako jedyna ciągle była bez ubrania. Stała na tarasie uśmiechnięta, w samych japonkach i z wyciągniętymi w stronę koleżanek ramionami. Te szybko przytuliły się do niej ze wszystkich stron i uściskały mocno. Stałam z boku i od razu dostrzegłam, jak ich dłonie zaczynają obmacywać coraz bardziej intymne miejsca mojej dziewczyny. Zamarłam w oczekiwaniu. Nie wiedziałam, czy powinnam jakoś zareagować. Postanowiłam się nie wtrącać.
Ciało Ani z każdą mijającą sekundą wyginało się w coraz przyjemniejszy sposób, dotykane czterema parami ciekawskich dłoni. Doskonale widziałam, jak jej piersi falowały w rytm przyspieszonego oddechu macane i ściskane przez ręce strojącej z tyłu Moniki. Magda stojąca z przodu pocierała jej łechtaczkę. Kasia z Pauliną stały po bokach i obmacywały coraz mocniej wypiętą pupę, drażniąc opuszkami palców tylne wejście. Pierwsze nieśmiałe jęki szybko dotarły do moich uszu. Naga, bezbronna dziewczyna otoczona ze wszystkich stron i pieszczona coraz intensywniej, nie miała najmniejszych szans. Szybko całkowicie poddała się dotykającym ją koleżankom.
Gdy Magda zauważyła, że Ania nie stawia oporu, pocałowała ją namiętnie z języczkiem. Ich usta połączyły się na rozkoszną chwilę, którą przerwała dopiero Kasia. Ona też chciała poczuć smak ust mojej dziewczyny i wpiła się w nie energicznie. Z każdą chwilą jęki Ani były coraz głośniejsze. Milkły tylko wtedy, gdy kolejna z dziewczyn zaczynała się z nią całować, wkładając język jak najgłębiej do ust. Kochanki przekazywały sobie jej usta, cipkę i pupę po kolei, jak cudowną zdobycz. Po każdym orgazmie coraz bardziej zmęczona Ania słaniała się na nogach, a miejsce między mini w jej wnętrzu zajmowały palce kolejnej dziewczyny. Co chwilę ciało mojej kochanki drżało w ekstazie, a z jej cipki obficie wypływały lub tryskały na taras miłosne soczki.
Koleżanki podtrzymywały ją, żeby nie upadła i kontynuowały pieszczoty, dopóki nie uznały, że Ania doszła wystarczającą ilość razy. Pomogły jej położyć się na fotelu i dały po jeszcze jednym mokrym buziaku. Po tak namiętnym pożegnaniu Ania nie miała siły, żeby ruszyć ręką lub nogą, a co dopiero wstać. Leżała z rozłożonymi szeroko udami i błyszczącą od soczków cipką. W dalszym ciągu szybko i ciężko oddychała. W jej oczach malowała się radość i wdzięczność za te wszystkie rozkoszne chwile i moc orgazmów, jakie jej dostarczyły.
Podeszłam do niej i cmoknęłam w policzek, głaszcząc jednocześnie jej pozlepiane od potu włosy.
– Jesteś cudowna… – wyszeptałam. – Zaraz wracam.
Jej usta poruszyły się w absolutnie niesłyszalnym „Kocham cię”. Posłałam jej ciepły uśmiech i głaszcząc po policzku, puściłam do niej oczko.
– Ja też cię kocham – wyznałam.
Zeszłam po schodkach z tarasu i ciągle lekko oszołomiona tym, co widziałam – wsiadłam do samochodu. Dziewczyny już siedziały w środku i czekały na mnie z szerokimi uśmiechami i wypiekami na twarzach. Wierciły się niespokojnie i były nadzwyczaj pobudzone. Widocznie i im bardzo podobało się pożegnanie, jakie zafundowały Ani. W głębi duszy dziękowałam losowi, że jestem ubrana i miałyśmy jechać w publiczne miejsce, więc byłam pewna, że nic takiego mi nie grozi.
Odwiozłam je na pociąg do tej samej miejscowości, z której je odebrałam. Całą drogę gadałyśmy o ich pobycie, o urokliwości tego miejsca, o spokoju i tym wszystkim, co każda z nich zapamięta na zawsze. Nie obyło się oczywiście o wspomnieniu pieszczot i zabaw, co każda z dziewczyn bardzo żywiołowo komentowała. Po dojechaniu na miejsce wyładowałyśmy bagaże, ale ku mojemu zdziwieniu żadna nie wzięła ich do ręki. Zamiast tego przyparły mnie do samochodu i pociągnęły za niego, ukrywając nas pomiędzy ścianą gęstego, wysokiego żywopłotu a autem. Zostałam tam szczelnie otoczona tak, że ledwo mogłam się ruszyć.
– Dziękujemy – powiedziała Monika, przytulając się do mnie.
Jednocześnie jej dłonie podwinęły obcisłą mini, którą miałam na sobie. Nerwowo rozejrzałam się dookoła, ale byłyśmy zupełnie same.
– To był cudowny czas – szepnęła mi do ucha, stojąca za mną Paulina, po czym kucając, zsunęła i zabrała mi majtki.
– Wspaniale się bawiłyśmy – z szerokim uśmiechem przyznała Kasia i odsłoniła moje piersi, ściągając z nich czarny, obcisły top.
– Chcemy ci się odrobinę odwdzięczyć – powiedziała wyraźnie podniecona Magda.
Stałam pomiędzy nimi już praktycznie naga. Wokół nie było nikogo innego, więc mogły zrobić ze mną wszystko, cokolwiek chciały. Nawet gdybym próbowała się bronić, to nie miałam szans z czterema dziewczynami.
Ich dłonie zaczęły mnie zachłannie dotykać i obmacywać. Poczułam palce wślizgujące się do mojej cipki, a zaraz potem inne drażniące wejście do mojej pupy. Nie byłam w stanie opierać się takiej przyjemności. Ciągle miałam przed oczami wijącą się w rozkoszy Anię, którą te dziewczyny tak wspaniale posuwały. Cicho jęknęłam, gdy pierwszy palec wszedł do mojego tyłka.
– Uwielbiam słyszeć, jak jęczysz… – szepnęła bawiąca się moją pupą Paulina i zaczęła rytmicznie ruszać palcami i dłonią.
Dookoła nas szybko rozległy się moje kolejne, głośniejsze jęki i westchnięcia. Piersi co chwilę były ściskane innymi dłońmi i na zmianę ssane przez inne, cudowne usta.
– Uwielbiam ci to robić – szepnęła Magda i patrząc mi prosto w oczy, wsunęła do mojej mokrej cipki dwa palce. Nie mogłam nie zareagować. Z otwartych ust wyrwał się głośny jęk rozkoszy, który momentalnie został stłumiony przez jej usta i język.
Nigdy się tak nie czułam. Ilość bodźców i coraz szybsze, mocne ruchy palców w moich dziurkach błyskawicznie prowadziły mnie na szczyt. Nie byłam w stanie się w żaden sposób opanować narastającej namiętności. Poddałam się całkowicie bawiącym się mną koleżankom i z coraz głośniejszymi jękami przyjmowałam każdą kolejną pieszczotę.
Nie minęło wiele czasu, gdy doszłam po raz pierwszy. Moje ciało wyprężyło się i zaczęło drżeć, uwalniając nagromadzone emocje. Nie był to jednak koniec wrażeń. Magda nie przestawała posuwać mojej cipki, dokładając trzeci palec do mojego wnętrza. Ukucnęła przede mną i z tej pozycji coraz szybciej posuwała dłonią. Szalałam z rozkoszy. Nie wiedziałam, czy bardziej chcę wypiąć się w kierunku Magdy, czy palców Pauliny głęboko w moim tyłku. Starałam się robić to na zmianę, ale w końcu dziewczyny się zgrały i wchodziły w moje dziurki jednocześnie.
– O taaak… – tylko tyle mogłam powiedzieć.
– Podoba ci się?
– Taaak… – jęknęłam głośno.
– Podoba ci się, jak cię rżniemy?
– Bardzo! – odpowiedziałam niemal od razu.
– Dojdź jak Ania! Bez hamulców, bez obaw, bez wstydu!
Gdy skończyła to mówić, to jeszcze przyspieszyła ruchy dłoni i zaczęła ssać moją łechtaczkę. Momentalnie dopadł mnie potężny orgazm, który prawie spowodował mój upadek. Dziewczyny jednak trzymały mnie mocno i nie pozwoliły osunąć się na ziemię. A Magda nie przestała nawet na chwilę. W szalonym tempie rżnęła mnie i rozkoszowała się moją ekstazą. Z cipki praktycznie nieustannie tryskały moje soczki i szybko zamoczyły ubranie klęczącej przede mną dziewczyny.
Nagle wstała, cały czas trzymając w mojej cipce swoje paluszki. Spojrzała w moje odpływające w tył głowy z rozkoszy oczy i powiedziała:
– Dziękuję…
Po czym pocałowała mnie namiętnie jak wcześniej Anię. Jej język tańczył w moich ustach, siłując się z moim i sprawiając mi jeszcze więcej przyjemności. Po chwili jednak zniknął, a druga z dziewczyn wyszeptała:
– Dziękuję…
To była Kasia, której usta na chwilę przestały pieścić moją pierś i też obdarowały mnie namiętnym pocałunkiem. Wszystko docierało do mnie jak przez gęstą mgłę.
– Dziękuję…
Teraz to Monika pieściła wnętrze moich ust swoim językiem. Robiła to tak cudownie, że brakowało mi tchu, ale i jej wargi nagle zniknęły.
– Dziękuję…
To na pewno był głos Pauliny. Szepnęła dokładnie w moje ucho i przygryzła je delikatnie. Znowu ugięły się pode mną nogi, ale jej palce w mojej pupie nawet na moment nie przestały się poruszać. Odwróciłam głowę w jej stronę, jak bardzo byłam w stanie. Wychyliła się przez moje ramię i też złożyła na moich ustach nieśmiały pocałunek. Szybko jednak wczuła się bardziej i już po chwili nasze języki tańczyły w namiętnym tangu rozkoszy, pieszcząc się wzajemnie.
Wtedy doszłam znowu, jęcząc do ust całującej mnie dziewczyny. Po raz kolejny z mojej cipki trysnęły soczki, a mięśnie obu dziurek zaciskały się na penetrujących je palcach. Na moment lekko pociemniało mi przed oczami. Ocknęłam się po chwili. Dalej stałam pomiędzy dotykającymi mnie dziewczynami, ale zwinne palce zniknęły z moich dziurek. Odczuwałam pustkę we wnętrzu i czułam, że mięśnie cipki i pupy dalej zaciskają się i rozluźniają w rytm niedawnych, szybkich ruchów moich kochanek.
Miałam wrażenie, że dotykają mnie setki gorących, zachłannych dłoni. Każdy dotyk delikatnych, kobiecych rąk sprawiał mi nieziemską rozkosz i wprawiał w cudowny, błogi nastrój. Czułam, że ubrania zaczynają powoli wracać na swoje miejsce. Najpierw dziewczyny zakryły mi piersi, a po chwili krótka czerwona mini zasłoniła moje biodra oraz obie zaspokojone dziurki, ale majtek już nie odzyskałam. Z szerokimi uśmiechami i wypiekami na twarzach dziewczyny rozstąpiły się, uwalniając mnie z rozkosznego więzienia ich ciał. Każda obdarowała mnie jeszcze na pożegnanie namiętnym pocałunkiem z języczkiem, po czym zabrały swoje bagaże i poszły na peron, na który dosłownie za chwilę wjechał ich pociąg. Drzwi otworzyły się, umożliwiając im wejście, po czym zamknęły po sygnale. Zanim pociąg ruszył, to otworzyło się jedno z okiem i wszystkie moje kochanki wyjrzały przez nie, machając mi na pożegnanie. Minęło dosłownie kilkanaście sekund, gdy zniknęły mi za zakrętem.
Nie mam pojęcia, jak długo stałam w miejscu, w którym te cudowne kobiety dały mi tak piękne orgazmy. Czułam wilgoć spływającą po wewnętrznej stronie ud. Otrząsnęłam się dopiero po jakimś czasie, gdy usłyszałam dzwonek telefonu w aucie. Wsiadłam do środka, wzięłam kilka głębokich wdechów, zanim odblokowałam ekran i przeczytałam wiadomość:
A.: „Wszystko okej? Pojechały już?”.
G.: „Tak. Pociąg przed chwilą odjechał. Już wracam :*”.
A.: „Super! Tylko uważaj na siebie. Czekam :*”.
Całą drogę powrotną do domku myślałam o tym, co wydarzyło się podczas czekania na pociąg. Zupełnie nie spodziewałam się takiego zachowania ze strony dziewczyn. Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji i musiałam sama przed sobą przyznać, że przeszło to moje najśmielsze wyobrażenia czy oczekiwania. Moje ciało ciągle odczuwało przyjemność, a uda ślizgały się o siebie, pokryte obficie wilgocią z mojej cipki.
Droga powrotna do Ani minęła mi w okamgnieniu dzięki tak cudownym wspomnieniom. Wysiadłam z samochodu i weszłam po schodkach na taras, na którym czekała na mnie ciągle naga Ania. Uśmiechnęłam się na widok jej zgrabnego ciała i uroczego uśmiechu. Przywitała mnie, rzucając mi się na szyję.
– Kocham cię – powiedziała, całując mnie namiętnie.
– Ja ciebie też kocham – odwzajemniłam wyznanie po dłuższej chwili, gdy nasze usta się rozłączyły.
– Dziękuję… – szepnęła nieśmiało, spuszczając wzrok.
– Za co?
– Za najcudowniejszą rocznicę, jaką mogłam sobie wyobrazić – pogłaskała mnie po twarzy.
– Cieszę się, że ci się podobało.
– Żartujesz? Było IDEALNIE! A nawet jeszcze lepiej! – wyraźnie była szczęśliwa.
– Tak, idealnie – zgodziłam się z nią.
– Mogę o coś spytać?
– Zawsze.
– Nie masz mi za złe tej sytuacji na tarasie?
– O czym mówisz?
– No o dzisiejszym pożegnaniu?
– A niby dlaczego?
– Bo mówiłam, że jestem tylko twoja, a tu nagle dziewczyny robiły ze mną, co chciały i nie byłam w stanie im odmówić – powiedziała wyraźnie zawstydzona swoją słabością.
Ujęłam w dłonie jej twarz i spojrzałam głęboko w piękne, wielkie, brązowe oczy.
– Kochanie… – zaczęłam.
– Tak?
– Ja też nie byłam w stanie oprzeć się ich pieszczotom – przyznałam.
– No ale ja jeszcze dzisiaj… Przed wyjazdem… Wszystko widziałaś…
– Widziałam i tak szczerze, to bardzo, ale to bardzo mnie to podnieciło.
– Naprawdę? Jak bardzo? – wyraźnie zaciekawiła się Ania.
– Na tyle, że nie zrobiłam absolutnie nic, gdy rozebrały mnie i przeleciały tuż przed przyjazdem pociągu – wyznałam, oblizując wyschnięte z podniecenia usta.
– Tak publicznie? – nie dowierzała.
– Na szczęście nikogo nie było i schowały mnie za samochodem. Chociaż nie wiem, czy czyjakolwiek obecność by im przeszkodziła. Otoczyły mnie szczelnie i jak to ujęły: „chciały mi się odrobinę odwdzięczyć”.
– Ja też ci się chętnie odwdzięczę i wynagrodzę wszystko…
– To chyba ja muszę wynagrodzić ci to wszystko, bo coś mi mówi, że gdyby nie spacer w samej sukience, to te dni byłyby spokojniejsze.
– I co będzie teraz?
– A czego pragniesz Aniu?
– Tylko ciebie… Tylko ciebie…
– A ja ciebie – wyznałam.
– Ale obiecajmy sobie jedno.
– Co takiego?
– Jak będziemy chciały jeszcze kiedyś kochać się z kimś innym, to powiemy o tym szczerze i omówimy temat, okej?
– Pod jednym warunkiem…
– Jakim?
Rozejrzałam się uważnie. Słońce chyliło się już ku zachodowi i zmieniło kolor na piękny pomarańcz. Nawet listek nie drgnął na pobliskich drzewach i krzakach, a ciszę mącił tylko cichutki szum jeziora. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech. Zachwycona miejscem, chwilą i stojącą przede mną nagą dziewczyną, uklęknęłam. Z każdą chwilą wyglądała na coraz bardziej oszołomioną. Trzymałam ją za drżącą dłoń. Patrzyłam z dołu, podziwiając nie tylko jej piękne, nagie ciało, ale i jej mądrość, ciepło i osobowość. Nie mogłam uwierzyć, że ta idealna istota darzyła mnie tak wielkim uczuciem. Obserwowałam świat jak w zwolnionym tempie. Oczy mojej dziewczyny rozszerzały się ze zdziwienia, zdumienia, niedowierzania. Zdawała się nie do końca rozumieć, co właśnie się dzieje, ale w kącikach jej oczu pojawiły się łzy, a usta drżały od rosnącego napięcia.
– Aniu, miłości moja, szczęście moje, życie moje, najpiękniejsza i najcudowniejsza dziewczyno, jaką znam… Czy uczynisz mi ten zaszczyt i… wyjdziesz za mnie?EPILOG
Jak możecie się domyślić, Ania powiedziała „TAK”. Jej zgodę świętowałyśmy do białego rana w najmilszy możliwy sposób. To sprawiło, że z domu wujka wyjechałyśmy nieco później, niż planowałyśmy, ale wszystko zostawiłyśmy w jak najlepszym porządku. Obie chciałyśmy jeszcze mieć możliwość wrócić w to niezwykłe i tak ważne dla nas miejsce.
Droga do domu minęła szybko. Może nawet zbyt szybko. Zabawy w jej trakcie bardzo umilały nam wspólny czas nie tylko podczas jazdy, ale i na postojach. Kilka razy ktoś pewnie zauważył to i owo, ale zupełnie nam to nie przeszkadzało. Liczyło się dla nas tylko to, że byłyśmy razem i cudownie czułyśmy się i bawiłyśmy w swoim towarzystwie.
Rodzice Ani przyjęli wiadomość o naszych zaręczynach z wielkim entuzjazmem, podobnie jak moi. Nie inaczej było też z naszymi znajomymi. Wszystkie dziewczyny bardzo się ucieszyły na wieść o tak wielkich planach, jakie miałyśmy z Anią względem siebie. Do dzisiaj często spotykamy się w naszym gronie, do którego z wielką radością na stałe dołączyła Paulina.
Od tych wydarzeń minął już prawie rok. Dla jednych to tylko rok, dla innych – aż rok. Dla nas był to czas pełen pięknych i wzruszających chwil, spędzanych wspólnie nie tylko na miłosnych uniesieniach, ale i zwykłych, codziennych sprawach. Niejednokrotnie było odrobinę trudniej, ale zawsze dawałyśmy radę i wychodziłyśmy z każdej sytuacji silniejsze i bliższe sobie.
Nie mamy jeszcze zaplanowanej daty ślubu, bo chcemy, żeby Ania najpierw skończyła studia. Z niczym staramy się nie spieszyć, ale i niczego sobie nie żałujemy. Zwłaszcza czułości i przyjemności. Każdego dnia powoli kreujemy własną przyszłość i robimy wszystko, żeby nasze życie było coraz piękniejsze i pełne miłości.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Małgorzata -
Dziewczyna z niespodzianka
Zuzia zamknęła pospiesznie drzwi na klucz. Coraz bardziej czuła napinanie się materiału spodni. Gdyby nie ta dziewczyna w autobusie. Gdyby nie było takiego tłoku i nie stała tak blisko. Gdyby nie poczuła jej zapachu. Może wtedy nie byłaby tak napalona. Może spodnie nie uciskały jej tak. Ale tak było. Nie mogła przestać myśleć o niej. O jej rudawych włosach. O jej pięknych niewielkich piersiach. O jej delikatnym śmiechu, gdy przeprasza. O jej różowych ustach, które tak chciałaby teraz całować. Opór materiału powoli zaczynał sprawiać jej dyskomfort. Rozpięła najpierw guzik, a express prawie sam się rozsunął. Miała na sobie jak zwykle lekko za luźne bokserki, które teraz też były napięte. Powoli zaczęła zsuwać je w dół. Najpierw stawiał opór, ale po chwili wypuścił nabrzmiałego penisa, na którym wyraźnie zarysowywały się pulsujące żyły. Lubiła na niego patrzeć, choć bała się, że ktoś się tego dowie. To nie było normalne. Dziewczyna z penisem nie była normalna. Ale ją w pewien sposób podnieca myśl o tym, że ma tak dużego, bo długiego na aż 20 centymetrów penisa. Podnieca ją myśl, że część chłopaków w jej klasie maturalnej mogłaby jej go zazdrościć. Myśląc o tym, zaczęła przesuwać palcem wzdłuż, od dołu aż do czubka. Kiedy przesunęła palcem po żołędziu, przeszedł ja delikatny dreszcz. Zmrużyła oczy, nie przedstawiając przesuwania palcem. Myślała o tym, że to Wiktoria ją dotyka. Myślała o jej dłoni oplatającej go i przesuwając się od dołu aż do samego końca. Wsunęła palce pod bluzkę i zaczęła zataczać kółka wokół nabrzmiałych z podniecenia skutków, wciąż wyobrażają sobie, że to nie ona a jej wymarzoną kochanką sprawia jej przyjemność. Że to nie ona delikatnie trąca opuszkami palców jej skutki. Że to nie ona zatacza coraz mniejsze i coraz wolniejsze kółka. Że to nie ona lekko podszczypuje skutki, wysyłając wzdłuż jej kręgosłupa przyjemny dreszcz. Że to nie ona drugą ręką przesuwa tam i z powrotem to szybciej to wolniej. Że Wiktoria klęczy przed nią i powoli zdejmuje bluzkę, odsłaniając swoje jakby drobne piersi. Czuła, że zaraz nastąpi najwyższy stan przyjemności, więc przestała. Po prostu zastygła głęboko oddychając na granicy rozkoszy. Gdy poczuła, że moment uniesienia odpłynął, wróciła do działania, znów energicznie poruszając rękoma. Teraz jednak te same czynności nie przynosiły jej już takiego uniesienia, więc po chwili wygięła się w pałąk i sięgnęła za łóżko, skąd wyciągnęła obły kształt silikonowej imitacji członka. Chwilę lizała jego końcówkę, jednocześnie pieszcząc wciąż swojego penisa. Oglądała już tyle różnych filmów w Internecie, że wydawało jej się, że wie, jak to robić. Jeździła językiem wzdłuż wędzidełka, by po chwili zacząć obejmować cały żołądź wargami. Wsuwała go coraz głębiej do momentu, gdy jej brody dotknęły silikonowe jądra. Wtedy zastygła tak na chwilę na wstrzymany oddechu znów czując zbliżające się uniesienie. Natychmiast przestała I zaczęła ciężko dyszeć, by odpędzić orgazm jeszcze na chwilę. Znów wróciła do wyobrażania sobie ciała wiktorii tym razem kompletnie nagiej, leżącej na łóżku przed nią. Ta myśl była tak podniecająca, że znów sięgnęła po kolejną zabawkę, tym razem odlew waginy, który szybko zamontowała we wcześniej przygotowanej szparze między blatem a szufladą biurka na wysokości jej bioder. Wyciągnęła do tego małą buteleczkę przezroczystego płynu. Nalała pokaźną ilość na dłoń i zaczęła wmasowywać chłodny żel w nabrzmiałego penisa, dalej fantazjując, że to nie ona, a jej ruda kochanka sprawia jej tę przyjemność. W Końcu uznała, że wystarczy lubrykant i przyłożyła żołądź do delikatnego materiału sztucznych warg sromowych. Zmrużyła oczy i znów zobrazowała sobie dziewczynę tym razem opartą o biurko i lekko wspiera na palce. Zmierzył w myślach krągłe pośladki i długie zgrabne nogi. Nabrała chęci, by uklęknąć i wysunąć jej język między nogi, by spróbować jej. Odgoniła te myśli i pchnęła. Fala przyjemności zalała jej ciało. Jej nogi drżały za każdym razem, gdy to wysuwała się głębiej I wysuwała. Fantazjując o jękach penetrowanej koleżanki zaczęła powoli wsuwać rękę między swoje nogi i pieści opuszkami palców swoją łechtaczkę. Wciąż z zamkniętymi oczami zaczęła macać ręką wokół siebie, poszukując porzuconej przed chwilą zabawki. W Końcu wyczuła obły kształt pod palcami i złapała go. Zaczęła powoli przesuwać końcówką po swoich dotąd pomijanych w przyjemnościach wargach sromowych, by w końcu jednym płynnym ruchem wepchnąć ją w głąb siebie z cichym jęknięciem. Poczuła nową falę ciepła rozchodzącą się po jej ciele. Wydawało jej się, że czuje każdy włos na skórze, że cała jej skóra jest rozpalona. Czuła pot spływający jej po karku, wzdłuż kręgosłupa zostawiając zimny ślad. Słyszała walenie swojego serca w klatce piersiowej powodujące lekkie podskakiwanie jej krągłych piersi. Całą siłą woli powstrzymała się od szczytowania. Wysunęła z siebie zabawkę i stanęła przed lustrem, zrzucając ubranie już do końca. Stała tak, patrząc na swoje odbicie. Miała ładnie zaokrąglone biodra i piersi i może nie idealną, ale dobrze zaznaczoną talię. Może nawet niektórzy uważali ją za ładną, bądź nawet piękną. Ale ona się bała. Już kiedyś przekonała się, że faceci nie umieli zrozumieć. Co innego dziewczyny. One były często zaciekawione, nawet czasem nakręcone na to. Ale tylko na początku.
Ta myśl ją trochę zasmuciła, ale nie na długo. Wciąż patrząc w lustro, znów zaczęła pieścić się po penisie. Podniecało ją to, jak spuchnięty od krwi był i jak sterczał w powietrzu, lekko pulsując w rytm jej serca. Uklękła i nakierowała końcówkę stojącego na podłodze dildo na ujście jej waginy. Jednym ruchem opadła na niego wypuszczając powietrze z przyjemności. Zaczęła podnosić się, cała drżąc, po czym znów opadła i tak jeszcze kilka razy z każdym razem czując, że jest coraz bliżej końca. Zaczęła rytmicznie przesuwać rękami po swoim napiętym i twardym penisie wysyłając coraz to nowe fale przyjemności. W końcu poczuła, że kolejne opadnięcie będzie ostatnim. Zmrużyła, więc oczy i wyobraziła sobie, że to nie jej usta otoczyły jej penisa i że zaraz strzeli w usta swojej wymarzonej dziewczyny nie w swoje. Próbowała wszystko łykać, ale orgazm był tak duży, że napięła się w przyjemności, a gęsta biała sperma ochlapała stojące obok biurko i podłogę wokół niej. Następna fala przyszła, gdy próbował wstać z podłogi. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa i znów nabiła się na zabawkę. Tym razem oblała swoje ciało kolejnymi strumieniami nasienia.Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Kajetan subko