Category: Uncategorized

  • Weekend w hotelu cz.3: przemiana w Maje

    Paweł zamknął za sobą drzwi, więc miałem teraz półtorej godziny na przygotowania. Wskoczyłem szybko pod prysznic, dokładnie umyłem całe swoje ciało, nie zapominając o mojej dalej pulsującej dziurce. Szybko się wytarłem, wysuszyłem włosy i zacząłem balsamować swoje ciało. Całe było wydepilowane, więc zadanie było proste. Teraz czas na makijaż. Wyciągnąłem kosmetyczkę i zacząłem od podkładu. Nie jestem w tym ekspertem, ale potrafię zrobić to przyzwoicie. Wykonturowałem twarz, zrobiłem makijaż oczu, rzęsy a nawet kocie oczy eyelinerem. Na usta nałożyłem błyszczyk i utrwaliłem całość. Teraz przyszedł czas na ubranie. Ubrałem czarny koronkowy komplet bielizny z push-upem, na niego założyłem obcisłą czarną sukienkę na długi rękaw. Sięgała mi mniej więcej do połowy ud. Szybko sprawdziłem, czy moja niespodzianka w klatce nie odznacza się w niej za bardzo, ale wszystko dobrze się prezentowało. Na nogi poszły czarne zakolanówki, które w połączeniu, sukienką odsłaniały moje gładkie uda na kilka centymetrów. Szpilki do tego nie pasowały, więc zdecydowałem się na czarne wysokie kozaki. “Teraz czas na perukę!” Ta, którą mam to długie proste brązowe włosy, sięgające mi prawie do tyłka. Szybko je poprawiłem i utrwaliłem. Stanąłem w lustrze i zobaczyłem niezłą łaskę. Gdyby ktoś faktycznie mi się przyglądał, to zobaczyłby widoczne jabłko Adama, które by mnie zdemaskowało. Mnie natomiast dodatkowo to podniecało. Na rękę poleciała bransoletka, a do sporych rozmiarów torebki spakowałem telefon, perfumy i chusteczki. Od tego momentu jestem Mają! Czekałam na Pawła aż wróci, rozmyślając, na jakie sposoby mogę go jeszcze zadowolić. Miałem głowę pełną pomysłów, on zresztą też jak mnie zapewniał. Nagle słyszę jak ktoś przykłada kartę do drzwi i wchodzi. P: O to mi właśnie chodziło! Nie będzie wstydu na kolacji. Inni będą mi zazdrościć takiej dupy. Zdjęcia nie oddawały tego jak wyglądasz na żywo. M: Nie mogę się doczekać, to będzie moje pierwsze wyjście na zewnątrz, jako Maja. P: Nie stresuj się, wszystko będzie dobrze. Ludzie będą się na Ciebie gapić, bo wyglądasz jak modelka. Traktuj to, jako podziw lub zazdrość! Kupiłem nam wino na teraz, żebyś bardziej się rozluźniła. Wypiliśmy je w jakieś dwadzieścia minut. Poczułam uderzenie alkoholu w głowie, stałam się faktycznie rozluźniona. Paweł powiedział, że rezerwację mamy za 30 minut, więc musimy już wychodzić. Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju. Na początku stresowałam się, że ludzie będą na mnie dziwnie patrzeć. Paweł miał rację, faceci po przejściu obok nich przeglądali się za mną, czułam wzrok na moim tyłku, który w tej sukience wyglądał obłędnie. Wyszliśmy z hotelu i spacerem poszliśmy do restauracji w centrum. Paweł zamówił nam wykwintną kolację i wino. Świetnie nam się razem rozmawiało i czułam już, że jestem nim zauroczona. Działał na mnie jak narkotyk. Traktował mnie tam jak damę i co najważniejsze, czułam się w tej roli pewnie i swobodnie. Po dwóch butelkach wina wypitych w restauracji powiedziałam, że idę do toalety. Tuż przy wejściu dogonił mnie Paweł. P: Myślisz, że to będzie tylko kolacja? Masz w łazience zdjąć klatkę i mi ją przynieść. Zdziwiłam się, ale powiedziałam, że nie ma problemu z takim rozkazem. Zdjęłam klatkę i wróciłam do Pawła. Usiedliśmy ponownie przy stole, a wtedy poprosił mnie, abym położyła nogę na jego krześle przy kroczu. Obrusy były do samej podłogi, więc nikt nie widział, co robiłam. Położyłam nogę i zaczęłam moim kozakiem delikatnie masować jego kutasa. Podniecało mnie to że ludzie obok są nieświadomi i widziałam że Pawłowi sprawia to przyjemność. P: Już za nas zapłaciłem, idziemy. M: dobrze misiu. Wstałam od stołu i w tym momencie zrozumiałam, o co Pawłowi chodziło. Mój kutas mimo niewielkich rozmiarów stał na baczność, co doskonale było widać w sukience. Sparaliżowana szybko usiadłam i podciągnęłam go do góry, żeby był mniej widoczny. Pawła bardzo bawiła ta cała sytuacja, tym bardziej, że po dopasowaniu dalej było widać jak bardzo jestem podniecona. Paweł wziął mnie za rękę i zaczęliśmy iść do wyjścia. Kelner, który nas obsługiwał zauważył mój problem i widać, że go to zaszokowało. Ja zrobiłam się cała czerwona, ale mój penis nie zmniejszył się ani o centymetr. Miałam wrażenie, że wyjście trwa wieczność. P: Mówiłem, że mam niespodziankę! Teraz czeka nas następna, idziemy do kina na jakiś słaby film. Sala ma być pusta jeśli rozumiesz o co mi chodzi. M: Nie wiem czy wytrzymam do filmu, spójrz na mnie… P: Zaczyna się za 20 minut, dasz radę. Podjechaliśmy taksówką do galerii, w której znajduje się kino. Paweł wziął nam coś do picia i poszliśmy pod bramki. Pracownik kina sprawdził nam bilety i powiedział, że mamy miejsca w ostatnim rzędzie. Miałam wrażenie, że uśmiechał się do Pawła i przeczuwał po co tam idziemy. Dodał jedynie po cichu, że kamery są tylko przy wejściu na salę. Na te słowa mój stres lekko opadł, poszliśmy usiąść i poczekaliśmy na rozpoczęcie filmu. Sala z początku była pusta, po chwili przyszli jeszcze inni ludzie i usiedli w niższej części sali. Po długich reklamach zgasły światła i zaczął się film. Byłam tak napalona, że moja ręka od razu poleciała w stronę spodni Pawła. Z początku nieśmiało masowałam mu krocze przez spodnie, potem rozpięłam powoli jedną ręką pasek i guzik. Zanurkowałam do fiuta i zaczęłam delikatnie masować jego jaja. Starałam robić się to dyskretnie, gdy nagle Paweł szepnął mi na ucho ” ściągnij sukienkę”. Zamarłam, ale wiedziałam, że nie ma tu kamer i obiecałam wykonywać rozkazy. Powoli wstałam, i podwijając sukienkę szybko ją zdjęłam, po czym zaraz usiadłam. P: Gdzie ty siadasz? Na kolana między moje nogi. Posłusznie przeskoczyłam między jego nogi, uklękłam i chwyciłam jego spodnie. Tak jak wcześniej ściągnęłam je do kolan razem z bokserkami, po czym od razu wzięłam się do roboty. Zaczęłam od całowania jego lekko słonej główki. Następnie pocałunkami schodziłam niżej, po każdym z 18 centymetrów jego sprzętu i zajęłam się jajami. Lizałam je i ssałam namiętnie, jedną ręką waląc jego sprzęt. Znów czuć było jego męski zapach, który działał na mnie jak feromony. Po wylizaniu jego jaj językiem przejechałam aż do czubka jego główki i zaczęłam obciąganie. Ssałam mu główkę waląc mu drugą ręką. Ustami wchodziłam coraz głębiej. Usłyszałam już jak delikatnie wzdycha z rozkoszy. Myślałam, że po prostu mu obciągnę na Sali, ale Paweł miał inny plan. Kazał mi przestać, rozpiął koszule i położył się między siedzeniami na podłodze. Wiedziałam, co to znaczy i jak tylko się położył usiadłam szybko na nim. Rozchyliłam swoją koronkową bieliznę, naplułam na palce i nawilżyłam swoją dziurkę. Nakierowałam jego sprzed i delikatnie zaczęłam na nim siadać. Tym razem było mi już łatwiej niż za pierwszym razem. Po chwili wszedł we mnie cały, a ja zaczęłam go ujeżdżać jak byka. Starałam się być przy tym bardzo cicho, zerkając, co chwile czy przypadkiem nie zostajemy zdemaskowani. Paweł w tej pozycji był naprawdę długodystansowcem. Ujeżdżałem go niemal pół godziny, co chwilę zmieniając tempo. Cała ta sytuacja tak mnie pobudziła, że mój penis wyszedł poza bieliznę i był podrażniany przez jej materiał. Nagle poczułam, że dochodzę. Wiedziałam, że nie było odwrotu i wystrzeliłam Pawłowi na tors. W tym momencie Paweł doszedł we mnie, zalewając całą moją dziurkę swoim nasieniem. Cały dzień na to czekałam, byłam w ekstazie. Siedziałam tak na Pawle przez kilka minut aż jego kutas wysunął się ze mnie razem z jego spermą. P: Chyba nie myślisz, że zostawisz mnie w takim stanie, zlizuj to! M: Tak panie – powiedziałam, bo czym cofając się lekko schyliłam się do Pawła. Na początku zaczęłam od torsu, który ubrudziłam. Swój smak doskonale znałam, nie był do dla mnie żaden problem. Dokładnie wylizalam cały jego tors, a następnie skierowałam się na jego kutasa, który również wymagał czyszczenia. Zlizalam z jego owłosionego krocza wszystkie kropelki, jakie widziałam, potem zajęłam się kutasem, którego tradycyjnie wyssalam do ostatniej kropelki. Po tym akcie ubrałam szybko sukienkę, i zaczęłam się poprawiać siedząc już jak gdyby nigdy nic. Paweł również usiadł obok mnie i dał mi klatkę do założenia. Myślałam, że będę martwić się bycia zdemaskowaną, ale zaczęłam bać się o to że Paweł dzisiaj już nie będzie w stanie dać mi swojego kutasa do zabawy. Po filmie zapaliły się światła, i wszyscy kierowali się do wyjścia. Ten sam pracownik kina, który się na nas patrzył z uśmiechem na wejściu robił to znów w ten sam sposób. Przeszliśmy jednak dalej do wyjścia i wyszliśmy z galerii. Było już blisko północy, kawałek od centrum, więc drogi i chodniki były opustoszałe. Rozmawiałam przy galerii z Pawłem, który palił papierosa i Myślałam, że czekamy na taksówkę. Zamiast taksówki przyszedł pracownik z kina i się przedstawił. D: Cześć, Dominik jestem, umowa aktualna? P: Oczywiście, słowo to słowo. M: Jaka umowa? P: Myślisz, że nie przerwaliby nam w kinie? Dogadałem się z Dominikiem, że w zamian za obciąganie dostaniemy chwilę spokoju na sali. M: Mam mu obciągnąć? To jakiś żart? P: To żaden żart. Ja musze się zregenerować, a w tym czasie wyświadczysz Dominikowi przysługę. D: Tam stoi mój samochód. Ja was podwiozę, ale w międzyczasie staniemy w ustronnym miejscu i się mną zaopiekujesz. M: Skoro tak zadecydowałeś Paweł to nie mam nic przeciwko. Absolutnie nie miałam nic przeciwko. Chciałam się jedynie upewnić czy to nie jakiś żart. Jadąc w stronę hotelu zatrzymaliśmy się przy zalesionej wąskiej drodze. Dominik kazał mi przesiąść się na tył razem z nim, a Paweł usiadł z przodu. Miał spory samochód, co pozwalało na wygodne ułożenie się w kabinie. Od razu po wejściu na drugi rząd siedzeń oparł się o drzwi, ściągnął swoje spodnie i bokserki i kazał brać się do roboty. Kutasa miał trochę mniejszego niż Paweł, dalej jednak był sporych rozmiarów. Skręcał lekko w lewą stronę i miał zgrubienie w połowie jego długości. Bez zastanowienia zabrałam się do roboty. Przy Pawle chce być bardziej romantyczna. Tutaj zaś czułam się jak dziwka, więc od razu zaczęłam ostro mu obciagać. Paweł patrzył na nas z przodu i widziałam, że nagrywa, co robię. Ja natomiast się tym nie przejęłam i robiłam swoją robotę najlepiej jak umiałam. Ślina ciekła mi po kącikach ust, cały jego kutas i jaja były już nią pokryte. Gdy niedomagałam z oddechem, wyciągałam go z buzi i waląc ręką biłam się nim w policzek. W drugim etapie tego aktu Dominik przejął inicjatywę. Chwycił moje włosy i to on zaczął dyktować tempo. Całkowicie mu w tym uległam i walczyłam tylko o złapanie oddechu. Dominik musiał być bardzo nakręcony, bo po zaledwie 2 minutach takiej zabawy zalał mi buzię swoim nasieniem. Pokazałam do kamery swoją zdobycz, a następnie ją połknęłam. D: Miałeś rację Paweł, ta laska jest szalona. P: Mówiłem, ale jest moja – mówiąc to zaśmiał się. Dominik wrócił za kierownicę a Paweł usiadł obok mnie. Trochę mnie to zmęczyło, więc wtuliłam się w Pawła i czekałam aż dojedziemy do hotelu. To był dopiero pierwszy dzień z trzech, zastanawiam się, co będzie dalej… CDN

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Fallan Maxim
  • Dawno, dawno temu… 16. – Merida Waleczna

    Dawno, dawno temu…w mglistych górach Szkocji, żyła w zamku DunBroch młoda księżniczka o imieniu Merida. Miała bujne, kręcone rude włosy i błękitne oczy pełne determinacji. Miała też duże piersi oraz duży tyłek. Ciało miała smukłe, ale miejscami też krągłe. Miała się czym chwalić. Często wyskakiwała z domu z ubraniami z dużym dekoltem oraz opinającymi jej ciało, z czym nie kryła się wcale.
    Była znakomitą łuczniczką i uwielbiała galopować na swoim koniu Angusie przez dzikie wrzosowiska.
    Pewnego dnia królowa Elinor wezwała córkę do komnaty.

    – Merido, nadszedł czas, byś poznała swoje obowiązki. Jutro przybędą synowie wodzów z trzech klanów. Jeden z nich zostanie twoim mężem.

    – Co?! Ale ja nie chcę się żenić! Chcę być wolna! – wykrzyknęła Merida.

    – To tradycja, córko. Musisz wybrać jednego z nich, by zachować pokój między klanami. Mósisz zachowywać się jak należy. Być przyzwoita.

    Wieczorem Merida podsłuchała rozmowę swoich rodziców.
    Z ich komnaty słychać było jęki. Merida poszła to sprawdzić. Uchyliła drzwi i zobaczyła jak jej matka okrakiem siedziała na jej ojcu. Jego fiut wchodził do samego końca. Meridzie chcąc nie chcąc zaczęło się to podobać.

    – To dobra decyzja Fergus. – mówiła między jękami Elinor. – Nasza córka w końcu musi spełnić swój obowiązki.

    – Rozumiem, ale znasz ją.

    – Znam, ale wiem, że przekonasz ją aby postąpiła słusznie.

    Królowa w ten sposób chciała przestawić mężowi swoje racje. Poruszała się na jego kutasie. Odbijała się tak, że aż jej piersi falowały. Fergus wykorzystał to i jego duże ręce chwyciły je. Byli już naprawdę blisko. W końcu królowa zadrżała, a król Fergus chwycił mocno biodra, dociskając ją do swojego fiuta. Wystrzelił swoje nasienie prosto do jej wnętrza. Elinor z wycieńczenia upadła na swoim mężu.

    – Będzie tak jak mówisz. – powiedział Fergus.

    Merida za to była zła. Postanowiła wprowadzić w życie jutro swój własny plan.
    Następnego dnia do zamku przybyli przedstawiciele klanów MacGuffin, Macintosh i Dingwall wraz ze swoimi synami. Każdy z młodzieńców miał zademonstrować swoje umiejętności.

    – Pierwszy syn, który zadowoli moją córkę, otrzyma jej rękę. – ogłosił król Fergus.

    Każdy z nich patrzył na Meridę. Ta była ubrana jak na damę przystało. W długiej sukni zakrywającej wszystko. Mimo to było widać jej kształtne ciało. Meridzie było w tym niewygodnie, ale by dobrze wypaść dla rodziców ubrała się przyzwoicie. Za zgodą rodziców powiedziała, że chciałaby poznać synów na osobności. Każdego chciała sprawdzić na własny sposób. Była w swojej komnacie. Zdjęła swoją suknię i przeglądała się w lustrze. Podziwiała swoje nagie ciało i smukłe, ale krągłe. Duże piersi oraz tyłek. Bujne, rude włosy. Położyła się na łóżku na boku i czekała na przedstawicieli klanów.
    Pierwszym z nich był młody Macintosh. Był średniego wzrostu wojownikiem, ubrany był kilt, a na jego odkrytym ramieniu było widać niebieskie wzory. Miał czarne, kręcone włosy. Kiedy zobaczył Meride uśmiechnął się zadziornie.

    – Witaj księżniczko. – podziwiał ją nagą na łóżku.

    – Witaj. – mówiła ze zrezygnowaniem.

    – Widzę że się przygotowałaś na moje przyjście. – mówił pewnie.

    – Zależy co masz do zaoferowania.

    Młody Macintosh uśmiechnął się jedynie, po czym zdjął swój kilt. Miał średniej wielkości kutasa. Uśmiechał się z dumą. Macintosh szybko podszedł do niej i szybko włożył kutasa do jej ust. Merida nie wiedziała, co się dzieje. Ledwo go ssała, nie chciała tego robić, ale z czasem spodobało jej się to. Obejmowała go całego. Ten wchodził głębiej do jej gardła, aż ona ustami dotyka jego podbrzusza. Poruszał się w przód i w tył, cały czas coraz bardziej wchodząc do gardła.

    – O tak księżniczko…o tak… – jęczał.

    Nagle Macintosh osiągnął spełnienie w gardle Meridy. Szybko wyszedł z niej. Jego kutas był już zwiotczały.

    – To było świetne.

    – Na pewno… – mówi Merida z nieukrywaną złością. Wypluła jego nasienie. – Możesz odejść. – powiedziała chłodno.

    Macintosh był dumny z siebie. Myślał, że zrobił dobrze wyszedł z jej komnaty. Drugim, który przyszedł do Meridy był młody MacGuffin. Był to bardzo postawny mężczyzna z krótkimi blond włosami. Zarumienił się, gdy zobaczył nagą Meridę.

    – Witaj… powiedziała Merida, jednak ten był cicho. – Nie widziałeś nigdy nagiej kobiety, co?

    Ten dalej Był jakby zawieszony. Merida postanowiła, więc działać po swojemu. Rozłożyła szeroko nogi, ukazując mu swoją soczystą cipkę pokrytą małymi rudymi włosami.

    – Śmiało podejdź. Spraw mi dobrze. – powiedziała zachęcająco.

    MacGuffin powoli podszedł i ukląkł przeciwko Meridy. Mimo wielkiej postury był bardzo nieśmiały i zdystansowany. Nagle jednak wpił się w jej cipkę. Zaczął ją lizać po całości. Wkładając język do środka Merida zaczęła jęczeć.

    – Oooooogghhh…ooo tak…

    Jęczała chwilę czując jak on liże po całości. Przyssał się do jej cipki, sprawdzając jej przyjemność. Merida już naprawdę była blisko. Od samego lizania mogła osiągnąć swoje spełnienie. Lecz wtedy MacGuffin przerwał pieszczoty i jęknął z przyjemności. Okazało się że sam osiągnął spełnienie. Już nie mógł kontynuować dogadzania księżniczce.

    – Oj biedaku…jeżeli już skończyłeś to możesz odejść. – powiedziała Merida.

    Ze wstydu szybko odszedł z jej komnaty. Merida była zawiedziona pierwszymi kandydatami. Myślała, że następny sprosta oczekiwaniom.
    Ostatnim z synów klanu, który do niej przyszedł był Wee Dingwall. Był najmniejszy z mężczyzn, którzy ją odwiedzili. Miał krótko ścięte blond włosy i mniejszą posturę. Merida zachęcała go, aby do niej podszedł. Gdy tylko zdjęła jego kilt zawiodła się.

    – Jak widać nie zostałeś hojnie obdarzony.

    – Wybacz księżniczko.

    – No cóż skoro ty, jako reprezentacja swojego klanu nie możesz mnie zadowolić… – Merida już odwracała wzrok.

    – Poczekaj…jest ktoś, kto może cię zadowolić. – wtedy szybko wyszedł z jej komnaty, ale zaraz potem wrócił.

    Wrócił wraz z naprawdę wysokim mężczyzną, bardzo umięśnionym. Merida nie kryła zaskoczenia.

    – To jest najlepszy wojownik naszego klanu. On może cię zadowolić.

    – No cóż skoro tak…to pokaż się. – powiedziała pewnie.

    Wtedy olbrzym zdjął swój kilt, a Merida oniemiała widząc dużego kutasa.

    – Naprawdę jesteś niezwykłym wojownikiem. Weź mnie.

    – O tak… – mówił młody Digwall.

    Duży wojownik podniósł Meridę. Ta była zdumiona jego silnymi ramionami i niezwykłą sylwetką. Nie czekając, umieścił kutasa w jej cipie.

    – Oooooooooghhhhh… – jęknęła Merida czując jak ją wypełnia.

    W końcu ktoś dostał się do jej cipki. Zaczął się poruszać. Tak naprawdę poruszał Meridą podnosząc i opadając ją na swojego kutasa. Merida jęczała z przyjemności. Kutas wypełniał ją niesamowicie i dotykał do samego końca. Czuła się niezwykle. Jeżeli długo tak by potrwało to by osiągnęła oczekiwane spełnienie. Wee Digwall siedział w tym czasie na łóżku i masował się po swoim małym kutasie. Był bardzo podniecony i podobał mu się widok, jaki miał przed sobą. Olbrzym nie przestawał i dalej trzymając Meridę opadał ją na swojego dużego kutasa.

    – O tak mocniej…mocniej… – jęczała Merida.

    W międzyczasie młody Digwall osiągnął swoje spełnienie. Padł prawie nieprzytomny na łóżku.

    – Dobrze…koniec… – wymamrotał

    Na jego rozkaz olbrzym zdjął Meridę z kutasa i postawił na ziemi. Jej cipka była już niezwykle mokra, jednak to nie oznaczało tego, że osiągnęła swoje spełnienie. Olbrzym po prostu odwrócił się i wyszedł z komnaty.

    – Hej ale…Uuuhhh…

    – Mam nadzieję, że się podobało królewno. – powiedział Digwall, po czym ubrał się i uśmiechnięty od ucha do ucha wyszedł z komnaty.

    Merida czuła się niezwykle zmęczona. Wprawdzie wojownicy zaspokoili swoje potrzeby, ale nie jej. Nie osiągnęła w pełni satysfakcji. Nawet ten największy wojownik z klanu Digwall mimo ogromnego kutasa nie zrobił na niej wrażenia. Merida postanowiła się sprzeciwić temu wszystkiemu. Nie pozwoli, aby ktoś decydował za nią.
    Kiedy nadeszła kolej na ogłoszenie zwycięzcy, nagle z tłumu wyskoczyła Merida w długim płaszczu z kapturem.

    – Żaden syn nie zaspokoił moich potrzeb. Za to ja reprezentując swój własny ród sama to zrobię. – zawołała i ściągnęła kaptur, ukazując swoje płomienne włosy.

    – Merida! – krzyknęła oburzona matka.

    Księżniczka bez wahania rozerwała suknie ukazując swoje duże piersi. Tłum zamilkł w osłupieniu. Merida zdjęła ją całkiem ukazując swoje nagie ciało. Wtedy na oczach wszystkich zaczęła dotykać się po piersiach oraz cipce. Masowała ją delikatnie z czasem przyspieszając swoje ruchy. Zaczęła jęczeć z przyjemności. Masowała się po jednych piersiach. W końcu wkładała palce do środka cipki. Poruszała nimi szybko i szybko. W końcu uklęknęła jęcząc głośno. Osiągnęła swoje spełnienie. Osiągnęła to, czego nie mogli osiągnąć synowie wodzów klanów. W końcu wstała, a jej cipka dalej była mokra.

    – Wybieram swoją wolność! – ogłosiła dumnie.

    Matka szybko ją zabrała ze sobą do pokoju. Po wielkiej kłótni z matką, Merida uciekła do lasu, gdzie spotkała tajemniczą czarownicę. Kobieta miała jedynie długą czarną pelerynę jej włosy były czarnego koloru miejscem jednak były siwe a pod peleryną natomiast ukrywała swoje nagie ciało. Jędrne piersi, duże uda, zgrabny tyłek i lekko porośnięta cipka.

    – Chcę, żeby moja matka się zmieniła. – poprosiła Merida.

    – Każda magia ma swoją cenę, moja droga. – ostrzegła kobieta. – Co dasz mi w zamian za to że mogłabym ci pomóc.

    – Mogłabym dać wszystko.

    Wtedy czarownica podeszła do niej. Złapała ją za pośladek.

    – Masz niezwykłą urodę. Niejedna by ci zazdrościła.

    Podwinęła jej suknie i włożyła dłoń do jej krocza. Zauważyła, że księżniczka nie miała na sobie bielizny. Zaczęła poruszać się po jej cipce.

    – Już czuję jak zaczyna ci się podobać.

    Merida zaczynała robić się mokra. Pieszczoty czarownicy zaczęły jej się podobać. Czarownica zaprowadziła ją na swoje łóżko. Meridę położyła na nim, wcześniej zdejmując jej ubrania. Czarownica rozebrała się do naga, pokazując swoje jędrne, starsze ciało. Okrakiem usiadła na twarzy Meridy, ta mimowolnie zaczęła ją tam ssać. Przesuwała językiem wzdłuż a także wkładała go do środka .

    – Ooohhh…uuuuggg…dobra jesteś.
    – powiedziała.

    Merida nie poprzestała i dalej ją lizała. rękami ściskała jej duże pośladki. W końcu Czarownica obróciła się na Meridzie tak żeby ona też mogła jej lizać cipkę. Nawzajem sobie lizały. Czarownica wkręcała się coraz bardziej w robieniu dobrze księżniczce. Merida czuła rozkosz. To było coś niezwykłego. Wkładała język do środka, dodatkowo ją drażniąc. Zaczynała też wkładać paluszki. Jęczała z przyjemności, jednak jej twarz znajdujące się w cipce Czarownicy umożliwiała jej to. Po jakimś czasie obie były już bardzo blisko. Czarownica zaczęła drżeć z przyjemności, aż w końcu osiągnęła swoje spełnienie, a jej soczki wylały się na twarz Meridy. Po jakimś czasie zeszła z niej. Merida wycierając się w końcu ubrała swoje rzeczy.

    – Dawno nie miałam kogoś takiego jak ty, moja droga.

    – Pomożesz mi teraz? – spytała Merida.

    Czarownica wtedy podała jej niebieskie ciastko.

    – To sprawi, że twoja matka się zmieni.

    Merida wróciła do zamku i podała ciastko matce.

    – To przeprasiny za nasze nieporozumienia. – powiedziała nieśmiało.

    Królowa Elinor zjadła ciastko, ale wkrótce poczuła się dziwnie. Na oczach przerażonej córki zaczęła się przemieniać. Zmieniła się w niedźwiedzicę.
    Merida zrozumiała z przerażeniem, co się stało. Musiała znaleźć sposób na odwrócenie klątwy, zanim będzie za późno. Według słów czarownicy, miała tylko dwa dni, zanim przemiana stanie się trwała.
    Wraz z matką-niedźwiedzicą, Merida udała się z powrotem do lasu. Tam królowa, mimo swojej zwierzęcej postaci, wciąż próbowała uczyć córkę, jak powinna się zachowywać.
    Unikały też wzroku wojowników klanów, którzy polowali na niedźwiedzia. W starych ruinach odkryły historię księcia, który również został przeklęty za swoją pychę i przemienił się w demona-niedźwiedzia Mor’du. Tam dowiedziałaś się że można odczynić klątwę poprzez naprawę więzi.
    Gdy wróciły do zamku, klany były już gotowe do wojny. Merida stanęła przed wszystkimi zebranymi. Zaprowadziła wszystkich trzech wodzów klanu do swej komnaty.

    – Walczyliśmy ze sobą przez pokolenia. Może nadszedł czas na pojednanie.

    – Co proponujesz księżniczko? To przez twoją decyzję teraz jesteśmy blisko wojny.

    – Wiem. Jednak ja kierowałem się swoim sercem, wy też powinniście.

    Wtedy Merida zdjęła swoją suknię pokazując wszystkim swoje okrągłe ciało i piersi pokryte piegami oraz jej cipkę porośniętą niewielkimi włosami oraz bujne rude włosy, które idealnie dopełniały całości. Wodzom klanu od razu kutasy stanęły dęba. Od razu zdjęli swoje kilty ukazując swoje kutasy. Merida była pod wrażeniem niektórych, jednak wszystkie były średniej wielkości.

    – Niech to co teraz będzie oznacza rozejm naszych klanów. – powiedziała.

    Uklęknęła przed nimi. Brała do ust jednego, jednocześnie masując ręką pozostałe kutasy. Potem była zmiana i tak przechodziła po kolei. Po twarzach wodzów było widać, jaką czują przyjemność.
    Po czasie wódz Macintosh położył się na łóżku. Merida okrakiem tyłem do niego usiadła na jego fiucie.
    Ten cicho jęknął i po czasie zaczął ruszać biodrami. Kutas wchodził cały i wypełniał ją do końca. Zaczęła krzyczeć z rozkoszy.
    Skakała na jego fiucie w górę i w dół. Jej jęki jednak przerwał wódz Digwall, który to całkiem nagi ustał na łóżku i włożył fiuta do ust. Szybko zaczął ruszać ustami dociskając jej głowę do jego penisa. Nagle wódz Macintosh wyjął fiuta z cipy i wsadził go do odbytu. Merida jęknęła z przyjemności. Trochę nie spodziewała się tego, ale nic nie zrobiła. Skorzystał na tym wódz Macguffin, który włożył swojego fiuta do jej cipki. Każdy z nich poruszał kutasem z czasem coraz szybciej. Zarówno jej cipkę jak i odbyt odczuwały fiuty wodzów na zmianę.

    W końcu wódz Digwall przytrzymując rękami jej głowę docisnął ją do swojego fiuta. Miała go w całym gardle. W końcu poczuła jak jego fiut pulsuje i wystrzeliwuje z siebie nasienie, które dzielnie przyjęła do ust i połknęła. Kiedy wódz wyjął kutasa z jej ust, usiadł na łóżku całkiem zmęczony.
    Macintosh i Macguffin również byli blisko. Oba kutasy dotykały ją w najczulsze punkty. W końcu ich kutasy również zaczęły pulsować. Merida oczywiście była bliska spełnienia, ale wiedziała, że wodzowie klanów zrobią to przed nią. Nie myliła się. Ich kutasy wystrzelili nasienie prosto do jej cipki oraz odbytu. Merida jęknęła z przyjemności. Potem jednak, gdy wyjęli je poczuła pustkę, a ich nasienie wypływało z jednej dziurki i drugiej. Ci podobnie jak wódz Digwall byli wymęczeni, ale osiągnęli spełnienia.

    – Mam nadzieję że rozejm teraz jest zawarty.

    – Tak księżniczko. – powiedzieli prawie jednocześnie.

    Gdy już ogarnęli się dołączyli do jej ojca. Ale wtedy pojawił się Mor’du – gigantyczny demon-niedźwiedź. W walce z nim królowa Elinor omal nie zginęła, broniąc córki.

    – Przepraszam za wszystko. Proszę, wróć do mnie.

    Wraz ze wschodem słońca drugi dzień dobiegał końca. Nagle niebieskie światło otoczyło królową i przemiana została odwrócona. Królowa już nie była w formie niedźwiedzia, ale człowieka. Była całkiem naga. Miała jędrne piersi, zgrabny tyłek oraz cipkę porośniętą włosami. Zakryła się gobelinem, którym przykryła ją córka. Matka i córka trzymały się w objęciach.

    Od tego dnia w królestwie panowały nowe zasady. Młodzi ludzie mogli sami wybierać swoje drogi, a Merida pozostała wolną księżniczką. Mogła robić wszystko, czując się wyzwolona i nie przejmując się niczym. Jej ubrania dużo już odkrywały pokazując to jaka jest wolna, a jej rude włosy powiewały na wietrze, jako symbol tego, że każdy ma prawo do kształtowania własnego przeznaczenia.
    Merida Waleczna żyła długo i szczęśliwie.

    Koniec

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Author M

    Parodia erotyczna bajki Merida Waleczna.

    Mam nadzieję że się spodoba. Jakie chcielibyście bajki?

  • HCK – Agata – Cz. 3

     Pierwsze kroki po wyjściu z namiotu były dla Agaty ciężkie. Czuła obcy obiekt w odbycie, który utrudniał jej chodzenie. Nie było to jednak nic, do czego nie mogłaby się przyzwyczaić. Upewniła się, czy schowała telefon do kieszeni oraz czy okulary były na głowie, po czym ruszyła w stronę namiotu kuzynów.

     — Co robicie?  — zapytała chłopaków przez cienki materiał namiotu. Głos miała lekko drżący.

    — Ja gram — Adam wydawał się być lekko zirytowany pytaniem, jakby go rozproszyło.

    — A ty Bartek, chcesz coś porobić? Nudzi mi się.

    Bartek wyłonił się z namiotu, przeciągnął się ospale, rozejrzał po obozie.

    — Co proponujesz? — zapytał.

    — Jak młody gra, to może się przejdziemy na plażę? — zaproponowała.

    — No niech będzie. Poczekaj chwilę — powiedział schylając się po coś do namiotu.

    Złapał plecak, który podczas podnoszenia wydał dźwięk stukającego szkła.

    — Możemy iść — Bartek uśmiechnął się do Agaty, a następnie głośno rzekł do brata — Adam, idziemy, będziemy później, jak coś to dzwoń!

    — Ta… — burknął Adam, nie odrywając się od gry.

    Ruszyli w kierunku plaży. Agata próbowała wymyślić jak zbliżyć się do kuzyna. Z każdym innym chłopakiem nie miałaby problemu, wystarczyłoby powiedzieć, czego chce, ale tutaj jednak chodziło o rodzinę. Bartek szedł uradowany na myśl o chłodnym trunku, który niósł w plecaku. Przez chwilę szli bez słowa, ciszę przerwał chłopak.

    — Jakaś spięta się wydajesz, wszystko w porządku? — wyglądał na szczerze zatroskanego o kuzynkę.

    — Tak, tak, jest dobrze… — Agata skłamała, bo przecież nic nie było dobrze — jestem trochę zmęczona, ale dobrze jest.

    — Rozumiem. Jakbyś jednak chciała o czymś pogadać, to służę uchem — zaoferował się, uderzając ją lekko ręką w ramię.

    — Ała, nie w szczepionkę! — zażartowała dziewczyna, odwdzięczając mu się klapsem — A masz!

    Reszta drogi była nieco bardziej pogodna, spędzona na żartach, przepychankach i rozmowach. Na głównej plaży było sporo ludzi. Tomek zaproponował by przenieśli się na inną, kawałek dalej.

    Miejsce było znacznie spokojniejsze, z racji późnej godziny nie było nikogo, panował półmrok. Była to mała zatoczka między drzewami, osłonięta z niemal każdej strony.

    — No tu jest elegancko! — rzucił uradowany Tomek, kładąc delikatnie plecak na piasku.

    Schylił się do plecaka, wyciągnął dwie butelki zimnego piwa.

    — Masz ochotę? — przysunął butelkę Agacie.

    — No nie wiem… A co jak rodzice wyczują? — dziewczyna starała się sprawiać pozory zmartwionej, chociaż bardzo chciała się napić.

    — No przestań, są na imprezie. Sami wrócą napruci, a zresztą zanim wrócą, to z nas już dawno wszystko wyparuje — uspokajał Tomek.

    Agata bez słowa chwyciła butelkę, otworzyła piwo kluczami i wzięła łyka.

    — Dzięki! — powiedziała łapiąc oddech.

    — Spoko — odparł.

    Usiedli obok siebie. Agata oparła głowę o ramię kuzyna i razem spoglądali w kierunku wody. Poczuła wibracje telefonu. Nagle zrobiło jej się gorąco, nagle przypomniała sobie o korku analnym w pupie. Dyskretnie zajrzała na telefon.

    „Twój kuzyn ma zobaczyć korek. Masz pół godziny.”

    Bezwstydne polecenie, bez owijania w bawełnę. Wiedziała, że musi to zrobić. Nie wiedziała jeszcze jak, by nie prowokować niewygodnych pytań.

    Agata była zaskoczona z jaką obojętnością przyjęła to zadanie. Trochę ją to przerażało. Nie wiedziała, czy jej poczucie godności umarło? Czy po prostu jej moralność jest całkowicie wypaczona? Ostatecznie, nie miało to dla niej żadnego znaczenia.

    — Pół godziny? Dam radę… — pomyślała.

    Mogła po prostu zdjąć majtki i pokazać mu korek, ale chciała wykorzystać czas, który dostała, aby zminimalizować wpływ nieuniknionego na ich relację.

    — Może popływamy? — zasugerowała.

    — Alkohol i woda to złe połączenie — stwierdził Tomek — poza tym, nie mam kąpielówek.

    — Ja też nie! — powiedziała zrzucając szorty i bluzkę. Stała teraz przed kuzynem w samej bieliźnie i ciągnęła go za rękę — no chodź!

    Tomek uległ, odłożył piwo, zrzucił ubranie i w samych bokserkach ruszył za Agatą do wody.

    — Ale zimna! — jęknęła Agata, ledwo zanurzając stopy.

    — Sama chciałaś! Właź! — chłopak złapał kuzynkę za ramiona i powoli, systematycznie wpychał do wody, śmiejąc się przy tym złowieszczo.

    — O ty świnio! — parsknęła Agata. Złapała go za szyję i całym ciężarem swojego ciała próbowała wrzucić go do siebie.
    Efekt był mizerny, gdyż Tomek był co najmniej dwa razy cięższy niż dziewczyna, czego skutkiem był fakt, że zawisła na nim z ramionami owiniętymi wokół szyi i nogami wokół bioder kuzyna.
    Bliskość ciepłego, młodego ciała wprawiła w ruch naturę. Chłopak poczuł znajome ciepło między nogami. Musiał coś zrobić żeby Agata nie zauważyła jego zakłopotania. Rzucił się więc w przód, zanurzając się całkowicie w wodzie, z przyczepioną do niego dziewczyną.

    Agata szybko wstała, złapała oddech i głodnym zemsty spojrzeniem patrzyła na kuzyna.

    — Pożałujesz, oj pożałujesz — groziła żartobliwie.

    Ruszyła szarżą na Tomka, jednak efekt był znikomy, podobnie jak wcześniej zawisnęła na nim, a ten bez większych problemów wrzucał ją do wody za każdym razem jej bezskutecznych prób.

    Agatę nagle uderzyła myśl.

    — A co ze spinką? Czy ona w ogóle jest wodoodporna?

    Otrząsnęła się. To nie był jej problem. Grała według wytycznych hakera. Ma przy sobie jedno z urządzeń, które jej wysłał. Spróbowała jeszcze kilka razy powalić kuzyna, oswajając go za każdym razem z bliskością jej ciała. Czas jednak się kończył, zostało jakieś piętnaście minut.

    — Trochę zimno się robi, chodźmy na brzeg, co? — zaproponowała drżącym głosem

    — Jasne. Masz ręcznik? Ja nie wziąłem — oznajmił Tomek, łapiąc się za głowę.

    — Też nie mam. Jakoś sobie poradzimy — uśmiechnęła się zalotnie.

    Parka usiadła blisko siebie, jakby chcąc ogrzać się wzajemnie. Agata wiedziała, że nie ma czasu do stracenia. Miała niewiele ponad dziesięć minut.

    — Tomek, słuchaj… Mówiłeś, że mogę z tobą pogadać jak będę potrzebować, nie? — zaczęła niewinnie.

    — Tak, co jest?

    — Jesteś moim ulubionym kuzynem, wiesz? — nie wiedziała jak przejść do konkretów.

    — A ty moją ulubioną kuzynką! — odpowiedział radośnie.

    — Umiesz dotrzymać tajemnicy? — zapytała.

    — Tak — ton chłopaka spoważniał, jakby przeczuwał, że zbliżają się jakieś ważne wyznania.

    Agata była gotowa zrzucić majtki już w tej chwili, ale miała jeszcze kilka minut. Chciała mieć pewność, że nie spłoszy Tomka.

    — Pokażę ci coś. Coś krępującego. Przysięgnij, że nikomu nie powiesz

    — Przysięgam — Tomek odpowiedział krótko.

    Dziewczyna wzięła głęboki wdech, wstała i ustawiła się przed Tomkiem. Chłopak zarumienił się. Kuzynka stała przed nim mokra, pokryta gęsią skórką, od jej najintymniejszych miejsc dzieliły ich jedynie centymetry i cieniutka warstwa, idealnie oddającego kształty pod spodem, materiału majtek i stanika. Tomek milczał. Miał wrażenie, że się ślini. Próbował dyskretnie przesunąć rosnącego pod bokserkami penisa, aby ukryć jego zarys.
    Agata sprawdziła ręką, czy spinka nie jest ukryta pod włosami, następnie bez słowa odwróciła się tyłem do kuzyna i zsunęła majtki eksponując zgrabną, delikatną pupę, z błyszczącym kamykiem między pośladkami. Delikatnie je rozsunęła, aby korek na pewno mu nie umknął. Po czym wciągnęła majtki i jak gdyby nigdy nic, usiadła obok kuzyna milcząc.

    —Agata… co jest? — kuzyn nie wiedział co powiedzieć — dlaczego mi to pokazałaś? Dlaczego to masz? O co tu chodzi?

    Agata nie mogła mu powiedzieć prawdy. Przez chwilę siedziała obok, bez słowa, myśląc co dalej.

    —Musiałam się z kimś tym podzielić. A tobie ufam — oznajmiła — poza tym, chyba ci się podoba…

    Tomek zmieszany komentarzem, zauważył, że dziewczyna wpatruje mu się w krocze.

    — To nie tak… — Tomek motał się — wiesz, to natura, nie mam na to wpływu. Przepraszam.

    Twarz chłopaka była niemal koloru wina. Nie potrafił spojrzeć kuzynce w twarz.

    — Kuzyn, spoko! Nie przejmuj się, wiem jak działam na chłopców — puściła mu oczko i rzuciła się na jego kolana. Złapała go za rękę i położyła na swoim kolanie, swoje ręce owinęła na jego karku.

    — Aga…. — zaczął, ale Agata przerwała mu.

    — Widać oboje jesteśmy trochę zboczki — starała się obrócić wszystko w żart, co przyniosło efekt, bo chłopak odrobinę się uspokoił.

    — Na to wygląda — uśmiechnął się, po czym pocałował ją w usta.

    Agata była zaskoczona pocałunkiem. Pocałunki kojarzyły jej się z miłością, uczuciem. Pozwalała się całować, ale nie odwzajemniała pocałunku. Tomek miał zamknięte oczy, Agata nie. Patrzyła w bok. Całował ją, ssał jej wargi, delikatnie wpychał język. Ręce na jego karku były dla niego zachętą, mimo braku jej zaangażowania. Być może uznał, że to po prostu brak doświadczenia.

    Spinka we włosach Agaty relacjonowała bieg wydarzeń do hakera. Śledził każdy jej ruch.
    Ekran telefonu dziewczyny zaświecił się, dźwięk delikatnej wibracji odwrócił uwagę nastolatki od kuzyna. Chwyciła smartfon, upewniając się, że kuzyn nie widzi treści na ekranie:

    „Przeleć go. Masz piętnaście minut.”

    Czytając wiadomość, Agata była jakby wyprana z emocji. Nic nie poczuła. Kolejny obowiązek w jej nowej rzeczywistości. Nie myślała już o ucieczce z tej sytuacji, nie myślała o moralności jej postępowania. Jedyne na czym potrafiła się skupić, było obmyślanie, jak dobrać się do kuzyna.

    — Wszystko okej? — Tomek szepnął.

    — Tak, tak… — Odpowiedziała, przysuwając się do jego twarzy, całując go namiętnie.

    Siedziała okrakiem na starszym kuzynie, wierciła się biodrami zachęcając go do przejęcia inicjatywy. Tomek jednak pozostawał ostrożny. Położył delikatnie ręce na jej pośladkach. Całowali się przez chwilę, Agata musiała przyśpieszyć. Dostała tylko piętnaście minut.

    Czuła jego penisa pod bokserkami. Starała się ocierać o niego, stymulując ich obojga. Nagle, bez słowa wstała, włożyła kciuki między biodra, a cieniutki materiał majtek, po czym jednym ruchem zsunęła je do kostek. Ponownie usiadła na Tomku, ręką szukając penisa pod bokserkami. Ścisnęła go kilka razy przez bieliznę, następnie pomogła go wypuścić.

    — Aga, nie powinniśmy — wydyszał podniecony Tomek, tocząc walkę z wyrzutami sumienia.

    — Powinniśmy — uciszyła go pocałunkiem.

    Nakierowała główkę na pochwę, przesunęła biodrami, aby nawilżyć penisa. Wilgotnym od jej śluzu czubkiem przyrodzenia, zakreśliła kilka kółek wokół łechtaczki, zaraz po tym prześlizgnęła żołądź między wargami. Mruknęła przy tym, patrząc kuzynowi w oczy.

    — Chcę cię poczuć — zalotnie szepnęła, naciskając pochwą na członka chłopaka.

    — Agata… nie możemy… — próbował oponować Tomek, jednak nieskutecznie, dziewczyna przycisnęła kroczem do krocza kuzyna, przyjmując go do środka.

    — Aj… — pisnęła czując lekkie ukłucie, odrobina krwi spłynęła po penisie Tomka, zabarwiając ich zmieszane soki na różowo.

    Dziewczyna powoli poruszała biodrami w górę i dół, za każdym razem wpuszczając penisa kuzyna głębiej i głębiej. To był jej pierwszy raz z mężczyzną. Pierwszy raz ktoś w niej był. Czuła lekki dyskomfort, który jednak po dłuższej chwili zmieniał się w przyjemność. Daleko było jej do orgazmu, jednak czerpała ze zbliżenia odrobinę przyjemności.

    — Agata… Nie wytrzymam długo — wyszeptał Tomek.

    Agata szybko podniosła się, chwyciła penisa i zaczęła nieumiejętnie poruszać ręką. Po kilkunastu sekundach Tomek napiął się, wysunął biodra do przodu i zaczął wypuszczać strugi gorącego nasienia na rękę dziewczyny. Przez chwilę oglądała nasienie, badała koniuszkami palców jego konsystencję. Była realnie ciekawa.

    — Aga… dzięki. Było super — powiedział Tomek, chowając przyrodzenie pod bokserki, jednocześnie unikając spojrzenia kuzynki.

    — Cieszę się, że było ci dobrze — odpowiedziała bez emocji Agata — Myślę, że jeszcze to powtórzymy.

    Dziewczyna sięgnęła po torebkę, wygrzebała z niej paczkę chusteczek higienicznych.

    — Chcesz? — zaproponowała?

    — Nie dzięki.

    Dziewczyna wytarła nasienie kuzyna z rąk, przetarła różowy śluz z krocza i drżącymi rękoma wystukała na ekranie telefonu:

    — Gotowe.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Nuclear Banana