Powoli zbliżał się koniec roku, a wraz z nim moje ulubione Święta Bożego Narodzenia. W telewizji, radiu i na witrynach sklepowych coraz częściej pojawiały się reklamy i świąteczne ozdoby. Nie mogłam uwierzyć, że doczekałam pierwszych Świąt, które spędzę z Anią. Oczywiście znając moje szczęście, każda będzie u swoich rodziców. To schodziło jednak na drugi plan. Po raz pierwszy od długiego czasu będę miała komu kupić prezent i o kim ciepło myśleć przed położeniem się spać w rodzinnym domu.
Z każdym kolejnym dniem upewniałam się, że Ania jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Coraz częściej rozumiałyśmy się bez słów, a spędzany wspólnie czas był pełen czułości, dobroci i wzajemnego wsparcia. Bardzo chciałam wynagrodzić jej jakoś znoszenie moich humorków i dać w prezencie coś wyjątkowego. Długo zastanawiałam się i rozmyślałam, co by to mogło być. Pytałam nawet znajomych, co podarowaliby na moim miejscu. W końcu wpadł mi do głowy niesamowity pomysł – wisiorek z naszym wspólnym zdjęciem.
Wykonanie takiej błyskotki nie było niczym skomplikowanym, ale wymagało wtajemniczenia mojej dziewczyny w całą „operację”. Stwierdziłam jednak, że to stosunkowo niewielka cena za jej uszczęśliwienie. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam spytać Anię, czy da się namówić na małą sesję zdjęciową.
– Ale rozbieraną? – spytała lekko zaskoczona.
Miałam wrażenie, że gdzieś głęboko zaciekawiła ją moja propozycja.
– Kochanie… – dopowiedziałam ciepło – Z przyjemnością bym Cię zobaczyła w takiej sesji, ale myślałam o czymś zwyklejszym – posłałam jej uśmiech.
– Przepraszam – zarumieniła się, zawstydzona własnymi myślami.
Podeszłam do niej i przytuliłam mocno. Spojrzałam jej głęboko w oczy.
– Nigdy mnie nie przepraszaj za takie cudowne myśli – cmoknęłam ją w usta.
– To jaka to ma być sesja? No i po co?
– Mam plan na prezent dla mojej pięknej dziewczyny na Święta – wyjaśniłam, nie zagłębiając się w szczegóły.
– Ale poznasz mnie z nią?
– Z kim?
– No z tą twoją piękną dziewczyną! – odpowiedziała, teatralnie zarzucając włosami.
– Jak się zgodzisz, to zapoznam Cię z nią choćby za chwilę – puściłam jej oczko.
– Skoro tak, to się zgadzam, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim?
– Że to ja wybiorę fotografa.
– Masz kogoś konkretnego na myśli? – spytałam zaciekawiona.
– Mam koleżankę z kółka fotograficznego, która robi świetne fotki i mogę do niej jutro napisać…
– Zgoda – przerwałam jej, całując delikatnie dolną wargę, podbródek i szyję.
– Tak od razu zgoda?
– A dlaczego nie? Przecież jeśli możemy dać jej zarobić, a przy tym czuć się swobodniej, to tylko lepiej.
– No tak – zgodziła się ze mną Ania.
– Umówisz nas na przyszły tydzień? – spytałam, dalej całując jej szyję.
– Postaram się – szepnęła – A kiedy mnie z nią zapoznasz?
– Z kim?
– Miałaś mnie poznać ze swoją piękną dziewczyną – przypomniała.
– A faktycznie…
Przestałam całować Anię. Przeszłam za nią i zasłoniłam jej oczy rękami. Nachyliłam się do jej ucha i szepnęłam cicho:
– Idź przed siebie…
Sterowałam nią i poprowadziłam do przedpokoju. Od kilku dni stało tam duże lustro, w którym przeglądałam się tuż przed wyjściem z domu. Stanęłyśmy przed nim: Ania z przodu, a ja za nią. Zabrałam dłonie i pozwoliłam jej otworzyć oczy. Jednocześnie zaczęłam całować jej szyję i ramiona.
– I jak Ci się podoba?
– Kto?
– No… moja piękna dziewczyna – wyjaśniłam, zasysając skórę z jej szyi, co wywołało gęsią skórkę na jej ciele.
– Ale przecież to tylko ja… – szepnęła Ania.
– To patrz dalej – poprosiłam.
Sięgnęłam do jej topu. Zsunęłam ramiączka i jednym pociągnięciem obsunęłam materiał w okolice bioder. Nie czekając na jej reakcję, rozpięłam stanik i rzuciłam go na podłogę obok nas. Ujęłam jej piersi w dłonie i zaczęłam zachłannie masować, co chwilę szczypiąc coraz bardziej twarde sutki.
– A co teraz myślisz o mojej dziewczynie?
– No… no teraz trochę lepiej…
– Prawda? Też tak uważam, ale pokażę Ci coś jeszcze…
Gdy skończyłam to mówić, to uklęknęłam za Anią. Złapałam za zsunięty top oraz krawędź szortów na gumce i jednym, płynnym ruchem ściągnęłam je do samych kostek razem z majtkami. Moja dziewczyna pomogła mi uwolnić ją od tych ubrań i już po chwili stała przed lustrem zupełnie naga.
Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Chwyciłam jej pośladki, rozszerzyłam i wpiłam się ustami w jej tylną dziurkę. Lizałam zachłannie, mocno i obficie nawilżałam jej tylne wejście. Ania szybko zaczęła jęczeć z rozkoszy. Położyła dłoń na mojej głowie i dociskała ją mocniej do swojej pupy. Po kilku rozkosznych chwilach przerwałam pieszczoty i wstałam, przesuwając biustem po nagim ciele stojącej przede mną dziewczyny. Ponownie złapałam w dłonie jej piersi i bawiłam się nimi.
– I co? Fajna ta moja dziewczyna? – spytałam, zsuwając jedną dłoń niżej, na jej brzuszek.
– Ca… całkiem niezła… – wysapała, zdezorientowana Ania.
– Ooo… To poczekaj na ciąg dalszy… – zachwalałam ciało mojej kochanki.
– A co zamierzasz?
– Pokażę Ci, jak jej cipka tryska z zachwytu podczas orgazmu – wydyszałam podniecona.
Szybko przeniosłam dłoń z brzuszka Ani pomiędzy jej uda. Odszukałam łechtaczkę pomiędzy wargami coraz bardziej gorącej cipki. Była już taka mokra, a jej guziczek taki nabrzmiały. Skupiłam na nim prawie całą uwagę i pocierałam go intensywnie. Z ust Ani co chwilę wydobywał się głośny jęk rozkoszy, nogi się pod nią uginały, a ciało zaczynało coraz częściej drżeć.
Wiedziałam, że bardzo jej się podoba to, co jej robiłam. Przeniosłam drugą dłoń od tyłu na jej cipkę i wsunęłam do jej ociekającego wilgocią wnętrza od razu dwa palce. Zapiszczała z zachwytu, przyjmując je bardzo głęboko.
– Patrz na nią… – kazałam Ani podziwiać w lustrze swoje odbicie.
Otworzyła oczy i wpatrywała się w swoje wijące się z rozkoszy ciało. Wyciągnęła dłonie do przodu i oparła się o grubą, rzeźbioną oprawę zwierciadła. Była zachwycona tym, co widziała i wyraźnie chciała więcej, a ja zamierzałam jej to dać.
Czując, jak jej cipka się rozluźniła, wsunęłam do niej trzeci palec i przyspieszyłam ruchy obu dłoni. W szalonym tempie pocierałam jej łechtaczkę i robiłam jej palcówkę, nieuchronnie prowadząc ją na sam szczyt rozkoszy.
– O taaak… – sapała coraz głośniej Ania.
– Prawda, że jest śliczna? – spytałam, nie przestając pieścić jej ciała.
– Taaak… – jęknęła – Jest cudowna… – zgodziła się w końcu ze mną.
– Cieszę się, że się zgadzamy w tej sprawie – dodałam z triumfem.
I właśnie wtedy Ania dostała orgazmu. Jej ciało zaczęło drżeć. Targały nim niekontrolowane spazmy rozkoszy, a z jej cipki trysnęły miłosne soczki, ochlapując podłogę, mnie i lustro przed nami. Moja dziewczyna nie była w stanie ustać i osunęła się naga wprost w moje ramiona. Objęłam ją i mocno przytuliłam do siebie. Głaskałam ją po głowie i czekałam, aż dojdzie do siebie. Chwilę to zajęło, zanim jej oddech się unormował i była w stanie się poruszyć. Przez ten czas obie obserwowałyśmy w lustrze jej piękne, nagie i zaspokojone ciało.
– Masz śliczną dziewczynę – odezwała się po chwili Ania.
– Prawda, że jest piękna i wyjątkowa?
– Tak, jest fantastyczna – uśmiechnęła się.
– Jak chcesz, to mogę Ci ją co jakiś czas odstąpić do małej zabawy – zaproponowałam.
– A nie obrazi się?
– Myślę, że Ty też jej się spodobasz i będziecie się razem świetnie bawić.
– Skoro tak… To muszę ją kiedyś zaprosić do siebie albo pod prysznic.
– Jak dla mnie, to możesz się z nią tutaj spotykać, choćby w salonie, albo i w sypialni.
– Nie będzie Ci to przeszkadzać?
– Jakoś sobie z tym poradzę – uśmiechnęłam się do rozkosznie bezbronnej Ani.
– Chciałabym widzieć, jak sobie z tym radzisz – powiedziała.
– Jeśli chcesz, to na pewno Ci pokażę – puściłam do niej oczko.
– Z przyjemnością to zobaczę…
Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Przytuliłyśmy się do siebie i jeszcze chwilę tak siedziałyśmy na mokrej od soczków Ani podłodze. Pomogłam jej wstać, pozbierałam ubrania z podłogi i podałam, żeby mogła się ubrać. Ja w tym czasie posprzątałam po naszych małych harcach i uśmiechnęłam się, patrząc w lustro, w którym jeszcze kilka chwil temu Ania oglądała swój orgazm.
Usiadłyśmy w pokoju i włączyłyśmy telewizor. Ania i miękki koc były dla mnie spełnieniem marzeń po całym długim dniu. Wieczór po raz kolejny minął nam bardzo szybko na rozmowach i kolejnych odcinkach ulubionego serialu. Wzięłyśmy szybki prysznic i poszłyśmy spać. Nagie, wtulone w siebie, czułyśmy się cudownie zrelaksowane, bezpieczne i kochane.
Nie wiem, kiedy minęła noc i zadzwonił budzik. Zaczął się kolejny dzień z nowymi wyzwaniami. Zjadłyśmy śniadanie i podwiozłam Anię na uczelnię w drodze do pracy. Po mniej więcej trzech godzinach usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. To był SMS od Ani:
A.: „Gadałam z Pauliną i jesteśmy umówione na środę :*”.
Byłam zachwycona, że moje marzenie i plan zdobycia prezentu dla Ani zaczyna się spełniać i wszystko idzie w dobrym kierunku. Odpisałam szybko:
G.: „Super 😀 Już się nie mogę doczekać! :*”.
A.: „Ja też ;)”.
Wróciłam do swoich obowiązków i pozwalałam sprawom toczyć się swoim tempem. Jasne, że byłam podekscytowana wizją sesji z Anią, ale starałam się myśleć o tym jak najmniej. W domu rzucałam się wir sprzątania, jechałam na zakupy lub odwiedzałam popołudniami rodziców. To nieco pozwoliło mi zapomnieć o zbliżającej się środzie i żyć normalnie. Nawet w pracy wszystko szło po mojej myśli, bo stosy papierów nieubłaganie piętrzyły się na moim biurku. Normalnie byłabym wściekła, ale nie tym razem. Z Anią też widywałam się sporadycznie, bo zaczęły jej się na studiach zaliczenia i musiała się na tym bardziej skupić.
W końcu nadeszła długo wyczekiwana środa. Zaraz po pracy pojechałam do domu, gdzie już czekała na mnie Ania, ubrana w czarne bojówki i cienki top w takim samym kolorze, na który zarzuciła również czarną koszulę, ale nie zapinała guzików. Przywitałam się z nią czułym pocałunkiem, po czym zrzuciłam z siebie ubranie i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam po kilku minutach i stanęłam przed szafą. Doskonale wiedziałam, w co mam się ubrać, bo myślałam o tym już od kilku dni. Założyłam na siebie białą bieliznę, a dla kontrastu czarne, samonośne pończochy. Pupę zakryłam czerwoną, luźną mini w szkocką kratę, a na ciało zarzuciłam śnieżnobiałą koszulę z bufiastymi rękawami. Całości dopełniały czarne szpilki.
Ani o mało oczy nie wyskoczyły z wrażenia, gdy mnie zobaczyła. Stała przez chwilę z otwartą buzią i nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Właśnie tak chciałam na nią działać i bardzo podobało mi się, że dopięłam swego.
– Gotowa? – przerwałam coraz bardziej przedłużającą się ciszę.
– Yyy… Tak, jasne… – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
– Coś się stało?
– Nie absolutnie nic – uśmiechnęła się do mnie.
– Może przesadziłam ze strojem? – spytałam, robiąc zgrabny piruet.
– Wyglądasz pięknie – skomplementowała mnie Ania.
– A Ty apetycznie – podeszłam do niej i odchyliłam jedną część jej czarnej koszuli.
– Jak Twoja dziewczyna?
– Dokładnie tak! – zgodziłam się.
Zaczęłyśmy się głośno i szczerze śmiać, na wspomnienie naszej małej zabawy z lustrem.
Założyłyśmy płaszcze i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy pod wskazany przez Anię adres. Niewysoka stara kamienica mieściła się kilka przecznic od naszego domu. Na parterze znajdował się zakład fotograficzny ojca Pauliny. Zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu i podeszłyśmy pod drzwi. Ania nacisnęła klamkę i weszła do środka, a ja zaraz za nią.
Wnętrze było pełne wszelkiego formatu zdjęć z różnych części świata. Na półkach i ścianach stały lub wisiały ramki w dziesiątkach kształtów i kolorów. Na wprost wejścia, po drugiej stronie pomieszczenia stało niewielkie biurko z komputerem, zza którego wstała do nas młoda blondynka. Dziewczyna miała włosy upięte w równy warkocz, który spoczywał jej na ramieniu. Ubrana była w bluzę z kapturem, jeansowe spodnie i typowo zimowe buty. Niby niczym się nie wyróżniała, ale uśmiech miała zniewalający. Podobnie jak błękitne oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcienia niebieskiego w czyichś tęczówkach. Domyśliłam się, że to jest właśnie Paulina.
– Cześć Paula – przywitała ją buziakiem w policzek i uściskiem Ania.
– Cześć. Fajnie, że jesteście – odpowiedziała i wyciągnęła do mnie dłoń.
– Jestem Gosia. Miło mi Cię poznać. Ania mówiła, że robisz cuda z aparatem.
– Mnie również jest miło. Nie wiem, czy takie cuda – zarumieniła się dziewczyna.
– Oj, już nie bądź taka skromna – wtrąciła Ania.
– Dobra to rozbierzcie się i zapraszam do studia – odezwała się, mijając nas i kierując się w stronę drzwi.
Obie popatrzyłyśmy na siebie z uśmiechem i po krótkiej chwili powiesiłyśmy swoje płaszcze na mały wieszak w rogu pomieszczenia.
Paulina podeszła do drzwi wejściowych i przekręciła je na klucz, zamykając nas w środku. Obróciła też karteczkę z informacją „PRZERWA”, żeby nikt nie dobijał się do salonu.
– No to teraz mam czas tylko dla Was – posłała nam uśmiech.
– Super, to co proponujesz? – spytała Ania.
– Zdajemy się na Ciebie i Twoje doświadczenie – zapewniłam.
– To w takim razie chodźcie za mną – odpowiedziała tajemniczo.
Znowu nas minęła i weszła do jednego z pomieszczeń na zapleczu salonu. Ania ruszyła pewnie za nią, a ja za nimi. Moje obcasy stukały głośno o podłogę wyłożoną płytkami, więc starałam się iść bardziej na palcach. Gdy weszłam do pomieszczenia, w którym zniknęła Paulina, zobaczyłam całkiem dobrze wyposażone studio. Białe płótno rozwieszone na statywach przed ścianą, kilka lamp, dodatkowych statywów i aparatów.
– Sporo tu tego – zauważyłam.
– Nie tak dużo jakbym chciała – przyznała Paulina.
– Ale i tak robi wrażenie.
– Dzięki – uśmiechnęła się do mnie – Stańcie przed tym białym tłem, bo zrobimy kilka próbnych zdjęć.
Ustawiłyśmy się we wskazanym miejscu, ale czułyśmy się dosyć nieswojo. Ania nerwowo przestępowała z nogi na nogę, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, nie umiejąc się na niczym skupić.
– To może się przytulcie? Spójrzcie na siebie? – zaproponowała blondynka.
Odwróciłyśmy się z Anią w swoją stronę i od razu się do siebie uśmiechnęłyśmy. Każda poczuła się pewniej i spokojniej. Usłyszałyśmy pierwsze dźwięki migawki aparatu i zobaczyłyśmy błyski lamp ustawionych dookoła. Objęłam moją dziewczynę w pasie i przytuliłam do siebie. Oplotła mnie swoimi ramionami i wtuliła bardziej w moje ciało. Oparłyśmy się o siebie czołami i patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy.
W pewnym momencie zupełnie niespodziewanie się pocałowałyśmy. Nasze usta delikatnie musiały się i pieściły, z każdą upływającą sekundą podnosząc napięcie i temperaturę. Przestałyśmy zwracać uwagę na robiącą nam zdjęcia Paulinę i oddałyśmy się całkowicie temu pocałunkowi. Nie spieszyłyśmy się. Delektowałyśmy się smakiem swoich warg, a po chwili języków. Niespiesznie siłowałyśmy się nimi raz w ustach Ani, a raz w moich.
– OK, chyba mamy to, czego chciałyście – odezwała się nagle nasza pani fotograf.
Przez oszołomienie i odczuwaną przyjemność, dopiero po chwili dotarły do nas jej słowa. Przestałyśmy się całować i spojrzałyśmy na Paulinę. Stała uśmiechnięta i przeglądała na małym ekranie zrobione zdjęcia. Wyraźnie miała wypieki na twarzy, a skrzyżowane i zaciśnięte mocno nogi sugerowały, że jej też udzielił się mocno nastrój panujący w pomieszczeniu i relacja pomiędzy mną i Anią.
– A co ze strychem? – spytała nagle moja dziewczyna.
– Chcecie jeszcze tam zdjęcia?
– Jasne! – prawie wykrzyknęła podekscytowana Ania.
– To chodźcie za mną. Muszę tylko wziąć statyw do aparatu.
Znowu ruszyłyśmy posłusznie za koleżanką mojej dziewczyny. Poprowadziła nas przez drzwi w kierunku starych, kręconych schodów, którymi weszłyśmy na samą górę. Tam weszłyśmy w wąski korytarz i po przejściu kilku metrów weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Cała konstrukcja była drewniana: od podłogi aż po spadzisty dach nad naszymi głowami. Wszystko było lekko zakurzone, ale miało swój niepowtarzalny urok. Dało się też od razu odczuć brak ogrzewania. Mocno zafascynowało mnie to miejsce, a najbardziej leżący pod jednym z okien gruby włochaty dywan.
– A co to? – spytałam, pokazując na niego.
– Chyba jednak wiedziałaś, że tu przyjdziemy – skwitowała Ania.
– Bardziej miałam taką nadzieję – przyznała Paulina, szczerząc się do nas.
– Dlaczego?
– Bo uwielbiam to miejsce, a zdjęcia tu zrobione wychodzą po prostu bajeczne – wyjaśniła z pasją w głosie.
– Mnie to wystarczy. Przekonałaś mnie – zapewniłam ją.
– I co teraz?
– To może zacznijmy od zdjęć pojedynczo. Aniu, stań na dywaniku i czuj się swobodnie. Możesz wyglądać przez okno, pokazywać na coś. Rób tak, żeby te zdjęcia wyglądały na autentyczne i żywe – powiedziała Paulina, przykładając aparat do oka.
Uznałyśmy, że taka indywidualna sesja może być ciekawa i pozwoli każdej z nas jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z obiektywem i poczuć swobodniej w obecności fotografującej nas Pauliny. Ania podeszła do okna i stanęła na kudłatym dywaniku. Rozglądała się bacznie po strychu, ale zaraz zaczęła pozować. Odsłaniała ramiona, zsuwając koszulę, przechylała głowę, puszczała oczko. Widać było, że coraz lepiej się bawi, a aparat pragnie ją uwieczniać. Palec Pauliny praktycznie nie schodził ze spustu migawki. Trwało to może z piętnaście minut, podczas których z coraz większym podziwem patrzyłam na uśmiechniętą Anię.
Przyszła w końcu moja kolej. Zajęłam miejsce przy tym samym oknie. Pomimo szpilek doskonale czułam, jaki miękki i świeży był leżący pode mną dywan. Zupełnie nie pasował do tego miejsca, podobnie jak Ania, ja czy Paulina. Tym bardziej byłam w szoku, jak taki kontrast potrafi zbudować nastrój. Po sesji mojej dziewczyny poczułam się odprężona i też pozowałam z uśmiechem. Skupiłam się całkowicie na tej chwili i nawet nie zauważyłam, że Ania zniknęła na chwilę.
Wróciła idealnie w momencie, gdy uniosłam nieco spódniczkę, do linii pończoch i puściłam ją swobodnie. Odwróciłam się w stronę okna i wypchnęłam biodra do tyłu, eksponując bardziej pupę i sprawiając, że czerwona mini podjechała odrobinę za wysoko. Po cichu liczyłam, że uda mi się przynajmniej lekko nakręcić Anię i robiącą nam zdjęcia blondynkę. Jednak tego, jaki przyniosło to skutek, nie mogłam przewidzieć.
Nagle moja dziewczyna podeszła do mnie i mocno pocałowała. Nie spodziewałam się tak intensywnego pocałunku. Nasze języki gwałtownie się pieściły, a dłonie Ani błądziły po moim ciele. Poczułam się cudownie i totalnie nie obchodziło mnie, że Paulina ciągle robiła nam zdjęcia. Starałam się oddawać każdy pocałunek, ale były tak szybkie, że czasem nie byłam w stanie.
Ania wykorzystała moje zaskoczenie i zdezorientowanie i stanęła za mną. Zaczęła całować mój kark, a jej dłonie coraz zachłanniej dotykały przez ubranie mojego ciała. Chciałam je złapać i zatrzymać przynajmniej na moment, ale poruszały się zbyt szybko i nieprzewidywalnie. Wtedy poczułam język Ani na moim uchu i aż ugięły się pode mną nogi. Całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz i cicho jęknęłam. Ona jakby na to czekała. Wiedziała, że ma mnie teraz w garści i może ze mną zrobić wszystko.
Nie przestając lizać mojego ucha, przeniosła dłonie na guziki bluzki i zaczęła je wolno rozpinać. Jeden po drugim od góry aż do samego dołu wyjmowała z małych, białych dziurek koszuli. Świat zaczął mi wirować, gdy zsunęła mi z ramion okrywający mnie kawałek materiału i pozwoliła mu spaść na dywanik u naszych stóp. Mocno chwyciła w dłonie moje piersi okryte jedynie cienkim, koronkowym stanikiem. Bawiła się nimi, ściskała i drażniła coraz bardziej sterczące z podniecenia sutki, a wszystko to na oczach Pauliny i przed obiektywem aparatu.
– Co robisz? – spytałam cicho.
Nie wypowiedziała ani jednego słowa, a jedyną jej reakcją było przeniesienie dłoni niżej na gumkę, która utrzymywała na miejscu spódniczkę.
– Ania… – szepnęłam.
– Ciii… – starała się mnie uspokoić.
Poczułam, że uklęknęła za mną, po czym jednym stanowczym ruchem zsunęła z bioder miniówkę aż do podłogi. Podniosła najpierw jedną, a później drugą moją nogę i odłożyła na bok zbędny jej zdaniem kawałek garderoby.
Zostałam teraz w samej białej bieliźnie i czarnych pończochach. Czułam się prawie naga i cholernie podniecona. Spojrzałam na Paulinę. Ciągle robiła zdjęcia, stojąc ze skrzyżowanymi i zaciśniętymi mocno nogami. Nie wiem, czy to możliwe, ale miałam wrażenie, że dostrzegłam niewielką ciemniejszą plamkę na spodniach w jej kroczu. Widocznie to, co widziała, wywarło na niej dużo większe wrażenie, niż sama chciała przyznać.
Tymczasem Ania wstała i ponownie zaczęła bawić się moim biustem, z tą jednak różnicą, że dłoń włożyła do miseczki stanika i mocno ścisnęła twardy z podniecenia sutek. Jęknęłam głośno, czując na skórze dotyk jej palców. Moje ciało coraz bardziej wiło się w jej objęciach. Poczułam, że druga ręka Ani zaczyna zsuwać się po brzuchu coraz niżej.
– Aniu… – szepnęłam.
Przeniosła dłoń na moją głowę i odwróciła moją twarz w swoją stronę.
– Kocham Cię – wyszeptała i pocałowała mnie namiętnie.
Nasze języki tańczyły i oplatały się wzajemnie. Takimi drobnymi z pozoru gestami była zawsze w stanie sforsować moją obronę i zrobić ze mną absolutnie wszystko.
W końcu jej palce wślizgnęły się pod materiał koronkowych majtek. Złapała dłonią moje krocze i ścisnęła stanowczo. Aż zasyczałam, gdy poczułam tak mocny i nagły dotyk na cipce. Palce Ani momentalnie zaczęły przesuwać się pomiędzy wargami mojej kobiecości. Od razu wyczuła, jaka byłam mokra.
– Uwielbiam Cię taką… – szepnęła mi do ucha i zaczęła je znowu lizać.
Coraz trudniej było mi nad sobą panować. Z ust coraz częściej wydobywały się głośne, niekontrolowane jęki rozkoszy. Po kilku chwilach takiej zabawy osunęłam się kolanami na dywan, a Ania razem ze mną. Jej zwinne palce szybko odnalazły nabrzmiałą do granic możliwości łechtaczkę i w szalonym tempie zaczęły ją pocierać. Z prędkością samolotu odrzutowego prowadziła mnie do cudownego spełnienia. Ja natomiast mogłam tylko jęczeć i oddawać się jej pieszczotom na tym urokliwym, chłodnym strychu i pozwalać Paulinie fotografować każdą moją reakcję i każdy fragment ciała, który znalazł się w kadrze aparatu.
Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a dopadł mnie potężny orgazm. Moje ciało drżało i wiło się w spazmach rozkoszy. Krzyknęłam głośno, a z mojej cipki trysnęły miłosne soczki, mocząc moją bieliznę, pończochy i ozdabiając leżący pod nami włochaty dywanik. Prawie nie mogłam oddychać i dłuższą chwilę zajęło mi dojście do siebie. W tym czasie Ania nawet o milimetr nie przesunęła dłoni z mojego ciała.
Jęknęłam głośno, gdy w końcu wyjęła dłoń z moich majtek, trącając przy tym obolałą i nabrzmiałą łechtaczkę. Przytuliła mnie mocno od tyłu i głaskała po głowie, szyi i ramionach. Czułam się taka zaspokojona i bezpieczna. Wiedziałam, że właśnie tak wygląda szczęście.
– Uwielbiam, gdy dochodzisz – szepnęła mi na ucho.
– Uwielbiam, gdy Ty to sprawiasz – odpowiedziałam, posyłając jej uśmiech.
– Potraktuj to jako mały rewanż za akcję na basenie – rzuciła, pokazując mi język.
– Podobno Ci się podobało! No i nikt tam nie robił zdjęć – powiedziałam trafnie.
– Zdjęć może nie, ale to były moje przyjaciółki z uczelni i obie widziały, jak dochodzę – wyjaśniła.
– No OK, to jesteśmy kwita?
– Nie do końca…
– To znaczy? Co jeszcze?
– Jeszcze jestem Ci winna za tę akcję przed lustrem – uśmiechnęła się do mnie.
– Uznajmy, że to był rewanż za park – przypomniałam nasz niedawny spacer.
– No dobra, ale i tak jeszcze dzisiaj jesteś moja! – posłała mi zawadiacki uśmiech.
– Zawsze jestem Twoja…
Pocałowałyśmy się jakby na znak przypieczętowania naszych słów. Chwilę nasze usta i języki nie mogły się od siebie oderwać. Po chwili jednak spojrzałyśmy obie na Paulinę. Dalej stała z zaciśniętymi i skrzyżowanymi nogami. Na twarzy miała bardzo widoczne wypieki i przeglądała zrobione nam zdjęcia.
– Mam nadzieję, że nie zgorszyło Cię to, co robiłyśmy? – spytałam.
– Nie, nie… To było bardzo… bardzo… – wyraźnie szukała słowa – Pouczające – powiedziała w końcu z uśmiechem.
– Czyli się podobało – walnęła bez pardonu Ania.
– No… tak… – przyznała nieśmiało Paulina – Jesteście takie piękne i aż czuć od Was miłość.
– Bardzo dziękujemy, że tyle z nami wytrzymałaś – uśmiechnęłam się do blondynki.
– Nie ma sprawy – odwzajemniła uśmiech – Jak powiedziała Ania: bardzo mi się podobało.
Z pomocą mojej dziewczyny wstałam i założyłam na siebie spódniczkę i koszulę. Podeszłam do Pauliny, zapinając guziki. Widziałam, jak wpatrywała się w mój dekolt i muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało.
– Myślisz, że coś się da wybrać z tych fotek? – zmieniłam temat na neutralny.
– Jasne! – odpowiedziała z entuzjazmem – Jest cała masa wspaniałych zdjęć.
– Fantastycznie – szczerze ucieszyłam się, słysząc to z jej ust.
– Nie łatwo było utrzymać rękę nieruchomo – rzuciła Paulina – Ale jakoś się udało.
– To fakt, że przy takiej lasce jak Gosia, bardzo trudno sprawić, żeby ręka się nie ruszała – rzuciła dwuznaczny żart Ania.
Zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a ten żart bardzo rozładował atmosferę. Wyszłyśmy ze strychu i po kręconych schodach zeszłyśmy z powrotem do salonu fotograficznego. Od razu zauważyłyśmy, że przed drzwiami stoją dwie osoby, więc Paulina szybko pobiegła otworzyć. Wpuściła klientów, zapraszając ich z uśmiechem do środka. W międzyczasie sięgnęłyśmy po nasze płaszcze i się ubrałyśmy.
– Dam Ci znać, jak już zgram zdjęcia – powiedziała do Ani, obejmując ją i całując w policzek.
– Będę czekała – puściła do niej oczko moja dziewczyna.
– Bardzo miło było Cię poznać – przytuliła mnie i pocałowała, co odrobinę mnie zdziwiło, ale było niezwykle miłe.
– Co złego, to nie ja – uśmiechnęłam się.
– Właśnie widziałam – skwitowała kilkadziesiąt ostatnich minut Paulina.
– To pa i czekam na wiadomość – powiedziała Ania, otwierając drzwi.
– I koniecznie napisz, ile się należy za sesję – przypomniałam.
– Spokojnie, na pewno się odezwę – pomachała nam na pożegnanie blondynka.
Wyszłyśmy na ulicę. Szarówka późnej jesieni mocno dawała już o sobie znać. Szybko poszłyśmy do samochodu i wróciłyśmy pod nasz dom. Weszłyśmy na górę, do naszego mieszkania, cały czas rozmawiając i mocno przeżywając mile spędzony czas i niezwykłą sesję zdjęciową. Dopytywałam Anię o jej znajomość z Pauliną, ale nie wyczułam niczego nietypowego w jej odpowiedziach. Dziewczyny po prostu znają się z liceum i razem chodziły na kółko fotograficzne. Zgodnie przyznałyśmy jednak, że jest śliczna i ma niezwykłe oczy.
– A widziałaś jej reakcję na nas?
– Mówisz o lekko mokrych spodniach?
– Tak.
– Nie dało się tego nie zauważyć – uśmiechnęła się Ania.
– Mam nadzieję, że nie sprowadzimy jej na złą drogę.
– Chcesz powiedzieć, że to, co robimy, jest złe? – niebezpiecznie spytała.
– Nie to miałam na myśli głuptasie.
– A co?
– To dlaczego ona nie miałaby być tak szczęśliwa?
– Masz rację – przytaknęłam – Niech będzie. Miałabyś na nią ochotę? – po raz pierwszy spytałam Anię wprost o inną kobietę.
– Może gdyby nie było Ciebie, albo jeśli stwierdzisz, że chciałabyś, żebyśmy razem się z nią pobawiły – zarumieniła się moja dziewczyna.
– A Ty byś tego chciała?
– Czego?
– Żebyśmy się razem z nią pobawiły? – drążyłam temat.
– Może kiedyś… – odpowiedziała tajemniczo – Ale na razie, to chcę…
– Czego chcesz?
– Ciebie!
Rzuciła się na mnie i szybko zdjęła mi koszulę i spódniczkę. Bielizna również szybko znalazła się gdzieś na podłodze. Nie pozostałam jej dłużna i już po kilku chwilach obie tuliłyśmy się do siebie prawie całkowicie nagie. Mnie zostały na nogach tylko pończochy. Kochałyśmy się do późnych godzin nocnych, zmieniając pozycje, używając zabawek i dostarczając sobie mnóstwa przyjemności. Nie wiem, czy to był idealny dzień, ale na pewno zakończył się tak, jakbym chciała kończyć każdy – u boku mojej kochanej Ani.
Leave a Reply