Sasiadka Ania 17 – Rocznica (Danie glowne)

 Kolejnych kilka dni było jak z bajki. Praktycznie cały czas chodziłyśmy nago, okrywając ciała tylko na chwilę ręcznikiem po kąpieli. Kochałyśmy się jak szalone, gdy tylko którąś naszła ochota. Nie liczyło się miejsce, godzina ani to, co robiła ta druga. Spełniałyśmy każdą, nawet najdziwniejszą zachciankę. Pomost nad jeziorem, chłodna, przyjemna woda, środek lasu, taras domu, kuchnia, salon, łazienka czy sypialnia, co rusz widywały nas, złączone w miłosnych zapasach. Momentami orgazm gonił orgazm, a po udach co chwilę spływały krople miłosnego nektaru. Czułyśmy się wolne, wyzwolone, spełnione i niesamowicie szczęśliwe. Wieczorami po igraszkach padałyśmy sobie w ramiona i zasypiałyśmy tylko po to, żeby rano obudzić się obok siebie i zaczynać dzień od kolejnych miłosnych uniesień. Nie wiem jak Ania, ale ja mogłabym wtedy umrzeć i zrobiłabym to z uśmiechem na ustach i poczuciem całkowitego spełnienia.
     Nadszedł w końcu dzień, w którym miały dołączyć do nas nasze przyjaciółki. Po zwyczajowych, porannych zabawach, zostawiłam Anię w domku, a sama ubrałam się i wsiadłam w samochód. Umówiłyśmy się, że odbiorę naszych gości ze stacji kolejowej w pobliskiej miejscowości. Całą drogę na miejsce spotkania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Czułam wszechogarniające mnie szczęście, a każda moja myśl biegła tylko w jednym kierunku – do mojej Ani. Założone ubranie wyjątkowo mi ciążyło i odczuwałam zaskakująco duży dyskomfort. Szorty i top drażniły odzwyczajone od materiału ciało. Przez ostatnie dni miałam na sobie tylko dłonie, usta i język mojej kochanki i to był strój, jaki chciałam już zawsze na sobie mieć.
     Pod stację podjechałam punktualnie, ale okazało się, że pociąg dziewczyn miał lekkie opóźnienie, więc musiałam chwilę poczekać. Wykorzystałam ten czas na krótkiego SMS-a do Ani:
G.: „Hej piękna! :* Dalej bez ubrania?”
A.: „Jeszcze tak 🙂 Nie mogę przestać myśleć o tobie :*”
G.: „Ja też myślę o tobie cały czas i strasznie przeszkadza mi to ubranie ;)”
A.: „To zdejmij :P”
G.: „Wszyscy mają mnie oglądać?”
A.: „Jednak nie zdejmuj! Jesteś tylko moja! :*”
G.: „No! :* Nie inaczej ;)”
A.: „Jesteś już na miejscu, że piszesz?”
G.: „Tak. Już dojechałam, ale pociąg ma opóźnienie :(”
A.: „Pomogłabym ci zabić czas, gdybym tam była :* :P”
G.: „Jak będziesz chciała, to pomożesz mi wieczorem :*”
A.: „A jak?”
G.: „Jak tylko będziesz chciała ;)”
A.: „Zrobię wszystko :D”
G.: „Trzymam za słowo :*”
A.: „Trzymaj, za co tylko chcesz ;)”
W tym momencie zawiadowca zapowiedział opóźniony pociąg. Niechętnie, ale z szerokim uśmiechem na twarzy odłożyłam telefon. Już po chwili skład zatrzymał się w peronach z ogłuszającym piskiem kół, po czym otworzyły się drzwi. Mniej więcej z jego środkowej części wysiadły cztery dziewczyny z dużymi walizkami. Od razu rozpoznałam Magdę, Kaśkę, Monikę i Paulinę. Rozmawiały i śmiały się serdecznie. Niemal od razu mnie dostrzegły. Zaczęły żywiołowo machać i iść w moją stronę.
     Pierwsza szła Monika, ubrana w jeansowe szorty, ledwo zakrywające jej zgrabne pośladki i granatowy, luźny top. Na stopach miała białe adidasy. Ciągnęła niewielką, czerwoną walizkę na kółkach. Dosłownie pół kroku za nią szła Magda. Jej ciemne włosy powiewały na lekkim wietrze. Miała na sobie cieniutką, czerwoną, kraciastą koszulę i obcisłe legginsy, które kończyły się tuż nad kolanami. Całości stroju dopełniały brązowe rzymianki. Przez ramię miała przerzuconą czarną torbę ze swoimi rzeczami.
     Za nimi szły razem Kaśka i Paulina. Ta druga rozglądała się z ciekawością, podziwiając wiejski krajobraz. Miała na sobie jeansowe ogrodniczki przed kolana i biały T-shirt. Do tego czarno-białe trampki i kolorowe skarpetki. Przez ramię przewiesiła torbę z aparatem, a resztę jej bagażu stanowił spory plecak, który niosła bez widocznego dyskomfortu. Kasia natomiast, jako jedyna ubrana była w zwiewną, błękitno-białą sukienkę w kwiaty i delikatne, niebieskie balerinki. Z trudem ciągnęła za sobą po nierównym peronie różową walizkę.
     Gdy tak je obserwowałam – naszła mnie pewna myśl. Zaczęłam się zastanawiać, jak to się stało, że tak różne dziewczyny, o tak różnych gustach i upodobaniach, połączyła tak zażyła przyjaźń. Można było o nas powiedzieć wiele, ale nie to, że w jakikolwiek sposób pasujemy do siebie z wyglądu. Dla nas liczyło się jednak to, że w swoim towarzystwie czułyśmy się coraz swobodniej i każda mogła zawsze być sobą i liczyć na wsparcie pozostałych.
– Cześć śliczna! – przywitała mnie Magda i dała głośnego buziaka prosto w usta.
Zaskoczyła mnie tym. Nie wiedziałam, czy zrobiła to przypadkiem, czy specjalnie. Nie mniej jednak było to bardzo miłe. Potem podchodziły kolejne dziewczyny i witały się buziakiem i uściskiem. Nawet Paulina, która była w naszym gronie po raz pierwszy przywitała mnie serdecznie.
– Dziękuję za zaproszenie – powiedziała. – Tu naprawdę jest pięknie.
– Poczekaj, aż zobaczysz domek i jezioro… – posłałam jej uśmiech.
– No i rusałki! – rzuciła Kasia.
– Chyba “ruchałki”! – szybko poprawiła ją Magda.
Zaczęłyśmy się głośno śmiać i wsiadłyśmy do auta. W takim świetnym nastroju minęła nam droga do domku. Tam już czekała na nas uśmiechnięta Ania, ubrana w bardzo krótką sukienkę. Machała z daleka, jakby nie mogła się nas doczekać.
     Dziewczyny wysiadły z auta i z otwartymi szeroko oczami i buziami rozglądały się po naszym małym raju na Ziemi.  
– Nie przesadziłaś – powiedziała Paulina. – Tu jest bosko!
– Dokładnie tak, jak to opisywałyście – zauważyła Monika.
Będąc ciągle pod wrażeniem okoliczności przyrody, podchodził do mojej dziewczyny i witały się z nią równie serdecznie, jak ze mną. Nie mogłam nie zauważyć, że gdy Ania zarzucała ramiona na szyję każdej z przyjaciółek, to sukienka podjeżdżała do góry. Niemal od razu dostrzegam brak bielizny, a mój wzrok przyciągała jej gładko wygolona cipka. Byłam ciekawa, czy tylko ja to zauważyłam. Jednak żadna z dziewczyn nie zareagowała, więc chyba tylko ja byłam świadoma braków w garderobie mojej kochanki.
     Zaprosiłyśmy gości do domku. Szybko dobrały się w pary i zajęły wolne pokoje na poddaszu. Paulina była w pokoju z Moniką, a Kaśka z Magdą. Dziewczyny rozpakowały się i po kilkunastu minutach spotkałyśmy się wszystkie na tarasie.
– To gdzie to jezioro? – spytała zniecierpliwiona Kasia.
– Też je chętnie zobaczę – zawtórowała jej Paulina, z zawieszonym na szyi aparatem.
– Chodźcie za mną – entuzjastycznie zaprosiła Ania.
Szła pierwsza, a my ruszyłyśmy za nią. Niesforny wiatr co chwilę podwiewał jej lekką sukienkę, odsłaniając zgrabne uda. Jednak nie odważył się powiać zbyt mocno i zapuścić się w najbardziej gorące rejony młodego ciała.  
     Kilka chwil później wyszłyśmy zza drzew. Dziewczyny stanęły jak wryte, wpatrując się w ujmujący krajobraz. Słońce górowało wysoko na niebie, tańcząc zwinnie po niewielkich falach jeziora. Nieliczne kaczki pływały w oddali, a tatarak szumiał przyjemnie, nastrajając pozytywnie przed zbliżającym się odpoczynkiem.
– Tu jest jak w bajce! – zachwycała się Kasia.
– Rewelacja! – Magda też była pod wrażeniem.
– Już mi się nie chce nigdzie stąd ruszać – westchnęła Monika.
– Magiczne miejsce… – szepnęła pochłonięta robieniem kolejnych zdjęć Paulina.
Wszystkie rozglądały się uważnie i podziwiały malowniczy pejzaż, wolno krok za krokiem zbliżając się do srebrzystej tafli jeziora.
– Kto ostatni w wodzie ten  DUPA! – krzyknęła na cały głos Ania i pierwsza zanurzyła się po szyję w wodzie.
Wszystkie zareagowałyśmy momentalnie oprócz Pauliny, która nie mogła ot, tak rzucić aparatu, ani go zamoczyć.
– Ej! To nie fair! Ja mam aparat! – obruszyła się, ale dalej robiła nam zdjęcia.
– Faktycznie to nie było sprawiedliwe! – rzuciła Monika, zanurzając się na moment całkowicie.
     Nie mogłyśmy nie przyznać jej racji, więc „zawody” zostały szybko odwołane, a wyniki komisyjnie unieważnione. Wszystkie mokrzusieńkie zaczęłyśmy wychodzić wolno z przyjemnie chłodnej wody. Chwilę stałyśmy na brzegu, lekko dygocząc z zimna, bo wiatr ani myślał przestać wiać. Ubrania przylepiły się szczelnie do ciał, co tylko potęgowało uczucie chłodu. Czułam, jak moje sutki próbują przebić materiał topu. Szybko rozejrzałam się po dziewczynach i z nie małą satysfakcją zauważyłam, że u nich wygląda to dokładnie tak samo. Jakby nie próbowały, to nie mogły ukryć oznak zimna, a przy okazji braków w garderobie. Pochłonięta myśleniem o Ani i miłą atmosferą nie zauważyłam, że żadna nie miała stanika.  
– Komuś tu zimno! – zauważyła z uśmiechem Ania, wskazując na mocno opięte piersi Moniki.
– I kto to mówi?! – odwdzięczyła się, kierując uwagę wszystkich na moją dziewczynę.
– Tego akurat żadna z was nie ukryje! – cieszyła się Paulina i nie przestawała robić zdjęć.
Przez chwilę było lekko niezręcznie, ale szybko zdałyśmy sobie sprawę, że jesteśmy w gronie najbliższych. To pomogło przełamać wstyd i pozwoliło poczuć się przy sobie swobodniej. Buchnęłyśmy śmiechem i zaczęłyśmy wolno iść w stronę domku.
     Tam na chwilę zniknęłyśmy w swoich pokojach, żeby zdjąć z siebie mokre ubrania i zamienić je na coś suchego i wygodnego. Tylko Paulina z oczywistych powodów nie musiała tego robić i czekała na nas na tarasie. Nie minęło kilkanaście minut, a wszystkie dołączyłyśmy do niej. Ja z Anią wyniosłyśmy z domku napoje i przekąski przygotowane wcześniej przez moją kochankę. Musiała szykować to cały czas, gdy ja pojechałam po dziewczyny.
– Częstujcie się! – rzuciłam krótko i usiadłam na jednej z kanap ogrodowych, stojących na tarasie.
– To ja też coś mam… – powiedziała tajemniczo Magda i zniknęła na chwilę w domku.
Wróciła, dźwigając sporą torbę, z której wyjęła cztery butelki wina i puszki z piwem. O dziwo wszystko było zimne, więc pewnie znalazła wcześniej chwilę, żeby wstawić to do lodówki.
– Taki wyjazd trzeba odpowiednio uczcić laski! – zawołała wesoło.
Wszystkie jej zawtórowałyśmy.  
– A jak będziecie grzeczne, to na kolejną imprezę mam coś mocniejszego! – puściła do nas oczko i otworzyła puszkę z piwem.
     Dziewczyny też się poczęstowały, ale ja miałam ochotę na wino. Skoczyłam więc do kuchni po otwieracz. Przeglądałam szuflady i szafki, gdy usłyszałam za sobą głos Pauliny:
– Pomóc ci?
– O hej! – odpowiedziałam jej z uśmiechem. – Szukam korkociągu. Dawno nie piłam wina.
– Szukałaś tutaj? – wskazała na niewielką szafeczkę wiszącą nad stołem.
– Nie, tam nie szukałam, ale raczej wątpię, że…
– BINGO! – wykrzyknęła uradowana dziewczyna.
– No proszę, miałaś świetne przeczucie! – pochwaliłam ją.
– Wiesz, jak już tak chwilę rozmawiamy, to chciałam podziękować za zaproszenie… – zaczęła nieśmiało, patrząc mi prosto w oczy.
– Nie żartuj nawet. Tamta sesja była fantastyczna, a nie wzięłaś za nią nawet złotówki. Jakoś musiałyśmy ci się odwdzięczyć. Fajnie, że dałaś się namówić. Baw się dobrze i witamy w naszej paczce szalonych i zboczonych lasek! – położyłam dłoń na jej ramieniu i uśmiechnęłam się serdecznie. – Coś mi mówi, że świetnie do nas pasujesz.
– Tak uważasz? – spytała jakby nie do końca przekonana.
– Mylę się? – puściłam jej oczko.
Wyminęłam ją zgrabnie, zabierając z dłoni otwieracz do wina. Zalotnie kręcąc tyłkiem, skierowałam się w stronę wyjścia z domku.
– Nie… Raczej nie… Na pewno nie! – usłyszałam za sobą i uśmiechnęłam się do siebie.
     Dołączyłam na tarasie do rozmawiających i śmiejących się dziewczyn, a zaraz za mną przyszła Paulina. Miałam wrażenie, że po naszej małej pogawędce z każdą chwilą czuła się swobodniej w naszym specyficznym towarzystwie. Otworzyłam butelkę wina i nalałam do trzech kubków. Usiadłam obok Ani i wciągnęłam się w rozmowę, obserwując co jakiś czas każdą z dziewczyn. Wypity alkohol i zmęczenie podróżą szybko dały im się we znaki. Tuż po zmierzchu wszystkie zaczęły coraz częściej ziewać. Skończyło się piwo, a wina zostało raptem na pół kubeczka. Przekąski przygotowane przez Anię też wszystkie zniknęły. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie jadłyśmy obiadu.
– O Boże, przepraszam was! – aż wstałam zakłopotana.
– Co się takiego stało? – spytała zmieszana i zaniepokojona Ania.
– Nawet nie zrobiłyśmy obiadu ani kolacji! – wyjaśniłam.
– Daj spokój! – rzuciła wyraźnie podchmielona Magda.
– Ja tam głodna nie jestem… – wtrąciła Kasia.
– Ani ja! – odezwała się Monika.
– Jadłyśmy w pociągu – przyznała Paulina.
– Jak to w pociągu? – spytałam zmieszana.
– Zamówiłam kebaby z dowozem na jedną ze stacji – wyjaśniła Monia.
– Serio? – nie dowierzała Ania.
– Trzeba było widzieć minę dostawcy… – Kasia zaczęła się śmiać. – Aż się ślinił, jak w cztery odbierałyśmy zamówienie.
Parsknęłyśmy śmiechem i długo nie mogłyśmy się opanować.
– Ej no! Nie ma mu się co dziwić – powiedziała Ania. – Cztery skąpo ubrane laski odbierają wielkie i dłuuugie kebaby, a on mógł sobie jedynie popatrzeć i pomarzyć.
– Uważasz, że jesteśmy laski? – dopytywała się Magda.
– No jasne! – wtrąciłam. – Każdy by się ślinił na wasz widok.
– Nawet ty?
– Tak – odpowiedziałam bez namysłu.
     Przez krótką chwilę zrobiło się jakby lekko niezręcznie i atmosfera stała się napięta. Nagłe głośne ziewnięcie Kasi rozładowało wytworzone napięcie i znowu zaczęłyśmy się śmiać. Z każdą chwilą po dziewczynach było widać coraz większe zmęczenie. Nie było wyjścia. Musiałam podjąć „męską” decyzję.
– Dobra laski to idziemy spać! Jutro też jest dzień.
– Nie… Mamo… Jeszcze pięć minut… – z uśmiechem marudziła Monika.
Znowu na moment wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, ale dziewczyny po kolei przyznawały mi rację. Ziewały, przeciągały się, aż w końcu wstały, żeby posprzątać. Zajęło to raptem kilka minut, po czym każda po kolei poszła się umyć.
     Wylądowałyśmy z Anią same w naszej sypialni. Ubrania od tylu godzin bardzo nam ciążyły i szybko znalazły się na podłodze.
– Boże jak dobrze się rozebrać… – westchnęła moja dziewczyna.
– Jak dla mnie, to możesz tak chodzić cały czas – powiedziałam.
– W sukience bez bielizny?
– Nie, całkowicie nago – wyjaśniłam z uśmiechem.
– Jak ty to sobie niby wyobrażasz?
– Normalnie – posłałam jej zawadiacki uśmiech. – I z każdą chwilą jest coraz przyjemniej.
– Osz ty!
Ania rzuciła się na mnie i przewróciła. Położyła swoje nagie ciało na moim i zaczęłyśmy się całować. Dłonie błądziły po wszystkich najczulszych zakamarkach i sprawiały nam coraz więcej rozkoszy. Zaczęłyśmy ciężko oddychać i cichutko pojękiwać.
– Zrobię to… – zaczęła nieśmiało. – Jeśli wszystkie będziemy nago.
– W takim razie muszę coś wymyślić – powiedziałam i wpiłam się w jej usta ze zdwojoną siłą.
Kochałyśmy się jak szalone, zaspokajając potrzebę bliskości i czułości, aż w końcu zasnęłyśmy z wycieńczenia.
     Rano obudził mnie jasny błysk i dziwny dźwięk. Otworzyłam oczy. Leżałam naga w naszym łóżku obok również nagiej Ani. Prześcieradło, którym często się przykrywałyśmy, było zwinięte w nieładzie u naszych stóp. Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam czyjeś ramię znikające za uchylonymi drzwiami. Objęłam śpiącą jeszcze Anię i pocałowałam czule w policzek. Pogładziłam jej zgrabne ciało i dałam klapsa w jędrny pośladek.  
– A to za co? – spytała zaspana.  
– Za to, że cię kocham – odpowiedziałam i klepnęłam drugi pośladek.
– Mrrr… – zamruczała jak kotka i wypięła biodra w górę.
– Podoba się?  
– Jak wszystko, co mi robisz… – odpowiedziała zalotnie i znowu zamruczała.
– To zaraz zrobię ci śniadanie i kawę. Co ty na to?
– Pomogę ci…
– Jak chcesz…
     Pocałowałam ją w wypiętą pupę i wstałam z łóżka. Założyłam na siebie cienki, czarny szlafrok i wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho po schodach i weszłam do kuchni. Zobaczyłam stojącą tyłem do mnie Paulinę. Jedna jej ręka wyraźnie wykonywała szybkie ruchy w okolicy krocza, a druga trzymała aparat. Uśmiechnęłam się, doskonale wiedząc, na czym właśnie ją przyłapałam.
– O! Dzień dobry! – udałam, że dopiero weszłam.
Paulina aż podskoczyła przerażona i zamarła w bezruchu. Odwróciła się po chwili cała czerwona na twarzy i wyraźnie zdyszana. Zarumieniła się jeszcze bardziej, widząc, że to ja.
– Gosia, ale mnie przestraszyłaś! – starała się ukryć zakłopotanie, mając nadzieję, że niczego nie widziałam. – Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią.
– Może i bym spała, ale coś mnie obudziło… – zaczęłam tajemniczo i spojrzałam przenikliwie na dziewczynę.
– A co takiego? – udawała, że nie ma pojęcia, o czym mówię.
– Ładnie to tak robić komuś zdjęcia z ukrycia, gdy śpi?
– Ale… ale… Gosia… Ja… – próbowała się tłumaczyć, jakby myślała, że jestem na nią zła.
– A później je oglądać i masturbować się w samotności?
– Eee… Yyy… – nie wiem, czy było to możliwe, ale zaczerwieniła się jeszcze bardziej i spuściła wzrok.
     Zrezygnowana usiadła na krześle i wlepiła wzrok w blat stołu. Podeszłam wolnym krokiem, uśmiechając się coraz bardziej.
– Nie lepiej, gdy ten ktoś ci zapozuje tak, jakbyś tego chciała? – oparłam się o stół tuż przed nią.
W tej samej chwili niesforny szlafrok rozwiązał się i rozsunął delikatnie na boki. Wzrok dziewczyny szybko powędrował na odsłonięte piersi i cipkę. Wyglądała na zawstydzoną, a jednocześnie niesamowicie podekscytowaną. Jej usta poruszały się, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Cały czas wpatrywała się w moje wdzięki.
– Oczy mam nieco wyżej… – zażartowałam.
Zaskoczona Paulina przełknęła głośno ślinę i oblizała spierzchnięte usta.
– Przepraszam, ale jesteście takie piękne… – zaczęła się tłumaczyć. – Nie mogłam się oprzeć…
Patrzyła na mnie, nie umiejąc utrzymać kontaktu wzrokowego. Co chwilę jej uwaga skupiała się nieco niżej. Rozbawiła mnie ta sytuacja i totalnie rozłożyła na łopatki. Nawet gdybym chciała, nie mogłam być na nią zła. Z taką nieporadnością i urokiem walczyła, żeby nie zerkać na moje ciało, że aż się uśmiechnęłam. Byłam ciekawa, jak bardzo mogę sprowokować, bądź co bądź nową w naszym gronie dziewczynę. Nie wiedziała przecież, jakie miałyśmy już przygody.
     Postanowiłam nieco zaryzykować, licząc, że dzięki temu atmosfera w grupie zrobi się luźniejsza, a Paulina, jako nowa, poczuje się w pełni jedną z nas.
– Doszłaś? – spytałam czule.
– Co? – dziewczyna jakby nie dowierzała temu, co usłyszała.
– Pytałam, czy doszłaś?
– Ja… Nie! Dlaczego? Skąd? – wyraźnie plątał jej się język. – Widziałaś? Boże jak mi wstyd…
– Dlaczego? Przecież podniecenie jest czymś zupełnie normalnym… – tłumaczyłam spokojnym tonem.
–  Zaprosiłyście mnie, a ja takie rzeczy tu robię… – była wyraźnie załamana.
Pogłaskałam ją po policzku wierzchem dłoni.
– To nic złego. Pytam tylko, czy doszłaś?
– Nie… – szepnęła cicho i spuściła wzrok.
– To dokończ…
– Co? – znowu nie dowierzała.
– Przepraszam, że ci przerwałam – wyznałam szczerze. – Powinnaś dokończyć. Najlepiej teraz. Chciałabym popatrzeć.
– Ale… Ania… Dziewczyny… Tak tutaj? – była zmieszana i zaskoczona.
– Tak. Tutaj i teraz! – dopingowałam ją. – Jeśli chcesz, to mogę ci pozować… – zaproponowałam.
– Nie mówisz poważnie – popatrzyła na mnie podejrzliwie.
– Wręcz przeciwnie – zapewniłam ją. – Mówię bardzo, ale to bardzo poważnie… – puściłam oczko.
     Podeszłam do szafek kuchennych i stanęłam naprzeciwko wpatrującej się we mnie Pauliny. Rozchyliłam poły szlafroka na boki. Stanęłam na palcach i zwinnie posadziłam pupę na blacie, rozkładając szeroko nogi.
– Tak może być?
– Jesteś taka piękna… – skomplementowała moje ciało. – To znaczy… Tak, jest idealnie… – w dalszym ciągu była zakłopotana.
– To dobrze, bo ja też chcę popatrzeć…
– Na mnie? – spytała jakby z niedowierzaniem.
– Tak! – powiedziałam stanowczo. – Chcę patrzeć, jak dochodzisz!
– Ale…
– Żadne „ale”! Już!
Ton mojego głosu był stanowczy, może nawet zbyt ostry, jednak przyniósł skutek. Paulina usiadła w rozkroku i z coraz większym rumieńcem na twarzy, przesunęła obie dłonie w okolice swojego krocza. Zaczęła wolno masować wewnętrzną stronę ud, kierując palce w stronę luźnych szortów.
     Patrzyłam z coraz większą ciekawością i podnieceniem, jak niepewne drżące dłonie odsuwają materiał spodenek. Moim oczom ukazała się gładko wygolona, błyszcząca od soczków cipka. Już po chwili smukłe palce zaczęły prześlizgiwać się pomiędzy płatkami jej kobiecości. Ciche jęki wydobywające się spomiędzy rozchylonych, spierzchniętych warg, informowały mnie o coraz większej przyjemności, jaką odczuwała dziewczyna przede mną.
– Dojdź… – szepnęłam, posyłając jej uśmiech.
Nagle, jakby coś się w niej przestawiło, coś pozwoliło jej się wyzwolić z okowów wstydu i zakłopotania. Włożyła dwa palce jednej dłoni do wnętrza cipki, a drugą pocierała coraz szybciej nabrzmiałą łechtaczkę. Cały czas patrzyła wprost na mnie. Pożerała wzrokiem moje ciało. Niemal czułam jej dotyk na piersiach i wyeksponowanej kobiecości. Zaczynałam łączyć się z nią w tej wszechogarniającej przyjemności. Zanim jednak zdecydowałam się dołączyć na dobre i pójść na całość, to ciało Pauliny zaczęło się wić w dzikich spazmach. Jęknęła głośno i oddała się w objęcia obezwładniającego orgazmu. Ledwo usiedziała na krześle, gdy jej ciałem zawładnęła potężna fala ekstazy. Zagryzła wargi, żeby nie krzyczeć, ale uciekający w tył głowy wzrok zdradzał przyjemność, jaką dała jej ta chwila intensywnej zabawy.
     Jeszcze jakiś czas była pod wpływem rozkoszy. Siedziała lub może lepiej powiedzieć, że leżała z zamkniętymi oczami, ciężko oddychając. W końcu spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się ponownie zakłopotana i zasłoniła materiałem spodenek swoją cipkę.
– Lepiej? – spytałam zauroczona.
– Tak… – odpowiedziała nieśmiało. – Dziękuję…
– Nie dziękuj, tylko rób to, gdy tylko najdzie cię ochota. Jesteś piękna i zasługujesz na przyjemność, a w naszym gronie nie musisz się wstydzić.  
– Ale tak po prostu? A jak znowu mnie ktoś przyłapie?
– To nie przerywaj – wyjaśniłam, zeskakując z szafki. – Znamy się z dziewczynami bardzo dobrze i przeszłyśmy razem wiele. Chcemy, żebyś ty też czuła się z nami całkowicie swobodnie.
– To niby mam chodzić nago i dotykać się, gdy mam na to ochotę?
– A czemu nie? – spytałam, zawiązując szlafrok.
– Bo tak nie wypada?
– Przy nas wszystko wypada, a przede wszystkim wypada być sobą – wyjaśniłam. – Poobserwuj nas i sama zdecydujesz, zgoda? – wyciągnęłam do niej dłoń na znak umowy.
– Zgoda! – odpowiedziała entuzjastycznie i uścisnęła moją dłoń ręką, wilgotną jeszcze od jej soczków.
Oblizałam szybko palce po naszym kontakcie i się uśmiechnęłam. Dopiero wtedy do Pauliny dotarło, co zrobiła.
– Smaczna jesteś… – skomplementowałam smak i zapach jej miłosnego nektaru.
– Boże! Przepraszam! Tak mi głupio…
– Nie ma potrzeby, przecież mówię, że mi smakujesz – puściłam do niej oczko. – I chętnie jeszcze nie raz popatrzę na ciebie.
– Ja na ciebie też! – w końcu się uśmiechnęła.
     W tej samej chwili do kuchni weszła Ania. Ubrana w top i obcisłe kolarki rzuciła mi się na szyję i pocałowała w policzek.
– To gdzie ta kawa? – spytała, rozglądając się po kuchni.
– Przepraszam, ale pochłonęła nas rozmowa…
– Nawet wody nie wstawiłaś?
– Paulina zachwycała się pięknymi widokami, jakie tutaj są i jest gotowa wszystko to fotografować.
– Tak… Tak… Właśnie… Tu jest tyle do podziwiania! – ukryła zmieszanie słodkim uśmiechem.
– Nie dziwię ci się. Ja też jestem zauroczona tym miejscem – powiedziała Ania i wzięła czajnik, żeby wstawić wodę.
– Jeszcze raz dziękuję – powiedziała Paulina.
– Za co?
– Że mnie zaprosiłyście i mogłam tu przyjechać i oglądać to wszystko! – wyjaśniła dwuznacznie.
– Uwierz mi, że to dopiero początek i jeszcze wiele wrażeń i pięknych widoków przed tobą – powiedziała nieświadoma niczego Ania.
– Też jej tak mówiłam. Nie ma to, jak dać się porwać magii tego miejsca i widoków.
– I najważniejsze, to dać się wciągnąć – uśmiechnęła się moja dziewczyna.
– Lepiej bym tego nie ujęła – skwitowałam całą sprawę. – Sypana czy rozpuszczalna? – zwróciłam się do Pauliny.
     Kawę wypiłyśmy na tarasie, czekając, aż pozostałe dziewczyny się obudzą. Śniadanie w miłym towarzystwie zniknęło w okamgnieniu. Pozostało tylko zdecydować, co będziemy robić tego dnia. Było kilka pomysłów, ale w końcu zdecydowałyśmy się podzielić na dwie grupy. Paulina i Monika poprosiły mnie, żebym oprowadziła je po okolicy, natomiast pozostałe dziewczyny chciały skorzystać z pięknej pogody. Miały zamiar oddać swoje ciała w objęcia Słońca i jeziora, spędzając czas na niewielkim, drewnianym pomoście. Gdy wszystko zostało już ustalone, pozostało tylko odpowiednio się ubrać.
     Weszłyśmy z Anią do pokoju. Zaczęłam szukać czegoś w szafie, ale moja dziewczyna szybko mnie od niej odpędziła.
– Ej… Co jest? – spytałam lekko oburzona.
– Dzisiaj ja ci wybiorę, co masz założyć… – powiedziała tajemniczo, ale błysk w jej oku zdradzał niecne zamiary.
– No okej… Niech ci będzie… – zgodziłam się i usiadłam na brzegu łóżka w oczekiwaniu.
Ania przeglądała różne moje i swoje ubrania. W końcu odwróciła się z promiennym uśmiechem i rzuciła w moją stronę cienki kawałek materiału. Rozłożyłam złapaną część garderoby i popatrzyłam na Anię pytającym wzrokiem.  
– Serio?
– A dlaczego nie?
– Bo ledwo zakryje mi tyłek.
– No niestety nie mam nic krótszego… – odpowiedziała, udając zasmuconą.
– Dobra, niech ci będzie, choć pół majtek będzie mi widać! – zgodziłam się niechętnie, po czym wstałam i zrzuciłam z siebie szlafrok.
– A kto powiedział, że będziesz miała majtki? – spytała.
– Co?
– Nie pamiętam, żebym rzucała ci jakąkolwiek bieliznę – wyjaśniła spokojnym tonem, coraz szerzej się uśmiechając.
– Chyba nie myślisz… – zaczęłam, ale Ania przerwała mi, podchodząc bardzo blisko.
Jej ciało praktycznie stykało się z moim. Zwinna dłoń szybko znalazła się na mojej cipce i zaczęła ją energicznie pocierać.
– Myślę… – szepnęła i wsunęła dwa palce do mojego mokrego już wnętrza.
– Że?
– Że będzie mi bardzo miło, gdy będę miała świadomość, że spacerujesz po lesie w tylko w tej sukience…
Oparłam się o Anię i jęcząc coraz głośniej, pozwalałam się posuwać.
– Ale… Paulina… Monika… – z podniecenia nie umiałam zebrać myśli i sklecić choćby najprostszego zdania.
– Podoba mi się, jak jęcząc, wypowiadasz ich imiona… – powiedziała Ania i pocałowała mnie mocno.  
     Rozkoszną chwilę nasze języki splotły się w miłosnym uścisku. Co chwilę siłowały się w moich lub jej ustach, dostarczając niezliczonych bodźców. Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej kręciło mi się w głowie. Poczułam, że już dłużej nie wytrzymam i zbliża się cudowny orgazm.
– Dochodzę!
– Dojdź, jęcząc moje imię – poprosiła.
Nie musiała, bo często zdarzało mi się osiągać szczyt z jej imieniem na ustach.
– O taaak! Ania!
Tylko tyle, a może i aż tyle byłam w stanie z siebie wydobyć tuż przed tym, jak osunęłam się na łóżko i w objęcia orgazmu. Ania cały czas była przy mnie i patrzyła zauroczona na moje rzucone w wir przyjemności ciało. Położyła się obok mnie i czekała aż dojdę do siebie.  
     Po kilku minutach odzyskałam władze nad ciałem i przytuliłam Anię mocno do siebie tak, że jej głowa znalazła się dokładnie pomiędzy moimi piersiami.
– Dziękuję kochanie… – szepnęłam lekko zachrypniętym głosem.
– Nie dziękuj, tylko się ubieraj! – powiedziała, wyraźnie z siebie zadowolona.
– Jesteś pewna, że mam w tym iść?
– Zdecydowanie. I nie zakrywaj się za bardzo. Może dziewczynom uda się nawet coś zobaczyć – puściła do mnie oczko.
– Ale wiesz, że one będą dwie, a ja jedna, biedna i słaba?
– Wiem, dlatego cię przed chwilą przeleciałam, żebyś się do nich nie dobrała – pokazała mi język.
– Ja? Do nich? Za kogo ty mnie masz? Jestem ci absolutnie wierna. To prędzej one do mnie!
Na to już Ania nic nie odpowiedziała. Pocałowała mnie mocno i namiętnie jeszcze raz, po czym wstała. Bez słowa podeszła do szafy. Zdjęła z siebie ubranie i założyła skąpe bikini.
– Baw się dobrze! – posłała mi buziaka i puściła oczko, po czym zalotnie kręcąc pupą, wyszła z pokoju.
     Chwilę siedziałam naga na łóżku i zastanawiałam się, co tu właściwie przed chwilą zaszło. Ania rzadko bywa tak stanowcza. Nie miałam jednak argumentu, żeby postawić na swoim. Wzruszyłam tylko ramionami i zarzuciłam na siebie niebieską, zwiewną i zdecydowanie zbyt krótką sukienkę. Delikatny materiał otulił moje nagie ciało, ledwo zakrywając najintymniejsze miejsca. Nie dało się jednak nie zauważyć braku stanika. Mało tego, mogłam się założyć, że przy najmniejszym wietrze lub wchodząc na niewielkie wzniesienie, każdy idący za mną zobaczy absolutnie wszystko. Zdając się na łaską i niełaskę losu i pogody oraz mając w pamięci słowa Ani o dobrej zabawie, postanowiłam się tym aż tak bardzo nie przejmować. Na bose stopy założyłam białe adidasy i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
     Monika i Paulina już czekały na mnie na tarasie. Pierwsza miała na sobie niebieskie, jeansowe, krótkie ogrodniczki i czarną bokserkę z wyraźnie odznaczającym się stanikiem, a druga obcisłe legginsy i flanelową koszulę z wywiniętymi rękawami. Zaintrygowała mnie ilość rozpiętych guzików. Najwidoczniej wzięła sobie do serca to, co mówiłam jej rano i postanowiła wyluzować i  dać się porwać chwili, bo doskonale było widać pod koszulą granatowy, koronkowy stanik. Oczy obydwu dziewczyn zrobiły się zdecydowanie większe, a uśmiechy szersze, gdy mnie zobaczyły. Na ramieniu blondynki od razu dostrzegłam przewieszony aparat fotograficzny.
– Masz zamiar robić zdjęcia? – spytałam, totalnie ignorując ich reakcję.
– Liczę, że uda mi się wypatrzeć coś ciekawego – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
– A ty, po co wzięłaś plecak? – zwróciłam się do Moniki.
– Jak się idzie do lasu, to dobrze mieć ze sobą kilka rzeczy – wyjaśniła, przypominając mi o swoich survivalowych zainteresowaniach.
– To idziemy?
– Prowadź! – powiedziały chórkiem.
     Zgrabnie wyminęłam je i zeszłam po schodkach. Ruszyłam przodem trasą, którą rok wcześniej przeszłyśmy z Anią. Starałam się nie myśleć o tym, że poza butami i sukienką nie mam na sobie nic, ale z każdym krokiem cała sytuacja zaczynała działać na mnie coraz bardziej. Musiałam wspiąć się na wyżyny mentalne, żeby jakkolwiek móc zapanować nad pobudzonym umysłem i ciałem. Pomogło mi odrobinę to, że przed wejściem do lasu zerknęłam w stronę jeziora i zobaczyłam opalające się na pomoście dziewczyny. Machały do nas, więc im odmachałyśmy, po czym zniknęłyśmy wśród drzew.
     Spacer zajął nam prawie cały dzień. Głównie dlatego, że bardzo często zatrzymywałyśmy się, żeby Paulina mogła zrobić zdjęcie. Prosiła też nas niejednokrotnie, żebyśmy jej pozowały. Przez pewien czas udawało mi się ukrywać przed towarzyszkami braki w garderobie, ale napotkane przeszkody oraz niesforne podmuchy wiatru bezlitośnie zabawiały się zbyt krótką sukienką i moim coraz bardziej rozgrzanym ciałem. Przez cały ten czas żadna z dziewczyn nawet nie wspomniała, że doskonale o wszystkim wiedzą i niejednokrotnie widziały mój coraz bardziej błyszczący od soczków skarb lub niczym nieokryte pośladki. Monika nie wytrzymała, dopiero gdy zbliżałyśmy się do domku i słyszałyśmy już z oddali głosy pozostałych dziewczyn.
– Nie wiem, po co w ogóle wkładałaś tę sukienkę.
– Nie rozumiem…
– Gdybyś ją zdjęła, to byłoby milej – dodała.
– Miałabym iść na spacer nago?
– Mówisz tak, jakbyście wtedy z Anią tak nie szły… – trafnie zauważyła Monika, przypominając mi pierwszy pobyt w tym miejscu z moją dziewczyną.
– Zdjęcia byłyby jeszcze lepsze… – rozmarzyła się Paulina.
– Faktycznie zdarzyło mi się raz… ale to nie znaczy, że jest to dla mnie norma – wyjaśniłam. – Ja też się wstydzę…
– Wiemy, było widać – powiedziała z uśmiechem.
– Aż tak bardzo?
– Później pokażę ci zdjęcia – puściła do mnie oczko.
– Ja też chcę zobaczyć! – domagała się Monika.
– Jeszcze się mało napatrzyłaś?
– Na twoje ciało? No jasne, że chciałabym więcej!
– Zawsze możesz się przy nas rozebrać… – kusiła mnie Paula.
– Choćby teraz… – zaczęła naciskać Monia, mierząc mnie wzrokiem.
– Umówmy się, że będę chodziła nago, jeśli wszystkie zrobicie to samo – zaproponowałam, stając przed nimi z zaplecionymi na wysokości piersi rękami.
– Jeśli Magda dzisiaj znowu przyniesie alkohol, to kto wie… – tajemniczo odpowiedziała szatynka.
– Kto wie… – zawtórowała jej z uśmiechem Paulina.
     Do domku wracałyśmy, śmiejąc się głośno i wspominając kilka wspólnych przygód. Nasza pani fotograf tylko słuchała, bo przecież był to jej pierwszy wyjazd w tak zwariowanym towarzystwie. Widziałam na jej twarzy zdumienie, niedowierzanie i coraz większe podniecenie. Na delikatnej buzi nie dało się ukryć wielkich czerwonych wypieków. Oprócz głosów dobrze bawiących się dziewczyn usłyszałyśmy skoczną muzykę. Widocznie opalanie i pluskanie w jeziorze im się znudziły, bo imprezowały bez nas w najlepsze.  
     Zaczęłam wchodzić po drewnianych schodkach i dopiero wtedy zorientowałam się, że dziewczyny celowo puściły mnie przodem, żeby móc jeszcze raz przyjrzeć się mojemu gołemu tyłkowi. Postanowiłam dać im mały pokaz na koniec spaceru. Stanęłam na środkowym stopniu w lekkim rozkroku, wypięłam się w ich stronę, a dłońmi rozchyliłam mocno pośladki. Chwilę wytrwałam w takiej pozycji, po czym ruszyłam dalej z podciągniętą sukienką, mocno kołysząc biodrami. Materiał puściłam, dopiero gdy weszłam na taras. Usłyszałam za sobą głośne westchnięcie i jęk zawodu, że przedstawienie dobiegło końca.
– O! Zobaczcie, kto w końcu wrócił! – krzyknęła rozbawiona Ania, gdy tylko mnie zobaczyła.
Podbiegła na boso i rzuciła mi się na szyję, mocno i namiętnie całując. Było to bardzo przyjemne, zwłaszcza po takim spacerze, który rozpalił niektóre miejsca mojego ciała do czerwoności.
– Ile wypiłyście? – spytałam, wyczuwając woń alkoholu.
– Odrobinkę! – odpowiedziała Ania.
– Może ciut mniej… – radośnie zaszczebiotała rozbawiona Kasia.
– A może odrobinę więcej… – przyznała poważnie Magda, po czym parsknęła śmiechem.
     Postanowiłam nie drążyć dłużej tematu. Z zastawionego stolika wzięłam lampkę i nalałam do niej wina. Usiadłam obok Ani i upiłam łyk. Po tak gorącym spacerze chłodny trunek był ukojeniem dla ciała i umysłu. Paulina i Monika wzięły po piwie i zajęły miejsca obok siebie na dwóch ogrodowych fotelach. Z upływem czasu rozmowa coraz bardziej się kleiła, a atmosfera rozluźniała. W końcu lekko podchmielona Ania nie wytrzymała i zapytała:  
– Jak tam spacer? Widziałyście coś ciekawego?
– No powiem ci, że było wiele pięknych rzeczy i miejsc… – odezwała się Paulina i puściła do mnie oczko.
– Niektóre przeszły nasze najśmielsze oczekiwania! – dodała Monika.
– A wy co robiłyście? – starałam się zmienić temat.
Na twarzy Ani pojawiły się wyraźne rumieńce. Oblizała spierzchnięte usta i przeczesała dłonią włosy. Zdążyłam już ją na tyle poznać, że wiedziałam, że to objaw lekkiego zdenerwowania albo podniecenia.
– W sumie to najpierw się opalałyśmy… – zaczęła.
– Ale w końcu nam się znudziło, więc razem z Kasią wciągnęłyśmy Anię do wody – pochwaliła się Magda.
– A jak się zmęczyłyśmy, to wyszłyśmy znowu się poopalać i ogrzać – dodała Kasia, wyszczerzając w uśmiechu rząd białych zębów.
– To, co było takiego pięknego na tym spacerze? Zrobiłaś jakieś zdjęcia? – teraz to Ania wyraźnie starała się zmienić temat.
– Ooo… Całe mnóstwo, a jedno lepsze od drugiego – chwaliła się Paulina. – Kilka razy naprawdę zaparło mi dech w piersiach.
– No, mnie też! – przytaknęła szybko Monika.
– Mogę zobaczyć zdjęcia? – wtrąciła Magda.
– Później wam pokażę – ucięła szybko temat blondynka. – Lepiej powiedzcie, dlaczego zaczęłyście imprezę bez nas?
– Musiałam się napić czegoś zimnego – Pospiesznie tłumaczyła Ania.
– W sumie wszystkie musiałyśmy ochłonąć, a że piwo było najzimniejsze, to wybór był dość oczywisty – wyjaśniła Magda.
     Przez kolejną chwilę nie słyszałam, o czym dziewczyny rozmawiały, bo musiałam wejść do domku i skorzystać z toalety. Gdy wróciłam i znowu usiadłam obok Ani, tą dziwnie się we mnie wpatrywała.
– Coś się stało? – spytałam.
– Podobał ci się spacer? – zapytała szeptem.
– Wiesz, że tak.
– Widziały? – dopytała z rumieńcem na twarzy.
– Tak.
– Dotykały?
– Nie! – Odpowiedziałam stanowczo – czekałam na twoje paluszki…
– Ja bym się nie umiała powstrzymać – wyznała na ucho, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Poczułam nagłe uderzenie gorąca. Puls mocno mi przyspieszył, a oddech momentalnie stał się płytszy.
– Nawet przy innych?
– Tak… – odpowiedziała nieśmiało.
– I właśnie za to cię tak bardzo kocham! – uśmiechnęłam się prowokacyjnie.
– Ja ciebie też! – rzuciła mi się na szyję.
     Zaczęła mnie całować tak intensywnie, że na początku nie nadążałam z oddawaniem pocałunków. Dopiero po chwili udało mi się dopasować do nadawanego przez Anię rytmu. Poczułam jej dłoń na swoim udzie. Pogłaskała po zewnętrznej stronie i zaczęła przesuwać ją nieco wyżej. Spojrzałam jej w oczy.  
– Dziewczyny patrzą… – szepnęłam, rozglądając się po twarzach koleżanek.
– Niech patrzą! – stwierdziła Ania. – Chcę cię tu i teraz…
– Kochanie…
Jęknęłam, gdy jej dłoń wślizgnęła się pod krótką sukienkę i od razu wsunęła do mojej cipki dwa palce. Odruchowo rozłożyłam nogi szeroko, żeby ułatwić jej dostęp. Teraz już brak majtek nie był tajemnicą ani niedogodnością. Czułam, że wszystkie oczy momentalnie zwróciły się na nas i na to, co Ania wyczynia pomiędzy moimi nogami. A była w tym naprawdę cudowna. Już po chwili miałam problem z łapaniem oddechu. A jej wciąż było mało. Złapała za dół sukienki i bezceremonialnie ściągnęła mi ją przez głowę. Byłam teraz zupełnie naga, a Ania uklęknęła przede mną, mocno rozsunęła nogi i przysunęła twarz do mojej kobiecości. Zaczęła intensywnie pracować językiem i wargami. Lizała, pieściła, ssała łechtaczkę. Mogłam tylko szaleć i jęczeć z rozkoszy. Byłam całkowicie bezbronna i zdana na jej łaskę lub niełaskę. Z przymkniętymi oczami oddawałam się jej w obecności naszych zwariowanych przyjaciółek.
     Jakież było moje zdziwienie, gdy na chwilę otworzyłam oczy. Na drugiej ogrodowej sofie, naprzeciwko nas Magda ssała i lizała nagie piersi Kasi, jednocześnie masując jej cipkę ręką wsuniętą pod strój kąpielowy. Palcami drugiej dłoni sama robiła sobie dobrze, a dół od bikini leżał na podłodze tarasu. Przekręciłam nieco głowę i zobaczyłam półnagą Paulinę z dłonią w legginsach. Rozpięta koszula i stanik (z zapięciem z przodu) już nie zakrywały jej delikatnych, okrągłych piersi o różowych, sterczących sutkach. Obok niej, na drugim fotelu niecierpliwie wierciła się Monika, muskając swoje piersi przez ubranie i zaciskająca mocno nogi. Nagle spojrzała na koleżankę i coś w niej pękło. Wstała, rozpięła ogrodniczki, które po zsunięciu z bioder opadły na podłogę. Za chwilę dołączyły do nich majtki, a zaraz potem koszulka i stanik. Po raz pierwszy mogłam w całej okazałości podziwiać jej wyrzeźbione na siłowni, jędrne ciało. Zupełnie naga podeszła do pieszczącej się blondynki i stanęła w rozkroku. Złapała zdezorientowaną dziewczynę za głowę i przycisnęła do swojej cipki. Ta była tak zaskoczona, że dopiero po chwili zrozumiała, co ma robić. Nawet na moment nie przestając się pieścić, zaczęła lizać wejście do jaskini rozkoszy Moniki.
– Ooo… Taaak… – mruczała szatynka z zadowoleniem, ugniatając jędrny biust i trzymając swoją kochankę za głowę.
     Wróciłam do obserwowania Magdy i Kasi. W międzyczasie rozebrały się i położyły na sobie w pozycji 69. Z zapałem pieściły wzajemnie cipki, używając języków, warg oraz palców obu dłoni. Dłużej nie byłam już w stanie się skupić na tym, co działo się dookoła, bo starania Ani z każdą chwilą przybliżały mnie do kolejnego tego dnia spełnienia. Posuwała mnie trzema palcami, idealnie pieszcząc moje najczulsze punkty. Gdy tylko wyczuła, że moje ciało się rozluźniło, to dołożyła kolejny palec, aż w końcu triumfalnie wcisnęła do mojej cipki całą dłoń. Zawyłam z rozkoszy i doszłam, wijąc się pod wpływem jej dotyku. Nie przestawała mnie posuwać w szalonym tempie, dopóki nie doszłam kilka razy z rzędu. Moje zmysły szalały, a ja krzyczałam na całe gardło i prawie traciłam przytomność. Z mojej dziurki tryskały co chwilę soczki, obficie mocząc klęczącą przede mną dziewczynę, która wytrwale, z szerokim uśmiechem na ustach, robiła mi takie cuda.
     W końcu zwolniła wyraźnie zmęczona, a po chwili przestała poruszać dłonią w moim wnętrzu. Wysunęła ją i zaczęła oblizywać. Poczułam ogromną pustkę w środku, ale było mi cudownie. Obezwładniający orgazm trzymał mnie mocno w swoim uścisku. Zupełnie bez sił, patrzyłam, jak ta piękna dziewczyna zachwyca się smakiem moich płynów, zachłannie czyszcząc z nich swoją dłoń. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiła to wszystko przy naszych znajomych, a na dodatek, że wywołało to aż taką ich reakcję.  
     Do moich uszu zaczęły dobiegać piski i jęki pozostałych dziewczyn. Rozejrzałam się uważnie dookoła. Kasia właśnie wiła się z rozkoszy, przeżywając, kolejny już orgazm, co bardzo cieszyło pieszczącą ją Magdę. Na fotelu, gdzie Paulina kochała się z Moniką, też nadszedł piękny finał. Całujące się dziewczyny, ocierały się o siebie piersiami, intensywnie ruszając dłońmi w okolicach cipki partnerki. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc zadowolenie i relaks na twarzach dziewczyn. Widocznie nagromadzone emocje musiały w końcu znaleźć ujście, a Ania rozbierająca mnie i klękająca pomiędzy moimi nogami musiała być tą kroplą, która przepełniła kielich. Przeczuwałam od kilku spotkań, że sytuacja zmierzała w taką stronę i całe szczęście stało się to na wyjeździe, gdzie mogłyśmy być w stu procentach sobą.
     Ania usiadła obok mnie i przytuliła się mocno. Zaskoczona przenosiła wzrok od jednej pary dziewczyn do drugiej. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało i czego teraz była świadkiem. Paulina i Monika, zziajane po orgazmach, odpoczywały wtulone w siebie na jednym fotelu. Głaskały się po piersiach, patrząc na siebie maślanymi oczami. Magda i Kasia z trudem łapały oddech po rozkoszy, jaką wzajemnie sobie dały. Leżały obok siebie z szeroko rozłożonymi nogami, jakby potrzebowały ostudzić rozgrzane do czerwoności cipki. Ciała wszystkich dziewczyn lśniły od potu i soczków, a w powietrzu unosił się obezwładniający zapach zaspokojonych ciał i miłości.
     Do końca tego dnia praktycznie nie rozmawiałyśmy ze sobą. Wszystkie miałyśmy świadomość, że właśnie przełamałyśmy ostatnie tabu, które do tej pory było między nami. Zdawałyśmy sobie sprawę, że coś się zmieniło i nasza znajomość już nigdy nie będzie taka sama. Na razie wszystko wskazywało na to, że mogła być lepsza, ale tylko czas pokaże, jak będzie naprawdę. Nawet nie sprzątnęłyśmy po imprezie. W parach, w których niedawno się pieściłyśmy, poszłyśmy do pokojów. Ja i Ania kochałyśmy się jeszcze długo, słysząc co chwilę zza drzwi jęki i piski zabawiających się ze sobą koleżanek. Te odgłosy bardzo nas podniecały i dawały siłę i zapał do dalszych zabaw. Zasnęłyśmy z wycieńczenia, wtulone w siebie i cudownie zaspokojone.
     Następnego ranka wstałam wcześnie do ubikacji. Nie chciało mi się ubierać. Gdy wychodziłam z łazienki, spotkałam Magdę. Też była naga. Uśmiechnęła się do mnie i przywitała buziakiem prosto w usta, muskając opuszkami palców moją pierś. Zaskoczyła mnie, ale było to na tyle miłe, że nie oponowałam, a wręcz zapragnęłam oddać króciutki pocałunek i poczuć bardziej jej dłoń.
– Dzień dobry! – powiedziała uradowana, gdy nasze usta się rozłączyły.
– Cześć… – odpowiedziałam. – Podoba mi się twój strój.
– A mnie twój… – odwzajemniła komplement, ściskając mocniej moją pierś.
– Cześć laski! – usłyszałyśmy głos Moniki i spojrzałyśmy na schodzącą do nas dziewczynę.
Też nie miała nic na sobie, a jej spore piersi cudownie podskakiwały przy każdym kroku.
– Widzę, że założyłaś dzisiaj to samo, co my – zażartowałam.
– Chyba nie ma sensu już dłużej się przed sobą zakrywać – zauważyła, po czym dała mi i Magdzie słodkiego buziaka, łapiąc nas obie za pośladki.
– Masz całkowitą rację! – zgodziła się z nią brunetka.
Zgrabnie wyminęła nas obie i wślizgnęła się do łazienki bez kolejki.
– Ej! – oburzyła się Magda. – Teraz była moja kolej!
– No to chodź! – zaprosiła ją z uśmiechem Monika.
     Drzwi uchyliły się na moment, który wystarczył, żeby Magda weszła do środka. Ja postanowiłam się ulotnić, póki jeszcze mogłam nad sobą zapanować. Uśmiechnęłam się, wspominając ich apetyczne ciała i wróciłam grzecznie do pokoju. No może nie tak grzecznie, bo gdy tylko zobaczyłam nagą, śpiącą Anię, to nie mogłam się powstrzymać. Założyłam straplessa, który zdążył się już stęsknić za naszymi dziurkami. Uklęknęłam na łóżku, tuż przy głowie mojej dziewczyny i zaczęłam ją nim delikatnie głaskać po twarzy. Dotykałam jej nosa, policzka, warg, aż w końcu zaczęła się budzić. Gdy ziewnęła, nie miałam najmniejszych skrupułów, żeby wsadzić jej sztucznego penisa głęboko do ust. Momentalnie otworzyła szeroko oczy i przez chwilę miałam wrażenie,<

Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

Małgorzata

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *