Dawno, dawno temu… w średniowiecznym Paryżu, na wysokiej wieży majestatycznej katedry Notre Dame, żył młody dzwonnik o imieniu Quasimodo. Miał zgarbione plecy, jedno oko większe od drugiego i rudawe włosy. Największą odmiennością był jego ogromnych rozmiarów fiut. Miał duże jądra, grubego człona i dużą główkę. Ale za tym nietypowym wyglądem kryło się najdelikatniejsze serce w całym Paryżu. Od dziecka był więziony w wieży przez surowego sędziego Frollo. Zawsze mówił o sprawiedliwości, choć sam był pełen nienawiści.
– Quasimodo, świat na dole jest niebezpieczny dla kogoś takiego jak ty. Tylko tutaj jesteś bezpieczny. – mówił Frollo swoim lodowato spokojnym głosem.
– Ale mistrzu Frollo, czy mogę choć raz zobaczyć Święto Głupców? – błagał Quasimodo.
– Nie! – warknął Frollo, jego twarz wykrzywiła się z gniewu. – Ludzie cię nie zaakceptują. Jestem jedyną osobą, która cię kocha.
Mimo zakazu, kamienne gargulce Hugo, Victor i Laverne – jedyni przyjaciele Quasimoda, którzy ożywali tylko dla niego, zachęcały go do wyjścia. W końcu Quasimodo zebrał się na odwagę i po raz pierwszy opuścił mury katedry.Na Święcie Głupców pojawiła się Esmeralda. Miała długie, czarne kręcone włosy, zielone oczy pełne współczucia i nosiła kolorową cyganskę sukienkę. Miała ciemniejszą karnację. Była tancerką, ale przede wszystkim miała odważne serce i nie tolerowała niesprawiedliwości. Tańczyła przed znajdującym się na honorowym miejscu, Frollem. Nie wstydziła się niczego. Jej ruchy były pełne gracji. Kręciła swoim tyłkiem na oczach całego Paryża. W końcu poszła krok dalej. Powoli zaczęła ściągać z siebie ubrania. Najpierw opuściła górę swojej sukienki, ukazując swoje piersi. Jej piersi były średniej wielkości, miejscami krągłe z ciemnymi sutkami. Objęła je rękami, ściskając. Lud westchnął z wrażenia. Frollo udawał obrzydzenie, jednak zaciekawił go widok Esmeraldy. Ona obróciła się wokół własnej osi. W końcu zdjęła całą suknię. Stała mając na sobie jedynie bieliznę. Zakręciła tyłkiem kilka razy. W końcu dotknęła swoich pośladków i uderzyła się w jeden z nich. Tłum gwizdał z aprobatą. Esmeralda zdejmując swoją bieliznę, pokazała wszystkim swój jędrny tyłek oraz lekko owłosioną cipkę. Nie kryła się już kompletnie z niczym. Każdemu mieszkańcowi Paryża podobało się jej przedstawienie. Frollo próbował zachować twarz, jednak w jego spodniach jego kutas stanął na baczność. Wśród tłumu ludzi był Quasimodo ubrany w szatę z kapturem, aby zakryć wygląd. Esmeralda mu się spodobała. Gdy się ubrała zeszła już ze sceny. Następnie odbył się wybór Króla Błaznów. Esmeralda wciąga Quasimoda na scenę, gdzie z przerażeniem odkrywa, że ten jako jedyny nie nosi kostiumu. Mimo to Quasimodo dzięki swej brzydocie zostaje wybrany Królem Błaznów. Tłum najpierw oklaskiwał Quasimoda, myśląc, że jego wygląd to maska. Gdy odkryli prawdę, zaczęli go obrzucać kamieniami i jedzeniem. Strażnicy związali go niczym łotra.
– Przestańcie! To człowiek, nie zwierzę! – zawołała, stanąwszy między Quasimodem a tłumem. Uwolniła Quasimoda z pęt i podała mu wodę swoimi delikatnymi dłońmi.
– Dziękuję. – wyszeptał, patrząc na nią z wdzięcznością, jakiej nigdy wcześniej nie czuł.
– Jak możesz na to pozwalać diakonie! Jesteś aż tak bezduszny.
– Jak śmiesz ty zgorszycielko. Aresztować ją! – rozkazał Frollo, pełen gniewu.
Kapitanem gwardii był Febus. Choć był wojownikiem, miał dobre serce. Frollo nakazał mu złapać Esmeraldę, lecz Febus oczarowany jej pięknem, dał jej uciec. Pomoc w ucieczce zaoferował jej Quasimodo. Zaprowadził cygankę do wnętrza Notre Dame. Dzięki czemu nie mogła zostać aresztowana. Esmeralda zaprzyjaźniła się z Quasimodo.
– Dziękuje ci że mnie uratowałeś. – powiedziała, podchodząc bliżej Quasimodo.
– To ja ci powinienem dziękować. Za to że mnie wcześniej ocaliłaś przed tłumem.
– Nie powinni cię tak traktować.
– Nic dziwnego. Jestem potworem. – powiedział Quasimodo spuszczając głowę.
– Nie jesteś potworem, Quasimodo. Dla mnie jesteś najpiękniejszy. – powiedziała Esmeralda dotykając dłoni Quasimodo.
– Dziękuje ci…
– I przyznam…mi się twój wygląd podoba.
Wtedy Esmeralda pocałowała Quasimodo. Szybko z wrażenia jego kutas zaczął się prężyć. Zaciekawiona cyganka dotknęła go i po chwili wyciągnęła. Rozszerzyła oczy gdy zobaczyła jego ogromnego kutasa. Dotykała go po całości, uważnie sprawdzając.
– Ohh…Quasimido…
– Wiem…nie jest jak u normalnych ludzi.
– Zdecydowanie. Ale to wcale nie jest wada.
Po tych słowach Esmeralda włożyła jego kutasa do ust. Delikatnie zaczęła go ssać i pieścić językiem. Dzwonnikowi się to bardzo spodobało. Esmeralda była zafascynowana jego wielkością. Połykała go w całości. Poruszała głową w górę i w dół. Ledwo mieścił się jej w ustach. Był bardzo duży. Pieściła językiem delikatnie jego nabrzmiałą główkę. Masowała też rękami jego duże jądra. Wsadziła go sobie do gardła. Jego kutas ją rozpychał, a ona się nim dławiła. Jej usta poruszały się na jego kutasie, przez co Quasimodo już nie wytrzymał i wystrzelił nasienie prosto do ust Esmeraldy. Ona ledwo mieściła wszystko w ustach. Trochę spłynęło jej po brodzie. Jednak ledwo połknęła wszystko. Następnie wyjęła go z ust.
– Ohh…chyba jeszcze nie robiłeś tego z kobietą, co?
– N…nie. – odpowiedział niepewnie Quasimodo.
Esmeralda uśmiechnęła się i zachęcona widokiem stojącego kutasa Quasimodo, zaczęła się rozbierać. Gdy wszystko zdjęła, była przed nim całkiem naga. Dzwonnik przyglądał się jej jędrnym, krągłym piersiom i pięknej cipce. Spowodował u niego niezwykłe pragnienie. Cyganka położyła się na plecach.
– Chodź więc tutaj… – mówiła, rozchylając nogi.
Quasimodo pochylił się i zaczął zlizywać soczki z jej cipki. Jego język ssał jej łechtaczkę. Esmeralda zaczęła jęczeć.
– Ohhh…O tak…
Bardzo jej się to podobało. Zaczęła masować swoje piersi z przyjemności. Język Quasimodo był nieziemski. Czułą go wszędzie. Ten ssał ją i pieścił.
– No dobrze…chodź teraz.
Esmeralda przybliżyła jego fiuta do swojej cipki. W końcu włożyła do środka. Jęknęła, a po chwili dzwonnik wszedł w nią mocno. Zaczął poruszać się w jej cipie.
– Ohhh…jest taki duży…ooooggghh…
Quasimodo zaczął przyspieszać i coraz mocniej poruszał się w środku cipki. Rękami dotykał jej piersi. Zaczął je też lizać. Kutas wchodził głęboko. Był duży i gruby, przez co Esmeralda czuła jak ją cały wypełnia.
– Oooooggghhh…oooo…
Była bardzo podniecona. Quasimodo podniósł jej nogi do góry. Mocniej w nią wchodził. Jego kutas całą ją wypełniał. Po jakimś czasie Esmeralda się tyłem do niego. Quasimodo wszedł w nią znowu, a ta krzyczała z rozkoszy.
– Ooooggghhh…oooooggghh…
Głośno jęczała i krzyczała. Dzwonnik nie poprzestawał ją posuwać. Mocno chwycił za pośladki i trzymał je. Była już blisko. W końcu zadrżała cała, a jej tyłek zaczął się trząść.
– Ooooghhh…
Wtedy pchnął ostatni raz i doszedł w jej środku. Jego nasienie zaraz zaczęło ją wypełniać. Wyszedł w końcu z niej, a Esmeralda próbowała dojść do siebie.
– Ohh…Quasimodo…jesteś lepszy niż ktokolwiek.
Quasimodo uśmiechnął się na to zdanie szeroko. Spędzał teraz czas w katedrze razem z Esmeraldą. Pewnego dnia natknął się na Febusa rozmawiającego się z Esmeraldą. Widział jak dwójka ma się ku sobie, co powoduje u niego smutek. W końcu Esmeraldzie udało się wymknąć się z katedry. Frollo nakazuje przeszukać Paryż w poszukiwaniu Esmeraldy. Sam zaczyna czuć pożądanie do niej. Chcę żeby była jego, inaczej spłonie na stosie. Frollo jest bezduszny dla cyganów i nie zawaha się przed niczym, by znaleść Esmeraldę. Rozkazał spalić młyn podejrzewając młynarza o ukrywanie cyganów. Febus był wstrząśnięty okrucieństwem rozkazów diakona.
– To tylko niewinni ludzie. Są tam dzieci! – protestował Febus, patrząc na płonący dom.
– Nieposłuszeństwo? Strażnicy, aresztować go! – syknął Frollo, rozkazując.
Febus jednak zdołał zbiec, jednak został ranny. Uratowała go Esmeralda. Ukryła rannego kapitana w katedrze, gdzie Quasimodo zgodził się im pomóc, choć serce pękało mu z zazdrości. Między Febusem i Esmeraldą rodziło się coś głębszego.
– Dlaczego mnie ocaliłaś?
– Bo nie jesteś taki jak inni. Jak Frollo. Jest w tobie coś więcej.
Ich twarze były blisko siebie. W końcu się pocałowali. Za namiętnością poszło coś więcej. Esmeralda pomogła Febusowi ściągnąć jego spodnie. Jego kutas już zaczął twardnieć. Nie był taki jak Quasimoda, ale równie duży. Esmeralda pochyliła się i wzięła kutasa w usta. Ssała go, przesuwając usta wzdłuż całej długości kutasa. Następnie połknęła go w całości do gardła. Poruszała głową w górę i w dół. Febus odczuwał błogą przyjemność. W końcu wyjęła go z ust. Weszła całkiem na łóżko. Zdjęła z siebie swoją suknie, zostając całkiem naga. Pochyliła się do Febusa i przysunęła piersi do jego twarzy. Febus od razu wziął jej sutki w usta. Ssał je zachłannie, rękami też ściskając piersi. Bardzo pragnął Esmeraldy. Lizał po jej kształtnych piersiach. Wtedy nagle odsunęła się od niego i okrakiem usiadła nad jego twarzą, przywierając cipkę do jego ust. Ocierała się wargami cipki o jego usta. Zachłannie lizał językiem w środku jej pochwy. Esmeralda odczuwała niezwykłą przyjemność, co pokazywała jęcząc z rozkoszy. Już nie mogła czekać. Zeszła z jego twarzy i przeniosła się na jego kutasa który ocierał się o jej cipkę.
– O tak…pragnę cię Esmeraldo. – powiedział Febus.
– Mmmmmmm…oooohh… – zamruczała Esmeralda gdy wbiła cipkę na jego fiuta.
Zaczęła się na nim poruszać. Ściskał jedną dłonią pierś. Posuwał w nią w jej cipkę, a ona nabijała się swoimi kształtnymi pośladkami. Każdemu pchnięciu towarzyszyły jęki rozkoszy. Podskakiwała na fiucie chcąc, osiągnąć przyjemność. Febus poruszał biodrami pomagając jej w tym.
– Ooooooogggghhhh…oooooggghhh…aaaaagghhh…
Esmeralda zaczęła się cała trząść i głośno jęczeć. Była cała spocona i mokra. Po jakimś czasie przekręciła się plecami do Febusa. Ponownie ją mocno posuwał. Jej tyłek poruszał się górę i w dół powodując klaśnięcia. Kutas wypełniał ją do końca. Trudno było jej się opanować. Jęczała z doznawanej rozkoszy. Następnie opadłą na Febusa. Ten już nie odczuwał tego że był ranny. Skupił się na lepszej przyjemności. Mocno chwycił jedną ręką za piersi, a drugą zszedł na dół pocierając jej cipkę. Esmeralda czuła że zaraz osiągnie spełnienie. Przekręciła głowę w bok, całując się z Febusem. On także czuł że jest blisko.
– Ohhhhh….oooooogghhh…
Febus przyśpieszył ruchy bioder i wystrzelił prosto do jej cipki Esmeraldy. Cyganka głośno dyszała leżąc tak chwilę. Po czasie zeszła z Febusa i położyła się obok.
– Jesteś niezwykła Esmeraldo. Kocham cię.
– Ja ciebie też, Febusie. – po czym razem się pocałowali.
Quasimodo ukradkiem ich obserwował. Jego kutas stał od samego patrzenia. Czuł też smutek, że Esmeralda kocha Febusa. Jednak starał się to zaakceptować i być przyjacielem. Zarówno dla niej jak i Febusa.Frollo, którego zimna natura ustąpiła miejsca szalonej obsesji na punkcie Esmeraldy, przeszukiwał cały Paryż. W końcu Frollo dopada wszystkich. Więzi Esmeraldę w lochach gdzie czeka na spalenie na stosie. Frollo przyszedł do jej celi i przycisnął ją do ściany.
– Będziesz moja albo spłoniesz jako czarownica!
– Nigdy nie będę twoja! – odparła dzielnie, a jej oczy płonęły odwagą mimo strachu.
– W takim razie zaraz poczujesz co znaczy sprzeciw wobec mnie. Zmuszę cię byś była moja.
– Nie! – krzyczała Esmeralda.
Frollo zmusił ją aby uklęknęła przed nim, po czym rozkazał, aby ssała mu kutasa. Ta to zrobiła, a sędzia odczuł niezwykłą przyjemność. Z każdej strony oblizywała dookoła.
– O tak…będziesz moja…
Wtedy złapał ją za włosy i przytrzymał. Ciągając za włosy poruszał jej głową w górę i w dół. Wpychał kutasa do środka jej gardła. Długo jednak nie wytrzymał i wystrzelił nasienie prosto do jej buzi. W końcu wyjął fiuta, a Esmeralda wypluła nasienie.
– Masz ostatnią szansę. Jeśli zechcesz być moja będziesz żyć.
– Wolałabym spłonąć na stosie. – to rozgniewało Frollo.
– Dobrze…zatem tak się stanie.
Na placu Esmeralda miała zostać zupełnie spalona na stosie. Jednak Quasimodo ją uwolnił i razem zbiegli do katedry.Frollo wydał rozkaz spalenia katedry z Esmeraldą w środku. Quasimodo, wykorzystując swoją siłę i znajomość każdego zakątka Notre Dame, walczył o jej życie, wylewając roztopiony ołów na atakujących żołnierzy.Febus, zorganizował Cyganów do walki, a mieszkańcy Paryża w końcu stanęli po stronie sprawiedliwości wobec łamania najświętszego prawa, czyli atakowania katedry.Frollo w katedrze dopadł Esmeraldę, lecz Quasimodo odepchnął go od niej. Frollo, teraz już całkowicie opętany szaleństwem, próbował zabić zarówno Quasimoda, jak i Esmeraldę. Jego twarz wykrzywiła się w diabolickim grymasie.
– Będziesz moja albo niczyja! – krzyczał, wymachując sztyletem.
– Ona nie należy do ciebie! – odpowiedział odważnie Quasimodo, ostatecznie sprzeciwiając się diakonowi.
Podczas walki na wieży katedry, gargulec pod Frollo załamał się i sędzia runął w głąb, ponosząc karę za swoje czyny. Quasimodo zdołał uratować Esmeralde, ale myślał, że nie żyje. Na szczęście Esmeralda odzyskała przytomność. Choć jej serce należało do Febusa, również Quasimodo był dla niej ważny.
Po raz pierwszy w życiu Quasimodo wyszedł z katedry i został zaakceptowany przez mieszkańców Paryża. Esmeralda i Febus pobrali się. A Quasimodo był zawsze w ich życiu obecny.
Gdy razem znajdowali się w Katedrze, Esmeralda obdarzyła pocałunkiem zarówno jednego jak i drugiego.
– Oboje dla mnie jesteście najważniejsi. Kocham jednego, jak i zależy mi na drugim. – powiedziała Esmeralda, patrząc na Febusa, a potem na Quasimodo.
Podeszła do dzwonnika i uklęknęła przed nim. Wyjęła jego ogromnego fiuta i zaczęła lizać dookoła. W końcu wzięła go całkiem do ust.Wtedy Febus zdjął swoje ubranie. Był nagi z twardym już kutasem. Stanął za Esmeraldą. Przyciągnął jej tyłek do siebie i zdjął jej suknie. Następnie wsadził kutasa prosto w jej pochwę. Z jednej strony teraz obciągała Quasimodo, a z drugiej Febus posuwał ją w cipkę. Jeden i drugi kutas był wspaniały. Wypełniały ją w całości. Kutas dzwonnika smakował wybornie, a fiut kapitana wchodził do samego końca. Esmeralda chciała jęczeć z przyjemności, jednak kutas Quasimodo w jej ustach, jej to uniemożliwiał. W końcu wyjęła kutasa z ust.Zaraz potem Quasimodo złapał ją i podniósł na ręce. Włożył jej swojego kutasa do cipki. Trzymał ją mocno za nogi. Esmeralda zawołała Febusa.
– Chodź ukochany… – powiedziała cyganka, wskazując na swój odbyt.
Febus podszedł i wsadził swojego fiuta do jej odbytu. Z początku czuła lekki ból, ale szybko przerodził się on w przyjemność. Posuwali ją jednocześnie. Oba kutasy dotykały najczulszych miejsc. Esmeralda nie mogła się powstrzymać. Krzyczała głośno.
– Oooooggghhhh…tak…
Na jej słowa tylko przyśpieszyli i mocniej zaczęli ją posuwać w obie dziurki.Mocno ją posuwali i nie przestawała krzyczeć. Zaczęła się trząść przez osiągnięcie spełnienia. Po czasie i oni osiągnęli spełnienia. Ich kutasy wystrzeliły do cipki i odbytu.Było tego dużo. Gdy z niej wyszli, z jej dziurek jeszcze leciało nasienie. Esmeralda uspokajała oddech z emocji. Razem z Quasimodo i Febusem siedzieli na łóżku.
– Jesteście wspaniali. Zawsze będziecie w moim sercu.
– Ty również Esmeraldo. Zrobimy dla ciebie wszystko. – mówił Febus.
– Jesteście sobie przeznaczeni. Jestem szczęśliwy widząc was razem. – powiedział Quasimodo.
– A ja cieszę się że mam kogoś takiego jak ty Quasimodo. Pamiętaj że nie jesteś gorszy od innych. To co cię wyróżnia, czyni cię wyjątkowym. – powiedziała Esmeralda.
Quasimodo cieszył się na jej słowa. Ludzie otoczyli go szacunkiem i wdzięcznością. W końcu znalazł swoje miejsce w świecie. Nie w izolacji na wieży, ale wśród ludzi, którzy nauczyli się patrzeć poza jego wygląd i dostrzec jego dobre, czyste serce. Był dalej obecny w życiu Febusa i Esmeraldy. Często go odwiedzali i długo spędzali razem czas. Quasimodo dalej był dzwonnikiem Notre Dame, która znów stała się miejscem pokoju i nadziei dla wszystkich, bez względu na pochodzenie czy wygląd.
Quasimodo, Esmeralda i Febus żyli długo i szczęśliwie.
Koniec
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Parodia kolejnej bajki. Tym razem jest to Dzwonnik z Notre Dame. Jakie jeszcze chcielibyście?
Leave a Reply