Nie-zwykla Rodzina cz 144. – Zabawy w domu starcow

Już od dłuższego czasu przebywam w domu starców. Pobyt tutaj z każdym dniem stawał się coraz lepszy. Z początku była tu nuda. Jednak częstą rozrywką są tutejsze kobiety. Pielęgniarki bardzo dobrze potrafią się mną zająć. Często mnie odwiedzają w pokoju. Szczególnie Dorothy bardzo mi pomaga. Dba o mnie szczególnie, ze względu na mój problem z fiutem. Ponadto raz na jakiś czas odwiedza mnie moja córka albo wnuczka. Zawsze gdy przychodziły mój dzień stawał się lepszy. Ale teraz, nawet gdy ich nie było to nie narzekałem na nudę. W moim wieku to rozrywką są też szachy. Często przychodzi do mnie Edward, także przebywający razem ze mną w domu starców. Jest wysoki. Ma brązowe łysiejące włosy, zachodzące siwizną oraz wąsy. Jest bardzo chudy. Razem często grywamy partię szachów. Rozmawiamy także przy tym. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Teraz właśnie siedział u mnie w pokoju przy stole i rozgrywaliśmy partię.

– Szach-mat.

– Heh… spokojnie jeszcze cię ogram. To co? Kolejną?

– No w sumie jeszcze możemy. I tak czekam.

– A kto cię dziś odwiedza?

– Cassie. Moja wnuczka. Niedługo powinna być.

– Heh… przynajmniej masz kogoś, kto cię odwiedza. Mnie to mają gdzieś.

– Hej nie mów tak.

– Taka jest prawda, Henry. Ale z drugiej strony dobrze. Mam spokój od tej mojej powalonej rodzinki.

Zaśmiałem się, ale jednocześnie było mi przykro. Szkoda, że Edward nie ma kogoś takiego, kto, by go odwiedzał. Cieszył się jak odwiedzała mnie moja rodzina. Szczególnie spodobała mu się Cassie. Wtedy jak na zawołanie usłyszałem pukanie do drzwi. Po chwili weszła Cassie. Ubrała się dzisiaj elegancko, w zwiewną, błękitną sukienkę. Rzadko ją widziałem w sukienkach. Włosy miała swoje rozpuszczone. Wyglądała bardzo pięknie.

– Cześć, dziadku. Dzień dobry panu.

– Cassie, kochana…

– Dzień dobry. – powiedział Edward.

Cassie podeszła szybko do mnie i mnie przytuliła. Ja ją mocno objąłem.

– Rozgrywacie kolejną partię? – spytała, odsuwając się ode mnie.

– No tak… wiesz zawsze jakaś rozrywka tutaj.

– Świetnie. Zaraz zobaczę jak gracie. Skorzystam tylko z łazienki, dziadku.

– Jasne. – powiedziałem, po czym Cassie szybko udała się do toalety. Gdy tylko wyszła Edward zaczął o niej mówić.

– Jezu twoja wnuczka jest taka świetna. Żałuję czasami, że nie jestem młodszy.

– Hej to moja wnuczka!

– To nie zmienia faktu, że ma świetne ciało. Sam wiesz Henry, widziałem nie raz, jak się na nią patrzysz. I nie tylko…

– Co? O czym ty…

– Przyznaj się Henry. Twoja wnuczka sprawia ci dobrze jak tylko tu jest.

– Edward nie wiem, o czym ty mówisz.

– Proszę cię, widziałem was kiedyś, jak cię zaspokajała. Chciałem przyjść na szachy, jednak widziałem, że jesteś zajęty i serio nic do tego nie mam.

– Serio?

– No w sumie mam. Też chcę spróbować.

– Edward nie wiem, czy ty…

– No co? Mnie nikt nie odwiedza tak jak ciebie Henry. Też bym chciał trochę się zabawić.

– No rozumiem cię. Jednak to zależy od Cassie.

– No to ja ją przekonam.

– Dobra, dobra. Wróćmy do gry. Mamy partię do rozegrania.

– Ach niech będzie nudziarzu.

Wróciliśmy do gry. Edward napalił się na moją wnuczkę. Nic dziwnego. Wie o mnie i o niej. Ale skoro nie ma nic przeciwko…
Zaraz potem Cassie wróciła z łazienki.

– No i jak tam wam idzie?

– Trudno określić, kto wygrywa w szachach.

– Ale dobrze, że przyszłaś Cassie. Dzięki tobie wygram. – powiedział Edward.

– Naprawdę pan tak myśli?

– Owszem i nie mów do mnie pan. Jestem Edward.

– No dobrze. Sprawdźmy.

Widziałem to w jego spojrzeniu. Edward planował wyruchać moją wnuczkę. W normalnej rodzinie bym się wkurzył i mu przywalił. Ale nie jesteśmy normalną rodziną. Z jednej strony też byłem ciekawy jak to się rozwinie.

– Szach-mat, Henry. Dobra gra.

– Brawo, Edward. – powiedziała Cassie.

– Świetnie to może skończymy już te szachy. – powiedziałem, dotykając uda Cassie.

– Okej… a co będziecie robić?

– Mój przyjaciel ma pewien pomysł. Tylko nie wie, czy się zgodzisz.

– Na co? – spytała z uśmiechem na ustach. Edward również dotykał ją po udzie, przechodząc między uda.

– Cassie… wiem o naszym sekreciku. – powiedział a Cassie weschnęła ciężko.

– Coraz więcej osób chyba zaczyna o nim wiedzieć. Rozumiem, że chyba ci to nie przeszkadza. – Cassie docisnęła jego rękę.

– Ależ skąd. Tak naprawdę spodobało mi się. – powiedział Edward, uśmiechając się do niej.

– Hmm… chyba widzę. – wtedy Cassie patrzyła na stojącego już kutasa przez jego spodnie.

Wstała z krzesła i podeszła do Edwarda. Uklęknęła przed nim. Rozpięła jego spodnie i wyjęła jego stojącego już kutasa. Stary zbok napalił się na moją wnuczkę. A mi się to podobało. Serio jesteśmy powaloną rodziną.

– Rany, ale duży. Przyznam miałam w planach zrobić to z dziadkiem, ale teraz, skoro i ty tu jesteś Edwardzie.

– Oj tak Cassie. Weź go do buzi. – powiedział pewnie, a Cassie zaczęła mu obciągać.

Zaczęła lizać jego fiuta po całości. Solidnie też trzymała go za trzona i porusza ręką. Ja nie chciałem być na to obojętny. Wstałem i podszedłem do mojej wnuczki. Szybko zdjąłem też moje spodnie i uwolniłem mojego naprężonego kutasa na wierzch. W takiej sytuacji jak kutas mi stoi jest tylko jedna dobra pomoc.

– Ja też chcę skorzystać.

– Och oczywiście dziadku. – powiedziała, odrywając się od kutasa Edwarda i wzięła mojego do buzi.

Zaczęła go ssać. Ledwo jej się mieścił cały do ust. Spoglądałem na Edwarda, który patrzył na nas z ciekawością. W końcu wstał, a jego kutas zakołysał przed twarzą wnuczki. Cassie uśmiechała chytrze. Po dwóch stronach miała dwa kutasy. Kutas Edwarda był podobny do mojego. Był gruby z żyłami po bokach. Cassie drugą dłonią zaczęła go masować. Przechodziła z jednego kutasa na drugiego. U mnie lizała po członie, to zaraz Edwardowi pieściła główkę.

– Ooo… Henry masz zdolną wnuczkę.

– Mmm… wiem… to jedynie część jej zdolności.

– Mmm… to może pokażę więcej. – powiedziała.

Cassie w końcu wyciągnęła kutasy z ust. Ślina kapała jej po brodzie, a później na podłogę. Widziałem, że jej się podobało. Wstała zaraz i przeszła z nami na łóżko. Ja i Edward zdjęliśmy swoje rzeczy. Będąc nadzy. Może to nie był ciekawy widok, jednak Cassie to nie przeszkadzało. Miała ochotę na nasze kutasy. Szybko zdjęła z siebie sukienkę. Następnie stanik i majteczki. Ukazała swoje jędrne cycki i gładką cipkę. Edward pożerał ją wzrokiem. Usiadł razem z nią na kanapie, po czym przyssał się do jej piersi. Zaczął ją lizać i ssać jej sutki. Cassie jęczała z przyjemności. W tym czasie ja uklęknąłem przed łóżkiem i rozchyliłem jej nogi. Przyssałem się z kolei do jej cipki. Oboje zaczęliśmy ją ssać w jej miejscach intymnych.

– Ooooggghh… o tak… o tak… – jęczała tylko Cassie.

Mój język chodził głęboko ssąc jej łechtaczkę. Edward masował z kolei jej piersi oraz oblizywał zarówno jednego cycka, jak i drugiego. Wchodziłem językiem do końca jej cipki. W końcu, jednak przestaliśmy naszych czynności. Cassie obróciła się i wypięła dupę w naszą stronę.

– Dalej… chcę poczuć wasze kutasy.

Koło jej twarzy szybko znalazł się kutas Edwarda. Nie czekając zaczęła go lizać od jaj po sam czubek. Ja powróciłem do lizania jej łechtaczki.
Czułem jej miękkie wargi sromowych. Najczulsze miejsca były dotknięte przez mój język. Była już cała mokra. Jej soczki były słodkie.
W końcu, jednak ustałem za nią i wsadził mojego fiuta do jej cipy. Zacząłem ją ruchać szybko i zdecydowanie. Ona w tym czasie obciągała kutasa Edwarda, wsadzając go głęboko do gardła. Widziałem, że się nim dławiła. Była ostro rżnięta z dwóch stron.
Po czasie położyliśmy się na łóżku. Cassie leżała między nami. Całowała się ze mną, a ja na dotykałem po piersiach, a Edward dotykał ją po tyłku. W końcu Kasi przekręciła się siadając na Edwardzie okrakiem. Szybko włożyła jego kutasa do swojej cipki. Jęknęła głośno i zaczęła się po nim poruszać.

– Ooooogghhh… – jęczała z przyjemności.

Ja wtedy podszedłem od tyłu, po czym pośliniłem palec i wsadziłem go do jej odbytu. Cassie głośniej pisnęła na tę czynność.

– Och dziadku… o tam… – mówiła między jękami.

Uśmiech pojawił mi się na twarzy. Zaraz potem wsadziłem swojego fiuta do jej dupy. Z początku czułem, jaka jest ciasna, jednak z czasem się rozluźniała. Rżnęliśmy ją jednocześnie. Cassie się to podobało. Lubiła mieć kilka kutasów w sobie. Oba duże, wypełniały ją całą.
Oba kutasy dotykały najczulsze punkty. Cassie krzyczała wniebogłosy. Nie mogła się powstrzymać. Mam nadzieję, że nikt nie usłyszał.
Po jakimś czasie, wyszliśmy z niej. Na chwilę. Cassie była na czworakach i wypinała tyłek w stronę Edwarda. Ten rozumiał, co to znaczy i się uśmiechnął. Po czasie jego kutas wylądował w jej odbycie.

– O tak… co za przyjemność. – powiedział.

Cassie odczuwała jego grubego fiuta tak jak wcześniej mojego. Zaczęła znów jęczeć, jednak tym razem wsadziłem fiuta do jej buzi. Przez, co zajęła się obciąganiem. Dzięki temu nie krzyczała. Cassie ledwo to już znosiła. Była mokra i spocona. Tak samo, jak i my. My nie przestaliśmy i ruchaliśmy ją mocno. Cassie odczuwała niespotykaną rozkosz.
Po jakimś czasie widziałem, że była blisko. Zaczęła drżeć. Edward w końcu widziałem, że również dochodzi. W końcu pchnął ostatni raz i zadrżał razem z Cassie. Chyba spuścił się jej do środka odbytu. Mój kutas też zaczął pulsować. W końcu wyjąłem go i wystrzeliłem na jej twarz.
Było tego tak dużo. Cała jej twarz była pokryta w białej cieczy. Trochę przyjęła do ust. Uśmiechnęłam się do mnie, pokazując spermę w swoich ustach, którą to zaraz połknęła.
Ja i Edward usiedliśmy ledwo na krzesłach. Cassie leżała na łóżku, na boku.

– O cholera… mało co zawału nie dostałem. Dawno czegoś takiego nie miałem. – mówił Edward.

– Teraz widzisz, jaki ze mnie szczęściarz.

– No widzę… twoja wnuczka jest super.

– Wy także byliście świetni. Mimo wieku dalej jesteście mocni. – powiedziała, trzymając się za tyłek, z którego leciała sperma Edwarda. Miała też część mojej na twarzy jeszcze.

– Dobrze, może się ubierzmy, bo jeszcze ktoś przyjdzie. – powiedziałem, po czym wszyscy przytaknęli.
Wszyscy ubraliśmy już swoje rzeczy.

– No dobrze dziadku, to będę się zbierała. Było bardzo fajnie.

– Oj tak Cassie. Bardzo fajnie. – powiedział Edward.

– Cieszę się, że mogłam cię lepiej poznać Edward. – powiedziała Cassie i podeszła do niego, całując go w policzek.

– Mnie również było miło.

– Trzymaj się dziadku. – Cassie przytuliła mnie, po czym dałem jej soczysty pocałunek wraz ze ściśnięciem jej pośladka. Cassie spodobało się to.

– Do następnego razu. – powiedziała. Jeszcze, zanim wyszła dodała. – Mam nadzieję, że pan też wpadnie na… szachy. – powiedziała, puszczając nam oczko.

Mam świetną wnuczkę. Cieszę się, że mnie odwiedza.

C.D.N

Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

Mr. Morris

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *