To było…właśnie.. kiedy? Na pewno po wyjeździe Moniki.. zresztą nie ważne, to były moje początki przygód z erotyką. Jeśli ktoś czytał moje poprzednie wspomnienia, będzie wiedział jaki to był okres w moim życiu. Pamiętam ten epizod, gdyż szkołę opanowała wtedy choroba ospy wietrznej. Rozszerzała się szybko i wprowadzili wtedy kwarantannę. Do szkoły mogli chodzić uczniowie, którzy tę chorobę przebyli, bo drugi raz już nie można się zarazić. Dla mnie to była pierwsza styczność z tą chorobą i musiałem siedzieć w domu.
Żeby nikt nie zostawał z programem w tyle, dyrektor zdecydował, że lekcje zostaną skrócone a w tym czasie koleżanki i koledzy z klasy będą zanosić materiały z każdego dnia do domu chorych. Wiadomo, że tylko te osoby, co nie mogą się zarazić.
Ja przypadłem Zośce, dziewczynie miłej, koleżeńskiej, uczynnej, ale niezbyt ładnej. Mówiąc otwarcie – była brzydka. Oczy głęboko osadzone, duży nos, a jej usta były tak szerokie, że jak się śmiała było jej widać dziąsła. Mówili, że ma “koński uśmiech”. Głowa wysunięta do przodu, wysoka i chuda…cóż, po prostu nie grzeszyła urodą, przez co otrzymała pseudonim “Kobyła”. Ale była bardzo pogodna, nie przejmowała się docinkami i przez to wszyscy ogólnie ją lubili. Przez swoją urodę, a tak naprawdę przez jej brak, nie miała chłopaka, a w tym wieku każda z jej koleżanek była już w jakimś krótszym czy dłuższym związku. Nikt jej nie podrywał, a i ona jakoś nie garnęła się do chłopaków.
Pierwszego dnia przyszła do mnie około południa. Powiedziała, że będzie przychodzić codziennie mniej więcej o tej porze, bo lekcji mają o połowę mniej. Zabrałem się za przepisywanie zeszytów i zadań domowych przy stole, a Zosi kazałem się rozgościć. Usiadła na moim tapczanie, gdyż nie bardzo miała gdzie. Jak zajrzycie do moich poprzednich wspomnień to dowiecie się, że żyłem wtedy bardzo skromnie. Malutka kawalerka, ja z mamą i tatą w jednym pokoju, aneks kuchenny i łazienka. Stół stał przy oknie a obok niego stał mój półkotapczan. To takie łóżko chowane w regale – jakby ktoś nie wiedział. Zośka ze złożonymi rękami na kolanach siedziała cicho, czekając aż skończę.
– Co słychać w szkole, dużo ludzi choruje? – zapytałem, żeby przerwać ciszę.
– No, połowy uczniów nie ma na zajęciach.
– To pewnie macie spokój.
– Coś ty! Jest o wiele gorzej. Mało ludzi, więc biorą do odpowiedzi prawie wszystkich. Nauki w szkole jest mniej, ale zobacz ile zadają do domu.
– No to nie ciekawie.
– E, przynajmniej można się poszwędać po mieście, starzy nigdy nie wiedzą, o której kończę, więc mogę robić, co chcę. I nie tylko ja, Beata z Markiem po lekcjach zaraz lecą do lasku – wiesz, tego za ogródkami – i mogę się założyć, że się tam migdalą.
– Skąd wiesz? – zapytałem unosząc głowę znad zeszytów.
– Chwali się koleżankom, że się z nim całuje i nie tylko. No cóż, przynajmniej z anatomii męskiego ciała będzie mieć piątkę.
– Szkoda, że ja nie mam tyle szczęścia – dodała dużo ciszej, jakby do siebie.
Zamyśliłem się nad jej słowami powracając do pisania. Nie ma szczęścia do chłopaków czy do migdalenia? Chciałaby chodzić czy uprawiać seks? Trudno mi było to odgadnąć. Mimo swojej końskiej twarzy, ciało miała całkiem spoko.
Przez kilka dni nic się nie działo ciekawego, zauważyłem tylko, że Zośka siedząc u mnie przygląda mi się ukradkiem, ale jak odkręcałem głowę w jej kierunku, szybko spuszczała wzrok.
Pewnego dnia przyszła do mnie z nowymi plotkami. Podobno nauczyciel złapał w łazience jakąś parę na pieszczotach. Zrobiła się zadyma i ma być zebranie rodziców.
– Co za idioci! – skwitowała Zośka. – Myślą, że upilnują młodzież? Zobacz, już tyle czasu siedzimy sami u Ciebie i jak byśmy chcieli to byśmy się pieścili do woli.
Leżała na brzuchu podpierając brodę rękami. Jak spojrzałem na jej nogi, to wydawało mi się, że jej krótka spódniczka jest jakby wyżej bioder.
“Podciągnęła ją, czy po prostu sama się ściągnęła? – zastanawiałem się w myślach. Jej gładka skóra na gołych udach aż prosiła się o dotyk.
– Chcesz się napić oranżady? – zapytałem patrząc na jej nogi.
– Poproszę – odpowiedziała. Miała przed sobą książkę i czytała zadany fragment lektury. Kiedy wróciłem ze szklankami pełnymi napoju od razu wpadła mi w oczy pewna rzecz, mianowicie jej spódniczka była już tak wysoko, że widziałem dół jej majteczek, które znikały między pośladkami.
“To nie przypadek, nie ma szans, chce się pieścić i kusi mnie swoimi krągłościami”. Podszedłem do niej podając napój i usiadłem przy niej na tapczanie.
– Czytaj na głos, łatwiej mi będzie zapamiętać – wymyśliłem pretekst, żeby być blisko koleżanki. Pochylałem się nad nią udając, że zaglądam do książki, w rzeczywistości przyglądałem się jej pupci. Jak zaczęła czytać położyłem delikatnie dłoń na jej udzie powyżej kolana wpatrując się w tekst. Zająknęła się na sekundę, ale przełknęła ślinę i kontynuowała. Dla mnie oznaczało to, jako ciche przyzwolenie. Zacząłem delikatnie gładzić jej gładką skórę przesuwając dłoń coraz wyżej. Kiedy dojechałem do pośladków, położyłem rękę na jej wypukłym tyłeczku. Znowu umilkła wpatrując się w tekst.
Przez chwilę głaskałem jej spódniczkę, by po chwili zjechać palcami pomiędzy pośladki. Jasnoniebieskie majteczki blokowały dostęp do ogrodu rozkoszy, przez chwilę gładziłem delikatny materiał i już chciałem je odsunąć, ale wtedy Zosia przekręciła się i położyła na plecach. Twarz zasłoniła książką, którą trzymała przed twarzą, ale przez chwile widziałem jej zarumienione policzki. Była podniecona i wiedziałem, że chce więcej. Uniosłem jej spódniczkę i położyłem na brzuchu a następnie zacząłem masować wzgórek zsuwając palce w dół pomiędzy wargi. Zadrżała, jej nogi były zaciśnięte i zastanawiałem się czy kiedyś była już z chłopakiem. Wydawało mi się, że nie ma żadnego doświadczenia i jak się później okazało, miałem rację. Chciałem ściągnąć jej majtki, ale nie pozwalała mi. Udało mi się jedynie wsunąć dłoń pod materiał i zacząłem dotykać rozgrzaną i wilgotną cipkę. Nie rozszerzyła nóg, więc miałem ograniczony dostęp, jednak łechtaczkę udało mi się odnaleźć. Masowałem ją ostrożnie, zsuwając palec na wargi mniejsze gdzie wilgoć była mocno wyczuwalna. Dziewczyna leżała cichutko, nieruchomo, oddychała jednak szybko, a na jej twarzy pojawiły się kropelki potu.
Wtem złapała mnie za rękę i przycisnęła ją mocno do krocza, a z jej ust wydobyło się westchnienie.
– Och! – zajęczała na głos. Łono pulsowało przez chwilę, po czym Zosia wyjęła moją dłoń ze swoich majtek i opuściła spódnicę. Leżała przez chwilę patrząc w sufit, a następnie skierowała wzrok na moje spodenki.
– Chciałabym zobaczyć twojego członka – powiedziała jakby w lekkim zamyśleniu.
– A co? Nigdy nie widziałaś? – powiedziałem z uśmiechem.
– A niby, kiedy miałam widzieć? Widziałeś koło mnie tłum adoratorów? – powiedziała z przekąsem.
Zauważyłem że nie żartuje i mój uśmiech zgasł. A więc dobrze odgadłem wcześniej, że jest dziewicą. Uniosłem tyłek, zsunąłem szorty i usiadłem z powrotem koło koleżanki. Penis stał w pełnym wzwodzie drgając delikatnie w rytm tętna. Zośka przyglądała mu się ze zdziwieniem, którym mnie zaskoczyła.
– Ale jest brzydki! – powiedziała z niesmakiem. Siedziałem jak wryty, pierwszy raz usłyszałem taką opinię. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad urodą członka. Może nie był piękny, ale miał spełniać inna rolę, nie musi być fotogeniczny. Wiedziałem, że niektóre czasopisma dzielą kobiety i mężczyzn na płeć piękną i brzydką, ale to tylko nazwa. Mam normalnego penisa, niczym się nie wyróżnia, można powiedzieć, że jest jak książkowy przykład, więc czego się spodziewała?
Ściągnąłem skórkę, bo pomyślałem, że może to ona ją brzydzi, ale nadal przyglądała się z kwaśną miną. Ciekawość wzięła jednak górę, bo się przemogła i objęła go palcami. Zacząłem poruszać jej ręką pokazując jak ma go masować. Minęło parę minut i po chwili strużka spermy poszybowała na koc, mocząc przy tym rękę dziewczyny.
– O, fuj! – krzyknęła Zośka puszczając jednocześnie członka, który jeszcze jakiś czas unosząc się do góry strzelał nasieniem.
– To jest obrzydliwe! W życiu już go nie dotknę! – powiedziała Zosia wycierając rękę w koc. Pozbierała zeszyty i książki i wybiegła z mieszkania.
Więcej do mnie nie przyszła, resztę materiałów podrzucał mi kumpel. Jak się skończyła kwarantanna i wróciłem do szkoły, nie rozmawialiśmy nigdy o tym zdarzeniu, tak jakby nie miał on miejsca. Mogę tylko dodać, że po kilku latach założyła rodzinę i miała dwójkę dzieci, a więc jednak zmieniła zdanie na temat męskiego przyrodzenia.
I to koniec epizodu, który kiedyś obiecałem opisać. Jak będę miał czas wstawię też inne, a może opiszę Wam teraźniejszość gdyż erotyka w moim wieku jest nawet bardziej emocjonująca. Pozdrawiam czytelników, którzy do tej pory ze mną korespondują i namawiają na powrót do pisania.
Leave a Reply