Po małej “przygodzie”, która zakończyła się finiszem na mój tyłek, przez jakiś czas nie spotykaliśmy się w trójkę. Nie dlatego, że nie mieliśmy ochoty – wprost przeciwnie, mieliśmy aż za bardzo. Po prostu nie zgrywały się nam terminy, a ja wolałam dostosowywać się do Bartka, niż do Kamila.
Co nie zmieniało faktu, że na tego drugiego miałam coraz większą ochotę. I to nawet – albo zwłaszcza – w mało dogodnych sytuacjach.
Bartek pieprzył mnie, kiedy leżałam na boku z podwiniętymi nogami na jego łóżku. Trzymał mnie za biodro i tyłek, wchodząc we mnie szybko. Byłam już przyjemnie spełniona po cudownym orgazmie po minetce, więc każde jego pchnięcie dostarczało mi kolejnych dreszczyków rozkoszy bez “ciśnienia” na szczyt. Czułam się cudownie, póki w pewnym momencie nagle nie przypomniało mi się, jak Kamil dochodził na mój tyłek.
Zadrżałam na całym ciele i jęknęłam głośniej. Akurat w tym samym momencie Bartek pchnął mocniej, wchodząc głębiej, co spowodowało, że krzyknęłam z przyjemności. Partner uśmiechnął się lekko, po czym klepnął mnie w tyłek. Pewnie na tyle mocno, że został ślad, po czułam, jak pośladek mnie zapiekł. Ale Bartek robił to tak dobrze…
– Uwielbiam cię, skarbie – powiedział podniecony, dając mi jeszcze drugiego, lżejszego klapsa.
– Ja ciebie też – odparłam, patrząc mu w oczy i próbując wyrzucić z głowy wspomnienia obciągania Kamilowi.
Niestety nieskutecznie. Im bardziej się starałam, tym lepiej oczyma wyobraźni widziałam, jak twardy kutas wsuwa mi się do ust, jak drżące ręce pieszczą mnie po piersiach, jak główka penisa drga pod moim językiem. A powinnam była się w tym momencie przecież skupić całkowicie na Bartku!
Coraz mocniej nakręcałam się tymi fantazjami. Wsunęłam dłoń między nogi i ułożyłam dwa palce na łechtaczce. Zaczęłam pieścić się szybkimi, okrężnymi ruchami. Przymknęłam oczy, czując kolejne fale przyjemności i przygryzłam wargę. Cichutko pojękiwałam, tym bardziej, im szybciej pieprzył mnie mój chłopak.
A i jemu było pewnie dziko dobrze. Zawsze lubił patrzeć, jak się sama pieszczę. Warknął zwierzęco pod nosem, po czym złapał mnie mocniej za biodro. Przyspieszył ruchy, opierając się na moim ciałku dłońmi. Pieprzył mnie absolutnie cudownie i pewnie gdyby nie fakt, że przed chwilą miałam orgazm, to bym doszła.
Jednak Bartek pchnął jeszcze kilka razy, po czym wyszedł ze mnie szybko. Złapał kutasa w dłoń i wycelował na moje pośladki. Wypięłam się na tyle mocno, o ile mogłam w tej pozycji, ale jej nie zmieniałam, bo wiedziałam, że uwielbia, jak tak leżę. Patrzyłam na niego z uśmieszkiem, pieszcząc się jedną dłonią, a drugą złapałam się za tyłek.
– O fuck skarbie, tak – jęknął i złapał mnie wolną ręką za udo.
Parę ruchów dłoni i poczułam na pośladkach gorącą spermę. Pierwsze parę strzałów było zresztą na tyle obfitych, że widziałam, jak brudzi łóżko, lecz nie przejmowałam się tym w tej chwili. Machałam lekko tyłkiem, wciąż się powoli masturbując i przygryzłam wargę, po czym cichutko powiedziałam, patrząc Bartkowi w oczy:
– Dojdź dla mnie, dojdź.
On masturbował się jeszcze przez chwilę, po czym odetchnął głęboko zadowolony. Odpoczywał przez kilka sekund, wycisnął resztki spermy z kutasa i położył się za mną. Wyjęłam dłoń spomiędzy nóg i oparłam się wygodnie na niej, a drugą podrapałam lekko Bartka po klatce piersiowej.
Pocałowaliśmy się leniwie, splatając języki w powolnym tańcu. Sięgnął do mojej szyi i pogładził po niej, kiedy ja miziałam go paznokciami. Uwielbiałam takie leniwe zakończenie seksu.
– Było bosko – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy, kiedy nasze usta rozdzieliły się z miękkim cmoknięciem.
– Potwierdzam. – Bartek z uśmiechem cmoknął mnie jeszcze parę razy, po czym uścisnął mi pierś. – Zadowolona ze wszystkiego?
Potwierdziłam skinieniem głowy, nie zdradzając fantazji, która zrodziła mi się pod koniec w głowie. Czując spermę swojego chłopaka, nie mogłam przestać myśleć o tym, jak mocno zalał mnie Kamil. Zaraz zaczęłam się zastanawiać, jakby to było, jakby doszedł mi na piersi.
Leżąc na klatce piersiowej Bartka i smyrając go po szyi dłonią, a po brzuchu nogą, nie mogłam wiedzieć, że niedługo będę miała okazję to sprawdzić.
Nadarzyła się ona całkowicie przypadkowo. Przewodnicząca samorządu się rozchorowała i nie miała siły nic zrobić, a akurat chcieliśmy zorganizować gości na najbliższy festiwal szkolny. Żeby było coś więcej, niż tylko zwykłe przemówienie dyrektora, ewentualnie para absolwentów.
Przygotowanie zaproszeń i ustalenie grafiku nie były czymś trudnym, ale coś trzeba było zrobić. Dlatego to zadanie spadło na mnie. Po lekcjach siedziałam w pokoju samorządu i stukałam na laptopie, próbując wszystko ustalić. Ubrana byłam w zwykły mundurek, czyli biała bluzka, błękitna spódnica w kratkę do kolana, a pod spodem biały zestaw bielizny. Marynarkę położyłam na biurku, bo w pokoju samorządu zawsze było ciepło.
Moją małą tajemnicą były zakolanówki. Kończyły się wysoko, powyżej połowy uda i były “uroczym uzupełnieniem” szkolnego mundurku. Na podeszwach stóp miały bowiem kocie poduszki, a z drugiej strony kończyły się drobnymi uszkami i dorysowanymi kocimi wibrysami. Ot, głupi dodatek, ale zawsze potrafił mnie rozbawić, kiedy miałam dosyć szkoły. Szczególnie słodki, kiedy zsunęłam buty i mogłam samą siebie smyrać po kocich poduszkach.
Akurat kiedy wysłałam maila do opiekuna samorządu, drzwi pokoju się otworzyły. Do środka wszedł nie kto inny, jak Kamil. Zamknął za sobą drzwi i rzucił na kanapę plecak, po czym rozejrzał się dookoła. Widząc mnie, uśmiechnął się szeroko i podniósł dłoń, machając nią na powitanie.
– Siemanko! Co tak sama siedzisz? Nie mów, że pracujesz nad czymś?
– Nawet ja czasem pracuję – odpowiedziałam rozbawiona i odsunęłam się na parę centymetrów od biurka. – A ty co tu robisz? Nie skończyłeś na dzisiaj?
– Nie, nie, mam jeszcze przygotowania do zawodów potem. Ale chcę excela skończyć najpierw, to pomyślałem, że tutaj wpadnę. – Kamil z tymi słowami usiadł na kanapie i wyjął z plecaka iPada. – Nie przeszkadzam?
– Luz. Nawet jakbyś przeszkadzał, to nie przeszkodzisz bardziej, niż ostatnim razem.
– Ej, ale to nam wyszło wszystkim na dobre! – zaprotestował chłopak, chociaż widziałam rumieńce na jego policzkach.
– Mhm, tobie zwłaszcza – odpowiedziałam i przewróciłam teatralnie oczami, uśmiechając się do Kamila. Podjechałam bliżej do biurka i wróciłam wzrokiem do laptopa. – Potrzebujesz czegoś ode mnie, czy dasz sobie radę sam?
– Nie no, ogarnę. Ale dzięki!
Wróciłam do obowiązków, a Kamil zaczął coś stukać na iPadzie. Z początku niezbyt się przejmowałam jego obecnością, lecz po paru minutach w głowie pojawiło mi się kilka niegrzecznych myśli. Uświadomiłam sobie, że właśnie po raz pierwszy siedzieliśmy sami we dwójkę w jednym pomieszczeniu bez osób trzecich od czasu, kiedy doszedł mi na tyłek.
Z minuty na minutę nakręcałam się bardziej. Poprawiłam się kilka razy na krześle, przesunęłam parę razy dłonią po dekolcie, rozpięłam bluzkę o jeden guzik. Kamil co jakiś czas rzucał na mnie okiem, kiedy się tak wierciłam, ale nie patrzył na mnie przesadnie długo. Ot, niewinne spojrzenia, gdy pewnie nudziły mu się już jego podliczenia.
Do czasu.
W pewnym momencie usiadłam bokiem, wyciągając stopy w jego stronę. Chociaż w środku wciąż byłam poddenerwowana – jak i nieco nakręcona – to akurat w tej chwili niezbyt myślałam o Kamilu. Tylko chciałam się nieco poprawić. Po chwili usłyszałam, jak kolega przesuwa się na kanapie. Po kilku sekundach znowu. Chrząknął cicho pod nosem, aż w końcu zaczęłam na niego patrzeć kątem oka.
Jeszcze przez chwilę udawał, że patrzy na iPada, ale potem po prostu patrzył na moje nogi. O ile dobrze zauważyłam, to głównie na “kocie łapki”. Rozbawiło mnie to. Zaczęłam specjalnie poruszać lekko nogami, przebierać stopami na fotelu. Kamil widocznie myślał, że jestem całkowicie skupiona na laptopie i nawet nie próbował udawać, że coś jeszcze robi na tablecie.
Droczyłam się z nim tak może przez parę minut, kiedy dostrzegłam, jak ten zaczyna się pocierać lekko po kroczu. W jednej dłoni wciąż trzymał iPada, więc nie widziałam wszystkiego, ale i tak się uśmiechnęłam. Przez chwilę nic jeszcze nie robiłam, po czym nagle obróciłam się przodem do niego i położyłam mu obie stopy na udzie.
– Urocze są, prawda? – zapytałam z uśmieszkiem.
Zaskoczony Kamil niemal podskoczył i spojrzał na mnie z paniką. Widząc jednak, że nie jestem zły, odpowiedział:
– Nooo, trochę mnie zaskoczyłaś. Zawsze wydajesz się taka poważna, a tu proszę, kocie zakolanówki!
– Patrz, tutaj jeszcze mają uszka! – Złapałam za brzeg spódniczki i podniosłam ją wysoko, pokazując górę skarpetek. – Cudne są, prawda?
– Zajebiste. Idealnie do ciebie pasują, Nadia – mruknął Kamil. – Zawsze mi się podobały twoje nogi.
– Chcesz je pomacać? Nikogo tu nie ma, powinniśmy mieć sporo czasu.
Chłopak przez chwilę patrzył na mnie, jakby nie wierząc, że to powiedziałam. Lecz po chwili odłożył iPada na bok i złapał mnie za stopy. Pieścił je i masował lekko okrężnymi ruchami, sunął dłońmi po łydkach. Jego dotyk był nieco niezdarny i wciąż nieśmiały, ale mimo wszystko przyjemny.
Westchnęłam zadowolona i rozsiadłam się wygodniej, przesuwając stopy wyżej po jego udach. Kamil nie protestował. Oczy błysnęły mu radośnie. Złapał mnie mocniej za nogę, po czym pochylił się i ugryzł mnie lekko w stopę. Zaśmiałam się, czując to, ale nie zaprotestowałam. Podobało mi się to, jak na niego działałam.
– Aż tak lubisz moje nóżki? – spytałam słodkim i uroczym tonem.
– Boskie są. Prawie tak zajebiste, jak twoje cycki – odpowiedział śmiałym tonem, co mi przypadło do gustu. Lubiłam zdecydowanych facetów.
– Śmiało, macaj, ile chcesz. Nie przeszkadzaj sobie.
Kamilowi uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym wrócił wzrokiem na moje nogi. Pieścił mnie po nich zachłannie. Widocznie stęsknił się za naszymi wspólnymi zabawami! Nie ukrywałam, że mi się to podoba. Sama zaczęłam poruszać nogami, pieszcząc go stopami po udach, sięgając do ramion, szyi.
Nie musiałam długo czekać na efekty. Kamil w końcu puścił jedną mnie jedną dłonią i potarł się dłonią po kroczu. Jego penis mocno odznaczał się już na spodniach, co, znając jego rozmiar, nie było niczym dziwnym.
– Chyba ci brakowało, co? – zapytałam i zaśmiałam się lekko.
– Tak bardzo to widać? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Podniósł moją nogę i ugryzł w stópkę, patrząc mi przez parę sekund w oczy.
– Po tobie zawsze widać, jak jesteś nakręcony.
– Hah, no tak, tutaj nie mam na co narzekać – stwierdził chłopak, lekko się rumieniąc, lecz zaraz dodał: – Masz coś przeciwko, jakbym sobie tutaj zwalił?
– Zamknąłeś drzwi?
– Jasne, że tak.
Przez chwilę się wahałam. Nie licząc krótkiej zabawy z finiszem na tyłek, nigdy nie pieściłam się z Kamilem sam na sam. Nawet wtedy Bartek był tuż za drzwiami. Jakby zareagował na coś takiego? Wątpiłam, żeby był zadowolony.
Jednak moje podniecenie i fantazje wzięły górę. Odetchnęłam głęboko, spojrzałam szybko w stronę drzwi, po czym wróciłam spojrzeniem do kolegi i powiedziałam:
– Dawaj. Ale jak coś, to twój pomysł.
– Jasne!
Kamil nie zwlekał i od razu rozpiął pasek oraz rozporek. Szybko zsunął spodnie, a ja westchnęłam, widząc jego olbrzymiego kutasa. Naprawdę nie rozumiałam, jakim cudem on chował coś tak dużego na co dzień, kiedy dostawał losowej erekcji.
Chłopak szybko złapał się za penisa i zaczął się masturbować. Przyciągnął mnie bliżej siebie, waląc sobie tuż przy mojej stopie. Sama wyciągnęłam nogę w jego stronę, nie myśląc już o konsekwencjach. Byłam na to zbyt podniecona. Patrząc na Kamila, zaczęłam rozpinać bluzkę. On spojrzał na mnie zdziwiony, po czym uśmiechnął się lekko, ale nie skomentował. Złapał mnie za nogę i umieścił ją sobie na ramieniu, a drugą położył na udzie, blisko krocza.
Kiedy pozbyłam się bluzki, zrzucenie stanika było tylko kwestią czasu. Byłam nieprzyzwoicie podniecona tą sytuacją. Kamil zresztą pewnie też, bo w końcu zapytał:
– Może chcesz mi pomóc?
– Nie za odważny się robisz? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ale oboje dobrze wiedzieliśmy, jaka nakręcona jestem.
– Nie przesadzajmy, już przecież nie raz i nie dwa mi loda robiłaś.
– Chcesz teraz?
– Chcę, ale… – Kamil na chwilę zawiesił głos i ruchem głowy wskazał na moje piersi. – Może zrobisz mi titjoba?
Fakt, tego jeszcze nie miał okazji ode mnie “dostać”. Przez chwilę udawałam, że się zastanawiam, ale szybko znalazłam się na klęczkach między jego nogami. Złapałam twardego kutasa, ponownie nie mogąc się nadziwić, jak gruby był. Przesunęłam językiem parę razy po główce i uśmiechnęłam się, kiedy chłopak jęknął. Dobrze wiedzieć, że cały czas tak na niego działałam!
Chciałam, zgodnie z sugestią, od razu wziąć go między cycki, ale nie mieliśmy żadnej oliwki przy sobie. A przynajmniej ja nie miałam i domyślałam się, że Kamil też nie. Dlatego najpierw postanowiłam pobawić się z nim ustami. Wzięłam główkę kutasa między wargi i pracując językiem dookoła, zaczęłam ślinić. Specjalnie nie brałam go głębiej. Dłońmi za to rozprowadzałam ślinę i jego śluz po całym długim trzonie.
Oczywiście bawiłam się przy tym świetnie, jak zawsze. Obciąganie zawsze mnie podniecało, a tego olbrzyma – szczególnie. Już po chwili cały niemal błyszczał od mojej śliny.
– Taka niunia jak ty to skarb – rzucił chłopak, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.
– Ale ci się komplement udał – odpowiedziałam i wyjęłam na chwilę penisa z ust. – Niunia? Serio?
– Oj nie przesadzaj Nadia. Po prostu podjarany jestem, nie myślę, co mówię.
Uśmiechnął się szeroko, a ja przewróciłam oczami “oburzona”. Zaraz przesunęłam ustami po całym trzonie, od główki, do jąder i powoli wróciłam w górę. W końcu uznałam, że Kamil jest więcej niż gotowy.
Poprawiłam lekko pozycję, dziękując sobie samej w myślach za to, że dokupiłam wcześniej dywanik do pokoju samorządu. Objęłam kutasa piersiami i ścisnęłam je mocno, aby następnie powoli się opuścić. Chłopak jęknął – pewnie nieco za głośno, ale o tym nie myśleliśmy – i zagryzł wargi. Jego oczy błyszczały podnieceniem, gdy patrzył na mnie z góry.
Twardy kutas pulsował mi między piersiami. Widocznie Kamila wyjątkowo kręcił titjob i widok mnie na kolanach. Sama musiałam przyznać, że było to przyjemne doświadczenie. Ścisnęłam piersi nieco mocniej i podniosłam się, po czym powoli zaczęłam poruszać się góra-dół. Charakterystyczny dźwięk rozszedł się po pokoju, mieszając się z naszymi coraz to cięższymi oddechami. Męski zapach uderzył mnie w nozdrza. Słony, ostry, z nutką potu. Aż przeszedł mnie dreszcz, kiedy Kamil westchnął głośniej.
Podniosłam się, czując, jak główka ociera się o wewnętrzną stronę moich piersi – delikatną, wrażliwą i wyczuloną na dotyk. Sutki miałam twarde jak małe kamyczki i nabrzmiałe, niemal bolesne. Sama stymulowałam je sobie, wywołując ukłucia rozkoszy, rozchodzące się jak szpilki po całym ciele.
Ścisnęłam cycki jeszcze mocniej, patrząc Kamilowi w oczy i znów opuściłam się, delektując się tym, jak jego kutas przesuwa się między piersiami – ciężki, gorący, z pulsującą żyłą, która drgała pod skórą. Preejakulat zaczął wypływać z główki penisa. Spływał po mojej klatce piersiowej, ciepły, lepki, zostawiając błyszczące ślady na skórze.
– Kurwa, Nadia… – wysapał Kamil, jego głos drżał, a biodra drgnęły lekko, jakby chciał pchnąć, ale się powstrzymał.
Pot spływał mu po skroni, koszula przykleiła się do klatki piersiowej, a dłonie zacisnął na kanapie. Uśmiechnęłam się zadziornie, nie przerywając. Przyspieszyłam trochę, opuszczając się i podnosząc, ściskając cycki tak, że skóra aż lekko mnie zapiekła. Odrobina bólu tym bardziej mnie nakręcała.
Główka kutasa lśniła, pokryta moją śliną i preejakulatem, a każdy ruch sprawiał, że więcej wilgoci spływało po piersiach. Chciałam wziąć czubek do ust, ale prawdę mówiąc, nie byłam mistrzynią titjoba i skoordynowanie tego nie było łatwe. Dlatego skupiłam się na tym, aby jak najlepiej “otulić” olbrzyma przede mną cyckami. Cipka pulsowała mi coraz mocniej. Miałam wrażenie, że majtki już dawno mi całe przesiąkły.
– Podoba ci się? – zapytałam wesoło, unosząc brew.
Aż sama się zdziwiłam, jak podniecenie zmieniło ton mojego głosu. Opuściłam się znów, czując, jak jego kutas pulsuje między piersiami, gorący, ciężki.
– Jest zajebiście, Nadia… – mruknął Kamil, patrząc na mnie półprzytomnym wzrokiem.
Podniósł jedną dłoń i złapał mnie za włosy. Już myślałam, że chciał mnie docisnąć do kutasa, ale on tylko mnie przytrzymał.
Przyspieszyłam, podnosząc się i opuszczając, ściskając cycki na tyle mocno, jak bardzo potrafiłam. Jego kutas drgał, głowa lśniła coraz bardziej, a preejakulat spływał obficie, klejąc się do mojej skóry, ciepły, śliski. Mokre, rytmiczne mlaskanie wypełniło pokój, mieszając się z jego coraz głośniejszymi westchnięciami. Czułam, jak moje piersi robią się coraz bardziej śliskie, ciepłe, a sutki domagają się pieszczot. Teraz jednak skupiona byłam całkowicie na Kamilu.
Charakterystyczny męski zapach był wszędzie. Ciężki kutas zaczął pulsować mocniej, a ja widziałam, jak Kamil oddycha szybciej. Zacisnął mocniej dłoń na moich włosach, drugą wręcz wbił w kanapę, jakby chciał ją rozerwać. To był dla mnie ostateczny impuls do tego, aby zapewnić mu rozkosz.
Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Starałam się, aby moje ruchy były płynne i rytmiczne, chociaż nie zawsze mi się to udawało. Sama zaczęłam leciutko pojękiwać, pieszcząc się nieustannie po sutkach. Cycki miałam już całe lepkie i śliskie, co byłoby problematyczne, jakby ktoś nagle wszedł, lecz teraz mnie tylko bardziej nakręcało.
– Kurwa, Nadia, nie wytrzymam… – wysapał nagle Kamil.
Spojrzał na mnie, a oczy mu błyszczały. Nie zwolniłam. Patrząc mu prosto w oczy, poruszałam się cały czas góra-dół, aż chłopak nagle jęknął głośniej. Kutas zapulsował parę razy, po czym trysnął nagle na mój dekolt. A raczej: głównie na mój dekolt, bo wytrysk był na tyle obfity, że nie skończyło się tylko na piersiach.
Parę pierwszych strzałów trafiło mnie w szyję, ramiona, obojczyki. Lepka, biała ciecz, strumień za strumieniem, zaczęła się do mnie przyklejać. Było tego na tyle dużo, że część poleciała na dywan, ale o tym mało myśleliśmy w tej chwili. Drażniący zapach był dla mnie ostatecznym dowodem męskiego spełnienia. Ścisnęłam piersi jeszcze raz i poruszyłam się parę razy, nim w końcu się odsunęłam.
Dyszałam ciężko, zadowolona z samej siebie. Oparłam dłonie o uda i zaśmiałam się lekko, kiedy spojrzałam w dół. Byłam ubrudzona na całym tułowiu. Kamil złapał kutasa i wycisnął parę kropel spermy na mnie, po czym przesunął główką po sutkach. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Aż zadrżałam i przymknęłam na chwilę oczy.
– Byłaś boska, Nadia – rzucił Kamil, ciężko oddychając. Spojrzałam na niego i odwzajemniłam jego szeroki uśmiech.
– Cieszę się, że mogłam pomóc. Teraz się skupisz na excelu czy czym tam musisz?
– Teraz bez problemu! Ale najpierw chyba musimy cię wyczyścić, co?
Z tym akurat miał rację. Jak prawdziwy dżentelmen, pomógł mi chociaż wstępnie się ogarnąć. Tyle dobrze, że zawsze mieliśmy ręcznik papierowy i chusteczki nawilżone w pokoju samorządu. Bez tego oczyszczenie się z takiej ilości spermy byłoby niemożliwe.
I tak oto po raz pierwszy zabawiłam się z Kamilem w pełni sam na sam. Już wtedy wiedziałam, że potrzebuję jego kutasa w sobie. Bo chociaż jego wytrysk mnie nieco “otrzeźwił” i sprawił, iż nie nabiłam się na niego w tej chwili, to nie miałam zamiaru odpuszczać sobie tej przyjemności.
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Kolejna część! Jak zawsze zachęcam do komentowania :>
Leave a Reply