Dwie dominy.

Wszedłem do apartamentu i od razu wiedziałem, że nie będzie odwrotu.

Drzwi zamknęły się za mną z cichym, ostatecznym kliknięciem. Czekały w salonie.

Pierwsza – ta, którą znałem z wiadomości – wysoka, czarna lateksowa sukienka, włosy związane w ostry kucyk, usta krwistoczerwone. Pani Victoria.

Druga – niższa, ale nie mniej groźna. Białe włosy do ramion, skórzana uprząż zamiast sukienki, kolczyki w sutkach błyszczały w świetle lamp. Na szyi miała obrożę z kółkiem, ale to ona trzymała smycz w dłoni. Pani Laila.

Obie były shemale. Obie były absolutnie piękne. I obie patrzyły na mnie jak na prezent, który zaraz rozpakują.– Na kolana – powiedziała Victoria chłodnym tonem.

Zrobiłem to natychmiast. Laila podeszła pierwsza. Jej obcasy były wyższe, głośniejsze. Palec w czarnym lateksie uniósł mi brodę.

– Słyszałam, że jesteś grzeczny. Sprawdzimy to. Victoria stanęła za mną. Poczułem, jak jej dłonie w rękawiczkach zsuwają mi kurtkę z ramion, potem koszulkę.

– Rozbierz się do końca. Sam. My popatrzymy. Rozmawiały o mnie, jakby mnie tam nie było.– Ma niezłą dupę – rzuciła Laila, okrążając mnie powoli.

– I ładnie się czerwieni – dodała Victoria, muskając paznokciem mój kark. – Będzie ślicznie wyglądał w siniakach.

Kiedy stałem już całkiem nagi, Victoria pstryknęła palcami.

– Do sypialni. Na czworaka. Posłuchałem. One szły za mną – dwie pary obcasów, dwa zapachy perfum, dwa spojrzenia palące mi plecy. Sypialnia była wielka. Na środku – specjalne łóżko z metalowymi pierścieniami i pasami. Na stoliku – wszystko, czego można sobie życzyć: pejcze, kneble, lubrykanty…

– Połóż się na plecach – rozkazała Victoria. – Ręce i nogi do rogów. Zapięły mnie szybko, pewnie. Byłem rozciągnięty, całkowicie bezbronny.

Laila wspięła się na łóżko i usiadła mi na twarzy – tyłem, jej piękny, twardy penis otarł się o moje usta.– Liż – powiedziała krótko. Zacząłem. Smakowała słono, władczo. Tymczasem Victoria klęczała między moimi nogami. Poczułem zimny lubrykant, potem palce – jeden, dwa, trzy… rozciągała mnie bez litości.

Laila złapała mnie za włosy i wsunęła się głębiej w usta.

Victoria wstała. Usłyszałem trzask uprzęży. Potem ciężar na materacu – stanęła nade mną, jej penis był twardy i gotowy, przyłożyła go do mojego otworu – Powiedz to – zażądała.

– Proszę, Pani Victorio… pieprz mnie. Weszła jednym pchnięciem. Krzyknąłem w penis Laili, która tylko zaśmiała się i wepchnęła się jeszcze głębiej. Pieprzyły mnie w duecie. Victoria od dołu – mocno, głęboko, rytmicznie. Laila od góry – w usta, w gardło, aż łzy spływały mi po skroniach. Potem zamieniły się miejscami. Laila była brutalniejsza – weszła we mnie bez ostrzeżenia, od razu do końca, i zaczęła rżnąć szybko, jakby chciała mnie rozerwać. Victoria usiadła mi na twarzy – tym razem tyłem żebym lizał jej anusa, a ona mogła całować się z Lailą nad moim ciałem. Rękę nakierowała mi na swojego penisa – Wiesz co robić, powiedziała. Czułem, jak obie dochodzą – najpierw Victoria, głośno, zaciskając uda na mojej głowie. Potem Laila – gorąco, głęboko we mnie, jej jęk był niski, zwierzęcy.

Nie pozwoliły mi dojść. Jeszcze nie. Rozpięły pasy tylko po to, żeby postawić mnie na kolana na podłodze.

Stały przede mną – obie twarde znowu, obie lśniące od lubrykantu i moich soków.– Otwórz usta– powiedziała Victoria.

Wziąłem obie naraz. Ledwo mieściły mi się, ale próbowałem. Lizałem, ssałem. One trzymały mnie za włosy i pieprzyły mi twarz na zmianę, czasem obie jednocześnie. Najpierw poczułem mocny strumień spermy Pani Victorii którzy uderzył znienacka z taką siłą że się zakrztusiłem, ale  połknąłem wszystko nie chcąc uronić nawet kropli. Następnie Pani Lajla wystrzeliła swoją porcję prosto na moją twarz i wsadziła mi już na pół sflaczałego penisa w usta.

– Chcesz dojść? – zapytała Laila, wyciągając się z moich ust z głośnym plaśnięciem.

– Tak, proszę, Pani…– To błagaj nas obie. Głośno błagałem,  płakałem. W końcu Victoria położyła mnie na plecach na podłodze, usiadła mi na piersiach i zaczęła ręką – powoli, okrutnie powoli mnie onanizować. Laila klęczała między moimi nogami i drażniła palcami prostatę. Dochodziłem tak mocno, że prawie straciłem przytomność. Krzyczałem ich imiona, aż głos mi się urwał.

Po wszystkim gdy ciągle leżałem na podłodze, obie stojąc nade mną zaczęły sikać, mocz lał mi się po klatce, penisie oraz trafiał w otwarte usta.

Jesteś nasz – powiedziała Victoria cicho.

– Na zawsze – dodała Laila. Nie odpowiedziałem.

Nie musiałem.

Wiedziałem, że wrócę.

Na kolanach.

Zawsze do nich dwóch.

 

Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

Jan nowak

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *