Pani Ania

Małgosia i Paweł chodzili do tego samego liceum, byli w klasie maturalnej i spotykali się od ponad roku. Przez ten cały czas nie doszło między nimi do seksu – Paweł wielokrotnie próbował, ale Małgosia zawsze odmawiała. Poprzestawali na pocałunkach, a tylko raz udało mu się dotknąć jej piersi; zaraz zganiła go i odsunęła. Dziewczyna mocno zaangażowała się w lokalny chór kościelny, biegała na msze, nabożeństwa i próby. To wiara była powodem – chciała pozostać czysta do ślubu.

 Paweł bywał u Małgosi prawie codziennie, bo razem uczyli się do matury. Tak naprawdę przychodził też dla jej mamy, pani Ani. Samotna matka, która zaszła w ciążę bardzo wcześnie, miała dopiero czterdzieści parę lat, ale wyglądała na nie więcej niż trzydzieści.

Paweł już kilka razy „przypadkiem” zobaczył jej piersi i za każdym razem czuł, jak krew napływa mu do krocza.

Raz wieszała pranie w ogrodzie – luźna podkoszulka przy każdym pochyleniu odsłaniała głęboki dekolt. Paweł wyszedł niby zadzwonić, bo „lepszy zasięg”, i wgapiał się w ten rowek między jej dużymi, ciężkimi piersiami, które kołysały się leniwie przy każdym ruchu.

Innym razem szedł do kuchni po sok i zobaczył przez niedomknięte drzwi sypialni, jak pani Ania się ubiera. Spóźnił się o minutę – już miała spodnie, ale właśnie zakładała stanik i przez chwilę jej nagie piersi były idealnie widoczne. Pełne, kształtne, z dużymi, ciemnoróżowymi sutkami, które sterczały dumnie na jasnej skórze.

W porównaniu z niemal płaską Małgosią – to były prawdziwe CYCKI.

Stał przy szparze może dziesięć sekund, serce waliło mu jak młot, ale nie chciał zostać przyłapany. Nie zauważył, że pani Ania dostrzegła go w lustrze i kącikiem ust się uśmiechnęła. Lubiła te „przypadki”.
Nie chciała odbić chłopaka córce, ale żal jej było Pawła – wiedziała, że z Małgosią nie ma co liczyć na nic więcej niż cmokanie w policzek. A sama odkryła, że podglądanie przez nastolatka niesamowicie ją kręci, chyba odkryła w sobie ukryte do tej pory skłonności ekshibicjonistyczne

Takich sytuacji było więcej.

Pewnego popołudnia Paweł przyszedł, jak zwykle drzwi były otwarte. Wszedł na górę – pusto.
Z łazienki wychynęła tylko głowa pani Ani

– Małgosi nie ma, pojechała coś załatwić z chórem. Wróci późno.

– Aha… to dziękuję, do widzenia – wymamrotał i wyszedł.

Ale nie poszedł do domu. Wiedział, że stara lipa w ogrodzie rośnie dokładnie naprzeciw okna łazienki, a w oknach nie ma firanek. Wdrapał się szybko, zasłonił liśćmi. Po chwili pani Ania zrzuciła ręcznik. Paweł zdążył zobaczyć wszystko, jej ciężkie, jędrne piersi, płaski brzuch, ciemny pasek włosów łonowych prowadzący do pulchnej szparki. Potem niestety weszła do wanny i zniknęła mu z oczu.– Kurwa, dlaczego nie mają prysznica… – westchnął.

Gdy chciał schodzić, gałąź pękła z trzaskiem. Spadł na ziemię, narobił hałasu.

Z okna wychyliła się pani Ania, jeszcze naga, mokra.

– Nic ci nie jest?! – zawołała.

– Nie, tylko łokieć… – wydukał czerwony jak burak.

– Wejdź do kuchni, zaraz zejdę i to obejrzymy!
Nie miał wyjścia. Usiadł sztywno na krześle. Po kilku minutach zeszła pani Ania w cienkim, jedwabnym szlafroku – mokra po kąpieli, nie zdążyła się nawet wytrzeć. Materiał przylegał do ciała jak druga skóra. Sutki sterczały wyraźnie pod tkaniną, a między nogami odznaczał się zarys puszystej cipki.

Przyniosła wodę utlenioną i plastry. Pochyliła się nad jego łokciem – szlafrok rozchylił się szeroko. Paweł znalazł się piętnaście centymetrów od nagich piersi, dużych, idealnie okrągłych, z lekkim opadnięciem od ciężaru, ale wciąż jędrnych. Brodawki były nabrzmiałe, otoczone szerokimi, jaśniejszymi otoczkami.

Przy każdym oddechu falowały kusząco.

Czasem szlafrok rozchylał się jeszcze bardziej – mignął mu ładnie przystrzyżony pasek czarnych włosów łonowych, wilgotny i błyszczący, a poniżej rube, różowe wargi sromowe, lekko rozchylone.

Paweł przełknął ślinę. Spodnie zrobiły mu się zdecydowanie za ciasne – wybrzuszenie w nich powiększało się każdą chwilą.

Ania faktycznie początkowo nie zauważyła, że prezentuje swoje wdzięki przed tym małolatem, ale gdy wybrzuszenie w spodniach Pawła stało się na tyle wyraźne, że już nie dało biedak nie był w stanie w żaden sposób go ukryć, spojrzała w dół na swój rozchylony szlafroczek – A, to tak, pomyślała.

Nigdy nie była przesadnie pruderyjna, ale takiego obrotu spraw nie spodziewała się, nie spodziewała się również, że ta sytuacja tak na nią zadziała, poczuła jak jej cipka momentalnie robi się mokra. Nie od wody.

Paweł ciągle przekonany, że nic nie dostrzegła odetchnął ukradkiem, ale gdy „przypadkiem” trąciła dłonią jego twardego kutasa – raz, drugi, trzeci – wiedział, że to jednak nie może być przypadek.

Spojrzał w jej oczy i zaskoczył go to, jaki ma maślany wzrok, w końcu i Ania nie wytrzymała.

– Wiesz… możesz dotknąć – powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy. – Widzę, że ledwo siedzisz.

Paweł zamarł.

Pani Ania chwyciła jego drżącą dłoń i położyła sobie na lewej piersi. Skóra była gorąca, jedwabista. Ciężar cycka idealnie wypełniał mu dłoń. Sutek stwardniał jeszcze bardziej pod palcami.

– O kurwa… – wyszeptał i od razu zasłonił sobie usta drugą dłonią – przepraszam.

– Spokojnie… – uśmiechnęła się lubieżnie.

Zsunęła szlafrok z ramion. Stała przed nim zupełnie naga – piersi falowały ciężko przy każdym oddechu, sutki sterczały jak kciuki. Między udami błyszczała wilgoć.

Paweł wstał, ręce drżały mu jak w gorączce. Chwycił obie piersi, ugniatał je mocno, ważył w dłoniach. Były ciężkie, miękkie, ale sprężyste. Przesunął kciuki po sutkach – pani Ania jęknęła cicho.
Wiedziała, że już dłużej nie wytrzymają, ani on ani ona.
Jednym ruchem ściągnęła mu szorty razem z bokserkami – kutas wyskoczył na wolność, ciężki, długi i już w pełni twardy. Gruba, nabrzmiała żołądź lśniła fioletowo, żyły pulsowały wzdłuż całego trzonu jak napięte liny.

– O matko… jaki wielki – wyszeptała Ania, mimowolnie oblizując wargi.

Usiadła mu na udach, przycisnęła swoje ciężkie, gorące piersi do jego twarzy. Paweł od razu złapał lewy sutek ustami – najpierw delikatnie ssał, potem coraz zachłanniej, wciągając go głęboko, przygryzając, ciągnąc zębami. Ania jęknęła nisko, ocierała się wilgotną, rozpaloną cipką o jego brzuch, zostawiając na skórze długie, śliskie ślady.

Potem zsunęła się niżej. Objęła kutasa obiema dłońmi i zaczęła powoli walić, patrząc mu prosto w oczy.

– Chcesz, żebym ci obciągnęła? – zapytała chrapliwym głosem. Wiedziała, że długo nie wytrzyma, więc chciała, żeby pierwszy raz poszedł szybko i żeby zaraz był gotowy na więcej.

– Tak… proszę… – wychrypiał.

Otworzyła usta szeroko i od razu połknęła żołądź. Język tańczył wokół niej, lizała spód, ssała głośno, z lubieżnym mlaskaniem. Potem brała coraz głębiej – centymetr po centymetrze, aż poczuł, jak główka wpada jej do gardła. Ślina spływała grubymi strużkami po trzonie, kapała na jądra i na podłogę.

Paweł zacisnął palce w jej włosach.

– Kurwa… pani Aniu… zaraz…

– Właśnie o to chodzi – wymruczała z pełnymi ustami, nie przerywając.

I wtedy eksplodował. Gorące, gęste strumienie uderzyły jej w podniebienie – raz, drugi, trzeci. Było tego tyle, że nie zdążyła połknąć wszystkiego; sperma wypłynęła wąskimi strużkami z kącików ust, spływała po brodzie i kapała na jej piersi. Ania tylko zamruczała z zadowoleniem, pozwalając, by reszta spłynęła po trzonie.

Paweł drżał całym ciałem, fale rozkoszy przechodziły przez niego jak prąd. Pierwszy raz w życiu ktoś brał mu do ust – i to właśnie ona.

A jednak, gdy już myślał, że zaraz zwiotczeje, Ania nie wypuściła kutasa. Dalej ssała delikatnie, językiem drażniła żołądź… i ku jego zdumieniu poczuł, jak penis znowu nabrzmiewa, twardnieje, staje się jeszcze większy niż przed chwilą.

– No proszę… – uśmiechnęła się lubieżnie – Młodość ma swoje prawa. Teraz dopiero zaczniemy się bawić.

– Chodź… – szepnęła, ciągnąc go za sobą do sypialni.

Usiadła na łóżku a następnie położyła się na plecach i rozłożyła szeroko nogi. Jej cipka była zupełnie mokra – grube, ciemnoróżowe wargi rozchylone, błyszczały od soków, łechtaczka nabrzmiała.

– Wejdź we mnie. Teraz.

Paweł klęknął między jej udami. Przyłożył żołądź do wejścia – była gorąca, pulsująca – ale szło mu niezgrabnie – jednak pornole nie przygotowały go w takim stopniu jak sądził – Ania chwyciła penisa i nakierowała go w odpowiednie miejsce.

Wsunął się powoli. Pani Ania westchnęła głęboko, gdy cały grubas rozepchał jej ścianki.

– O Boże… jaki gruby… – jęknęła.

Paweł zaczął ruchać – ruszał biorami w przód i tył, najpierw powoli, potem coraz mocniej. Łóżko skrzypiało. Jej wielkie cycki podskakiwały przy każdym pchnięciu, sutki kreśliły koła w powietrzu. Chwycił je mocno, ugniatał, podczas gdy wbijał się w nią do samego końca.

– Mocniej… rżnij mnie mocno! – krzyknęła.

Przyspieszył. Cipka chlupotała głośno, soków było tyle, że spływały po jego jajach. Po minucie pani Ania zaczęła się trząść – pierwszy orgazm – aż ją zaskoczył, że przyszedł tak szybko.

Ścisnęła go mocno w środku, paznokcie wbiła mu w plecy.

– Jeszcze… nie przestawaj!

Drugi orgazm przyszedł jeszcze szybciej – krzyknęła głośno, całe ciało jej drżało, cipka pulsowała wokół kutasa jak w imadle.

Trzeci raz doszła, gdy Paweł walił w nią jak oszalały – biodra uderzały o biodra, jądra obijały się o jej dupę – ten chłopak ma chyba magicznego kutasa, niedorzeczna myśl przeleciała jej przez głowę.

– Wyjmij… chcę hiszpana… – wysapała.

Paweł wysunął się z głośnym chlupnięciem. Cipka była czerwona, rozchylona, soki spływały na pościel.

Położył się na plecach. Pani Ania usiadła na nim okrakiem, złapała swoje wielkie cycki i ścisnęła je wokół jego kutasa. Zaczęła poruszać się w górę i w dół – gorące, miękkie piersi masowały trzon, żołądź co chwilę wyskakiwała między nimi. Paweł patrzył na to urzeczony, do tej pory widząc takie coś na filmach zakładał, że w realu nikt tak nie robi.

– Patrz na mnie… – jęknęła.

Paweł patrzył, jak jej sutki ocierają się o jego brzuch, jak cycki obijają się o siebie.

Nagle Ania wstała i położyła się na łóżku – Usiądź na mnie – powiedziała.

Paweł posłusznie usiadł jej okrakiem na brzuchu, tuż pod piersiami. Kutas, wciąż twardy i lśniący od jej soków, sterczał prosto nad dekoltem. Chwycił oba cycki od zewnątrz i mocno ścisnął – palce zatopił w miękkiej, gorącej tkance. Rowek między piersiami zrobił się głęboki i ciasny.

– O tak… – jęknęła Ania, gdy poczuła, jak gorący trzon wciska się między jej cycki.

Paweł zaczął ruszać biodrami – powoli na początek, potem coraz mocniej. Żołądź wyskakiwała, co chwilę tuż pod jej brodą, zostawiając błyszczące ślady preejakulatu na skórze.
Cycki podskakiwały i obijały się o siebie przy każdym pchnięciu, sutki ocierały się o jego uda.

– Mocniej… rżnij mnie w cycki – wysapała, patrząc mu prosto w oczy.

Przyspieszył. Trzon sunął szybko w wilgotnym, gorącym tunelu z jej własnych piersi.

Głośne plaśnięcia skóry o skórę wypełniły pokój. Ania uniosła głowę i wyciągnęła język – przy każdym pchnięciu lizała żołądź, gdy tylko wyskakiwała między cyckami.

– Dochodzę… – wychrypiał Paweł, zaciskając cycki jeszcze mocniej.

– Dawaj… zalej mnie całą – jęknęła.

Pierwszy strumień wystrzelił prosto na jej twarz – trafił w usta, w policzek. Kolejne lądowały gęsto na szyi, dekolcie, spływały w dolinę między piersiami. Paweł dalej ruszał biodrami, rozmazując spermę po całej powierzchni cycków, aż w końcu ostatnia kropla spłynęła z żołędzi prosto na jej sutek.

Został tak jeszcze chwilę, dysząc ciężko, patrząc, jak jego nasienie spływa powoli po jej piersiach, po brzuchu, po bokach. Ania oblizała wargi, zbierając to, co trafiło do ust.– No i proszę… – uśmiechnęła się leniwie, rozsmarowując resztę palcami po sutkach. – Teraz będę pachniała tobą cały wieczór.

Leżeli zdyszani. Pani Ania uśmiechnęła się lubieżnie.– To zostaje między nami, jasne?

Paweł tylko kiwnął głową, wciąż nie wierząc, że właśnie wyruchał matkę swojej dziewczyny na jej własnym łóżku.

– Małgosia w czwartek na cały dzień jedzie do babci, rzuciła Ania mimochodem…

 

Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

Jan nowak

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *