Niedokonczona historia

Nigdy nie przydarzył mi się seks z mężczyzną, ale od zawsze często o tym fantazjuję. Być może, gdybym pewnego chłodnego jesiennego dnia wiele lat temu podjął inną decyzję, to dziś moje doświadczenia byłyby inne, może byłbym bardziej spełnioną osobą…

Miałem wtedy kilkanaście lat. Nie tak dawno zacząłem naukę w liceum w centrum Warszawy i dojeżdżałem tam autobusem.

Pewnego pochmurnego jesiennego popołudnia, kiedy wracałem do domu, w autobusie panował dość duży tłok. Było to częste na tej trasie. Stałem na podeście niedaleko drzwi, ludzie cisnęli się z każdej strony. Jak zawsze spoglądałem pomiędzy nimi przez okno, prawdopodobnie zamyślony na temat jakiejś pracy domowej zadanej przez nauczycieli, kiedy nagle poczułem delikatne głaskanie przez spodnie dresowe po kroczu, dokładnie w miejscu, gdzie pod materiałem znajdował się mój członek!

Przede mną, trochę niżej, na schodkach, stał nieznajomy mężczyzna. Nie patrzył mi w oczy, w panującym ścisku nie mogłem też dostrzec jego dłoni, ale to musiał być on! Tylko on stał w takim miejscu, że w tłoku miał możliwość dotykać mojego krocza.

Wystraszyłem się nie na żarty! Byłem młodym delikatnym i niedoświadczonym chłopakiem, zupełnie nieobytym w sprawach seksu, a co dopiero kontaktów seksualnych z jakimiś dorosłymi mężczyznami!

Nie wiedziałem, co zrobić, ale czułem, że muszę mu przeszkodzić. Na najbliższym przystanku przepchnąłem się obok niego do wyjścia i wysiadłem na zewnątrz. Musiałem jechać dalej, więc wsiadłem innymi drzwiami. Tam też było ciasno, znowu musiałem zająć miejsce na podeście przy schodach. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem, że mężczyzna też się przesiadł i znów stanął na schodkach przede mną! Znowu poczułem, że delikatnie szuka przez materiał moich spodni czubka mojego członka, a później jakby cały czas delikatnie przebiega po nim opuszkami palców, leciutko głaszcze i muska, zupełnie, jakby jego dłonie drżały lub jakby to było jakieś badanie!

Na kolejnym przystanku przesiadłem się ponownie i wepchnąłem głębiej pomiędzy ludzi. Mężczyzny już nie zobaczyłem i odetchnąłem z ulgą…

Jednak zapamiętałem te chwile bardzo dokładnie. Dziś do nich wracam z zupełnie innymi odczuciami i ukłuciem żalu… Dziś negatywnie oceniam decyzję, którą wtedy podjąłem…

A mogło być tak…

Miałem wtedy kilkanaście lat. Nie tak dawno zacząłem naukę w liceum w centrum Warszawy i dojeżdżałem tam autobusem linii 171. Podróż trwała wtedy dość długo, około czterdziestu pięciu minut, ruch był duży, autobus miał wiele przystanków.

Pewnego pochmurnego jesiennego popołudnia, kiedy wracałem do domu, w pojeździe panował dość duży tłok. Było to częste na tej trasie. Stałem na podeście niedaleko drzwi, ludzie cisnęli się z każdej strony. Jak zawsze spoglądałem pomiędzy nimi przez okno, zamyślony na temat pracy domowej zadanej przez nauczyciela, kiedy nagle poczułem delikatne głaskanie przez spodnie dresowe po moim kroczu, dokładnie w miejscu, gdzie pod materiałem znajdował się mój członek!

Przede mną, trochę niżej, na schodkach, stał nieznajomy mężczyzna. Nie patrzył mi w oczy, w panującym ścisku nie mogłem też dostrzec jego dłoni, ale to musiał być on! Tylko on stał w takim miejscu, że w tłoku miał możliwość dotykać mojego krocza.

Wystraszyłem się nie na żarty! Byłem młodym delikatnym chłopakiem, zupełnie niedoświadczonym w sprawach seksu, a co dopiero kontaktów seksualnych z obcymi dorosłymi mężczyznami! Owszem, zdarzało mi się masturbować albo zakładać rajstopy i spódniczki mamy i w podnieceniu wyobrażać sobie, że jestem kobietą, ale w tamtym czasie nawet jeszcze nie całowałem się z żadną dziewczyną.

Nie wiedziałem, co zrobić, ale uznałem, że muszę mu przeszkodzić. Na najbliższym przystanku przepchnąłem się obok niego do wyjścia i wysiadłem na zewnątrz. Musiałem jechać dalej, więc wsiadłem innymi drzwiami. Tam też było ciasno, znowu musiałem zająć miejsce na podeście przy schodach. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem, że mężczyzna też się przesiadł i znów stanął na schodkach przede mną! Znowu poczułem, że delikatnie szuka przez materiał moich spodni czubka mojego członka, a później jakby cały czas delikatnie przebiega po nim opuszkami palców, leciutko głaszczę i muska, zupełnie, jakby jego dłonie drżały lub jakby to było jakieś badanie! Sam nie wiem, dlaczego, ale wydało mi się to przyjemne! Wiedziałem, że powinienem temu zapobiec, wiedziałem, że ktoś może to za chwilę zauważyć, ale stałem w bezruchu, zaczynając w jakiś magiczny sposób rozkoszować się tym doznaniem! Po kilku sekundach wziąłem się w garść. Trzeba było podjąć decyzję tu i teraz! Natychmiast! Niekoniecznie męską! Wszelka zwłoka groziła albo odkryciem wstydliwego zajścia przez pasażerów, albo… utratą szans na przeżycie czegoś pociągającego, choć nieznanego!
I podjąłem decyzję! Poszukałem wzrokiem spojrzenia mężczyzny, który mnie dotykał! Nasze oczy spotkały się! Uśmiechnąłem się do niego, starając się, żeby był to uśmiech zapraszający…! Odpowiedział lekkim uśmiechem! Zobaczyłem, że ma około czterdziestu kilku lat, miłą, choć smutną twarz. Był ubrany schludnie, bez ekstrawagancji, jak przeciętny człowiek, wracający z pracy. Wydał mi się sympatyczny, nieco melancholijny.

Autobus zatrzymał się na przystanku w starej dzielnicy mieszkaniowej, gdzie dominowały bloki z lat pięćdziesiątych. Posłałem mężczyźnie jeszcze jedno długie porozumiewawcze spojrzenie i wysiadłem. Z niepokojem w sercu obejrzałem się czy wysiadł za mną i poczułem radość, kiedy przekonałem się, że tak! Stał trochę bezradnie czekając na mój następny sygnał, a ja zastanawiałem się, co dalej. Nie miałem żadnego planu, działałem do tej chwili pod wpływem impulsu i teraz trzeba się było zastanowić. Rozejrzałem się i pomysł przyszedł dość szybko. Ruszyłem w kierunku budynków, a mężczyzna poczekał chwilę i podążył za mną w odległości kilkunastu metrów, tak jak planowałem. Jakbyśmy rozumieli się bez słów. Szedłem może z dwieście metrów szukając jakiejś klatki schodowej, gdzie moglibyśmy się skryć. Wszechobecne domofony broniły jednak dostępu do bezpiecznych miejsc. Często oglądałem się za siebie obdarzając mężczyznę kolejnymi uśmiechami, aby przypadkiem nie zrezygnował. Wreszcie zobaczyłem starszą panią wchodzącą do bloku. Zbliżyłem się dyskretnie i przytrzymałem sobie drzwi zanim się zatrzasnęły. Kiedy uznałem, że starsza pani poszła już na wyższe piętra, a może nawet weszła do swojego mieszkania, wślizgnąłem się na klatkę, upewniwszy się, że poza “moim” mężczyzną, nikt mnie nie obserwuje.

Stałem za drzwiami kilkanaście sekund. Czułem, że oddech mi przyspieszył, a serce biło mocno i szybko, chociaż przecież nie podejmowałem żadnego wysiłku fizycznego. Tak, byłem podniecony oczekiwaniem na nowe, nieznane wydarzenia w moim życiu!

Usłyszałem po chwili, że mężczyzna jest już koło drzwi, więc nacisnąłem klamkę, uchyliłem je nieznacznie i obserwowałem jak wchodzi. Znowu uśmiechnęliśmy się do siebie, tym razem z niekłamaną radością, że wszystko układa się po naszej myśli.

Rozejrzałem się po klatce schodowej. Nie było wielkiego wyboru, jedne drzwi prowadziły do piwnic, za nimi widziałem kilka stopni w dół. Jeżeli w piwnicy dało się włączyć światło, to była już to jakaś opcja. Nie chciałem tego pierwszego zbliżenia odbywać w ciemnościach. Pomyślałem jednak, że jeśli ktoś zejdzie do piwnicy, to nas nakryje, bo nie będziemy mieli możliwości ucieczki. Ruszyłem schodami do góry. Klatka schodowa miała okna, przez które wpadało łagodne, szare światło dzienne. Wchodząc po schodach zastanawiałem się, czy mężczyzna obserwuje mnie od tyłu. Nie oglądałem się, ale postarałem się pokręcić tyłkiem jak dziewczyna, co czasem z miernym skutkiem ćwiczyłem w domu przed lustrem w ciuchach mamy. Weszliśmy na półpiętro pomiędzy trzecią, a ostatnią – czwartą kondygnacją. Stad w razie wpadki można było pójść w górę o pół piętra, lub w dół, zależnie od kierunku, z którego usłyszymy zbliżające się osoby. Odwróciłem się i oparłem plecami o ścianę, odkładając plecak na podłogę.

– Cześć. – powiedziałem drżącym głosem, uśmiechając się zapraszająco.

– Cześć. – odpowiedział miłym głosem mężczyzna. Zachowywał się trochę nieśmiało, nie przejmował inicjatywy i pomyślałem, że może też taka sytuacja mu się nie przydarzyła. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę  nieporadnie, aż usłyszałem własny cichy głos –

Chcesz mnie dotknąć? Tak jak tam… w autobusie…?

Nic nie odpowiedział, ale skinął głową i zbliżył się do mnie. Był jakby onieśmielony, zupełnie jakby tamto w autobusie było coś, o czym wiedział tylko on, a dopiero teraz miał się z tym ujawnić przed obcym młodym chłopakiem.

– Proszę, nie mam nic przeciwko temu. – odezwałem się znowu. Rozpiąłem przy tym długą kurtkę, żeby ułatwić mu dostęp do mojego krocza. Dłonie mi drżały, ale spostrzegłem, że jego ręce też się trochę trzęsły. Dotknął palcami mojego dresu. Znowu tylko milimetry miękkiej tkaniny dzieliły teraz jego palce od mojego penisa! Westchnąłem, kiedy poczułem znowu to przyjemne łaskotanie. Drżącymi opuszkami trącał, głaskał i pocierał mojego penisa przez materiał. Szukał palcami kształtu mojego członka, a ja poczułem narastające podniecenie i… szybko postępujący wzwód! Wiedziałem już, że chcę więcej! Wsunąłem kciuki obu dłoni za pas spodni i majtek. Wahałem się najwyżej dwie sekundy. Teraz albo nigdy! Zdecydowanym ruchem zsunąłem jednocześnie dres i majtki z przodu w dół! Mój penis wyskoczył wyprostowany na baczność przed “moim” mężczyzną! Ujrzałem szczęście w jego oczach! Chyba nie liczył na tak wiele, kiedy wchodził ze mną do budynku.

– Proszę, nich pan dotyka, jak pan chce… Proszę… – sam nie wiem, dlaczego nagle przeszedłem na “pan”.

Widziałem, że jest bardzo podniecony, ale pozostał przyjemnie delikatny. Najpierw dotknął mojego członka końcami palców, pogłaskał, potem lekko ujął go w palce jednej dłoni, głaskał i przesuwał rękę w przód i w tył. Było to dla mnie nieopisanie przyjemne doznanie! Wzdychałem i pojękiwałem cicho. Słyszałem jego podniecony oddech. – Mmmm…. przyjemnie… – mruknąłem przeciągle…

Nie wiem, co mnie napadło, ale przymknąłem oczy, wsunąłem sobie własny palec wskazujący do ust i zacząłem ssać. -Mmmmmm…. – znów mi się wyrwało. Skupiłem się na podniecającym dotyku obcej dłoni na moim penisie. To było milion razy lepsze od masturbacji własną dłonią! Rozkosz, jakiej doznawałem nie równała się z niczym, co do tej pory robiłem. Otworzyłem oczy i wyjąłem palec z ust. Ujrzałem podniecenie w oczach “mojego pana”. Tak właśnie w tym momencie o nim pomyślałem – “mój pan”. “Mój pan potrzebuje mojej pomocy, potrzebuje, żebym go uszczęśliwił!”.

– Czy ja… też… mogę…? – spytałem zerkając w dół na jego spodnie.

Bez chwili namysłu rozpiął suwak spodni i wyjął swojego członka. Pierwszy raz widziałem z bliska na żywo penisa innego mężczyzny. Nie był ani za duży, ani za mały, podobny do mojego, może trochę krótszy, ale za to nieco grubszy. Wziąłem go w dłoń i zacząłem lekko poruszać w przód i w tył. Mężczyzna jęknął troszkę za głośno, więc uśmiechając się położyłem palec na jego ustach, nakazując mu ciszę. W odpowiedzi na moje pieszczoty mężczyzna zaczął mnie masturbować. Jego ruchy były nieco śmielsze i nagła nowa fala ekstazy silnym dreszczem przetoczyła się przez moje ciało! Zanim zdążyłem się nią nacieszyć, cudowne gwałtowne skurcze zaatakowały moje podbrzusze, krocze i penisa i nagle, z uczuciem gigantycznej rozkoszy wytrysnąłem spermą w masturbującą mnie dłoń mojego pana! Ejakulat chlapnął na podłogę, trochę też na jego spodnie.

– OOOOCH!!! Przepraszam pana!

– Nic się nie stało. Przecież tego chcieliśmy, prawda? – wyszeptał dysząc z podniecenia.

– Tak…! Tak…! Czy…? Czy mogę też… dokończyć? – bardzo chciałem dać mu to szczęście.

– Proszę. Bardzo proszę. – odpowiedział.

Zacząłem pieścić go szybciej i po chwili poczułem jak jego penis pęcznieje i zaczyna pulsować, a po chwili, w czasie, której nie przerywałem pieszczot, jego nasienie wytrysnęło sporym strumieniem na moją dłoń i posadzkę.

– Oooochhh…. – jęknąłem szczęśliwy. Mój pan musiał aż oprzeć się ręka o ścianę, orgazm na chwilę pozbawił go sił i widziałem, że był bardzo zadowolony.

Staliśmy chwilę spełnieni, z penisami na wierzchu, nad plamami nasienia na podłodze. Patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się….

Wreszcie nadszedł czas, żeby opuścić klatkę zanim nas ktoś nakryje. Poprawiliśmy ubrania i wyszliśmy na zewnątrz. Myślę, że zabawiliśmy tam około piętnastu minut, ale było to w tym momencie najcudowniejsze piętnaście minut mojego życia.

Wróciliśmy powoli na przystanek. Chciałem kontynuować tę znajomość, ale były to czasy przed telefonami komórkowymi i trzeba było wykazać się kreatywnością. Na początek powiedziałem mojemu panu, w jakich godzinach kończę lekcję i że będę go wypatrywał na tym przystanku wracając ze szkoły. Mój pan okazał się być miłym, ciepłym, spokojnym i delikatnym mężczyzną. Nie był żadnym zboczeńcem, tylko jego ogromną namiętnością byli młodzi mężczyźni, ale przez nieśmiałość nie miał okazji zaspokoić swoich potrzeb. Był mi bardzo wdzięczny za to, że wtedy w autobusie uśmiechnąłem się do niego, zaakceptowałem go i postanowiłem dać mu rozkosz. Tak spotykaliśmy się przez kilka tygodni, a później… Przyszła zima i zacząłem odwiedzać go w jego mieszkaniu… Staliśmy się sobie bardzo bliscy. Byłem przeszczęśliwy mogąc dawać mojemu panu cudowne orgazmy, samemu przeżywając przy tym rozkosze nie do opisania. Wciąż poszerzaliśmy nasz repertuar pieszczot, ale to już temat na inne opowiadanie…

Tak mogło by to wyglądać 🙂

Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

Agata Trańska

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *