Odświeżyliśmy się pod umywalką, ubraliśmy i ruszyliśmy do auta. Wyszukałem wiadomość z lokalizacją, gdzie mam się udać i ruszyłem. Droga minęła szybko. Zaparkowałem przed bramą, była już minuta po dziesiątej. Eliza rozglądała się przez okno, ja nerwowo stukałem w kierownicę.
— Ładny dom. Ciekawe czym się zajmuje — skomentowała.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, telefon zaczął wibrować. Było to wideo-połączenie od Martyny. Oparłem się ramieniem o drzwi kierowcy, lekko odwracając się od Elizy i odebrałem.
— Cześć Kamilu, jeszcze chwilka, dwie, trzy minuty i wychodzę — wysapała do telefonu. Na ekranie zauważyłem całą scenę, która odbywała się w tamtej chwili. Martyna leżała na kanapie, piersią do siedziska, pupę miała uniesioną w pozycji na pieska. Jej sukienka była podwinięta do połowy pleców, piersi zakryte. Makijaż na twarzy rozmazany od łez, ale wiem, że nie był to płacz. Raczej łzy od krztuszenia się kutasem Marka. Poczułem ukłucie, gdzieś w środku. Ukłucie zazdrości, lekkiej złości. Niby nasz związek był otwarty, jednak człowiek nigdy nie wyzbędzie się całkowicie instynktów. Żaden samiec nie chce dzielić się swoją samicą. Skąd jednak to drugie uczucie, totalne podniecenie, które przyćmiewa ból?
— O tak, nie przestawaj, Marek — jęczała lekko opuszczając telefon.
Rozłączyła się. Czułem ścisk w gardle. Ścisk w gardle i podniecenie. Podniecało mnie to, że moja ukochana żona jest rżnięta przez innego mężczyznę.
— Wszystko w porządku? — zapytała Eliza, wyglądała na przejęta.
— Tak mała, wszystko dobrze — uśmiechnąłem się do niej.
Światło przed domem zaświeciło się, z otwierających się drzwi wyłoniła się Martyna, zaraz za nią dobrze zbudowany, lekko siwy mężczyzna.
— Usiądź z tyłu, proszę — poleciłem nastolatce, wychodząc z auta. Stanąłem przy drzwiach pasażera, których Eliza nie zamknęła po sobie. Marek machał mi spod domu, odmachałem. Patrzył to na mnie, to na idącą w moją stronę kobietę.
— Cześć mężu — powiedziała Martyna. — Pamiętasz o karze? Do roboty — rozkazała głosem nie akceptującym sprzeciwu.
Stanęła przede mną, uśmiechnięta, niemal pokazując zęby. Wyglądała obłędnie. Rozczochrana, różowe z podniecenia poliki, rozmazany makijaż. Mieniące się za nią światło z domu Marka akcentowało jej wspaniałą figurę, ale również gęsty, jasny płyn pokrywający jej twarz i dekolt. Sznurki ciągnącego się nasienia opadały jej z brwi, warg oraz brody. Kilka porcji spermy zatrzymało się na piersiach, kilka kropel padło na sukienkę. Więc to jest moja kara. Spojrzałem na okno pasażera z tyłu. Eliza była przyklejona do niego, obserwowała całą sytuację, przyśpieszonym oddechem parując część okna. Nie zwlekałem, nie chcąc niecierpliwić Martyny. Zbliżyłem się do niej. Zacząłem od czoła. Zlizywałem w górę porcje nasienia, jednak spływało mi po języku. Musiałem je ssać, aby wszystko wciągnąć. Nie chciałem zostawiać żadnych śladów. Odrobina była we włosach. Tu było trudniej, ale dałem radę. Lizałem, ssałem i całowałem twarz mojej żony. W normalnych okolicznościach wydałoby się to obrzydliwe, jednak podniecenie zrobiło swoje. Spijałem spermę kochanka Martyny jak jakąś ambrozję. Zerkałem, co chwilę na Elizę, próbując wyczytać z jej twarzy, co myśli. Spojrzałem na Marka. Obserwował bez widocznych emocji. Zlizałem ostatnią plamę nasienia z brody Martyny, schyliłem się do jej piersi. Przycisnąłem się do nich jak niemowlak szukający sutka matki. Ostatnia kropla z sukienki i była czysta.
— Gotowe — oznajmiłem.
— Dobrze. Smakował ci Marek? — zapytała, wbijając kolejną szpilkę.
— Tak — odpowiedziałem szczerze. Naprawdę nie smakował źle. Był raczej neutralny. Martyna wsiadła do auta, zamknąłem za nią drzwi, następnie sam wsiadłem i odpaliłem silnik.
— Hej Elizka, jak podoba ci się druga strona mojego męża? — zapytała życzliwie, jakby była zupełnie inną osobą. — Fajnie, że też przyjechałaś.
— Nie spodziewałam się — zaczęła, zerkając to na mnie, to na Elizę w odbiciu lusterka wstecznego. — To było ekscytujące. Jakbyś miała super władzę.
Eliza była faktycznie zafascynowana naszą relacją. Była jej ciekawa, wyglądało, jakby chciała ją zgłębić. Byłem tylko ciekaw, w jakiej roli.
— Można powiedzieć, że mam, prawda, kochanie? — stwierdziła szczypiąc mnie w polik, pokazując dominację.
Lubiłem to. Lubiłem, kiedy mną pomiatała, gdy dominowała. Nigdy nikomu nie pokazałem tej strony, poza Martyną. No i oczywiście jej kochankami, jednak oni byli tylko pionkami w naszej grze. Pionkami takimi jak Eliza, która przytrafiła się w naszym życiu. Można powiedzieć, że była drobnym prezentem od Martyny żebym też mógł poczuć to, co czuje ona za każdym razem, gdy jest innym. Grałem dalej.
— Tak kochanie.
— Eliza, kara Kamila się jeszcze nie skończyła, ale to w domu. Jeżeli będziesz chciała, możesz dołączyć. Co ty na to? — zaproponowała Martyna.
— Co masz na myśli? — nastolatka przysunęła się między nasze fotele podekscytowana.
— Zajrzyj do torby — poleciła moja żona.
Eliza sięgnęła torbę, którą chwilę wcześniej Martyna rzuciła do tyłu. Otworzyła ją wydając cichy okrzyk: — Ooo… Chętnie dołączę — powiedziała zamykając torbę. Oparła się o siedzenie, zapięła pasy.
Ruszyliśmy. Dziewczyny rozmawiały całą drogę, Eliza opowiedziała o niemal wszystkich zdarzeniach z tego dnia, ja pełniłem rolę szofera. Dotarliśmy do domu. Martyna wręczyła torbę Elizie, a mnie zaciągnęła do sypialni. Pomogłem zrzucić jej sukienkę, Eliza w tym czasie poszła do łazienki. Martyna położyła się na łóżku i rozkazała:
— Dokończ czyszczenie, misiu — zsunęła majtki i rozłożyła nogi.
Bezzwłocznie rzuciłem się na łóżku i zanurkowałem między nogami żony. Nie była świeża. Cały dzień na nogach, zostawił na jej cipce słonawy smak potu i moczu, przyprawiony aromatem kutasa Marka. Ciągnąłem jej wargi sromowe, wylizywałem każdą szczelinkę jej szparki. Nie pomijałem nawet milimetra. Podniecenie narastało. Bezwiednie wyciągnąłem rękę w stronę penisa, jednak ciągnący ból na pośladku powstrzymał mnie.
— Nie wolno! — warknęła Eliza, stojąca za mną. Trzymała w ręku krótki, skórzany bat, zakończony czarnym prostokątem, również ze skóry. Wczuła się w rolę, jakby urodziła się gotowa. Momentalnie podłapała rytm i ton sytuacji. Ciężko było uwierzyć, że ta dziewczyna ma dopiero piętnaście lat. Boję się pomyśleć, jaką nimfą będzie w wieku Martyny.
Kontynuowałem czyszczenie krocza Martyny, gdy poczułem, że Eliza ściąga mi spodnie.
— Wyżej dupa — rozkazała ciągnąc mnie za biodra.
Po chwili poczułem zimny, gęsty płyn, spływający między pośladkami. Na chwilę odrywając się od cipki żony, spojrzałem przez ramię by dostrzec nastolatkę z lubieżnym uśmieszkiem, ściskającą buteleczkę lubrykantu. Na dłoniach miała czarne, lateksowe rękawiczki.
— Mogę zaczynać? — rzuciła Eliza, jednak pytanie nie było skierowane do mnie.
— Zaczynaj, mała — odpowiedziała Martyna.
Poczułem nacisk na odbyt. Eliza bez większej trudności wepchnęła we mnie mały paluszek. Poruszała nim, wkładała raz głębiej, raz płyciej. Przesuwała wzdłuż ścianki odbytu, jakby próbując poszerzyć mój otwór. Chichot dobiegający zza pleców był dowodem, że świetnie się bawiła. Martyna przyciskała moją twarz do krocza. Eliza penetrowała mój odbyt co chwilę zmieniając palce. W pewnym momencie, Martyna odsunęła się, zostawiając mnie w pozycji na pieska, z Elizą eksperymentującą przy moich pośladkach.
— Kamilu, zarówno ja, jak i z tego co wiem Eliza, obciągałyśmy ci. Twoja kolej na rewanżyk — uśmiechnęła się, wyciągając chwytając dwie uprzęże z dołączonymi gumowymi penisami. Na oko miały około osiemnaście centymetrów długości. Były znacznie większe niż mój statystyczny penis. Żona podała Elizie jeden, a sama zaczęła ubierać drugi. Zauważyłem, że Eliza uważnie obserwuje Martynę ubierającą zabawkę, widocznie nigdy nie miała do czynienia z takim sprzętem. Po chwili obie były już wyposażone w sztuczne przyrodzenia. Eliza wróciła za mnie, złapała mnie za biodra i przesunęła kilka razy gumowym przedmiotem między moimi pośladkami, zbierając sporo żelu nawilżającego. Martyna podeszła z przodu.
— Powiedz „a” — rozkazała, ręką próbując otworzyć mi usta.
Nie protestowałem. Jak tylko zobaczyła szczelinę między wargami, wepchnęła sztucznego kutasa do buzi. Poczułem napieranie na odbyt. Druga dziewczyna napierała czubkiem gumowego dildo na wrażliwy zwieracz. Była delikatniejsza niż Martyna, która znała moje limity. Martyna chyba dała jej sygnał, gdyż nastolatka w pewnym momencie pchnęła wbijając we mnie syntetycznego kutasa.
— No już chyba Eliza nie jest twoją suczką, co? — zapytała Martyna klepiąc mnie w pośladek. — Elizka, rżnij naszego chłoptasia, po same jaja.
Martyna była nieźle nakręcona. Nie pozwalała mi się dotykać. Czułem jak z kutasa cieknie mi ciągnący się śluz plamiąc opuszczone spodnie i prześcieradło. Eliza zachęcona słowami starszej koleżanki wbiła paznokcie w moje biodra i dociskała się jeszcze mocniej.
— Wyzwij go. Zobaczysz, że jak będzie przyjemnie. On to lubi — poleciła żona, wpychając mi całe osiemnaście centymetrów do gardła. Bolało, chciało mi się rzygać, ale byłem też nieziemsko nakręcony.
— Teraz ty jesteś moją suczką — Eliza rozkręcała się, klepiąc mnie po dupie. — Zobacz Martyna, cały twardy, faktycznie lubi być poniżany. Lubisz to, suczko?
Martyna wycofała kutasa z gardła dając mi chwilę na odpowiedź, policzkując mnie lekko na zachętę.
— Lubię.
Eliza przyśpieszyła penetrację. Widać, że pastwienie się nade mną sprawiało jej przyjemność. Po chwili powiedziała:
— Martyna, on chyba ma za luźną dupę. Nic nie czuje. Masz coś większego?
Nie słyszałem odpowiedzi, walczyłem o oddech z kawałkiem gumy drażniącym migdałki. Dildo powoli wysuwało się z mojej dupy, moment opuszczenia ciała obcego ogłoszony został przez charakterystyczne mlaśnięcie wyrównującego się ciśnienia. Martyna skierowała mnie na plecy. Usiadła mi na twarzy, mokrą cipką rozsmarowała swoje soki po ustach, czole, nosie. Rękoma przyciągnęła mi uda do klatki piersiowej, przez co moje pośladki podniosły się nieznacznie. Z drugiej strony była Eliza, gotowa, smarująca żelem przymocowane dildo. Znacznie większe niż wcześniej. Jego średnica była co najmniej dwukrotnie większa od poprzedniego. Było też o kilka centymetrów dłuższe.
— Martyna, zobacz na to. Patrz jaki malutki! — nastolatka roześmiała się chwytając mojego penisa, który w wyniku penetracji odbytu i braku jakiegokolwiek dotyku, zauważalnie się skurczył, był miękki. Jednak wciąż niezwykle czuły na pieszczoty.
— Uuu… Misiu, nie podobamy ci się? — pytała Martyna z udawaną litością. — To nic nie szkodzi, nie potrzebujemy cię twardego. Dziś jest nasza noc — oznajmiła przybijając piątkę Elizie. — A teraz liż, ssij. Zrób mi dobrze — rozkazała.
Eliza w tym czasie nakierowała potężnego członka na mój odbyt i stopniowo napierała. Starałem się wyluzować, zaakceptować rozpychający mnie przedmiot, by jak najmniej bolało. Jęczałem. Trochę z bólu, trochę z rozkoszy.
— No dalej, wpuszczaj go — zarządziła dziewczyna pchając coraz mocniej. — Do zerżnięcia małolaty byłeś pierwszy, a kiedy role się odwracają to już nie jesteś taki macho.
Jej słowa trochę bolały, ale były prawdziwe. Sięgnąłem rękoma do Elizy. Złapałem ją delikatnie za biodra i pomagałem jej przeć, nadając rytm zsynchronizowany z moim ciałem. Po tym poszło znacznie lepiej. Weszła głęboko. Ponad połowa gumowego kutasa była we mnie. Cofała i powtarzała ruch, z każdym razem wchodząc głębiej i głębiej. Jęczałem, stękałem. Sflaczały kutas skierowany był do pępka, zalany przeźroczystą cieczą. Jądra niemal schowały się do brzucha. Eliza co jakiś czas pstrykała palcami to w jedno, to w drugie jądro. Myślałem, że eksploduję. Eliza każdym pchnięciem drażniła prostatę. Byłem tak podniecony, że wystarczyłoby kilka ruchów ręką bym spuścił się na siebie.
— Jak idzie? Dojdziesz? — nastolatka zapytała Martynę.
— Już prawie… Już…— Martyna przycisnęła cipkę do mojej twarzy jeszcze mocniej, usiadła praktycznie nie podpierając się. Poczułem językiem jak ścianki jej pochwy rytmicznie kurczą się. Dochodziła. Jęknęła, podniosła się ze mnie.
— Chcesz się zamienić? — wysapała do Elizy.
— Tak — Eliza wyciągnęła kutasa z odbytu, schyliła się chwilkę, jakby obserwując rozepchany otwór, który zostawiła po czym bez słowa usiadła mi na twarzy. — Wykaż się, suczko to może jeszcze kiedyś dotknę twojego kutasa — mocno weszła w rolę dominy.
Bardzo mi się to podobało, Elizie zresztą też. Przycisnęła cipkę do moich ust i nosa, dildo przyczepione uprzężą opadło mi na klatkę. Martyna przeszła z drugiej strony i bez słowa wbiła się między pośladki. Jej sprzęt był jeszcze większy niż ten, który był we mnie przed chwilą. Rżnęła mnie trzymając moje pięty uniesione w górze, regularne tarcie prostaty sprowadzało niekontrolowane wyrzuty rzadkiego preejakulatu ze sflaczałego penisa prosto na brzuch. Byłem blisko orgazmu. Eliza przyśpieszała. Kręciła biodrami na mojej twarzy. Starałem się ruszać językiem by jak najczęściej drażnić jej małą łechtaczkę. W pewnym momencie poczułem, że dziewczynę jakby przeszedł impuls elektryczny. Napięła się, przycisnęła jeszcze mocniej do moich ust, a po brodzie spłynęła odrobina ciepłego, przezroczystego płynu prosto z jej szparki. Jęknęła i przesunęła kroczem wzdłuż mojej twarzy, w kierunku czoła, schodząc ze mnie całkowicie. Prawdopodobnie orgazm trochę przyćmij jej umysł, gdyż ma chwilę wyszła z roli dominy i pocałowała mnie.
— Wygląda na to, że zrobiłeś co do ciebie należało — oznajmiła Martyna odpinając od uprzęży dildo. Pchając moją dupę do góry, dała sygnał bym podwinął nogi jak najwyżej. Oparty byłem praktycznie samymi ramionami i karkiem o łóżko, nogi miałem uniesione w górę, w pozycji „świeca”. Odrobinę opuściłem kolana tak, że kutas był kilkanaście centymetrów od mojej twarzy. Eliza leżała obok głęboko dysząc, Martyna zaś, penetrowała mój odbyt odczepioną zabawką, a drugą ręką masowała mojego półtwardego penisa. Po kilku ruchach poczułem, że zwieracz zaczyna mimowolnie zaciskać się na gumowym penisie, moje wnętrze przeszywały fale przyjemnych napięć, a penis zaczął tryskać salwami gorącego nasienia.
— Otwórz usta — rozkazała żona.
Posłusznie to zrobiłem, łapiąc ostatnie wyrzuty nasienia, natychmiastowo je połykając. Po wszystkim padłem na plecy. Eliza wciąż dochodziła do siebie, a Martyna położyła się obok mnie, ręką powoli wyciągając gumową seks zabawkę, szepnęła:
— Kocham cię, Kamil. Najmocniej na świecie.
Przytuliła się do mnie, zamknęła oczy. Eliza podniosła się, oparła na kolanach tuż przy nas.
— Fajnie było — oznajmiła.
Martyna roześmiała się, wyciągnęła rękę do Elizy, przyciągając ją do mnie. Obie leżały wtulone we mnie, żona prawie zasypiała, nastolatka zaś, bawiła się porcją nasienia, które spłynęło z mojej brody na klatkę.
Leave a Reply