Minął tydzień, odkąd z Ronem podglądali koleżanki z klasy. Udało się im tylko raz porozmawiać na ten temat. Obaj chcieli to powtórzyć, ale choć widzieli na mapie huncwotów, jak różne dziewczyny udają się tam, to nie udało podsłuchać się im hasła. Harry rozmyślał nad tym wpatrując się w księgę, gdy do pokoju wbiegł zdyszany i spocony Ron.
-Harry, Harry mam świetne wieści. Nasz ścigające idą zaraz do sekretnej łazienki.-powiedział, gdy wbiegł do dormitorium w stroju bramkarskim z miotłą w ręku. Widocznie bardzo się spieszył, chcąc zdążyć przed dziewczynami.
-A jak poszedł trening?-zapytał Harry, ponieważ za kilka dni miał odbyć się finał quidditcha. Gryfoni mieli zagrać ostatni mecz sezonu, przeciwko Krukonom. Harry wyleciał z drużyny, usunięty dekretem Umbridge, więc nie uczestniczył już w treningach.
-Tak jak zawsze, czyli słabo. Idziemy, czy nie?- niecierpliwił się Ron. Cały się trząsł z podniecenia.
-Oczywiście, że idę-odpowiedział Harry sięgając po pelerynę. Ron tak jak się umówili, wziął jeden ze swetrów bożonarodzeniowych autorstwa swojej mamy, których nie znosił. Harry szybko zerknął na mapę. Dziewczyny były już w zamku. Hermiona przebywała w bibliotece, więc mogli spokojnie opuścić skrzydło gryfonów.
Może zdejmiesz chociaż kask? Tak żeby nie zwracać na siebie uwagi.-spytał się Rona gdy ten zbliżył się do wyjścia z dormitorium. Ron odwrócił się na pięcie i odłożył kask.
-Szybciej-syknął Harry, pospieszając przyjaciela. Ron podbiegł do wyjścia i wyszli z dormitorium. Wyszli szybkim krokiem z wieży gryfonów, bez biegu, aby nie zwracać na siebie uwagi. Gdy oddalili się od portretu Grubej Damy założyli pelerynę niewidkę.
-Musimy pospieszyć się-powiedział Harry lokalizując na mapie kropki oznaczające Angelina, Alicje i Katie. Pobiegli do łazienki na trzecim piętrze, ustawili się pod ścianą i czekali.
-Idą- szepnął cicho Ron, gdy jako pierwszy usłyszał ich głosy. Dziewczyny rozmawiając zbliżyły się do ukrytego wejścia. Miały na sobie szaty do gry w quidditcha, w rękach trzymały miotły.
-Broda merlina i bank gringotta-wypowiedziała hasło Angelina. Drzwi się zmaterializowały, a trzy spocone ścigające otworzyły je i weszły do środka. Tylko gdy chłopcy zobaczyli zarys drzwi, podeszli cicho na palcach do dziewczyn. Mieli około dwadzieścia sekund, zanim drzwi się samoczynnie zamykały. W ostatniej chwili weszli do środka. Planowali podejść tak jak ostatnio pod przeciwległą ścianę, ale musieli poczekać, aż dziewczyny wejdą do basenów, ponieważ przejście obok nich wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem. Czekali więc obok drzwi, obserwując jak dziewczyny się rozbierają. Rzuciły miotły w kąt i zaczęły zdejmować ochraniacze. Pierwsza szatę ściągnęła jedyna biała dziewczyna w tym gronie Katie Bell. Była ona rok starsza od Harrego i Rona. Ci wpatrywali się z zachwytem na jej ciało pokryte kropelkami potu. Katie zdjęła gumkę z włosów i potrząsnęła głową rozwiewając długie brązowe włosy. Chwilę po niej szaty zdjęły Angelina Johnson i Alicja Spinnet. Obie były pięknymi czarnowłosymi dziewczynami chodzącymi do ostatniej klasy. Alicja najniższa z dziewczyn tylko gdy zdjęła szatę postawiła nogę na schodku i zaczęła powoli rozmasowywać kształtne łydki. Wysoka Angelina zdjęła szaty odsłaniając sportowy stanik, pod którym kryły się największe z trójki ścigających piersi. Osoby grające na pozycji szukającego nigdy nie ważyły zbyt dużo. Dlatego trójka gryfonek, nie miała bujnych kształtów. Najbardziej obfite piersi Angeliny, nie umywały się do tych posiadanych przez Lavender. Jednak dziewczyny nadrabiały to innymi częściami ciała. Ich atutami były silne uda, zapewne od ściskania mioteł, kształtne małe tyłeczki i wysportowane sylwetki. Ron zajęczał cicho, widząc jak Angelina uwalnia swoje piersi. Harry ścisnął go za ramię, obserwując, jak podskakują w rytm jej oddechów. Dziewczyny pozdejmowały swoje majtki. Harry poczuł, jak jego “różdżka” staje mu na baczność, na widok ich gładkich, ogolonych cipek. Dziewczyny powoli weszły do jednego basenu. Rozmawiając odkręciły dwa kurki, na posadzkę polała się gorąca woda i kolorowe bańki. Szyby zaczęły parować, tak samo jak wpatrzeni w koleżanki chłopcy.
Harry szturchnął Rona, pokazując im, że czas przejść w bezpieczne miejsce, znajdujące się pod przeciwległą ścianą. Ruszyli powoli, uważając, aby nie nastąpić na żadne z leżących ubrań, oraz szczelnie zakrywając ciała tak, by nie wystawały poza pelerynę. Doszli po chwili na miejsce i usiedli na posadzce.
-Muffliato-mruknął cicho machając różdżką Harry. Teraz mogli bezpiecznie rozmawiać, choć nie mogli podnieść głosu. Usłyszał to zaklęcie przypadkiem i nauczył się go z jednej z ksiąg w bibliotece. Ćwiczył je od kilku dni, nawet przy Hermionie, która mu pomogła, chodź nie wiedziała po co dokładnie mu to zaklęcie. Kupiła, że po prostu do bezpiecznego rozmawiania o Zakonie i Syriuszu.
Wingardium Leviosa- wyszeptał Ron wskazując na pelerynę. Ta uniosła się odrobinę i zawisła sprawiając, że chłopcy nie musieli jej przytrzymywać i mieli wolne obie ręce. Ron chwilę później powtórzył to zaklęcie machając na sweter, który uniósł się odrobinę i skrył sylwetki Harrego i Rona przed sobą. Teraz widzieli tylko swoje głowy. Uśmiechnęli się widząc w swoich oczach ekscytację i pożądanie.
-To co zaczynamy?-Spytał Harry. Ron uśmiechnął się głupkowato i obaj przeszli do sedna tej wyprawy. Unieśli szaty, ściągnęli majtki i wyciągnęli na wierzch swoje sterczące penisy. Dziewczyny w tym momencie zaczęły się myć. Alicja podeszła do Angeliny i zaczęła myć jej plecy, przesuwając namydlonymi dłońmi, po jej łopatkach.
-Ale te czekoladki są zajebiste-powiedział cicho Harry, przesuwając dłonią powoli na swoim penisie. Chciał się nacieszyć w pełni widokiem seksownych byłych koleżanek z jednej drużyny.
-Niżej, niżej-zajęczał Ron, gdy ręka Alicji zatrzymała się tuż nad pośladkami Angeliny. Prawdopodobnie nawet nie usłyszał uwagi Harrego. Zresztą ten też o tym zapomniał, z napięciem przypatrując się pluskającym dziewczynom. Po kilku gorących chwilach, dziewczyny przeszły czyste do drugiego basenu, który napełniły wcześniej do połowy gorącą wodą, kolorowymi bańkami i czerwonymi kwiatkami, które dzięki magii wydobywały się z jednego z kranów. Trójka dziewczyn usiadła na brzegu basenu zanurzając się do połowy w wodzie. Chłopcy mogli podziwiać ich małe jędrne piersi. Angelina jakby świadoma tej przewagi, wyprężyła się, prezentując swoje wdzięki.
-Chyba nigdy nie przestanę zazdrościć ci tych cycków-powiedziała urzeczona Katie, spoglądając na sztywne, mokre piersi Angeliny. Ta uśmiechnęła się słysząc komplement.
-Złap je-podpowiedział Harry, wykonując szybsze ruchy na swoim penisie. Ron kiwnął w milczeniu głową, aż zadrżał cały na tę myśl. oczywiście Katie nie usłyszała tej wskazówki.
-Poproszę o wymasowanie-powiedziała Alicja, wynurzając się z wody. Rozłożyła ręcznik na brzegu basenu i położyła się brzuchem na nim. Angelina pytająco się spojrzała na Katie, która kiwnęła głową. Angelina wskoczyła do wody i zaczęła przechadzać się po basenie. Katie wstała, uklekła w wodzie na brzegu i zaczęła przedramionami masować tyłek Alicji. Od lędźwi, aż po uda, raz za razem. Jak na komendę Harry i Ron wstali na kolana, pragnąc uzyskać lepszy widok.
-Na kutasa Merlina-krzyknął cicho Ron. Serca obu chłopaków zaczęły bić mocniej. W końcu dziewczyny zaczęły rozmawiać o zbliżającym się finale.
-Nie wierzę, że zdobędziemy puchar, zbyt słabo gramy-powiedziała Alicja, rozłożona na brzuchu.
-Marne szanse na to. Bez Pottera, bez bliźniaków i z Ronem na bramce. Dostaniemy łomot.- zgodziła się Angelina, dochodząc do kranów. Odkręciła jeden z nich i na jej brzuch poleciał fioletowy płyn.
-A ja uważam, że możemy wygrać.- zaprotestowała Katie-Ginny też potrafi złapać znicz, a Ron gdy obroni pierwsze piłki i nabierze pewności, to potrafi zagrać prawie tak dobrze jak Wood- Mówiąc to zaczęła ugniatać dłońmi pośladki Alicji, wykorzystując masę całego ciała. Ron słysząc komplement, nie wytrzymał, zajęczał i wystrzelił salwą ubrudzając spermą pelerynę niewidkę. Nagle rozentuzjazmowany Ron poślizgnął się i jego noga na ułamek sekundy pojawiła się na widoku. Błyskawicznie wciągnął ją z powrotem pod pelerynę, ale Angelina mogła zobaczyć ruch kątem oka. Harry i Ron zamarli. Zatrzymała się na chwilę, ale uznała, że coś się jej przewidziało, bo ruszyła dalej. Harry odetchnął z ulgą i rozluźnił rękę, którą zacisnął ze strachu na penisie.
-Było blisko-szepnął Ron ocierając pot z czoła czystą ręką. Uspokojony Harry wrócił do pracy. Po kilku minutach Katie klepnęła Alicję w jędrny tyłek-skończyłam- i dziewczyny zaczęły wychodzić z basenu. Katie przeglądając się w lustrze dokładnie wycierała cycki. Alicja będąc odwrócona bokiem, zmysłowo założyła spodnie od piżamy. Jednak wzrok Harrego skupił się na Angelinie, która była obrócona przodem do nich. Pochyliła się wycierając starannie długie nogi. Jej cycki luźno zwisały, kołysząc się przy każdym ruchu. Harrego uderzyła fala gorąca, przyspieszył ruchy dłoni. Angelina wyprostowała się, wytarła górną część ciała ręcznikiem, po czym podniosła ręce i przeciągnęła się. Harry miał idealny widok na jej sterczące piersi, płaski brzuch i gładką różową cipkę. Jego kutas zapulsował i ostrzelał pelerynę gęstą białą mazią.
-Taaak!!!-wyrwało się Harremu odrobinę za głośno. Angelina czujnie podniosła głowę, patrząc w ich kierunku. Harry i Ron wstrzymali oddechy. W tym samym czasie Alicja się poślizgnęła i rozległ się huk i stłumiony jęk bólu. Angelina podbiegła do przyjaciółki i pomogła jej wstać.
-Dobra chodźmy już.- Powiedziała Alicja, rozcierając łokieć. Szybko się ubrały i opuściły łazienkę. Wychodząc Angelina rzuciła ostatnie podejrzliwe spojrzenie w stronę miejsca gdzie siedzieli ukryci chłopcy, po czym wyszła.
-Było blisko-powiedział normalnym głosem Ron, gdy drzwi się zatrzasnęły. Obaj byli zapoceni, odrobinę wystraszeni możliwością przyłapania, ale przede wszystkim szczęśliwi.
Hołoszczyć-mruknął Harry oczyszczając pelerynę ze spermy. Wstali i popatrzyli na podłogę.
Hołoszczyć-powtórzył Ron, gdy zobaczył kilka kropli spermy na podłodze. Po czym ruszyli do pokoju wspólnego gryfonów. Po drodze spotkała ich Hermiona.
-Gdzie byliście? Wszędzie was szukałam-zapytała się podejrzliwie. Harry modlił się, żeby nie widać było peleryny, którą miał za plecami.
-Pocieszałem Rona, po słabym treningu. Potrzebował wsparcia.-odpowiedział Harry. Ron znowu zaczął się pocić.
-Rozumiem-powiedziała Hermiona po chwili.- a gdzie masz kask?-zapytała niespodziewanie
-Eee zostawiłem w szatni pewnie-odpowiedział zaskakująco logicznie Ron. Hermiona kiwnęła głową i razem z nimi wróciła do pokoju wspólnego.
-To ja ten, pójdę się wykapać-powiedział Ron. Harry rzucił Hermionie niewinny uśmiech i udał się za nim. Gdy zakręcał, zobaczył uważnie przypatrującą się im Hermionę. W drzwiach do dormitorium minęli się z Nevillem.
-Pięknie wybrnąłeś-pochwalił Rona, Harry, gdy zostali we dwójkę.
-Wiem, ale było naprawdę blisko. Gdyby zobaczyła pelerynę, zaczęłaby zadawać pytania, po co nam była. A na to nie znalazłbym wyjaśnienia.
-Ale ryzyko jest tego warte-powiedział po chwili ciszy Harry.
-Oj tak-rozmarzył się na chwilę Ron trzymając piżamę w rękach.
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Proszę o komentarze. Wady, zalety. Chetnie poczytam ewentualne pomysły na kolejne części. Kilka mam, ale nie pogardzę innymi. mam nadzieję, że się podobało.
PS: Zdradzę, że w trzeciej części, może wydarzyć się coś więcej niż tylko podglądanie. Choć nie musi, ale może.
Leave a Reply