Harry i Ron wyszli wcześniej z kolacji (oczywiście Ron zdążył się najeść do pełna) mówiąc Hermionie, że chcą porozmawiać o quidditchu. Ta gdy to usłyszała, to przewróciła oczami i nie drążyła tematu. Czasami chłopcy potrzebowali porozmawiać na męskie tematy, co bardzo nudziło Hermionę. Jednak Harry i Ron mieli inne zamiary. Wreszcie postanowili zrealizować plan, który narodził się w ich głowie rok temu, ale którego nie mieli odwagi wprowadzić w życie. Teraz gdy Dumbledore został zmuszony do ucieczki z Hogwartu, przestali się hamować.
-Jesteś pewien, że to robimy?-spytał się niepewnie Ron. Jedno to rzucenie pomysłu, czym innym była jego realizacja.
-Przecież sam to wymyśliłeś i zaproponowałeś-przypomniał Harry.-Zresztą ryzyko, że Umbridge nas przyłapie jest niewielkie. W jej głowie jest teraz tylko próba dostania się do gabinetu Dumbledora.
-No tak-odpowiedział pewnym głosem Ron, Widocznie potrzebował wsparcia Harrego. Gdy oddalili się na bezpieczną odległość i ucichły całkowicie hałasy z wielkiej sali, rozejrzeli się raz jeszcze czy nie ma Irytka, ani innej niepożądanej osoby, po czym założyli na siebie pelerynę-niewidkę. Gdy byli we dwójkę bez Hermiony, nie musieli martwić się, że wystają im stopy.
-Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego-szepnął Harry stukając różdżką w mapę Huncnotów. Mapa ożyła i mogli razem z Ronem obserwować, czy nikt się do nich nie zbliża. W pobliżu było pusto, więc ruszyli w stronę swojego celu. A tym celem była damska łazienka znajdująca się na trzecim piętrze. Przypadkiem Ron podsłuchał, jak Lavender Brown i Parvati Patil rozmawiały o chęci umycia się w komfortowych warunkach. Takie czekały w łazience na trzecim piętrze, gdzie znajdowała się damska łazienka. Harrego i Rona nie zdziwiło to, że dziewczyny mają oddzielną, ukrytą łazienkę. Pod pewnymi względami płeć żeńska miała łatwiej w Hogwarcie. W każdym razie Harry podsłuchał jak Lavender otrzymała hasło od profesor McGonagall. Widocznie trzeba było je dostać od opiekuna domu, żeby dziewczyny nie kąpały się ciągle po za własną wieżą.
-Dyniowe paszteciki-powiedział najcieńszym głosem, jakim potrafił Ron. W kamiennej ścianie pojawiły się drzwi. Harry uchylił je i weszli do dużej łazienki, podobnej do tej dla prefektów, w której rok temu rozwiązywał zagadkę smoczego jaja. W środku znajdowały się dwa spore baseny wpuszczonymi w podłogę. Wszystko było wykonane z marmuru, łącznie z trzema umywalkami z ogromnymi lustrami. Pod umywalkami piętrzył się stos białych ręczników, oraz stos kobiecych przyborów, których Harry nie rozpoznawał.
-Co to za krany- zapytał Ron, wskazując na kilkanaście kranów wystających ze ściany.
-Oprócz wody, z kranów lecą bańki, cudowne płyny i-rozmarzył się Harry wspominając cudownie spędzony czas w łazience prefektów rok temu.
-Nie jesteśmy tu po to, żeby brać kąpiel-przypomniał mu Ron. Harry potrząsnął ramionami i kiwnął głową przyznając mu rację. Wcisnęli się w kąt, wpatrywali się w mapę i czekali.
-Idą- wskazał Harry, po czterdziestu długich minutach oczekiwań, na kropki oznaczjące Lavender i Parvati. Te po chwili zbliżyły się do łazienki, a drzwi się otworzyły pokazując wchodzące gryfonki. Ron i Harry wstrzymali oddechy i w kompletnej ciszy czekali.
Dziewczyny plotkowały śmiejąc się, po czym zaczęły się rozbierać. Najpierw zdjęły swoje szaty i pozostawając w samej bieliźnie. Już wtedy serca Harrego i Rona zaczęły bić szybciej. Widząc potężne uda Lavender, płaski brzuch Parvati, zaczęli się pocić, choć nie było gorąco. Dziewczyny chichocząc wzięły ręczniki i położyły je na brzegu basenów. Potem zdjęły bieliznę i oczom chłopaków ukazał się wspaniały widok. Gdy duże, jędrne cycki Lavander wyskoczyły ze stanika zakołysały się przez chwilę. Parvati pochyliła się, odwracając się nieświadomie idealnie w strone chłopaków i zdjęła jednym ruchem majtki, odsłaniając ciemne, gładkie pośladki. Ron aż wbił paznokcie w ramię Harrego, który cicho jęknął z bólu.
Lavender weszła powoli do basenu. Oczy Harrego pilnie śledziły jej sylwetkę. Jej duże, ponętne kształtne uda, piersi, które falowały w rytm kroków. Nawet bujne jasne włosy robiły wrażenie z tej perspektywy. Zaraz za nią do drugiego basenu udała Parvati. Różniła się od Lavender, ale też była piękna. Harry patrzył jak stawia długie nogi na schodkach. Jak jej mały kształtny tyłeczek napina się w rytm kroków. Na zdecydowanie mniejsze piersi niż u Lavender, ale wciąż ładne. Jej ciemna skóra w tym świetle wspaniale się mieniła. Oddechy chłopaków przyspieszyły. Harry poczuł, jak jego “różdżka” napręża się, zerknął szybko na Rona i zobaczył spore wybrzuszenie na jego szacie.
Lavender odkręciła kurek z gorącą wodą. Następnie odkręciła kurek z przezroczystym płynem, który przylepiał się do niej. Lavender westchnęła powoli rozprowadzając płyn po całym ciele. Przesuwała rękoma po nogach, brzuchu, aż wreszcie dotarła do piersi. Powolnymi okrężnymi ruchami wcierała je w cycki, aż jej sutki stanęły. Ron wychylił się podpatrując Parvati. Harry również spojrzał w jej stronę. Ona odkręciła kurek z kolorowymi bańkami. Gorąca woda sprawiła, że krople potu zaczęły spływać po jej ciele. Harry obserwował jak jedna z nich powoli opada po prawym pośladku Parvati. Dźwięk wody uderzającej o podłogę basenu sprawił, że zrobiło się całkiem głośno. Dodając do tego rozmowy i śmiechy dziewczyn Harry odważył się powiedzieć szeptem do Rona
-Dzięki stary, że tu przyszliśmy było warto.-Ron kiwnął w milczeniu głową, nie potrafiąc odwrócić wzroku, od basenu. Dziewczyny skończyły się namydlać, teraz leniwie przechadzały się po basenie. Cycki Lavender podskakiwały na wodzie. Fala co chwila, to odsłaniała jej sutki, to zakrywała je. Parvati wynurzyła się z basenu i zaczęła powoli wycierać swoje ciało z kropel wody, przesuwając powoli ręcznikiem po udach. Gdy przeniosła ręcznik na drugą nogę, ukazała gładką skórę, która idealnie odbijała światło. Lavender wyłoniła się chwilę później, powoli majestatycznie schodząc po schodkach. W tym momencie Harry nie wytrzymał i złapał przez materiał swojego pulsującego penisa. Po cichym jęku Rona domyślił sie, że ten zrobił to samo. Dziewczyny powoli założyły piżamy i po kilku minutach opuściły łazienkę. Harry poczekał, aż ich kropki na mapie się oddalą, po czym zapytał Rona.
-Też nie wytrzymasz?
-Tak-jęknął rudowłosy przyjaciel
-Zróbmy to szybko, plecami do siebie-zaproponował Harry. Zrzucili z siebie pelerynę i podbiegli do wanien. Harry wszedł na schodki, odwrócił się plecami do Rona i zdyszany podniósł szatę. Uwolnił penisa i zaczął się masturbować. Scena, której był świadkiem tak go rozpaliła, że potrzebował zaledwie kilkanaście ruchów na skończenie. Zajęczał i kilka salw spermy wpadło do wody, w której przed chwilą kąpała się Parvati. Po kilku sekundach Harry usłyszał jęki Rona.
-Już?- Zapytał.
-Tak-odpowiedział sapiąć Ron. Harry opuścił szatę i odwrócił się, czując, że się rumieni. Ron także był cały zaczerwieniony,. Obaj ciężko oddychając wrócili po peleryne i wyszli z łazienki. Gdy zbliżyli się do skrzydła gryfonów Harry mruknął stukając różdżką w mapę
-koniec psot-Podali hasło i weszli do pokoju wspólnego. Tam czekała na nich Hermiona, jak zawsze zanurzona w książce.
-Co tak długo-Zapytała gdy do niej podeszli. Ron zamilkł, ale Harry szybko przejął inicjatywę.
-Postanowiliśmy sprawdzić jedną taktykę w quidditchu, użyliśmy szkolnych mioteł-Harry usprawiedliwył brak własnych mioteł w ich dłoniach.
-Tak myślałam, że coś takiego. Moglibyście się umyć, cali jesteście spoceni- powiedziała Hermiona. Chłopcy zgodzili się, wymienili porozumiewawcze spojrzenia i poszli do dormitorium po piżamy. Gdy się umyli i kładli spać Harry szepnął do Rona
-Musimy to powtórzyć.
-Zdecydowanie-odprał Ron, po czym obaj zapadli w sen. Śniły im się naprawdę przyjemne rzeczy.
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
To moje pierwsze opowiadanie. Proszę napisać, czy ktoś chce kolejne. Jesli ktoś ma jakieś uwagi, sugestie, lub chce pochwalić, to proszę śmiało pisać w komentarzach.
Leave a Reply