Mariola była zwyczajną, prostą kobietą z niewielkiego miasta na prowincji. Przekroczyła czterdziestkę, miała od prawie 20 lat męża (którego zdarzyło jej się zdradzić kilka razy, skok w bok nie był jej obcy, na szczęście nigdy nic się nie wydało, choć Paweł, jej mąż, starał się trzymać ją krótko), dwóch nastoletnich, prawie dorosłych synów, mieszkanie w bloku. Zwyczajnie, przeciętnie, biednie. Pracowała od zawsze na magazynie, lub na produkcji, zwyczajne proste prace na zawsze niskich stanowiskach, ale nie miała z tym problemu, bo sama dobrze wiedziała, że w młodości w głowie nie była jej nauka, tylko imprezowanie. Uchodziła wtedy za “fajną dupę” (jak mawiali jej liczni koledzy), lubiła dyskoteki, imprezy i nie miała zupełnie głowy do jakichś studiów czy myślenia o karierze, nie była ani pracowita, ani ambitna. Zbyt mądra też nigdy nie była. Później zaszła w ciąże, wzięła ślub z Pawłem, było huczne wiejskie wesele, niedługo zaciążyła drugi raz i się ustatkowała, nie licząc kilku zdrad i romansów, zamiłowanie do szaleństwa jeszcze w niej zostało z młodości. Trzymała się też dobrze, zostało w niej trochę dawnej urody, wciąż była zgrabną i szczupłą blondynką, jak na jej lata z niezłym ciałem. Do pracy przy taśmie i nocnych zmian przywykła i nie myślała, że kiedykolwiek awansuje. Wszystko zmieniło się kilka dni temu, gdy spotkała dawnego znajomego (z którym miała kiedyś przelotny, krótki romans), pogadali o wszystkim, a że ją lubił powiedział, że zwolniło się miejsce w biurze jednej firmy jego znajomego i może iść na rozmowę. Najpierw nie była zainteresowana, ale po przemyśleniu doszła do wniosku, że w końcu fajnie byłoby być “panią z biura”, a nie czekać o piątej rano na autobus do montowni. Poszła na rozmowę, była długa i szczegółowa. Potencjalny szef, młodszy od niej, odziedziczył firmę po rodzicach, wypytywał ją o wszystko, traktował z góry, było to aż denerwujące, ale siedziała grzecznie i odpowiadała. Powiedział, że nie odrzuca jeszcze jej kandydatury, ale musi być druga rozmowa, za dwa dni. Zastanawiała się czy nie dać sobie spokoju, ale biuro ją kusiło. Zdecydowała się pójść na drugą rozmowę.
W czwartek Mariola była umówiona dość późno, na 10tą. Był gorący dzień, jej synowie wyjechali, jeden nad morze, drugi do znajomych, Paweł wrócił z nocnej zmiany. Wstała, wzięła prysznic, ogarnęła lekki makijaż, weszła do małej kuchni całkiem nago. Zapaliła papierosa, stresowała się tą rozmową, bo coraz bardziej podobała się jej myśl o pracy w eleganckim biurze zamiast stania na hali.
– Zrób mi śniadanie – zarządził krótko Paweł wchodząc do ciasnej kuchni i siadając przy małym stoliku. Ścisnął ją za goły pośladek przechodząc.
– Nie mam czasu, przecież wiesz, że idę na rozmowę – odpowiedziała z papierosem w dłoni.
– Nawet śniadania nie możesz zrobić? I tak tej roboty nie dostaniesz.
Wściekła dogasiła papierosa i zaczęła robić kanapki. Prawie rzuciła je mężowi na stół, wyszła do łazienki, założyła majtki na dupę, obcisłe, bardzo cienkie spodnie, cienką bluzkę zapiętą na tylko dwa guziki i klapki na szpilce.
“Jakoś tak kiczowato, ale chyba dobrze”, pomyślała oceniając się w lustrze w przedpokoju.
– Idę! – wrzasnęła do męża z przedpokoju i wyszła trzaskając drzwiami.
Przed budynkiem firmy zapaliła jeszcze jednego papierosa i po chwili siedziała przed biurkiem, być może, jej przyszłego szefa, Szymona.
Gabinet był urządzony, zimno, minimalistycznie i bardzo elegancko, wystrój, do jakiego Mariola była zupełnie nie przyzwyczajona. Szymon ubrany był w czarną koszulę i czarne spodnie, przystojny 30 latek, trochę w południowym typie, przypominał jej aktora z jakiegoś filmu, który widziała, “365 dni”? Przeglądał jej bardzo biedne CV bez słowa.
– Pani nie ma nawet matury? – powiedział w końcu podnosząc wzrok.
– Tak wyszło – odpowiedziała bardziej opryskliwie niż chciała. Przeglądał jej papiery długo w ciszy. Siedziała z nogą na nodzę na niewygodnym, krześle, podczas gdy on był rozparty w fotelu.
– Dobrze, dziękuję, nie jesteśmy zainteresowani pani kandydaturą, do widzenia – powiedział beznamiętnie.
– No niech pan nie żartuje, specjalnie przyjechałam na drugą rozmowę – Mariola aż się wściekła, że tak chce ją spławić, powiedziała to obrażonym tonem, nie potrafiła zachowywać się elegancko.
Spojrzał na nią. Na jej długie nogi, bluzkę odsłaniającą pępek, usta. Mógł mieć wiele świetnych młodych dziewczyn ze swoją pozycją, wyglądem i pieniędzmi, ale kobieta, która przed nim siedziała od pierwszego wejrzenia budziła w nim takie dziwne pożądanie. Było to dla niego coś nowego, miała w sobie coś kiczowatego, chamskiego, prostackiego, wręcz odpychającego dla kogoś takiego jak on, nie polubił jej od samego początku, a jednak pożądał jak nikogo innego.
– Zrobisz mi laskę, to cię zatrudnię – wypalił, nigdy nie był tak chamski w stosunku do kobiet, ale tym razem chciał po prostu.
– Słucham?? Co za cham – powiedziała Mariola wściekła jak nigdy w życiu. Wstała chcąc wyjść.
– Przemyśl to, nie nadajesz się tu, ale załatwię ci karierę – powiedział spokojnie.
Kobieta zatrzymała się w pół kroku, była głupia, ale cwana i nigdy nie była święta, zaczęła sobie wszystko analizować. “Ta robota wygląda naprawdę dobrze, te biura, pierwszy raz w takim miejscu jestem, on jest przystojny, ja pierdolę, przecież to tylko laska, nie ja pierwsza pewnie tak to tu załatwię”. Zastanawiała się, choć nie chciała za bardzo, ale pokusa “kariery” była wielka.
– Dobra, ale zajdę tu wysoko. I nikt się nie dowie, ja mam męża – powiedziała myśląc raz kozie śmierć.
– Nie martw się o to – powiedział Szymon, wstając zza biurka, przekręcił zamek w drzwiach, po chwili stali na przeciw siebie.
– Rozepnij bluzkę… – powiedział krótko szef.
Mariola rozpięła dwa guziki, Szymon niedbałym ruchem rozchylił bluzkę, choć pożądał tę kobietę potrafił zachowywać się spokojnie. Ścisnął lekko za lewy cycek. Rozpiął rozporek, wyjął penisa.
– Na co czekasz? – powiedział lekko ściskając ją za ramię.
Kobieta kucnęła lekko rozchylając nogi, miał niedużego, ale już sztywnego kutasa, ruszyła kilka razy dłonią, westchnęła niezbyt zadowolona i objęła go ustami. Zaczęła rytmicznie obciągać, miarowo ruszała głową. Szymon położył jedna dłoń na głowie Marioli lekko nadając rytm, kobieta pracowała ustami i językiem, kucając na środku gabinetu z rozpiętą bluzką, było jej głupio, ale święta nigdy nie była. Szymon przez całą tą sytuację był tak podniecony, że po prostu nie wytrzymał, jęknął i spuścił się w ustach kobiety. Przytrzymał jej głowę, Mariola chcąc nie chcąc musiała połknąć. Puścił jej głowę dopiero jak poczuł, że łyknęła, był zachwycony tym lodem, wiedział, że ryzykuje, jeśli ją zatrudni. Mariola wstała z kucek, zapięła guziki bluzki, pomyślała, że ma ochotę zapalić, w jej torebce dzwonił telefon, pewnie Paweł, czuła się wściekła dziwnie i lekko poniżona, poprawiła włosy.
– Zaczynasz w poniedziałek – powiedział beznamiętnie Szymon stojąc już z zapiętym rozporkiem.
CDN
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
To wszystko fikcja, ale myślałam o sobie jako głównej bohaterce. Niektóe szczegóły się zgadzają tylko.
Leave a Reply