Zbliżała się godzina aukcji, wszyscy zmierzali w stronę sali dla gości, z wielkim wybiegiem pośrodku.
Nie da się ukryć, że po tych wszystkich testach i oględzinach byłam podniecona jak cholera. Majtki w kroku miałam mokre i nie mogłam się skupić. A musiałam za chwilę licytować, bo aukcja właśnie się zaczynała. Zajęłam miejsce blisko wybiegu, założyłam nogę na nogę i czekałam. Kątem oka zobaczyłam, że koło mnie siada przystojniak z Aston Martina, którego już miałam okazję spotkać, koneser czterdziestek. Uśmiechnął się do mnie uprzejmie, odwzajemniłam uśmiech.
– I jak ? Jakie są Pani faworyty ? – zagaił.
– Nie wiem czy nie będziemy licytować tych samych obiektów, ale niech tam: albo Cindy, albo Tara. A Pan?
– Podoba mi się Cindy, jasne. Ale mam kilka innych kandydatek. Tańszych a równie dobrych. Raczej nie będziemy sobie wchodzić w drogę.
– Czyżby miał Pan na myśli Irmę ?
– Nie wykluczam – uśmiechnął się szeroko – ale mam tu swoje dwie faworytki, zobaczy Pani.
Mówiąc to cały czas gapił się na moje uda. Miałam na sobie krótką, letnią sukienkę i sandałki na szpilkach. Uważam, że mam niezłe nogi i zawsze lubiłam je pokazywać. Odwracały uwagę od zbyt małych piersi i zmarszczek na szyi. Nie jestem (bardzo) puszczalska, ale lubiłam się czasem zabawić; po dwudziestu latach małżeństwa byłam wyczulona na okazje. W końcu nie zdarzały się codziennie. Facet był młodszy ode mnie, zadbany i przystojny. Może bym go podpuściła?
Poprawiłam się wdzięcznie na krześle, odsłoniłam więcej uda i trzepocząc rzęsami wyszczerzyłam się do gościa i położyłam mu rękę na kolanie:
– Pan jest taki miły…
Zadziałało. Zawsze działa. Facet zrobił się czerwony, chrząknął i chciał coś powiedzieć, ale zaczęła się aukcja niewolnic. Rozległa się muzyka i zapowiedź konferansjera. Zresztą, miałam zadanie do wykonania.
Było coś nieprzyzwoicie podniecającego w obserwowaniu żywych kobiecych ciał sprowadzonych do roli przedmiotów, wystawionych na sprzedaż. Najpierw przedefilowały wszystkie po wybiegu wystrojone jak modelki w suknie, które więcej odsłaniały niż zasłaniały. Kręciły biodrami, stawiały stopy jak lisice, rzucały ukradkowe spojrzenia na widownię. Było ich chyba z 18. Najmłodsza była chyba jeszcze nastolatką, najstarsza była dobrze po czterdziestce. Wśród defilujących dostrzegłam Tarę, Cindy oraz Irmę.
Niecierpliwie czekałam na właściwą część aukcji.
Po krótkiej przerwie, hostessy zaczęły pojedynczo wprowadzać na smyczach niewolnice, mające być przedmiotem licytacji. Tym razem zostały rozebrane z wszystkiego, nie miały nawet butów i biżuterii. Dzięki temu, mogłam jeszcze raz przyjrzeć się ich ciałom, budowie, grze mięśni podczas poruszania się. Sposobie chodzenia. Każda miała na udzie opaskę z dużym numerem i obrożę na szyi wykonaną ze stali chirurgicznej, do której była przypięta smycz.
Hostessy zachwalały towar, podawały cenę wywoławczą, podawały skrócone informacje o obiektach: ile mają lat, jaka jest ich historia, czy rodziły i kiedy itp. Czasami łapały je za piersi, czy pośladki, żeby pokazać jakie są jędrne. Niewolnice, przyzwyczajone do takich aukcji, współpracowały, starając się wypaść jak najlepiej. Na rozkaz stawały w rozkroku pokazując cipy, wypinały się, szczerzyły zęby.
Cierpliwie czekałam na swoje typy.
Mój sąsiad wyraźnie ożywił się, gdy wyprowadzono jasnoskórą i niebieskooką, długowłosą blondynkę w trudnym do określenia wieku – piersi jej nieco zwisały, ale były nadal pełne, biodra wysklepione, tyłek jędrny. Na pewno była w rozkwicie swojej kobiecości. Hostessa przedefilowała z nią dwukrotnie po wybiegu, po czym zatrzymała ją na środku, kazała rozstawić nogi i palcami rozchyliła jej wargi sromowe zachwalając ich kształt i wielkość, wskazała na sporą łechatczkę. Poklepała ją po brzuchu, żeby pokazać, że nie wisi, kazała jej kilka razy się odwrócić i wskazała na jej uda.
– Kto dopatrzy się tu cellulitu, ma 5% zniżki od wylicytowanej ceny ! – Hostessa była bardzo pewna siebie.
Niewolnica trzymała fason, udając obojętność, ale była czerwona jak burak.
Między X-em a trzema innymi uczestnikami rozgorzała ostra walka o kobietę. X oczywiście wygrał, bo tak chciał. Kiedy nastąpiło przybicie, niewolnica westchnęła z wyraźną ulgą. Nie uszło mej uwagi, że spojrzała prosząco na mojego sąsiada a ten przymknął na chwilę oczy w geście potwierdzenia. Był między nimi jakiś układ. Niewolnicy przypięto do obroży kartkę „SPRZEDANE” i ręcznie wpisany numer licytującego, cenę, po czym odprowadzono do klatki na wylicytowany towar, gdzie usiadła na podłodze obok innych .
Pochylił się do mnie i szepnął do ucha:
– Za chwilę Pani zrozumie dlaczego warto się było o nią bić.
Rzeczywiście, dosłownie tuż za nią wyprowadzono młodą wysoką dziewczynę, zapewne nastoletnią. Smukła, żylasta, piersi małe, dziewicze, sterczące. Wzgórek łonowy wygolony, małe wargi sromowe. Była tak uderzająco podobna do wylicytowanej przez sąsiada blondynki, że nie trzeba było nic mówić – to była jej córka. Dziewczyna patrzyła na matkę w boksie i rozglądała się niepewnie.
Hostessa tym razem podkreślała jej świeżość, niedoświadczenie i młody wiek przy jednoczesnej pełnej dojrzałości i zdolności do rozrodu. W odróżnieniu od matki, dziewczyna nie rumieniła się, tylko kokieteryjnie wypięła biodro.
„Ten facet to niezły łobuz” – Pomyślałam „Ma apetyt i na matkę i córkę. Ale nie da się ukryć, że ma gust.”
O dziewczynę rozgorzała ostra walka. Ceny szalały. Matka w klatce z niepokojem patrzyła na mojego sąsiada, który z kamienną twarzą, za każdym razem przed przybiciem, zgłaszał postąpienie. W końcu wygrał. Kupił ją za astronomiczną sumę. Dziewczynę odprowadzono do klatki, gdzie wpadła w objęcia matki.
Czekałam na Cindy i się doczekałam. Widać było, że jest z jakiegoś powodu podkurwiona. Oczy jej miotały gniewne błyski, szarpała się na smyczy, także hostessa musiała ją strzelić szpicrutą przez łydki, żeby się uspokoiła. Przypomniałam sobie, co miała w swoim opisie: służyła w jakimś burdelu, ale pobiła klienta, więc ją sprzedawali. Plastikowy typ urody zwykłej kurwy. Nie wyglądała na zbyt bystrą. Wysoka, białe zęby, regularne rysy, nogi długie, proste. Włosy proste, zrobione na blond. Może piersi miała trochę za małe.
Hostessa zachwalała ją jako „prawdziwą zdzirę do osobistego użytku”.
Nie byłam pewna, czy to odpowiedni zakup dla moich dzieci, licytowałam ostrożnie a kiedy uznałam, że jest za drogo odpuściłam. Postanowiłam skupić się na Tarze. Czekałam cierpliwie.
Wreszcie ją wprowadzono. Jedyna ciemnoskóra. Miała w papierach że jest mulatką, ale jedyną tego oznaką były długie, lekko falujące czarne włosy. Skórę miała ciemną, matową. Białe zęby, grube wargi. Ujęła mnie wtedy, gdy podczas testowania zajęła się moją cipką. Podobała mi się i miała rzeczowe podejście do swojej pracy. Zapytała do czego miałaby służyć a kiedy dowiedziała się, że ma obsługiwać seksualnie moich synów wykazała się zrozumieniem. Wyglądała na profesjonalistkę. Poruszała się powoli i spokojnie. Stopy małe, wąskie kostki u nóg. Tyłek okrągły. Duże piersi. Spore wargi sromowe, duża łechtaczka.
Hostessa podawała jej opis: Wiek 22 lata, wzrost 178 cm, waga ….dalej szły drobiazgowo podane wymiary itd, zdrowa, odporna, biseksualna, nieródka, płodna. Dotychczasowe zużycie: minimalne. Historia: urodzona w niewoli, warunkowana do celów erotycznych. Do 17 roku życia własność inwestora prywatnego; od 17 do roku do dzisiaj – wojskowy dom publiczny. Wabi się „Tara”. Specjalizacja: pissing, oral, anal fetysze, BDSM, public nudity, klimaty gfe, seks grupowy. Potrzebuje zdecydowanego prowadzenia. Cena wywoławcza: 275.000 kredytów.
Tara się wypinała, rozkraczała, demonstrowała swoje ciemne ciało.
Nim Hostess skończyła czytać, było już 350.000. Tara stała na wybiegu, praktycznie tuż nade mną i patrzyła mi w oczy. Licytowałam do 550.000 ale wygrałam. Tara była moja. Wylądowała w klatce z kartką „Sprzedane”.
Ledwo wysiedziałam do końca. Nie mogłam się doczekać aż zawiozę ją do domu i dam dzieciom do zabawy. Podpisałam papiery, wzięłam fakturę, zrobiłam przelew i wydano mi Tarę. Zgodnie z przepisami, musiała mieć kajdanki przynajmniej do wyprowadzenia z Domu Aukcyjnego. Dali jej jakieś trampki, dres, torbę w której były klapki, ręcznik, majtki na zmianę, szczoteczka do zębów i była moja. Czekała na odbiór. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się:
– A więc jedziemy do Pani synów ?
– Najpierw zakupy. Przecież ty nic nie masz. No i kiedy ostatni raz coś jadłaś ?
Po drodze zatrzymałam się z nią w centrum handlowym, kupiłam jej kosmetyki ( z tych tańszych), jakieś dżinsy, szorty, t- shirt, szlafrok, seksowną bieliznę, szpilki… co wam będę mówić. Kobiety zrozumieją, mężczyźni usną. Potem kupiłam jej coś do jedzenia. Jadła łapczywie, była głodna.
– Słuchaj mnie teraz: dostajesz pokój i materac na podłodze, trzy posiłki dziennie. Do sprzątania jest służba. Jedyne co musisz robić to pieprzyć się. Kupiłam gumki. Nie założę ci spirali, bo będzie za łatwo. Naucz ich korzystać z prezerwatyw. Jak ci zrobią dziecko, to masz problem.
Jadła i kiwała głową.
– A mąż ? – zapytała – Będzie się do mnie dobierał ?
– Będzie. I masz mu dawać. To uzgodnione.
Wreszcie dotarliśmy do domu. Wprowadziłam Tarę. Mąż oderwał się od laptopa, niewolnica uklęknęła przed nim na piętach i pochyliła się ulegle.
– Fiu, fiu … zagwizdał przez zęby z zachwytem – Moje kochanie zaszalało. Nawet nie pytam ile kosztowała.
– Nie pytaj – odpowiedziałam zmęczona, zrzucając wreszcie buty i masując stopy – Woła się na nią Tara. Gdzie chłopcy ?
– Zaraz powinni wrócić. Przygotuj ją. Zresztą też się przygotuj. Pamiętasz, zawsze się skarżyłaś, że cię podglądają. Może trzeba ich będzie zainspirować.
Kiwnęłam głową i zaprowadziłam Tarę na strych, do pokoiku na poddaszu, gdzie na podłodze leżał materac i koc , w kącie miska z wodą, szafka; była też umywalka, prysznic i kibel. Wszystko w jednym pomieszczeniu. Pomieszczeniu dla niewolnic. Kiedyś mieszkało ich tam pięć. Teraz chwilowo tylko Tara.
– Rozgość się.
Tara zrzuciła buty, rozebrała się.
– Jeśli pozwolisz Pani, wezmę prysznic. W co mam być ubrana ?
– W to – rzuciłam jej krótki, satynowy, do pół uda i czerwone lakierowane szpilki. Sama ubrałam podobny na gołe ciało, ale wolałam pozostać bosa. Usłyszałam jak chłopcy wchodzą do domu. Przypięłam jej smycz do obroży, skinęłam na nią, ruszyła za mną.
Chłopcy siedzieli z mężem w salonie, usłyszałam jak kończy im tłumaczyć coś o dorastaniu i odpowiedzialności. Otworzyłam drzwi, weszłam a za mną, na smyczy Tara, która natychmiast zaczęła warować przy mojej nodze
Moi dwaj nastoletni synowie zaniemówili. Patrzyli to na mnie, to na Tarę. Obie byłyśmy w szlafrokach, prezentowałyśmy nogi, piersi miałyśmy ledwo zakryte; półprzezroczysty materiał więcej odkrywał niż zasłaniał. Na pewno widać nam było sutki oraz to, że nie mamy majtek. Zrobiłam to specjalnie.
– Chłopcy – zagaiłam – nie jesteście już dziećmi, macie swoje potrzeby. Widziałam te z jak na mnie patrzycie. Uradziliśmy z ojcem, że kupimy wam niewolnicę. To jest Tara. Należy do was. Możecie na niej ćwiczyć. Nie zużyjcie jej za szybko, bo nie była tania.
Tara przyjęła pozycję suki, warując przy mojej nodze.
– Chłopcy siedzieli jak zamurowani i wgapiali się w nas.
Mąż postanowił przejąć inicjatywę.
– Nie siedźcie tak. Zacznijcie może od czegoś prostego – Podszedł do mnie, wsunął mi rękę za szlafrok, chwycił za pierś, odsłonił. Zróbcie to samo – wskazał Tarę.
Nie umknęło mojej uwagi, że obaj gapią się na mój cycek nie mniej niż na cycki Tary.
W końcu obaj podeszli nieśmiało do klęczącej Tary, która uśmiechała się zachęcająco. Starszy odsłonił jej ramię, wysunął się biust, młodszy w zachwycie dotknął jej sutków.
– Weźcie mnie proszę – przerwała ciszę Tara – Może najpierw pobudźcie trochę. Możecie possać mi sutki albo wylizać cipkę… To mówiąc wstała i zrzuciła całkiem szlafrok, stojąc jak nagi posąg pośrodku pokoju. Widok był taki kuszący, że – z nadal odsłoniętą piersią – podeszłam do niej i wessałam się w jej sutek. Odchyliła głowę, zasyczała, złapała mnie mocno za pierś.
-Teraz wy – oddałam ją synom
Powoli podniecenie brało górę nad zakłopotaniem. Podeszli do dziewczyny. Jeden uklęknął przed nią i zaczął ją całować po cipce, drugi chwyciła za piersi i mocno je ugniatał i tarmosił. A piersi miała twarde, sutki duże.
– Wsadź jej język między nogi – poradziłam klęczącemu – Wyczuj miejsce w którym ona będzie najlepiej reagować. Poznasz po tym, że zrobi się mokra.
Tara rozstawiła szerzej nogi, żeby ułatwić pracę chłopakowi.
Drugi z braci lizał jej sutki a potem wpił się w jej usta.
– Nie mogę tak stać i patrzeć – jęknął mój mąż – też mi się chce…
– Jasne – uśmiechnęłam się – Pokaż im jak wygląda obciąganie albo po prostu wsadź jej.
Przysiadłam na kanapie, podciągnęłam nogi pod brodę. Z tego wszystkiego, zapomniałam że nie mam majtek. Mąż podszedł do Tary i chciał odsunąć synów, ale zaprotestowali
– Zajmij się matką, ona jest nasza ! – prosili.
Nie było rady. Zeszłam z kanapy, rozwiązałam szlafrok odsłaniając wszystko, uklęknęłam i otworzyłam usta, wysunęłam język.
Mój mąż wyjął pałę i podsunął pod usta. Delikatnie przesunęłam po niej językiem. Kątem oka widziałam, że synowie obserwują nas uważnie. Tara uklęknęła przyjmując podobną pozę. Z tym, że miała dwa kutasy do obsłużenia. Na zmianę lizała raz jednego, raz drugiego, obejmowała ustami, nawilżała.
Tymczasem ja, dławiłam się już mężowskim kutasem. Mój stary zawsze wpychał mi go po same jaja, trzymając mnie przy tym za włosy. Umiałam brać w gardło i nie dławiłam się jakoś bardzo. Nie było to fizycznie przyjemne, ale podniecała mnie myśl o tym, że jestem mu tak uległa i w jego mocy, jak jakaś suka. Taka jak np. Tara.
Język Tary był różowy, pokryty spienioną śliną; Pieścił delikatnie penisy moich chłopaków; przymknęła oczy; jej śnieżnobiałe zęby błyskały pomiędzy grubymi, mięsistymi wargami.
Mąż rżnął mnie w usta przy synach, ślina zmieszana ze śluzem leciała mi po brodzie na cycki, charczałam. Czułam się jak szmata.
Tymczasem Tara, doświadczona kurwa, przejęła inicjatywę. Weszła na czworakach na ławę, rozstawiła nogi i wypięła tyłek. Jeden z chłopaków stanął za nią, namierzył cipę, złapał ją za biodra i od razu wepchnął w nią kutasa. Drugi stanął z przodu a Tara wzięła jego pałkę do ust. Wzięła tym razem głęboko, chłopak nie znając ograniczeń anatomicznych kobiety rżnął ją w usta mocno, szybko, głęboko. Dławiła, się, charczała, pluła, ociekała śluzem ale dzielnie ciągnęła.
W tym momencie poczułam jak mój mąż tryska spermą mi gardło. Stłumiłam odruch wymiotny, połknęłam kleistą maź, oblizałam się. Rozchełstana usiadłam na piętach, poprawiłam włosy, mąż zapiął spodnie. Oboje obserwowaliśmy poczynania naszych synów. Ten który brał ją od tyłu trzymając za biodra, rozpędzał się coraz bardziej i było wiadomo, że zaraz dojdzie. Ten z przodu właśnie spuszczał się w usta niewolnicy, która zamiast połknąć, wypluła spienioną spermę na brodę i pozwoliła, żeby ściekała jej po szyi na piersi. Biały płyn na czarnej skórze wyglądał zjawiskowo.
Tara co jakiś czas zerkała na nas szukając aprobaty. Starała się nam przypodobać.
– Zapomnieliśmy im dać gumki… przypomniał sobie mąż.
– Pal diabli, może nie zajdzie od pierwszego razu…
Syn, który pieprzył Tarę spuścił się w niej nagle i niespodziewanie dla siebie samego. Stał z głupią miną i nie wiedział co dalej.
– Zamieńcie się – poradziłam – Niech ci wyliże, wtedy znowu wstanie. A brat niech spróbuje ją od tyłu tak jak ty. Spróbuj jej dac parę klapsów w tyłek, nazwij dziwką, to ci pomoże szybciej się podniecić znowu.
Skinęli głowami, posłusznie zamienili się miejscami. Ich energia była niespożyta. Nawet taka doświadczona zdzira jak Tara zaczęła tracić tempo. Jej skóra pokryła się potem. Lizała dzielnie ze spermy kutasa, który dopiero co był w jej cipie. Przyjmowała klapsy na jędrny tyłek.
– Jesteś kurwą – krzyknął w podnieceniu synalek i strzelił ją po tyłku
Tara zamruczała, pokręciła dupą. Powiedziała coś z kutasem w ustach.
– Co ? – młodszy wyjął z jej ust penisa
– Jestem waszą kurwą, suką,zdzirą i szmatą… jebcie mnie proooszę… zajęczała niewolnica zerkając na nas znacząco. Kiwnęłam głową z uznaniem.
– Jebcie ją mocno, nie oszczędzajcie – dodałam.
Chłopakom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Wkrótce nastąpiły kolejne wytryski i zalały Tarę. Sperma jej ściekała po udach i po cyckach. Mąż stwierdził, że znowu mu pałka stoi i że nie może się tak gapić. Zresztą, ja też byłam cała mokra.
– Zostawmy ich i chodźmy się pieprzyć – zaproponowałam.
– Dobrze, ale tylko jeden anal z tą niewolnicą.
Cóż miałam robić. Ojciec odgonił chłopaków, którzy rozżaleni usiedli przy mnie.
Stary wziął Tarę za smycz, podniósł, oparł o ścianę. Niewolnica rozstawiła nogi, zaparła się i wypięła kształtny tyłek. Mąż rozsunął jej pośladki i splunął na odbyt. Tara opuściła głowę i czekała. Wkrótce członek męża namierzył jej dziurkę i nacisnął.
– Aauu! – Po twarzy Tary przebiegł lekki skurcz. Mąż zacisnął palce na jej biodrach, podniósł głowę, zamknął oczy, naparł mocniej.
– Oooch! – Tara przygryzła wargę, jęknęła, ale stała. Mąż pchał dalej. Widać dziewczyna była ciasna i wchodziło się ciężko. Chłopcy patrzyli jak zaczarowani. Pod Tarą ugięły się nogi i krzyknęła. ….
– Paaaaanieee! Taaak! Aaaarghhh….
Mąż ruchał Tarę w tyłek przy całej rodzinie a pod jęczącą z bólu i rozkoszy niewolnicą coraz bardziej uginały się nogi, pochylała się coraz bardziej, aż wreszcie musiał ją trzymać, żeby nie upadła. Wreszcie znieruchomiał nagle a jego twarz przybrała błogi wyraz. Znałam to. Mój mąż się spuścił w tej dziwce.
Wyjął z niej kutasa, dziewczyna opadła na czworaka. Wytarł swojego członka w jej włosy. Widziałam, jak z jej tyłka cieknie sperma…
Nie był to koniec. Poszliśmy do sypialni ale tej nocy nasz dom rozbrzmiewał głośnymi jękami Tary, które ucichły dopiero nad ranem. Wnosiłam z tego, że prezent był udany i dał zajęcie chłopakom. Liczyłam, że rano będą bardziej wyciszeni i wtedy sama się zabiorę za Tarę.
–
_
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Czekam na inspiracje, możliwości jest sporo 🙂
Leave a Reply