Blog

  • Dwie dominy, czesc 2.

    Drzwi zamknęły się za mną z cichym kliknięciem.
    W apartamencie pachniało skórą, wanilią i władzą.

    Stały tam dwie.
    A między nimi, na kolanach, trzecia.

    Pani Victoria: wysoka, czarna lateksowa sukienka, kucyk ostry jak nóż.
    Pani Laila: biała skóra, czarne skórzane pasy, kolczyki w sutkach, uśmiech drapieżnika.

    Obie shemale. Obie już półtwarde, wyraźnie odznaczające się pod cienkim materiałem.
    Na podłodze klęczała Mila, ich uległa służąca, ubrana w krótką czarna sukieneczkę z białym fartuszkiem, pończochy, na szyji obroża z kółkiem. Włosy miała spięte w dwa kucyki.

    – Rozbieraj się – powiedziała Victoria lodowatym tonem.
    – Mila pomoże – dodała Laila.

    Służąca podczołgała się do mnie na kolanach. Drobne, drżące dłonie rozpinały mi pasek, koszulę, spodnie.
    Kiedy zostałem nagi, pocałowała czubek mojego penisa – raz, czule – i wróciła na swoje miejsce u stóp Pań.

    – Do sypialni. Na czworaka – rozkazała Laila. Posłuchałem. Mila szła obok mnie, też na czworaka, z tyłkiem wysoko, sukieneczka zadarta, widać było jej mokrą, ogoloną cipkę, i wciśnięty w tyłek butplug z rubinowym oczkiem.
    W sypialni czekało łóżko z metalowymi pierścieniami, stół z zabawkami i duża klatka w rogu.
    Victoria usiadła na brzegu łóżka, Laila stanęła za nią.
    Mila klęczała, z głową pochylona.
    – Na kolana – powiedziała Victoria, Laila skinęła na Milę – Knebel.

    Mila wzięła kulowy knebel w zęby i przyniosła go Laili. Ta wpięła mi go mocno.
    Ślina od razu zaczęła kapać.
    – Opaska. Mila przyniosła ją w ten sam sposób. Ciemność. Poczułem, jak podnoszą mnie i kładą na brzuchu na specjalnym koźle pośrodku pokoju, konstrukcja, którego wymuszała wypięcie tyłka w górę, w centralnej części znajdowało się wycięcie, tak że penis zwisał mi luźno. Ręce i nogi przypięte pasami. Mila zaczęła lizać mi jądra – delikatnie, czule.

    Jedna z Pań (nie wiedziałem, która) wsunęła mi dwa palce w dupę, sucho na początku, potem na ślinę Mili. Zabolało. Jęknąłem w knebel.
    – Już jęczy – roześmiała się Laila. – A my jeszcze nawet nie zaczęłyśmy.

    Mila dostała kolejne polecenie. Przyniosła w zębach wielki korek z ogonkiem. Victoria wcisnęła mi go powoli, a Mila lizała wokół, żeby było łatwiej.
    Zdjęli mi opaskę. Victoria i Laila stały przede mną – obie już w pełni twarde, piękne, ciężkie penisy sterczące dumnie. Piersi z sutkami tak twardymi że mogły ciąć szkło.
    Mila klęczała między nimi i lizała je na zmianę – długo, głęboko, z oddaniem, jakby to było największe błogosławieństwo.
    – Patrz na nią – powiedziała Victoria. – Ucz się.

    Mila brała penisa Victorii po same jądra, łzy spływały jej po policzkach, potem to samo z Lailą.
    Victoria podeszła do mnie i usiadła mi na twarzy – ciężka, gorąca, pachnąca podnieceniem. Jej penis otarł się o moje czoło, następnie uniosła się nieznacznie i płynnym ruchem wsunęła mi go w usta.

    Laila stanęła za kozłem, wyciągnęła korek jednym ruchem i weszła we mnie od razu całą sobą – bez litości, do samego końca! Aż jądra zaklaskały o moje pośladki.
    Krzyknąłem w penisa Victorii – co wyraźnie jeszcze bardziej ją podnieciło.
    Mila klęczała i lizała ciężkie jajka Laili, która bezlitośnie penetrowała moją dziurkę. Robiła to bez litości, skupiona tylko na swojej przyjemności – co mi zdecydowanie pasowało – dobra suczka, rzucała od czasu do czasu.
    Gdy przyśpieszyła jeszcze bardziej poczułem że zbliża się do końca, strzeliła, skończyła wewnątrz, doszła z gardłowym jękiem i wykonała jeszcze kilka już wolniejszych ruchów. Na koniec wyskoczyła ze mnie i poklepała po pośladku – grzeczna sunia.
    Teraz zamieniły się i to teraz Victoria rżnęła mnie. Wolniej ale głębiej, jej wielki penis penetrował mnie bezlitośnie, tyle dobrze że dodatkowy poślizg zapewaniała sperma Laili, którą ciągle miałem w środku.
    Gdy nasyciła się początkowym ruchaniem, dała znać i na jej sygnał, Mila odpięła pasy – na plecy i nogi za głowę rozkazała.

    Mila przypięła mnie za kostki, ręce miałem skrępowane po bokach kozła.
    Laila usiadła mi na twarzy – liż, rzuciła krótko – pracowałem językiem najlepiej jak potrafię, wwiercając się w otworek mojej Pani, chyba szło mi nie najgorzej bo słyszałem ciche posapywanie.
    Victoria ciągle ruchała moją dupę, wykonując coraz to szybsze ruchy, w końcu poczułem wewnątrz również jej wytrysk, uderzył we mnie z siła wodospadu. Sapnęła i wyciągnęła penis
    – Mila, wyczyść – rzuciła wskazując na opadającego kutasa.

    Gdy uznała że już jest wystarczająco czysto – teraz jego – powiedziała.Mila pracowała językiem zbierając każdą kroplę, która zemnie wypływała.

    W końcu pozwolili mi dojść – Mila wzięła mnie całego do ust, a obie Pani jednocześnie wbijały mi palce w prostatę Rozkosz była niesamowita, pełne wargi obejmujące mojego penisa, aksamitne usta ssące, połykające całą moją nabrzmiała męskość. Dochodziłem tak mocno, że prawie straciłem przytomność, miałem tak obfity wytrysk że Mila pomimo najszczerszych chęci nie nadążała z połykaniem wszystkiego i spora część wypływała jej na policzki.Kiedy skończyłem się trząść, odpięły mnie i rzuciły na podłogę.

    Mila położyła się obok – też drżąca, z twarzą umazaną spermą.
    Victoria i Laila usiadły na łóżku.

    – Mila – powiedziała Victoria leniwie. – Mila bezbłędnie wiedziała o co chodzi – podczołgała się do nich.
    Zaczęła od jąder Victorii, powoli w górę, brała całego penisa do gardła, aż nosem dotykała brzucha, drugą ręką masowała penis Laili, następnie zmiana, teraz lizała i ssała żylaste prącie Laili, a waliła konia Victorii.
    Gdy obie już były bliskie finału, wstały skończyły spuszczając się na twarz oraz włosy Mili.

    Rusz się – rzuciła w moją stronę Victoria, teraz to ty masz doprowadzić naszą mała służącą do porządku, i nie waż mi się używać niczego innego niż swojego jęzora!
    Zlizałem cały ładunek pomieszanej spermy mojej jak i moich Pań z jej ślicznej pyzatej twarzyczki – teraz dopiero zobaczyłem że jest piegowata – starałem się aby nie pozostał żaden ślad, połykałem, lizałem i połykałem ponownie.
    – Dobrze, pokiwała głową Laila, bardzo ładnie, teraz pokaż naszej służącej, jak bardzo ją lubisz, i jak bardzo jesteś jej wdzięczny za każdą kroplę, którą dzisiaj połknąłeś
    Przysunąłem się do niej na kolanach. Najpierw całuję ją w usta – długo, głęboko, smakuję resztki nas wszystkich. Potem schodzę niżej: szyja, obojczyki, małe piersi, sutki – ssę je delikatnie, gryzę, aż Mila jęczy cicho.
    Rozchylam jej uda szerzej i liżę powoli – od dołu do samej łechtaczki, długie ruchy języka.
    Wsuwam w nią jeden palec, potem drugi – Mila wygina się w łuk, głowa odrzucona, ręce zaciska na mojej głowie.

    Wolniej – rozkazuje Laila. – Niech poczuje każdą sekundę. Zwalniam. Ssę łechtaczkę delikatnie, wchodzę językiem głęboko, palce poruszają się leniwie, drażniąco.
    Mila dochodzi głośno, długo – gorąco, mokro, trzęsie się cała, podnoszę głowę – twarz mam mokrą od jej soków – i całuję ją mocno, namiętnie w usta – dzieli się swoim smakiem.
    – Idealnie – mówi Victoria.
    – Od dzisiaj będziecie się tak witać i żegnać – dodaje Laila, uśmiechając się drapieżnie.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • Pije Kuba do Jakuba …

    Jakub w zeszłym tygodniu obchodził swoje 45 urodziny, niestety pyszny tort który dostał nie pomógł mu w zrzucaniu wagi, a restrykcyjna dieta, którą stosował od miesięcy niewiele dawała. Pomimo wszystkich starań brzuch wisiał mu ciężko nad paskiem spodni,nadmiarowe kilogramy jak były tak są, doskonale o tym wiedział, bo codziennie rano wchodził na wagę z nadzieją, że może tym razem będzie mniej. Nigdy nie było.

    Jego ciało było ciężkie, miękkie, pokryte gęstym, czarnym owłosieniem na klatce i całym brzuchu – włosy schodziły aż do pępka, tworząc ciemną ścieżkę, która nagle urywała się tuż nad depilowaną, gładką okolicą łonową.
    Tam, w tym starannie ogolonym miejscu, sterczał jego wstyd – w pełnym wzwodzie zaledwie 11 centymetrów, cienki, z różową główką, która zawsze wyglądała jakby przepraszała za swoje istnienie.

    Jako prezent urodzinowy, w końcu postanowił spełnić swoją fantazję – pobrał aplikację randkową dla gejów. Palce mu się trzęsły, gdy wpisywał wzrost (178 cm – kłamał o pięć), wagę („trochę przy tuszy”) i wrzucał zdjęcie – tylko tors, w półmroku, z mocno zaciągniętym brzuchem.
    Profil brzmiał: „Dojrzały, uległy, szuka młodego dominującego. Bez doświadczenia, ale bardzo chętny.”
    Pierwsze dni – cisza. Potem kilka „hej”. W końcu napisał do niego Kuba. Nie Jakub – Kuba. Dwadzieścia trzy lata, 190 cm, zdjęcia z siłowni, klatka jak u gladiatora, ramiona, które wyglądały, jakby mogły go zmiażdżyć. „Gruby misiek? Lubię takie. Chcesz, żebym cię przeleciał jak sukę?”
    Jakub prawie upuścił telefon. Odpisał drżącymi palcami: „Tak, proszę pana.”
    W sobotę wieczór, kiedy Kuba zapukał, Jakub otworzył drzwi w tych samych za dużych bokserkach. Koszulka podjechała mu do góry, odsłaniając dolną część brzucha – gęsto owłosioną, spoconą, drżącą.
    Kuba wszedł, zamknął drzwi i od razu złapał go za włosy na klatce.
    – O kurwa, misiu – zaśmiał się, szarpiąc za kępkę czarnych włosów. – Jak dzik. Ale tu… – przesunął dłoń niżej, po gładkiej, ogolonej skórze nad małym, już sterczącym penisem – …tu masz jak pedalska dziwka. Lubię ten kontrast.
    Jakub zaczerwienił się po same uszy.
    Kuba pchnął go na kolana. Podłoga była twarda ale nie protestował. Kiedy młody wyciągnął swojego grubego, długiego kutasa i klepnął nim po owłosionej twarzy Jakuba, ten otworzył usta bez słowa.
    Pieprzył go w gardło mocno, trzymając za uszy. Ślina spływała po brodzie, kapała na owłosioną klatkę, mieszała się z potem. Jakub dławił się, łkał, ale biodra same mu drgały.
    – Pokaż ten swój żałosny kikut – rozkazał Kuba, wyciągając się z ust.
    Ściągnął bokserki. Mały, 11-centymetrowy penis sterczał dumnie, choć wyglądał przy tym Kubowym jak zabawka. Gładka, ogolona okolica łonowa tylko podkreślała, jak mały i bezbronny jest.
    – Jezu, to naprawdę wszystko? – Kuba parsknął śmiechem, szczypiąc go za główkę. – Dlatego się golisz, co? Żeby chociaż wyglądało, że coś tam jest?
    Jakub kiwnął głową, oczy pełne łez wstydu i podniecenia.
    Kuba rzucił Jakuba na łóżko tak mocno, że rama zatrzeszczała, a sprężyny zawyły.
    Twarzą w dół, policzek wtulony w poduszkę, która już przesiąkła potem.

    Kuba złapał go za biodra i jednym szarpnięciem podciągnął tyłek do góry; pod brzuch wepchnął dwie poduszki, żeby gruby, owłosiony zad był wyżej, szeroko rozjechany.

    Tłuste pośladki Jakuba rozchyliły się same z siebie, odsłaniając różową, nigdy nie ruszaną dziurę otoczoną rzadszymi włoskami. Kuba splunął prosto na nią – gęsto, głośno – i patrzył, jak ślina spływa w dół, po gładkim, ogolonej kroczu, aż do małych, ściągniętych jaj.

    – Patrz na to – mruknął, rozcierając kciukiem wilgotną dziurę. – Taki wielki facet, a dziura jak u dziewicy.

    Jakub tylko jęknął w poduszkę. Jego mały, 11-centymetrowy penis wisiał między nogami, już cieknący, drżący przy każdym oddechu.

    Kuba nie bawił się w delikatność. Wepchnął jeden palec – sucho, do samego końca. Jakub zacisnął się odruchowo, cały tyłek zadrżał.

    – Rozluźnij się, tłusta świnko – warknął Kuba i dodał drugi palec, rozciągając go brutalnie. Trzeci wszedł z trudem, ale wszedł.

    Jakub wył, łapy zaciskały mu się na prześcieradle, paznokcie wbijały w materac.
    – Boli? – Kuba zaśmiał się nisko. – Dobrze.
    Masz wyć. Wycofał palce i przyłożył grubego, nabrzmiałego kutasa dokładnie do dziury.
    Główka była mokra od preejakulatu, ale to wszystko, co Jakub dostał jako lubrykant.
    Kuba złapał go mocno za biodra – palce wbijały się głęboko w miękkie, tłuste ciało – i wszedł jednym, długim, bezlitosnym pchnięciem.

    Jakub wrzasnął. Głos mu się załamał, z gardła wydobył się wysoki, żałosny pisk. Czuł, jakby ktoś wbijał mu rozżarzony pręt – ból był ostry, rozdzierający, ale zaraz za nim przyszła fala gorąca, która rozlała się po całym ciele.

    Kuba nie czekał. Zaczął rżnąć od razu mocno, głęboko, z pełnym rozmachem. Każdy ruch wychodził prawie do końca i wchodził z powrotem z głośnym plaśnięciem
    – jądra Kuby obijały się o gładką skórę depilowanego krocza Jakuba.

    Łóżko skrzypiało, brzuch Jakuba falował i obijał się o poduszki, owłosiona klata tarła o prześcieradło.– Kurwa, jaki ciasny – dyszał Kuba, waląc go coraz szybciej.

    – Czujesz to, tłusty wieprzu? Czujesz, jak cię rozjebuję?
    Jakub tylko kiwał głową podniecenie sprawiało że nie mógł mówić – każde pchnięcie wybijało mu powietrze z płuc.
    Kuba złapał go za włosy na karku i pociągnął głowę do tyłu, wyginając plecy w łuk. Drugą ręką zaczął okładać pośladki – mocno, bez litości. Skóra robiła się czerwona.
     – Powiedz to – warczał Kuba, waląc go w dupę otwartą dłonią.
    – Jestem… twoją… tłustą… dziwką… – wykrztusił Jakub między pchnięciami.
    – Głośniej!

    – Jestem twoją tłustą, owłosioną dziwką! Ruchaj mnie jak dziwkę, proszę, rozjeb mi dupę!
    Kuba przyspieszył jeszcze bardziej. Rżnął go jak maszyna, biodra uderzały o tłuste pośladki z mokrym, głośnym plaśnięciem. W pewnym momencie sięgnął ręką pod spód i złapał ten żałosny, 11-centymetrowy penis – ścisnął go mocno, prawie boleśnie.
    Jakub tylko jęknął, biodra same zaczęły mu się ruszać do tyłu, napierając na kutasa Kuby. Chciał więcej. Chciał głębiej. Chciał, żeby ten młody ogier rozniósł go na strzępy.
    Kuba wyczuł to. Przyspieszył jeszcze, dyszenie przeszło w niskie, zwierzęce warczenie. Po chwili wstrzymał się na moment – głęboko, do samego końca – i zaczął spuszczać się z rykiem. Gorące, gęste strumienie wypełniały Jakuba, spływały po udach, kapały na prześcieradło.

    Jakub czuł każdą falę. Czuł, jak nasienie Kuby wypycha się na zewnątrz przy każdym pchnięciu.

    Kuba, wciąż w nim, sięgnął ręką i złapał małego kutasa i walił mu wykonując brutalne ruchy – Jakub doszedł. Wystrzelił obficie zalewając wszystko wokół.
    Kuba wysunął się powoli. Dziura Jakuba była czerwona, rozciągnięta, nasienie wypływało leniwie grubą strużką. Kuba klepnął go jeszcze raz w dupę – mocno, na pożegnanie.
    Kuba wytarł się o pościel, ubrał się i rzucił na odchodnym

    – Idealna dziura, idealnego grubasa – powiedział, zapinając spodnie. – Jeszcze się odezwę.
    Drzwi trzasnęły.
    Jakub leżał w kałuży potu, spermy własnej i cudzej, z szeroko rozjechanymi nogami i wciąż drżącym ciałem.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • Pije Kuba do Jakuba, Jakub do Michala …

    Minął tydzień. Jakub chodził ostrożnie, bo dziura wciąż przypominała mu o Kubie za każdym razem, gdy siadał. Ale ból mieszał się z tęsknotą. Codziennie sprawdzał telefon.

    W końcu przyszła wiadomość:

    Sobota 20:00, u Ciebie. Biorę kumpla z siłowni. Będziesz naszą wspólną dziurą. Przygotuj się, tłusta świnko.

    O 20:03 rozległo się walenie do drzwi – nie dzwonek, tylko walenie. Otworzył.

    Kuba wszedł pierwszy, uśmiechnięty drapieżnie. Za nim Michał – wyższy nawet od Kuby, 195 cm, barki jak u pływaka, ramiona grube od ciężarów. Blond czupryna, lekki zarost, oczy zimne i rozbawione.

    – To ten grubas? – zapytał Michał, mierząc Jakuba wzrokiem od góry do dołu.

    – Dokładnie ten – odparł Kuba, zamykając drzwi kopniakiem. – 120 kilo czystej uległości.
    Michał podszedł bliżej, złapał Jakuba za podbródek i uniósł mu twarz.– Na kolana, misiu.

    Jakub upadł natychmiast.

    Obaj chłopaki stanęli przed nim i jednocześnie rozpięli spodnie. Kuba wyciągnął swojego kutasa – ten sam, który Jakub pamiętał doskonale: 21 centymetrów w pełnym wzwodzie, gruby jak nadgarstek, lekko zakrzywiony w górę, żyły nabrzmiałe, główka ciemno różowa i błyszcząca.

    Michała był inny – prosty jak strzała, trochę dłuższy, 23–24 cm, ale cieńszy niż Kuby, z długą, wąską główką i gładką, jasną skórą. Jądra wielkie, ciężkie, wiszące nisko.

    – Dwa kutasy do obsługi, tłusty – powiedział Kuba, klepiąc się po udzie. – Zobaczymy, czy dasz radę.

    Zaczęli na zmianę wpychać mu się do ust. Najpierw Kuba – głęboko, aż do gardła, trzymając za uszy. Potem Michał – wolniej, ale dalej, aż Jakub dławił się i łzawił. Ślina spływała mu po brodzie na owłosioną klatę, kapała na brzuch.

    Przenieśli go do sypialni. Rzucili na łóżko twarzą w dół, poduszki pod biodra. Tym razem rozebrali go całkowicie – koszulka poszła w kąt, bokserki wylądowały na podłodze. Wielki, owłosiony brzuch rozlał się po pościeli, grube uda drżały.

    Kuba stanął z tyłu i splunął na dziurę – Pamiętasz, jak cię rozjebałem tydzień temu? – zapytał, wcierając ślinę palcami. – to dziś dopiero będzie jazda!

    Michał stanął z przodu, wsadził kutasa Jakubowi do ust i zaczął pieprzyć gardło spokojnymi, głębokimi ruchami. Kuba tymczasem wszedł w dupę – od razu całym, bez litości. Jakub zawył, ale dźwięk został stłumiony przez 24 centymetry Michała.

    Zaczęli w rytm. Kuba w dupę – mocno, szybko, z plaśnięciami. Michał w usta – wolniej, ale głęboko, aż nos Jakuba wbijał mu się we włosy łonowe. Po kilku minutach zmienili się miejscami. Teraz Michał w dupie – długi, prosty kutas wchodził jeszcze głębiej niż Kuby, docierał do miejsc, których Jakub nie znał. Kuba w ustach – gruby, rozciągający wargi do granic.

    Jakub tracił zmysły. Całe jego wielkie ciało drżało i falowało. Mały, 11-centymetrowy, ogolony penis ocierał się o prześcieradło, cieknąc bez przerwy.

    – Chcesz, żebyśmy cię wypełnili naraz, tłusta dziwko? – zapytał Kuba, wyciągając się z ust.

    Jakub tylko kiwnął głową.

    Położyli go na boku. Kuba położył się za nim, wsunął się w dupę.

    – Rozluźnij się, tłusta świnko – mruknął, wbijając się powoli, ale bez przerwy, aż całe 21 cm zniknęło w środku.

    Michał stanął obok splunął sobie na dłoń, rozsmarował po długim, prostym, 24-centymetrowym kutasie i przyłożył wąską główkę tuż obok kutasa Kuby.

    – Teraz będzie ciasno – powiedział z uśmiechem

    Pierwsze centymetry weszły z oporem. Dwa kutasy – jeden gruby, drugi długi – rozciągały go do granic. Czuł, jak się ocierają o siebie w środku, jak wypełniają go całkowicie. Zaczęli ruszać – najpierw powoli, potem coraz szybciej. Łóżko trzeszczało, jakby miało się rozpaść.

    Kuba zaczął ruszać pierwszy – krótkimi, mocnymi pchnięciami. Za każdym razem, gdy się cofał, Michał wchodził głębiej, jakby się wymieniali miejscem. Po chwili znaleźli rytm: gdy Kuba wbijał się do końca, Michał wychodził prawie całkowicie, i na odwrót. Jakub był tylko mięsem między nimi, zabawką, którą rozciągali na dwie strony.

    – Patrz na to – dyszał Michał, patrząc w dół. – Dwa kutasy w jednej dziurze, a on wciąż chce więcej.

    Jakub rzeczywiście chciał. Ból przekroczył już granicę i przeszedł w coś innego – gorące, obezwładniające uczucie pełni. Jego własny, penis drżał i cieknął bez dotyku.

    Kuba złapał go za włosy na karku i pociągnął głowę do tyłu.– Powiedz to.

    – Ruchajcie mnie… obaj… rozjebcie mnie na pół… – wyjęczał Jakub głosem, który już nie brzmiał jak jego własny.

    Michał przyspieszył. Teraz obaj poruszali się niemal jednocześnie – głębokie, brutalne pchnięcia,.

    Dziura była już kompletnie rozciągnięta, czerwona, lśniąca. Przy każdym ruchu słychać było mokre, obsceniczne plaśnięcie.

    Jakub doszedł pierwszy – bez dotykania. Mały kutas wystrzelił obficie na brzuch, całe ciało zadrżało w konwulsjach.

    Chwilę później Kuba wbił się głęboko i spuścił się z rykiem – gorące, gęste strumienie wypełniły Jakuba od środka oraz zalały mu pośladki i plecy.
    Michał wytrzymał jeszcze kilkanaście sekund, potem gwałtownie wyciągnął kutasa, podszedł do twarzy Jakuba i spuścił mu się prosto do otwartych ust i na owłosioną brodę.

    Jakub z poczuciem dobrze spełnionego kurewskiego obowiązku, rozciągnięty, ociekający spermą z tyłu i z przodu, leżał i dyszał ciężko. Dziura Jakuba została otwarta na dobre – czerwona, pulsująca, z której wypływała gęsta, biała rzeka.

    Strumienie spermy Michała skleiły mu brodę w fantazyjne wzory.

    Kuba wstał pierwszy i klepnął go mocno w dupę.

    – Będziemy wpadać, kiedy nam się zachce – powiedział, zapinając spodnie. – Masz być zawsze gotowy, tłusta świnko.

    Michał poklepał go po policzku.

    – Idealny rozmiar na dwa kutasy – powiedział z uznaniem. – Jeszcze tu wrócimy, grubasie.

    Wyszli, śmiejąc się i rozmawiając głośno na klatce schodowej.

    Jakub leżał bezwładny, rozjechany, ociekający, z szeroko rozwartymi nogami i otwartą na oścież dziurą, nie mogąc się ruszyć

    Dziura pulsowała, usta miał opuchnięte, ale czuł się fantastycznie, kurewsko fantastycznie.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • Kupilem od kumpla jego matke IV – zabawy w grupie

    -Ooooch, tak, tak, Aaauuu ! – Dominika wygięła plecy w łuk i wypięła się mocniej. Klęczała na łóżku z rozchylonymi nogami a ja właśnie pośliniłem jej tyłek i pokonawszy opór ciasnego odbytu wjechałem w nią swoim naoliwionym kutasem aż po same jaja. Dziewczyna zawyła, ale chyba z rozkoszy. Złapałem ją za włosy i pociągnąłem jej głowę do góry.

    – Chcesz, żebym ci się spuścił w tyłku czy w cipie ? – Zapytałem uprzejmie.

    – Gdzie chcesz do kurwy nędzy, tylko jeb mnie, nie przestawaj, aaa… – wyła Dominika.

    W przyćmionym świetle sypialni, wśród bordowych poduch na wielkim, okrągłym łożu wiły się nasze dwa spocone, nagie ciała. Powietrze było przesiąknięte wonią jaśminu i paczuli. Z głośnika sączyła się cicho orientalna muzyka. Za otwartymi na oścież drzwiami na taras błyskały światła statków cumujących na Morzu Marmara a za nimi lśniły wieże Galaty , Hagia Sophia i Pałacu Cesarskiego. Konstantynopol… kochałem to miasto. Aż strach pomyśleć, że kiedyś mogło wpaść w tureckie ręce…

     Czerwcowa noc była młoda i gorąca….

    Pewnie zastanawiacie się, jak znalazłem się w takiej sytuacji.

    Życie u nas jest intensywne, zmysłowe. Kiedyś kupiłem od kumpla – za całkiem spore pieniądze – jego matkę. Tak, nie przesłyszeliście się. Ona się zgodziła, zapłaciłem, założyłem jej obrożę i zrobiłem swoją niewolnicę. Płodna – bo tak ją nazwałem – była w tej roli świetna. Pisałem o tym we wcześniejszych opowiadaniach. Trzymałem ją sobie, udostępniałem kolegom, ruchaliśmy ją bez gumy, aż po ostatniej imprezie Płodna wreszcie zaciążyła. Przewidując, że tak będzie, sama zatroszczyła się o zastępstwo i przyprowadziła mi niejaką Nicole. Aktoreczkę porno w dużych tarapatach finansowych. Napiszę o niej kiedy indziej, bo zasługuje na to. W sposób jednak zupełnie nieplanowany, przyplątała się też Dominika, moja koleżanka z grupy. Zrobiliśmy kiedyś orgietkę, była zaproszona a po imprezie, na której ją przeleciałem oświadczyła, że zostaje w zamian za utrzymanie. I że jest do dyspozycji. Tylko głupi by się nie zgodził.

    I tak zostałem z niewolnicą po czterdziestce i w ciąży, aktorką porno w wieku około 36 lat oraz osiemnastoletnią Dominiką. Pieniądze nie stanowiły problemu, nasza rodzina była bogata, stać mnie było na dużo więcej niż jakieś trzy kobiety. Dom – a właściwie dziedziczona z pokolenia na pokolenie nadmorska willa na wybrzeżu Chalkidon była obszerna, zresztą zawsze spałem z którąś, więc jeden pokój z dużym łóżkiem im wystarczał. Dwie zawsze spały tam ze sobą pielęgnując lesbijskie skłonności a jedną posuwałem w tym czasie u siebie. No, czasem dwie.

    Dominika była zielonooką, ciemną szatynką o długich prostych włosach. Kształtny nos, szerokie usta i równe, białe zęby. Skórę miała jasną, białą, nienawykłą do opalania. Małe, spiczaste piersi zdobiły duże, bladoróżowe sutki – wyraźna wskazówka, że jeśli kiedyś urodzi, jej piersi będą duże i mleczne. Była chuda, drobnej budowy, niezbyt wysoka. Ubierała się jak dziewczyna z sąsiedztwa. Była z biednego domu, z owianych złą sławą bloków robotniczego Blachernai. Młoda, bezczelna i pyskata. Piła, paliła i klęla jak szewc. Kiedy była nieletnią, miała dozór kuratora, notowana na policji. Potrafiła dać w mordę albo coś ukraść ze sklepu. Kiedy zakomunikowała starym, że się wyprowadza do chłopaka, nie wchodzili w szczegóły i raczej cieszyli się, że pokój, który dzieliła z młodszym bratem się zwalnia i że nie muszą udawać, że nie słyszą jak brat się do niej dobiera nocami. Zainwestowałem w nią. Niewiele, ale kosmetyczka, paznokcie, brwi, jakaś biżuteria i trochę ubrań i butów były konieczne. Co prawda gustu nie miała za grosz i ubierała się ( i malowała) jak zdzira, ale to mnie akurat bawiło.

    Dominika po wyprowadzce z domu rozkwitła i szybko odpięła wrotki. Złapała wspólny język z pozostałymi moimi kochankami – wbrew początkowym niesnaskom. Upodobała sobie zwłaszcza Płodną. I z wzajemnością. Dziewczyny często się lizały i spały ze sobą kiedy tylko mogły. Płodna – dużo bardziej doświadczona i wcale nie tak uległa – szybko ją sobie podporządkowała, pomimo że była niewolnicą a Dominika była formalnie wolna.

    Na razie, razem z Płodną, pomagaliśmy Dominice poznawać swoje ciało i odkrywać co sprawia jej przyjemność a co nie bardzo. Właśnie teraz Dominika miała ze mną swój pierwszy anal. Była zaciekawiona, ale chyba jej ciasna dupka nie była do końca przygotowana na mojego kutasa, mimo że go mocno naoliwiłem. Bolało ją i podniecało zarazem, krzyczała głośno, ale nadziewała się sama raz za razem na mój pal i nie chciała z niego zejść.

    Jej krzyki zwabiły Płodną. Przydreptała bosa, rozczochrana i bez makijażu, z podkrążonymi oczyma i ubrana w nieodłączny satynowy szlafroczek do pół pupy, pod którym rysowały się nie tylko piersi ale i brzuszek ciążowy.

    – Ej, może bylibyście ciszej, co ? Spać nie można – zrzędziła patrząc łakomie na scenę jaka rozgrywała się przed jej oczami.

    – Zamiast marudzić, może się przyłączysz ? – zapytałem.

    Płodnej takich rzeczy nie powtarzało się dwa razy. Od razu zrzuciła niedbale szlafrok na podłogę i ustawiła się na czworakach obok Dominiki, w tej samej co ona pozycji. Włosy spadły jej na twarz, cycki i brzuszek zwisały. Wypięła się wdzięcznie rozstawiając nogi. Uda miała świetne, mocne. Bez cellulitu, natomiast widać było niewielkie rozstępy.

    – No to wybieraj, którą dupę wolisz – zawołała i obróciła się w stronę jęczącej Dominiki, i polizała ją po policzku jak suka. Dominika, nie przestając ruszać dupą, ciągle dysząc, złapała zębami je wargę i przyciągnęła do siebie, Płodna wsunęła jej język. Było między nimi 25lat różnicy, były jak matka i córka, co mnie dodatkowo podniecało. Wbiłem się jeszcze kilka razy w Dominikę, po czym polizałem i naplułem na dziurkę Płodnej. Wyjąłem śliskiego od oliwy i soków Dominiki kutasa i przyłożyłem jego główkę do tyłka Płodnej. Tu było dużo łatwiej. Jej odbyt był sprężysty ale rozciągliwy od częstego używania. Kutas wszedł gładko a Płodna ze świstem wypuściła powietrze, wydając cichy okrzyk. Poczułem znajome ciepło. Dziewczyny dotykały się biodrami, całowały. Ja trzymałem Płodną za biodra i ruchałem a Dominika starała się utrzymać jej język w swoich ustach. Dzisiaj miałem jednak ochotę spuścić się w Dominice.  Wyjąłem kutasa z matki kolegi i dałem jej do wylizania. Jak zwykle była gorliwa a jej jęzor wyczyścił go do błysku. Potem Płodna obrócila Dominikę na plecy rozchyliła jej nogi i – dalej wypinając się do mnie uroczo, zaczęła lizać jej cipkę. Jak się można domyśleć, cipka Dominiki była nieduża, okolona różowymi wargami sromowymi, z całkiem jednak sporą łechtaczką, przez co szybko się pobudzała. Tak było i tym razem. Rozchyliła nogi, zamknęła oczy i nie przestając jęczeć poddawała się pieszczotom języka starszej niewolnicy. Nie mogłem czekać. Stanąłem wyżej, wyciągnąłem pałę na wysokości jej ust. Dostrzegła to, rozwarła usta i wywaliła język patrząc mi w oczy spod sztucznych rzęs. Wsadziłem jej natychmiast. Nie wszedł głęboko. Jej usta były małe. Ale ssała mocno, łapczywie, jak to młoda.  Płodna dostrzegła to i zachichotała.

    – Popatrz dziecino jak wygląda głębokie gardło – i położyła się na krawędzi łóżka, tak że głowa jej odgięła się do tyłu. Szeroko się rozdziawiła. Zszedłem z Dominiki, która położyła się na boku i podparła głowę ramieniem. Przyłożyłem fiuta do ust Płodnej i zacząłem wsuwać. Poczułem ściankę gardła, nacisnąłem mocniej, kutas się lekko nagiął i wszedł w gardło niewolnicy. Żyły na jej szyi nabrzmiały. Kutas siedział w jej ustach po same jaja. Ale znałem swoją kobietę. Nie był to kres jej możliwości. Szerzej otwarła usta a ja zebrałem swoje jaja i wepchnąłem jej w usta. Dopiero wtedy zaczęła się dławić, więc wyjąłem. Płodna złapała oddech.

    – No brawo ! Zawołała Dominika – ale teraz moja kolej. Położyła się tak samo jak Płodna, wygięła głowę i otworzyła usta – pchaj !

    Za pierwszym razem nie miało prawa się udać. Kiedy mój kutas dotknął jej gardła, zaczęła łzawić i krztusić się. Wyjąłem.

    – Spokojnie, trening czyni mistrza – powiedziałem do niej uspakajająco i poklepałem po policzku. Położyłem się na plecach, posadziłem ją na sobie. Powoli wcisnąłem się w jej ciasną dziurkę i złapałem za małe, twarde piersi. Dominika nie była dziewicą. Puszczała się za blokami odkąd dostała pierwszej miesiączki. Powoli zaczęła ruszać biodrami wprzód i w tył, zapierając się chudymi stopami o prześcieradło.

    – Kazałeś jej założyć jakąś spiralę ? – mimochodem rzuciła Płodna, wygodnie wyciągnięta obok mnie na łóżku i wskazując na Dominikę głową.

    Ścisnąłem sutki Dominiki. Pisnęła.

    – Oczywiście. Robienie dzieci ćwiczymy na tobie, skarbie.

    Dominika podskakiwała coraz szybciej. Rozlegało się charakterystyczne plaskanie. Jej cipa zrobiła się mokra. W środku było ciasno i płytko, ale bardzo mokro. No i oczywiście gorąco. Wkrótce całe moje uda były mokre od jej śluzu. Gryzła wargi i popiskiwała, pojękiwała. Miała zamknięte oczy i przestała zwracać na mnie uwagę. Zaczął się solowy sprint Dominiki do orgazmu. Nagle upadła na mnie, wpiła w moje usta, a wtedy poczułem jak coś gorącego chlusta z jej cipy i zalewa mnie.

    -Arrrghhh – zacharczała Dominika nie przestając mnie całować. Całego mnie zapluła, usta miałem pełne jej śliny. Nagle zwisła i spadła ze mnie bezwładnie. Nie zdążyłem się spuścić… Dominika była szybsza. Popatrzyłem na mokrą plamę. Dominika squirtuje !

    – Miałaś to wcześniej ? – spytała ją rozbawiona Płodna

    – Co ? – nieprzytomnie zamruczała nieobecna jeszcze Dominika, odpływając gdzieś daleko…

    Widać było, że teraz się z nią nie dogadamy. Płodna, widząc że nie doszedłem, postanowiła udzielić mi pierwszej pomocy. Położyłem się na plecach i rozrzuciłem nogi. Niewolnica zajęła miejsce w moich nogach, wzięła moją sterczącą pałkę w dłoń i patrząc mi w oczy, ciepłym, mokrym językiem zaczęła powoli, czule i delikatnie, niemal z matczyną troską ją wylizywać z soków Dominiki. Westchnąłem. Gibki, mięsisty, mokry od śliny język owijał się wokół mojego sterczącego, dość grubego kutasa z wyraźnie zarysowanymi żyłami, koniuszek języka drażnił żołądź. Płodna ssała moje jaja, wciągając je do ust. Od czasu do czasu czułem jak liże mój tyłek. Mlaskała przy tym i siorbała jak tylko ona potrafi. Wypinała tyłek do góry, żebym miał lepszy widok. Ciąża była wczesna, ciągle była jeszcze wąska w pasie. Uśmiechała się podczas obciągania, od czasu do czasu odsuwała niesforny kosmyk włosów, który spadał jej na czoło. Była fantastyczna. Wreszcie objęła go ustami i z westchnieniem wzięła głęboko, szybko poruszając głową.

    Poczułem ciepło jej ust, wilgoć, pracę jej języka. Byłem już podniecony, więc nie trwało to długo – kilka ruchów głową później doszedłem. Wlałem jej spermę do ust, przyjęła wszystko, żadna kropla nie skapnęła jej z brody.

    – Hej, daj trochę ! – Dominika się ocuciła i wróciła do gry – ja też chcę !

     Płodna pochyliła się nad nią, Dominika otworzyła usta, Płodna wysunęła język. Zobaczyłem jak gęsta, lepka sperma skapuje z języka Płodnej na usta i do ust Dominiki, która łyka ją i oblizuje się. Kilka kropel spadło na jej brodę.

    Byłem kompletnie wyczerpany.

    – Dziewczyny jesteście niesamowite. Wykończyłyście mnie. Chodźmy na taras, tu jest tak gorąco…

    Nie przejmując się zakładaniem czegokolwiek na siebie, cała nasza trójka wyszła na taras i skierowała się w stronę leżaków i barku. A za barem – stała mokra Nicole i robiła drinki.

    – Tak hałasowaliście, że byłam pewna, że będziecie się chcieli napić. Mohito ? – Zapytała z uśmiechem.

    – Jesteś prawdziwym skarbem – objąłem ją i pocałowałem w kark.

    – Będziesz musiał się za to ze mną długo ruchać, żeby się wypłacić – kokieteryjnie wypięła biodro.

    Wziąłem od niej drinka, opadłem na leżak przy basenie. Dziewczyny zrobiły to samo i zajęły się sobą.

    Nicole podeszła do mnie, z drinkiem w dłoni, usiadła na mnie okrakiem, pokręciła się biodrami na moim kutasie.

    – Biedaku ! wykończyły cię te baby, co ? – jej szponiasta, upierścieniona dłoń z czerwonymi, pazurami przesuwała się po mojej klacie drapiąc lekko. Pochyliła się i wyszeptała mi do ucha: – oj, pewnie ci długo nie stanie ? – po czym liznęła mnie po uchu, wyprostowała się i pociągnęła łyk. Oczywiście siedząc na mnie cały czas okrakiem jak na koniu. Odstawiłem drinka, wziąłem ją za uda. Nie była naga. Miała na sobie zielone bikini. Jej opalona skóra lśniła od wody. Widocznie pływała w basenie.

    Gdzieś zabuczała syrena przepływającego statku. Moja pałka zaczęła wracać do życia. Nicole wyczuła to od razu.

    – Oho ! – Puściła do mnie oko. Wstała i nie pytając powoli zdjęła majtki, po czym rozstawiła szeroko nogi, po czym powoli odpięła i zrzuciła stanik…Ciało miała jak wyrzeźbione. Piękne pełne piersi, krągłe biodra, wysklepiony brzuch…Wyglądała jak bogini łowów, Diana.

    – Ty kusicielko ! – zwlokłem się z leżaka i podszedłem do niej, łapiąc mocno za piersi.

    – Ach, uważaj ! – głos miała oburzony ale oczy śmiały się.

    Kucnąłem przed nią. Przed oczami miałem  jej cipę. Duże wargi sromowe, sporą łechatczkę. Wygolona, ciepła. Dotknąłem jej językiem.

    – Mmmm – zamruczała i wsadziła mi dłoń we włosy.

    Liznąłem raz i drugi. Potem ustami objąłem łechatczkę i zacząłem ssać pomału, starannie, bez pośpiechu. Poczułem jak zadrgały jej mięsnie ud, jak lekko pochyliła się. Zaczęła robić się mokra. Teraz, delikatnie zająłem się jej sromem aż był zupełnie wilgotny. Przyszła wreszcie pora, aby wsunąć jej  język między nogi. Była wytrenowana, wielokrotnie używana, jej cipa przyjmowała już setki kutasów i była łatwa i dostępna. Jednak, kiedy zacząłem kręcić językiem w środku Nicole, poczułem jak dziewczyna mięknie, jak uginają się pod nią kolana. Delikatnie położyłem ją na leżaku, na plecach. Nogi rozłożyła na boki, opierając stopy o ziemię. Patrzyła wyczekująco:

    – No chodźże wreszcie – przynagliła z pretensją w głosie. Pragnąłem jej. Powoli pochyliłem się, położyłem na niej, oparłem się na rękach żeby jej nie przygnieść i..

    c.d.n….

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Andrzej Nowak
  • Drogi pamietniczku cz. 1

    Jak zacząć ? Drogi pamiętniczku, mam na imię Klara i jestem … nie to bez sensu, albo dobra, to mój pamiętnik i będę pisała co i jak chce ! A może ktoś kiedyś go znajdzie i przeczyta.

     Tak więc, – wiem nie zaczyna się zdania od „tak więc” ale szczerze, mam to w swoich zgrabnych czterech literach – tak więc witaj drogi nieznajomy, a może nieznajoma.

    Miło mi że to czytasz ! Jak wspomniała mam na imię Klara i jestem nimfomanką!

     Szczęśliwie moje ciało jeszcze przede mną wiedziało jaką będę małą zboczuszką i szybko nabrało odpowiednich kształtów.

    Już w wieku 15 lat, cycków mogła mi zazdrościć każda babeczka, figurę rzeźbiłam nie jako samoistnie bo od małego uwielbiałam uprawiać sporty.

    A od czasu jak tylko zorientowałam się co do czego służy, wiedziałam jak użyć swoich walorów do zaspokojenia swoich żądz, oraz dostatnia dokładnie tego czego chcę – pomimo iż nauka to nie jest i nigdy nie była moja mocna strona to jedna piątki w dzienniku zawsze miałam !

    Aczkolwiek to były „robótki ręczne” lub „odpowiedzi ustne” i nie do końca mnie to satysfakcjonowało.

    Chociaż czułam że chcę i pragnę jak najszybciej zaznać seksu to jednak hamowałam się, w końcu nie chciałam żeby wytykali mnie palcami na każdym kroku, a w moim rodzinnym miasteczku o to nie było trudno.

     Nie żebym całkiem nic, kilka razy pod różnymi pretekstami wybierałam się do sąsiedniego miasta wojewódzkiego dać upust pragnieniom.

     Ale do rzeczy, opiszę ci teraz kochany pamiętniczku kilka moich „podbojów”, z racji ze była ze mnie seksi dupeczka – tzn ciągle jestem, seksi dupeczka – to nie musiałam się specjalnie wysilać.

    Zatem lecimy z tym, nie wiem czy zmieszczę tu wszystkie, czy będzie mi się chciało każdy spisać, możliwe że nawet nie pamiętam wszystkich, ale opisze to co uznam że warto.

     1. Pierwszy kutas

     Zacznijmy od pierwszego, bo warto zacząć od początku !

    Pierwszy kutas którego zaliczyłam to był mój instruktor jazdy konnej, nawet nie pamiętam jego imienia, wiem tylko że miał jakoś 50 lat, albo trochę ponad. Tak że dzieliło nas … no nie ważne ile, ale sporo.

    Było to już trochę czasu temu, w dodatku od tego czasu przewinęło mi się sporo kutasów, ale postaram ci się mój drogi pamiętniczku opisać w miarę dokładnie.

     Plan miałam prosty, wiedziałem co chcę osiągnąć więc pozostawało mi tylko działać i przygotować wszystko najlepiej jak potrafiłam do realizacji planu.

     Białe bryczesy to był strzał w dziesiątkę, idealnie opinały mój tyłek, a że nie ubrałam bielizny to i można było dostrzec jak się fajnie z przodu wpijają. Gdy tylko wszedł widziałam że spojrzał. Dwa razy. Kiedy poprawiał mi łydkę, specjalnie rozchyliłam trochę uda i przycisnęłam się do jego dłoni. Czułam, jak zesztywniał, na razie niestety nie do końca tak jak bym chciała ale spokojnie, dopiero zaczynam zabawę.

    Uśmiechnęłam się najniewinniej jak potrafiłam i powiedziałam „oj, przepraszam, chyba za bardzo się spinam”. Jego oczy zrobiły się ciemniejsze. Punkt dla mnie.

    Na kolejnej lekcji Rozpięłam jeden guzik za dużo, a gdy zsiadałam z konia, „potknęłam się” i wpadłam mu prosto w ramiona.

    Przytrzymał mnie mocno, a ja przycisnęłam cycki do jego klatki tak, że na pewno poczuł sterczące sutki. Nie cofnęłam się od razu. Poczułam, jak jego serce wali jak oszalałe. Wyszeptałam mu do ucha, że chyba potrzebuję więcej „prywatnych” wskazówek.
    Zostawił rękę na mojej talii o dwie sekundy za długo. Wiedziałam, że już prawie.

    Trzecia lekcja. Czarne bryczesy – te, które nic nie zostawiają wyobraźni. Specjalnie kupiłam za małe, żeby jeszcze bardziej się opinały.

    Przy czyszczeniu konia wypinałam tyłek dokładnie na wysokości jego twarzy. Boks z koniem w środku był dość ciasny więc nie miałam problemów żeby to niby przypadkiem otrzeć się o niego czy to cyckami czy dupcią, na koniec po prostu położyłam mu dłoń na ręce i powoli przesunęłam w górę i spojrzałam mu w oczy i zapytałam: „Czuję, że pan się spina… może pomogę się rozluźnić?”. Palnął coś o technice, ale głos mu się załamał. Wiedziałam, że następnym razem pęknie.

    Nadszedł czas na kolejną lekcję, tym razem postanowiłam grać va banque !

    Po skończonej jeździe weszliśmy dokończyć czyszczenie. Ponownie ocierałam się o niego przy każdej okazji, a nawet bez okazji. Czułam że rośnie w nim napięcie i nie tylko napięcie bo spodnie przyjemnie wybrzuszyły się w kroku.

    Gdy już mieliśmy wychodzić wciągnęłam go do pustego boksu, odwróciłam się tyłem, oparłam ręce o ścianę i wypięłam się jak rasowa suka. Powiedziałam tylko: „No dalej… wiem, że pan chce od trzech tygodni”.

    Nie wytrzymał. W dwóch krokach był przy mnie. Wsunął ręce pod koszulę, złapał cycki, ścisnął sutki, aż jęknęłam. Czułam, jaki jest twardy – żona chyba dawno już przestała mu dawać.

    – Szybko – wysapałam i sama ściągnęłam bryczesy z majtkami do kolan.

    Nie czekał. Rozpiął spodnie, wyciągnął grubego i żylastego kutasa, idealnego.

    Kiedy wbił się we mnie tym jednym, pewnym pchnięciem, aż mi dech zaparło.
    Był gruby, gorący i tak twardy, że poczułam go aż w brzuchu. Rozciągał mnie idealnie, dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam przez te wszystkie tygodnie.

    Od razu zaczął ruchać mocno, bez rozgrzewki – biodra uderzały o mój tyłek z głośnym, plaśnięciem. Chwycił mnie lewą ręką za włosy, odchylił głowę mocno do tyłu i przytrzymał, żebym nie mogła się ruszać. Prawą ręką złapał mnie za cycka, ściskał go brutalnie, kręcił sutkiem, aż zabolało tak przyjemnie, że jęknęłam z rozkoszy.

    – Kurwa, jaka ciasna – warknął mi do ucha, a jego głos był już zupełnie inny, chropowaty, zwierzęcy. Przyspieszył jeszcze bardziej. Czułam, jak wchodzi we mnie po same jądra, wychodzi prawie cały i znowu wbija się z impetem.

    Moje cycki podskakiwały jak oszalałe, ściana boksu trzeszczała, a ja gryzłam przedramię, żeby nie krzyczeć na całą stajnię . Sięgnęłam ręką między nogi i zaczęłam masować sobie łechtaczkę szybkimi kółkami. Wystarczyło kilkanaście sekund – doszłam tak mocno, że nogi mi się ugięły, cipka zaczęła pulsować i ściskać go w środku jak imadło.

    Wydałam z siebie stłumiony pisk. Jeszcze pięć, sześć brutalnych pchnięć i poczułam, jak napina się cały, wyskoczył dosłownie w ostatniej chwili.

    Poczułam jak tryska na mój tyłek i plecy gorącymi, gęstymi strumieniami. Raz, drugi, trzeci… tak dużo, że czułam, jak spływa mi po nogach kapiąc na słomę.

    Oblizałam wargi, odwróciłam się i z szelmowskim uśmiechem powiedziałam – dawno chyba pan nie miał okazji się spuścić bo tyle tego że i na dwóch facetów by wystarczyło.

    Nie odpowiedział nic, tylko klepną mnie w pośladek, ubrał się i wyszedł.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • James

    Ledwo zdążyłam w pracy usiąść za biurkiem i uruchomić komputer, kiedy zadzwoniła (zdzirowata) Agatka z sekretariatu szefa. Dziś akurat nie byłam spóźniona, moja niedawna prezentacja nadal była przedmiotem pełnych uznania komentarzy w zespole, ale nie powiem – zaniepokoiłam się. Nigdy wcześniej szef nie wzywał mnie na indywidualne spotkanie – widywaliśmy się na odprawach, kolegiach itd. Obejrzałam się uważnie w lustrze od stóp do głów. Nie zauważyłam nic, co wymagałoby poprawienia. Po chwili wahania rozpięłam jeden guzik bluzki, żeby pogłębić dekolt. Poprawiłam biust i z niepewną miną przekroczyłam próg największego gabinetu naszej kancelarii na 32. piętrze szklanego biurowca w centrum Warszawy.
    Szef powitał mnie nadzwyczaj uprzejmie, kazał usiąść i zapytał, czego się napiję. Agatka stała oniemiała, czekając na mój werdykt.
    – Poproszę… cappucino.
    – Elu, sama najlepiej wiesz, jaki mamy problem. Świetnie to zidentyfikowałaś w swojej prezentacji w ubiegłym tygodniu. Nie widzę możliwości, by to ugryźć na gruncie prawnym. Obie strony mają swoje racje.
    – Moim zdaniem, rozwiązanie leży w warstwie czysto relacyjnej. Powinniśmy zainwestować w budowę zaufania.
    – Otóż to, Ela! Dużo o tym myślałem. Zaprosimy klientów w fajne miejsce pod Warszawą, pogadamy, kolacja, dobre wino. Musimy uciec od tych szklanych, zimnych wnętrz. Już mam pomysł na świetny lokal z ogrodem. Rezydencja, niemal pałac. Można się wybrać na spacer, można w dobrych warunkach przenocować, jeśli się zejdzie. Bez pośpiechu.
    – Nic dodać, nic ująć. Nie odkładałabym tego.
    – Działamy na tych samych falach, Elu. Nie traćmy zatem czasu – umówiłem nas na ten piątek.
    – Nas? To jest duży projekt, duże pieniądze. Jesteś pewien, że klient nie będzie zdziwiony widokiem nowej twarzy – spoza grona partnerów naszej kancelarii?
    – Ela, to wyjątkowa sytuacja. Poza tym, że najlepiej znasz wszystkie niuanse… jak to ująć? Sama mówiłaś, że to wyzwanie relacyjne.
    – Tomasz, ale ja się z tymi ludźmi nigdy nie widziałam. To nie moja ranga.
    – Ela, proszę cię, nie obraź się. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Po tamtej stronie usiądą faceci. Po naszej potrzebujemy nie tylko kompetencji. Potrzebujemy… sex appealu.
    – … Nie wierzę w to, co słyszę.
    – Wiem, wiem. Uwierz mi, że nigdy w ten sposób na ciebie nie patrzyłem. Jesteś tutaj, bo potrafisz – nie za ładne oczy. Ale ja tych ludzi trochę znam. Liczę, że twoja obecność przełamie ich uprzedzenie i upór, nie będą mi wreszcie przerywać. Na pewno łatwiej ich też będzie namówić na kolację, a przy stole sama wiesz – atmosfera luźniejsza, łatwiej porozmawiać jak ludzie, a nie jak prawnicy.
    Wykorzystałam łyk kawy, żeby opanować zdumienie i zastanowić się nad całą sytuacją. To będzie dla mnie ogromna szansa. Nic nie ryzykuję. Szanse na powodzenie w tej sprawie są minimalne. Ale jeśli się uda, sukces pójdzie na moje konto.
    – Pod jednym warunkiem, Tomasz. Będę ubrana…
    Szef zbaraniał, ale nie wytrzymałam długo i zaczęłam się chichotać z własnego udanego żartu. Głośno roześmiał się, z ulgą przyjmując moją zgodę.
    – Nie miej mi za złe, ale nawet jeśli założysz kożuch, efekt będzie murowany.
    Kożucha na ten wyjazd nie zapakowałam. Rola dupci dla zaślinionych facetów nie uśmiechała mi się, więc upewniłam się, że mam wszystkie papiery, laptop jest naładowany, potrzebne prezentacje są na dysku. Z westchnieniem życiowej porażki dorzuciłam do podręcznej walizki koronkową bieliznę, małą czarną i czerwone szpilki na kolację. Zamarzyło mi się, żeby cycki i tyłek mi wreszcie opadły, zmarszczki pokryły twarz, a faceci zaczęli traktować poważnie.
    Szef przydzielił mi osobny samochód. Zaimponowało mi to, ale Agatce jeszcze bardziej. Bardzo chciała jechać z nami. Takiej akcji nigdy wcześniej nikt w naszej kancelarii nie widział. Szef, jakby to powiedzieć, nie słynął z gestu. Nie to, że skąpy. Raczej wiecznie zapracowany. Lekceważył wszystko, co wykraczało za próg jego ukochanej kancelarii.
    Wsiadając do lśniącego czernią Audi, czułam się jak Nicole Kidman. Rozpięta pod szyją biała bluzka, ciemny żakiet, który rzadko zapinałam na guzik, bo mój wydatny biust w takim wydaniu przybierał formę zanadto wyzywającą. Czarna biurowa spódniczka do kolan, która podczas wsiadania na tył auta zalotnie podjechała w górę, ale nie na tyle, by odsłonić koronkę pończoch. To nie byłoby elegancko. A ja miałam silne postanowienie, żeby trzymać się profesjonalnej elegancji, jak na prawniczkę topowej kancelarii przystało. Zdawałam sobie sprawę, że szef mnie zabrał na przynętę. Jakbyśmy jechali na cholerne ryby. Ale postanowiłam, że mam lepszy plan. Wprawdzie nie wiedziałam jeszcze, jaki. Czułam się jak Pani Prezes Całego Świata w tej limuzynie z szoferem – poczucie większego znaczenia sprawiało, że czułam się pewniejsza kompetencyjnie i jeszcze bardziej atrakcyjna. Chociaż tutaj niczego mi wcześniej nie brakowało. W połowie czterdziestki nadal udawało mi się utrzymać szczupłą figurę, a duże cycki, zgrabny tyłek i długie nogi dostałam w prezencie od natury.
    Pałacyk-restauracja położony był w pięknym parku, ogrodzonym murem od widoku mało ciekawej podwarszawskiej mieściny. Prosto z samochodu poszłam do małego, ale luksusowego pokoju hotelowego rozwiesić z walizki ubrania i odświeżyć się. Nie było zbyt wiele czasu – lada moment mieli przyjechać przedstawiciele klienta.
    Schodząc do salki konferencyjnej na parterze, usłyszałam głos rozmowy po angielsku. Pomyślałam, że choć raz w życiu moje spóźnienie wyjdzie na dobre – skupię na sobie uwagę wszystkich, w tym naszych opornych klientów. Zgodnie z planem szefa.
    – A oto Ela, szanowni panowie! Zna każdy szczegół negocjacji. To nasze koło ratunkowe – pół żartem, pół serio obecnym przedstawił mnie Tomasz.
    Zapadła cisza. Byłam w pokoju jedyną kobietą. Nie mówiąc o tym, że byłam jedyna w szpilkach, w czarnej obcisłej spódniczce przed kolana, białej bluzce z dekoltem, umalowana czerwoną szminką, z rozpuszczonymi włosami. Przywitały mnie pełne niedowierzania spojrzenia kilku mężczyzn, wędrujące po moim ciele z góry na dół i z dołu w górę. Pan Mieszkowski, szpakowaty biznesmen po 60., najwyraźniej próbował wzrokiem rozpiąć mi kolejne guziki na cyckach. Szef wydawał się tyleż zadowolony, co zawstydzony. Nie prowadził przecież agencji modelek, upierał się, że ma najlepszą kancelarię prawniczą w Europie Środkowej.
    To nie ci dwaj jednak sparaliżowali mnie w drzwiach. To ten trzeci. Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Wiedziałam, że to Anglik. James. Wspólnik pana Mieszkowskiego. Genialne dziecko The City. “Dziecko” dobrze po 30., ale w naszym gronie zdecydowanie obniżał średnią wieku, nie wspominając o sylwetce weterana Royal Marines. To nadal nie było powodem elektrycznego wręcz wstrząsu, który przeszył mnie w okolicach podbrzusza. Miałam już do czynienia z młodymi, muskularnymi mężczyznami. Ci z Was, którzy czytali “Play Station”, wiedzą.
    Drogie Panie, otóż James był czarny jak węgiel. Czernią błyszczącą jak karoseria mojego służbowego audi. Czernią rozsiewającą wokół jakiś niepokojący aromat. Czernią bezczelnie świadomą pragnień i stereotypów, które tkwią w głowach białych kobiet. Do tego był ubrany w doskonale skrojony garnitur w kolorze pieprzu z solą, elegancki tym brytyjsko-królewskim luzem.
    Zdałam sobie sprawę, że miękną mi kolana. “I kto tu teraz robi za przynętę, geniuszu?” – zapytałam wzrokiem Tomasza. Szybko się pozbierałam i profesjonalnym uściskiem dłoni przywitałam się ze wszystkimi, łapiąc kątem oka zblazowane spojrzenie Jamesa w kierunku mojego opiętego cienkim materiałem spódniczki tyłka – jakby z zadowoleniem odnotowywał, że jestem w stringach i perfekcyjnego kształtu pośladków nie psuje szew majtek.
    Usiedliśmy po przeciwnych stronach stołu. Ja z szefem po jednej, pan Mieszkowski i Zulus-Czaka po drugiej. Teraz miałam spokój z gapieniem się na mój tyłek, wszyscy poza przyzwyczajonym do nich Tomaszem rzucali natomiast spojrzenia na moje cycki. Musiałam walczyć z przyzwyczajeniem opierania ich na blacie stołu. Trzymałam się prosto w plecach, wypychając dumnie moje “melony”. Niesamowite, że zaczęłam je określać tak samo, jak moi rówieśnicy w podstawówce. Wcześnie dojrzałam, więc okrzyki “Ela, pokaż melony!” towarzyszyły mi od dawna.
    Wszyscy byliśmy zawodowcami, rozmowa bez zbędnych dekoracji przeszła więc do konkretów. Niestety, zgrzytało dokładnie tam, gdzie przewidziałam na prezentacji w kancelarii. Pan Mieszkowski i James niezwykle kulturalnie, ale stanowczo domagali się włączenia do kontraktu klauzul, na które Tomasz nie mógł się zgodzić.
    Za każdym razem, gdy napięcie zbliżało się do nieprzyjemnego poziomu, wtrącałam łagodnie zdanie albo dwa – proponując jakiś nowy wariant, który w gruncie rzeczy był innym ujęciem naszego pierwotnego stanowiska. Dbałam przy tym, by delikatnie pochylić się ku rozmówcom albo od czasu do czasu obciągnąć bluzkę. W tych sytuacjach wszyscy panowie z uznaniem uśmiechali się do mnie i obsypywali komplementami. Zdania nie zmieniali, ale napięcie opadało i zaczynaliśmy wszystko od początku.
    Szef był ewidentnie zachwycony moim wsparciem, ale coraz bardziej zrezygnowany uporem drugiej strony. W końcu zaproponował przerwę i powrót do rozmów przy kolacji. Odprowadzając mnie po schodach na piętro hotelowe, szef szepnął mocno speszony:
    – Ela, teraz już wszystko w twoich rękach.
    – W rękach Tomasz? Ty to nazywasz rękami? – przyjacielsko trąciłam go biodrem, żeby dodać mu temperamentu.
    Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na wysokim małżeńskim łóżku. Złość na przedmiotowe traktowanie już mi przeszła. Myślałam wyłącznie w kategoriach rywalizacji: “Nie odpuszczamy, Ela. Weź byka za rogi! Pokaż im!”. No właśnie, trzeba im było pokazać. Wzięłam gorący prysznic, dbając, żeby nie zamoczyć włosów. Założyłam świeże majtki, zapięłam pasek do pończoch i przypięłam je klipsami. Nie znosiłam samonośnych. Silikonowe ściągacze parzyły mi uda. Stanęłam przed lustrem. Gdybym była facetem, stanąłby mi. Poczułam, że twardnieją mi sutki. “Jesteś chora na umyśle, Ela”. Po chwili namysłu zrezygnowałam ze stanika. “Idziemy na całość!”. Wsunęłam się w wieczorną sukienkę “Nie bierzemy jeńców”. Kończyła się znacznie wyżej niż moja biurowa. Założyłam czerwone szpilki. Rozrzuciłam dłonią włosy: “Niegrzeczne dziewczynki nie używają szczotki”.
    O dziwo, tym razem byłam pierwsza. Młoda kelnerka podała mi kieliszek prosecco, dołączając powłóczyste spojrzenie: “zjem cię”. Przez ułamek sekundy wydawało mi się nawet, że wydała z siebie coś w rodzaju kociego mruczenia. “Ela, dziś wieczorem z pedała zrobisz heteryka, a z wiernej żony – lezbę”. Tymczasem okazało się, że panowie już byli na dole od jakiegoś czasu, ale wyszli na zewnątrz dyskutować o zaparkowanych samochodach. Odstawili puste szklanki po whisky i podeszli do mnie – jak na biznesowe spotkanie trochę za blisko. Mój ulubieniec pan Mieszkowski spoglądał na mnie jak koneser na dobre wino. Po spłoszonej minie szefa widać było, że zauważył brak stanika. James natomiast z uśmieszkiem Mona Lisy po prostu pięknie pachniał i lśnił.
    Kolacja była wyśmienita i pod względem kuchni, i pod względem towarzystwa. Pan Mieszkowski raczył nas opowieściami o swoich przodkach – rodem z Sienkiewicza. James opowiadał o tajnych misjach wojskowych. Ja się z przejęciem dopytywałam o szczegóły, a Tomasz dbał, żeby niczego nie brakowało na talerzach i w kieliszkach, tłumacząc Zulus-Czace zawiłości polskiego stołu.
    Szukając sposobu na zmianę klimatu i powrót do biznesu, zaproponowałam przejście do baru:
    – James, wytłumacz mi, o co chodzi z tym wstrząsaniem martini! – pociągnęłam go do barmana. Tomasz usiadł z panem Mieszkowskim w głębokich skórzanych fotelach. Pan Mieszkowski uważnie słuchał mojego szefa, równocześnie rozkoszując się z oddali kołysaniem moich bioder i falowaniem biustu. James akceptował moje zaloty, nie mając złudzeń, o co w tym wszystkim chodzi. Coraz częściej jednak zdarzało mu się niby przypadkiem otrzeć się o moje pośladki, sięgając po kolejne drinki, albo zajrzeć w mój dekolt. W pewnym momencie zorientowała się, że fotele za nami są puste i zostaliśmy w barze z Jamesem sami.
    – Ela, pozwól, że cię odprowadzę do pokoju.
    Mijaliśmy pokój pana Mieszkowskiego, kiedy zawołał przez uchylone drzwi:
    – Wejdźcie na chwilę, kochani.
    Apartament pana Mieszkowskiego był większy niż mój. Poza wielkim łożem, stały w nim fotele, stolik barowy zastawionymi drogimi alkoholami. Pan Mieszkowski wskazał mi fotel obok siebie. James zamknął za sobą drzwi, zrzucił marynarkę na krzesło, nalał sobie whisky i nie czekając na zaproszenie, przysiadł na łóżku. Pan Mieszkowski wcześniej musiał zdjąć marynarkę. Teraz zaczął podwijać mankiety swojej szytej na miarę koszuli:
    – Pani Elżbieto, zrobiła pani dzisiaj na mnie ogromne wrażenie. Proszę dać mi ostatnią szansę i wytłumaczyć, dlaczego pani propozycja jest dla naszej spółki bardziej bezpieczna.
    – Bardzo miło z pana strony. Poproszę do nas Tomasza…
    Pan Mieszkowski uniósł znacząco brwi i łagodnie się uśmiechnął. James błysnął drapieżnie białym jak śnieg uzębieniem. Nie musieli nic mówić, już wszystko zrozumiałam. Na stoliku między naszymi fotelami leżała dokumentacja sprawy. Wstałam i głęboko pochyliłam się nad papierami. Pan Mieszkowski mógł teraz podziwiać zawartość mojego dekoltu, podczas gdy James – każdy szczegół moich wypiętych pośladków. Co ciekawe, pan Mieszkowski nie przestawał słuchać moich wywodów, zadając od czasu do czasu sensowne pytania.
    – Ela, na pewno masz dar przekonywania. Ale załóżmy, że zgromadzenie ogólne podważy ten punkt statutu spółki – usłyszałam zza pleców.
    Odwróciłam się. Krawat Jamesa leżał na łóżku, Zulus-Czaka mocował się z rozpięciem guzika pod koszuli pod szyją. Podeszłam wolno, dbając o pana Mieszkowskiego kołysaniem bioder.
    – Nie bądź takim pesymistą – szepnęłam, podsuwając Jamesowi biust. Odsunęłam jego dłonie i rozpięłam niesforny guzik. Potem jeszcze jeden i jeszcze jeden. Zulus-Czaka głęboko wciągnął nozdrzami zapach moich piersi. To był ostatni moment, żeby się wycofać bez powodowania niezręczności. Jeszcze nie została przekroczona granica przyzwoitości. Stałam jednak między nogami Jamesa o ułamek sekundy za długo, jak na pomoc przy rozpięciu koszuli. Dla niego sytuacja była oczywista. Poczułam zaciskające się na moim tyłku dłonie. Silnie pociągnął mnie ku sobie. Jego twarz zanurzyła się między moim cyckami. Pozbawione osłony stanika, moje twarde sutki od dawna boleśnie wwiercały się od środka w materiał sukienki. Pociągnęłam zdecydowanie taśmę okalającą dekolt w dół. Było mi o tyle łatwiej, że sukienka nie miała ramiączek. Ujęłam każdą z piersi w dłoń i wpychałam je na przemian Zulus-Czace do ust. Poczułam ogromną ulgę, kiedy zalał ślinę moje wyschnięte na kamień sutki. Trącał je czubkiem języka, zasysał głęboko, jakby chciał połknąć je razem z piersią. Ewidentnie byłam w jego typie. Z politowaniem pomyślałam o tych wszystkich suchotnicach w kancelarii, spędzających każdy poranek na joggingu, a wieczór na głodówce. James zachowywał się, jakby cały dzień nic nie jadł. Pożerał moje cycki. Jego potężny różowy jęzor zawijał się wręcz wokół moich sutków.
    W tej chwili przestał się znęcać nad moim tyłkiem, ale tylko po to, by jednym szarpnięciem podciągnąć mi sukienkę powyżej bioder i rozciągnąć pośladki na boki. Jeszcze czułam tam, co Chudy wyprawiał tam kilka dni temu. Obejrzała się, nie przerywając zabawy z cyckami. Pan Mieszkowski siedział w fotelu w tej samej pozycji, co wcześniej. Nalał sobie jedynie whisky. Zaraz, zaraz! Nie “nalał sobie” – w cieniu za plecami fotela, na którym siedział pan Mieszkowski, stała kelnerka-mrucząca-kocica, trzymając jeszcze w ręku butelkę!
    Zdążyłam posłać jej buziaka, kiedy nagle James uniósł mnie w powietrze jak piórko i rzucił plecami na łóżko. Zatrzymał moje nogi w powietrzu i zagłębił się głową między uda. Nie zważając na stringi, wepchnął mi język w cipkę. Jeśli jakimś cudem powtrzymałam się od orgazmu, kiedy lizał moje cycki, to teraz momentalnie zaczęłam się cała trzęść. Spazm za spazmem przebiegał moje uda. Miałam wrażenie, że rozpadłyby się na kawałki, gdyby nie zaciśnięte gdzieś na wysokości koronek pończoch dłonie Zulus-Czaki. Biodrami w niekontrolowany sposób wykonywałam ruchy kopulacyjne. Objęłam mocno jednym ramieniem moje cycki, żeby opanować sztorm, w które wprawiały całe moje ciało pieszczoty Jamesa. Trzy palce drugiej dłoni wepchnęłam sobie w usta po trochu, by powstrzymać krzyki rozkoszy, po trochu, bo miałam ochotę obciągnąć jakiegoś kutasa.
    Już nie byłam chłodną prawniczką, mającą własny plan na wieczór. Moja wzgardliwa zgoda na odegranie roli przynęty przekształciła się w żarłoczne pragnienie czarnego ciała. Czułam, że ten odgrywający jeszcze godzinę temu dżentelmena mięśniak każdym ruchem swojego języka tylko dolewa oliwy do mojego wewnętrznego ognia.
    James zapamiętale ruchał mnie językiem. W całym pokoju słychać było, jaka byłam mokra. Złapałam jedną z jego dłoni i pociągnęłam do piersi.
    – Zapomniałeś o moich melonach? Już cię nie podniecają?
    Wybełkotał coś pomiędzy moim udami. Ale działania jego dłoni nie pozostawiały wątpliwości, co do tego, jak postrzega moje melony.
    Przypomniałam sobie teraz o panu Mieszkowskim. Nie ruszył się ani na milimetr. Może tylko bardziej zmrużył oczy. Kocica nadal stała za nim, ale teraz pochylona. Dłonie zatopiła w rozpiętej koszuli pana Mieszkowskiego, odsłaniającej pokrytą szpakowatym włosem klatkę piersiową.
    James jakby wyczuwał każdy moment, kiedy tracę zainteresowanie nim. Oderwał się od mojej cipki i jednym ruchem przerzucił mnie na brzuch. Próbowałam zdjąć szpilki, żeby nam było wygodniej, ale nie pozwolił. Poczułam potężnego klapsa, jakby za karę. Chwilę potem znowu rozciągnął moje pośladki. Poczułam jak jednym ruchem wbił mi w tyłek swój boski język. Niejeden facet chciałby mieć takiego penisa. Pieprzył mnie w dupcię językiem głęboko raz za razem. Nie dało się tego nazwać inaczej. Nigdy nie czułam takiego stopnia przyjemności.
    Znowu spojrzałam ku fotelowi. Obecność widzów dodatkowo mnie podniecała. James przestał pieprzyć mnie w dupcię językiem. Złapał pasek stringów na obu biodrach i ściągnął mi majtki. Myślałam, że zrobi to samo z paskiem od pończoch, ale się myliłam. Bardzo chciałam, żeby jak najszybciej wrócił ze swoim różowym wężem między moje pośladki, więc sięgnęłam za siebie i rozciągnąłem je usłużnie na boki.
    Nie przerywałam przy tym wymiany spojrzeń z panem Mieszkowskim. Nasze oczy połączyła jakaś magiczna siła. Kocica nie przestawała bawić się zarostem na klacie starszego pana. Dopiero po chwili zwróciłam jednak uwagę, że robiła to już tylko jedną ręką. Druga zniknęła za fotelem. Zagryziona lekko dolna warga pozwalała się domyślać, że nasza kelnerka miętosiła swoją cipkę. A może też lubiła w drugą dziurkę? Sama myśl o tym, jak dogadza sobie Kocica, doprowadziła mnie na skraj kolejnego orgazmu.
    Szarpnięcie za biodra przerwało moje obserwacje. Okazało się, że James w międzyczasie pozbył się butów, spodni i majtek. Znowu leżałam na plecach z górami uniesionymi w górę. Sukienka wiła się przedziwnymi skrętami pomiędzy moimi piersiami i biodrami. Spomiędzy moich falujących piersi i między własnymi udami ujrzałam wreszcie oręż mojego Zulus-Czaki. Było na co popatrzeć. Celowała we mnie gruba, czarna lufa, lekko tylko jaśniejsza na żołędziu. Spodziewałam się, że będzie miał dłuższą pałę, ale jej obwód na pewno to rozczarowanie rekompensował. Przez głowę przebiegła mi myśl, jak on zmieści mi tego potwora. James jednym ruchem bioder rozwiał te wątpliwości.
    Czarna pała bez reszty wypełniła mnie. Zagryzłam wargę, złapałam sutki moich piersi między palce i zacisnęłam mocno. James powoli wyjął kutasa i równie powoli wsunął go z powrotem. I znowu. I jeszcze kilkanaście razy.
    – Zlituj się, James. Mocniej! Zerżnij mnie dzikusie.
    – Wiedziałem, że jesteś gorącą suką. Cały dzień czekałem, żeby ci wsadzić.
    – Nabij mnie tym potworem. Nie wytrzymam dłużej.
    James pakował mi swojego czarnego kutasa w cipę, powoli zwiększając tempo. Rozkoszował się moim pragnieniem. Dawkował mi przyjemność. Jęczałam coraz głośniej, rozciągałam bezlitośnie swoje sutki. W głębi duszy chciałam, że pan Mieszkowski albo kelnerka (najlepiej oboje) do nas dołączyli. Pragnęłam być pieszczona wieloma parami rąk, chciałam obciągnąć drugiego chuja.
    – Zerżnij mnie czarnuchu!
    James opadł na mnie. Rozgniótł klatką moje cycki. Przyciągnęłam jego pośladki, wbijając mu w skórę paznokcie. On wcisnął swoje dłonie pode mnie i zacisnął je na moim tyłku. Miałam, czego chciałam. Zaczął mnie rżnąć jak maszyna parowa, jak lokomotywa. Tłukł biodrami o moje uda. Jego kutas rozsadzał mnie raz za razem.
    – Dobrze ci biała szmato? Tak cię jeszcze nikt nie wypierdolił!
    James miał rację. Nie byłam w stanie złapać oddechu. Miażdżył mnie swoim muskularnym torsem. Jego gruby kutas niczym młot pneumatyczny wbijał mnie w miękki materac pokryty grubą warstwą puszystej pościeli. Złapałam wzrok pana Mieszkowskiego. Kelnerka odlatywała oparta o ścianę. Majtki spuściła do kolan i energicznie pieściła pod spódniczką swoją cipkę.  
    Zulus-Czaka miał twardy jak kamień tyłek. Cały był teraz jednym napiętym mięśniem. Na pośladki zaczął spływać mu z pleców pot. Cali byliśmy mokrzy.
    James nie przestawał mnie pierdolić. Podniósł lekko do góry moje biodra, żeby wejść jeszcze głębiej.
    – Tak James, pieprz mnie głębiej. Nie przestawaj. Miałeś kiedyś taką sukę?
    James szeroko się uśmiechnął i zamiast odpowiedzi głęboko mnie pocałował. Poczułam jego język niemalże w przełyku. Tłukł mnie niemiłosiernie biodrami. Omal mu nie przygryzłam wargi. Znowu poczułam, że uda mi się trzęsą, a z cipki leje się woda. Nie byłam pewna, który to był dzisiaj orgazm. “Zerżnij tę pizdę czarna maszyno!”. Chciałam wyć z rozkoszy. Kiedy James poczuł, że fala rozkoszy we mnie opada, wyciągnął swojego grubasa i podniósł się nade mną. Spojrzałam pytająco w jego oczy. On znowu zrobił Mona Lisę, klęknął nade mną okrakiem. Dyszałam spocona. Wymęczył mnie strasznie. W sumie poczułam ulgę, że wyjął to ze mnie. Przez tydzień nie będę mogła pewnie chodzić. Dalsze rozmyślania przerwał James, który gwałtownie wbił mokrego od moich soków kutasa między moje cycki.
    – Mmm, od razu zauważyłam, że podoba ci się mój biust.
    – Biust? Raczej melony. Suki z takimi jeszcze nie miałem.
    Ścisnęłam dłońmi piersi do siebie, żeby miał ciaśniej. James zaczął jebać mnie w cyce. Mocno, raz za razem, coraz szybciej. Spojrzałam na jego twarz. Mocno zagryzł wargi, miał szeroko otwarte oczy. Sycił je widokiem moich balonów, pomiędzy którymi trudno było dostrzec jego czarną pałę.
    – Daj mi tę spermę, zlej mi się na twarz, czarnuchu!
    Teraz James zaczął głośno oddychać. Walił mnie w cyce, aż głośno stęknął, znieruchomiał, wziął chuja w rękę i wycelował w moją twarz. Patrzyłam w sam czubek jego czarnej lufy. Wtedy zaczął tryskać. Strzał spermy za strzałem pokrywały moje policzki, próbowałam je łapać ustami, ale mleko Jamesa pod ogromnym ciśnieniem szybowało mi we włosy, na czoło, spływało na oczy. “Pieprzony murzyn jest cysterną spermy”. Na chwilę przerwał, by wykonać dłonią kilka ruchów i znowu trysnął – tym razem na moje cycki.
    W pokoju pana Mieszkowskiego zapanowała cisza, zakłócana jedynie odgłosami gwałtownego łapania tchu. Kelnerka gdzieś zniknęła. Policzki pana Mieszkowskiego wydały mi się lekko zaróżowione. Może to była szminka tej małej? Podniósł szklaneczkę whisky w geście toastu i szelmowsko się uśmiechnął.
    Późnym rankiem obudziło mnie energiczne stukanie do drzwi mojego pokoju.
    – Ela, Ela, otwórz, muszę ci coś powiedzieć!
    – Wejdź Tomasz. Otwarte – krzyknęłam rozespanym głosem, nie ruszając się spod kołdry.
    Tomasz stanął na środku pokoju. Nie zwracał uwagi na rozrzucone po podłodze szpilki, pończochy, zwisającą z poręczy łóżka sukienkę. Był wyraźnie czymś podniecony.
    – Nie uwierzysz, Ela.
    – Podpisali kontrakt.
    – Nie rozumiem. Skąd wiesz?

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Ela Kaszewska
  • Z dziadkiem

    Była ciepła, letnia noc. Osiemnast?l??nia Ola leżała w swoim łóżku w wiejskim domu dziadków, gdzie spędzała wakacje. Księżyc wpadał przez uchylone okno, rzucając srebrzyste smugi na jej nagie ciało. Nie spała – serce biło jej szybko, bo wiedziała, że on przyjdzie. Dziadek Jan, 68-letni wdowiec o potężnej budowie i siwych włosach, od kilku dni patrzył na nią w sposób, który budził w niej mieszankę strachu i podniecenia.

    Drzwi zaskrzypiały cicho. Ola odwróciła głowę i zobaczyła go w progu – w samej bieliźnie, z widocznym wybrzuszeniem w majtkach. Nie powiedziała nic, tylko uniosła kołdrę, zapraszając go gestem. Jan podszedł powoli, zdejmując koszulkę, odsłaniając omszony tors. Usiadł na brzegu łóżka i położył dłoń na jej udzie, przesuwając ją w górę, aż dotarł do wilgotnej szparki między jej nogami.

    – Chcesz dziadka, prawda? – szepnął chrapliwie, a ona kiwnęła głową, gryząc wargę.

    Jan zdjął majtki. Ola wstrzymała oddech. Jego penis był ogromny – gruby jak jej nadgarstek, długi na ponad 20 centymetrów, z nabrzmiałą, fioletową żołędzia i żyłami pulsującymi pod skórą. Stał prosto, groźnie, ociekając kroplą przezroczystego płynu. Ola nigdy nie widziała czegoś takiego – chłopacy z jej wieku mieli przy nim wygląd dziecięcych zabaweczek.

    – Rozłóż nogi, wnuczko – rozkazał cicho. Ola posłuchała, szeroko rozchylając uda. Jej cipka była gładko ogolona, różowa i błyszcząca od soku, który spływał po pośladkach. Jan uklęknął między jej nogami, chwycił się za trzon i przyłożył żołądź do wejścia. Poczuła gorąco i nacisk – była ciasna, dziewicza w porównaniu z tym potworem.

    – Powoli… – wyszeptała, ale on tylko się uśmiechnął. Pchnął lekko, i żołądź wślizgnęła się do środka. Ola jęknęła głośno – czuła, jakby ktoś wpychał jej do środka rozgrzaną pięść. Ścianki jej pochwy rozciągały się boleśnie, paląc ogniem, ale jednocześnie wypełniając ją w sposób, jakiego nigdy nie doświadczyła. „O Boże, jest za duży… rozedrze mnie” – pomyślała, ale biodra same uniosły się ku niemu.

    Jan pchnął mocniej. Kolejne 5 centymetrów weszło w nią z głośnym, mokrym chlupnięciem. Ola krzyknęła, paznokcie wbiły się w prześcieradło. Czuła każdy milimetr – szorstką skórę trzonu ocierającą się o jej wnętrze, żołądź dociskającą dno macicy, pulsujące żyły masujące ścianki. Było boleśnie, ale ból mieszał się z ekstazą; jej cipka zaciskała się wokół niego konwulsyjnie, próbując objąć tę niemożliwą szerokość. „To… to mnie wypełnia całkowicie… nie ma w środku ani milimetra pustki” – myślała, dysząc ciężko.

    – Dobra dziewczynka – mruknął Jan, wsuwając resztę. W końcu cały penis był w niej – jego jajka ocierały się o jej pośladki, a żołądź wbijała się głęboko. Ola czuła się nabita na pal, rozciągnięta do granic, ale to uczucie pełni było uzależniające. Łzy spływały jej po policzkach z intensywności doznań.

    Zaczął się poruszać – powoli na początek, wyciągając się prawie do końca, by znów wbić się w nią jednym pchnięciem. Każde wyjście sprawiało, że jej cipka próbowała go wciągnąć z powrotem, a każde wejście wydobywało z niej wrzask rozkoszy. Czuła, jak penis masuje jej punkt G, jak rozciąga ścianki, jak jego wielkość powoduje, że sok leje się z niej strumieniami, mocząc pościel. „Szybciej… dziadku, rżnij mnie mocniej!” – błagała, zapominając o wszystkim.

    Jan przyspieszył, jego biodra uderzały o jej uda z plaśnięciami, a penis wsuwał się i wysuwał z obscenicznie głośnymi odgłosami. Ola wiła się pod nim, jej małe piersi podskakiwały, sutki twarde jak kamienie. Orgazm nadszedł nagle – poczuła, jakby jej cipka eksplodowała, ścianki zacisnęły się wokół trzonu jak imadło, a fala gorąca rozlała się po całym ciele. Krzyczała bezwstydnie, gryząc poduszkę, podczas gdy Jan walił w nią bez litości.

    W końcu zawył i wlał się w nią – gorące strumienie spermy zalały jej wnętrze, mieszając się z jej sokami. Penis wciąż pulsował, wypełniając ją po brzegi, aż poczuła, jak ciecz wycieka na zewnątrz. Jan został w niej jeszcze chwilę, dysząc, a Ola leżała bez sił, z rozchylonymi nogami i uśmiechem na twarzy.

    – To dopiero początek, wnuczko – szepnął, całując ją w usta. Ona tylko westchnęła, wiedząc, że tej nocy nie będzie spać.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Michał kot
  • Polubilem szkole

      Jestem Sebastian, uczeń 8 klasy. Może to dziwne, ale … polubiłem chodzić do szkoły. Jeszcze rok temu, ciężko mi było zebrać się rano i pójść do mojej podstawówki. W tym roku szkolnym zmienili nam wychowawcę, poprzednia pani poszła na macierzyński. Nasza nowa 28-letnia wychowawczyni uczy nas również wychowania fizycznego. Wspominała na pierwszej godzinie wychowawczej, że trenowała lekką atletykę w liceum i na studiach. Powiem wam, to zgrabna babka. Jako wuefistka chodzi po szkole w legginsach, wzbudzając podziw męskiej części grona nauczycielskiego i zazdrość koleżanek z pracy. Podziwiają ją również uczniowie, którym hormony zaczęły buzować we krwi. Mnie pani Paulina też się spodobała. Chętnie chodziłem przede wszystkim na WF, ale w ogóle szkoła stała się bardziej przyjazna z jej przyjściem. Siedziałem na lekcjach wychowawczych w pierwszej ławce, mogłem, więc wpatrywać się w nią z bliska. Podziwiałem jej spory biust, pokryty zwykle obcisłym podkoszulkiem. Polubiłem ją, więc zostawałem po lekcji WF, żeby zrobić porządek z piłkami, szarfami czy tyczkami do slalomu. W domu wyobrażałem sobie nasze spotkania i musiałem czasami ulżyć sobie, najczęściej w kibelku. Pewnego wiosennego dnia hormony zmusiły mnie do „relaksu” jeszcze w szkole. Nie mogłem już wytrzymać, poleciałem na przerwie do korytarza przy szatniach, obok sali gimnastycznej i wskoczyłem za duży „kozioł”. Wyjąłem swojego przyjaciela i zacząłem nim potrząsać, gdy nagle usłyszałem głos pani Pauliny:
    — A cóż ty tu … robisz? Aaaa… przepraszam …
    — Upsss, to ja przepraszam! — krzyknąłem i schowałem szybko penisa do gaci.
    Nastąpiła chwila ciszy.
    — A co ty się tutaj tak stresujesz? — spytała szeptem — Połowa emocji idzie w strach, a nie w zadowolenie. Wejdź sobie tutaj, za kwadrans cię wypuszczę, OK?
    Otworzyła swój kantorek i poganiała mnie ręką. A ja stałem jak wryty.
    — No śmigaj szybciutko, nie żartowałam — ponowiła propozycję — tylko nie zrób bałaganu, masz przecież więcej niż 15 lat, więc rozumek pracuje, no nie?
    Nie mogłem uwierzyć, że taka była jej reakcja, więc powoli zmierzałem do środka pokoiku. Klucz zazgrzytał w zamku i zostałem sam w pomieszczeniu. Cóż było robić, dokończyłem „usuwanie stresu” i czekałem. Po chwili klucz zazgrzytał w zamku, otworzyły się drzwi i pani Paulina spytała szeptem:
    — Wszystko w porządku? Widzisz, da się to zrobić kulturalnie, ale teraz zmykaj na lekcję. No i oczywiście wszystko zostaje między nami.

    — Baaaardzo dziękuję — wystękałem.
    — Nie ma sprawy — odpowiedziała — wiem, jak to jest, mam brata w twoim wieku.
      Kilka dni później, znowu naszła mnie ochota na zabawę z penisem. Znalazłem panią Paulinę i spytałem wprost:
    — Czy kantorek jest wolny?
    — Co, znowu stresik? — powiedziała szeptem — Lubię szczerych chłopaków, biegaj, zaraz tam będę.
    Po paru minutach otworzyła drzwi do kantorka, mówiąc:
    — Teraz jest krótsza przerwa, masz 10 minut, wystarczy?
    Pokiwałem głową i poleciałem do środka. Klucz zgrzytnął, a ja zabrałem się ochoczo do tarmoszenia mojego przyjaciela.
    — Tyle jest fajnych dziewczyn dookoła, niejedna pewnie chętnie by ci … pomogła — stwierdziła bez obciachu, gdy wychodziłem z kantorka — nooo, chyba że, chcesz to robić sam. No i żeby nie było niedomówień, ja odpadam, rozumiesz?
    — Jaaaaasne, roooozumiem — nie mogłem zebrać myśli po tym, co usłyszałem.

      Zdarzyło mi się to jeszcze kilka razy, ale zawsze pani Paulina pomagała mi i nikt inny nie wiedział, co robię w kantorku. Zaprzyjaźniłem się z koleżanką z klasy, Lucynką, sympatyczną brunetką o brązowych oczach. Byliśmy razem na spacerze, na lodach i w parku rozrywki. To fajna dziewczyna, poza tym jest bezpruderyjna i szczera do bólu.
    Kiedyś na przerwie w szkole spytała mnie, czy mógłbym ją odstresować.
    — Co masz na myśli? — spytałem zdziwiony.
    — No wiesz, odstresować, ty nie robisz nic, jak masz stres? — zapytała — Koleżanki z klasy mówią, że wtedy idą do kibelka i … zabawiają się swoją myszką.
    — To ciekawe, chłopaki robią to samo, tylko ze swoim przyjacielem — stwierdziłem.
    — No widzisz! A pytasz, o co chodzi — kontynuowała — Pomyślałam, że jak jesteś moim chłopakiem, to pewnie chciałbyś mnie … odstresować.
    — Pewnie, że bym chciał! — wypaliłem.
    — No widzisz! — zatryumfowała — A ty sam gdzie to robisz?
    — W kantorku — wypaliłem, zanim pomyślałem.
    — O cholera! Wygadałem się! — pomyślałem.
    — W kantorku? Tym przy sali gimnastycznej? Ale jak tam wchodzisz, to przecież pokój pani Pauliny! — dopytywała.
    — Dobra, powiem ci, ale buzia na kłódkę, OK?
    — Postaram się — odparła.
    — Nie postaram się, tylko na pewno, inaczej nic ci nie powiem — ostrzegłem.
    — Dobra, na pewno, przyrzekam! — potwierdziła.
    Opowiedziałem jej wtedy moją historię. Patrzyła na mnie zafascynowana, a gdy skończyłem, powiedziała:
    — Ale heca, pani Paulina to naprawdę fajna babka, poza tym, że ładna i zgrabna. A może poprosimy ją, żeby nas tam razem wpuściła, co ty na to?
    Propozycja dla chłopaka bombowa, nie myślałem, więc długo, tylko zgodziłem się. Ale potem zacząłem mieć wątpliwości, co w tej sytuacji zrobi pani Paulina? Cóż, trzeba zaryzykować.
    Umówiłem się z Lucynką kolejnego dnia na najdłuższej 20-minutowej przerwie pod kantorkiem. A ja miałem wcześniej załatwić sprawę z panią Pauliną. W domu zastanawiałem się jak mam to zrobić?!
    Pokusa wylizania cipki koleżance była tak silna, że zdobyłem się na odwagę i podszedłem do pani Pauliny na korytarzu i szepnąłem jej do ucha:
    — Proszę pani, potrzebuję wejść do kantorka, dzisiaj na 20-minutowej przerwie.
    — W porządku, będę tam wtedy.
    — Ale jest jedna zmiana, będę z … koleżanką — zakomunikowałem — Mówi, że dopadł ją stres.
    — Oooo, widzę, że się rozwijasz chłopcze — uśmiechnęła się — a koleżanka raczej zażartowała, żebyś jej, …no wiesz …
    Pobiegliśmy z Lucynką na 20-minutową przerwę od razu pod kantorek. Pani Paulina czekała już na nas.

    — Dzień dobry pani — przywitała się ładnie Lucynka.
    — Dzień dobry moi kochani nastolatkowie — odpowiedziała tajemniczo — zdradzicie mi, kto kogo będzie dzisiaj odstresowywał?
    — Sebastian mnie, proszę pani — wypaliła dziewczyna — już się nie mogę doczekać.
    — Rozumiem, to wchodźcie moje urwisy, macie 15 minut — zarządziła i zamknęła za nami pokój na klucz.
    — Spisałeś się, było mi bardzo przyjemnie — oznajmiła Lucynka, zakładając po wszystkim majteczki — następnym razem ja zadbam o ciebie, dobrze?
    — Nie mogę się doczekać! — powiedziałem podniecony.
    — Wszystko w porządku? Dobrze się bawiliście? — spytała od progu pani Paulina, gdy tylko otworzyła drzwi kantorka.
    — Tak, proszę pani — odezwała się dziewczynka — było super!
    — Zazdroszczę wam, kochane nastolatki — powiedziała do siebie, ale usłyszeliśmy to i my.
    — A pani też sobie robi dobrze? — walnęła Lucynka, kompletnie bez zastanowienia.
    Pani Paulina zrobiła się czerwona jak burak i zatkało ją. Ja stałem obok jak posąg.
    — Cooooo, proszę? To do mnie pytanie? — odparła nauczycielka — Czy ja sobie …………….
    — No tak, przecież to nie jest przestępstwo, nam pani pozwoliła — brnęła dalej.
    — Wiecie, co, biegajcie na lekcję, a ja muszę … ochłonąć, OK?
    Polecieliśmy na lekcję, w drodze spytałem Lucynkę:
    — Coś ty zrobiła?! Zablokuje nam dostęp do kantorka! Myślisz, że też z niego korzysta? Poza tym, kiedy i gdzie zrobisz mi wtedy obiecanego loda?
    Nie odpowiedziała mi wtedy, a ja nie wiedziałem, co zrobić w tej sytuacji.

      Dwa dni później, podszedłem do pani Pauliny jeszcze przed szkołą, gdy szła przez park.

    — Dzień dobry, czy dzisiaj pozwoli mi pani skorzystać z kantorka? — spytałem z dużym strachem.

    Zatrzymała się i popatrzyła na mnie.

    — Tak, ale jeśli będziesz sam, bez tej bezczelnej dziewuchy — usłyszałem odpowiedź — bądź pod kantorkiem po czwartej lekcji.

    Podziękowałem i po lekcji matematyki byłem pod kantorkiem. Czekałem 5 minut, ale pani Pauliny nie było.

    — Pewnie obraziła się i klapa z dostępem do kantorka — pomyślałem.

    Już miałem wracać zrezygnowany na II piętro, gdy do moich uszu doleciały znajome odgłosy.
    Słyszałem je wiele razy w domu, dochodziły wtedy z sypialni rodziców. Oczywiście wiedziałem, jakie jest ich źródło. Inaczej, ale w podobny sposób popiskiwała Lucynka, gdy paluszkiem bawiłem się jej cipką. Ale skąd pochodziły dźwięki, które teraz słyszałem? Mogły dochodzić tylko z jednego miejsca. Na paluszkach podszedłem do kantorka i przytknąłem ucho do drzwi. Wszystko stało się jasne albo ktoś ogląda pornola, albo jakaś kobitka jest podniecona. Posłuchałem jeszcze chwilę, potem odszedłem i stanąłem na początku korytarza. Drzwi od kantorka otworzyły się i wyszła z pokoiku … pani Paulina!
    — Co ty tutaj robisz? — krzyknęła przez cały korytarz.
    — Umówiliśmy się po czwartej lekcji — dodała szeptem, gdy stanęła obok mnie.
    Była wyraźnie zdenerwowana.
    — Przepraszam, musiałem pomylić przerwy, ale dopiero co przyszedłem — zełgałem — sądziłem, że się spóźniłem, ale to dobrze, przyjdę na następnej przerwie.
    Odwróciłem się i pobiegłem do klasy. Na kolejnej przerwie wszystko poszło sprawnie i wróciłem rozluźniony na kolejną stresującą mnie zwykle fizykę.
    W domu przypomniałem sobie, co wydarzyło się w szkole. Zacząłem dumać i w końcu … wpadłem na rozwiązanie. Wszystko wskazywało na to, że pani Paulina skorzystała z kantorka w tym samym celu co ja! Ale numer! Lucynka miała rację! Muszę z nią pogadać i przeprosić.

      Następnego dnia w szkole postanowiłem sprawdzić moją hipotezę, zanim pogadam z Lucynką. Każdą przerwę spędzałem przy kantorku. Bingo! Po piątej lekcji usłyszałem znowu znajome dźwięki dochodzące z kantorka. Przyczaiłem się wtedy na pięterku, zaraz przy schodach i czekałem. Pani Paulina wyszła na korytarz po paru minutach. Teraz byłem pewny, że moja teoria jest prawdziwa.

      Kolejny dzień w szkole zacząłem od poszukiwania Lucynki.
    — Masz chwilę? Mam coś ważnego do obgadania — spytałem.
    — Z bezczelną kłamczuchą chcesz rozmawiać? — odparowała.
    — Chciałem cię przeprosić, miałaś nosa w sprawie … pani Pauliny! — powiedziałem jej na ucho.
    — Co ty? Wiesz na pewno?? — zmieniła błyskawicznie nastawienie i wyglądała na bardzo zainteresowaną informacjami.
    — Tak, na 100%, ale możesz sama się przekonać — podsunąłem pomysł.

    Kolejne przerwy spędziliśmy przy kantorku, tym razem po trzeciej już lekcji, potwierdziliśmy oboje moją teorię. Z kantorka dochodziły odgłosy … efektów masturbacji. Polecieliśmy szybko na górę, żeby nas pani Paulina nie nakryła. Na kolejnych przerwach zastanawialiśmy się wspólnie, co począć z tą wiedzą i jak ją spożytkować. Mieliśmy różne pomysły, od najprostszego, czyli zapomnieć o sprawie do ekstremalnego, czyli puścić plotkę w szkole. Zdecydowaliśmy jednak, że nie chcemy ukarać pani Pauliny, która pomaga nam przecież cały czas. Ale pokusa, aby jednak coś z tego fajnego dla nas wynikło, była naprawdę duża. Stanęło na tym, że powiemy pani Paulinie o naszych obserwacjach i spróbujemy coś dla siebie uzyskać. Częstszy dostęp do kantorka, dostęp dla innych również uczniów albo … jeszcze coś innego.
    — Wiesz co, ja bym chciał zobaczyć panią Paulinę … nago — wydusiłem z siebie.
    — Ale zboczuś z ciebie, ale powiem ci, to … super propozycja! — krzyknęła Lucynka.
    — Naprawdę tak myślisz? — dopytałem, świadomy ewentualnych konsekwencji.

    — Słuchaj, zaproponujemy jej, raczej nie odmówi, bo wie, że możemy wszystko wygadać i jest wtedy spalona na lata. Owszem, to rodzaj szantażu, i to mocnego szantażu, ale może się uda. Wiesz, ja też chciałabym ją zobaczyć … golutką — stwierdziła Lucynka.
    Ustaliliśmy plan do realizacji za dwa dni.

      Miałem stracha iść do szkoły tego dnia, wiedziałem, że będziemy z Lucynką realizować nasz perfidny plan. Trochę żal mi było fajnej nauczycielki, ale hormony podpowiadały mi zupełnie co innego.
    — Raz kozie śmierć — pomyślałem.
    Akcja rozegrała się na czwartej przerwie. Stałem wtedy przed kantorkiem, a serce waliło mi jak młot!
    Lucynka z uchem przy drzwiach nasłuchiwała. W pewnym momencie uniosła kciuk do góry w geście potwierdzenia. Pozostało nam czekać teraz, aż pani Paulina wyjdzie z kantorka. Specjalnie staliśmy blisko drzwi, żeby nie było wątpliwości, że wiemy, co się w kantorku odbywa.

    Drzwi otworzyły się, zobaczyliśmy, jak w mgnieniu oka twarz nauczycielki zmienia się i nabiera różowych kolorów.
    — Cooo, wy … tutaj … robicie? — wydukała zaskoczona i zamknęła drzwi od kantorka.
    Lucynka popatrzyła na nią i odezwała się w te słowa:
    — Jednak miałam rację, nie ma pani kto odstresować. to robi to pani sama.
    — Aleeee, o czym ty mówisz?! — nadal udawała zdziwioną.
    — Słychać było na korytarz, jak pani …. — rozpoczęła nastolatka, ale nie skończyła, bo przerwała jej szybka reakcja nauczycielki, która zdała sobie sprawę, o czym mówi uczennica.
    — Dość! Nic więcej nie mów! — szepnęła dość głośno — Jak długo tutaj stoicie?
    — Wystarczająco długo … proszę pani — odezwałem się, żeby wesprzeć koleżankę, która szturchnęła mnie łokciem.
    Zapadła długa cisza. Nauczycielka patrzyła raz na mnie, raz na Lucynkę. Wyraźnie nie wiedziała, co ma zrobić w tej sytuacji. Po chyba dwóch minutach odezwała się:
    — Słuchajcie, mordki w kubełek! Po pierwsze ani słowa nikomu, rozumiecie?
    Pokiwaliśmy głowami na zgodę.

    — To nie jest temat na minutę, bo zaraz będzie dzwonek na lekcję — kontynuowała — przyjdźcie do mnie po lekcjach, musimy pogadać.
    Znowu pokiwaliśmy głowami na tak i polecieliśmy na kolejną lekcję.
    Po lekcjach poszliśmy do pani Pauliny, była w pokoju nauczycielskim. Gdy wyszła, powiedziała nam krótko.
    — To nie jest temat na rozmowę w szkole. Przyjdziecie o 16:00 do parku? Spotkajmy się przy budce z lodami, OK?
    Gest zgody i … wybiegliśmy ze szkoły.
    — Będziesz o 16:00 w parku, masz wtedy czas? Nie chciałbym być tam sam, trochę mnie strach obleciał — odezwałem się do koleżanki, która szła obok mnie.
    — Jasne, że będę — odpowiedziała — też się zestrachałam. Wiesz, co, masz czas teraz, skoczymy do mnie, nie ma rodziców w domu, to się odstresujemy, co ty na to?
    Chwyciłem ją za rękę i pobiegliśmy do domu Lucynki. Rzuciliśmy plecaki w przedpokoju, dziewczyna przekręciła zamek w drzwiach i poszliśmy do jej pokoju.
    — W domu też się masturbujesz? — spytała nagle dziewczyna — Bo ja robię to średnio co drugi dzień.
    — Się rozumie, nie wytrzymałbym bez tego.
    Wyjąłem chusteczkę z kieszeni, opuściłem spodnie oraz majtki i usiadłem na skraju łóżka. Po chwili obok mnie siedziała z podwiniętą spódniczką i ze spuszczonymi majtkami Lucynka.
    Zacząłem masować mojego penisa, wtedy Lucynka przeniosła się naprzeciwko mnie na podłogę, kładąc się na plecach, podparta na jednym łokciu.

    — Będziemy lepiej się widzieć — powiedziała i rozwarła szeroko nogi.
    Wpatrywałem się w jej cipkę, którą masowała energicznie. Przyspieszyłem wtedy, a mój penis powiększył się znacząco. Lucynka wzdychała, a ja sapałem, w pokoju zrobiło się „gorąco”. Wiecie, jak to jest, gdy emocje biorą górę nad rozsądkiem, szczególnie w takich sytuacjach. I właśnie to mi się wtedy zdarzyło. Zaskoczony zacząłem tryskać spermą na leżącą pode mną dziewczynę, która dygotała już od orgazmu. A ja tryskałem i tryskałem, trzymając w lewej dłoni czystą chusteczkę.
    Gdy po chwili wróciliśmy do rzeczywistości, Lucynka krzyknęła:
    — Coś ty zrobił?! Celownika nie masz? A chusteczka, po co ci była?
    Popatrzyłem przed siebie, na podłodze siedziała teraz dziewczyna, a jej koszulka, nogi i majteczki spryskane były moją spermą.
    — O cholera, jak to się stało?! — odezwałem się zaskoczony.
    Ale po chwili oboje śmialiśmy się długo i głośno.
    — Spoko, wszystko pod kontrolą — stwierdziła ze spokojem dziewczyna — strategiczne miejsce czyste, reszta do prania i po kłopocie. Wiesz co, było super! Musimy to powtórzyć.
    Wytarłem chusteczką resztki spermy z moich nóg i penisa, wciągnąłem majtki i spodnie.
    — Ale się odstresowałem! — podsumowałem zdarzenie — Biegnę teraz do domu, dzięki za wspólny seansik, do zobaczenia o 16:00.

    Gdy dochodziła czwarta, powiedziałem rodzicom, że idę do parku z kumplami. Pani Paulina była już na miejscu, do mnie dołączyła Lucynka i razem zmierzaliśmy na spotkanie.
    — Dzień dobry pani — przywitaliśmy się.
    — Cześć rozrabiaki wy moje — odezwała się nauczycielka — musimy wspólnie poważnie porozmawiać o poważnych sprawach, ale zacznijmy od lodów dla wszystkich, ja stawiam.
    Szliśmy alejką, a ja patrzyłem zafascynowany, jak nauczycielka liże swojego loda.
    — Co się tak na mnie gapisz? — spytała, ale zorientowała się szybko, jakie kosmate myśli mam w głowie.
    — No tak, hormony kierują teraz twoją wyobraźnią — zaśmiała się.
    — Mnie też się to kojarzy — dodała Lucynka.
    — Słuchajcie, musimy pogadać, wiadomo o czym — zainicjowała rozmowę — czuję się … mało komfortowo w towarzystwie nastolatków, które odkryły mój sekret. Starałam się być dla was zawsze dobra i wyrozumiała, liczę na to samo z waszej strony. Co chcecie zrobić ze zdobytymi informacjami, ale szczerze, nie owijajcie w bawełnę, OK?
    Popatrzyłem na moją ulubioną nauczycielkę, Lucynka też właśnie na nią patrzyła.
    — Wie pani, jak to jest w naszym wieku, burza hormonów nie daje nam spokoju i robimy rzeczy dziwne, nieprzemyślane a czasami głupie. Ale to jest silniejsze od nas. Przepraszam więc od razu za to, co powiem teraz.
    — Dawaj śmiało — odparła nauczycielka.
    — No więc … obiecuję na początek, że nikomu nie pisnę ani słowem o tym, co się wydarzyło — kontynuowałem — ale straszną mam ochotę na ……………………….
    — No wywal w końcu kawę na ławę — pogoniła mnie 28-latka.
    — ………. Yyyyyyyy, chciałbym zobaczyć panią nago — wypaliłem.
    Duża porcja loda upadła pod nogi nauczycielki.
    — Tylko tyle? — spytała — To ci wystarczy?
    — Tak, na … początek — odpowiedziałem.

    — OK … da się zrobić — odparła błyskawicznie, ku mojemu totalnemu zdziwieniu — a ty młoda damo, czego sobie życzysz za milczenie?

    — Ja bym chciała … masturbować się równocześnie z panią — bez żenady wypaliła nastolatka.

    Nastąpiła chwila ciszy.

    — To też tak … na początek? — dopytała po chwili nauczycielka.
    Lucynka pokiwała tylko głową na TAK.
    — Co ja mam z wami, napalone nastolatki — zaśmiała się — pamiętam, gdy miałam 15 lat, to też miewałam różne pomysły, ale tego wam nie opowiem. Reasumując, zgoda, ustalmy teraz tylko gdzie i kiedy? Ze względu na zachowanie tajemnicy, proponuję zrobić to u mnie w domu, co wy na to?
    — Racja, szkoła odpada, u mnie czy u Sebastiana też, wiadomo — odezwała się dziewczyna — u Pani byłoby najlepiej. A kiedy, proszę pani?
    — Może sobota do południa, powiedzmy 10:00? — zaproponowała.
    Termin pasował Lucynce i mnie, sprawa była dograna. Czyli jutro spełni się moje marzenie?
    Pożegnaliśmy się, a gdy pani Paulina szła w kierunku bramy parku, patrzyłem, jak idzie, zgrabnie przebierając długimi nogami.
    Długo nie mogłem zasnąć tego wieczoru.

      Spotkaliśmy się z Lucynką na przystanku autobusowym o 9:15, miała karteczkę z adresem i sprawdziła wcześniej w domu jak mamy trafić. Dojazd zajął nam niecały kwadrans i staliśmy już pod blokiem. Mieszkanie było na II piętrze, drzwi otworzyła nam pani Paulina.
    — Cześć nastolatki, wejdźcie, proszę — powitała nas z uśmiechem.
    Wynajmowane mieszkanie miało dwa pokoje w tym jeden jako sypialnia. Siedliśmy w salonie i czekaliśmy na rozwój sytuacji. Po chwili na stoliku pojawiły się szklaneczki z napojami oraz ciasteczka.
    — To opowiadajcie, jak tam wasze życie erotyczne wygląda — zaczęła — bo rozumiem, że nie mamy już przed sobą żadnych tajemnic, prawda?
    — Lucynka ma zaległości, bo miała mi zrobić loda, ale czekam cierpliwie — wyznałem — natomiast wczoraj mieliśmy wspólną sesję.
    I opowiedziałem, co się wczoraj po szkole wydarzyło, obie śmiały się głośno.
    — Musisz skalibrować armatkę i nauczyć się panować nad nią, mój drogi — pouczyła mnie nauczycielka — inaczej, zostaniesz niespodziewanie … ojcem.
    Pani Paulina wyszła na chwilę z pokoju, ale gdy wróciła, spełniło się właśnie moje marzenie. Stanął na środku salonu zgrabny golas. Zaniemówiłem.
    — Ależ pani ma zgrabną figurę! — wyrwało się nastolatce — Super babeczka jest z pani.
    — Dziękuję, ale ten widok jest przede wszystkim dla Sebastiana — odpowiedziała — Zaspokoiłeś swoją ciekawość?
    — Taaaak, jest pani … niesamowita — wydusiłem z siebie.
    — Chciałbyś pewnie cipkę zobaczyć, co? — wtrąciła się koleżanka i popatrzyła w oczy nauczycielki.
    Nie byłem w stanie się odezwać, zablokowało mnie totalnie. Powłóczyłem wzrokiem po pięknym ciele i czułem, jak mój penis staje na baczność. Pokiwałem tylko głową na TAK. I wtedy stała się rzecz nieprzewidziana. Pani Paulina obróciła się do mnie tyłem, blisko mojej twarzy, stanęła w rozkroku i pochyliła się. Na dodatek palcami dłoni rozszerzyła pośladki. O mamusiu, jaki to był widok! Rozwarta cipka, piękna, z małym otworkiem w środku. Już myślałem, że nie zapanuję nad sobą, wstanę i wsadzę jej mojego kutasa do cipki. Penis chciał mi wyrwać zamek w spodniach. Lucynka usadowiła się obok mnie i też wpatrywała się w to cudo natury.
    — Podoba ci się? Zaspokoiłam twój apetyt? — spytała nauczycielka.
    — Cuuuuudowna! — sapnąłem przejęty.

    — OK, napatrzysz się jeszcze, gdy będę spełniała prośbę twojej koleżanki — powiedziała i usiadła na sofie — Gdzie moja kochana chcesz się usadowić?
    Lucynka, równie przejęta jak ja, nie załapała od razu, o czym mówiła do niej kobieta. Po chwili ściągnęła sukienkę i majtki, a potem biustonosz. Oba golasy znalazły się na sofie z rozwartymi nogami. Jak na zawołanie obie pośliniły swój jeden paluszek i skierowały do swoich cipek. Usadowiłem się przed nimi i miałem świetny widok na obie różowe szparki. Zaczęły ruszać paluszkami i po chwili słychać było, wymieszane głosy obu kobiet. Postękiwały sobie, czasami patrząc jedna na drugą. Tego było za dużo jak dla mnie. Rozebrałem się do rosołu i stanąłem przed nimi ze sterczącym kutasem. Walczyłem z nim zaciekle, a one walczyły ze swoimi łechtaczkami. Wiedziałem, że nie potrwa to u mnie długo, bo byłem strasznie podniecony. Wtedy zauważyłem, że … dłoń pani Pauliny wylądowała na cipce dziewczyny a po chwili dłoń Lucynki wylądowała na … cipce nauczycielki.
    Ale jazda!! Ich paluszki wykonywały ruchy w okolicy szparek, a ja zmierzałem do finału. Stęknąłem i … wystrzeliłem pierwszą porcję spermy, która spadła na narzutę sofy, pomiędzy nogami nauczycielki, kolejna trafiła na stopę koleżanki i tak kolejno powstawały małe jeziorka na narzucie. Na dodatek najpierw Lucynka a pół minuty później pani Paulina dostały orgazmu i zrobiło się naprawdę głośno w salonie. Gdy opróżniłem magazynek, kucnąłem przed nimi na podłodze i oddychałem ciężko. One też były wyczerpane.

    — Ech wy nastolatki, przypominacie mi moje młode lata — sapnęła nauczycielka.
    Odpoczywaliśmy jakiś czas, wtedy odezwała się Lucynka:
    — Ależ to było podniecające! Ma pani śliczną cipkę.
    — A twoja taka młodziutka i różowa, cud natury — zrewanżowała się.
    — Przepraszam, zbrudziłem pani narzutę — stwierdziłem — nie chciałem, ale emocje wzięły górę.
    — W porządku, to się wypierze i będzie czyściutka — odparła — proponuję smyki, żebyście poszli pod prysznic, jako pierwsi, OK? Zaraz podrzucę wam czysty ręcznik.
    Chwyciłem Lucynkę za rękę i zaciągnąłem do łazienki. Weszliśmy do kabiny pod tryskającą z góry ciepłą wodę.
    — Jak tam armatka? — usłyszałem przez szum wody.
    — Sprawdź sama, jeśli chcesz — odparłem.
    Poczułem jej dłoń na moim penisie. Wtedy zacząłem macać jej biust.
    — Innym razem się nim zajmę, niech odpoczywa na razie — stwierdziła.
    Umyliśmy się szybko, ręcznik już czekał na nas na podłodze łazienki. Wytarłem plecy i pupę koleżanki a ona wytarła moją klatę i … penisa. To fajna sprawa, taka wspólna kąpiel w ciepłej wodzie. Wychodząc z łazienki, minęliśmy się z gołą panią Pauliną. W rękach trzymała narzutę, którą wrzuciła do pralki, a sama wskoczyła do kabiny. Po 10 minutach przyszła do nas do salonu, ubrana w szlafrok.
    — No moi kochani, mam nadzieję, że wszyscy zadowoleni i spełnieni — stwierdziła — sprawy zostają między nami i dalej się lubimy i szanujemy, tak?

    — Tak proszę pani, wszystko zostaje między nami! — krzyknąłem, a Lucynka potwierdziła ruchem głowy. Ubraliśmy się i wróciliśmy z koleżanką na nasze osiedle.
    — Pani Paulina to super babka, prawda? — niby to spytała Lucynka.
    — Oooo tak, to niesamowita kobieta — potwierdziłem.
    Wróciłem do domu i długo wspominałem to erotyczne przedpołudnie.

      W poniedziałek pani Paulina przywitała mnie w szkole serdecznym uśmiechem. Zrozumieliśmy się bez słów. Ona poszła dalej, niż początkowo chciała, ale w zamian za to, my z Lucynką nie poszliśmy dalej, niż się wydarzyło. Obie strony były usatysfakcjonowane i żyliśmy nadal w zgodzie.
    Wiecie już, dlaczego jeszcze bardziej polubiłem tę szkołę?

    Czy były jeszcze kolejne spotkania? Naprawdę chcecie wiedzieć?

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    OsobaX
  • Czasem jednak nie warto zamykac drzwi w lazience.

    Woda wciąż spływała strumieniami z mojej skóry, pomimo iż już się umyłam to planowałam jeszcze opuszczać przytulnego prysznica

    Sięgnęłam tylko na zewnętrzną półkę po pewien rekwizyt i ponownie zamknęłam za sobą szklane drzwi, niestety wcześniej nie zawracałam sobie głowy drzwiami wejściowymi do łazienki – przecież mieszkam sama.

    Przykleiłam do szyby mojego ulubionego sztucznego penisa na przyssawce, grubego i długiego, dokładnie na wysokości moich bioder.

    Odwróciłam się plecami do wejścia, rozstawiłam nogi i powoli zaczęłam się na niego nadziewać.

    Czubek rozsunął moje wilgotne wargi i wślizgnął się głęboko w cipkę.

    Oparłam ręce o szybę i zaczęłam ujeżdżać go mocno, ruszałam biodrami rytmiczne i bezwstydne. Jęczałam głośno, nie hamując się ani trochę, zagłuszona szumem wody i własnym podnieceniem.

    Rozkosz rozlewała się po moim ciele, tatuaże na udach i piersiach falowały z każdym pchnięciem.

    Złapałam się za oba cycki i zaczęłam je pieścić, ugniatać i podszczypywać sutki, te zabiegi spowodowały ze już nie tylko woda ciekła mi po udach.

    Nie zauważyłam, kiedy drzwi się uchyliły.

    Byłam zbyt pochłonięta tym, jak dildo wypełnia mnie po brzegi, jak napina się mój wzgórek łonowy z wytatuowanym wzorem, jak moje sutki pod wpływem pieszczot twardnieją.
    Nagle usłyszałam znaczące chrząknięcie.

    Zamarłam, serce podskoczyło mi do gardła, i zerwałam się na równe nogi, niemal tracąc równowagę.

    Dildo wysunęło się ze mnie z głośnym plaśnięciem. „Kurwa” – pomyślałam – „z tego wszystkiego zapomniałam, że nie jestem sama. Siostra przyjechała z koleżanką”.

    Tyle dobrze, że siostra poszła załatwić jakieś sprawy, ale koleżanka no właśnie, ona została…

    W drzwiach stała Paula, koleżanka mojej siostry. Patrzyła na mnie bez cienia zażenowania, a ja, wciąż dysząc z podniecenia, nie bardzo wiedziałam, co mam powiedzieć albo zrobić.

    Co dziwniejsze ta sytuacja nie spowodowała u mnie żadnego zażenowania, wręcz przeciwnie, zalewała mnie nowa fala podniecenia.

    Tym bardziej, że w wzroku Pauli widziałem wesołe ogniki i coś jak by wyzwanie.

    Spojrzałam w dół i zobaczyłam wyraźne wybrzuszenie w jej szortach. Wielkie, napięte, napierające na cienki materiał.

    „Co to jest?” – zapytałam, zaskoczona, ale zaintrygowana.

    Uśmiechnęła się lekko i bez słowa rozpięła szorty, zsuwając je w dół.

    Jej penis – gruby, w pełni wyprostowany, z ciężkimi jajami – wyskoczył na wolność. Była shemale, a widok tego twardego, pulsującego kutasa sprawił, że między moimi nogami znów zrobiło się mokro.

    „Mogę pomóc?” – zapytała spokojnie.
    Ale wyraźnie nie oczekiwała odpowiedzi, ja również wiedziałem, że nie musiałam odpowiadać.

    Paula zdecydowanym krokiem pokonała tę niewielką przestrzeń pomiędzy nami i już była w mojej obszernej kabinie prysznicowej, kiwnęła w moją stronę palcem, najpierw jak by mnie przywołując, a następnie wskazując na swojego żylastego penisa,

    Klęknęłam przed nią, i wzięłam jej o ust. Smakowała słono wilgocią i podnieceniem.

    Ssałam ją zachłannie, biorąc jak najgłębiej, aż czubek uderzał w gardło. Byłam w szoku, że jestem w stanie ją pomieścić, nigdy jeszcze wcześniej nie robiłam laski – no dobra, raz, ale to było wieki temu na kolonii i trwało kilka sekund, bo gdy tylko dotknęłam językiem to już było po wszystkim – a tutaj proszę, wielki i żylasty kutas w moich ustach i gardle.

    Gładko przesuwał się w przód oraz tył.

    Moje ręce masowały jej jajka – bo tak widziałam na filmach, a ona jęknęła, wplatając palce w moje mokre włosy.

    Paula nagle przerwała tę zabawę i bez słowa chwyciła mnie w pasie, podniosła i posadziła na szafce.

    Rozsunęła moje nogi i zanurzyła język w mojej cipce. Lizała mnie namiętnie, ssąc łechtaczkę i wbijając język głęboko.

    Jej usta wyczyniały cuda, nigdy nikt mnie tak nie lizał, doprowadzała mnie niemal do szaleństwa. Chwyciła mnie jedną ręka za cycek i zaczęła ugniatać, drugą masowała mi cipkę, albo penetrowała jej wnętrze.

    Przeszłyśmy do pozycji sześćdziesiąt dziewięć. Leżałam na plecach na podłodze łazienki, a ona siedziała na mojej twarzy, jej penis wypełniał mi usta.

    Jej język i palce penetrowały moją cipkę, nagle złapała za porzucone dildo, i zaczęła kręcić nim kółeczka w około mojej dziewiczej tylnej dziurki.

    Nagle poczułam pchnięcie, początkowo myślałam, że mnie rozerwie, chciałam krzyczeć, ale penis w ustach skutecznie mnie kneblował.

    Nigdy jeszcze nikt mnie nie penetrował od tej strony, ale musiałam przyznać sama przed sobą że po pierwszym zaskoczeniu i bólu, uczucie było niesamowite.

    Byłam wypełniona z każdej strony, rozkosz paliła mnie żywcem.

    W końcu nie wytrzymałam dłużej doszłam drżąc i wijąc się pod moją kochanką.

    Pauła wstała pociągnęła mnie za rękę i ustawiła na czworaka, wepchnęła swojego kutasa w moją cipkę.

    „Jezu, jesteś taka ciasna” – wyszeptała, a ja krzyknęłam z rozkoszy, gdy jej gruby trzon rozciągał mnie od środka. Pieprzyła mnie mocno, a ja wciskałam sobie sztucznego penisa w usta.

    Gdy cipka zaczęła mnie ściskać w spazmach orgazmu, krzyknęłam i zalała mnie fala rozkoszy. Nie dała mi odpocząć.

    Pauła wyszarpnęła penisa z mojej cipki i wepchnęła go w już trochę sponiewierany, ale ciągle ciasny, śliski odbyt. Teraz już ruchała mnie jak prawdziwą sukę – w dupę, od tyłu!

    Ponownie bolało i jednocześnie paliło rozkoszą, zwłaszcza, gdy wcisnęłam sobie dildo w pochwę. Dwie dziury wypełnione po brzegi – jej prawdziwy kutas w dupie i sztuczny w cipce. Pierwszy raz miałam oba otwory wypełnione, ale wiedziałam, że zdecydowanie to jest to czego od zawsze pragnęłam.

    Pieprzyła mnie brutalnie, dając mi klapsy w pośladki i co jakiś czas szczypiąc i wykręcając sutki, a ja wyłam i doszłam po raz trzeci.

    W końcu Pauła stęknęła głośno i strzeliła obficie, tak obficie, że pomimo iż pierwsza fala trafiła mnie od środka, to gdy wyszarpnęła kutasa gorące strumienie spermy trysnęły również na moje plecy mieszając się z wodą oraz potem.

    Jej nasienie pokryło mnie gęstą, białą maścią, dildo z plaśnięciem wypadło z mojej cipki nie miałam już siły go trzymać, drżałam od wielokrotnych orgazmów i wydawałam z siebie nieartykułowane dźwięki.

    Leżałam tam, dysząc, z jej spermą spływającą po skórze i wypływająca z mojej dupci.

    Paula patrzyła na mnie z uśmiechem, i odezwała się „Musimy się zbierać, twoja siostra może wrócić w każdej chwili” – powiedziała, a ja wiedziałam, że to nie będzie ostatnia taka wizyta w mojej łazience.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • Drogi pamietniczku cz. 2

    Kochany pamiętniczku, teraz napiszę ci pewną wakacyjną przygodę.

    Spędzałam wakacje na Mazurach w małym domku nad jeziorem.

    Były to moje ostatnie dni wolności – po maturze, przed studiami – i zamierzałam je wykorzystać w pełni. I to nie byle jakiej pełni!

    W dodatku zarobiłam na nie sama, ale to opowieść na inny wpis.

     Od dawna miałam słabość do podtatusiałych mężczyzn, tych dojrzałych, z widocznymi śladami życia na ciele i w oczach, zawsze działali na mnie jak narkotyk – ich dojrzałość, pewność siebie widoczna w każdej zmarszczce.

    Sąsiad z domku obok, mężczyzna około pięćdziesiątki, z lekkim brzuchem i siwiejącymi skroniami, natychmiast stał się moim celem. Postanowiłam go uwieść. Wiedziałam, że ten facet będzie mój, odkąd zobaczyłam go pierwszy raz.

    Planowałam uwiedzenie z premedytacją, ściągnęłam zasłonę w łazience, której okno wychodziło na ich salon, ubierałam się w skąpe sukienki bez bielizny, celowo odsłaniając sutki i zarys mojej cipki, a na tarasie opalałam się topless, wiedząc, że przez szpary w płotku może swobodnie podziwiać moje wielkie, pełne cycki. Czułam jego spojrzenia i wiedziałam, że jest podekscytowany, choć nie śmiał zrobić kroku przy żonie.

    Okazja nadeszła podczas wycieczki kajakami – jego żona nie chciała płynąć, ale nalegała żeby on sobie nie psuł zabawy – dla mnie bomba!

    Założyłam najskromniejsze bikini, jakie miałam – mikroskopijne trójkąciki ledwie zakrywające sutki i wcięcie między pośladkami – i narzuciłam na nie długi T-shirt.

    Zrobiłam wszystko, by trafić do jego kajaka, wyglądaliśmy dla postronnych jak tatuś z córeczką, no, dlaczego by nie – mogę być córeczką takiego tatusia, zawsze i wszędzie!

    Starałam się wiosłować jak najwolniej i nieudolnie sterować naszym kajakiem. Gdy odpłynęliśmy od grupy, celowo skierowałam nas w gęste kępy wodorostów, które zasłoniły nas przed innymi.

    Ledwo tylko krzaki zamknęły się za nami zrzuciłam T-shirt, odsłaniając piersi w mikro bikini, obróciłam się do niego przodem, akurat w chwilki, gdy kajak gwałtownie zatrzymał się gęstwinie, piersi podskoczyły ciężko, sutki sterczące z podniecenia przebijały się przez materiał.

    To ta chwila -pomyślałam – i przeciągnęłam się, tak, że top bikini zsunął się całkowicie, obnażając moje wielkie cycki w całej okazałości.

    Widziałam, jak jego oczy pożerają mnie wzrokiem, jak wybrzuszenie w szortach napiera na materiał, jego ciężki oddech. Wyciągnęłam nogę i stopą zaczęłam masować jego krocze. Czułam, jak penis twardnieje pod moją pieszczotą. Dodałam drugą stopę i masowałam go obiema, przez materiał, aż zaczął dyszeć. Nie mogłam dłużej czekać. Ściągnęłam resztę bikini i rzuciłam się na jego krocze.

    Rozpięłam szorty, wyciągnęłam grubego, pulsującego kutasa i wzięłam go do ust.

    Ssałam go łapczywie, biorąc głęboko, aż główka wbijała mi się w gardło. Język wirował wokół żołędzi, ręce masowały jądra i wciskały palce między pośladki. Gdy zaczął się cofać, czując nadchodzący wytrysk, zacisnęłam dłonie na jego tyłku i nie pozwoliłam mu się wyrwać. Sperma wystrzeliła mi w gardło gorącymi strumieniami. Przełykałam wszystko, wysysając go do ostatniej kropli.

    Popatrzył na mnie i chyba nawet chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu szansy.

    Ponownie wzięłam wciąż miękkiego kutasa do ust, liżąc i ssąc go z dołu, podczas gdy ręce masowały trzon.

    W kilka minut znów był twardy jak skała. Usiadłam na nim okrakiem, chwyciłam grubą, nabrzmiałą pałę u nasady i naprowadziłam żołądź prosto w moją ciekającą sokami cipkę. Powoli opuściłam biodra, czując, jak szeroka główka rozsuwa moje wilgotne wargi i wsuwa się głęboko w ciasne wnętrze. „Kurwa, jaki jesteś gruby” – wyszeptałam, zaciskając zęby, gdy trzon naparł na ścianki pochwy, rozciągając mnie do granic wytrzymałości. Zaczęłam ujeżdżać go mocno, podnosząc się i opadając, moje wielkie cycki podskakiwały dziko przy każdym ruchu, a penis wbijający się we mnie wydzierał ze mnie kolejne jęki. „Pieprz mnie, kurwa, jak swoją dziwkę!” – wyszeptałam mu do ucha, przyspieszając tempo, aż sok z mojej cipki zaczął spływać po jego jajach.

    Wstałam i obróciłam się tyłem – moja ulubiona pozycja – w której czuję się jak prawdziwa suka.

    Potem pochyliłam się do przodu, opierając ręce o burty kajaka i wypięłam się.

    Poczułam, jak bez wahania wepchnął kutasa, wbijając się jednym pchnięciem na całą długość. „Tak, kurwa” – pisnęłam, gdy jego biodra uderzyły w moje pośladki, a penis rozdarł mnie od środka. Każde pchnięcie było brutalne i głębokie, a ja jeszcze odpychałam się tyłkiem, by brać go jeszcze głębiej. Moje cycki obijały się o siebie, sutki paliły od tarcia o własne ciało, a cipka pulsowała wokół jego trzonu, ściskając go w obłym uścisku.

    „Nie zatrzymuj się, rżnij mnie jak szmatę!” – piszczałam, czując, jak kolejne fale rozkoszy rozrywają mnie od środka. Moje wnętrze zaczęło drżeć od nadchodzącego orgazmu, mój „tatuś” pieprzył mnie ciągle bez litości, każde pchnięcie kończyło się głośnym plaśnięciem jego bioder o moje pośladki, a ja wyłam z ekstazy, czując, jak penis rozsuwa moje wnętrzności.

    Położyłam jedną rękę na łechtaczce, palce poruszały się w tym zawrotnym rytmie, rozmazując sok po udach.

    Kolejny orgazm eksplodował, cipka zacisnęła się mocniej na jego penisie, moje palce ciągle tarły mój wystający guziczek, który od tej pieszczoty był już cały czerwony.

    „Kurwa, dochodzę” – sapnął trzęsąc się w spazmach, wysunął się obrócił mnie przodem wytrysnął na moje wielkie, ociekające potem cycki.

    Leżałam dysząc na dnie kajaka, z jego nasieniem pokrywającym moje piersi. Patrzyłam na niego z uśmiechem, wiedząc, że ten facet już nigdy nie zdoła o mnie zapomnieć, niestety zaczęły do nas docierać głosy pozostałej części wycieczki – ktoś w końcu zorientował się, że nas, nie ma i ruszyli na poszukiwania.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak