Blog

  • Pierwszy raz publicznie jako sissy

    Kolejny tydzień minął jak w transie. Każdy dzień wypełniony był myślami o Arturze i nadchodzącej sobocie. Sms-y od niego były teraz stałym elementem mojego życia – pytał, jak mi minął dzień w szkole, co robię, a czasem przesytał po prostu serduszko. Każda taka wiadomość sprawiała, że czułem się wyjątkowo, wybrany. W czwartek wieczorem, leżąc w łóżku, odebrałem połączenie. “Emily? Mam propozycję” – usłyszałem jego głos, który wciąż wywoływał we mnie dreszcze. – “W sobotę nie spotkamy się w hotelu. Chcę cię zabrać na kolację.” Serce zabiło mi jak szalone. “Na… na kolację? Ale… jak?” Jego propozycja była jednocześnie ekscytująca i przerażająca. Wyjście na zewnątrz jako Emily? W miejscu publicznym? “Zaufaj mi” – odparł stanowczo, ale ciepło. – “Zarezerwowałem stolik w małej, dyskretnej włoskiej knajpce. Będzie ciemno, kameralnie. Nikt cię nie pozna. Chcę, żebyś poczuła się jak dama, którą jesteś, nie tylko w czterech ścianach sypialni.” Zgodziłem się, czując mieszankę panicznego lęku i niepohamowanej ciekawości. To był kolejny, ogromny krok. Sobota. Tym razem przygotowania były inne. W łazience, z torbami od Artura, czułem nerwową energię. W środku znalazłem nie sukienkę, a elegancką, obcisłą czarną spódniczkę mini, eleganckie, czarne rajstopy, dopasowany sweterek z dekoltem w serek, jedwabną bluzkę pod spód i czarne kozaczki pod kolano. Założyłam również czarne koronkowe stringi z poprzedniego razu i stanik z push-upem. Do tego nowa, droższa peruka – dłuższa, która nadawała mi bardziej wyrafinowany wygląd. Makijaż zrobiłem staranniej niż kiedykolwiek, używając nowych kosmetyków z poprzedniego tygodnia. Kiedy stanąłem przed lustrem, zobaczyłem nie tylko dziewczynę, ale młodą kobietę – pewną siebie, gotową na wyjście w świat. Artur, kiedy mnie zobaczył, wydał z siebie ciche, pełne podziwu westchnienie. “Jesteś oszałamiająca” – szepnął, podając mi eleganckie, czarne płaszcz i małą torebkę, do której wcześniej włożył mój telefon i szminkę. – “Gotowa?” Kiwnęłam głową, choć kolana uginały się pode mną. Jego dłoń na mojej dolnej części pleców, gdy prowadził mnie korytarzem do windy, była jedyną rzeczą, która nie pozwalała mi uciec. W lobby kilka osób rzuciło w naszą stronę spojrzenia, ale Artur niósł się z taką pewnością siebie, że nikt nie śmiał się gapić. Czułam się jak pod jego ochronnym skrzydłem. W restauracji było dokładnie tak, jak obiecał – przyciemnione światło, ciche dźwięki muzyki i intymne boksy. Kelner potraktował mnie z pełnym szacunkiem, nazywając “panią”. Przez całą kolację Artur prowadził rozmowę – opowiadał o sztuce, o podróżach, pytał o moje zdanie. Czułam, że nie bawi się w grę, ale naprawdę chce poznać Emily. Dotyk jego stopy pod stołem, delikatny uścisk dłoni – wszystko to utwierdzało mnie w przekonaniu, że to nie tylko fizyczna fascynacja. Po kolacji, zamiast do hotelu, pojechaliśmy na przejażdżkę samochodem. Zaparkował w odludnym miejscu z widokiem na rozświetlone miasto. Odwrócił się do mnie, jego twarz była oświetlona tylko światłem księżyca. “Wiesz, Emily… to, co między nami, jest dla mnie czymś wyjątkowym” – powiedział, gładząc mój policzek. – “Widzę w tobie nie tylko piękną dziewczynę, ale i niezwykłego ducha. Chcę, żebyś rozwijała to, kim jesteś.” Sięgnął do tylnej kieszeni i wyjął małe, elegancko zapakowane pudełeczko. “To dla ciebie.” W środku, na aksamitnej podkładce, leżała subtelna, złota bransoletka z małym, połyskującym diamentem. “To… to za dużo” – wyszeptałam, czując, że oczy zachodzą mi łzami. “To symbol” – odparł, zapinając ją mi na nadgarstku. – “Symbol twojej prawdziwej natury. I obietnica, że zawsze będę cię wspierał.” Pocałunek, który po tym nastąpił, był najczulszy i najbardziej znaczący ze wszystkich. Nie był tylko wstępem do seksu, ale wyrazem prawdziwej, głębokiej więzi, która między nami rosła. Później, w hotelu, nasze zbliżenie było inne – wolniejsze, bardziej świadome, pełne spojrzeń i szeptów. Artur poświęcił całą wieczność, by odkrywać moje ciało jak święty relikwiarz, całując i pieszcząc każdy centymetr mojej gładkiej skóry. Kiedy w końcu weszliśmy w fizyczną jedność, czułam, że łączy nas coś więcej niż tylko pragnienie. Byłam całkowicie otwarta, poddana i ufna. Jego pchnięcia były płynne i czułe, co sprawiło, że szybko doszłam na swój brzuch. Artur nabrał moją spermę na palce a następnie podstawił mi do oblizania, gdy to zrobiłam pocałował mnie namiętnie. Następnie kazał mi przewrócić się z pleców na brzuch i ponownie we mnie wszedł szybkim, płynnym pchnięciem. Po upływie kilkunastu minut usłyszałam jego stęknięcie, a następnie poczułam jak wypełnia mnie od wewnątrz uczucie ciepła. Artur przez chwilę po tym jak doszedł, leżał na mnie i całował po ramionach, karku i plecach. Gdy ze mnie wyszedł podstawił mi swojego wciąż twardego penisa pod usta i poprosił żebym go ładnie wylizała, co z radością zrobiłam. Po czym położył się obok mnie i wziął w ramiona. Zaproponował kolejną randkę w następną sobotę, na co odrazu się zgodziłam. W końcu postanowiłam zacząć się zbierać i udałam się do łazienki, żeby zmyć makijaż i założyć moje zwykłe ubrania. Nowe ciuchy od Artura schowałam do torby wraz z peruką i małą, elegancką, czarną torebką, którą również mi podarował. Wyszedł z łazienki jako Emil i pocałowałem wciąż półnagiego Artura na pożegnanie. Po czym wróciłem do domu.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Sissy Emily

    Hejcia! To kolejna część historii o moich spotkaniach z Arturem. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

  • Kolejny piekny wieczor

    Uwielbiała patrzyć na jego tyłeczek z wciśniętym korkiem analnym.  Na początek wystarczyło jej obserwowanie. Przywiązywała go smyczą do metalowej półki obok kanapy i nakazywała mu pozostać na czworaka z wypiętymi pośladkami. Następnie zasiadała na fotelu znajdującym się za nim. Podniecenie narastało stopniowo wyzwalając w niej potrzebę pieszczenia się, jednak powstrzymywała się przed tym z całych sił. Lubiła nasycić się wpierw widokiem nagiego niewolnika.

    Dopiero po kilku minutach decydowała się na dotknięcie swoich piersi. Masowała je delikatnie i płynnie przechodziła do powolnych pieszczot sutków. Upajała się absolutną władzą nad swoim bezradnym pieskiem. Mogła zrobić z nim wszystko, co chciała i sama tego świadomość przynosiła narastający rozkwit rozkoszy. Pozostawiając jedną dłoń na prawej piersi przesuwała drugą łagodnie w stronę łechtaczki. Po chwili osiągnęła pierwszy stopień rozkoszy.

    Wstała powoli i lekko przesunęła fotel w stronę swojego grzecznie wypiętego niewolnika. Następnie podeszła do niego, nachyliła się i czule chwyciła obiema rękoma za jego pośladki. Nie mogła się powstrzymać i wymierzyła mu dwa ostre klapsy. Poczuła niedosyt. Sięgnęła do metalowej półki i zabrała z niej pejcz. Jego blady tyłeczek zdążył już ją znudzić, dlatego postanowiła nadać mu bardziej czerwony odcień. Nie liczyła uderzeń. Przestała dopiero, gdy nowy kolor pośladków ją usatysfakcjonował. Cieszyła ją również reakcja jej suczki, jak nazywała swojego pieska, gdyż skurczony penis w klatce cnoty nie pozwalał nawet na imitacje męskości. Suczka nie wydawała się z siebie żadnego jęku podczas biczowania.

    Odłożyła pejcz i ponownie nachyliła się nad zaczerwienionymi pośladkami. Szybkim ruchem wyciągnęła mu korek. Podeszła do małego stoliczka stojącego obok fotela i odłożyła go. Na stoliczku stało kilka innych zabawek w podobnym kształcie i różnych rozmiarach. Przez chwilę nie wiedziała, na co ma się zdecydować, lecz w końcu wybrała specjalne dildo z dziurą na obcas w środku. Nałożyła trochę żelu i wróciła na fotel. Rozsiadła się wygodnie. Podniosła swoją smukłą nogę, zginając ją przy tym nieznaczne, aby dosięgnąć do obcasa jej czarnych szpilek. Powoli wsunęła dildo na swoje miejsce. Gdy upewniła się, że trzyma się sztywno, skierowała nogę w stronę swojego niewolnika. Jego rozszerzony od korka rowek gładko przyjął pierwsze centymetry błogości.

    Wsuwała dildo coraz głębiej nie spiesząc się przy tym, a kiedy całkowicie zniknęło jej z oczu, szybkim ruchem przyciągnęła nogę do siebie. Zaczekała chwilę, po czym ponownie przystąpiła do penetracji. Początkowo utrzymywała stosunkowo wolne tempo, by moment później je zwiększyć. Teraz suczka już jęczała, ale akurat ten rodzaj odgłosów wprawiał ją w większe podniecenie. Nagle chwyciła ją irytacja. Dawała swojemu niewolnikowi tak dużo, nie otrzymując przy tym prawie nic w zamian. Nie chciała dłużej ofiarowywać mu przyjemności. Przyspieszyła znacząco i nie okazywała ani odrobiny delikatności. Jęki rozkoszy zamieniały się w stękanie z bólu, a im głośniejsze się stawały, tym ostrzej penetrowała niewdzięczną sukę. Kiedy poczuła zmęczenie, natychmiast przestała.

    Teraz nadchodził moment wdzięczności. Miała ochotę na dwie różny formy jej przyjęcia. Pierwszą było pieszczenie ustami jej świątyni miłości. Niewolnik nie miał w sobie niczego godnego szacunku, poza swoim oddaniem i niesamowitą sprawnością języka. Rozmarzyła się na samą myśl o tym. Nie chciała jednak jeszcze by poczuł przyjemność. Przed chwilą dostał jej stanowczo za dużo. Zdjęła dildo z obcasa i podeszła z powrotem do stoliczka. Odłożyła zabawkę na swoje miejsce. Rzuciła okiem na pozostałe rzeczy. Podniosła jednego ze swoich ulubionych penisów z uprzężą. To nie był jeszcze czas na zerżnięcie niewolnika, ale postanowiła wykorzystać dildo na inny sposób. Odwróciła się w stronę zaczerwienionego tyłeczka i stanowczym ruchem wepchnęła penisa do końca. Piesek aż szczeknął. Pochyliła się nad nim i zapięła starannie uprząż wokół jego bioder. Postanowiła zacisnąć ją mocniej niż wystarczająco. Chciała się upewnić, że tym razem cała przyjemność pozostanie po jej stronie.

    Wróciła do stoliczka i zabrała z niego inną ze swoich ulubionych zabawek. Knebel z dwustronnym dildo. Przeszła nad pozostającym na czworaka niewolnikiem i lekko poluzowała smycz. Następnie usiadła na kanapie rozszerzając przy tym nogi wprost na przeciwko niego. Czarna maska całkowicie zakrywała mu twarz, z wyjątkiem sporego otworu na usta. Nie zasługiwał, by podziwiać jej piękno, jednak musiał zachować swoją użyteczność. Rozkazała mu otworzyć buzię. Bez pośpiechu wsuwała do niej mniejsze dildo, a gdy dotarła do końca, zapięła knebel z tyłu jego głowy. Teraz nie miał już nawet ust. Lubiła zamieniać go w takiego rodzaju zabawkę. Jeszcze bardziej czuła wtedy swoje niepodważalne nad nim panowanie.

    On również to uwielbiał. Wszelkie niewygody przestawały mieć znaczenie, kiedy chodziło o jej przyjemność. Pozbawiony jakiejkolwiek podmiotowości, czerpał radość z całkowitego podporządkowania się. Zawsze chodzi tylko o nią. Kiedy tylko poczuł jej dłonie na swojej głowie, przestał odczuwać jakikolwiek ból wynikający z głęboko wciśniętego dildo i zbyt ciasno zaciśniętej uprzęży na swoich biodrach. Poczuł jak przysuwa go w stronę swojej świątyni. Zewnętrzna część knebla po chwili znalazła się w środku. Ruszała jego głową w spokojnym rytmie, uwalniając stopniowo przyjemność. Rzadko pozwalała mu na samodzielną penetrację, ponieważ gdy wzrastało w nim podniecenie szybko potrafił zgubić tempo i rozkosz traciła nieco jakości.

    Wydawane przez nią pomruki w połączeniu z czułym, a zarazem stanowczym dotykiem jej dłoni zabierały go do raju. Cały stawał się uczuciem. Gdyby mógł mieć w tym momencie jakiekolwiek pragnienie, to wyłącznie by knebel zamienić na język.  Dopiero wtedy mógłby ją poczuć z pełną intymnością. Starał się jednak z całych sił odrzucać podobne myśli, gdyż wiedział, że w każdej chwili może zgubić tempo, a byłoby to niedopuszczalne.

    Odsunęła go i knebel z dildo opuścił świątynie. Ułożyła go głową na kanapie, a sama zmieniła pozycję, po czym wypięła swój boski tył i chwyciła za wczepionego w jego twarz penisa wsuwając go całego w siebie. Kiedy poczuł jak jego nos znajduję się między jej pośladkami, wiedział, co ma robić. Musiał pozostać w bezruchu. Napiął swoje sprężyste mięśnie i chwilę później jej pośladki zaczęły się oddalać i zbliżać naprzemiennie. Pełne przyjemności westchnienia z trudem pozwalały mu utrzymać przyjętą pozycję. Jego ciało całe chciało dygotać z rozkoszy, ale walczył ze sobą by nie zawieść swojej pani. Gdyby tylko drgnął, idealny rytm zostałby zburzony, a wraz z nim bramy raju. Chociaż nie mógł tego widzieć, wyobrażał sobie zadowolenie na jej twarzy, gdy obserwuje swoje piękne ciało zażywające rozkoszy wykorzystując swoją ulubioną zabawkę.

    Lustro rozciągało się na całą długość ściany. Dawało pełny obraz sytuacji. Widział je tylko na początku służby, zanim na zawsze przywdział maskę. To nieznaczne spojrzenie wystarczyło by otworzyć wrota jego wyobraźni. Przypominało mu się o jego istnieniu tylko momentami, ale kiedy uświadamiał sobie, co może przedstawiać w danej chwili, wzrastało w nim podniecenie. Tak stało się też teraz i samą resztką sił utrzymał bezruch. Bogini była już bardzo blisko satysfakcji. Musiał wytrwać w imię jej piękna. Udało się. Pośladki ostatni raz znalazły się przy jego twarzy pozostając przy niej. Chwyciła jego głowę lewą ręką wciskając nos głębiej. Długotrwały mruk satysfakcji wydawany przez panią wprowadził w drżenie jego szczelnie zamkniętego, skurczonego penisa. Nagle wyjęła z siebie dildo i wstała z kanapy.

    Spięte do tej pory mięśnie zaczęły się luzować, a po chwili całe ciało zaczęło drgać z oddalanej wcześniej przyjemności. To się jej nie spodobało. Musiała zmienić swoje plany i zamiast wyjąć knebel, sięgnęła na półkę po pejcz. Tym razem nie ograniczyła się wyłącznie do pośladków. Zaczerwieniła też lekko plecy, uda i łydki. Spełnił swoje zadanie idealnie, ale mógł się powstrzymać z przesadną reakcją. Należała mu się lekcja, nie kara, więc biczując starała się powstrzymać od zbytniej surowości.

    Odłożyła pejcz. Ominęła swojego niewolnika i przeszła do innego pokoju. Usłyszał to po dźwięku zamykanych drzwi. Zawiódł ją brakiem wstrzemięźliwości, dlatego wiedział, że pozostawienie jest drugą częścią kary. Piekące mięśnie i zaciśnięta mocno uprząż z wsadzonym głęboko dildo nie sprawiały mu takiego bólu jak jej nieobecność. Wsłuchiwał się w otoczenie z nadzieją na jakiekolwiek skrzypnięcie podłogi lub inny sygnał oznaczający powrót Bogini. Na próżno. Wydawało mu się, jakby czekał całe wieki, gdyż każda sekunda spędzona w osamotnieniu doprowadzała go do szału i wyrzucał sobie swoje nieposłuszeństwo. Już sobie nie pozwoli na podobne zachowanie. Nie wytrzymałby kolejnej wieczności bez swojej Pani.

    Gdy tylko usłyszał otwierające się drzwi, momentalnie spiął wszystkie mięśnie i przybrał postawę warującego psa. Doceniła to. Pogłaskała go nieznacznie po zamaskowanej głowie, po czym spokojnie rozpięła knebel i wyjęła go z ust. Następnie schyliła się nad jego tyłeczkiem. Nie spiesząc się, powoli luzowała uprząż, a gdy skończyła, stanowczym ruchem wyciągnęła całe dildo. Trzymała je w ręku i nie wiedziała na co się zdecydować. Mogła je wytrzeć sama, albo założyć je i kazać mu obciągnąć. Na samą myśl o tym wzrosło w niej podniecenie, jednak wolała, by nie brudził sobie języka przed przystąpieniem do prawdziwego oddawania czci. Wytarła dildo i odłożyła je wraz z uprzężą na stoliczku. Podeszła do metalowej półki, odwiązała smycz i pociągnęła za nią. Piesek momentalnie wyprostował głowę. Przeszła nad nim kierując się w stronę drugiego pokoju, a gdy on poczuł napięcie smyczy, ruszył za nią.

    Weszli razem do środka. Ułożyła się wygodnie na gładkiej pościeli i wsparła głowę o poduszkę. Kiedy poczuła całkowitą wygodę, szarpnęła za smycz znacząco. Wiedział co to znaczy. Wdrapał się między jej nogi i rozkładając ręce pod udami, odszukał ustami świątynie rozkoszy. Przyłożył język do łechtaczki. Zaczął lizać ją najczulej jak potrafił. Podniecenie rosło z każdym liźnięciem. Z trudem powstrzymywał swoje ręce by złapać ją w pasie. Pragnął tego, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Kiedy poczuł narastającą, przyjemną wilgoć, zszedł niżej. Powoli wsunął język do świątyni. Penetrował jej wnętrze spokojnie, co jakiś czas wracając do łechtaczki i znów niżej. Nagle poczuł szarpnięcie smyczy. Musiał zwiększyć tempo. Lizał szybciej, jednak nie tracił nic ze swej czułej dokładności. Jej ciało drżało już całkowicie w rozkosznym uniesieniu. Po chwili złapała go obiema rękoma za głowę i zaczęła ocierać się o jego język. Przestał nim ruszać. Utrzymywał go w sztywnej pozycji, by Bogini mogła czerpać tyle rozkoszy ile tylko zapragnie. Prawie stracił czucie, ale nie pozwalał sobie na chwilę słabości. Opłaciło się. Puściła smycz i odrzuciła jego głowę w tył. Kazała mu zejść na dół i oprzeć głowę o ramę łóżka.

    Poczuła ogromną satysfakcję. Język niewolnika po raz kolejny przyniósł wielką przyjemność, a nie był to jeszcze koniec zabawy. Upajając się chwilą, pieściła się palcami i patrzyła na zamaskowaną twarz swojego pieska. Tym razem jej nie zawiódł. Wszystko przebiegło dokładnie tak, jak tego chciała. Nakazując mu pozostanie w miejscu wstała i wróciła do pierwszego pokoju. Obserwując stoliczek z zabawkami nie mogła powstrzymać się od włożenia sobie palców. Nadchodził jeden z jej ulubionych momentów i sam widok możliwości jego wykonania wprawiał ją w ekstazę. Wybrała dwustronne dildo z uprzężą. Sięgnęła je ze stolika i wsunęła sobie delikatnie krótsze dildo prosto do swojej świątyni. Przeszły ją dreszcze. Chwyciła za zwisające paski, zapięła je wolno wokół bioder i wróciła do sypialni.

    Kazała wdrapać się niewolnikowi na łóżko. Gdy już się tam znalazł, ustawiła go w należnej pozycji. Zwrócony głową w stronę podłużnego lustra wiszącego nad wezgłowiem wypinał się grzecznie. Również weszła na łóżko. Wsparła się kolanami tuż za nim i prawą ręką chwyciła za jego zamkniętego w klatce penisa. Lewą rękę przesuwała zaś po swoim. Wielkim, twardym i gotowym na rżnięcie. Pobawiła się tak chwilę, a następnie wzięła z półki za sobą butelkę z żelem. Rozwarła jego tyłeczek aplikując przy tym żel do środka. Kiedy uznała, że jest go wystarczająco dużo, wycisnęła z butelki jeszcze trochę i rozsmarowała na swoim dildo. Zaraz potem wsunęła je głęboko w niego chwytając przy tym za biodra obiema rękoma.

    Wychodziła z niego powoli, by ponownie gwałtownym ruchem wejść jak najgłębiej i powtarzała tą czynność kilka razy. Następnie przeszła do rytmicznego posuwania w umiarkowanym tempie. Kiedy poczuła jak jego biodra stopniowo przejmują rytm i same rwą się do zabawy, przestała je trzymać. Jedną ręką chwyciła za swoją pierś czule się pieszcząc, zaś drugą złapała smycz i przyciągnęła ją do siebie. Niewolnik momentalnie wyprostował głowę. Pociągnęła ponownie i przyspieszył dokładnie tak, jak tego oczekiwała. Każde kolejne nadzianie tyłeczka na dildo wprawiało ją w coraz większą ekstazę. Cała już płonęła, a jednak czegoś jej brakowało.

    Puściła smycz, nachyliła się nad jego plecami i prawą dłonią przycisnęła za kark przypierając jego zamaskowaną twarz do materaca. Plecy wygięły się, a tyłeczek jeszcze bardziej się wypiął. Przejęła inicjatywę podkręcając przy tym tempo, a po chwili rżnęła go już bez opamiętania. Wchodziła i wychodził szybko, głęboko i brutalnie. Mniejsze dildo wewnątrz jej świątyni dawało jej przyjemność, którą niezwykle rzadko mogła uzyskać przez sflaczałą miniaturkę swojego niewolnika. Rozkoszowała się tym uniesieniem, a z trudem tłumione jęki jej suczki potęgowały doznanie. Nagle nie wytrzymał i z jego zamkniętego w klatce penisa wytrysnął wielki biały strumień. Widząc to, uśmiechnęła się lubieżnie. Weszła w niego jak najgłębiej, puściła kark i całą sobą przyparła do jego pleców. Cały drżał. Czując rozchodzące się po jego ciele dreszcze przyjemności osiągnęła najwyższy stopień rozkoszy.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Myślibor Drwęcki
  • Drogi pamietniczku cz.3

    Założyłam konto na jednej stronie gdzie ludzie zamieszczali ogłoszenia oraz zdjęcia, podniecała mnie sama myśl, że ktoś może właśnie spuszcza się do moich fotek – dopiero później niestety wpadłam na to, że to samo mogę zrobić na OF, ale jeszcze na tym zarobić.

    Ale to nie na teraz. Teraz, o czym innym kochany pamiętniczku.

    Na tej właśnie stronie znalazła mnie Aga, napisała, że szuka nowej suczki do tresury.

    Długo się nie na myślałam, zawsze lubiłam poznawać nowe rzeczy. Umówiliśmy się w centrum handlowym na zapoznawcza kawę. Aga była prawie 10 lat starsza, ale wyglądała wręcz rewelacyjnie, figura jak u modelki, długie kruczoczarne włosy opadające falami na ramiona, zadarty nosek i spojrzenie wyrażające władze.

    Jedyne, czym nad nią górowałam – nie, wzrostem nie, była o dobre 10 cm wyższa – to cycki, miała fajne małe cycuszki, ale za to ja miałam wielkie jędrne cycory.

    Ubrana była w zapinana z boku spódnice i luźna satynowa bluzkę. Jak na grzeczna suczkę przystało czekałam już na miejscu, wstałam chcąc podejść i się przywitać, ale rzuciła tylko krótko “jedziemy do mnie”, i wyszła.

    Pozbierałam w pośpiechu swoje rzeczy i pobiegłam za nią na parking gdzie zostawiła samochód.

    Już w aucie kazała mówić do siebie Aga, moje imię jej nie interesowało i zwracała się bezosobowo.

    Jak się okazało mieszkała pod miastem, więc musiałyśmy kawałek przejechać.

    Po kilkunastu minutach jazdy, zwolniła jak by czegoś szukając – muszę siku – powiedziała i skręciła w leśną drogę.

    Samochód zatrzymał się w cieniu gęstych sosen, a ona bez słowa wysiadła, rozpięła spódnicę – nie miała nic pod spodem z wyjątkiem pasa do pończoch i samych pończoch na nogach. Kucnęła, rozchylając nogi w moją stronę.

    Patrzyłam przez szybę, jak strumień moczu tryska z jej cipki, ciepły i złocisty, wsiąkając w ziemię.

    Gdy skończyła, podniosła na mnie wzrok, oczy błyszczały władczą pewnością. Powiedziała, spokojnie, jakby wydawała najoczywistsze polecenie: „Doprowadź mnie do porządku.

    Wysiadłam z auta i klęknęłam przed nią na wilgotnej ziemi, czując, jak mrowienie podniecenia miesza się z lekkim drżeniem niepewności.

    Jej cipka była wciąż rozgrzana, wilgotna od moczu, który spływał po wargach i osadzał się drobnymi kroplami.

    Pochyliłam się niżej, zbliżając usta do jej krocza i musnęłam cipkę zbierając wilgotną błonę moczu.

     Wysunęłam język i zaczęłam lizać, powoli, systematycznie przesuwałam się w górę, rozchylając wargi językiem, ssąc drobne krople, które jeszcze lśniły na różowych płatkach jej szparki.

    – Wystarczy – powiedziała, na przyjemności będzie czas później, teraz miałaś mnie tylko wyczyść. Obróciła się i bez słowa wsiadła do auta, nie zwracała sobie nawet głowy ubraniem spódnicy.

    Zerwałam się z kolan i usiadłam obok, ruszyła bez słowa.

    Na miejsce dotarliśmy niecały kwadrans później, Aga wjechała na podwórze i poleciła abym poszła za nią.

    Ledwie przekroczyliśmy próg obróciła się w moją stronę i tonem nie znoszącym sprzeciwu zakomenderował – wewnątrz poruszasz się tylko na czworakach. Wyskakuj z tych ciuchów i zakładaj to, co znajdziesz na stoliku obok. To było dla mnie coś zupełnie nowego, do tej pory to ja inicjowałam wszystko i to ja decydowałam, co i jak. A tu taka odmiana, nie powiem podobało mi się to.

    Na stole leżała obroża, opaska z kocimi uszami i butplug z ogonem. Chyba za długo się w to wpatrywałam zastanawiać się czy się dzieje naprawdę, bo poczułam solidny klaps na pośladku

    – Szybciej, na co czekasz? Zdecydowanie nie chcesz mnie denerwować!

    Szybko zrzuciłam z siebie całe ubranie, założyłam obroże, opaskę i zamarłam z butpugiem w ręku. Nie było w okolicy żadnego lubrykantu. Aga podeszla wyjebał mi go z ręki i bez ceregieli wpakowała w usta – naśliń dobrze – powiedziała.

    Starałam się jak mogłam żeby metal był jak najbardziej wilgotny. Gdy Aga uznała, że już, obeszła mnie i sięgnąła ręką do mojej cipki, całą sytuacja spowodowała, że lało się, że mnie, soki kąpały na podłogę. Aga przejechała ręką zbierając je – samo to jej dotknięcie spowodowało, że przeszyła mnie fala rozkoszy, jeszcze nigdy nie miałam orgazmu po takiej niewinnej pieszczocie.

    Chyba jej się to spodobało, bo mruknęła z uznaniem i kąciki jej ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Rozmarowala moje soki po otworze i jednym zdecydowanym ruchem wsunęła korek. Było to tak niespodziewane, że aż samoistnie pociekły mi łzy, bo o ile cipkę miałam zaprawioną w bojach tak moja druga dziurka była całkiem dziewicza.

    – Za mną, rzuciła – i zaczęła iść w stronę pokoju, niezdarnie, na czworakach podreptalam za nią.

    Aga usiadła na kanapie, rozchyliła nogi i powiedziała – teraz dokończ to, co zaczęłaś w lesie.

    Nie chcąc marnować ani chwili rzuciłam się w przód i już byłam między jej nogami najpierw pocałowałam wewnętrzną stronę uda, powoli, zostawiając wilgotne ślady. Potem drugi raz, wyżej. Pachniała podnieceniem, wanilia i resztkami tego, co lizałam w lesie.

    Zacisnęłam wargi na łechtaczce, ssąc ją delikatnie, okrężnymi ruchami języka. Była już twarda, nabrzmiała, pulsująca pod moim językiem.„Mmm… właśnie tak. Wolniej na początku, nie jesteś głodna suka, jesteś moja elegancka kotka” – mruknęła, głaszcząc mnie po głowie, ale zaraz potem zacisnęła palce na moich włosach, przytrzymując mnie mocniej.

    Przesunęłam język w dół, rozchylając wargi, wślizgując się między nie. Lizałam od samego dołu aż do łechtaczki, zbierając gęstą, słodko-słoną wilgoć, która spływała coraz obficiej. Przy każdym liźnięciu w górę zatrzymywałam się na chwilę na łechtaczce, ssąc ją rytmicznie, a potem znów schodziłam niżej.

    – Głębiej, kotku… wsadź ten swój języczek do środka

    Wsunęłam język jak najgłębiej potrafiłam, poruszając nim szybko, faktycznie jak kotek pijący mleko. Jednocześnie nosem ocierałam się o jej łechtaczkę.

     Czułam, jak jej biodra zaczynają się lekko unosić, jak chce więcej.

    – O tak… właśnie tak, kotku. Liż mnie jak głodna mała suczka.

    Zacisnęła uda na mojej głowie, przyciskając mnie mocniej. Przyspieszyłam, ssąc łechtaczkę mocno, wibrując językiem, wbijając go potem z powrotem w nią, aż słyszałam mokre, obleśne dźwięki moich ust pracujących w jej cipce. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, lizałam szybko, mocno, płasko językiem po całej długości, skupiając się na łechtaczce, ssąc ją, puszczając, znowu ssąc. Jej oddech stał się urywany, biodra zaczęły drżeć.

    – Kurwa… tak… właśnie tak… dawaj, kotku… nie przerywaj.

    Nagle zacisnęła uda jak imadło, wbiła mi paznokcie w głowę i doszła, głośno, długo, drżąc całym ciałem. Poczułam, jak jej cipka pulsuje na moim języku, jak gęsta, gorąca wilgoć wypływa mi do ust.

    Twarz miałam mokrą, usta nabrzmiałe, podbródek lśniący od niej. Spojrzała na mnie z góry, uśmiechając się leniwie.

    – Dobra kotka. Teraz dostaniesz nagrodę. Mówiąc to wstała z kanapy – widziałam, że nogi się pod nią lekko ugięły, rozpierała mnie dumą, że to moja zasługa.

    Aga podeszła do szatki i kiwnęła na mnie ręką, podeszłam na czworaka, Aga zdjęła mi opaskę i założyła mi opaskę na oczy, nic nie widziałam, w usta wsadziła mi kulkę od knebla.

    Słyszałam, że coś się dzieje, ale co, tego nie wiedziałam, ale zaraz doświadczyłam na sobie.

    Aga wyciągnęła, że mnie z mokrym plaśnięciem korek, a w cipkę wsadziła mi wibrujące jajeczko, a kiedy włączyła przycisk na pilocie, całe moje ciało zadrżało. Niskie, głębokie wibracje rozlały się wewnątrz mnie jak ciepła fala, sprawiając, że od razu zaczęłam się pocić i drżeć. Następnie poczułam na mojej dziurce jej palce rozsmarowujące lubrykant.  

    Aga obeszła mnie i stanęła z przodu – możesz zdjąć opaskę, powiedziała. Widok, który zobaczyłam był dziwny, podniecający, ale i przerażający zarazem. Aga miała ubrany sporych rozmiarów strapon.

    – Wyskakuj na kanapę i kładź się na brzuchu, rzuciła.

    Stanęła za mną, złapała mnie za biodra i uniosła je lekko w górę. Moje kolana rozsunęły się szerzej, pupa uniesiona, całkowicie wystawiona.

    – Patrz, jaka jesteś gotowa– powiedziała cicho, przesuwając czubkiem silikonowego kutasa, po mojej szparce w tyłku.

    – Nosiłaś ten ogonek jak dobra kotka, więc teraz dostaniesz coś większego.

    Przycisnęła i weszła powoli, ale nieustępliwie. Najpierw czubek, potem coraz głębiej, rozciągając mnie centymetr po centymetrze. Czułam każdy milimetr; palący, pełny nacisk, jak wypełnia mnie całą. Jajeczko w cipce wibrowało coraz mocniej; Aga najwyraźniej bawiła się pilotem, zwiększając i zmniejszając intensywność w rytm swoich pchnięć.

    Zacisnęłam oczy i jęknęłam w knebel, głośno, bezradnie, ale dźwięk wyszedł tylko, jako stłumione „mmphh… mmphhh…

    – O tak, właśnie tak – mruknęła Aga, wbijając się głębiej. – Czujesz to? Dwie dziury zajęte, obie moje. Jedna wibruje, druga rżnie cię jak sukę, którą jesteś.

    Z eleganckiej kotki zostałam zdegradowana na sukę, no i fajnie!

    Zaczęła ruszać biodrami; najpierw powoli, głęboko, potem coraz szybciej. Każdy ruch strapona wbijał się w moją dupę, a jajeczko w środku potęgowało wszystko tysiąc razy. Czułam, jak moje ciało zaczyna się poddawać, jak cipka spływa sokami na kanapę, jak mięśnie w środku zaciskają się w rytm jej pchnięć.

    Złapała mnie za włosy, odchylając głowę do tyłu, drugą ręką wciąż trzymając biodro i powiedziała – zakneblowana, związana, z jajkiem w cipce i moim kutasem w dupie… i jeszcze się trzęsiesz z rozkoszy. Jesteś moją idealną, małą dziwką.

    Już nie suka, teraz dziwką, to awans czy nie?

    Przyspieszyła. Mocno. Głęboko. Bez litości. Wibracje w cipce ustawiła na maksimum.

    Całe moje ciało drżało, jakby miało się rozpaść. Orgazm nadszedł nagle, brutalnie; zacisnęłam się na straponie, na jajeczku, krzycząc w knebel tak głośno, że aż bolało gardło. Fale rozkoszy przechodziły jedna po drugiej, nie mogłam się zatrzymać, nie mogłam uciec, nie mogłam nawet prosić o litość.

    Aga nie przestała. Rżnęła mnie dalej, przez cały orgazm, przedłużając go, rozciągając na granicy bólu i ekstazy. – Jeszcze raz – rozkazała, gdy moje ciało zaczęło sie uspokajać.

    I dochodziłam. Jeszcze raz. I jeszcze. Aż łzy spływały mi po policzkach, aż całe ciało drżało jak w gorączce, aż nie zostało we mnie nic oprócz niej, jej głosu, jej ruchów, jej władzy nade mną.

    Usłyszałam, że również Aga wydaje z siebie serie niekontrolowanych dźwięków, a jej ciało przychodzi fala spazmów.

    Dopiero wtedy zwolniła. Wyciągnęła strapon powoli, zostawiając mnie rozwartą, drżącą, całkowicie rozbitą. Przysunęła się bliżej, dopiero teraz, gdy go odpinała zobaczyłam, że ten strapon jest podwójny, to dlatego tak długo się pastwiła, też chciał dojść.

    No kotku – znowu jestem kotkiem – idź przynieść nam coś do picia. A później porozmawiamy o dalszej tresurze.

    Pomimo że od tego spotkania minęło naprawdę sporo czasu to wryło mi ono dokładnie w pamięć, zatem drogi pamiętniczku i ty potencjalny wścibski czytelniku mojego pamiętnika spisałam to raczej dokładnie. Nie było to nasze jedyne spotkanie, ale to inicjujące dalsze, zapamiętałam najlepiej.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • ANTEK, Rozdzial 1 – Cygan

    ANTEK

    ROZDZIAŁ 1 – CYGAN

    Było w nim coś, co pachniało obietnicą.

    Nie tą wielką, życiową – raczej tą, która trwa tylko noc.

    I właśnie takiej wtedy potrzebowałem.

    Ale wróćmy do początku…

    Wszystko zaczęło się pewnego październikowego poranka, kilka minut po ósmej rano. Lekcja matematyki. Za oknem kropił deszcz, a w klasie panowała cisza tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Nie dlatego, że byliśmy grzeczną klasą. Po prostu każdy z nas tkwił jeszcze gdzieś pomiędzy nocą a dniem.

    Nauczycielka mówiła coś o funkcjach, ale jej głos był jak biały szum.

    Ktoś ziewnął, ktoś inny bazgrał coś w zeszycie.

    Wtedy drzwi się otworzyły.

    I do środka wszedł on.

    Był szczupły, wysportowany, o sylwetce, która zdradzała pewność siebie, ale też napięcie, które czuło się nawet z drugiego końca sali.

    Ciemne oczy i cera, krótko przycięte włosy, usta zaciśnięte, lecz nie w złości – raczej w skupieniu.

    Wyglądał, jakby przywiózł ze sobą inne powietrze: cieplejsze, egzotyczne.

    Nowy uczeń w naszej klasie. Naprawdę miał na imię Amir, ale nikt tak na niego nie mówił.

    Już pierwszego dnia ktoś rzucił półgłosem „Cygan” i tak zostało.

    Nie złośliwie, raczej z głupiej potrzeby nazwania inności – tej, której nikt nie rozumiał, ale każdy chciał dotknąć słowem.

    Jemu to nie przeszkadzało, przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

    Uśmiechał się tylko lekko, jakby znał ten mechanizm aż za dobrze.

    A może po prostu wiedział, że czasem łatwiej pozwolić ludziom mówić, co chcą, niż tłumaczyć, kim naprawdę jesteś.

    Kolejne dni mijały niepostrzeżenie, choć dla mnie każdy z nich miał jego twarz.

    Udawałem, że to nic takiego – że po prostu patrzę na niego w taki sam sposób, jak wszyscy inni, z zainteresowaniem i ciekawością.

    Ale prawda była taka, że chłopak po prostu zajebiście mi się podobał.

    Cygan szybko awansował do wąskiego grona śmietanki towarzyskiej naszej klasy, więc siadał zazwyczaj tam, gdzie zawsze coś się działo, czyli z tyłu.

    Śmiechy, szepty, siedzenie na telefonie.

    Z łatwością wpasował się w to towarzystwo, jakby znał ich od lat, jakby w każdej szkole na świecie potrafił znaleźć swoje miejsce.

    Mówił niewiele, ale kiedy już się odzywał, wszyscy go słuchali. Był w nim ten rodzaj spokoju, który przyciąga ludzi – i ten rodzaj pewności siebie, który mnie onieśmielał.

    Mnie oczywiście traktował jak powietrze.

    I trudno mu się dziwić – byłem jednym z tych, których się nie zauważa.

    Nie najgorszym uczniem, nie najgłupszym. Nie najprzystojniejszym, nie najbrzydszym. Po prostu średniakiem.

    Siedziałem tam, gdzie nikt nie siadał z własnej woli, mówiłem tylko wtedy, gdy trzeba było, i raczej nie zostawałem w pamięci.

    Na przerwach, kiedy przechodził obok mnie, czasem tak blisko, że czułem zapach jego dezodorantu – dziwną mieszankę cytrusów z dymem papierosowym. Cały nasz kontakt ograniczał się do zwykłego „cześć” rzuconego mimochodem. I kilku spojrzeń – szybkich, urwanych, nijakich.

    Najgorzej – albo może najlepiej – było w szatni przed WF-em.

    Tam już nie dało się udawać, że nie patrzę.

    Zawsze zdejmował koszulkę powoli, jakby nigdzie mu się nie spieszyło.

    Miał szerokie ramiona, naturalnie wyrzeźbioną klatę i idealnie płaski brzuch z gęstą linią czarnych włosów pod pępkiem ginącą gdzieś pod linią bokserek. Do tego mocno owłosione nogi i pachy oraz niewyobrażalnie zajebisty tyłek.

    Starałem się być dyskretny, odwracać wzrok, ale wiadomo, że pokusa, by spojrzeć, zawsze wygrywała.

    Odkąd Cygan pojawił się w naszej klasie, nie potrzebowałem już pornoli, żeby zwalić sobie przed snem.

    Choć nigdy wcześniej nie widziałem jego fiuta, miałem bogatą wyobraźnię. Sądząc po wybrzuszeniu na bokserkach, do małych nie należał.

    Często wyobrażałem sobie, jak przed nim klęczę. Pocałunkami podążam w dół wąską ścieżką czarnych włosów pod pępkiem, ściągam bokserki, wkładam nie do końca sztywnego jeszcze kutasa tak, że cały mieści się w moich ustach. I ssę, dłonią masując duże włochate jaja.

    Z czasem przybrało to formę jakiejś chorej obsesji.

    Im częściej na niego patrzyłem, tym bardziej pragnąłem, aby moje fantazje stały się rzeczywistością.

    Jak się później okazało, nawet najbardziej skryte życzenia czasem się spełniają.

    ***

    Wycieczka szkolna zaczęła się jak każda inna – za wcześnie, za zimno i zbyt głośno.

    W autokarze panował chaos, a ja jak zwykle trzymałem się z boku.

    Zająłem miejsce przy oknie i przez większość drogi udawałem, że słucham muzyki, chociaż tak naprawdę tylko patrzyłem, jak wszystko za szybą przesuwa się w szarości.

    Wieczorem, kiedy rozdawali pokoje, okazało się, że zostałem sam.

    Nie miałem nic przeciwko. Lubiłem ciszę, porządek i to, że nikt nie gada, kiedy chcę zasnąć.

    Ale cisza nie trwała długo.

    Koło dziesiątej do drzwi zapukała wychowawczyni.

    Za nią stał Amir.

    Włosy miał potargane, a w oczach błysk, który mówił jedno: nie żałował ani trochę.

    – Antek, kolega będzie spał u ciebie – powiedziała nauczycielka sucho. – Mamy mały problem wychowawczy, a tylko ty masz wolne miejsce w pokoju.

    Nie musiałem pytać, o co chodzi.

    Plotki rozeszły się po korytarzu szybciej niż dym papierosa.

    Złapali go z piwem.

    Podobno nawet się nie tłumaczył – tylko wzruszył ramionami.

    – Spokojnie, nie gryzę. – Spojrzał na mnie z tym swoim półuśmiechem.

    Uśmiechem, który mówił więcej, niż powinien.

    Nie odpowiedziałem, tylko skinąłem głową i udawałem, że szukam czegoś w plecaku.

    W pokoju było duszno, choć okno uchyliłem szeroko.

    Słyszałem, jak odkłada torbę, jak ściąga bluzę, jak porusza się po pokoju z tą swobodą, której zawsze mi brakowało.

    Kątem oka zobaczyłem, że został bez koszulki.

    Szerokie ramiona, owłosione pachy, pięknie wyrzeźbiona klata z dwoma okrągłymi, brązowymi sutkami, płaski brzuch…

    Wiedziałem, że nie powinienem był patrzeć, ale wzrok sam mi uciekał w jego stronę.

    – Ty to chyba mnie nie lubisz – rzucił Cygan, nie patrząc w moją stronę.

    – Skąd wiesz? – odpowiedziałem z lekkim zaskoczeniem.

    – Nie lubisz mnie, ale i tak się gapisz. – Odwrócił się do mnie z uśmiechem. – To trochę dziwne, nie?

    Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc udawałem, że mnie to nie rusza.

    Włączyłem lampkę przy łóżku, żeby coś robić rękami, żeby nie patrzeć.

    Ale czułem jego obecność w każdym oddechu, w każdym ruchu, w każdym szmerze pościeli.

    Noc zapowiadała się długa.

    Obudził mnie jakiś dźwięk – może szelest pościeli, może wiatr za oknem.

    Nie byłem pewien, która jest godzina. W pokoju panował półmrok, a przez szczelinę w zasłonie wpadało blade światło księżyca.

    Wystarczyło, żeby go zobaczyć.

    Amir spał na plecach, z ramieniem pod głową.

    Księżyc rysował na jego ciele delikatne kontury – obojczyki, ramiona, zarys torsu – jakby światło samo szukało sposobu, by go dotknąć.

    Oddychał miarowo, bezbronnie, a ja czułem, że nie powinienem patrzeć – i że nie potrafię przestać.

    Nagle wydarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Amir poruszył się, potarł ręką nos i otworzył oczy. Odwrócił głowę w moim kierunku, więc szybko zacząłem udawać, że śpię.

    Kiedy spojrzałem na niego ponownie, zamarłem. Cygan trzymał rękę
    w bokserkach, masując sobie kutasa. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Nie wiedziałem, że główna część przedstawienia dopiero przede mną…

    Faktycznie, miał dużego. Nie był jakiś olbrzymich rozmiarów, jakie spotyka się czasami w pornolach, na oko wyglądał mi na osiemnaście centymetrów. Idealnie długi, grubość też wydawała się w porządku.

    Cygan walił szybko i pewnie, jakby bardzo dawno już tego nie robił i zaczęło buzować mu w jajach, albo wręcz przeciwnie – robił regularnie i doszedł do takiej wprawy. Drugą ręką trzymał się za owłosione jądra. Przez jakiś czas, bo później zaczął pieścić sobie dziurkę.

    Nie wiedziałem jak zareagować. Z lekko otwartymi oczyma patrzyłem tylko, jak sobie dogadza, jednocześnie czując, że mój twardy kutas sam wychodzi już majtek.

    Trysnął z delikatnym jękiem. Gęsty klej rozlał się po jego brzuchu i klacie.

    Starł go leżącą na podłodze koszulką, przewrócił się na bok, i jakby nigdy nic poszedł spać. Podniecony, zwaliłem sobie dopiero gdy miałem pewność, że zasnął na dobre.

    ***

    Kolejne dni wycieczki mijały inaczej.

    Nie czułem spokoju, tylko napięcie, które nie chciało mnie opuścić.

    Wystarczyło, że wszedł do pokoju, że przeszedł obok mnie na korytarzu,
    a wszystko we mnie się napinało – jakby ciało pamiętało więcej, niż chciałem.

    Udawałem, że nic się nie stało, ale każde jego słowo, każdy ruch, przywoływały tamten moment.

    Śmiał się z innymi, opowiadał żarty, był dokładnie taki jak wcześniej.

    A ja czułem się, jakbym znał jego sekret, którego nie powinienem znać.

    Czasem miałem wrażenie, że zauważa mój wzrok, że wie, że widziałem.

    Nie mówił o tym ani słowa, ale w tym jego spojrzeniu pojawiło się coś nowego – coś pomiędzy obojętnością a wyzwaniem.

    Z dnia na dzień napięcie rosło.

    Każdy gest, każde słowo wydawało się czymś więcej, niż było w rzeczywistości.

    I kiedy nadszedł ostatni wieczór przed wyjazdem, przeczuwałem, że ta noc będzie inna, niż zwykle.

    Wrócił późno, jakoś kilka minut po jedenastej.

    W pokoju było ciemno, a ja wykąpany siedziałem w łóżku z telefonem w ręku.

    Światło z ekranu rozświetlało mi twarz bladym blaskiem, tworząc wokół małą wyspę jasności wśród mroku.

    Usłyszałem, jak otwiera drzwi – powoli, jakby nie chciał nikogo obudzić.

    Czuć było od niego alkohol, ten słodkawy zapach, który mieszał się z chłodem
    z zewnątrz.

    Zrzucił kurtkę, zamknął drzwi i przez chwilę tylko stał, patrząc na mnie.

    – Nie śpisz? – zapytał cicho.

    Pokręciłem głową, odkładając telefon.

    W półmroku jego twarz była spokojna, ale oczy miał inne – cięższe, rozmyte.

    Nie powiedział już nic.

    Tylko usiadł na swoim łóżku, naprzeciwko mnie.

    Słychać było tylko deszcz za oknem i oddechy, które z każdą chwilą robiły się coraz płytsze.

    – Ty zawsze taki cichy? – zapytał po chwili.

    – Może – odpowiedziałem. – A ty zawsze taki pewny siebie?

    Uśmiechnął się. – Tylko jak jestem pijany.

    – Wyjebią cię za to kiedyś ze szkoły, zobaczysz. Już raz cię przecież złapali najebanego.

    – No i chuj im w dupę.

    Śmiech rozładował napięcie, ale tylko na moment.

    Potem znów było cicho.

    Spojrzał na mnie jeszcze raz – dłużej, uważniej.

    – Dobra, Cygan, idziemy spać, bo jutro trzeba się rano zbierać – powiedziałem
    z braku lepszego pomysłu. Tak naprawdę spanikowałem na myśl o tym, w którym kierunku może podążać ta rozmowa.

    – Jak sobie życzysz – odpowiedział chłopak, po czym wstał z łóżka. Ściągnął koszulkę, potem zaczął rozpinać spodnie. – Kurwa, chyba zamek się zaciął. Pomożesz?

    – Ochujałeś? Mam ci gacie rozpinać?

    – No chodź, bo coś się zacięło…

    – Dobra, czekaj, bo sobie suwak rozpierdolisz.

    Wstałem z łóżka i podszedłem do niego bliżej. Chwyciłem za mały metalowy dzyndzelek, ale ten faktycznie ani drgnął. Kucnąłem, aby dokładniej obejrzeć mechanizm.

    – Kawałek materiału ci się wkręcił, ale już działa, patrz – powiedziałem, rozsuwając suwak jego jeansów. Chciałem wstać, kiedy nagle poczułem dłoń Cygana na mojej głowie.

    – Czekaj, nie wstawaj – powiedział podchmielonym głosem. Następnie ściągnął
    z siebie spodnie do kostek, stojąc przede mną w białych bokserkach, których wypukłość zdawała się powiększać.

    – Podoba ci się, co?

    – Cygan, co ty pierdolisz?

    – Dobra, przestań. Widzę przecież, jak na mnie patrzysz odkąd pojawiłem się
    w tej budzie i wiem, że marzysz o tym, żeby opierdolić mi pałę. No to proszę, to twój szczęśliwy dzień.

    Nie czekając na moją reakcję zsunął z siebie majtki.

    Przed oczami pojawił mi się twardy, owłosiony, osiemnastocentymetrowy kutas gotowy do ojebania.

    Napięcie sięgnęło zenitu.

    Pomyślałem, że taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć.

    Dlatego nie myśląc zbyt wiele chwyciłem jego pałę i musnąłem językiem lepką od przezroczystej, metalicznej w smaku cieczy główkę. Z każdą sekundą czułem się coraz pewniej w swojej roli. Po chwili ssałem jak najęty, jedną ręką trzepiąc kutasa, drugą masując jego włochate jaja.

    – O kurwa, ale dobrze… Ale zajebiście – jęczał Cygan, po czym wepchnął mi pałę aż po samo gardło.

    Następnie chwycił mnie za głowę obiema rękoma i zaczął poruszać biodrami w przód i w tył, coraz szybciej i szybciej. Moje ręce powędrowały na jego owłosioną dupę.

    – O kurwa, zaraz się spuszczę – wyjęknął. – O kurwaaaa…

    Poczułem, jak usta wypełnia mi jego gęsty klej.

    Wyjąłem kutasa z ust, wyplułem zawartość na rękę, po czym znów wziąłem go do buzi, nie przestając sobie walić.

    Takiego orgazmu jak wtedy jeszcze w życiu nie przeżyłem.

    – O kurwa, stary, masz talent – skwitował Cygan, siadając ciężko na łóżku. – Niejedna laska nie potrafi tak ciągnąć pały. Robiłeś to już kiedyś, czy to był twój debiut?

    – A jak sądzisz?

    – Ssałeś jak rasowa dziwka, więc nie ma bata, żeby…

    – Amir, to ma zostać między nami.

    – A myślisz, że będę się tym chwalił?

    – Nie wiem. – Cisza. – Ty lubisz być w centrum uwagi.

    – Ale nie w taki sposób. – Spojrzał na mnie poważnie. – Na to nawet ja mam granice.

    Zasnęli dopiero nad ranem, gdy słowa powoli ucichły, a cisza stała się prostsza niż tłumaczenie czegokolwiek.

    Światło dnia wdarło się do pokoju zbyt wcześnie, razem z głośnym stukaniem do drzwi.

    – Pobudka, chłopcy! – to była wychowawczyni. – Za pół godziny śniadanie i wyjazd!

    Amir poruszył się pierwszy, mruknął coś pod nosem i odwrócił na drugi bok.

    Ja leżałem chwilę dłużej, wpatrzony w sufit, próbując zrozumieć, czy to, co się wydarzyło, naprawdę miało miejsce.

    A potem wstałem – jakby nic się nie stało.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Nicolas Techer

    Przygody nastoletniego Antka, Rozdział 1

  • ANTEK, Rozdzial 2 – Netflix and chill

    ANTEK

    ROZDZIAŁ 2 – NETFLIX AND CHILL

    Po wycieczce coś się zmieniło.

    Nie wiedziałem dokładnie co – może sposób, w jaki na siebie patrzyliśmy, może to, że już nie udawaliśmy, że nic między nami nie było.

    Nie rozmawialiśmy o tamtej nocy.

    Nie było do tego okazji, ale też chyba obaj wiedzieliśmy, że słowa tylko by coś zepsuły.

    W szkole mijaliśmy się jak dawniej, choć teraz każde „cześć” brzmiało inaczej.

    Na przerwach Amir czasem podchodził, żartował, rzucał coś w moją stronę, jakby chciał sprawdzić, czy jeszcze się peszę.

    Nie zawsze odpowiadałem, ale zawsze się uśmiechałem.

    Z czasem to napięcie zaczęło mięknąć, zamieniać się w coś bliższego.

    Kilka rozmów na Messengerze, głupie memy wysyłane po północy. Klasyka gatunku.

    Rodzice akurat planowali weekend w spa, więc w domu miałem być sam.

    Kiedy zaproponowałem, żeby wpadł do mnie w sobotę, nie pytał dlaczego.

    Po prostu napisał:

    „Okej. O której?”

    Nie wiedziałem, czego powinienem się spodziewać. Oficjalnie mieliśmy obejrzeć coś na Netflixie, zjeść pizzę, wypić kilka browarów i zwyczajnie pogadać. Normalny męski wieczór. Nieoficjalnie, miałem olbrzymią nadzieję po raz kolejny dobrać się do jego fiuta.

    Kupiłem sobie na tę okazję nowe, białe bokserki, które idealnie podkreślały moje walory w postaci zgrabnego tyłka i wcale nie małej pały. Zgodnie z hasłem „przezorny zawsze ubezpieczony”, poczytałem też co nieco na temat higieny intymnej. Człowiek uczy się w końcu całe życie.

    Nadszedł w końcu długo oczekiwany weekend.

    Przed spotkaniem postanowiłem wziąć jeszcze szybki prysznic, bo spociłem się jak świnia doprowadzając swój pokój do porządku. Ciepła woda spływała delikatnie po moim nagim ciele, a ja przywoływałem w myślach obrazy z ostatniej nocy na wycieczce. Jego sztywny jak struna kutas w mojej buzi, duże jaja i owłosiona dupa. Na samą myśl stanął mi na baczność.

    Zacząłem bawić się swoim chujem, kiedy niespodziewanie usłyszałem dzwonek do drzwi.

    Zerknąłem na telefon – była dopiero 15:40.

    Za wcześnie.

    Zawinąłem się w ręcznik i pobiegłem do przedpokoju, zostawiając mokre ślady na podłodze.

    Za drzwiami stał Amir, z torbą przewieszoną przez ramię i tym swoim półuśmiechem.

    – Serio, aż tak się cieszyłeś, że przyszedłem? – rzucił, unosząc brwi.

    Nie wiedziałem, co powiedzieć. W głowie miałem tylko to, że wygląda spokojnie, jakby to wcale nie była niezręczna sytuacja.

    Wpuściłem go do środka, wciąż próbując udawać, że nic wielkiego się nie wydarzyło.

    – Wcześnie przyszedłeś… Słuchaj, siadaj w salonie i zaczekaj chwilę, ja się ogarnę i zaraz wrócę, okej?

    – Poczekaj – odpowiedział Cygan, nie odrywając wzroku od mojej talii.

    Zbliżył się, bez słowa chwytając ręką za wiązanie ręcznika.

    Stanąłem jak wryty.

    Widząc moje zaskoczenie, chłopak delikatnie popchnął mnie w stronę ściany i zsunął ze mnie wilgotną tkaninę. Pogładził dłonią po klacie, brzuchu, biodrach. Aż przyszła pora na kutasa.

    Unosząc wolną dłonią mój podbródek, namiętnie mnie pocałował.

    Później to już nie były pocałunki – to było ostre lizanie na całego z krótką przerwą na to, żeby pozwolić mu zdjąć koszulkę.

    Kiedy pochylił głowę i zaczął lizać mi sutki, poczułem dreszcze na każdym milimetrze skóry.

    Jego głowa wędrowała coraz niżej, całując mi klatę, brzuch, a ostatecznie ssąc mojego sterczącego jak struna fiuta.

    – O kurwa… – pojękiwałem tylko, płonąc z rozkoszy.

    Czując, że jestem już blisko finału, wyjąłem chuja z jego buzi i kazałem mu wstać.

    – Daj się też trochę pobawić – wyszeptałem, po czym zająłem się jego sprzętem. Ssałem jego sterczącą pałę, a on trzymał mnie za kark i nie odrywał wzroku od poruszającej się w przód i w tył głowy.

    Niespodziewanie chwycił mnie za rękę, pomógł wstać i odwrócił plecami do siebie.

    – Chcesz? – zapytał, przywierając do mnie ciałem i namiętnie całując.

    Czułem, jak jego kutas wbija się w mój rów.

    – Ja… jeszcze tego nigdy nie robiłem – odpowiedziałem cicho.

    – Nic nie szkodzi. Będę delikatny. To jak, mogę?

    W odpowiedzi kiwnąłem tylko głową.

    Wchodził we mnie tak jak obiecał – powoli i z wyczuciem.

    Początkowo miejsce przyjemności zajął dyskomfort.

    – Rozluźnij się, to będzie mniej bolało – wyszeptał Cygan. – Wypnij się mocniej i szerzej rozstaw nogi.

    Postąpiłem według jego wskazówek i faktycznie, z każdą upływającą chwilą było coraz lepiej. Po kilku minutach ruchał mnie już na całego, wpychając swojego drąga aż po same jaja, jęcząc przy tym jak jaskiniowiec.

    – Ale masz zajebistą dziurkę… Ale ciasna… – mówił z rozkoszą. – Kurwa, zaraz się spuszczę.

    Nagle przestał poruszać biodrami i wyjął fiuta. Pocałował mnie, a następnie nic nie mówiąc, chwycił za rękę i poprowadził w stronę salonu.

    Położył się na sofie i poprosił, żebyśmy zrobili to na jeźdźca. Trzymając się mocno za oparcie mebla, poruszałem się rytmicznie w górę i w dół, patrząc mu prosto w oczy. Czułem, że z każdą sekundą jestem coraz bliżej finału.

    – O kurwa, dochodzę – jęknąłem, po czym zalałem jego klatę gęstym klejem. On wyciągnął fiuta i spuścił się prosto na moją dupę.

    Zmęczony runąłem na niego i przywarłem do gorących, spragnionych pocałunków ust. Lizaliśmy się tak jak na początku, mocno i intensywnie.

    – Jezu, ale ci wali serce – powiedział, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.

    Nie odpowiedziałem nic. Leżałem tylko wtulony w niego jak niemowlę do matki, z uśmiechem spełnienia na twarzy.

    ***

    Na ekranie leciał jakiś serial, którego tytułu nawet nie zapamiętałem – coś o zagubionych nastolatkach, jakby los chciał być ironiczny.

    Amir rozsiadł się wygodnie, z piwem w dłoni i tą swoją pozorną beztroską.

    W pewnym momencie odchrząknął, jakby zdobył się wreszcie na odwagę wydusić z siebie to, co ciążyło mu na sercu.

    – Stary, nie chcę, żebyś coś sobie dopowiadał – powiedział spokojnie.

    – To znaczy? – zapytałem, choć domyślałem się, co zaraz padnie.

    Wzruszył ramionami. – Po prostu… ja nie jestem taki jak ty.

    Zerknął na mnie, ale szybko odwrócił wzrok. – Lubię dziewczyny. Czasem też chłopaków, ale to… tylko jeśli chodzi o zabawę. Rozumiesz?

    Nie odpowiedziałem od razu. W pokoju było tylko ciche buczenie lodówki i szum z serialu, którego żaden z nas już nie słuchał.

    Amir upił łyk piwa.

    – Nie chcę cię zranić, serio – dodał. – Było fajnie. A nawet… Zajebiście. Po prostu nie szukam niczego więcej.

    Nie wiem, co bardziej bolało – jego słowa, czy to, że wypowiadał je tak spokojnie.

    – Spoko. Przecież ja też chciałem się tylko zabawić – skłamałem.

    Amir wrócił wzrokiem do ekranu, ale ja już nie widziałem obrazu – tylko odbicie jego twarzy w czarnej ramie telewizora.

    W jednej chwili poczułem w środku totalną pustkę. Pustkę i gigantyczny wkurw. Coś we mnie buzowało, jak woda tuż przed wrzeniem. Miałem ochotę wydrzeć się na niego, wygarnąć mu, że o takich rzeczach mógł powiedzieć mi przed wsadzeniem mi kutasa w dupę.

    Z drugiej strony, na co ja liczyłem? Że będziemy chodzić po szkole trzymając się za ręce? Litości… Sam byłem sobie winien, że nie potrafiłem utrzymać dupy na uwięzi.

    Zamiast nakręcania dramy uznałem, że lepiej będzie posiedzieć i poudawać, że też oglądam serial.

    Cygan pił spokojnie swoje piwo, jakby nic się nie stało.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Nicolas Techer

    Przygody Antka, Rodział 2 – Netflix and chill

  • Sypianie na golasa – poczatek zyciowej historii

    Witajcie, jestem Grzesiek, ale wszyscy mówią mi Grzesio. Pewnie z powodu niezbyt dużego przyrodzenia?
    Od początku sypiam nago. Uczyli mnie tego matka, ojciec, oraz dziadkowie. Mój penis nazywany jest Sipkiem lub Sikawką. Tylko jedna z babć nie tolerowała mojego sposobu spania. Zawsze mówiła „nieładnie tak spać z Siptochem na wierzchu”. Nie lubiłem jej. Reszta rodziny była zawsze ok. Do czwartego roku życia spałem nago z rodzicami. Nie wiem, czy to długo, czy wszystko było poprawnie, ale było mi z tym dobrze. Później miałem już swój pokój. Naturalne było, że śpię z gołym Sipkiem przy wszystkich wyżej wymienionych osobach z rodziny. Przy dalszej rodzinie, krewnych i obcych musiałem się ubierać. Podobnie oczywiście przy kolegach i przyjaciołach. To zabawne, ale w sumie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział nago kogoś z rodziny. Tylko mnie widział każdy i było to dla mnie czymś normalnym.

    Własny pokój otrzymałem niedługo przed wypadkiem, w którym zginął mój ojciec ze swoimi rodzicami (i tą nielubianą babcią). Wkrótce pojawił się ojczym ze swoimi rodzicami. Miałem swój pokój, ale nie miał zamka, więc w każdej chwili każdy z rodziny mógł tam zajrzeć i zaglądali. Nigdy nie byłem nago przy rodzicach ojczyma, mieszkali bardzo daleko i nie odwiedzali nas zbyt często. Traktowałem ich jak obcych i wstydziłem. Tylko przy ojczymie, z niechęcią i zawstydzeniem, na prośbę rodziny. Przeżyłem też wpadkę z kolegą. Raz w wakacje spałem jak zwykle nago w swoim pokoju. Drzwi były uchylone, a w domu był tylko dziadek. Do domu wpadł mój kolega. Chciał do mnie pójść, ale ponieważ jeszcze spałem, dziadek zatrzymał go przy drzwiach mojego pokoju. Kolega przez szparę zobaczył, że śpię goły. Było mi dziwnie, ale w sumie nie za bardzo się tego wstydziłem. On nigdy też o tym nie wspominał. Od tej pory nie miałem problemu z byciem nago przy chłopakach.

    W końcu, około 12. roku życia zacząłem się zamykać na klucz i tak jest do dziś. Dojrzewanie było dziwne, pełne kompleksów, niekiedy wstydu, ale zawsze spałem goły. Idąc na studia, nadal chciałem tak robić. Wyprowadzając się z domu na stancję, pierwszą, jaką wynająłem, to koszmarnie drogi pokój jednoosobowy zamykany na klucz, gdzie czułem się bezpiecznie niczym w domu i bez obaw mogłem być goły. Niestety nie dawałem sobie rady finansowo, więc postanowiłem wyjść ze strefy komfortu i wynająć dużo tańszy pokój dwuosobowy. Zacząłem mieć, więc współlokatora. Spanie „z gołym Siptochem” przy obcym koledze? Wyzwanie było trudne psychicznie, ale podjąłem je. Trochę sobie tego nie wyobrażałem, dziwna sprawa, ale pomieszczenie było komfortowo ustawione, a ja nie chciałem rezygnować z tego, co robię od zawsze tylko w imię jakiegoś dziwnego lęku. Pamiętałem, jak się czułem, gdy widział mnie kolega i nie było źle. Podjąłem, zatem wyzwanie. Najtrudniejsze jest powiedzenie koledze, że będę nocą goły. Najgorszy jest pierwszy tydzień, później przyzwyczajamy się do sytuacji i jest zupełnie normalnie.

    Z biegiem czasu przychodziły mi do głowy różne dziwne dylematy, np.
    – czy gdyby właścicielem był gej, za sypianie nago i dawanie się oglądać płaciłbym mniejszy czynsz?
    Jaki styl współlokatora jest najlepszy:
    – Wstydliwy: Który za wszelką cenę unikałby spojrzenia w moją stronę, gdy śpię na golasa i przepraszał za każde podejrzenie mnie;
    – Tchórzliwy: Który zakrywałby mi krocze za każdym razem, gdy przyjdą koledzy;
    – Obojętny: Który traktowałby mnie jak powietrze i zapraszał kolegów bez względu na moją nagość;
    – Zboczony: Który uwielbiałby patrzeć na mnie i miał kolegów, którzy również to lubią.
    W życiu spotkałem różne typy współlokatorów…

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Karl Cr
  • Harry Potter i peleryna niewidka cz.1

    Harry i Ron wyszli wcześniej z kolacji (oczywiście Ron zdążył się najeść do pełna) mówiąc Hermionie, że chcą porozmawiać o quidditchu. Ta gdy to usłyszała, to przewróciła oczami i nie drążyła tematu. Czasami chłopcy potrzebowali porozmawiać na męskie tematy, co bardzo nudziło Hermionę. Jednak Harry i Ron mieli inne zamiary. Wreszcie postanowili zrealizować plan, który narodził się w ich głowie rok temu, ale którego nie mieli odwagi wprowadzić w życie. Teraz gdy Dumbledore został zmuszony do ucieczki z Hogwartu, przestali się hamować.

    -Jesteś pewien, że to robimy?-spytał się niepewnie Ron. Jedno to rzucenie pomysłu, czym innym była jego realizacja.

    -Przecież sam to wymyśliłeś i zaproponowałeś-przypomniał Harry.-Zresztą ryzyko, że Umbridge nas przyłapie jest niewielkie. W jej głowie jest teraz tylko próba dostania się do gabinetu Dumbledora.

    -No tak-odpowiedział pewnym głosem Ron, Widocznie potrzebował wsparcia Harrego. Gdy oddalili się na bezpieczną odległość i ucichły całkowicie hałasy z wielkiej sali, rozejrzeli się raz jeszcze czy nie ma Irytka, ani innej niepożądanej osoby, po czym założyli na siebie pelerynę-niewidkę. Gdy byli we dwójkę bez Hermiony, nie musieli martwić się, że wystają im stopy.

    -Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego-szepnął Harry stukając różdżką w mapę Huncnotów. Mapa ożyła i mogli razem z Ronem obserwować, czy nikt się do nich nie zbliża. W pobliżu było pusto, więc ruszyli w stronę swojego celu. A tym celem była damska łazienka znajdująca się na trzecim piętrze. Przypadkiem Ron podsłuchał, jak Lavender Brown i Parvati Patil rozmawiały o chęci umycia się w komfortowych warunkach. Takie czekały w łazience na trzecim piętrze, gdzie znajdowała się damska łazienka. Harrego i Rona nie zdziwiło to, że dziewczyny mają oddzielną, ukrytą łazienkę. Pod pewnymi względami płeć żeńska miała łatwiej w Hogwarcie. W każdym razie Harry podsłuchał jak Lavender otrzymała hasło od profesor McGonagall. Widocznie trzeba było je dostać od opiekuna domu, żeby dziewczyny nie kąpały się ciągle po za własną wieżą.

    -Dyniowe paszteciki-powiedział najcieńszym głosem, jakim potrafił Ron. W kamiennej ścianie pojawiły się drzwi. Harry uchylił je i weszli do dużej łazienki, podobnej do tej dla prefektów, w której rok temu rozwiązywał zagadkę smoczego jaja. W środku znajdowały się dwa spore baseny wpuszczonymi w podłogę. Wszystko było wykonane z marmuru, łącznie z trzema umywalkami z ogromnymi lustrami. Pod umywalkami piętrzył się stos białych ręczników, oraz stos kobiecych przyborów, których Harry nie rozpoznawał.

    -Co to za krany- zapytał Ron, wskazując na kilkanaście kranów wystających ze ściany.

    -Oprócz wody, z kranów lecą bańki, cudowne płyny i-rozmarzył się Harry wspominając cudownie spędzony czas w łazience prefektów rok temu.

    -Nie jesteśmy tu po to, żeby brać kąpiel-przypomniał mu Ron. Harry potrząsnął ramionami i kiwnął głową przyznając mu rację. Wcisnęli się w kąt, wpatrywali się w mapę i czekali.

    -Idą- wskazał Harry, po czterdziestu długich minutach oczekiwań, na kropki oznaczjące Lavender i Parvati. Te po chwili zbliżyły się do łazienki, a drzwi się otworzyły pokazując wchodzące gryfonki. Ron i Harry wstrzymali oddechy i w kompletnej ciszy czekali.

    Dziewczyny plotkowały śmiejąc się, po czym zaczęły się rozbierać. Najpierw zdjęły swoje szaty i pozostawając w samej bieliźnie. Już wtedy serca Harrego i Rona zaczęły bić szybciej. Widząc potężne uda Lavender, płaski brzuch Parvati, zaczęli się pocić, choć nie było gorąco. Dziewczyny chichocząc wzięły ręczniki i położyły je na brzegu basenów. Potem zdjęły bieliznę i oczom chłopaków ukazał się wspaniały widok. Gdy duże, jędrne cycki Lavander wyskoczyły ze stanika zakołysały się przez chwilę. Parvati pochyliła się, odwracając się nieświadomie idealnie w strone chłopaków i zdjęła jednym ruchem majtki, odsłaniając ciemne, gładkie pośladki. Ron aż wbił paznokcie w ramię Harrego, który cicho jęknął z bólu.

    Lavender weszła powoli do basenu. Oczy Harrego pilnie śledziły jej sylwetkę. Jej duże, ponętne kształtne uda,  piersi, które falowały w rytm kroków. Nawet bujne jasne włosy robiły wrażenie z tej perspektywy. Zaraz za nią do drugiego basenu udała Parvati. Różniła się od Lavender, ale też była piękna. Harry patrzył jak stawia długie nogi na schodkach. Jak jej mały kształtny tyłeczek napina się w rytm kroków. Na zdecydowanie mniejsze piersi niż u Lavender, ale wciąż ładne. Jej ciemna skóra w tym świetle wspaniale się mieniła. Oddechy chłopaków przyspieszyły. Harry poczuł, jak jego “różdżka” napręża się, zerknął szybko na Rona i zobaczył spore wybrzuszenie na jego szacie.

    Lavender odkręciła kurek z gorącą wodą. Następnie odkręciła kurek z przezroczystym płynem, który przylepiał się do niej. Lavender westchnęła powoli rozprowadzając płyn po całym ciele. Przesuwała rękoma po nogach, brzuchu, aż wreszcie dotarła do piersi. Powolnymi okrężnymi ruchami wcierała je w cycki, aż jej sutki stanęły. Ron wychylił się podpatrując Parvati. Harry również spojrzał w jej stronę. Ona odkręciła kurek z kolorowymi bańkami. Gorąca woda sprawiła, że krople potu zaczęły spływać po jej ciele. Harry obserwował jak jedna z nich powoli opada po prawym pośladku Parvati. Dźwięk wody uderzającej o podłogę basenu sprawił, że zrobiło się całkiem głośno. Dodając do tego rozmowy i śmiechy dziewczyn Harry odważył się powiedzieć szeptem do Rona

    -Dzięki stary, że tu przyszliśmy było warto.-Ron kiwnął w milczeniu głową, nie potrafiąc odwrócić wzroku, od basenu. Dziewczyny skończyły się namydlać, teraz leniwie przechadzały się po basenie. Cycki Lavender podskakiwały na wodzie. Fala co chwila, to odsłaniała jej sutki, to zakrywała je. Parvati wynurzyła się z basenu i zaczęła powoli wycierać swoje ciało z kropel wody, przesuwając powoli ręcznikiem po udach. Gdy przeniosła ręcznik na drugą nogę, ukazała gładką skórę, która idealnie odbijała światło. Lavender wyłoniła się chwilę później, powoli majestatycznie schodząc po schodkach. W tym momencie Harry nie wytrzymał i złapał przez materiał swojego pulsującego penisa. Po cichym jęku Rona domyślił sie, że ten zrobił to samo. Dziewczyny powoli założyły piżamy i po kilku minutach opuściły łazienkę. Harry poczekał, aż ich kropki na mapie się oddalą, po czym zapytał Rona.

    -Też nie wytrzymasz?

    -Tak-jęknął rudowłosy przyjaciel

    -Zróbmy to szybko, plecami do siebie-zaproponował Harry. Zrzucili z siebie pelerynę i podbiegli do wanien. Harry wszedł na schodki, odwrócił się plecami do Rona i zdyszany podniósł szatę. Uwolnił penisa i zaczął się masturbować. Scena, której był świadkiem tak go rozpaliła, że potrzebował zaledwie kilkanaście ruchów na skończenie. Zajęczał i kilka salw spermy wpadło do wody, w której przed chwilą kąpała się Parvati. Po kilku sekundach Harry usłyszał jęki Rona.

    -Już?- Zapytał.

    -Tak-odpowiedział sapiąć Ron. Harry opuścił szatę i odwrócił się, czując, że się rumieni. Ron także był cały zaczerwieniony,. Obaj ciężko oddychając wrócili po peleryne i wyszli z łazienki. Gdy zbliżyli się do skrzydła gryfonów Harry mruknął stukając różdżką w mapę

    -koniec psot-Podali hasło i weszli do pokoju wspólnego. Tam czekała na nich Hermiona, jak zawsze zanurzona w książce.

    -Co tak długo-Zapytała gdy do niej podeszli. Ron zamilkł, ale Harry szybko przejął inicjatywę.

    -Postanowiliśmy sprawdzić jedną taktykę w quidditchu, użyliśmy szkolnych mioteł-Harry usprawiedliwył brak własnych mioteł w ich dłoniach.

    -Tak myślałam, że coś takiego. Moglibyście się umyć, cali jesteście spoceni- powiedziała Hermiona. Chłopcy zgodzili się, wymienili porozumiewawcze spojrzenia i poszli do dormitorium po piżamy. Gdy się umyli i kładli spać Harry szepnął do Rona

    -Musimy to powtórzyć.

    -Zdecydowanie-odprał Ron, po czym obaj zapadli w sen. Śniły im się naprawdę przyjemne rzeczy.

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Andrzej Kowalski

    To moje pierwsze opowiadanie. Proszę napisać, czy ktoś chce kolejne. Jesli ktoś ma jakieś uwagi, sugestie, lub chce pochwalić, to proszę śmiało pisać w komentarzach. 

  • Prezent od Maksa

    Zawarcie kontraktu z firmą pana Mieszkowskiego wywołało w naszej kancelarii furorę. Nikt się tego nie spodziewał. Szef chodził 15 cm nad powierzchnią ziemi. Procesje z gratulacjami nie miały końca. Nic dziwnego, z zysku od umowy mogliśmy żyć przez następny rok. Każdy chciał się ogrzać w cieple tego osiągnięcia. Ja nie brałam udziału w tym powszechnym świętowaniu. Zbyt dobrze czułam nadal w cipce tego czarnego, grubego chuja, którym James mnie zerżnął, zanim pan Mieszkowski podpisał kontrakt. Genialny negocjator Tomasz? Wolne żarty. “Genialnie” to mnie wyjebał Zulus-Czaka w cycki, a potem “genialnie” spuścił mi się w usta. Rzecz jasna, nie miałam zamiaru z nikim dzielić się tą wersją sukcesu naszej kancelarii. Z pokornym uśmiechem odbierałam podziękowania Tomasza za przygotowanie prezentacji i aktywny udział w rozmowach. O ile tłum podlizujących się szefowi koleżanek i kolegów w ogóle dopuścił mnie w pobliże gabinetu.

    Czułam się jak szmata. Co z tego, że się napracowałam, że wykazałam się najwyższymi kompetencjami, by wskazać szefowi właściwy punkt kontrowersji między spierającymi się stronami? Ostatecznie, nic by z tego nie było, gdybym nie dała się zerżnąć Jamesowi na oczach pana Mieszkowskiego. Oczywiście, wszystkie koleżanki i połowa kolegów poszła by z tym czarnym kutasem do łóżka bez słowa wahania. Tyle, że w odróżnieniu od nich miałam CIAŁO – nie kości i skórę. Chciałabym zobaczyć, czy Jamesowi stanąłby przy Karinie, Ance, Weronice czy Mariolce tak, jak mu stanął, kiedy weszłam do sali konferencyjnej w pałacyku pod Warszawą.

    Przy średnim wzroście 160 cm miałam – delikatnie mówiąc – na czym usiąść i czym oddychać. Urodzenie syna nie popsuło mojej figury. Dopiero, co świętowałam 45. urodziny – i nadal szczupła tam, gdzie powinnam być szczupła, a jędrna tam, gdzie spojrzenia mijających mnie na ulicy czy w sklepie facetów wskazywały, że powinnam być jędrna.

    Niewielką było to chwilowo pociechą. Czułam się obtarta między udami, mięśnie nóg bolały mnie, jakbym biegła poprzedniego dnia maraton. A przecież po prostu trzymałam je w górze, oparte na ramionach Jamesa, kiedy jego gruby potwór wbijał mnie w materac hotelowego łóżka. Łaskawca, że mnie w tyłek nie wyruchał – jak ten wulgarny kretyn Chudy. Dopiero po kilku dniach przestałam go tam czuć. James między moim pośladkami nie pożałował czasu i języka. Chudy powinien się od niego uczyć.

    – Ela, mój Krzysiek ma ci coś ważnego do powiedzenia – głos (zdzirowatej) Agatki wyrwał mnie nagle z rozmyślania w miejscu pracy o czarnym kutasie, pieprzeniu się w tyłek, spermie zalewającej twarz i takich tam typowych w kancelarii prawniczej wspomnieniach. Przemiłą skąd inąd sekretarkę szefa nazywałam w myślach zdzirowatą, bo wyznała mi kiedyś, że lubi z mężem (owym Krzyśkiem) oglądać w domu filmy porno. Nie mam pojęcia, po co mi to opowiedziała? Nie byłam z nią szczególnie blisko, choć ją lubiłam (nie za to porno). Może po prostu Agatka, jak bardzo wiele innych osób, traktowała mnie jak spragnioną mocnych wrażeń tylko dlatego, że miałam duże cycki i jędrny tyłek. To jest przezabawne, ale i smutne, że ludzie temperament łączą z kształtem ciała.

    Jakoś dziwnym trafem Agatka nie dzieliła się spoconymi historiami o swoim infantylnym mężu z innymi prawniczkami w kancelarii – tymi płaskimi z przodu i z tyłu. Swoją drogą nie mogłam zrozumieć, po co Agatka chwali się porno-mężem. Czy to nie obciach?

    – Ela, zaufaj mi. Dziś wieczorem u nas.

    Coś w głosie Agatki kazało mi potraktować tę rozmowę poważnie. Dużo młodsza od reszty zespołu sekretarka szefa, znana z łatwości do śmiechu i flirtu, tym razem była śmiertelnie poważna. Przeleciało mi przez myśl, że Krzysiek się w coś wpakował z tymi pornosami i potrzebna mu porada prawnika, a Agatka wstydzi się poprosić kogoś innego.

    Wróciłam do domu w porze kolacji. Po drodze z paczkomatu odebrałam przesyłkę, którą wysłał mi Maks – kumpel mojego syna. Maks po przygodzie w salonie, kiedy wybuchnął mi w usta fontanną spermy, uważał się za mojego kochanka. Trochę to było śmieszne, trochę irytujące, a trochę mi imponowało. Młody, przystojny, świetnie zbudowany – a zabiega o mamuśkę dobrze po czterdziestce. Przysyłał mi albo przynosił koronkową bieliznę, jakieś przedziwne lateksowe ciuszki z seks szopów, a raz – nawet czerwone szpilki na wysokim koturnie. Generalnie, zaczynałam się o niego martwić i nie do końca rozumiałam, co ja mam z tymi jego prezentami począć. Przebrać się za dziwkę i czekać, aż “Szanowny Pan Maks” zechce mnie przelecieć? Z wrodzonej ciekawości mierzyłam te jego prezenty i muszę powiedzieć, że gówniarz doskonale umiał ocenić rozmiar mojego biustu, a nawet stopy.

    Wiedziałam już, że przy mężu i synu paczek od tego wariata nie należy otwierać, więc zaniosłam pudełko do sypialni. Mój kochany mąż czytał w salonie jakieś opasłe tomiszcze, sięgając ręką po kolejne placki, które napiekłam w weekend. W zasięgu wzroku nie było Piotrka – na pewno grał w swoim pokoju na konsoli odcięty od świata potężnymi słuchawkami i nie mniej potężnym monitorem.

    Jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałam w pudełku od Maksa metalowy ni to bączek, ni to moździerz wielkości prawie mojej piąstki. Udekorowany był kryształowym… czymś, jakby plastikowym diamentem. Ze zdumieniem przekładałam to coś z dłoni w dłoń, dopóki nie zauważyłam, że w pudełku leży jeszcze kartka. To była instrukcja. Instrukcja, która odmieniła moje życie.

    Możecie się śmiać, ale nie miałam wcześniej pojęcia o istnieniu korków (plugów) analnych. Lektura tej kartki rozbawiła mnie i zaintrygowała. “Nie ma mowy, żeby to mi się zmieściło w tyłek, ale chętnie wepchnę go Maksowi” – pomyślałam. Ale jak to ja. Pod prysznicem zdecydowałam, że spróbuję. A co mi tam! Nie tylko wszedł, ale momentalnie przywołał namiętny seks z Chudym. Nadal byłam na niego obrażona, ale po co się okłamywać: cudownie wypełnił mnie między pośladkami. Z instrukcji wynikało, że się z tym korkiem chodzi! Układając w myślach, jak nawymyślam Maksowi, ubrałam się i zeszłam na dół powiedzieć mężopwi i synowi, że na chwilę muszę wpaść do koleżanki.

    Marek mruknął zgodnie znad książki. Piotrek oczywiście nie zareagował. Irytowała mnie od dawna ta jego samoizolacja w świecie gier. Otworzyłam energicznie drzwi jego pokoju i już miałam krzyknąć, żeby pokonać hałas, który odbiera w słuchawkach, gdy to, co w pokoju syna zobaczyłam, sprawiło, że zamarłam z otwartymi ustami, przygotowanymi na dłuższe kazanie.

    Mój 20-letni syn siedział wygodnie rozparty w gamingowym fotelu, wpatrując się w ekran, na którym dojrzała kobieta obciągała znacznych rozmiarów męskiego członka. Aktorka odgrywała, o ile dobrze zrozumiałam, zakonnicę. Aktor – jak to bywa w takich filmach – ograniczał się do wspomnianego członka. Zszokowało mnie nie to, co na ekranie. Zszokowało mnie, że Piotrek się masturbował. Stałam tak w progu pokoju i nie wiedziałam, co mam zrobić. On najwyraźniej nie był świadom mojej obecności. Energicznie masował twardego penisa. W pokoju unosił się intensywny zapach męskości. Cofnęłam się i zamknęłam drzwi. Chłopak ma 20 lat, jest biologicznie i prawnie dojrzały. Cóż mu się dziwić? Ale to jednak była dla mnie niespodzianka i czułam się bardzo niezręcznie z powodu naruszenia jego intymności.

    Oparta plecami o drzwi, za którymi mój syn prawdopodobnie już opróżnił swoje zapasy spermy, doszłam do wniosku, że zabiorę go ze sobą do Agatki i Krzyśka. Na mojego męża nie było co liczyć w tematach erotycznych. Pomyślałam, że skoro Krzysiek chce porady, to ja go w zamian też poproszę o poradę – dla Piotrka. Jeśli nie nauczy go, jak się podrywa dziewczyny, to przynajmniej pogadają sobie o pornosach.

    Gospodarze na widok Piotrka byli nie mniej zaskoczeni, niż ja, widząc go pół godziny temu z kutasem w garści. Pomyślałam z zadowoleniem, że Krzyśkowi wstyd będzie przy młodym wyznać swoje zbereźne grzeszki. Rozsiedliśmy się w salonie na fotelach i kanapie, Krzysiek otworzył wino, a Agatka poczęstowała ciastkami. Rozmowa toczyła się wokół kompletnie nieistotnych tematów. Mój syn robił coraz większe oczy, nie rozumiejąc, co w tym otoczeniu robi.

    Kilka kieliszków wina później wyrzuciłam wreszcie z siebie całą złość za to, że Piotrek wiecznie siedzi w komputerze, nic go wokół nie obchodzi, wali konia jak gówniarz – zamiast poznać jakąś dziewczynę:

    – Krzysiek, Agatka tyle mi opowiadała o twojej kolekcji filmów porno. Piotruś na pewno znajdzie w niej coś interesującego.

    Szok. Zapadła głęboka cisza. Momentalnie zdałam sobie sprawę, że mocno przesadziłam. Piotrek był cały czerwony ze wstydu. Agatka patrzyła na niego z otwartymi ustami. Krzysiek z kolei rozpromienił się, jakbym ogłosiła jego nominację do Oscara.

    – Każdy facet jest wzrokowcem. Nie ma powodu się wstydzić, Piotrek. Pewnie mama nakryła cię na oglądaniu porno – ratował sytuację Krzysiek. Całe szczęście alkohol w naszych głowach też robił swoje.

    –  Hm, to nie Piotrek ma chyba powody do wstydu – chłodno odpowiedziała Agatka.

    Zrobiło się ciekawie. Docieraliśmy, jak mi się wydawało, do gwoździa programu. Spojrzałam na Krzyśka, czekając, cóż za grzech teraz wyzna. Krzysiek, wpatrując się we mnie nazbyt łapczywie, jak na obecność jego żony w pokoju, kliknął pilotem w kierunku telewizora. W tym momencie dużych rozmiarów ekran wypełnił kobiecy tyłek i czarna twarz przystojnego mężczyzny, który rozpychał językiem zgrabne pośladki swojej kochanki.

    Zamarłam. Skądś znałam tę scenę! To ta sucz – kelnerka nagrywała telefonem zza pleców pana Mieszkowskiego. Nagle poczułam, że metalowy korek w moim tyłku gwałtownie się rozgrzał. Czułam ogromny wstyd, ale jednocześnie wspomnienie, jak James ruchał mnie językiem w tyłek, przeszyło moje ciało prądem podniecenia.

    – Skąd to masz?! Co to jest?! – chciałam wrzasnąć, ale obecność syna mnie powstrzymała. On jeszcze nie rozumiał, do kogo ten apetyczny tyłek na ekranie należał.

    – Synku, zapowiada się… hm… ciekawy wieczór. Może dolejesz nam wina? W lodówce na pewno jest jeszcze jedna butelka – powiedziałam zaskakująco opanowanym głosem.

    – Pomogę ci Piotrusiu – szybko dodała Agatka i oboje wyszli do kuchni.

    – Krzysztof, skąd to do cholery masz? Co to ma oznaczać? – podskoczyłam wściekła, wstając z kanapy.

    – Ela, opanuj się. Nie mam wobec ciebie żadnych złych zamiarów. No może, chętnie bym się z tym czarnym zamienił, haha. Po prostu znalazłem te zdjęcia w necie. Jest też film, na którym przyjmujesz na cycki i twarz wiadro spermy. Z tego może być problem. Chciałem cię po prostu uprzedzić. Pomijając twoją osobistą reputację i reakcję Marka, tu chodzi o okoliczności podpisania kontraktu. Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że dałaś się murzynowi zerżnąć za podpis. Ale ponieważ cię znam, więc jestem pewien, że to był odruch miłości – kończył ze złośliwym uśmieszkiem Krzysiek.

    – Przestań pieprzyć. Lepiej poradź, czy to można jakoś usunąć z Internetu?

    – Może znalazłby się sposób…

    Nie wierzyłam własnym oczom i uszom. Obleśnie uśmiechający się Krzysiek właśnie próbował mnie szantażować.

    – Chrzań się Krzysiek, mam to w… zresztą nieważne! – ruszyłam do kuchni po Piotrka z zamiarem natychmiastowego powrotu do domu. Najlepiej z trzaśnięciem drzwiami. Plany pokrzyżował mi widok Agatki klęczącej przed moim synem. Nie muszę dodawać, że smarkacz trzymał jej głowę w dłoniach i pompował jej usta kutasem. Drugi raz tego samego dnia przyszło mi oglądać przyrodzenie mojego syna. Nie wiedziałam, jak zareagować. Jakimś magicznym sposobem wiedział natomiast, jak zareagować, prezent od Maksa, który ciągle tkwił między moimi pośladkami. “Po jaką cholerę go sobie wepchnęłaś?!” – krzyczałam na siebie samą w myślach. Główka korka przyjemnie mnie jednak grzałą od środka. Każdy ruch nasilał masaż mięśni odbytu. Właściwie każdy krok czy ruch pośladkiem sprawiał wrażenie, jakby mnie ktoś pieprzył analnie.

    Agatka najwyraźniej nie miała za złe tej sytuacji. Właściwie nie było do końca jasne, czy to Piotrek rucha ją w buzię, czy ona jego. Poczułam na ramieniu ciepły oddech. Krzysiek przyglądał się scenie z udziałem jego żony i mojego syna. “No to masz pornosa na żywo, zboku” – pomyślałam. Zaniepokojona, że Krzysiek wybuchnie agresją w stosunku do Piotrka, przegrodziłam sobą drzwi do kuchni. To spowodowało, że uderzyłam pośladkami Krzyśka.

    – Wow, Ela, nie znałem cię od tej strony. Murzynek Bambo sporo cię nauczył – usłyszałam szept prosto do ucha, a jednocześnie zdałam sobie sprawę, że Krzysiek wyczuł przez cienki materiał mojej sukienki ten pieprzony “diament” metalowego korka analnego. Uchwycił go delikatnie palcami i zaczął wykonywać kołowe ruchy. Jakby mnie przeszył prąd. Nie mogłam się wyfocać z kuchni, bo przejście blokował Krzysiek. Nie mogłam też się od niego oderwać, bo wtedy Piotrek by mnie zauważył i byłoby wszystkim wstyd. Stałam zatem nieruchoma, pozwalając bawić się Krzyśkowi moim plugiem, a właściwie moim tyłkiem. Przerwał ruchy kołowe, teraz go wpychał i cofał. Czułam, że moja cipka zaczyna płynąć. Rozstawiłam nogi, oparłam się mocno o framugi drzwi.

    Przede mną odbywał się spektakl oralny. Agatka z ferworem siorbała, dławiła się, ciamkała i nie wiem nawet, jak te dźwięki jeszcze nazwać – szalała ustami na młodym chuju mojego syna. Lewą ręką ciągnęła się za zgrabną pierś, prawa tkwiła głęboko pod spódniczką między udami. Ze zdumieniem zauważyłam, jak władczo zachowuje się Piotrek. Nie wypuszczał głowy Agatki z rąk. Pchał ją w usta, jak doświadczona gwiazda filmów dla dorosłych. “Naoglądał się gówniarz jeden” – pomyślałam.

    Tymczasem Krzysiek złapał moją dłoń i skierował do swojego rozporka. Ten był już rozpięty. Sterczał z niego gorący męski chuj. Nawet się ucieszyłam. Krzysiek bardzo zręcznie bawił się korkiem w mojej dupie. Czułam, że się tam palę, a lawa płynie mi z pizdy po udach. Czułam się tak podniecona, że w myślach robiłam się wulgarna. Już nie miałam piersi, pośladków. Już nie byłam kobietą. Miałam cycki, pizdę i dupę. Byłam kurwą i chciałam tego kutasa miętosić, masturbować, drapać i zaciskać w dłoni.

    Krzysiek pociągnął mnie za sobą. Rzucił mnie brzuchem na oparcie kanapy. Zarzucił mi na plecy sukienkę, ściągnął majtki. Zniknął na chwilę. Klęknął między moimi pośladkami, żeby delikatnie wysunąć korek i wepchnąć w to miejsce dwa palce. Ruchał mnie tak przez chwilę. Potem wstał i poczułam, jak wpycha mi w dupę swojego chuja. Poczułam, jakby ktoś gasił w moim tyłku pożar. Ulga. Przyjemność. “Zerżnij mnie, wyjeb mnie w tę dziurę!”. Otworzyłam zamknięte wcześniej z rozkoszy oczy. Na ekranie migały kolejne zdjęcia Jamesa między moimi udami, potem, jak mnie rżnął w cyce, wreszcie ruszyło nagranie wideo, jak spuszcza się w moje szeroko otwarte usta.

    Nie wytrzymałam, pociekłam strumieniem z cipki, moje uda zatrzęsły się od orgazmu. Krzysiek pochłonięty był pieprzeniem mnie w tyłek. Robił to tak gwałtownie, że moje stopy stracił kontakt z podłogą. Zacisnął dłonie na moich cyckach i pchał mnie w tyłek. Klaskał podbrzuszem o moje pośladki. Stękał coraz głośniej.

    – Aaaaa! Weź to w usta! – dobiegł mnie z kuchni głos dochodzącego syna.

    Absurd. To nie działo się naprawdę. Nie było jednak czasu na filozofowanie. Krzysiek brutalnie pchnął kutasa między moje pośladki, aż kanapa podjechała bliżej ekranu. Poczułam jego gorące nasienie i drgawki ciała, które się na mnie zwaliło.

    Wychodząc z Piotrkiem, nie odezwaliśmy się do Krzyśka i Agatki ani słowa. Wszyscy czworo byliśmy zdumieni tym, co się stało. Kącik ust Agatki nadal zdobiła kropla spermy mojego syna. Między pośladkami i na udach czułam lepką maź.

    – Ela, niczym się nie martw. Wiem, jak tę stronę zablokować – z ulgą usłyszałam za sobą Krzyśka.

    Nie upomniałam się o mój korek. Coś mi podpowiedziało, że nie będzie się marnował.

     

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Ela Kaszewska
  • Pani Ania

    Małgosia i Paweł chodzili do tego samego liceum, byli w klasie maturalnej i spotykali się od ponad roku. Przez ten cały czas nie doszło między nimi do seksu – Paweł wielokrotnie próbował, ale Małgosia zawsze odmawiała. Poprzestawali na pocałunkach, a tylko raz udało mu się dotknąć jej piersi; zaraz zganiła go i odsunęła. Dziewczyna mocno zaangażowała się w lokalny chór kościelny, biegała na msze, nabożeństwa i próby. To wiara była powodem – chciała pozostać czysta do ślubu.

     Paweł bywał u Małgosi prawie codziennie, bo razem uczyli się do matury. Tak naprawdę przychodził też dla jej mamy, pani Ani. Samotna matka, która zaszła w ciążę bardzo wcześnie, miała dopiero czterdzieści parę lat, ale wyglądała na nie więcej niż trzydzieści.

    Paweł już kilka razy „przypadkiem” zobaczył jej piersi i za każdym razem czuł, jak krew napływa mu do krocza.

    Raz wieszała pranie w ogrodzie – luźna podkoszulka przy każdym pochyleniu odsłaniała głęboki dekolt. Paweł wyszedł niby zadzwonić, bo „lepszy zasięg”, i wgapiał się w ten rowek między jej dużymi, ciężkimi piersiami, które kołysały się leniwie przy każdym ruchu.

    Innym razem szedł do kuchni po sok i zobaczył przez niedomknięte drzwi sypialni, jak pani Ania się ubiera. Spóźnił się o minutę – już miała spodnie, ale właśnie zakładała stanik i przez chwilę jej nagie piersi były idealnie widoczne. Pełne, kształtne, z dużymi, ciemnoróżowymi sutkami, które sterczały dumnie na jasnej skórze.

    W porównaniu z niemal płaską Małgosią – to były prawdziwe CYCKI.

    Stał przy szparze może dziesięć sekund, serce waliło mu jak młot, ale nie chciał zostać przyłapany. Nie zauważył, że pani Ania dostrzegła go w lustrze i kącikiem ust się uśmiechnęła. Lubiła te „przypadki”.
    Nie chciała odbić chłopaka córce, ale żal jej było Pawła – wiedziała, że z Małgosią nie ma co liczyć na nic więcej niż cmokanie w policzek. A sama odkryła, że podglądanie przez nastolatka niesamowicie ją kręci, chyba odkryła w sobie ukryte do tej pory skłonności ekshibicjonistyczne

    Takich sytuacji było więcej.

    Pewnego popołudnia Paweł przyszedł, jak zwykle drzwi były otwarte. Wszedł na górę – pusto.
    Z łazienki wychynęła tylko głowa pani Ani

    – Małgosi nie ma, pojechała coś załatwić z chórem. Wróci późno.

    – Aha… to dziękuję, do widzenia – wymamrotał i wyszedł.

    Ale nie poszedł do domu. Wiedział, że stara lipa w ogrodzie rośnie dokładnie naprzeciw okna łazienki, a w oknach nie ma firanek. Wdrapał się szybko, zasłonił liśćmi. Po chwili pani Ania zrzuciła ręcznik. Paweł zdążył zobaczyć wszystko, jej ciężkie, jędrne piersi, płaski brzuch, ciemny pasek włosów łonowych prowadzący do pulchnej szparki. Potem niestety weszła do wanny i zniknęła mu z oczu.– Kurwa, dlaczego nie mają prysznica… – westchnął.

    Gdy chciał schodzić, gałąź pękła z trzaskiem. Spadł na ziemię, narobił hałasu.

    Z okna wychyliła się pani Ania, jeszcze naga, mokra.

    – Nic ci nie jest?! – zawołała.

    – Nie, tylko łokieć… – wydukał czerwony jak burak.

    – Wejdź do kuchni, zaraz zejdę i to obejrzymy!
    Nie miał wyjścia. Usiadł sztywno na krześle. Po kilku minutach zeszła pani Ania w cienkim, jedwabnym szlafroku – mokra po kąpieli, nie zdążyła się nawet wytrzeć. Materiał przylegał do ciała jak druga skóra. Sutki sterczały wyraźnie pod tkaniną, a między nogami odznaczał się zarys puszystej cipki.

    Przyniosła wodę utlenioną i plastry. Pochyliła się nad jego łokciem – szlafrok rozchylił się szeroko. Paweł znalazł się piętnaście centymetrów od nagich piersi, dużych, idealnie okrągłych, z lekkim opadnięciem od ciężaru, ale wciąż jędrnych. Brodawki były nabrzmiałe, otoczone szerokimi, jaśniejszymi otoczkami.

    Przy każdym oddechu falowały kusząco.

    Czasem szlafrok rozchylał się jeszcze bardziej – mignął mu ładnie przystrzyżony pasek czarnych włosów łonowych, wilgotny i błyszczący, a poniżej rube, różowe wargi sromowe, lekko rozchylone.

    Paweł przełknął ślinę. Spodnie zrobiły mu się zdecydowanie za ciasne – wybrzuszenie w nich powiększało się każdą chwilą.

    Ania faktycznie początkowo nie zauważyła, że prezentuje swoje wdzięki przed tym małolatem, ale gdy wybrzuszenie w spodniach Pawła stało się na tyle wyraźne, że już nie dało biedak nie był w stanie w żaden sposób go ukryć, spojrzała w dół na swój rozchylony szlafroczek – A, to tak, pomyślała.

    Nigdy nie była przesadnie pruderyjna, ale takiego obrotu spraw nie spodziewała się, nie spodziewała się również, że ta sytuacja tak na nią zadziała, poczuła jak jej cipka momentalnie robi się mokra. Nie od wody.

    Paweł ciągle przekonany, że nic nie dostrzegła odetchnął ukradkiem, ale gdy „przypadkiem” trąciła dłonią jego twardego kutasa – raz, drugi, trzeci – wiedział, że to jednak nie może być przypadek.

    Spojrzał w jej oczy i zaskoczył go to, jaki ma maślany wzrok, w końcu i Ania nie wytrzymała.

    – Wiesz… możesz dotknąć – powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy. – Widzę, że ledwo siedzisz.

    Paweł zamarł.

    Pani Ania chwyciła jego drżącą dłoń i położyła sobie na lewej piersi. Skóra była gorąca, jedwabista. Ciężar cycka idealnie wypełniał mu dłoń. Sutek stwardniał jeszcze bardziej pod palcami.

    – O kurwa… – wyszeptał i od razu zasłonił sobie usta drugą dłonią – przepraszam.

    – Spokojnie… – uśmiechnęła się lubieżnie.

    Zsunęła szlafrok z ramion. Stała przed nim zupełnie naga – piersi falowały ciężko przy każdym oddechu, sutki sterczały jak kciuki. Między udami błyszczała wilgoć.

    Paweł wstał, ręce drżały mu jak w gorączce. Chwycił obie piersi, ugniatał je mocno, ważył w dłoniach. Były ciężkie, miękkie, ale sprężyste. Przesunął kciuki po sutkach – pani Ania jęknęła cicho.
    Wiedziała, że już dłużej nie wytrzymają, ani on ani ona.
    Jednym ruchem ściągnęła mu szorty razem z bokserkami – kutas wyskoczył na wolność, ciężki, długi i już w pełni twardy. Gruba, nabrzmiała żołądź lśniła fioletowo, żyły pulsowały wzdłuż całego trzonu jak napięte liny.

    – O matko… jaki wielki – wyszeptała Ania, mimowolnie oblizując wargi.

    Usiadła mu na udach, przycisnęła swoje ciężkie, gorące piersi do jego twarzy. Paweł od razu złapał lewy sutek ustami – najpierw delikatnie ssał, potem coraz zachłanniej, wciągając go głęboko, przygryzając, ciągnąc zębami. Ania jęknęła nisko, ocierała się wilgotną, rozpaloną cipką o jego brzuch, zostawiając na skórze długie, śliskie ślady.

    Potem zsunęła się niżej. Objęła kutasa obiema dłońmi i zaczęła powoli walić, patrząc mu prosto w oczy.

    – Chcesz, żebym ci obciągnęła? – zapytała chrapliwym głosem. Wiedziała, że długo nie wytrzyma, więc chciała, żeby pierwszy raz poszedł szybko i żeby zaraz był gotowy na więcej.

    – Tak… proszę… – wychrypiał.

    Otworzyła usta szeroko i od razu połknęła żołądź. Język tańczył wokół niej, lizała spód, ssała głośno, z lubieżnym mlaskaniem. Potem brała coraz głębiej – centymetr po centymetrze, aż poczuł, jak główka wpada jej do gardła. Ślina spływała grubymi strużkami po trzonie, kapała na jądra i na podłogę.

    Paweł zacisnął palce w jej włosach.

    – Kurwa… pani Aniu… zaraz…

    – Właśnie o to chodzi – wymruczała z pełnymi ustami, nie przerywając.

    I wtedy eksplodował. Gorące, gęste strumienie uderzyły jej w podniebienie – raz, drugi, trzeci. Było tego tyle, że nie zdążyła połknąć wszystkiego; sperma wypłynęła wąskimi strużkami z kącików ust, spływała po brodzie i kapała na jej piersi. Ania tylko zamruczała z zadowoleniem, pozwalając, by reszta spłynęła po trzonie.

    Paweł drżał całym ciałem, fale rozkoszy przechodziły przez niego jak prąd. Pierwszy raz w życiu ktoś brał mu do ust – i to właśnie ona.

    A jednak, gdy już myślał, że zaraz zwiotczeje, Ania nie wypuściła kutasa. Dalej ssała delikatnie, językiem drażniła żołądź… i ku jego zdumieniu poczuł, jak penis znowu nabrzmiewa, twardnieje, staje się jeszcze większy niż przed chwilą.

    – No proszę… – uśmiechnęła się lubieżnie – Młodość ma swoje prawa. Teraz dopiero zaczniemy się bawić.

    – Chodź… – szepnęła, ciągnąc go za sobą do sypialni.

    Usiadła na łóżku a następnie położyła się na plecach i rozłożyła szeroko nogi. Jej cipka była zupełnie mokra – grube, ciemnoróżowe wargi rozchylone, błyszczały od soków, łechtaczka nabrzmiała.

    – Wejdź we mnie. Teraz.

    Paweł klęknął między jej udami. Przyłożył żołądź do wejścia – była gorąca, pulsująca – ale szło mu niezgrabnie – jednak pornole nie przygotowały go w takim stopniu jak sądził – Ania chwyciła penisa i nakierowała go w odpowiednie miejsce.

    Wsunął się powoli. Pani Ania westchnęła głęboko, gdy cały grubas rozepchał jej ścianki.

    – O Boże… jaki gruby… – jęknęła.

    Paweł zaczął ruchać – ruszał biorami w przód i tył, najpierw powoli, potem coraz mocniej. Łóżko skrzypiało. Jej wielkie cycki podskakiwały przy każdym pchnięciu, sutki kreśliły koła w powietrzu. Chwycił je mocno, ugniatał, podczas gdy wbijał się w nią do samego końca.

    – Mocniej… rżnij mnie mocno! – krzyknęła.

    Przyspieszył. Cipka chlupotała głośno, soków było tyle, że spływały po jego jajach. Po minucie pani Ania zaczęła się trząść – pierwszy orgazm – aż ją zaskoczył, że przyszedł tak szybko.

    Ścisnęła go mocno w środku, paznokcie wbiła mu w plecy.

    – Jeszcze… nie przestawaj!

    Drugi orgazm przyszedł jeszcze szybciej – krzyknęła głośno, całe ciało jej drżało, cipka pulsowała wokół kutasa jak w imadle.

    Trzeci raz doszła, gdy Paweł walił w nią jak oszalały – biodra uderzały o biodra, jądra obijały się o jej dupę – ten chłopak ma chyba magicznego kutasa, niedorzeczna myśl przeleciała jej przez głowę.

    – Wyjmij… chcę hiszpana… – wysapała.

    Paweł wysunął się z głośnym chlupnięciem. Cipka była czerwona, rozchylona, soki spływały na pościel.

    Położył się na plecach. Pani Ania usiadła na nim okrakiem, złapała swoje wielkie cycki i ścisnęła je wokół jego kutasa. Zaczęła poruszać się w górę i w dół – gorące, miękkie piersi masowały trzon, żołądź co chwilę wyskakiwała między nimi. Paweł patrzył na to urzeczony, do tej pory widząc takie coś na filmach zakładał, że w realu nikt tak nie robi.

    – Patrz na mnie… – jęknęła.

    Paweł patrzył, jak jej sutki ocierają się o jego brzuch, jak cycki obijają się o siebie.

    Nagle Ania wstała i położyła się na łóżku – Usiądź na mnie – powiedziała.

    Paweł posłusznie usiadł jej okrakiem na brzuchu, tuż pod piersiami. Kutas, wciąż twardy i lśniący od jej soków, sterczał prosto nad dekoltem. Chwycił oba cycki od zewnątrz i mocno ścisnął – palce zatopił w miękkiej, gorącej tkance. Rowek między piersiami zrobił się głęboki i ciasny.

    – O tak… – jęknęła Ania, gdy poczuła, jak gorący trzon wciska się między jej cycki.

    Paweł zaczął ruszać biodrami – powoli na początek, potem coraz mocniej. Żołądź wyskakiwała, co chwilę tuż pod jej brodą, zostawiając błyszczące ślady preejakulatu na skórze.
    Cycki podskakiwały i obijały się o siebie przy każdym pchnięciu, sutki ocierały się o jego uda.

    – Mocniej… rżnij mnie w cycki – wysapała, patrząc mu prosto w oczy.

    Przyspieszył. Trzon sunął szybko w wilgotnym, gorącym tunelu z jej własnych piersi.

    Głośne plaśnięcia skóry o skórę wypełniły pokój. Ania uniosła głowę i wyciągnęła język – przy każdym pchnięciu lizała żołądź, gdy tylko wyskakiwała między cyckami.

    – Dochodzę… – wychrypiał Paweł, zaciskając cycki jeszcze mocniej.

    – Dawaj… zalej mnie całą – jęknęła.

    Pierwszy strumień wystrzelił prosto na jej twarz – trafił w usta, w policzek. Kolejne lądowały gęsto na szyi, dekolcie, spływały w dolinę między piersiami. Paweł dalej ruszał biodrami, rozmazując spermę po całej powierzchni cycków, aż w końcu ostatnia kropla spłynęła z żołędzi prosto na jej sutek.

    Został tak jeszcze chwilę, dysząc ciężko, patrząc, jak jego nasienie spływa powoli po jej piersiach, po brzuchu, po bokach. Ania oblizała wargi, zbierając to, co trafiło do ust.– No i proszę… – uśmiechnęła się leniwie, rozsmarowując resztę palcami po sutkach. – Teraz będę pachniała tobą cały wieczór.

    Leżeli zdyszani. Pani Ania uśmiechnęła się lubieżnie.– To zostaje między nami, jasne?

    Paweł tylko kiwnął głową, wciąż nie wierząc, że właśnie wyruchał matkę swojej dziewczyny na jej własnym łóżku.

    – Małgosia w czwartek na cały dzień jedzie do babci, rzuciła Ania mimochodem…

     

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Jan nowak
  • Harry Potter i peleryna niewidka cz.2

    Minął tydzień, odkąd z Ronem podglądali koleżanki z klasy. Udało się im tylko raz porozmawiać na ten temat. Obaj chcieli to powtórzyć, ale choć widzieli na mapie huncwotów, jak różne dziewczyny udają się tam, to nie udało podsłuchać się im hasła. Harry rozmyślał nad tym wpatrując się w księgę, gdy do pokoju wbiegł zdyszany i spocony Ron.

    -Harry, Harry mam świetne wieści. Nasz ścigające idą zaraz do sekretnej łazienki.-powiedział, gdy wbiegł do dormitorium w stroju bramkarskim z miotłą w ręku. Widocznie bardzo się spieszył, chcąc zdążyć przed dziewczynami.

    -A jak poszedł trening?-zapytał Harry, ponieważ za kilka dni miał odbyć się finał quidditcha. Gryfoni mieli zagrać ostatni mecz sezonu, przeciwko Krukonom. Harry wyleciał z drużyny, usunięty dekretem Umbridge, więc nie uczestniczył już w treningach.

    -Tak jak zawsze, czyli słabo. Idziemy, czy nie?- niecierpliwił się Ron. Cały się trząsł z podniecenia.

    -Oczywiście, że idę-odpowiedział Harry sięgając po pelerynę. Ron tak jak się umówili, wziął jeden ze swetrów bożonarodzeniowych autorstwa swojej mamy, których nie znosił. Harry szybko zerknął na mapę. Dziewczyny były już w zamku. Hermiona przebywała w bibliotece, więc mogli spokojnie opuścić skrzydło gryfonów.

    Może zdejmiesz chociaż kask? Tak żeby nie zwracać na siebie uwagi.-spytał się Rona gdy ten zbliżył się do wyjścia z dormitorium. Ron odwrócił się na pięcie i odłożył kask.

    -Szybciej-syknął Harry, pospieszając przyjaciela. Ron podbiegł do wyjścia i wyszli z dormitorium. Wyszli szybkim krokiem z wieży gryfonów, bez biegu, aby nie zwracać na siebie uwagi. Gdy oddalili się od portretu Grubej Damy założyli pelerynę niewidkę.

    -Musimy pospieszyć się-powiedział Harry lokalizując na mapie kropki oznaczające Angelina, Alicje i Katie. Pobiegli do łazienki na trzecim piętrze, ustawili się pod ścianą i czekali.

    -Idą- szepnął cicho Ron, gdy jako pierwszy usłyszał ich głosy. Dziewczyny rozmawiając zbliżyły się do ukrytego wejścia. Miały na sobie szaty do gry w quidditcha, w rękach trzymały miotły.

    -Broda merlina i bank gringotta-wypowiedziała hasło Angelina. Drzwi się zmaterializowały, a trzy spocone ścigające otworzyły je i weszły do środka. Tylko gdy chłopcy zobaczyli zarys drzwi, podeszli cicho na palcach do dziewczyn. Mieli około dwadzieścia sekund, zanim drzwi się samoczynnie zamykały. W ostatniej chwili weszli do środka. Planowali podejść tak jak ostatnio pod przeciwległą ścianę, ale musieli poczekać, aż dziewczyny wejdą do basenów, ponieważ przejście obok nich wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem. Czekali więc obok drzwi, obserwując jak dziewczyny się rozbierają. Rzuciły miotły w kąt i zaczęły zdejmować ochraniacze. Pierwsza szatę ściągnęła jedyna biała dziewczyna w tym gronie Katie Bell. Była ona rok starsza od Harrego i Rona. Ci wpatrywali się z zachwytem na jej ciało pokryte kropelkami potu. Katie zdjęła gumkę z włosów i potrząsnęła głową rozwiewając długie brązowe włosy. Chwilę po niej szaty zdjęły Angelina Johnson i Alicja Spinnet. Obie były pięknymi czarnowłosymi dziewczynami chodzącymi do ostatniej klasy. Alicja najniższa z dziewczyn tylko gdy zdjęła szatę postawiła nogę na schodku i zaczęła powoli rozmasowywać kształtne łydki. Wysoka Angelina zdjęła szaty odsłaniając sportowy stanik, pod którym kryły się największe z trójki ścigających piersi. Osoby grające na pozycji szukającego nigdy nie ważyły zbyt dużo. Dlatego trójka gryfonek, nie miała bujnych kształtów. Najbardziej obfite piersi Angeliny, nie umywały się do tych posiadanych przez Lavender. Jednak dziewczyny nadrabiały to innymi częściami ciała. Ich atutami były silne uda, zapewne od ściskania mioteł, kształtne małe tyłeczki i wysportowane sylwetki. Ron zajęczał cicho, widząc jak Angelina uwalnia swoje piersi. Harry ścisnął go za ramię, obserwując, jak podskakują w rytm jej oddechów. Dziewczyny pozdejmowały swoje majtki. Harry poczuł, jak jego “różdżka” staje mu na baczność, na widok ich gładkich, ogolonych cipek. Dziewczyny powoli weszły do jednego basenu. Rozmawiając odkręciły dwa kurki, na posadzkę polała się gorąca woda i kolorowe bańki. Szyby zaczęły parować, tak samo jak wpatrzeni w koleżanki chłopcy.

    Harry szturchnął Rona, pokazując im, że czas przejść w bezpieczne miejsce, znajdujące się pod przeciwległą ścianą. Ruszyli powoli, uważając, aby nie nastąpić na żadne z leżących ubrań, oraz szczelnie zakrywając ciała tak, by nie wystawały poza pelerynę. Doszli po chwili na miejsce i usiedli na posadzce.

    -Muffliato-mruknął cicho machając różdżką Harry.  Teraz mogli bezpiecznie rozmawiać, choć nie mogli podnieść głosu. Usłyszał to zaklęcie przypadkiem i nauczył się go z jednej z ksiąg w bibliotece. Ćwiczył je od kilku dni, nawet przy Hermionie, która mu pomogła, chodź nie wiedziała po co dokładnie mu to zaklęcie. Kupiła, że po prostu do bezpiecznego rozmawiania o Zakonie i Syriuszu.

    Wingardium Leviosa- wyszeptał Ron wskazując na pelerynę. Ta uniosła się odrobinę i zawisła sprawiając, że chłopcy nie musieli jej przytrzymywać i mieli wolne obie ręce. Ron chwilę później powtórzył to zaklęcie machając na sweter, który uniósł się odrobinę i skrył sylwetki Harrego i Rona przed sobą. Teraz widzieli tylko swoje głowy. Uśmiechnęli się widząc w swoich oczach ekscytację i pożądanie.

    -To co zaczynamy?-Spytał Harry. Ron uśmiechnął się głupkowato i  obaj przeszli do sedna tej wyprawy. Unieśli szaty, ściągnęli majtki i wyciągnęli na wierzch swoje sterczące penisy. Dziewczyny w tym momencie zaczęły się myć. Alicja podeszła do Angeliny i zaczęła myć jej plecy, przesuwając namydlonymi dłońmi, po jej łopatkach.

    -Ale te czekoladki są zajebiste-powiedział cicho Harry, przesuwając dłonią powoli na swoim penisie. Chciał się nacieszyć w pełni widokiem seksownych byłych koleżanek z jednej drużyny.

    -Niżej, niżej-zajęczał Ron, gdy ręka Alicji zatrzymała się tuż nad pośladkami Angeliny. Prawdopodobnie nawet nie usłyszał uwagi Harrego. Zresztą ten też o tym zapomniał, z napięciem przypatrując się pluskającym dziewczynom. Po kilku gorących chwilach, dziewczyny przeszły czyste do drugiego basenu, który napełniły wcześniej do połowy gorącą wodą, kolorowymi bańkami i czerwonymi kwiatkami, które dzięki magii wydobywały się z jednego z kranów. Trójka dziewczyn usiadła na brzegu basenu zanurzając się do połowy w wodzie. Chłopcy mogli podziwiać ich małe jędrne piersi. Angelina jakby świadoma tej przewagi, wyprężyła się, prezentując swoje wdzięki.

    -Chyba nigdy nie przestanę zazdrościć ci tych cycków-powiedziała urzeczona Katie, spoglądając na sztywne, mokre piersi Angeliny. Ta uśmiechnęła się słysząc komplement.

    -Złap je-podpowiedział Harry, wykonując szybsze ruchy na swoim penisie. Ron kiwnął w milczeniu głową, aż zadrżał cały na tę myśl. oczywiście Katie nie usłyszała tej wskazówki.

    -Poproszę o wymasowanie-powiedziała Alicja, wynurzając się z wody. Rozłożyła ręcznik na brzegu basenu i położyła się brzuchem na nim. Angelina pytająco się spojrzała na Katie, która kiwnęła głową. Angelina wskoczyła do wody i zaczęła przechadzać się po basenie. Katie wstała, uklekła w wodzie na brzegu i zaczęła przedramionami masować tyłek Alicji. Od lędźwi, aż po uda, raz za razem. Jak na komendę Harry i Ron wstali na kolana, pragnąc uzyskać lepszy widok.

    -Na kutasa Merlina-krzyknął cicho Ron. Serca obu chłopaków zaczęły bić mocniej. W końcu dziewczyny zaczęły rozmawiać o zbliżającym się finale.

    -Nie wierzę, że zdobędziemy puchar, zbyt słabo gramy-powiedziała Alicja, rozłożona na brzuchu.

    -Marne szanse na to. Bez Pottera, bez bliźniaków i z Ronem na bramce. Dostaniemy łomot.- zgodziła się Angelina, dochodząc do kranów. Odkręciła jeden z nich i na jej brzuch poleciał fioletowy płyn.

    -A ja uważam, że możemy wygrać.- zaprotestowała Katie-Ginny też potrafi złapać znicz, a Ron gdy obroni pierwsze piłki i nabierze pewności, to potrafi zagrać prawie tak dobrze jak Wood- Mówiąc to zaczęła ugniatać dłońmi pośladki Alicji, wykorzystując masę całego ciała. Ron słysząc komplement, nie wytrzymał, zajęczał i wystrzelił salwą ubrudzając spermą pelerynę niewidkę. Nagle rozentuzjazmowany Ron poślizgnął się i jego noga na ułamek sekundy pojawiła się na widoku. Błyskawicznie wciągnął ją z powrotem pod pelerynę, ale Angelina mogła zobaczyć ruch kątem oka. Harry i Ron zamarli. Zatrzymała się na chwilę, ale uznała, że coś się jej przewidziało, bo ruszyła dalej. Harry odetchnął z ulgą i rozluźnił rękę, którą zacisnął ze strachu na penisie.

    -Było blisko-szepnął Ron ocierając pot z czoła czystą ręką. Uspokojony Harry wrócił do pracy. Po kilku minutach Katie klepnęła Alicję w jędrny tyłek-skończyłam- i dziewczyny zaczęły wychodzić z basenu. Katie przeglądając się w lustrze dokładnie wycierała cycki. Alicja będąc odwrócona bokiem, zmysłowo założyła spodnie od piżamy. Jednak wzrok Harrego skupił się na Angelinie, która była obrócona przodem do nich. Pochyliła się wycierając starannie długie nogi. Jej cycki luźno zwisały, kołysząc się przy każdym ruchu. Harrego uderzyła fala gorąca, przyspieszył ruchy dłoni. Angelina wyprostowała się, wytarła górną część ciała ręcznikiem, po czym podniosła ręce i przeciągnęła się. Harry miał idealny widok na jej sterczące piersi, płaski brzuch i gładką różową cipkę. Jego kutas zapulsował i ostrzelał pelerynę gęstą białą mazią.

    -Taaak!!!-wyrwało się Harremu odrobinę za głośno. Angelina czujnie podniosła głowę, patrząc w ich kierunku. Harry i Ron wstrzymali oddechy. W tym samym czasie Alicja się poślizgnęła i rozległ się huk i stłumiony jęk bólu. Angelina podbiegła do przyjaciółki i pomogła jej wstać.

    -Dobra chodźmy już.- Powiedziała Alicja, rozcierając łokieć. Szybko się ubrały i opuściły łazienkę. Wychodząc Angelina rzuciła ostatnie podejrzliwe spojrzenie w stronę miejsca gdzie siedzieli ukryci chłopcy, po czym wyszła.

    -Było blisko-powiedział normalnym głosem Ron, gdy drzwi się zatrzasnęły. Obaj byli zapoceni, odrobinę wystraszeni możliwością przyłapania, ale przede wszystkim szczęśliwi.

    Hołoszczyć-mruknął Harry oczyszczając pelerynę ze spermy. Wstali i popatrzyli na podłogę.

    Hołoszczyć-powtórzył Ron, gdy zobaczył kilka kropli spermy na podłodze. Po czym ruszyli do pokoju wspólnego gryfonów. Po drodze spotkała ich Hermiona.

    -Gdzie byliście? Wszędzie was szukałam-zapytała się podejrzliwie. Harry modlił się, żeby nie widać było peleryny, którą miał za plecami.

    -Pocieszałem Rona, po słabym treningu. Potrzebował wsparcia.-odpowiedział Harry. Ron znowu zaczął się pocić.

    -Rozumiem-powiedziała Hermiona po chwili.- a gdzie masz kask?-zapytała niespodziewanie

    -Eee zostawiłem w szatni pewnie-odpowiedział zaskakująco logicznie Ron. Hermiona kiwnęła głową i razem z nimi wróciła do pokoju wspólnego.

    -To ja ten, pójdę się wykapać-powiedział Ron. Harry rzucił Hermionie niewinny uśmiech i udał się za nim. Gdy zakręcał, zobaczył uważnie przypatrującą się im Hermionę. W drzwiach do dormitorium minęli się z Nevillem.

    -Pięknie wybrnąłeś-pochwalił Rona, Harry, gdy zostali we dwójkę.

    -Wiem, ale było naprawdę blisko. Gdyby zobaczyła pelerynę, zaczęłaby zadawać pytania, po co nam była. A na to nie znalazłbym wyjaśnienia.

    -Ale ryzyko jest tego warte-powiedział po chwili ciszy Harry.

    -Oj tak-rozmarzył się na chwilę Ron trzymając piżamę w rękach.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Andrzej Kowalski

    Proszę o komentarze. Wady, zalety. Chetnie poczytam ewentualne pomysły na kolejne części. Kilka mam, ale nie pogardzę innymi. mam nadzieję, że się podobało. 

    PS: Zdradzę, że w trzeciej części, może wydarzyć się coś więcej niż tylko podglądanie. Choć nie musi, ale może.