Blog

  • Sasiadka Ania 5 – Weekend cz.2

     Przebudziłam się cudownie wypoczęta i zrelaksowana, gdy Słońce zajrzało przez okno w dachu, oświetlając moją twarz. Przeciągnęłam się. Czułam, jak kołdra przyjemnie ociera się o moje nagie ciało. Spojrzałam w stronę Ani, ale jej nie było. Przez moment dopadły mnie myśli, że to wszystko mi się śniło, albo to sobie uroiłam. Usiadłam na łóżku i nerwowo rozglądałam się po pokoju. Zobaczyłam strapless na szafeczce koło łóżka i otwartą szafę z leżącymi na półkach ubraniami Ani. Odetchnęłam z ulgą, bo zrozumiałam, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Każdy dotyk, każda pieszczota, każdy uśmiech, każdy orgazm był prawdziwy. Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę tego, co się wydarzyło. Uśmiechnęłam się sama do swoich myśli. Wstałam i postanowiłam poszukać mojej kochanki. Miałam wrażenie, jakbym nie widziała jej całe wieki. Stęskniłam się za nią i musiałam się jak najszybciej do niej przytulić.  
         Podeszłam do drzwi naszego pokoju i uchyliłam je. Od razu do moich uszu doleciały dźwięki muzyki z parteru, a w nozdrza uderzył niesamowity zapach czegoś pysznego do jedzenia. Otworzyłam drzwi szerzej i zeszłam po schodach. Starałam się być cicho, żeby Ania nie wiedziała, że już wstałam. Z każdym krokiem muzyka stawała się głośniejsza, a zapach – bardziej intensywny.  Zajrzałam do kuchni, gdzie skierowały mnie zmysły i zobaczyłam ją. Krzątała się po pomieszczeniu pomiędzy kuchnią gazową, blatem, a stolikiem, ubrana jedynie w skromny, biały fartuszek, który z tyłu nie zasłaniał kompletnie niczego. Stałam oparta o framugę i nie mogłam oderwać od niej wzroku. Tak łagodnie i zmysłowo kołysała biodrami w rytm muzyki. Niby nic takiego, ale dla mnie były to najpiękniejsze ruchy na świecie.
         Zrobiłam kilka kroków do przodu, stając za pochłoniętą przygotowywaniem śniadania Anią.
    – Pięknie pachnie – zachwyciłam się wciągając powietrze przez nos.
    Aż podskoczyła przestraszona i o mało nie wypuściła z dłoni noża, którym właśnie smarowała kromki chleba tostowego.
    – Boże, ale mnie przestraszyłaś!
    – Bogiem nie jestem, ale to miłe porównanie – powiedziałam, całując jej szyję – Dzień dobry.
    Przysunęłam się bliżej. Moje piersi dotknęły nagiej skóry jej pleców. Była taka gładka i delikatna, wręcz idealna.
    – Dzień dobry – odpowiedziała, odkładając nóż i chleb.
    Odwróciła się gwałtownie. Teraz moje piersi ocierały się o szorstki materiał fartuszka, na wysokości biustu Ani. Spojrzała mi głęboko w oczy i pocałowała na przywitanie.
    – Chciałam Ci zrobić niespodziankę i przygotować śniadanie – wyjaśniła, uśmiechając się.
    – Właśnie czuję i widzę coś bardzo apetycznego…
    – Nie lubię się chwalić, ale faktycznie dzisiaj ta jajecznica z pomidorami wyjątkowo mi się udała – umiejętnie zmieniła temat.
         Chciałam ją znowu pocałować, ale zwinnie się obróciła i uniknęła moich ust, które złożyły pocałunek na jej karku. Ania otworzyła szafkę i wyjęła z niej dwa talerze. Podeszła do kuchenki i zaczęła nakładać gotową potrawę. Wzięła talerzyki w dłonie i postawiła na małym, kuchennym stoliku, na którym już czekała świeża, pachnąca kawa i dwa komplety sztućców.
    – Podasz talerzyk z chlebem? – spytała, ignorując moje spojrzenia.
    Nie dawałam jednak za wygraną:
    – Na pewno chcesz tylko chleb?
    – Tak, wszystko inne już jest na stole – zapewniła mnie, opierając się o niego.
    – Chodź tutaj i sobie weź – powiedziałam dwuznacznie.
    Ania podeszła i sięgnęła po stojący na blacie talerzyk z posmarowanymi kromkami chleba. Musiała przy tym mnie objąć, bo idealnie go zastawiałam. Poczułam, jak jej ciało ponownie wtula się w moje. Już chciałam ją objąć, dotknąć, przytulić i pocałować, ale ona cmoknęła mnie tylko szybko w usta i z uśmiechem wróciła do stolika, kołysząc seksownie gołą pupą.  
    – Siadaj, bo wystygnie – poprosiła.
    Miałam nadzieję na nieco inny poranek, więc z lekkim ociąganiem podeszłam i zajęłam swoje miejsce. Patrzyłam na Anię, która jak gdyby nigdy nic stanęła do mnie tyłem, zdjęła fartuszek i odwiesiła na mały haczyk przy drzwiach. Zupełnie naga usiadła na krześle naprzeciwko mnie. Próbowała grać niedostępną, ale ciało ją zdradzało. Nie była w stanie zapanować nad wyraźnie twardymi i rozkosznie sterczącymi sutkami, które bezlitośnie informowały o wielkim podnieceniu, jakie czuła.
    – Smacznego! – powiedziała odrobinę zmieszana, maskując to uśmiechem – Jedz, dopóki jest gorące.
         Postanowiłam sama zacząć działać. Byłam taka napalona, że przestałam trzeźwo myśleć. Wstałam, odsuwając talerze z jedzeniem i szybkim krokiem podeszłam do Ani. Zaskoczona dziewczyna była w stanie tylko otworzyć usta, gdy odwróciłam ją w swoją stronę. Uklęknęłam przed nią, rozchyliłam jej uda i przywarłam ustami do jej cipki. Była już mokra i bardzo gorąca. Widocznie nie byłam jedyną, która bardzo pragnęła czułości.  
    – Ale Gosia… śniadanie… – jęknęła cicho.
    – Właśnie kosztuję, póki gorące – spojrzałam na nią z dołu, liżąc jej skarb.
         Nic już nie odpowiedziała. Jej wijące się na krześle ciało i coraz głośniejsze jęki,  co chwilę upewniały mnie, że tego teraz właśnie pragnęła. Zachłannie ssałam łechtaczkę i lizałam jej kobiecość, drażniąc najczulsze miejsca. Po chwili wsadziłam do jej wnętrza dwa palce i zaczęłam szybko i mocno posuwać. Ania aż zapiszczała z zachwytu i położyła dłonie na mojej głowie, spazmatycznie łapiąc powietrze. Nawet na moment nie przestawałam lizać jej guziczka. Z każdą chwilą z jej ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki rozkoszy. Tego potrzebowałam i tego mi brakowało. Smaku jej cipki, jej miłosnych soczków, jej drżącego w ekstazie ciała i głośnych jęków, które oznajmiały mi, że jest jej cudownie.
         Poczułam, że cipka Ani się rozluźniła i już chciałam włożyć w nią trzeci palec, ale wtedy nagle doszła. Jej biodra dziko unosiły się i opadały na krzesło, wychodząc naprzeciw moim palcom. Z jej wnętrza wytrysnęły miłosne soczki. Uda Ani, podłoga, a przede wszystkim ja byłam cała nimi pokryta. Czułam, jak drobne kropelki spływają po moim nagim ciele, głaszcząc je, łaskocząc i pieszcząc. Moja kochanka drżała. Mięśnie jej kobiecości zaciskały się i rozluźniały w rytm niedawnych ruchów mojej dłoni. Byłam oszołomiona, zauroczona, wręcz zachwycona tym wspaniałym doznaniem.
    – Chodź… do mnie – wyszeptała Ania, głaszcząc mnie po mokrej twarzy.
         Uniosłam się lekko i objęłam ją. Przytuliła mnie do swoich piersi i nie puszczała. Jej oddech był bardzo szybki i płytki. Dopiero po chwili zaczął się normować i uspokajać. Głaskałam jej plecy, ramiona, włosy. Chłonęłam zapach jej rozgrzanego i zaspokojonego ciała.
    – Żyjesz? – spytałam po chwili.
    – Tak… – powiedziała, przełykając ślinę – To było cudowne.
    Wtuliłam się wtedy w nią jeszcze bardziej.
    – Boże, jesteś cała mokra – uświadomiła sobie nagle Ania.
    – Nie wiem, o czym mówisz – podniosłam ku niej uśmiechniętą twarz.
    – Jak to nie wiesz?! Całą Cię oblałam. Przepraszam – powiedziała zawstydzona i się zarumieniła.
    – Daj spokój.
    – Co daj spokój… Nie panuję nad sobą – wydawała się zasmucona i zrezygnowana.
    – Ale to było cudowne! Uwielbiam, gdy tak dochodzisz – starałam się wyjaśnić spokojnie, ale wewnątrz śmiałam się, że to aż tak nią wstrząsnęło.
    – Co? Jak to? Nie rozu…
    – To zrozum – przerwałam jej, kładąc palec na ustach – Uwielbiam, gdy dochodzisz. Ubóstwiam, gdy robisz to tak intensywnie i chcę jak najczęściej znajdować się wtedy pomiędzy Twoimi nogami.
    – Serio Ci się podobało? – spytała, jakby nie dowierzając.
    – Nawet nie wiesz jak bardzo.
    – Jesteś zboczona – rozpromieniła się wyraźnie po moich słowach.
    – Nawet nie wiesz jak bardzo – powtórzyłam, puszczając do niej oczko.
    – To może mi opowiesz?
    – Wszystko, co tylko będziesz chciała.
    – Chcę wiedzieć o Tobie wszystko – przyznała, głaszcząc mnie po twarzy.
    – Ok, ale może w końcu zjemy śniadanie, bo bardzo się napracowałaś?
    – Dobry pomysł – zgodziła się – Trochę zgłodniałam.
         Wstałam z kolan. Ania przytuliła się do mojego brzucha i pocałowała. Jej dłonie znalazły się na moich pośladkach i masowały je zachłannie.
    – Smakujesz mną – powiedziała, nie przestając całować i lizać mojej skóry.
    – To muszę być przepyszna – odpowiedziałam, wplatając dłonie w jej włosy.
    – I taka delikatna – zachwycała się Ania.
    – Nie jestem z cukru – szepnęłam – Możesz robić ze mną, na co tylko masz ochotę.
    – Wiem, pamiętam – spojrzała na mnie z dołu – Masz ekstra cycki.
    – Całe są Twoje.
    – Całe? – zapytała, łapiąc je zachłannie w dłonie i ściskając mocno.
    – Tak…
    – I mogę się nimi bawić? – potrząsnęła moimi piersiami.
    – Tak…
    – I mogę je ściskać? – ścisnęła mocno sterczące z podniecenia sutki.
    – Yhm… Możesz wszystko, co tylko chcesz – odpowiedziałam podniecona.
    – To może pobawię się nimi po śniadaniu – rzuciła krótko, po czym dała mi dwa soczyste klapsy na gołą pupę.
    – O Ty mała…
    – Myślałam, że chcesz spróbować tego, co dla Ciebie zrobiłam – zmieniła szybko temat, opierając się o ścianę i spoglądając na stół.
    – O niczym innym nie marzę – wysyczałam przez zęby.
         Ania wyraźnie widziała, że miałam ochotę na dalszą zabawę. Na pewno zdawała sobie sprawę, jak bardzo byłam rozgrzana. Mimo tego uśmiechnęła się do mnie uroczo i usiadła przodem do stolika. Spojrzałam na nią, obiecując sobie w duchu, że jeszcze ją dzisiaj dorwę i spokojnie zajęłam swoje miejsce naprzeciwko mojej kochanki. Starałam się ochłonąć, jedząc przygotowane przez nią śniadanie. Wszystko smakowało wybornie, choć nie tak, jak to, czego kosztowałam przed posiłkiem. Ten komentarz, na razie, postanowiłam zachować dla siebie. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie powiedziała:
    – Pięknie wyglądasz, gdy tańczysz.
    O mało się nie zakrztusiła.
    – Widziałaś? – wyraźnie się zaczerwieniła.
    – Jasne – przyznałam – Ale chciałabym, żebyś kiedyś zatańczyła specjalnie dla mnie.
    – Ok. Obiecuję, że kiedyś to zrobię – zgodziła się, opanowując kaszel.
    Cóż, ta obietnica musiała mi, na razie, wystarczyć.
         Po posiłku pozmywałam i powycierałam naczynia. W tym czasie Ania sprzątnęła podłogę, po naszej małej zabawie i poszła na górę. Dołączyłam do niej po dłuższej chwili, bo postanowiłam jeszcze wziąć szybki prysznic. Leżała na łóżku w białej, obszernej bluzie z kapturem.
    – Może pójdziemy się przejść po okolicy? – zaproponowała – Chętnie się dowiem, co pięknego oprócz Ciebie można tutaj zobaczyć – spojrzała na mnie z uśmiechem.
    – Na pewno Ciebie – odwdzięczyłam się komplementem, siadając obok niej – A spacer, to fajny pomysł.
    – No to ubieraj się i chodźmy – rzuciła Ania i wstała z łóżka, po czym na bose stopy założyła tenisówki.
    Podeszłam do szafy i chwilę zastanawiałam się, co na siebie założyć. Na łóżko rzuciłam bieliznę, szorty i bluzkę.
    – Nie za dużo tego? – spytała zdziwiona.
    – Dlaczego? – nie zrozumiałam na początku.
    – Chyba nie chcesz założyć tego wszystkiego?
    – Mmm… A ile mogę mieć na sobie? – postanowiłam zagrać w jej grę.
    – Teraz wyglądasz idealnie – skomentowała mój „strój Ewy”, wyszczerzając białe ząbki – Nie powinnaś zakładać nic.
    – Powiedziała ta, która ma na sobie grubą bluzę – pokazałam jej język.
    Pomyślałam jednak, że taki spacer z niewielką ilością ubrań może być przyjemny. Ku uciesze Ani założyłam na siebie tylko spodenki i bluzkę. Na stopy wsunęłam balerinki i już byłam gotowa do wyjścia.
         Zamknęłyśmy domek na klucz i ruszyłyśmy przed siebie. Trzymając się za ręce, wolnym krokiem przemierzałyśmy pobliski las. Z jednej strony cały czas towarzyszyło nam błyszczące w Słońcu jezioro, a z drugiej nieprzebrane rzędy drzew i pojedynczych krzewów. Po kilkunastu minutach Ania nagle spytała:
    – Zrobisz coś dla mnie?
    – Wszystko – odpowiedziałam bez namysłu.
    – Rozbierz się.
    – Co?
    – Rozbierz się – powtórzyła.
    – Skąd nagle taki pomysł?
    – To nie nagle. Myślałam o tym od wyjścia z domku – Wyjaśniła – A poza tym sama myśl, że mogłabyś iść obok mnie bez niczego, jest niezwykle podniecająca – przyznała rumieniąc się.
    – Aż tak? – droczyłam się z nią.
    – Tak – wyznała, grzebiąc czubkiem buta w leśnej ściółce.
         W sumie nie miałam nic do stracenia, a na sam pomysł zgodziłam się od razu, choć Ania jeszcze o tym nie wiedziałam. Mnie też wydawało się to bardzo podniecające. Bez zbędnego ociągania zdjęłam z siebie bluzkę i ściągnęłam szorty, stając przed moją kochanką w samych balerinkach.
    – Tak może być? – spytałam, rozkładając ręce na boki.
    – Jesteś piękna – powiedziała i objęła mnie, całując zachłannie.
    Jej dłonie momentalnie zaczęły błądzić po moim nagim ciele. Czułam jej dotyk wszędzie. Od szyi, poprzez ramiona, piersi, brzuch i pośladki, a kończąc na mojej kobiecości, którą chwilę masowała.
    – Jest taka mokra – zauważyła Ania.
    – Bo jesteś obok i mnie dotykasz.
    – Uwielbiam Cię dotykać i po prostu kocham, jak jesteś naga.
    – Przy Tobie chciałabym zawsze być naga.
    – Przecież możesz być – powiedziała.
    Zabrzmiała przy tym tak radośni i naiwnie, że przez chwilę wyobrażałam sobie, jakby to było. Jak reagowałby świat i nasze otoczenia, gdybym cały czas chodziła przy Ani bez ubrań.  
         Pochłonęły mnie na moment te utopijne rozważania, z których wyrwała mnie moja kochanka, a w zasadzie jej dłonie, które mocno ścisnęły mój nagi biust.
    – Uwielbiam je – powiedziała i zaczęła ssać jedną pierś.
    Jęknęłam cicho i poddałam się pieszczocie. Usta i język Ani sprawiały mi mnóstwo przyjemności. Była zachłanna, agresywna. Co chwilę przygryzała sterczące, wrażliwe sutki. Mój oddech przyspieszył. Nie byłam w stanie się opanować ani skupić na niczym innym niż przyjemność, jaką dawała mi moje kochanka. Miałam wrażenie, że jeszcze kilka chwil i doszłabym tylko od pieszczenia piersi.
    – Nie myśl sobie, że tylko ja będę naga – wyraźnie zbiłam ją z tropu, odzywając się.
    – To znaczy? – spytała zasapana i pochłonięta zajmowaniem się moim biustem.
    – Rozbieraj się Kochanie – powiedziałam tak stanowczo, jak tylko byłam w stanie – Też chcę sobie popatrzeć i pomacać.
         Ania jakby lekko się zawahała, ale po chwili przestała mnie pieścić. Wzięła głębszy wdech i jednym płynnym ruchem zdjęła z siebie białą, grubą bluzę. Byłam w nie małym szoku, gdy okazało się, że pod nią była golusieńka.
    – Nic dziwnego, że jesteś taka napalona – zauważyłam – Mogłaś powiedzieć, że nie masz nic pod spodem.
    – Wolę, jak sama się o tym przekonujesz – wyznała z cudnymi rumieńcami na policzkach.
    – Miła niespodzianka, dziękuję.
         Podeszłam krok bliżej i pocałowałam ją. Nasze języki splotły się w namiętnym tańcu na rozkoszną chwilę. Stałyśmy nagie w środku lasu i całowałyśmy się jak szalone. Wiedziałam, że Ania jest bardzo podniecona i wyraźnie miała ochotę na więcej, ale postanowiłam odrobinę się z nią podroczyć, żeby nakręcić ją jeszcze bardziej, a przy okazji odwdzięczyć się za to, jak traktowała mnie przed śniadaniem.
    – To idziemy? – spytałam cicho, gdy nasze usta na moment się rozłączyły.
    – Co? A tak, tak – odpowiedziała, zbita z tropu.
    – Okrążymy jezioro i wrócimy do domku. Co Ty na to?
    – Aż tak daleko?
    – A co? Boisz się, że się zgubimy?
    – Przy Tobie niczego się nie boję – przyznała.
    – Zdecydowanie to mnie powinnaś się bać, bo jak Cię złapię… – zagroziłam i zaczęłam ją gonić.
    Ania włączyła się w zabawę i chwilę uciekała przede mną, trzymając w dłoniach swoją bluzę. Ja biegłam za nią z moimi ubraniami. Obie śmiałyśmy się i świetnie bawiłyśmy, biegając nago po lesie. W końcu jednak przytuliłyśmy się i po krótkim, mokrym pocałunku złapałyśmy się za ręce i spokojnym krokiem ruszyłyśmy przed siebie.  
         Z okrążeniem jeziora zeszło nam zdecydowanie dłużej, niż mogłam przewidzieć. Jednak, zamiast wracać do domku, postanowiłyśmy jeszcze poleżeć na pomoście i popływać. Było tak cicho i spokojnie, a najlepsze było to, że byłyśmy tam zupełnie same i mogłyśmy robić wszystko, na co tylko miałyśmy ochotę. Wejście do jeziora i oddanie się w jego objęcia okazało się strzałem w dziesiątkę. Woda wspaniale chłodziła rozgrzane ciała i studziła niesforne myśli, które tak trudno było mi opanować przy nagiej Ani. Ona musiała czuć dokładnie to samo, bo nie raz widziałam, że chciała mnie dotknąć, ale się powstrzymywała.
         Gdy Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, zdecydowałyśmy się w końcu wrócić do domku i coś zjeść. W sumie od śniadania żadna z nas nie miała nic w ustach. No może oprócz języka, palców i sutków tej drugiej. Otworzyłam domek i weszłyśmy do środka, zostawiając otwarte drzwi. Rzuciłyśmy ubrania na kanapę w salonie i usiadłyśmy zmęczone długim spacerem i kąpielą w jeziorze.
    – Padam z nóg – powiedziała Ania.
    – Nie tylko Ty – przyznałam, rozsiadając się wygodniej.
    – Chodź się umyć, to zrobię coś do jedzenia – zaproponowała, wstając.
    – Szykowałaś śniadanie, więc teraz moja kolej.
    – Oo co to, to nie – zabroniła Ania – Dzisiaj ja gotuję.
    – A dlaczego? – spytałam zaciekawiona.
    – Bo… Bo mam dla Ciebie niespodziankę – wyjaśniła, nieznacznie się rumieniąc.
    – A jaką?
    – Zobaczysz później – powiedziała tajemniczo, otwierając drzwi do łazienki.
         Weszłyśmy pod prysznic i odkręciłyśmy wodę. Była cudownie gorąca, jak uwielbiam. Ania szybko się umyła i wyszła, zostawiając mnie samą.
    – Baw się dobrze – rzuciła na odchodne i puściła mi oczko.
    Oddałam się w objęcia gorącej wody. Stałam pod prysznicem i zamyśliłam się chwilę. Nie mogłam uwierzyć, jak szczęśliwą uczyniła mnie Ania. Moje myśli ciągle biegły ku niej. Nawet teraz zastanawiałam się, jak wygląda i co robi tam w kuchni i jaką niespodziankę ma dla mnie. Niby mogłam w każdej chwili wyjść i sprawdzić, ale miło było ją tak sobie powyobrażać. Działało to niesamowicie na moje zmysły. Uświadomiłam sobie, że coraz bardziej pragnęłam oglądać ją w każdej możliwej sytuacji. Zwłaszcza w tych typowych, codziennych. Zawładnęła moją świadomością. To było niezwykle przyjemne. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i nabierając porcję żelu, zaczęłam się myć.
         Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki. Owinięta ręcznikiem skierowałam się w stronę kuchni. Coś zaczynało pięknie pachnieć. Nagle zdałam sobie sprawę, że jestem strasznie głodna. Ślinianki zaczęły intensywniej pracować. Już miałam wejść, gdy usłyszałam:
    – Gosia! Jeszcze nie! Daj mi piętnaście minut.
    – To może Ci pomogę? Będzie szybciej.
    – Proszę. To dla mnie ważne – powiedziała ciepło Ania, wychylając głowę zza futryny.
    – To, co ja mam robić?
    – Obejrzyj coś w telewizji, idź na taras, albo się pobaw – znowu puściła do mnie oczko i się uśmiechnęła.
    – Ok, niech Ci będzie – odpowiedziałam i skierowałam się na górę do naszej sypialni.
         Przymknęłam za sobą drzwi i zrzuciłam z siebie ręcznik. Chwilę stałam przed szafą i zastanawiałam się, czy coś w ogóle na siebie zakładać. Przeglądając ciuchy, postanowiłam odrobinę pokusić Anię, zakładając coś z pozoru niewinnego, ale rozbudzającego wyobraźnię. Wyciągnęłam czerwoną mini w szkocką kratę i obcisłą, czarną bokserkę. Założyłam je na siebie, celowo pomijając bieliznę. Bardzo mi się podobało, jak przy każdym ruchu spódniczka głaskała moje nagie pośladki, a bluzka mocno opinała piersi, uwydatniając ich kształt i rozmiar.
         Zamknęłam szafę. Ręcznik, w którym przyszłam, powiesiłam na krześle. Pokręciłam się jeszcze chwilę, poprawiając pościel na łóżku, gdy nagle usłyszałam głos Ani:
    – Podano do stołu!
    Muszę przyznać, że bardzo na to czekałam. Byłam strasznie głodna. Radosna i uśmiechnięta zbiegłam boso po schodach i stanęłam jak wryta. Na stole w salonie stały dwa nakrycia, kieliszki z nalanym już winem i garnek z pachnącą potrawą. Jednak tym, co mnie tak zszokowało, była stojąca obok stołu Ania. Złączone nóżki i splecione z przodu ręce dodawały tylko uroku przebranej za pokojówkę dziewczynie. Wyglądała jak wyjęta żywcem z jakiegoś filmu albo bajki. Włosy miała spięte w dwa kucyki niczym mała dziewczynka. Biała bluzka ledwo dopinała się na jędrnych piersiach. Czarna, bardzo krótka sukienka tylko o kilka milimetrów zasłaniała najczulsze miejsca, a białe pończochy i czarne balerinki pięknie podkreślały smukłość jej nóg.
    – Wow! – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć.
    – Niespodzianka – powiedziała nieśmiało Ania.
    Na jej buzi wyraźnie malowały się rumieńce.
    – Wyglądasz przecudnie – skomplementowałam jej wygląd, nie mogąc się na nią napatrzeć.
    – Dziękuję, Ty też wyglądasz wspaniale – uśmiechnęła się, dokładnie mi się przyglądając.
    – Obrócisz się dla mnie?
    – Wolałabym nie, bo ta sukienka jest bardzo krótka – odpowiedziała, przygryzając dolną wargę.
    – Wiem, dlatego proszę – nie dawałam za wygraną.
    – W końcu jestem teraz Twoją służącą, więc muszę robić, co mi każesz – westchnęła teatralnie Ania i okręciła się zgrabnie.
         Zgodnie z naszymi przewidywaniami, sukienka uniosła się, ukazując jej nagie pośladki i gładko wygoloną cipkę, zanim wróciła na swoje miejsce i została przytrzymana przez dłonie mojej kochanki.
    – Głodna? – zmieniła szybko temat, przeczuwając, gdzie podążają właśnie moje myśli.
    – Bardzo – odpowiedziałam, podchodząc bliżej.
    – Usiądź, już nakładam – powiedziała Ania i zaczęła łyżką mieszać w garnku.
    – A co dobrego masz dla mnie? – spytałam.
    – Wszystko… – odparła nieśmiało.
    – To poproszę wszystko – uśmiechnęłam się, gładząc delikatnie jej udo przez cienki materiał pończoch i kierując dłoń w górę.
         Ania sięgnęła do garnka i na mój talerz nałożyła porcję potrawy. Widziałam ryż, warzywa i jakieś mięso. Pachniało bardzo intensywnie, orientalnie. Ślinka ciekła mi na samą myśl, że zaraz coś zjem. Po chwili taka sama porcja znalazła się na drugim talerzu, naprzeciwko mnie. Spodziewałam się, że usiądziemy i spokojnie zjemy.  
         Jakież było moje zdziwienie, gdy Ania uklęknęła obok mojego krzesła. Spojrzałam na nią z góry, nie rozumiejąc zupełnie, o co jej chodzi. Wykorzystując moje zdezorientowanie, przesunęła moją nogę w bok, przekręcając mnie przodem do siebie. Wzięła w dłonie moją stopę, podniosła do swoich ust i zaczęła całować i lizać paluszki. Bardzo mi się spodobała ta nieoczekiwana pieszczota. Patrzyłam, jak jeden po drugim palce moich stóp były pieszczone przez usta i język mojej kochanki. To samo zrobiła z drugą stopą. Do tej pory myślałam, że to tylko ja mam świra na punkcie jej małych, cudownych stóp. Miło było się dowiedzieć, że i ona miała taki fetysz.  
         Złapała mnie za kolana i rozłożyła szeroko. Pocałunkami zaczęła się kierować w górę moich nóg. W końcu jej oczom ukazała się moja goła, mokra cipka. Posłała mi uśmiech i przywarła do niej ustami. Aż pisnęłam z zachwytu, czując jej język buszujący po moim skarbie. Nie mogłam się opanować. Złapałam jedną ręką krawędź stołu, a drugą – oparcie krzesła. Odchyliłam głowę i z każdą chwilą odpływałam do krainy rozkoszy, jęcząc coraz głośniej.  
         Poczułam, że do zwinnego języka Ani dołączyły jej paluszki, które wsunęły się w moje gorące i spragnione pieszczot wnętrze. Zaczęła mnie posuwać. Mokry odgłos zaspokajanej cipki szybko rozniósł się po salonie. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Mój oddech mocno przyspieszył i tylko kwestią czasu było, kiedy dojdę. Skierowałam wzrok pomiędzy swoje uda.  Patrzyłam zachwycona, jak dwa palce Ani szybko i mocno wchodzą we mnie. Podniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęła się do mnie i w tym samym momencie wsunęła we mnie trzeci palec. Jęknęłam głośno, czując, jak przyjemnie mnie rozpycha.
    – Podoba się? – spytała skupiona.
    – A nie czujesz?
    – Czuję – powiedziała – Jesteś tak cudownie mokra.
    – Dzięki Tobie – wydyszałam.
    – Lubisz, gdy tak robię?
    – Bardzo…
    – Co bardzo? – drażniła się ze mną.
    – Bardzo… lubię, jak mnie posuwasz…
    – Uwielbiam patrzeć i czuć, jak moje palce w Ciebie wchodzą.
    – Ja też to… uwielbiam…
    – Wolisz dwa, czy trzy? – pytała, nie przestając robić mi palcówki.
    – Trzy…
    – Cudownie się rozluźniasz – zauważyła Ania.
         W tej samej chwili zaczęła nieśmiało wsuwać we mnie czwarty palec. Patrzyłam z otwartymi coraz bardziej ustami, jak wnika we mnie i dołącza do pozostałych trzech. Pisnęłam z zachwytu. Czułam rozkoszne rozciąganie i nie umiałam się opanować. Ania z każdą chwilą przyspieszała ruchy palców w mojej cipce, a kciukiem drugiej dłoni masowała łechtaczkę.
    – Jesteś taka mokra – powtórzyła.
    Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Czułam, że niebawem pochłonie mnie cudownie intensywny orgazm.
    – Wolisz trzy, czy cztery? – spytała Ania, drocząc się ze mną po raz kolejny.
    – Cztery… Zdecydowanie cztery! – wyjęczałam bez zastanowienia.
         Spojrzałam na Anię. W jej oczach był ogień, dziki żar, namiętność. Była zdeterminowana, żeby za wszelką cenę zrobić mi dobrze, a nawet więcej niż dobrze. W jej głowie wyraźnie był nakreślony plan, który realizowała, posuwając mnie właśnie czterema palcami. Szalałam z rozkoszy. Miłosne soczki wypływały z mojej cipki, mocząc nie tylko rękę mojej kochanki, ale i krzesło, na którym starałam się siedzieć. Znowu odgięłam głowę do tyłu. Całe moje ciało się naprężyło. Wiedziałam, że to ostatnie chwile przed pięknym finałem. Zamknęłam oczy w oczekiwaniu.
         Jednak zanim to nastąpiło, to poczułam jeszcze mocniejsze rozpychanie. Ostatni palec dłoni mojej kochanki wciskał się do wnętrza mojej cipki. Nie było mowy, żeby wszedł. Nigdy nie miałam w sobie więcej niż trzech palców, a teraz nie dość, że Ania posuwała mnie już czterema, to jeszcze najwidoczniej zamierzała sprawdzić, czy zmieści się ostatni. Nie mogłam w to uwierzyć.  
    – Ania!
    Zdążyłam tylko pisnąć, gdy nagle cała jej dłoń była we mnie. Czułam każdym milimetrem cipki jej baraszkujące we mnie palce. Odleciałam momentalnie. Dostałam spazmów i porwał mnie potężny orgazm. Wiłam się na śliskim od moich soczków krześle i przeżywałam spełnienie, mając w sobie po raz pierwszy dłoń mojej kochanki, mojej Ani. Pamiętam jeszcze tylko tyle, że osunęłam się na nią, a później na jakiś czas nastała ciemność.
         Ocknęłam się po kilku chwilach. Ciężko oddychałam. Siedziałam okrakiem na Ani i tuliłam się do niej. Moje ciało cały czas drżało, a wzrok nie potrafił się na niczym skupić. Czułam delikatne głaskanie po głowie i po plecach. Muśnięcia warg na szyi i policzku.
    – Żyjesz? – usłyszałam przyjemny głos szepczący mi do ucha.
    Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Objęłam ją tylko niezdarnie, żeby dać jakikolwiek znak. Nie wiedziałam, gdzie jesteśmy, która była godzina, ani jaki dzień. Ledwo pamiętałam, jak się nazywam. Wiedziałam tylko, że za sprawą Ani przeżyłam przed chwilą coś niesamowitego i niezapomnianego.
         Po kolejnych kilku minutach zaczęłam wracać do rzeczywistości. Potrafiłam już skupić wzrok na jednym punkcie, choć dalej spazmatycznie łapałam powietrze przy każdym głębszym oddechu.
    – Jesteś cudowna – wyszeptała Ania, głaszcząc mnie po policzku.
    – Twoja… – wychrypiałam, nie poznając własnego głosu.
    – Dalej jesteś głodna? – zmieniła z gracją temat.
    – Yhm… – zamruczałam skołowana.
    Ania pomogła mi się podnieść i usiąść na mokrym od moich soczków krześle. Chłód i wilgoć pozwoliły mi nieco wrócić do zmysłów. Moja kochanka usiadła z drugiej strony stołu i patrzyła na mnie, uśmiechając się.
    – Bo się zakochasz – odezwałam się już bardziej swoim głosem i posłałam jej niezdarny uśmiech.
    – A skąd wiesz, że już Cię nie kocham? – odpowiedziała bez namysłu.
    Nastała chwila ciszy. Ania wzięła widelec i zaczęła jeść. Ja starałam się robić to samo, choć na początku nie byłam w stanie utrzymać sztućców.  
         Wspominałam niedawną rozmowę, uśmiechałam się pod nosem i cieszyłam, że ona najwidoczniej czuje do mnie to samo, co ja do niej. Obie byłyśmy zmęczone i bardzo głodne, więc jedzenie znikało z talerzy w wyjątkowo szybkim tempie.
    – Przepraszam – powiedziała nagle, opuszczając głowę.
    – Za co? – zdziwiłam się.
    – Za to, co Ci zrobiłam.
    – Głuptasku kochany… – spojrzałam na nią łagodnie, odkładając widelec – Nie masz mnie za co przepraszać.
    – Chyba jednak mam…
    – Absolutnie, nawet tak nie myśl – zaprotestowałam – Ale ciekawi mnie, skąd wzięłaś pomysł na taką zabawę?
    – Widziałam raz w filmiku i chciałam spróbować – tłumaczyła się lekko zasmucona – Boję się, że mogłam zrobić Ci krzywdę.
    – Jakbyś nie zauważyła, to było mi cudownie – wyjaśniłam spokojnie – Nigdy nic podobnego nie czułam i… – zawiesiłam na moment głos – …chciałam Cię o coś prosić.
    – O co? – spojrzała na mnie zaciekawiona.
    Położyłam dłoń na jej dłoni i pogłaskałam.
    – Rób mi wszystko, na co tylko masz ochotę. Tak często, jak będziesz chciała. TO – podkreśliłam – Też.
    Jej buzia się rozpromieniła, a oczy lekko zaszkliły.
    – Mówisz poważnie?
    – Jak najbardziej – zapewniłam ją.
    – Jesteś wspaniała – prawie wykrzyknęła.
    Wstała od stołu i podeszła do mnie. Przychyliła się i przytuliła mnie mocno, całując jak szalona po głowie, czole i policzkach, aż w końcu złączyła swoje usta z moimi.
         Oddałam jej pocałunek. Nasze języki splotły się w swoim ulubionym tańcu i pieściły wzajemnie. Skorzystałam z okazji i położyłam dłonie na nagich pośladkach Ani. Masowałam je zachłannie i ściskałam. Po chwili, bezwiednie, przyłożyłam palec do jej drugiej dziurki i zaczęłam masować. Z jej ust wydobył się cichy jęk. Wtedy opanowałam się i zabrałam palec, który zaczynał już powoli wsuwać się do środka.
    – To było przyjemne – szepnęła Ania, prostując się.
    – Podobało Ci się?
    – Tak – odpowiedziała krótko i uśmiechnęła się – Lubię, gdy mnie dotykasz.
    – Uwielbiam Cię dotykać – przyznałam.
    – Wiesz… Ja też nie jestem z cukru – powiedziała, siadając znowu naprzeciwko mnie.
    – Wiem, ale myślałam, że nie…
    – Może źle myślałaś – przerwała mi i uśmiechnęła się prowokująco.
    – Zapamiętam – obiecałam.
    – Na to liczę – puściła mi oczko.
         Posiłek dokończyłyśmy spokojnie, trzymając się za ręce i co chwilę patrząc sobie głęboko w oczy. Pod stołem co rusz dotykałyśmy się bosymi stopami, bo Ania pozbyła się bucików. Nie mogłyśmy przestać na siebie patrzeć. W stroju pokojówki ta dziewczyna wyglądała tak seksownie i niewinnie, że gdybym jej nie znała i nie wiedziała, na co ją stać, to pewnie dałabym się nabrać. Jej najwidoczniej też podobał się mój strój, bo co chwilę jej bosa stópka wsuwała się pomiędzy moje uda, starając się dotknąć mojego skarbu. Oczywiście nie pozostawałam jej dłużna i moje paluszki też nie raz musnęły jej kobiecość. W tak cudownie miłej i podniecającej atmosferze sprzątnęłyśmy ze stołu i pozmywałyśmy naczynia, żeby nie zostawiać niczego na później.
    – Idę na taras – oznajmiła Ania, chowając talerze do szafki.
    – Leć. Skończę tylko wycierać i do Ciebie dołączę.
    – Napijesz się wina?
    – Jasne.
    – To czekam na zewnątrz – powiedziała i wyszła z kuchni.
         Niebawem skończyłam wycierać ostatnie naczynia i wyszłam z kuchni w kierunku tarasu. Po drodze wpadł mi jednak do głowy szalony pomysł, który postanowiłam wcielić w życie. Pobiegłam szybko na piętro do naszej sypialni. Zdjęłam z siebie spódniczkę i bluzkę, a z szafeczki wzięłam straplessa. Po cichu zeszłam naga po schodach i wyszłam na taras. Ania stała tyłem do mnie. Oparta o drewnianą poręcz, patrzyła na połyskujące w blasku zachodzącego Słońca jezioro.
    – Pięknie tu jest – odezwała się, słysząc, że przyszłam.
    – Nawet bardzo – zgodziłam się i podeszłam bliżej.
    – Szkoda, że ten weekend tak szybko mija.
    – Szkoda?
    – Nie zrozum mnie źle – jest cudownie, ale czas tak szybko leci, gdy jest tak dobrze i miło.
    – Doskonale Cię rozumiem.
    – Chciałabym, żeby to trwało i trwało, a już jutro trzeba będzie wracać – wyraźnie zamyśliła się Ania.
    – Nie myślmy o tym na razie – zaproponowałam – Cieszmy się sobą i tą krótką chwilą wolności.
    – Masz rację – rozpromieniła się i upiła łyk wina z trzymanego w dłoni kieliszka.
         Włożyłam straplessa pomiędzy swoje nogi i umieściłam jedną wypustkę w sobie. Podeszłam jeszcze bliżej, stając tuż za niczego niespodziewającą się Anią. Naparłam wystającym spomiędzy moich nóg penisem na jej pupę, okrytą cienkim materiałem bardzo krótkiej sukienki. Od razu wyczuła moje zamiary i chciała się odwrócić, ale jej to uniemożliwiłam, łapiąc ją od tyłu za biust. Zachłannie macałam jej piersi przez bluzkę i czułam sterczące z podniecenia sutki.
    – Przepraszam – szepnęłam cicho do ucha mojej kochanki.
    – Za co? – spytała zbita z tropu.
    – Za to…
    Jednym, energicznym ruchem rozerwałam białą bluzkę, uwalniając otulone nią piersi na wierzch. Oderwane guziki wystrzeliły do przodu i zniknęły w trawie. Ania jęknęła cichutko i spojrzała na swój nagi biust.
    – Ładnie to tak rozrywać mi ubranie? – spytała wyraźnie podnieconym głosem.
    – Przecież przeprosiłam – wytłumaczyłam się, zachłannie łapiąc znowu jej półkule i ściskając sterczące sutki.
         Pieściłam je dłuższą chwilę. Słyszałam jak oddech Ani przyspieszył i zrobił się płytszy. Miałam wrażenie, że była tak podniecona, że mogłabym doprowadzić ją do orgazmu tylko pieszczotami sutków. Postanowiłam kiedyś tego spróbować, ale na razie, miałam inny plan. Jedną dłoń przeniosłam do tyłu i podciągnęłam do góry dół czarnej sukienki. Teraz mogłam podziwiać jej pupę w całej okazałości. Ania niemal od razu pochyliła się do przodu, opierając łokciami o poręcz. Stanęła w rozkroku, dając mi pełny dostęp do swojego skarbu. Zaskoczyła mnie tą reakcją, ale bardzo pozytywnie. Byłam na nią strasznie napalona. Przyłożyłam główkę straplessa do wejścia do jej cipki i pchnęłam. Zabaweczka od razu na całą długość weszła do środka. Moje biodra oparły się o pośladki Ani, która jęknęła głośno, czując gwałtowne rozpychanie.  
    – O kurwa! – pisnęła i zacisnęła dłonie na poręczy.
    Już chciałam się wycofać i wyjść z niej, ale jej biodra podążyły szybko za moimi i nabiła się na mnie jeszcze energiczniej. Pchnęłam więc znowu, wchodząc bardzo głęboko. Ponownie usłyszałam głośny jęk Ani. Przy każdym kolejnym pchnięciu słyszałam też przyjemny mokry odgłos, jaki wydawała jej cipka.  
         Złapałam ją mocno za biodra i zwiększałam tempo. Wszystkie siły i całą namiętność wkładałam tylko w posuwanie Ani. Jej jęki przybierały na sile i w pewnym momencie przestała się hamować i zaczęła krzyczeć z rozkoszy.
    – O tak! Rżnij mnie! Mocniej!
    Nie poznawałam jej. Faktycznie czasem zdarzało jej się puścić wodze fantazji, czy przekląć soczyście, ale to była zupełnie nowa Ania. Nieskrępowana codziennością, wolna i swobodna w wyrażaniu uczuć. Bardzo mi się to podobało.  
         Pochłonięta zadowalaniem mojej kochanki, uświadomiłam sobie właśnie, jak piękny widok mam przed sobą. Oprócz jeziora, które samo w sobie wyglądało wspaniale, wiła się przede mną pół naga, wypięta dziewczyna, którą właśnie posuwałam. Wszystko to okraszone szumem drzew, śpiewem ptaków oraz odgłosami mokrej, zadowalanej cipki i jękami seksownej dziewczyny. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie niczego cudowniejszego.
    – Teraz widok jest jeszcze piękniejszy – skomentowałam, zdyszana z wysiłku.
    – Jak chcesz jeszcze lepszy, to chodź do sypialni – wyjęczała z trudem Ania.
    – A co będę z tego miała?
    – Wszystko – jęknęła głośno, bo pchnęłam zdecydowanie mocniej.
    – Ale to znaczy, że muszę teraz wyjść… – zaczęłam powoli wysuwać straplessa z jej wnętrza.
    – Jeszcze nie – błagalnym tonem poprosiła Ania, nabijając się mocno na sterczącą spomiędzy moich nóg zabaweczkę.
         Zaczęłam znowu rytmicznie w nią wchodzić. Nie minęła chwila i Ania doszła. Orgazm był tak intensywny, że opadła na kolana, a sztuczny penis wysunął się z jej cipki. Oddychała ciężko, klęcząc na tarasie i starała się opanować obezwładniającą rozkosz. Uklęknęłam za nią i przytuliłam mocno do siebie, łapiąc za jędrne piersi.
    – To idziemy na górę? – spytałam po chwili.
    – Jak pomożesz mi wstać – wysapała.
    – Cały czas Cię trzymam – rzuciłam, ściskając mocniej jej piersi.
    – Zauważyłam – skomentowała krótko.
    – Mam przestać?
    – Ani mi się waż! – zabrzmiała stanowczo – Uwielbiam, gdy się mną bawisz.
    – Uwielbiam to robić.
    – I nigdy nie przestawaj – poprosiła.
    – Nie zamierzam – obiecałam i pocałowałam ją w szyję – To idziemy?
         Puściłam na moment piersi Ani i pomogłam jej stanąć na nogi. Wyraźnie jeszcze nie do końca chciały jej słuchać i lekko się pod nią chwiały. Wolnym krokiem weszłyśmy do domku i udałyśmy się na górę do naszej sypialni. Ania rzuciła się na łóżko, uklęknęła w pozycji na czworaka i mocno wypięła się w moją stronę, kładąc głowę na pościeli. Podwinęła sukienkę, odsłaniając pupę i mokrą od niedawnej zabawy cipkę.
    – Mmm… Piękny widok – zachwycałam się.
    – Obiecałam Ci wszystko, więc daję Ci wszystko – wyjaśniła z wyraźnymi rumieńcami na twarzy.
    – A dokładnie? – spytałam, nie do końca ją rozumiejąc.
    – Dokładnie, to chcę, żebyś mnie wylizała i przeleciała – wyjaśniła nieśmiało.
    – A nie zrobiłam tego na tarasie?
    – Niby tak, ale nie tutaj…
    Gdy to powiedziała – sięgnęła dłońmi do swoich pośladków, rozszerzyła je maksymalnie i pokazała paluszkiem na wejście do swojej pupy. Zaniemówiłam. Nie mogłam uwierzyć, że chciała przeżyć ze mną swój pierwszy seks analny.
    – Jesteś tego pewna?
    – Jak niczego innego – zapewniła mnie – I pamiętaj, że nie jestem z cukru.
    – Jesteś cudowna – odpowiedziałam zachwycona.
         Podeszłam do łóżka, na którym czekała na mnie wypięta Ania i weszłam na nie. Nachyliłam się nad jej tyłeczkiem i zaczęłam całować cudowne pośladki. Po chwili dołączyłam języczek, którym zwinnie przesunęłam się na jej tylne wejście. Jęknęła, gdy poczuła tam dotyk i lekko zadrżała, ale nie cofnęła się nawet o milimetr. Dostała gęsiej skórki. Widocznie takie pieszczoty bardzo jej się podobały. Zachęcona jej reakcją, lizałam bardziej intensywnie, nawilżając i rozluźniając mięśnie jej drugiej dziurki.
         Moje dłonie w tym czasie gładziły skórę jej nóg, wędrując od pośladków, poprzez uda, łydki, a kończąc na delikatnych paluszkach stóp. Delektowałam się możliwością dotykania Ani w tak inny niż dotychczas sposób. Każdy fragment jej ciała był dla mnie idealny, wymarzony i niesamowicie podniecający. Czułam, jak z każdą chwilą drży coraz bardziej. Wiedziałam, że jestem na właściwej drodze, do dostarczenia jej kolejnego pięknego orgazmu. Jednak nie o to mnie prosiła przed kilkoma chwilami. Wyraźnie dała mi do zrozumienia, czego chce i zamierzałam jej to dać. Sama byłam tym niesamowicie podekscytowana.  
         Czułam, że pieszczona druga dziurka Ani zaczyna się rozluźniać i wpuszczać mój napierający i wijący się język do środka.
    – Gotowa? – spytałam, podnosząc się i klękając bezpośrednio za pupą mojej kochanki.
    – Tak… – szepnęła rozgrzana do czerwoności moimi pieszczotami.
    Ponownie chwyciła swoje pośladki i mocno rozszerzyła, dając mi nieograniczony dostęp do swojego tylnego wejścia. Ujęłam sterczącego ciągle z mojego krocza straplessa w dłoń. Przysunęłam go do cipki wypiętej dziewczyny i przejechałam nim pomiędzy jej mokrymi i rozgrzanymi wargami. Jęknęła, czując, jak zabaweczka wchodzi do jej wnętrza. Patrzyłam zauroczona, jak znika głęboko w jej jaskini rozkoszy.
    – Chyba z przyzwyczajenia pomyliłaś dziurki – zażartowała Ania, odwracając twarz w moją stronę.
    – Nie Kochanie – uśmiechnęłam się – Ja po prostu chcę go lepiej nawilżyć.
    – A już myślałam, że nie skorzystasz z zaproszenia – odpowiedziała mi z uśmiechem i jęknęła.
         Pchnęłam kilka razy mocno w głąb jej cipki. Usłyszałam cudowne chlupanie i wiedziałam, że Ania jest bardzo podniecona i gotowa na ostrzejszą zabawę.
    – Jak masz wątpliwości, to mogę zostać tutaj – powiedziałam, pchając kolejnych kilka razy.
    – Mmm… – zamruczała i wygięła się jak kotka.
    – To mam zostać? – spytałam, posuwając ją rytmicznie.
    – Nie… – wydyszała ciężko Ania.
    – A co mam zrobić? – spytałam, podniecona do granic możliwości.
    – Zerżnij mnie w tyłek – prawie wykrzyczała, po czym wtuliła twarz w poduszkę i głośno jęknęła.
         Powoli wyszłam z jej cipki i przysunęłam lśniącego od jej miłosnych soczków straplessa do wylizanej przeze mnie i rozluźnionej drugiej dziurki. Przystawiłam główkę do wejścia. Ania znowu zadrżała i mocniej ścisnęła dłońmi swoje pośladki.
    – Nie bój się Skarbie – uspokoiłam ją, głaszcząc po wypiętej pupie.
    Podziałało. Wzięła kilka głębszych wdechów i rozluźniła uścisk. Wtedy lekko naparłam i zobaczyłam, jak zabaweczka powoli zaczyna torować sobie drogę do wnętrza tyłeczka Ani. Dla mnie też była to bardzo ważna chwila. Starałam się być jak najdelikatniejsza i przygotować ją, jak umiałam najlepiej. Nie spieszyłam się. Wolno, milimetr, po milimetrze wsuwałam straplessa do środka. Co chwilę zatrzymywałam się lub wycofywałam odrobinę i pozwalałam jej przyzwyczaić się do tego nowego doznania i nowej obecności w tym miejscu.  
         Po kilku chwilach usłyszałam głośne jęki, jakie wydawała z siebie Ania. Podniosła twarz z poduszki i sama zaczęła powoli nadziewać się na coraz bardziej łączącą nas zabawkę.
    – Mocniej – poprosiła.
    Tak też zrobiłam. Pchnęłam odrobinę mocniej i cała główka straplessa była już w środku. Ania ciężko i szybko oddychała, ale wydawało się, że wszystko jest w porządku. Naparłam więc mocniej i wsunęłam całą długość zabawki do jej seksownego tyłeczka.
    – O kurwa! – krzyknęła głośno i wygięła się w łuk.
    – Mam wyjść? – spytałam lekko przestraszona i już chciałam się wycofać.
    – Ani mi się waż! – syknęła moja kochanka – Jest zajebiście… – rozpłynęła się z zachwytem nad nowym doznaniem.
         Oparła znowu głowę o poduszkę, ale nie po to, żeby schować w niej twarz, ale najwidoczniej, żeby było jej wygodniej i żeby mogła wypiąć się jeszcze bardziej.
    – Wszystko dobrze? – spytałam z troską.
    Ania nie odpowiedziała, ale poczułam, jak sama zaczęła poruszać biodrami, wysuwając i wsuwając w siebie straplessa. Jej pupa z chwili na chwilę przyjmowała go z coraz większą swobodą i rozkoszą.
    – Zerżniesz mnie w końcu, czy mam to zrobić sama? – spytała, po czym przeniosła jedną dłoń na swoją cipkę i zaczęła masować łechtaczkę – Nie jestem z cukru – przypomniała.
         Zrobiło mi się gorąco, a puls przyspieszył. Podniecenie całkowicie przejęło nade mną władzę. Złapałam mocno Anię za biodra i zaczęłam poruszać swoimi, przybliżając je i oddalając od wypiętej dziewczyny. Na skutek moich ruchów, łączący nas strapless penetrował rytmicznie jej pupę i zaczął poruszać się we mnie. Moje ruchy stawały się coraz głębsze i szybsze. Sypialnię momentalnie wypełniły głośne krzyki rozkoszy mojej kochanki oraz charakterystyczne uderzanie moich bioder o jej pośladki. Palce jednej dłoni zaciskała na poduszce, a drugą w szybkim tempie pocierała swoją łechtaczkę.
    – O taaak! Taaak! – krzyczała Ania.
    – Podoba Ci się takie rżnięcie?! – spytałam, nawet na chwilę nie zwalniając tempa.
    – Cu-dow-nie! – jęczała w rytm moich ruchów.
         Nagle doszła po raz pierwszy. Jej ciało całe drżało. Piszczała głośno w poduszkę i w niekontrolowany sposób poruszała biodrami. Czułam, jak mięśnie jej drugiej dziurki się zaciskają, ale nawet na moment nie zwolniłam ruchów i nie przestałam jej posuwać. Ciężko oddychałam, starając się dać mojej kochance jak najwięcej przyjemności. Patrzyłam jak strapless raz za razem cały wchodził i prawie cały wychodził z zadowalanej pupy Ani. Wpadłam w pewnego rodzaju trans, dając z siebie, ile tylko byłam w stanie. Na zmianę masowałam gładkie pośladki mojej kochanki i ściskałam je mocno. Dziewczyna coraz bardziej szalała pode mną. Jęczała, krzyczała i co chwilę oddawała się w objęcia rozkoszy.
         Po kilku minutach i kolejnym mocnym orgazmie Ani czułam, że opadam z sił. Wzrok zaczął mi się lekko rozmywać, ale nieprzerwanie poruszałam biodrami. Sama też odczuwałam coraz większą przyjemność i nieuchronnie zbliżałam się do orgazmu. Po chwili Ania opadła na łóżko. Jej ciałem wstrząsnął kolejny mocny orgazm, a potem nagle jeszcze jeden. Każdy mój ruch w niej wywoływał nową falę rozkoszy, która zalewała jej świadomość i obezwładniała ciało. Miała głowę obróconą na bok. Oczy uciekały jej w tył głowy i nie potrafiła się na niczym skupić. Dla niej teraz trwał nieprzerwanie jeden wielki orgazm. Szeroko otwarte usta spazmatycznie łapały kolejne oddechy. Miałam wrażenie, że jest półprzytomna z rozkoszy.  
         Nagle doszłam. Świat mi zawirował. Czułam, jak z mojej cipki wylewają się miłosne soczki i po udach spływają na pościel. Poruszyłam się jeszcze kilka razy w Ani i w końcu przestałam. Wyszłam z zaspokojonej dziewczyny i opadłam na łóżko tuż obok niej. Wyjęłam z cipki straplessa i rzuciłam na pościel. Teraz i ja przeżywałam swoją małą rozkosz. Czułam się cudownie, ale nie dlatego, że doszłam, ale przede wszystkim dlatego, że byłam w stanie aż tyle przyjemności sprawić mojej kochance. Patrzyłam na nią. Cały czas drżała. Przytuliłam ją mocno do siebie i głaskałam po głowie, włosach i plecach. Chciałam, żeby wiedziała, że jestem przy niej i że jest dla mnie najważniejsza. Nie wiem, jak to się stało, ale tak wtulone w siebie zasnęłyśmy.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 6 – Weekend cz.3

     Byłam tak wykończona wydarzeniami minionego dnia, że obudziłam się dopiero rano. Ania jeszcze smacznie spała obok mnie w tym, co zostało ze stroju pokojówki, po naszych wieczornych figlach. Nagie piersi odpoczywały, poruszając się nieznacznie przy spokojnym oddechu śpiącej dziewczyny. Podwinięta wysoko sukienka odsłaniała zgrabne nóżki i gładkie, okrągłe pośladki. Wyglądała po prostu cudownie apetycznie. Nie ważne, co miała lub czego nie miała na sobie. Ja po prostu nie potrafiłam oderwać od niej dłoni i wzroku.
         Z zamyślenia wyrwał mnie niesforny promyk Słońca, który podrażnił zapatrzone w moją wymarzoną piękność oczy. Cichutko wstałam i przykryłam prześcieradłem śpiącą dziewczynę. Straplessa, który dostarczył nam wczoraj tyle przyjemności, przełożyłam na szafeczkę i nie ubierając się, boso wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że uda mi się przygotować śniadanie, zanim Ania wstanie lub co bardziej mi się podobało – będę mogła ją obudzić.
         Zeszłam na parter i po szybkiej porannej toalecie udałam się do kuchni. Zerknęłam do lodówki i rozejrzałam się po szafkach w poszukiwaniu natchnienia. Pomysł przyszedł niemal od razu. Założyłam fartuszek, w którym wczoraj paradowała Ania. Przyjemnie ocierał się o sutki, pobudzając je, a sznureczki zawiązane z tyłu delikatnie łaskotały w pośladki. Z zadowoleniem stwierdziłam, że w domu będę musiała częściej gotować w takim właśnie stroju. Zebrałam potrzebne składniki i zaczęłam pichcić. Nie zapomniałam też o wstawieniu wody na kawę. Po takim dniu i wieczorze na pewno przyda się nam solidna dawka kofeiny.
         W trakcie przygotowywania śniadania wpadłam na pewien pomysł. Uznałam, że miło by było zjeść wspólny posiłek na pomoście nad jeziorem. Niewiele dłużej myśląc, szykowałam wszystko tak, żeby łatwiej było mi przenieść w tamto miejsce. Całość zajęła mi niecałą godzinę. Po tym czasie gorący i pachnący posiłek wraz z aromatyczną kawą zaniosłam w samym fartuszku na pomost. Rozłożyłam koc, na którym ustawiłam talerze, sztućce i kubki. Wstałam i zerknęłam przed siebie. Nigdy wcześniej nie stałam w tym miejscu o tak wczesnej porze. Zazwyczaj czekałyśmy do południa, żeby tu przyjść. Było pięknie. Promienie Słońca ganiały się po niewielkich falach spokojnego jeziora. Pobliskie drzewa i tatarak szumiały przyjemnie i wprawiały w miły nastrój. Ptaki wesoło śpiewały i ganiały się po prawie bezchmurnym niebie. I ta wszechobecna cisza i spokój. Wiedziałam, że szybko zatęsknię za tym miejscem.
         Żeby ta chwila była idealna, brakowało tylko mojej cudownej Ani. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domku, gdy nagle zobaczyłam ją w drzwiach. Stała owinięta prześcieradłem i uśmiechała się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i jej pomachałam.
    – Dzień dobry – rzuciła radośnie.
    – Cześć Skarbie – przywitałam ją buziakiem, gdy podeszłam.
    Odwzajemniła pocałunek i zarzuciła mi ręce za szyję. Z każdą kolejną chwilą całowała intensywniej i zachłanniej. Miała mokre włosy. Pachniała miętą i swoimi różanymi perfumami, więc wiedziałam, że zdążyła wziąć prysznic, zmywając z siebie ślady wczorajszej intensywnej zabawy.
         Puszczone prześcieradło rozwiązało się i opadło na podłogę, odsłaniając jej zgrabne, młode i zupełnie nagie ciało. Zaczęłam jej dotykać. Przesuwałam dłońmi w dół, od mokrych włosów poprzez aksamitną skórę pleców, a kończąc na jędrnych i okrągłych pośladkach, którym tak uważnie przyglądałam się, gdy jeszcze smacznie spała. Chwyciłam je mocno w dłonie i zachłannie ugniatałam, dotykając nieśmiało palcami jej drugiej dziurki.
    – Jak się czujesz po nocy – zapytałam.
    – Wspaniale – odpowiedziała, wypinając się, żeby ułatwić mi dostęp.
    – Podobało się? – wsunęłam opuszek palca do jej pupy.
    – A masz jakieś wątpliwości?
    – Po prostu pytam.
    – O mało nie zemdlałam z rozkoszy… – wyznała nieśmiało.
    – Mnie się bardzo podobało – wepchnęłam się odrobinę głębiej.
    – Mmm… Mnie też… i teraz już rozumiem, co Ty czujesz podczas takich pieszczot – uśmiechnęła się, coraz bardziej podniecona – Chyba mam nową ulubioną zabawę…
    – Aż tak?
    – Mhm… – przytaknęła i zaczęła wić się, czując w sobie mój palec.
         Złapałam ją mocno za pierś i ścisnęłam sterczący, twardy sutek. Aż zasyczała, ale nawet na milimetr się ode mnie nie odsunęła. Wręcz przeciwnie – naparła na mnie mocniej swoim ciałem.
    – Komuś tu chyba zimno – powiedziałam, ciągnąc coraz mocniej za pobudzony sutek.
    – Akurat teraz jest mi bardzo gorąco, więc to nie z zimna – odpowiedziała.
    – Więc to moja wina?
    – Doskonale wiesz, że tak…
    – I co byś chciała, żebym teraz zrobiła? – droczyłam się z nią, nie przestając wiercić palcem w jej tyłeczku i ściskać pierś.
    – Zrób ze mną, na co tylko masz ochotę! – wysyczała.
    Miałam wtedy niesamowitą ochotę wziąć ją tam, gdzie stała, rzucić się na nią i kochać się z nią do utraty sił. Uczucia buzowały we mnie jak we wnętrzu wulkanu tuż przed erupcją. Postanowiłam jednak odwlec odrobinę naszą zabawę, licząc na jeszcze silniejsze doznania. Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się do mojej kochanki.
    – Głodna? – spytałam, zmieniając zupełnie temat i wysuwając palec z jej pupy.
    – Co? – była wyraźnie zdezorientowana.
    – Właśnie szłam Cię obudzić.
    – Ale…
    – No chodź, bo śniadanie i kawa stygną na pomoście – powiedziałam, po czym złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą w stronę jeziora.
         Narzuciłam dość szybkie tempo, a zaskoczona, naga Ania była w stanie tylko za mną iść. Zatrzymałam się dopiero przy samym pomoście, na którym czekało na nas śniadanie.
    – Nie uważasz, że tu jest pięknie? – zagadnęłam, biorąc głęboki wdech.
    – Gośka, Ty żartujesz? – spytała z wyczuwalną pretensją w głosie.
    Odwróciłam się w jej stronę. Stała naga, z zaplecionymi na wysokości piersi rękami i lekko naburmuszoną miną. Patrzyła na mnie złowrogo.
    – Coś się stało?
    – Najpierw rozgrzewasz mnie tak, że mało nie dochodzę tam w progu, a później nagle przerywasz i ciągniesz mnie nagą tutaj – wyrzuciła z siebie.
    – Skarbie – podeszłam i objęłam ją – Obiecuję, że Ci to wynagrodzę.
    – Ciekawe niby jak…
    – Może odrobinę tak…
    Pocałowałam jej zaciśnięte usta, a dłońmi zaczęłam dotykać szyi. Na początku zgrywała twardą i nie oddawała pocałunków, ale po chwili jej mur zaczął się kruszyć i poczułam, że coraz bardziej angażuje się w pieszczotę. W końcu rozplotła ręce i objęła mnie.
    – Nigdy więcej tak nie rób – szepnęła.
    – Nawet gdy później robię tak?
    Zaczęłam całować szyję, kierując się powoli coraz niżej.
    – Nawet… – brzmiała coraz łagodniej.
    – Nawet gdy zrobię to?
    Zachłannie przyssałam się do jednego sutka i lizałam go okrężnymi ruchami. Ania zaczęła cichutko pojękiwać. Położyła dłonie na mojej głowie i przyciskała mocno do siebie.
    – Dalej się gniewasz? – spytałam, wypuszczając pierś na chwilę z ust.
    – Nie umiem się na Ciebie gniewać – wyznała, głaszcząc moje włosy.
    – Miło mi to słyszeć – uśmiechnęłam się i pocałowałam sterczący sutek.
    – To dlaczego tak zrobiłaś?
    – Są dwa powody.
    – Jakie?
    – Pierwszy to taki, że powinnaś coś zjeść, żeby nabrać siły. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
    – Taaa, jasne – burknęła, jakby nie do końca mi wierzyła.
    – A drugi powód jest taki, że… – zrobiłam poważną minę i wiedziałam, że i na Anię to podziałało.
    – Co się stało? – wyglądała na autentycznie zmartwioną.
    – Nic Skarbie, ale wczoraj mówiłaś, że chciałabyś wiedzieć o mnie wszystko…
    – No tak…
    – To chodź, zjemy, a w trakcie opowiem Ci wszystko o sobie – zaproponowałam z uśmiechem.
    – Mam się bać?
    – Raczej nie – uspokoiłam ją.
    – No ok, ale najpierw jeszcze jedna sprawa – odezwała się i uśmiechnęła zawadiacko, przygryzając dolną wargę.
    – Jaka?
    – Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci jeść w tym fartuszku, podczas gdy ja nie mam na sobie nic – powiedziała.
         Podeszła do mnie i objęła. Sięgnęła do sznureczków fartuszka i udawała, że stara się je rozwiązać, podczas gdy doskonale czułam, jak jej dłonie obmacują moje pośladki. W końcu uporała się z „niesfornym” węzłem. Ściągnęła mi przez głowę biały materiał i rzuciła na trawę u naszych stóp.
    – Coś jeszcze? – spytałam tonem, który zdradzał, że wiedziałam, w co gra.
    – O faktycznie – teatralnie udała, że sobie o czymś przypomniała – Jeszcze to…
    Podeszła znowu blisko, złapała w dłonie moje piersi i masowała je dłuższą chwilę. Gdy zauważyła, że mój oddech przyspieszył i zabawa coraz bardziej mi się podoba, nachyliła się i mocno zassała na moment jedną, a później drugą pierś i przygryzła twarde sutki. Aż jęknęłam z zachwytu. To było niesamowicie przyjemne.
    – Teraz wszystko – powiedziała, odsuwając się.
    Wiedziałam już, dlaczego miała do mnie wcześniej pretensje. Sama pragnęłam, żeby nie przestawała, a gdy to zrobiła, to poczułam pustkę i lekki smutek.
    – To zapraszam na śniadanie – powiedziałam z uśmiechem, wskazując Ani miejsce na pomoście.
    – Dziękuję – ucieszyła się i ruszyła przodem.
         Weszłam tuż za nią, nie mogąc oderwać wzroku od jej kołyszących się nagich pośladków. Usiadłyśmy na kocu, na samym skraju drewnianego pomostu. Zwiesiłyśmy nogi poza niego i nasze stopy znalazły się w przyjemnie chłodnej wodzie.
    – O! Kawa! – ucieszyła się Ania.
    – No proszę Cię! – zaczęłam – Chyba nie myślałaś, że obejdzie się bez porannej, mocnej kawy? Za kogo Ty mnie masz?
    – Za najcudowniejszą i najukochańszą istotę na świecie – wypaliła szczerze, uśmiechając się do mnie.
    – To miejsce już jest zajęte przez Ciebie – odwdzięczyłam się komplementem.
    – Na serio tak uważasz?
    – Serio, serio – zacytowałam Shreka i posłałam jej ciepły uśmiech.
    – No ale skoro ja zajmuję to miejsce… – zaczęła się zastanawiać – … a Ty tak często jesteś na mnie albo obok mnie, to Ty też jesteś na tym miejscu.
    – Uuu… ale wykombinowałaś – roześmiałam się szczerze.
    – Ej, nie śmiej się! – znowu udała naburmuszoną, ale widziałam uśmiech w kąciku ust.
    – Jesteś słodka, gdy robisz taką minę.
    – Taaak?
    – Tak.
    – A jak bardzo? – spytała, wyraźnie zaciekawiona.
    – Niewyobrażalnie – wyznałam, patrząc jej prosto w oczy.
    – Mmm… Aż tak?
    – Zdecydowanie.
    – Dziękuję – wyraźnie się zarumieniła.
         Wzięła kubek z kawą i upiła odrobinę. Widziałam jej uśmiech, gdy piła, więc mój komplement musiał wyjątkowo przypaść jej do gustu. Zaczęłyśmy jeść przygotowany przeze mnie posiłek, delektując się pięknymi okolicznościami przyrody i swoim towarzystwem. Co chwilę któraś z nas machała mocniej zanurzonymi w jeziorze stopami i chlapała w dal lub w górę kropelkami wody.
    – Wracając do tematu… – przypomniałam o celu naszego śniadania w takim miejscu.
    – Poczekaj. Zanim zaczniesz, to muszę Ci coś powiedzieć.
    – Co takiego? – byłam autentycznie zaciekawiona.
    – Masz… Masz zajebiste cycki – pokazała mi język, drocząc się ze mną.
    – Aż tak Ci się podobają? – spojrzałam na swoje dwie półkule ściśnięte obecnie lekko pomiędzy ramionami.
    – No ba! Pewnie! Są cudowne!
    – Ale masz swoje, które są po prostu fantastyczne.
    – Ale wolę Twoje, bo… – zamyśliła się na moment – …bo są Twoje.
    – No tak… Z tym argumentem nie mogę dyskutować.
    – No i bardzo dobrze – znowu pokazała mi język – To już zamieniam się w słuch – spoważniała upijając łyk kawy, z trzymanego w dłoniach kubeczka.
         Od początku naszego związku zastanawiałam się, CZY i JAK powiedzieć Ani o mojej przeszłości. Zwłaszcza jeden jej aspekt powinnam jej wyjaśnić. Długo biłam się z myślami, ale uznałam, że bardzo, ale to bardzo chcę być z nią szczera. Nie chciałam, żeby jakieś moje sprawy z przeszłości kiedykolwiek mogły zakłócić naszą relację. Gdy wczoraj wspomniała, że chciałaby wiedzieć o mnie wszystko, zaczęłam intensywnie myśleć, jak w ogóle zacząć swoją opowieść.
    – Sprawiasz, że czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie – zaczęłam spokojnie – I z każdą spędzoną wspólnie chwilą coraz mniej umiem wyobrazić sobie swoje życie bez Ciebie.
    – Gosia… – szepnęła Ania.
    Spojrzałam na nią. Wpatrywała się we mnie intensywnie, a w jej oczach zaczynały szklić się łzy. Mimo to posłała mi uśmiech i nie przerywała, widząc, ile kosztuje mnie mój monolog.
    – Dlatego chcę być z Tobą w stu procentach szczera. Musisz wiedzieć, że zanim się poznałyśmy, to spotykałam się z pewną parą – jej oczy zrobiły się wyraźnie większe i o ile to możliwe, to jeszcze bardziej zainteresowała się moimi słowami – To cudowni ludzie i wspaniali przyjaciele i kochankowie…
         Opowiedziałam Ani o wszystkim. O tym, jak poznałam ową parę, jak się zaprzyjaźniliśmy i jak połączyło nas coś więcej niż zwykła znajomość, czy nawet zwykły seks. Zgodnie z prawdą powiedziałam też, że gdy los postawił ją na mojej drodze, to postanowiłam przestać się z nimi widywać, ale pozostajemy przyjaciółmi i często ze sobą rozmawiamy. Bądź co bądź znajomość z nimi trwała ponad dwa lata. Ania słuchała moich słów, a na jej buzi malował się coraz bardziej intensywny rumieniec. Jej twarz zmieniała mimikę od zaciekawienia, poprzez radość, rozmarzenie, a skończywszy na fascynacji.
    – Czułabym się z tym źle. Musiałam być szczera z nimi, jak i z Tobą teraz – zakończyłam swoją opowieść.
    – O kurczę – cicho skomentowała Ania.
         Muszę przyznać, że spodziewałam się więcej słów z jej strony. Może nawet jakichś pytań, głośno wypowiedzianych wątpliwości. A ona rzuciła tylko krótkie „O kurczę”. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Bałam się, że przez swoje wyznanie popsułam właśnie coś w naszej relacji i już nie będę w stanie tego odzyskać lub naprawić. Posłałam Ani nieśmiały, niepewny uśmiech.
    – I to cała moja historia – podsumowałam, starając się wydobyć z niej jakiekolwiek informacje i przemyślenia.
    – Gosiu… – szepnęła.
    – Tak?
    Ania przysunęła się do mnie tak blisko, że jej udo dotknęło mojego. Spojrzała mi głęboko w oczy i wpatrywała się przez dłuższą chwilę. Myślałam, że skonam od tego oczekiwania. Serce waliło mi jak szalone, a do oczu mimowolnie zaczęły napływać mi łzy.
    – Dziękuję za szczerość – powiedziała.
    – Nie wyobrażam sobie inaczej.
    – Wiem i dlatego tak bardzo, bardzo, bardzo mi na Tobie zależy – powiedziała.
    Nachyliła się i pocałowała mnie w usta.
         Delikatnie, jak dotknięcie motylich skrzydeł jej wargi musnęły moje. Położyła mi dłoń na policzku i zwiększyła intensywność pocałunków. Oddawałam pieszczotę, zatracając się w niej. W końcu Ania nie wytrzymała i zaczęła zachłannie mnie całować. Ustami pieściła moje wargi, a nasze języki splotły się w swoim ulubionym tańcu. Wtedy zrozumiałam, że nie jest na mnie zła, że niczego źle nie zrobiłam, a zwierzenie się jej było dobrym wyborem.
    – Bardzo mnie podnieciłaś tą historią – wyszeptała, gdy nasze usta na moment się rozłączyły.
    – Aż tak?
    – Nie wiedziałam, że jesteś aż tak szalona.
    – Faktycznie związek z parą można nazwać lekko wariackim pomysłem.
    – Nie o to mi chodzi głuptasie – posłała mi ciepły uśmiech.
    – A o co?
    – Nie mogę uwierzyć, że dla mnie zrezygnowałaś ze spotkań z nimi.
    – To uwierz – uśmiechnęłam się.
    – Nie wytrzymam dłużej.
    – Czego?
    – Kładź się! – wydyszała, mocno podniecona.
         Zrobiłam, o co prosiła i położyłam się na pomoście. Ania tymczasem wstała i stanęła nad moją głową, po czym usiadła mi na twarzy, przystawiając cipkę do moich ust.
    – Jest Twoja – powiedziała, zanim jej głowa zanurkowała pomiędzy moimi udami.
    Poczułam, jak łapczywie przyssała się do mojej kobiecości, jak lizała ją i pieściła palcami. Momentalnie oddałam się przyjemności, nie zapominając o lśniącym od soczków skarbie, który znalazł się tuż przy mojej twarzy. Objęłam Anię w pasie, żeby przycisnąć ją mocniej do siebie. Zaczęłam mocno lizać jej cipkę. Była taka pyszna, słodziutka i niesamowicie mokra. Jej miłosne soczki zmieszane z moją śliną już po chwili zalewały mi buzię, a ja nawet na moment nie przestałam jej pieścić.
         Tak samo zajmowała się mną Ania. Czułam jej język i palce buszujące najpierw NA, a chwilę później W mojej cipce. Lizała moją łechtaczkę, zataczając na niej kółka i co chwilę mocno ssała. Odlatywałam. Zwłaszcza gdy poczułam, jak palce jej drugiej dłoni zaczęły baraszkować w pobliżu mojego tylnego wejścia. Z moich ust wydobywały się coraz częściej niekontrolowane jęki rozkoszy. Chciałam skupić się na dawaniu przyjemności leżącej na mnie dziewczynie, ale to, co mi robiła, bardzo to utrudniało.
         Opanowałam się na tyle, na ile byłam w stanie i też wsunęłam do wnętrza jej skarbu dwa palce. Miałam wrażenie, że w sobie miałam już trzy, ale starałam się ignorować to najdłużej, jak mogłam. Skupiłam się na lizaniu jej guziczka i posuwaniu cipki. Drugą dłonią obmacywałam jej pupę, zbliżając palce do drugiej dziurki mojej kochanki. Zamruczała słodko, gdy poczuła dotyk w tamtym miejscu. Nie mogłam pozwolić jej czekać. Oblizałam palec i zaczęłam wsuwać go do jej tyłeczka.
    – O taaak… – usłyszałam głośne jęknięcie.
    Palec z lekkim oporem wślizgiwał się do tylnego wejścia Ani. Dziewczyna starała się rozluźnić, co z każdą chwilą ułatwiało mi penetrację i zwiększało przyjemność, jaką odczuwała. W końcu pchnęłam mocno i wsunęłam cały palec do środka.
         W tym momencie leżącą na mnie dziewczyną wstrząsnął potężny spazm orgazmu. Wsadziła palce głęboko w moją cipkę i pupę i krzyknęła, oznajmiając całemu światu, że dotarła na szczyt. Ja też byłam na skraju wytrzymałości, ale nie przestawałam nawet na moment posuwać wijącej się z rozkoszy Ani. Moje palce szalały w obu jej dziurkach, a język pieścił nabrzmiałą łechtaczkę. Czułam, jak stara się zacisnąć mięśnie i unieruchomić moje palce. Jednak moja pozycja i wilgoć, dzięki której tak sprawnie mogłam ją zaspokajać, dawały mi przewagę. Nieprzerwanie dostarczałam jej nowych, mocnych wrażeń, posuwając wytrwale jej cipkę i pupę. Przyniosło to piękny efekt w postaci kolejnego błyskawicznego orgazmu Ani.
         Pisnęła z rozkoszy prosto w moją cipkę. Ostatkiem świadomości wsunęła w moje mokre i spragnione wnętrze kolejny palec i pchnęła mocno. Poczułam przyjemną błogość i wiedziałam, że niebawem i dla mnie nastanie piękne spełnienie. Tymczasem ciało mojej kochanki drżało w ekstazie, uwalniając nagromadzoną namiętność. Z zaspokojonej cipki zaczęły tryskać miłosne soczki i zalewały mi twarz, szyję, włosy. Byłam cała od nich mokra, ale niesamowicie szczęśliwa, że to efekt moich starań. Wysunęłam palce z jej dziurek. Patrzyłam zauroczona, jak obie otwierały się i zamykały w rytm niedawnych ruchów moich dłoni.  
         Czując tak wielką satysfakcję oraz wiercące się w mojej cipce i pupie paluszki Ani, osiągnęłam szczyt. Moje ciało się naprężyło, a po chwili zaczęło drżeć. Czułam, że i ze mnie wypływa spora ilość soczków, ale nie byłam w stanie tego powstrzymać ani kontrolować. Mogłam tylko leżeć i chłonąć rozkosz, jaką dała mi Ania. Świat mi mocno wirował, ale tym razem udało mi się nie stracić przytomności. Oddychałam ciężko, starając się dojść do siebie i czekałam na jakikolwiek ruch mojej kochanki.
         Drgnęła po kilku minutach i powoli zsunęła ze mnie, kładąc się obok na pomoście. Spojrzała mi w oczy i na moją mokrą od jej soczków twarz.
    – Znowu Cię zamoczyłam – skomentowała zawstydzona.
    – Uwielbiam to – odpowiedziałam, oblizując dokładnie wargi.
    – Jesteś cudowna – wyszeptała i przysunęła się bliżej.
    Jej usta dotknęły moich, ale nie delikatnie, jak się tego spodziewałam po tak intensywnej zabawie. Wpiła się w moje wargi mocno i zachłannie. Zlizywała swoją wilgoć z mojej twarzy i smakowała jej z mojego języka. Głaskała jednocześnie moje włosy, policzki i szyję. W końcu złapała mocno za jedną pierś i ścisnęła sutek.
    – Na prawdę aż tak podziała na Ciebie moja opowieść? – spytałam, głaszcząc jej policzek.
    – A nie czułaś, jaka byłam mokra?
    – Czułam, ale się nie spodziewałam.
    – Ja też na początku nie, ale gdy wyobrażałam sobie Ciebie z nimi w tych wszystkich sytuacjach, to po prostu samo się stało – wyznała.
    – Często tak sobie mnie wyobrażasz?
    Spuściła wzrok, a na jej buzi pojawił się rozkoszny rumieniec.
    – Chyba zbyt często… – posłała mi niezdarny, ale bardzo słodki uśmiech.
    – Jesteś wspaniała – pocałowałam ją delikatnie.
    – Boże, nie powinnam Ci tego mówić – skryła twarz w dłoniach.
    – A niby dlaczego?
    – Pewnie pomyślisz sobie teraz, że jestem nieźle zboczona.
    Odsłoniłam jej twarz i spojrzałam głęboko w oczy.
    – Podobasz mi się taka – powiedziałam czule.
    – Ale…
    – Ja jestem bardziej zboczona – zauważyłam.
    – Ty? Niby dlaczego?
    – A kto normalny wiąże się z parą, a później jeszcze sprowadza na złą drogę porządną, piękną i dużo młodszą od siebie dziewczynę?
    – Przeszkadza Ci to, że jestem młodsza?
    – Ani trochę, ale czy to nie jest zboczone?
    – No i z tą „porządną” to też przesadziłaś.
    – A dlaczego? Przecież byłaś grzeczna, miła, spokojna i nawet nie myślałaś o tym, że mogłoby Cię coś takiego łączyć z inną kobietą.
    – Dziękuję Kochanie – powiedziała nagle Ania.
    – Za co?
    – Za uświadomienie mi, jaka jestem i jaka chcę być. A także za to ile cudownych chwil przeżyłam i przeżywam dzięki Tobie.
    – Nie musisz mi dziękować. Przy Tobie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
    – Zaraz po mnie – puściła mi oczko i znowu mocno pocałowała.
         Nasze języki po raz kolejny splotły się ze sobą w miłosnym, namiętnym i mokrym tańcu. Baraszkowały na zmianę w naszych ustach i pieściły się wzajemnie. Pocałunek trwał i trwał, a nam ciągle było siebie mało. Spragnione dłonie szukały najczulszych miejsc leżącej naprzeciwko kochanki i delikatnie pieściły, wzmagając podniecenie i wzniosłość tej chwili.
    – Wiesz, co mi się tylko nie podoba? – spytała nagle Ania.
    – Co takiego?
    – Po pierwsze, że tak późno odważyłaś się wykonać ten krok w moim kierunku.
    – A po drugie?
    – Po drugie, że będzie mi bardzo brakowało tego miejsca – pogłaskała mnie po twarzy i znowu pocałowała.
    – W obu sprawach muszę przyznać Ci rację, ale mam nadzieję jakoś Ci to wynagrodzić.
    – Cały czas robisz dla mnie coś cudownego.
    – Ale chcę się starać jeszcze bardziej, bo jesteś tego warta.
    – Serio tak uważasz?
    – Bez dwóch zdań.
    – Hmm… A zrobisz coś dla mnie? – spytała z błyskiem w oku.
    – Wszystko – odpowiedziałam bez wahania.
    – Chcę, żebyś podczas drogi powrotnej, nie miała na sobie nic od pasa w dół.
    – Zupełnie nic?
    – Oprócz butów.
    – Zgoda – przystałam na podniecającą propozycję Ani.
    – Tak od razu?
    – A dlaczego nie?
    – No nie wiem… Myślałam, że będziesz jakoś negocjować – zaczęła się zastanawiać.
    – Nie mam nad czym. Dla Ciebie zrobię wszystko – powiedziałam zgodnie z prawdą.
    – Ja dla Ciebie też – szepnęła ledwo słyszalnie Ania – To co? Idziemy się pakować? – spytała głośniej z lekką nutką smutku w głosie.
    – Chyba trzeba się zbierać, bo przed nami kawał drogi – zgodziłam się.
    – To ja pozmywam po śniadaniu – zaoferowała moja kochanka.
    – Pomogę Ci, to będzie szybciej – zaproponowałam pomoc.
    – Nie odmówię – uśmiechnęła się Ania.
         Udało nam się wstać i złapać równowagę, tuląc się do siebie. W końcu ostatni czas spędziłyśmy na leżąco i na dodatek wyjątkowo aktywnie. Pozbierałyśmy to, co zostało po śniadaniu i wróciłyśmy do domku. Zmyłyśmy i wytarłyśmy naczynia, które chowałam od razu do szafek. Zajęłam się pakowaniem tego, czego nie udało nam się zjeść, a Ania poszła wziąć szybki prysznic, po czym poszła na górę ogarnąć swoje ubrania. Dołączyłam do niej po dłuższej chwili, bo też musiałam zmyć z siebie ślady naszej zabawy na pomoście. Gdy weszłam do pokoju, to moja kochanka wypięta w stronę drzwi, dopinała właśnie swoją torbę.
    – Piękny widok – skomentowałam nagą, klęczącą na łóżku dziewczynę.
    – Ja będę miała piękniejszy przez całą drogę powrotną – pokazała mi język i puściła oczko.
    – Jeszcze Ci się znudzę i co wtedy?
    – Nie ma takiej opcji – podeszła i wtuliła się we mnie.
    – Jesteś pewna? – spytałam, głaszcząc ją po włosach.
    – Jak niczego innego – odpowiedziała, podnosząc twarz i spoglądając mi prosto w oczy.
         Aż przełknęłam głośno ślinę. Jej głos był tak stanowczy, a spojrzenie tak ostre, że nie śmiałam się dłużej z nią droczyć. Niechętnie wyswobodziłam się z jej objęć i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej swoje ubrania i walizkę. Ania w tym czasie założyła na siebie białą bluzkę z koronkowymi wstawkami i granatowe szorty, po czym położyła się na łóżku i patrzyła na mnie.
    – Teraz ja mam piękny widok – powiedziała.
    Nie odezwałam się ani słowem, tylko posłałam jej uśmiech, chowając kolejne ubrania do wnętrza bagażu.
    – Więc co mam mieć na sobie podczas drogi powrotnej? – spytałam.
    – Mogę wybrać? – zdziwiła się.
    – Jasne – przytaknęłam.
    – O Boże! Jesteś cudowna! – ucieszyła się jak dziecko.
    Podeszła na czworaka do mojej walizki i chwilę w niej szperała. Wyciągnęła bardzo luźny, czarny top na cieniutkich ramiączkach i podała mi go z uśmiechem.
    – Bardzo chcesz, żebym czuła się naga – bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
    – Bardzo – zgodziła się ze mną Ania.
    – A coś na wyjście do toalety? Czy mam iść w samej bluzce?
    – No coś Ty! Nigdy bym na to nie pozwoliła. Jesteś tylko moja! – rzuciła krótko i znowu zaczęła czegoś szukać w mojej walizce.
    – Podoba mi się, że jestem Twoja – szepnęłam jej do ucha, zakładając na siebie bluzkę, którą dla mnie wybrała.
    – Oj, przepraszam. Nie chciałam, żeby zabrzmiało to, jakbyś była moją własnością – zaczęła się szybko tłumaczyć ze swoich słów.
    – Nie przepraszaj – uspokoiłam ją – To bardzo miłe i chcę, żebyś tak o mnie myślała i mówiła.
    – Serio? – jej oczy aż rozbłysły.
    – Jasne. W końcu jestem tylko Twoja – uśmiechnęłam się do niej.
    – Jesteś wspaniała – podziękowała i wróciła do przeszukiwania mojego bagażu.
    – Nie bardziej niż Ty – szepnęłam pod nosem, czego Ania nie usłyszała.
    – O! Mam! – wykrzyknęła radośnie – Proszę, oto Twoja dolna część garderoby, żebyś mogła wyjść z auta na postoju.
         No tak. Czego ja się mogłam po niej spodziewać? Wybrała najkrótszą, najbardziej zwiewną i najmniej zakrywającą cokolwiek spódniczkę, jaką tylko miałam ze sobą na tym wyjeździe. Czerwona mini w szkocką kratę była jedną z moich ulubionych spódniczek, ale zazwyczaj chodziłam w niej w domu, bo mogła pełnić co najwyżej rolę przedłużenia koszulki. Nie powiedziałam jednak ani słowa, tylko założyłam na siebie podany przez moją kochankę kawałek materiału.
         Zapięłam walizkę i wystawiłam przed schody razem z torbą Ani. Pozamykałyśmy okna i zaciągnęłam żaluzje. Ostatni raz spojrzałam na pokój i łóżko, w którym spędziłyśmy cudowny i pełen uniesień czas i zamknęłam drzwi. Zeszłyśmy na dół i tu też wszystko postarałyśmy się zostawić w takim stanie, w jakim zastałyśmy na początku naszego pobytu. Dokładnie sprawdziłam zawór wody i gazu. Chciałam jeszcze kiedyś tu przyjechać, a pożar mógłby to utrudnić lub po prostu uniemożliwić.
         Po kilku minutach opuściłyśmy domek. Włączyłam system alarmowy i zamknęłam drzwi wyjściowe. Stojąc na tarasie, zerknęłyśmy jeszcze raz na jezioro i pomost, z którym już zawsze będą nas łączyć niezapomniane chwile.
    – Do zobaczenia! – pomachała mu Ania.
    – Chciałabyś tu jeszcze wrócić? – spytałam.
    – Byłoby cudownie – rozmarzyła się.
    Musiałam się z nią zgodzić. Powrót tu byłby spełnieniem marzeń. Może jeszcze kiedyś poproszę wujka o klucze i spędzimy tu z Anią trochę więcej czasu. Teraz jednak trzeba było zapakować się do auta i ruszać w drogę powrotną do domu. Moja towarzyszka już siedziała w samochodzie i czekała na mnie.
    – A Ty gdzie? – spytała, udając oburzenie, gdy otworzyłam drzwi.
    – Do środka?! – odpowiedziałam zbita z tropu.
    – A nie zapomniałaś o czymś?
    – Aaa… No tak – olśniło mnie nagle.
    Szybkim ruchem pozbyłam się spódniczki i podałam ją Ani.
    – No teraz lepiej – skomentowała.
    – Lepiej? – spytałam.
    – Żeby było idealnie, musiałabyś zdjąć też górę.
    – Ale masz świadomość, że jak ktoś nas będzie mijał w wyższym aucie, to wszystko zobaczy?
    – Ok, to już jest idealnie – zmieniła szybko zdanie.
    – No wiesz… mogę zdjąć – droczyłam się z nią.
    – Nie, nie! Tak jest cudownie! – broniła się i zachęcała, żebym już wsiadła.
    – Ok – powiedziałam krótko i zajęłam miejsce kierowcy.
         Nie czułam się zbyt komfortowo, czując tapicerkę siedzenia na nagich pośladkach, ale obiecałam to Ani i nie miałam zamiaru się teraz wycofać. Poprawiłam się nieznacznie w fotelu i wyjechałyśmy za bramę. Miałam już wyjść, żeby ją zamknąć, ale Ania zrobiła to szybciej. Wróciła biegiem na swoje miejsce i wyszczerzyła w moją stronę rząd białych, równych ząbków.
    – Gotowe! – powiedziała radośnie.
    – No to w drogę!
    Wrzuciłam bieg i powoli ruszyłam. Musiałyśmy dojechać przez las do głównej trasy, ale to udało się bez żadnych niespodzianek. Cholernie żałowałam, że musiałyśmy już wracać. Moją głowę zalewały cudowne wspomnienia minionych dni. Na samo wspomnienie zrobiło mi się przyjemnie i przestałam odczuwać niedogodności związane z brakiem dolnej części garderoby.
         W międzyczasie Ania podłączyła telefon do radia i zaczęła puszczać muzykę. Zrobiło się jeszcze przyjemniej. Śpiewałyśmy i nawet udało nam się nieco poruszać w rytm słuchanych przebojów. W tak cudownej atmosferze zleciały nam błyskawicznie pierwsze kilometry. Zaczęłam się dziwić, że Ania nie wykorzystała jeszcze okazji, żeby mnie dotykać. Widocznie pochłonięta wczuwaniem się w skoczne rytmy, zupełnie o tym zapomniała.
         Zanim wjechałyśmy na trasę, zdążyłam się już przyzwyczaić do dotyku fotela na mojej nagiej pupie i z każdym przejechanym kilometrem czułam się swobodniej. Moja towarzyszka też, co zaowocowało zdjęciem butów i oparciem drobnych, bosych stóp o przednią szybę samochodu. Mogłam je podziwiać i cieszyć oczy ich widokiem. Ania doskonale wiedziała o moim fetyszu i co chwilę machała dla mnie paluszkami.  
         W końcu chyba przypomniała sobie o moim stroju, a właściwie jego braku i położyła dłoń na moim nagim udzie. Patrząc cały czas przed siebie, przesuwała ją w kierunku mojego krocza. Nie miałam zamiaru niczego jej utrudniać, tym bardziej że przecież wiązało się to z olbrzymią przyjemnością, jaka mogła mnie czekać. Bez większego namysłu włączyłam tempomat i usiadłam wygodniej w fotelu, rozszerzając nogi.
    – Podoba mi się, gdy tak robisz – odezwała się.
    – Mnie też się podoba to, co robisz – przyznałam.
    – Czuję…
    Dotknęła opuszkami palców mojej kobiecości. Od razu wyczuła wilgoć i zaczęła mnie pieścić. Starałam się skupiać na drodze, ale przyjemność, jaką dawała mi Ania, była zbyt duża. Jej palce szalały raz we mnie, a raz na mojej łechtaczce, prowadząc mnie nieuchronnie na sam szczyt rozkoszy. Cudownie bawiła się mną najpierw dwoma, a później trzema palcami. Oddychałam szybko i jęczałam coraz głośniej. Byłam na skraju spełnienia. Poczułam mocny uścisk na lewej piersi. Moja dłoń, jakby żyjąc własnym życiem, wślizgnęła się pod cienki materiał bluzki i drażniła na zmianę sterczące sutki.
    – Dojdź… – szepnęła Ania prosto do mojego ucha.
    Jęknęłam głośno.
    – Nie hamuj się. Dojdź! – powtórzyła – Chcę czuć, jak Twoja cipka zaciska się na moich palcach.
    – O taaak…
    – A może jeszcze kiedyś na mojej całej dłoni… – przypomniała jedną z naszych fantastycznych zabaw w domku.
    Tego było już za wiele. Moja wyobraźnia podsuwająca mi obrazy tamtej zabawy i palce Ani we wnętrzu mojej cipki w końcu osiągnęły swój cel.
    – O taaak! – krzyknęłam i doszłam.
    Zawładnął mną mocny orgazm. Moje biodra poruszały się jak szalone na fotelu, a palce Ani w mojej cipce nie przestały dostarczać mi przyjemności. Czułam je bardzo dobrze. Wierciły się ciągle niespokojnie, przedłużając i wzmacniając moją przyjemność. Oddychałam ciężko i powoli dochodziłam do siebie. Ania w końcu wyjęła ze mnie palce i oblizała je dokładnie.
    – Uwielbiam Twój smak – powiedziała wyraźnie zadowolona z siebie.
    – Kiedyś nas zabijesz – skarciłam ją lekko.
    – Nie podobało się?
    – Cholernie się podobało, ale to bardzo niebezpieczne.
    – Wiem, przepraszam – opuściła głowę.
    – Nigdy tego nie rób!
    – Dobrze, już nie będę – zaczęła zasmucona – Ale tak ciężko jest się powstrzymać przed dotykaniem Cię.
    – Nigdy więcej mnie nie przepraszaj za rozkosz – wyjaśniłam moje wcześniejsze słowa.
    – Czyli nie chodziło o…
    – Nie – uśmiechnęłam się – Możesz mnie dotykać, kiedy tylko chcesz. W końcu jestem Twoja.
    – A ja Twoja – zapewniła mnie Ania.
         W czasie drogi moja kochanka jeszcze niejednokrotnie wykorzystała brak dolnej części ubrania u mnie. Pieściła mnie, gdy tylko miała na to ochotę, a ja nie byłam w stanie jej odmówić. Moje nogi same się rozsuwały, gdy czułam pomiędzy nimi lub na nich jej delikatną dłoń. Raz nie wytrzymałam i zjechałam na MOP. Zaparkowałam z dala od innych aut i rozpalona do granic możliwości, błagałam ją, żeby mnie przeleciała. Kazała mi zdjąć bluzkę, po czym z wielką ochotą zrobiła mi palcówkę, delektując się tym, do jakiego stanu mnie doprowadziła.
         Za drugim razem, gdy się zatrzymałyśmy, przemyciła do toalety straplessa. Ryzykując przyłapanie, wzięła mnie od tyłu przy umywalkach, po czym nie wychodząc ze mnie, wepchnęła z powrotem do jednej z kabin. Tam rozebrała mnie do naga i dokończyła, posuwając mocno w drugą dziurkę. Gdy wychodziłyśmy, to jedna dziewczyna dziwnie się na nas patrzyła w lustrze, myjąc dłonie. Widocznie tym razem zostałyśmy przyłapane, ale posłałyśmy jej tylko buziaki i uśmiechy i wróciłyśmy do samochodu, gdzie obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
         Jeszcze dwa razy stawałyśmy, żeby coś zjeść, kupić kawę i skorzystać z toalety. Zgodnie z obietnicą przy każdym postoju Ania dbała, żebym na pewno założyła spódniczkę, zanim wysiadłam z samochodu. Równie skrupulatna była, gdy miałam wsiąść. Uśmiechała się do mnie i wyciągała dłoń w oczekiwaniu na jedyną część garderoby, która miała zasłaniać moje najskrytsze miejsca. Z każdym kolejnym razem rozbieranie się, było dla mnie coraz bardziej naturalne. Robiłam to tym chętniej, że wiedziałam, że palce Ani już niebawem mogły zacząć mnie pieścić.
         Tuż przed zmrokiem dotarłyśmy do końca naszej podróży. Zaparkowałam samochód na parkingu za budynkiem i wyłączyłam silnik. Odpięłam pas i mogłam w końcu założyć spódniczkę. Spojrzałam na Anię i posłałam jej uśmiech.
    – To jesteśmy na miejscu.
    – Tak… – westchnęła głośno.
    – Coś się stało Skarbie?
    – Nic – uśmiechnęła się – Po prostu… Było cudownie i nie chcę, żeby to się skończyło.
    – Ale nic się nie kończy – pogłaskałam ją po twarzy.
    – Oprócz swobody i mieszkania razem – trafnie zauważyła.
    – Fakt… – zamyśliłam się – Pomóc Ci z bagażem? – zmieniłam temat.
    – Nie, dam sobie radę – posłała mi nieśmiały uśmiech – Dziękuję, że mnie tam zabrałaś.
    – Nie musisz dziękować. Kogo innego mogłabym zabrać?
    – Z Twoją urodą to kogokolwiek.
    – A co powiesz, że z moją urodą, to chcę Ciebie?
    – Powiem, że… – wyglądała, jakby biła się z myślami – …że bardzo Cię kocham.
         Zamurowało mnie w pierwszej chwili. Zupełnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć, jak zareagować. W momencie w mojej głowie rozpętała się szalona burza myśli, która piorunowała mój umysł, nie pozwalając się skupić i wydobyć z siebie choćby słowa. Na mojej twarzy na pewno widoczny był spory szok, bo Ania nagle opuściła głowę i lekko posmutniała.
    – Skarbie, ja też Cię kocham! – odpowiedziałam tak szybko, jak byłam w stanie się ocknąć z zadumy.
    – Naprawdę? – spytała, coraz szerzej się uśmiechając.
    – Nie mam najmniejszych wątpliwości – puściłam jej oczko – Bardzo Cię kocham – powtórzyłam.
    – Ja Ciebie też! Kocham, kocham, kocham! – wykrzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
         Zaczęłyśmy się całować. Zachłannie pieściłyśmy i smakowałyśmy usta tej drugiej. To miał być pocałunek wieńczący nasz pierwszy wspólny wyjazd i największe wyznanie, jakie przeszło kiedykolwiek przez nasze usta. Każda wkładała w ten pocałunek całą siebie, całe swoje szczęście, wszystkie miłe wspomnienia i każde rodzące się oczekiwanie. Czułyśmy, że to, co między nami się narodziło, jest wyjątkowe, jest piękne, ale przede wszystkim jest nasze. Może i niedoskonałe w swojej doskonałości, ale po prostu – nasze.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 7 – Wieczor z niespodzianka

     Mocno skłamałabym, gdybym powiedziała, że po powrocie znad jeziora musiałyśmy od siebie odpocząć. Zdecydowanie było nam siebie mało. W pracy, w samochodzie, czy nawet w mieszkaniu nie potrafiłam się na niczym skupić. Moje myśli ciągle biegły do Ani. Zastanawiałam się, gdzie jest, co robi, o czym myśli, w co się ubrała. Totalnie oszalałam na jej punkcie. Nie tylko ja miałam ten problem. A skąd wiem? Proste – dostawałam mnóstwo cudownych zdjęć i SMS-ów od Ani z takimi samymi pytaniami, które i jej nie dawały spokoju.  
         Oczywiście widywałyśmy się na klatce schodowej w przelocie lub ona odwiedzała mnie po południu, ale wtedy nie przychodziło nam nawet do głowy, żeby spytać o jakieś pierdoły. Gdy tylko otwierałam jej drzwi, to rzucała się na mnie i namiętnie całowała. Ubrania znikały z nas w niesamowitym tempie i oddawałyśmy się w objęcia rozkoszy. Nie zrozumcie mnie źle. Taki szybki, namiętny seks był cudowny, wręcz zniewalający, ale obu nam brakowało ciszy, spokoju i braku pośpiechu z weekendu nad jeziorem. To był tej jedyny szczegół, który dawał nam poczucie spełnienia i pewność, że nic nie trzeba, a wszystko można.
         Leżałam jednego wieczora sama w łóżku. Ania akurat nie mogła tego dnia się ze mną spotkać, bo uczyła się do kolokwium. Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć.
    – Cholera! – zaklęłam przez zęby.
    Włączyłam lampkę i usiadłam w łóżku. Zegarek pokazywał 22:49. Oparłam się o wezgłowie i wzięłam do ręki książkę. Zawsze przynajmniej jedna leży na nocnej szafce obok mojego łóżka. Może to nie był najmądrzejszy pomysł na znalezienie metody na sen, ale liczyłam, że pomoże.
         Zaczęłam czytać, ale dalej byłam niespokojna. Nogi co chwilę przesuwały się pod cienką, letnią kołdrą w poszukiwaniu swojego miejsca. Błądziłam oczami po kolejnych stronach powieści, starając się odnaleźć sens w czytanych słowach, ale tego wieczora było to niesłychanie trudne. Z wściekłością rzuciłam książkę na łóżko i splotłam ręce na piersiach, jakbym się na nią obraziła. Odruchowo sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu widniała ikonka nieprzeczytanej wiadomości. Szybko odblokowałam ekran. To od Ani:  
    A: „Cześć :* Śpisz już?”.
    Napisała raptem kilkanaście minut wcześniej, więc od razu odpisałam:  
    G: „Nie mogę zasnąć”.  
    Czekałam dosłownie chwilę, gdy pojawiła się kolejna wiadomość od mojej kochanki:  
    A: „Coś się stało?”.
    G: „Chyba mam za dużo energii”.
    A: „Dlaczego? ;)”.
    G: „Nie było Cię u mnie dzisiaj, więc nie miał mnie kto zmęczyć :*”.
    A: „To ja Cię męczę?”.
    G: „Najcudowniej, jak tylko można :*”.
    A: „Co masz na myśli? ;)”.
    G: „Seks! ;)”.
    A: „Aaa, to ok :D”.
    G: „A coś Ty myślała?”.
    A: „Nie ważne. Za dużo czasu spędziłam nad książkami i głupoty mi przychodzą do głowy”.
    G: „Chyba nie pomyślałaś, że mnie męczysz sobą, gdy ze mną jesteś?”.
    A: „Kocham Cię! :*”.
    G: „Ja też Cię Kocham! :*”.
    A: „Mam Ci pomóc zasnąć?”.
    G: „Znasz jakiś sposób?”.
    A: „Znam jeden”.
    G: „Jaki? Zrobię wszystko!”.
    A: „Wszystko?”.
    G: „Tak :*”.
    A: „Absolutnie wszystko? ;)”.
    G: „Absolutnie wszystko!”.
    A: „Ok, to daj mi moment i napisz, co masz na sobie ;)”.
    G: „Satynową koszulkę nocną i majtki”.
    Zaczęłam się zastanawiać, co jej chodzi po głowie i choć miałam kilka pomysłów, to z niecierpliwością czekałam na kolejną wiadomość od Ani.
         Minęło kilka minut, a ja ciągle w niepewności wpatrywałam się w telefon czekając, jak na zbawienie. W końcu zadrżał, a na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość:
    A: „Uwielbiam Cię w tej koszulce :*”.
    G: „Cieszę się, że Ci się w niej podobam”.
    A: „Wolę Cię bez niej, więc zdejmij ją i majteczki też :*”.
    G: „Mam się rozebrać?”.
    A: „G: „Absolutnie wszystko!”” – wkleiła mi moją wcześniejszą wiadomość do niej.
    G: „Ok”.
    Odpisałam i zdjęłam z siebie koszulkę i bieliznę. Poczułam, jak pościel głaszcze moje nagie nogi, pośladki i brzuch. Zrobiło mi się przyjemnie. Sutki zesztywniały i uwydatniły się, wyraźnie oczekując na kolejne mocne bodźce.
    A: „Już? ;)”.
    G: „Już :P”.
    A: „Udowodnij ;)”.
    G: „Jak?”
    A: „Zdjęcie :*”.
    No nie. Nie dość, że ta mała, kochana istota kazała mi się rozebrać, to teraz jeszcze chce ode mnie dowód w postaci mojego nagiego zdjęcia. Jednak obiecałam jej, że zrobię absolutnie wszystko, więc zamierzałam tego dotrzymać. Poza tym dla niej i tak zrobiłabym wszystko, niezależnie co by to było i gdzie by mnie o to poprosiła.
         Odrzuciłam kołdrę na bok. Ustawiłam telefon na nocnej szafce i włączyłam samowyzwalacz na 10 sekund. Domyślałam się, o jakie zdjęcie chodzi Ani i zamierzałam jej takie wysłać. Usiadłam naga na łóżku i szeroko rozłożyłam nogi, żeby mogła zobaczyć wszystkie moje najczulsze miejsca. Dodatkowo paluszkami rozchyliłam wargi cipki. Ku mojemu zaskoczeniu była bardzo mokra i aż syknęłam, gdy jej dotknęłam. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i nagle telefon zrobił zdjęcie.      Lekko jeszcze oszołomiona nagłą przyjemnością złączyłam nogi i położyłam się znowu, grzecznie przykrywając odrzuconą wcześniej kołdrą. Obejrzałam zdjęcie, które zrobiłam i sama byłam w szoku, jak seksownie na nim wyszłam. Szybko wysłałam fotkę do Ani. Dodając pytanie:
    G: „Taki dowód wystarczy?”.
    Znowu przyszło mi czekać dłuższą chwilę na odpowiedź, a w zasadzie na odpowiedzi:
    A: „Jesteś przepiękna! :*”.
    A: „I taka seksowna”.
    A: „Chciałabym tam teraz być i się z Tobą kochać :*”.
    G: „Też bym chciała, żebyś tu była :*”.
    A: „Chciałabym wejść po cichu do Twojego mieszkania i przelecieć Cię z zaskoczenia :*”.
    Ta wiadomość dała mi dużo do myślenia. Do mojej głowy momentalnie powrócił temat poruszony w rozmowie z moją znajomą, która kilka dni temu sugerowała, że Ania powinna mieć klucz do mojego mieszkania. Z każdą chwilą uznawałam to za coraz lepszy pomysł. Tylko musiałam jeszcze wymyślić jak jej te klucze przekazać i kiedy. Wypadałoby zrobić to z wielką pompą, bo był to dla mnie dość duży krok w naszym związku i podejrzewałam, że i dla Ani byłaby to wielka rzecz. Z zadumy wyrwała mnie kolejna wiadomość od mojej kochanki:
    A: „Baw się dobrze! :*”.
    G: „?”.
         Nie zrozumiałam, o co jej chodziło. Dotarło do mnie dopiero po chwili z kolejną wiadomością, którą był link do jakiegoś filmiku na jej koncie Google. Kliknęłam play i moim oczom ukazała się zupełnie naga Ania, masturbująca się paluszkami i pożyczonym ode mnie Lovense Lushem. Patrzyłam jak zauroczona na jej pogrążoną w ekstazie twarz, na której malowała się czysta rozkosz. Z szeroko rozchylonych ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki i westchnięcia, gdy najpierw dwa, a później trzy palce posuwały jej mokrą cipkę. W jej wnętrzu aż chlupało od ilości soczków. Druga dłoń w tym czasie pieściła nagie piersi, szczypiąc i pociągając sterczące sutki. Dodatkowo to wszystko było dla mnie. Co chwilę słyszałam wyraźnie:
    – Gosiu, nie przestawaj! O tak! Posuwaj mnie mocniej! Kochanie weź mnie całą! Chcę, żebyś pieściła mnie, kiedy tylko masz na to ochotę! Na wszystkie możliwe sposoby! Jestem Twoja! Gosia!
    Wszystko to trwało kilka minut. Kilka wyjątkowo intensywnych minut. Zakończyła, jęcząc na głos moje imię i szczytując. Jej ciało drżało, uwalniając nagromadzoną namiętność, a z zaspokojonej cipki trysnęły w stronę nagrywającego telefonu jej miłosne soczki.
         Byłam zszokowana, zaskoczona, ale cholernie podniecona tym, co przed chwilą zobaczyłam. Momentalnie napisałam do Ani:
    G: „To jest cudowne! :* Kocham Cię! :* Poproszę tak na żywo!”.
    Tym razem nie musiałam długo czekać na odpowiedź:
    A: „Podoba się?”.
    G: „Żartujesz? To jest najwspanialszy filmik, jaki w życiu widziałam! I najbardziej podniecający!”.
    A: „Miło mi :*”.
    G: „I jak ja mam teraz niby zasnąć?”.
    A: „Pieść się, oglądając ten filmik. Jest tylko dla Ciebie :*”.
    G: „Co?”.
    A: „Dotykaj się, oglądając go, ilekroć nie będziesz mogła zasnąć i dojdź myśląc o mnie :*”.
    G: „O nikim innym nie umiem myśleć :*”.
    A: „Ja też myślę tylko o Tobie :* A teraz pobaw się choćby i kilka razy, patrząc, jak ja się pieściłam, myśląc o Tobie i słodkich snów Kochanie :*”.
    G: „To najcudowniejszy sposób na zasypianie, jaki mogłaś mi dać :* Dziękuję i dobranoc Skarbie. Kocham Cię! :*”.
    A: „Miłej zabawy 😉 Kocham Cię :*”.
         Mogłabym jeszcze długo pisać jej kolejne wiadomości, byleby tylko mieć z nią kontakt, ale zdawałam sobie sprawę, że i ona musi jutro wcześnie wstać na uczelnię. Postanowiłam już jej nie męczyć i wrócić do filmiku, który dla mnie nagrała. Dalej nie mogłam uwierzyć, że to zrobiła i że teraz mogę w każdej chwili zobaczyć ją nagą, jak dochodzi tylko dla mnie.  
         Ustawiłam telefon obok siebie i ponownie włączyłam PLAY. Znowu zobaczyłam jej piękne, nagie ciało i usłyszałam jej podniecające jęki. Zrobiło mi się gorąco, nawet bardzo, ale chciałam ją lepiej widzieć. Może i zwariowałam, ale wstałam z łóżka, zabierając ze sobą telefon i naga przeszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i połączyłam z nim telefon. Znowu włączyłam odtwarzanie filmu. Teraz wszystko widziałam perfekcyjnie. Każdy fragment ciała Ani był cudownie widoczny. Kropelki potu na jej nagiej skórze, drżenie ciała, rozchylone usta, które tak dobrze znałam, a które co chwilę wypowiadały moje imię w spazmach rozkoszy.
         Tego było za wiele. Zaczęłam się dotykać. Nie spuszczając oka z wijącej się w ekstazie Ani na ekranie złapałam się mocno za piersi. Sutki były sztywne i tylko czekały na takie traktowanie. Ściskałam je i szczypałam, ciągnąc coraz mocniej. Mój oddech mocno przyspieszył. Zawsze lubiłam bawić się biustem i uwielbiałam, gdy ktoś się nim bawił, a Ania robiła to cudownie. Doskonale wiedziała, kiedy ma ścisnąć, kiedy pociągnąć, kiedy polizać, a kiedy ugryźć.
         Zapatrzona w ekran telewizora z pieszczącą się Anią, doszłam po raz pierwszy. Dawno nie osiągnęłam szczytu tylko masując piersi, więc było to dla mnie niemałe zaskoczenie, ale nie miałam jeszcze dosyć. To było dopiero preludium. Prolog do zabawy, która zapowiadała się niezwykle i wyjątkowo, jak prezent, który to sprawił.
         Masturbowałam się jeszcze co najmniej kilka razy, głośno jęcząc i wijąc się z rozkoszy na kanapie. Zapętlony kilkukrotnie filmik, raz po raz dostarczał mi kolejnych silnych bodźców. Dłonie zachłannie pieściły moje ciało, zakradając się do każdej możliwej dziurki. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że przeżyłam orgię sama ze sobą. No może nie tak do końca sama, bo Ania cały czas była ze mną i maślanymi z rozkoszy oczami wpatrywała się we mnie z ekranu telewizora. Ostatni orgazm tego dnia udało mi się osiągnąć razem z moją kochanką. Po nim błyskawicznie zasnęłam na mokrej od moich soczków kanapie.  
         Spałam jak zabita, dopóki nie zadzwonił budzik. Przeciągnęłam się cudownie zmęczona, ale i zrelaksowana. Wstałam i nagusieńka poszłam pod prysznic, żeby zmyć z siebie ślady mojej nocnej zabawy. Stojąc pod lejącą się na mnie gorącą wodą, znowu zaczęłam myśleć. Przede wszystkim o minionym wieczorze. Widocznie tego właśnie potrzebowałam, żeby zasnąć – cudownych pieszczot, o które tak dobitnie prosiła mnie na filmiku Ania i które zamierzałam jej dać razem z kluczami do mieszkania. Ciekawa tylko byłam, skąd moja kochanka wiedziała, że to był ten brakujący element, bez którego nie mogłam zasnąć. Cóż, będę musiała ją o to spytać.
         Po prysznicu zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam do pracy. Tego dnia już bardziej mogłam się skupić na swoich obowiązkach. Ciągle jednak wracałam myślami do przyjemnych chwil z filmikiem od Ani. Napisałam jej wiadomość:
    G: „Dziękuję za niezapomniane wrażenia i pomoc przy zaśnięciu :*”.
    A: „Pomogło?”.
    G: „Nawet nie wiesz jak :*”.
    A: „To bardzo mi miło :*”.
    G: „Powodzenia na kolokwium ;)”.
    A: „Dzięki! :*”.
    G: „Kocham Cię :*”.
    A: „Ja też Cię Kocham :*”.
    Coś mnie podkusiło i pozwoliłam sobie jeszcze raz włączyć filmik od Ani. Patrzyłam w ekran telefonu jak zahipnotyzowana i nie mogłam oderwać wzroku od przeżywającej rozkosz dziewczyny. Podskoczyłam przerażona, gdy telefon nagle zawibrował, informując mnie o nowej wiadomości:
    A: „Znowu mnie oglądasz?”.
    Myślałam, że oszaleję. Skąd ona wiedziała? A może chciała, żebym oglądała? Czułam, że się zarumieniłam i dziękowałam losowi, że byłam sama w pokoju, bo na pewno przykułabym uwagę wielu osób.
    G: „Nie mogę przestać :*”. – przyznałam się.
    A: „Ale nie wolisz tego filmiku ode mnie?”.
    G: „Wolę, żebyś robiła takie rzeczy ze mną, albo przy mnie 😉 Co Ty na to?”.
    A: „Chciałabyś na mnie patrzeć?”
    G: „Marzę o tym :*”.
    A: „Zrobię dla Ciebie wszystko ;)”.
    G: „Wszystko?”.
    A: „Absolutnie wszystko! :*”.
    G: „Ja dla Ciebie też :*”.
         Postanowiłam zacząć wcielać swój pomysł z kluczami do mieszkania w życie. Musiałam co prawda jeszcze je dorobić, ale to nie powinien być jakiś wielki problem. Po chwili napisałam znowu do Ani:
    G: „Zapraszam Cię dzisiaj do siebie ;)”.
    A: „Jakaś okazja, czy tak po prostu?”.
    G: „Stęskniłam się :*”.
    A: „Za mną?”.
    G: „Ooo tak, za Tobą”.
    A: „A nie masz mnie dość od wczoraj? ;)”.
    G: „Od wczoraj jeszcze bardziej wiem, że mi Cię mało :P”.
    A: „Nie wierzę ;)”.
    G: „Udowodnię Ci jak przyjdziesz :*”.
    A: „A jak?”.
    G: „Tajemnica”.
    A: „Mmm… To już nie mogę się doczekać. O której mam być?”.
    G: „18:30?”
    A: „Ok. Do zobaczenia :* Kocham Cię :*”.
    G: „Ja Ciebie też…”.
    G: „Kocham! :*”.
         Odłożyłam telefon i rozmarzyłam się na moment. Zamknęłam oczy i oparłam się wygodnie w fotelu. Przez moje myśli przebiegały obrazy Ani, jej uśmiechu, dotyku, spojrzenia oraz spędzone wspólnie chwile, ale nie tylko. Niepostrzeżenie zaczęłam snuć plany na przyszłość i to nie tylko tę najbliższą, ale i na tę odległą. Zastanawiałam się co będzie za miesiąc, za rok, za pięć, czy dziesięć lat. Zrobiło mi się tak jakoś błogo i ciepło na duszy. Wszystko rysowało mi się w jasnych i pięknych barwach, ale czy tak będzie, to czas pokarze i na pewno obie będziemy musiały na to zapracować. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi, więc niechętnie, ale z uśmiechem wróciłam do pracy.
         Reszta dnia przy wypełnianiu służbowych obowiązków minęła mi bardzo szybko. Udało mi się jeszcze w międzyczasie znaleźć na Googlach miejsce, gdzie mogłam dorobić klucz. Udałam się tam bezzwłocznie po zakończeniu pracy. Miły, starszy pan z siwą brodą i widoczną łysiną z uśmiechem podał mi po kilku minutach gotową kopię. W pobliskiej kwiaciarni kupiłam jeszcze bukiet czerwonych róż oraz małe czerwone pudełeczko z kokardką i tę część niespodzianki już miałam ogarniętą.
         Pozostała jeszcze jedna sprawa, czyli jakaś miła niespodzianka, która totalnie rozbroi Anię i odsunie wszelkie podejrzenia od prawdziwego celu mojego zaproszenia. Nagle przyszło olśnienie, a raczej przypomniało mi się, co proponowała na taką okazję moja znajoma – masaż i wspólny prysznic. Tak, to mogło skutecznie zająć głowę mojej kochanki, zanim nadejdzie prawdziwa bomba.
         Na szczęście niedaleko domu mam sklep z kadzidełkami i olejkami aromatycznymi, więc niepewna, czy czegoś mi nie zabraknie, wstąpiłam i kupiłam niezbędne rzeczy. Może ktoś pomyśli, że przesadziłam, ale dla mnie Ania jest warta wszystkiego. Ja po prostu uwielbiam się dla niej starać i chcę stawać się coraz lepszą.
         Do domu wróciłam przed 17:00. Miałam więc sporo czasu nie tylko na przygotowania, ale i na poplotkowanie z moją cudowną znajomą. Wspomniałam jej o moim planie na dzisiejszy wieczór, co ona skwitowała krótkim: „nareszcie”. Popisałyśmy jeszcze, po czym pomogła mi wybrać strój, w jakim miałam przywitać Anię. Muszę przyznać, że sama byłam zaskoczona, że zdecydowałam się na tak skompletowaną garderobę, ale z drugiej strony mój strój też miał być prezentem dla mojej kochanki.
         Dzwonek do drzwi usłyszałam praktycznie punktualnie o 18:30. Szybko pobiegłam otworzyć i przywitać Anię. Miała na sobie czarną, rozpiętą kurtkę, spod której widziałam czerwony top na ramiączka. Do tego jeansowe spodnie opinające jej nogi i zgrabną pupę. Całość wieńczyły delikatne, białe sandałki. Żałowałam, że akurat tego dnia pogoda nieco się załamała, bo może przyszłaby w nieco innym stroju. Zdecydowanie wolałam ją w zwiewnych sukienkach albo szortach.
         Patrzyła na mnie, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. Chyba zrobiłam na niej spore wrażenie. Przywitałam ją w czarnym satynowym szlafroku, pod którym miałam czarną koronkową bieliznę i samonośne (również czarne) pończochy, a na stopach szpilki w tym samym kolorze. Padła mi w ramiona i zaczęła namiętnie całować, zanim zdążyłam zamknąć drzwi. Zdjęłam jej kurtkę i odwiesiłam na wieszak.
    – Zapraszam do salonu – wskazałam dłonią kierunek do pokoju, w którym czekały już zapalone świece i kadzidełka.
    Ania stanęła jak wryta. Na jej twarzy malowało się zdziwienie i niemały szok.
    – Na kogoś czekasz? Może przeszkadzam? – spytała zaskoczona.
    – To wszystko dla Ciebie – szepnęłam jej do ucha.
    Stanęłam za nią i zaczęłam delikatnie masować jej ramiona i kark.
    – Chciałabym zrobić Ci masaż, żebyś się zrelaksowała i odprężyła – wyjaśniłam.
         Ściągnęłam z niej bluzkę i rzuciłam na podłogę za nami. Złapałam mocno jej piersi i ścisnęłam przez stanik. Delikatnie ugryzłam ją w szyję i pocałowałam. Chwilę ją tak pieściłam, po czym rozpięłam zapięcie od stanika i rzuciłam go do tyłu, obok bluzki. Uklęknęłam za nią i łapiąc za biodra, odwróciłam przodem do siebie. Patrzyła na mnie z góry i uśmiechała się. Odwzajemniłam uśmiech i rozpięłam guzik jej jeansów, a zaraz potem suwak, po czym zaczęłam je ściągać. Jakże byłam miło zaskoczona, gdy się okazało, że nie miała pod spodem bielizny. Przywitała mnie jej piękna, gładko ogolona cipka, którą aż musiałam pocałować, zanim do końca zdjęłam jej spodnie i znalazły się razem z pozostałymi ubraniami Ani. Chciałam ją wziąć tu i teraz, schrupać, zjeść, byłam taka stęskniona i napalona. Ledwo nad sobą zapanowałam. Wstałam i złożyłam na jej ustach namiętny pocałunek. Nasze języki splotły się i nie chciały rozdzielić. Błądziłam dłońmi po jej nagim ciele i chłonęłam każdy jego skrawek. Ona robiła to samo. Dotykała mnie wszędzie jak wygłodniała kochanka. W końcu pozwoliłam, żeby nasze usta się rozdzieliły.
    – Połóż się na kanapie – poprosiłam.
    Posłusznie położyła się na brzuchu i czekała na mój kolejny ruch.  
         Podeszłam do stolika i wzięłam z niego olejek do masażu. Nalałam sporą ilość na dłoń i stanęłam nad leżącą nagą Anią. Zaczęłam ją masować. Nie spiesząc się, kierowałam się od góry ku dołowi, żeby poczuła się bezpiecznie i dobrze, żeby oddała się całkowicie w moje ręce. W międzyczasie, żeby nieco ją rozproszyć, poprosiłam, żeby opowiedziała mi o kolokwium. Niczego nieświadoma zaczęła opowiadać, podczas gdy jej ciało nieznacznie zaczynało wić się pod moim dotykiem.  
         Gdy dotarłam do jej pupy i zaczęłam ją mocno masować, zwolniła tempo opowiadania. Rozłożyła nieco szerzej nogi, żeby ułatwić mi dostęp. Wtedy przejechałam śliską od olejku dłonią pomiędzy jej pośladkami. Zamruczała z zadowolenia i przestała opowiadać. Wyraźnie podobało jej się to, co robiłam. Pomasowałam jeszcze chwilę jej pupę, bawiąc się w okolicach jej drugiej dziurki i zjechałam niżej – do ud.
    – I co było dalej? – zagadnęłam.
    Jakby ocknęła się z zamyślenia i mówiła dalej. Ja w tym czasie masowałam wolnymi ruchami obie jej nogi. Oczywiście nie mogłam pominąć jej stóp zakończonych zgrabnymi paluszkami, które z przyjemnością obsypałam kilkoma pocałunkami.
         Po chwili Ania zakończyła opowiadanie o dniu na uczelni i zaczęła rozglądać się z ciekawością po pokoju.
    – Przekręcisz się? – spytałam.
    Zrobiła to chętnie i w końcu mogłam podziwiać jej cudowne ciało. Jędrne piersi, płaski brzuszek i wspaniałą cipkę. Na twarzy Ani malowały się wyraźne rumieńce. Muszę przyznać, że byłam dumna z siebie, że doprowadziłam ją do takiego stanu samym masażem. Wyglądała tak uroczo, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
         Znowu zaczęłam ją masować. Najpierw szyję, później ramiona i ręce, aż dotarłam w okolicę jej biustu. Ściskałam i ugniatałam obie jej piersi jednocześnie, celowo zostawiając sutki na później. Gdy w końcu ich dotknęłam, to Ania aż syknęła i cudownie wygięła ciało. Chwilę pobawiłam się jej piersiami, po czym zjechałam na brzuszek, zostawiając sterczące i nabrzmiałe do granic możliwości sutki. Miałam wrażenie, że Ania jest zawiedziona, że już przerwałam te pieszczoty, ale starała się nie dać niczego po sobie poznać.
         Niespiesznie minęłam pępek i dotarłam do bioder, omijając jednak najczulsze miejsce mojej kochanki i zajęłam się masażem ud.  
    – Chyba jeszcze czegoś nie wymasowałaś – zwróciła mi uwagę.
    – Kochanie, łydki i stópki będą już za momencik – odpowiedziałam z uśmiechem.
    Kontynuowałam masaż jej nóg i po kilku minutach skończyłam. Spojrzałam na leżącą na kanapie dziewczynę. Wyraźnie widziałam błogość na jej twarzy, ale również rumieńce podniecenia. Jej oddech był znacznie przyspieszony.
         Gdy nasze spojrzenia się spotkały, Ania położyła jedną nogę na oparciu kanapy, a drugą na podłodze, rozszerzając mocno uda i rozchyliła paluszkami wargi cipki.
    – Jeszcze tutaj mnie nie wymasowałaś – powiedziała rozgrzana do granic możliwości.
    Uśmiechnęłam się do niej. Wytarłam ręce w przygotowany wcześniej ręcznik i sięgnęłam po inny „olejek”. Zza kanapy wyjęłam przygotowaną wcześniej tubkę z żelem intymnym z guaraną i wycisnęłam sobie na dłoń, po czym uklęknęłam obok leżącej Ani. Nie podejrzewałam, że po takiej grze wstępnej będzie potrzebowała dodatkowego nawilżenia, ale na mnie zawsze fajnie to działało, więc warto było spróbować.
         Śliską od żelu dłoń położyłam na jej kobiecości. Zamruczała jak kotka i praktycznie od razu zaczęła się wić pod moim dotykiem. Masowałam ją na początku delikatnie, ale stopniowo zwiększałam nacisk i tempo zabawy. Doskonale wyczuwałam pod palcami jej nabrzmiałą z podniecenia łechtaczkę. Ania głośno jęknęła, gdy tylko jej dotknęłam. Zaczęłam więc coraz śmielej się nią bawić, pocierać i masować.
         Do zabawy włączyłam drugą dłoń i to ona przejęła pieszczoty łechtaczki, a ta z żelem zagłębiła się bardziej pomiędzy jej gorące wargi. Były takie mokre i spragnione dotyku. Wsunęłam w jej wnętrze dwa palce. Jęknęła głośno i nie przestawała pojękiwać, gdy wolno poruszałam dłonią, posuwając jej cipkę.
    – Mocniej! Szybciej! – błagała po chwili, półprzytomna z rozkoszy.
    Przyspieszyłam ruchy dłoni i czując jej rozluźnienie, wsunęłam w nią trzeci palec i mocno pchnęłam. Nie przestawałam, czując, jak mięśnie jej wnętrza zaczynają pulsować i zaciskać się na pieszczących ją palcach. Wtedy doszła po raz pierwszy. Jej dłonie zacisnęły się na kanapie. Ciało wiło się, a z ust wydobywały się cudowne jęki spełnienia.
         Dłuższą chwilę starała się odzyskać władzę nad zaspokojonym ciałem. Gdy się uspokoiła, to wysunęłam z niej palce i oblizałam. Smakowały i pachniały żelem i jej soczkami. Klęcząc obok niej na podłodze, przytuliłam się do niej i głaskałam po głowie, włosach, ramionach i piersiach. Czekałam, aż całkowicie dojdzie do siebie. Jej oddech stopniowo się uspokajał i wracał do normy. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
    – Kocham Cię! – powiedziała.
    – Ja też Cię kocham – odpowiedziałam bez namysłu.
    – Ja Ciebie bardziej – przeciągnęła się rozkosznie, po czym spojrzała na mnie w taki sposób, że aż zawirowało mi w głowie.
         Po chwili udało mi się jednak opanować. Przecież to nie był koniec wrażeń i przyjemności na ten dzień. Miałam jeszcze więcej w planach. Wyciągnęłam dłoń do Ani.
    – Chodź ze mną – powiedziałam.
    – Gdzie? – spytała zaskoczona, po czym wstała z moją pomocą.
    – Idź ścieżką – wyjaśniłam.
    Dopiero teraz Ania zauważyła płatki róż rozsypane na podłodze. Usypana z nich ścieżka prowadziła z pokoju do kuchni, po czym skręcała w stronę łazienki.
    – Zwariowałaś?
    – Nie podoba Ci się?
    – Żartujesz? Jest przecudnie! – prawie wykrzyknęła podekscytowana.
    – To chodź…
    Złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą.  
         Szłyśmy wolno po czerwonych płatkach kwiatów. Tak jak Ania się spodziewała, szlak zaprowadził nas do łazienki, w której też paliły się świece. Ich słabe, migoczące światło sprawiało, że nasze cienie tańczyły na przeciwległej ścianie. Podeszłam do prysznica i ustawiłam odpowiednią temperaturę wody.
    – Trzeba zmyć z Ciebie ten olejek i żel – zaprosiłam gestem Anię do kabiny.
    Wyglądała na oszołomioną, zaskoczoną, ale i bardzo zadowoloną. Rzuciła się na mnie nagle i zaczęła namiętnie całować. Zgrabnym ruchem zdjęła ze mnie szlafrok, po czym w bieliźnie i pończochach wepchnęła mnie pod prysznic. Woda szybko zalała mi włosy i twarz, więc przez chwilę nic nie widziałam. Właśnie tę krótką chwilę wykorzystała Ania na zdjęcie mi stanika. Szybko i mocno przyssała się do moich piersi, po czym bezceremonialnie włożyła dłoń do moich majtek. Byłam tak podniecona i mokra, że nie miała najmniejszego problemu, żeby włożyć we mnie dwa palce, którymi szybko zaczęła mnie posuwać.
         Jęczałam na cały głos, nie umiejąc opanować podniecenia. Ania robiła mi dokładnie to, czego pragnęło moje ciało. Ssała, lizała i gryzła moje sutki, nie przestając mnie penetrować palcami. Nagle doszłam tak intensywnie, że aż ugięły się pode mną nogi. Jednak Ania mnie przytrzymała, cały czas całując. Oddychałam ciężko, z trudem łapiąc powietrze.
    – To jeszcze nie koniec – powiedziała z uroczym uśmiechem.
    Podniosła mi ręce do góry, odwróciła mnie tyłem do siebie i lekko pchnęła. Oparłam się twarzą i nagimi piersiami o chłodną szybę od prysznica. Ania tym razem od tyłu wsadziła rękę w moje majtki. Szybko odnalazła zaspokojoną przed chwilą cipkę i znowu we mnie weszła. Byłam w siódmym niebie. Prawie naga, wypięta, z cyckami na szybie byłam posuwana przez moją cudowną dziewczynę.  
         Włożyła we mnie trzeci palec i z całą stanowczością mogę stwierdzić, że wtedy zaczęła mnie po prostu rżnąć. Wychodziłam naprzeciw jej pchnięciom. Moje ciało doskonale wiedziało, że właśnie tego potrzebowałam. Doszłam po kilkudziesięciu jej ruchach i tym razem nie byłam w stanie ustać. Klapnęłam na podłogę prysznica z palcami Ani ciągle baraszkującymi w mojej cipce. Czułam, jak moje mięśnie się na nich zaciskają, ale miała nade mną taką przewagę, że mogła dalej ze mną robić, co tylko chciała.  
         Prosto do ucha wyszeptała tekst, który gdybym już nie siedziała pupą na podłodze, to i tak by sprawił, że nogi rozjechałyby się pode mną i to na boki.
    – Jak tylko stąd wyjdziemy, to mam zamiar założyć straplessa i zerżnąć tę nieziemską dupcię.
    Nie wiem, czy to możliwe, ale gdy to usłyszałam, to miałam wrażenie, że te słowa wywołały u mnie kolejny mały orgazm.
         Podobnie jak ja wcześniej, tak teraz Ania czekała, aż dojdę nieco do siebie i pomogła mi wstać. Ukucnęła przede mną jeszcze na rozkoszną chwilę, którą wykorzystała na pozbawienie mnie majtek. Ku mojemu zdziwieniu zostawiła na moich nogach pończochy. Widocznie podobałam jej się w takim niekompletnym stroju. Później pod prysznicem było już nieco grzeczniej. Udało nam się nawet umyć i wytrzeć wzajemnie swoje ciała.  
         Wyszłyśmy z łazienki i wróciłyśmy do salonu oświetlonego świecami, gdzie wcześniej tak miło wymasowałam moją kochankę. Nagie ciało Ani pięknie prezentowało się w świetle świec. Stanęłyśmy przy kanapie. Ze stolika podniosłam przygotowany wcześniej niewielki prezent.
    – Mam coś dla Ciebie. – powiedziałam, podając jej małe pudełeczko.
    – Co to jest?
    – Otwórz…
    Ania rozwiązała wstążkę i uchyliła wieczko. Sięgnęła do wnętrza i wyjęła klucz. Patrzyła na niego przez chwilę, nie rozumiejąc, czy ma on być jakimś symbolem, czy ma po prostu coś otwierać.
    – A do czego ten klucz? – spytała nieśmiało po chwili.
    – Do mojego mieszkania – wyjaśniłam z uśmiechem.
    – Żartujesz?!
    – Nie. Teraz możesz przychodzić, kiedy tylko chcesz i na jak długo chcesz – posłałam jej ciepły uśmiech – Oczywiście, jeśli będziesz chciała…
         Nie odezwała się ani słowem. W jej oczach widziałam szklące się łzy i zaczęłam myśleć, że zrobiłam coś nie tak. Nagle rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła. Miałam wrażenie, że mnie zaraz udusi. Znowu zaczęłyśmy się całować. Jej język czułam wszędzie. Praktycznie na całej twarzy, w ustach, na uszach i szyi. W tym szalonym amoku Ania wciągnęła mnie za sobą do sypialni, którą tak dobrze zdążyła poznać. Już po chwili wylądowałyśmy w łóżku. Całowałyśmy się ciągle jak szalone, a nasze dłonie zachłannie badały ciało kochanki.
    – To najpiękniejszy i najcudowniejszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć – odezwała się zasapana Ania, gdy nasze usta na moment się rozłączyły.
    – Czyli się podoba?
    – Jeszcze jak! – powiedziała, wstając na moment z łóżka.
    Odłożyła kluczyk na nocną szafkę, po czym otworzyła ją i wyjęła z niej wszystkie moje zabawki erotyczne i rzuciła na łóżko. Wyszukała wśród nich straplessa i włożyła w siebie krótszą końcówkę. Niezwykle podniecająco wyglądała ze sterczącym spomiędzy jej ud sztucznym penisem.
    – Coś Ci obiecałam pod prysznicem – powiedziała, wchodząc znowu na łóżko.
    – A co takiego? – spytałam, udając, że nie wiem, o czym mówi, ale wewnątrz cała płonęłam.
    Podeszła do mnie na czworaka. Jej twarz znajdowała się tuż nad moją.
    – Obiecałam, że przelecę… nie… że zerżnę Twoją nieziemską dupcię – powiedziała, po czym zagryzła dolną wargę.
    – I co teraz? – spytałam, przełykając głośno ślinę.
    – Teraz grzecznie się wypniesz, a ja spełnię swoją obietnicę.
         Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby nie zrobić tego, co mi powiedziała. Czułam, że moje ciało drży, gdy ustawiałam się tyłem do mojej kochanki. Jak chciała – mocno wypięłam się w jej kierunku, a twarz oparłam o chłodną pościel. W tej pozycji byłam całkowicie bezbronna i zdana na jej łaskę lub niełaskę. Mogła ze mną zrobić absolutnie wszystko i gdzieś głęboko marzyłam, żeby właśnie to WSZYSTKO ze mną robiła. Nie zamierzałam się jej sprzeciwiać. Chciałam po prostu cała jej się oddać. Bezgranicznie, bezwstydnie, bez zahamowań.
    – Wejdź we mnie – wyszeptałam.
    – Gdzie? – spytała, przejeżdżając sztywnym, sztucznym penisem pomiędzy wargami bardzo mokrej i wyeksponowanej cipki.
    – Gdzie chcesz…
    – A Ty? Gdzie chcesz? – nie przestawała się ze mną droczyć.
    – W…
    – No powiedz to! Chcę to usłyszeć! – powiedziała wsuwając odrobinę straplessa do wnętrza mojej kobiecości.
    – Zerżnij mnie w tyłek! – wydyszałam z siebie – Zawsze rób ze mną to, na co masz ochotę.
    Nie przepadam za dominacją, ale wtedy poczułam się cudownie. Cholernie podnieciło mnie, że powiedziałam nagłos, czego pragnęłam.
         Nagle Ania pchnęła mocno i sporych rozmiarów zabaweczka wypełniła moją cipkę. Krzyknęłam z rozkoszy w kołdrę pod nami, czując przyjemne rozpychanie. Po chwili biodra mojej kochanki cofnęły się, a razem z nimi złączony z nią penis. Znowu pchnęła energicznie, wchodząc na całą długość sztucznego członka. Czułam, jak szczelnie mnie wypełnia i znowu ukryłam twarz w pościeli.
    – Chcę słyszeć, jak bardzo Ci się podoba – usłyszałam podniecony głos Ani i poczułam nieśmiałe szarpnięcie za włosy.
    Podniosłam głowę do góry i oparłam ciało na dłoniach. W tej pozycji nie było mowy o tłumieniu krzyków. Momentalnie Ania pchnęła znowu z całej siły, a z moich ust wydobył się kolejny jęk rozkoszy. Musiało jej się to spodobać, bo raz za razem wysuwała się ze mnie i wchodziła gwałtownie w moją cipkę aż do samego końca. Każdemu pchnięciu towarzyszył mój jęk zachwytu.  
    – Uwielbiam słyszeć Twoje jęki – wyznała z zadowoleniem.
    Z chwili na chwilę jej ruchy były coraz szybsze i gwałtowniejsze. Trzymając mnie za włosy, posuwała mnie od tyłu i nieuchronnie prowadziła do spełnienia. Sypialnię wypełniały moje jęki zmieszane z odgłosem przemoczonej, bardzo mocno posuwanej cipki i bioder Ani uderzających o moje pośladki.
         Nagle wyszła ze mnie i nakierowała sztucznego członka na wejście do mojej drugiej dziurki. Chwilę pomasowała zwieracz, a gdy poczuła, że się rozluźnia – pchnęła zdecydowanie. Strapless wszedł bezlitośnie do wnętrza mojej pupy, jak tylko mógł najgłębiej. Zawyłam z rozkoszy i doszłam wtedy po raz pierwszy, ale Ania nawet nie pomyślała, żeby dać mi się do niego przyzwyczaić. Od razu narzuciła bardzo szybkie tempo i nie zważając na mój orgazm, posuwała mnie dalej. Jej biodra ponownie uderzały o moje pośladki, potęgując moją przyjemność.
    – Podoba się? – spytała, nie zwalniając nawet na moment.
    Słyszałam ją jakby z oddali i nie byłam w stanie odpowiedzieć.
    – Podoba się? – ponowiła pytanie.
    Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, oprócz coraz głośniejszych jęków.
    – To chyba muszę przerwać… – zagroziła i zwolniła nieco ruchy bioder.
    – Nie! Nie! – wykrzyknęłam w rytm jej ruchów.
    – A co mam zrobić?
    – Rżnij mój tyłek! – błagałam, przeżywając kolejne spełnienie.
    – Właśnie taki mam zamiar… – powiedziała cicho.
         Znowu przyspieszyła ruchy i zaczęła w szalonym tempie posuwać moją drugą dziurkę. Czułam nieziemską przyjemność. Orgazmy przychodziły jeden po drugim, aż w końcu zlały się w jedną niekończącą się rozkosz, która ogarnęła całe moje ciało. Każdy mięsień, każda komórka nieustannie przeżywała spełnienie. Miałam wrażenie, że umieram i rodzę się jednocześnie w każdej  sekundzie i przy każdym pchnięciu Ani w moją pupę. W końcu zrobiło mi się ciemno przed oczami i chyba straciłam na moment świadomość.
         Ocknęłam się za jakiś czas i otworzyłam oczy. Moje ciało ciągle drżało w ekstazie. Ania leżała obok mnie i głaskała po głowie. Patrzyła na mnie z uśmiechem i tymi cudownymi ognikami w oczach.
    – Faktycznie lubisz w pupę – szepnęła.
    Byłam w stanie tylko kiwnąć twierdząco głową i lekko się uśmiechnąć.
    – Jak chcesz, to mogę tam częściej zaglądać – zaproponowała.
    – Kiedy tylko chcesz… – szepnęłam, ledwo poznając własny głos.
    – Ale pod jednym warunkiem…
    – Jakim? – spytałam.
    – Że będziesz robiła mi, co chcesz, kiedy chcesz, gdzie chcesz i jak tylko chcesz. Zgoda?
    Chwilę trwało, zanim dotarło do mnie to, co właśnie powiedziała do mnie Ania. Jej słowom dłuższą chwilę zajęło przedostanie się do mojej świadomości. Poczułam błogie szczęście, które mnie wypełniało. Nie tylko po rewelacyjnym seksie, ale też po usłyszeniu takiej deklaracji oddania.
    – Zgoda – powiedziałam i posłałam jej uśmiech.
    – Super! – prawie wykrzyczała i cmoknęła mnie w policzek.
    – To chyba zbliża się czas Kochanie…
    – Na co? – spytała lekko zaskoczona.
    – Na mały rewanż…
         Widziałam, jak Ania zagryza z podniecenia dolną wargę i momentalnie rzuciłam się na jej usta. Wpiłam się w nie i zachłannie pieściłam wargami i językiem. Dłońmi szybko odnalazłam straplessa pomiędzy jej udami i wyjęłam z jej wnętrza. Oblizałam go, smakując jej soczki i delektując się ich smakiem. Na tę chwilę nie był jej już potrzebny, więc odłożyłam go na poduszkę. Pomiędzy zabawkami leżącymi ciągle na łóżku zauważyłam strapona i sięgnęłam po niego. Założyłam go, po czym niejednokrotnie zrewanżowałam się Ani za cudowne doznania, jakich mi dostarczyła. Kochałyśmy się jeszcze kilka razy z przerwami na zregenerowanie sił. Po wszystkim zasnęłyśmy wtulone w siebie niesamowicie zmęczone, ale i cudownie zaspokojone.  
         Budzik wyrwał mnie z błogiego snu po 5:00. Niestety musiałam iść do pracy. Wstałam najciszej, jak mogłam, żeby nie obudzić Ani. Spała słodko otulona białą, cienką kołdrą. Założyłam szlafrok i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nie miałam serca jej budzić. Zanim wyszłam z mieszkania, zrobiłam jej śniadanie i zostawiłam wiadomość na karteczce, żeby już zawsze czuła się, jak u siebie.  
         To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu i jedna z najgorętszych nocy, jakie spędziłam z Anią, z moją dziewczyną. Z każdą spędzoną razem chwilą zyskiwałam pewność, że to, co jest między nami, jest czymś cudownie realnym i niesamowitym. Pomimo euforii miałam świadomość, że przed nami jeszcze wiele do przejścia. Wiedziałam jednak, że razem możemy wszystko i nic nie jest dla nas niemożliwe.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 8 – Pierwszy raz u Ani

     Po tym, jak Ania dostała ode mnie klucze do mieszkania, przychodziła zdecydowanie częściej. Wyraźnie lubiła zjawiać się niepostrzeżenie i zaskakiwać mnie o różnych porach dnia. Najbardziej podobało mi się, gdy wracałam do domu po pracy, a na stole w kuchni stał talerz z gorącym i pachnącym obiadem. Zawsze obok leżała karteczka z życzeniem „Smacznego” i odbiciem umalowanych szminką ust mojej dziewczyny. To sprawiało, że zbliżałyśmy się do siebie jeszcze bardziej i coraz częściej wybiegałyśmy myślami w przyszłość, snując plany nie tylko na najbliższe dni, czy tygodnie, ale także miesiące i lata.
         W dużej szafie, jaka stała u mnie w pokoju zrobiłam miejsce na kilku półkach, żeby Ania mogła przynieść swoje ubrania. Skorzystała z tego chętnie i systematycznie zapełniała puste wcześniej półki swoimi ulubionymi ciuszkami oraz nowymi, które kupowałyśmy podczas wspólnych wypadów na zakupy. W kilka tygodni zapełniłyśmy szafę wszystkim, co mogłoby być jej niezbędne. Czasem pożyczała nawet jakieś moje ubrania, o czym raz mnie informowała, a raz nie. Nie przeszkadzało mi to wcale, a wręcz byłam zachwycona, że mogę się dzielić ubraniami z kimś tak bardzo mi bliskim.
         Podobało mi się to, w jakim kierunku zmierzał nasz związek. Ciągle było dużo czułości, miłości i aż kipiało od erotyzmu, ale pojawiło się też coś więcej. Jakby pierwsze piętra bardzo trwałej konstrukcji, która obu nam dawała poczucie bezpieczeństwa, zrozumienia, wzajemnego szacunku i świadomości bycia komuś potrzebnym niczym powietrze.
         Nie brakowało też nam kolejnych zwariowanych przygód. Co jakiś czas jedna zabierała drugą w podróż do krainy rozkoszy w najmniej spodziewanym momencie. Kochałyśmy się w przymierzalni w sklepie, w szatni na basenie, ale najczęściej miłosnym uniesieniom oddawałyśmy się oczywiście w moim mieszkaniu. Tutaj mogłyśmy być naprawdę sobą i nie przejmować się niczym i nikim. Chodzenie nago było dla nas równie naturalne co oddychanie i ułatwiało wyrażanie uczuć i potrzeb.
         Pewnego dnia wróciłam z pracy wyjątkowo zmęczona. Z trudem, ale i wielką ulgą zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. Jak na jesienny dzień było wyjątkowo ciepło, a na dodatek klimatyzacja w biurze nam wysiadła, więc musiałam zmyć z siebie trudy całego dnia. Woda przyniosła mi wyczekiwane ukojenie i odzyskałam znaczną część energii. Dokładnie wytarłam ciało i nałożyłam delikatny balsam na nagą skórę. Założyłam na siebie satynowy, czarny szlafrok i przeszłam do pokoju, gdzie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.  
         Skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś sensownego do oglądania, ale jak to często bywa – niczego nie znalazłam. Lekko wkurzona wyłączyłam odbiornik i rzuciłam pilota na stolik. Oparłam się zrezygnowana i westchnęłam głośno. Moje myśli pobiegły do Ani. Do mojej Ani. Byłam ciekawa co u niej, więc sięgnęłam po telefon i już miałam pisać SMS-a, gdy nagle przyszedł mi do głowy szalony pomysł. Postanowiłam ją odwiedzić. W końcu mieszkała tylko dwa piętra niżej. Niestety przez natłok zajęć na uczelni nie widziałyśmy się od dwóch dni. Moje ciało wyraźnie zareagowało na samo wspomnienie o niej. Zrobiło mi się gorąco, a oddech mimowolnie przyspieszył. Boże, co ta cudowna dziewczyna ze mną robiła i to nawet wtedy, gdy nie było jej obok.  
         Wzięłam kilka głębszych wdechów i opanowałam się lekko. Wstałam z kanapy i ruszyłam do pokoju. Po chwili stałam przed naszą wielką szafą i oczywiście miałam pustkę w głowie. Zupełnie nie wiedziałam, co mam na siebie założyć. Z jednej strony nie chciałam wyglądać jak członkini kółka różańcowego, a z drugiej nie chciałam też wyglądać jak napalona i gotowa na wszystko panna (niekoniecznie ciężkich obyczajów).
         Postawiłam na klasykę, ale z lekkim szaleństwem. Ubrałam się w granatowe, jeansowe spodnie, a zamiast bluzki założyłam czerwoną koszulę w kratę, którą tylko zawiązałam, zasłaniając nagie piersi. Włosy spięłam w koński ogon, starannie pilnując, żeby żaden nieproszony kosmyk, nie wysunął się i nie zaburzył idealnej harmonii. Celowo pominęłam bieliznę. Byłam ciekawa, jak zareaguje, gdy odkryje, że jej nie mam. Z każdą chwilą czułam coraz większe podekscytowanie. Byłam ciekawa, czy w ogóle ją zastanę.
         Zamknęłam drzwi i schowałam klucze do tylnej kieszeni spodni. Zeszłam dwa piętra niżej i stanęłam przed drzwiami mieszkania mojej dziewczyny. Nerwowo wcisnęłam przycisk dzwonka, a dosyć głośne brzęczenie rozległo się po drugiej stronie. Najpierw odpowiedziała mi cisza, więc przystawiłam ucho do drzwi i bezwstydnie starałam się wsłuchać w odgłosy z wnętrza mieszkania. Nagle usłyszałam czyjeś ciche, szybkie kroki. Wyprostowałam się i poprawiłam koszulę. Ktoś chwilę siłował się z zamkiem i nagle otworzył energicznie drzwi.
         To była Ania. Wyglądała na zaskoczoną, że mnie widzi, ale z każdą kolejną chwilą zaskoczenie ustępowało miejsca radości. Miała na sobie lekko pogniecioną, dziewczęcą sukienkę w kwiatowe motywy, sięgającą jej do połowy ud. Włosy spięła w kucyk, ale niedokładnie, jakby spinała je w pośpiechu. Oddychała nieco szybciej, a na twarzy oprócz uśmiechu wyraźnie malowały się niewielkie, urocze rumieńce. Momentalnie wpadło mi do głowy, że może przerwałam jej przyjemną zabawę, ale odgoniłam te myśli uznając, że pewnie tylko zmęczyła się, biegnąc szybko do drzwi.
    – Ty masz u mnie jakieś kamery? – spytała, puszczając do mnie oczko.
    – Jeszcze nie, a czemu pytasz?
    – Właśnie o Tobie myślałam i miałam pisać – wyjaśniła.
    – Stało się coś?
    – Tylko tyle, że moi rodzice pojechali na zakupy – powiedziała, pokazując w uśmiechu rząd ślicznych ząbków.
    – Czyli masz chwilę dla siebie…
    Wyciągnęła w moją stronę dłoń, złapała mnie za koszulę i wciągnęła wyjątkowo silnym ruchem do mieszkania. Zatrzasnęła drzwi i spojrzała mi głęboko w oczy.
    – Mam chwilę tylko dla Ciebie – poprawiła mnie.
         Jej usta momentalnie przywarły do moich. Nasze spragnione siebie wargi i języki pieściły się wzajemnie i dostarczały tak wyczekiwanej rozkoszy. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo się za nią stęskniłam. Czułam jej dłonie dosłownie wszędzie. Zupełnie jakby chciała pochłonąć moje ciało i zamknąć w sobie. Nie pozostawałam bierna i też pozwoliłam moim dłonią nacieszyć się jej zgrabnym, młodym ciałem.  
         Nagle Ania rozpięła guzik i rozporek moich jeansów. Szybko wsunęła dłoń pod elastyczny materiał. Była wyraźnie zaskoczona, że nie wyczuła majtek.
    – Właśnie tak masz do mnie przychodzić – wyszeptała, gdy nasze usta na moment się rozłączyły.
    – Bez zapowiedzi?
    – Bez majtek – wydyszała wyraźnie nakręcona.
    Wtedy wsunęła paluszki pomiędzy wargi mojej bardzo mokrej cipki. Teraz już wiedziała, jaka byłam podniecona. Bez problemów prześlizgiwała się po moim skarbie w poszukiwaniu najczulszego punktu mojego ciała. Znała mnie doskonale i szybko odnalazła magiczny guziczek. Gdy go dotknęła, to aż ugięły się pode mną nogi i jęknęłam głośno.
         Ostatkiem sił broniłam się, żeby nie poddać się jej pieszczotom bez reszty. Sięgnęłam dłonią pomiędzy jej uda. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że i ona nie miała bielizny. Moje palce momentalnie zaczęły baraszkować na jej cipce, starając się dostarczyć jej jak najwięcej przyjemności.
    – Widzę, że nie tylko ja mam braki w garderobie – zauważyłam, delektując się wilgocią jej kobiecości.
    – Cóż… Przerwałaś mi małą zabawę – wyznała, a na jej twarzy pojawiły się mocniejsze rumieńce.
    – Będziesz musiała mi pokazać, jak się bawisz – szepnęłam i wsadziłam dwa paluszki do jej cipki.
    Ania aż pisnęła z rozkoszy i również wsunęła do mojej myszki dwa palce, którymi zaczęła szybko mnie posuwać. Oprócz tego wolną ręką rozwiązała mi koszulę. Gdy zobaczyła, że nie mam również stanika, to agresywnie przyssała się do jednej z moich piersi. Lizała mocno sterczący z podniecenia sutek, zasysała go głęboko do ust i przygryzała co chwilę, pociągając.
         Tego było już za wiele. Nie umiałam nad sobą panować. Nie byłam też w stanie dłużej jej pieścić. Zaczęłam głośno jęczeć. Docisnęłam jej twarz do piersi i pragnęłam więcej mocnych doznań. Poczułam, jak Ania zsuwa z mojej pupy obcisłe jeansy. Następnie bosą stopą opuściła mi je do samej podłogi. Jej palce na moment wyszły ze mnie. Zdecydowanym ruchem odwróciła mnie tyłem do siebie i lekko pchnęła. Moje piersi oparły się o zimną ścianę, co nieoczekiwanie sprawiło mi dużą przyjemność. Ania uklęknęła za mną. Instynktownie wypięłam się w jej kierunku. Złapała mnie za pośladki i mocno rozszerzyła.
    – Stęskniłam się za tą dupcią – powiedziała podniecona.
    – A ona za Tobą – odpowiedziałam, wypinając się jeszcze mocniej.
    Twarz Ani wcisnęła się energicznie pomiędzy moje pośladki. Od razu poczułam jej język zachłannie baraszkujący na mojej drugiej dziurce i próbujący dostać się do środka. Rozluźniłam się, jak tylko umiałam. Moje ciało należało do niej i zawsze chciałam się jej oddawać w stu procentach.  
         Dwa palce ponownie wróciły do wnętrza mojej cipki i do spółki z drażniącym moje tylne wejście językiem, prowadziły mnie nieuchronnie do wspaniałego finału. Nie byłam w stanie opanować jęków rozkoszy, jakie wydobywały się z moich ust. Mokre odgłosy posuwanej coraz mocniej i szybciej cipki i cudowny język mojej kochanki odbierały mi dech i zalewały umysł niewypowiedzianą przyjemnością. W końcu w tej bezwstydnej pozycji, z wypiętą mocno pupą, spodniami opuszczonymi do podłogi, rozwiązaną koszulą i piersiami przyciśniętymi do ściany, dopadł mnie orgazm. Jęczałam jak szalona, nie umiejąc zapanować nad drżącym i szalejącym ciałem. Gdyby nie to, że Ania mnie podtrzymała, to na pewno bym się przewróciła.
         Czułam jej nieustający dotyk i pocałunki na łydkach, udach, pośladkach i biodrach. Palce, które jeszcze przed chwilą tak cudownie posuwały moją cipkę, wyszły ze mnie i z głośnym cmoknięciem zostały przez Anię oblizane.
    – Uwielbiam Twój smak – odezwała się, wstając i przytulając mnie od tyłu.
    – Cieszę się – wyszeptałam.
    Odwróciłam się przodem do niej i momentalnie nasze usta się złączyły. Czułam smak jej śliny zmieszany z moimi soczkami. Niemal odleciałam ponownie tylko od tego pocałunku. Moje piersi ponownie znalazły się w mocnym uścisku palców Ani. Bawiła się nimi, masowała. Doskonale wiedziała, co sprawia mi najwięcej przyjemności.
         Z każdą mijającą chwilą czułam, jak wracają mi siły po przeżytym niedawno orgazmie. Coraz więcej energii mogłam wkładać w nasz pocałunek, a dłonie ponownie zaczęły dotykać ciała mojej dziewczyny.
    – Czas na mały rewanż – wyszeptałam.
    – Nie musisz się rewanżować – odpowiedziała, przygryzając zalotnie dolną wargę.
    – Nie muszę, ale bardzo chcę…
    Spojrzałam się na nią i oblizując wargi, pchnęłam zdecydowanie. Zrobiła dwa kroki w tył i zatrzymała się na stojącej za nią szafce na buty. Momentalnie uklęknęłam i rozsuwając jej uda, dobrałam się ustami do jej skarbu. Całowałam i lizałam jej przemoczoną i spragnioną pieszczot cipkę. Po kilku rozkosznych chwilach dotarłam do łechtaczki i to na niej skupiłam całą swoją uwagę.
         Z ust Ani raz po raz wydobywały się coraz głośniejsze jęki, utwierdzające mnie w przekonaniu, że jestem na doskonałej drodze do sprawienia jej nieziemskiej przyjemności.
    – O tak… Liż mnie… Weź mnie… Kocham Cię!
    – Ja też Cię kocham – odpowiedziałam bez wahania i wróciłam do mocnego lizania jej guziczka.
    Ania podkurczyła nogi i rozłożyła najszerzej, jak umiała, dając mi nieograniczony dostęp do swoich najczulszych miejsc. Zachwycona jej szczerością i smakiem, wkładałam całą siebie w dostarczanie jej rozkoszy. Młode, podniecone ciało mojej dziewczyny zaczynało powoli drżeć, a ciche dotąd pojękiwanie zmieniło się w jeden niekończący się rozkoszny dźwięk zadowolenia. Jej biodra coraz energiczniej wychodziły naprzeciw mojemu językowi. Wiedziałam, że już niebawem moja kochanka osiągnie upragniony szczyt.
         Nagle zadzwonił telefon Ani, przerywając nam tę cudowną zabawę w tak drastyczny sposób. Półprzytomna dziewczyna spojrzała niechętnie na wyświetlacz i nagle zerwała się na równe nogi, uniemożliwiając mi dalsze pieszczoty.
    – Kurwa! To moja mama! – zaklęła wyraźnie zdenerwowana, że ktokolwiek śmie przeszkadzać w takim momencie.
    Wzięła dwa szybkie oddechy i odebrała.
    A: Tak mamo?
    A: Byłam w łazience i biegłam do telefonu.
    A: Tak szybko?
    A: Dobrze, zaraz zejdę i pomogę. Pa!
    – Cholera moi rodzice wracają i mam im pomóc z zakupami – powiedziała, niechętnie wstając z szafki na buty i stając na lekko miękkich nogach.
         Boże, jak zaczęłam się szybko ubierać, a Ania uspokajać i poprawiać włosy. Obie miałyśmy takie wypieki na twarzy, jakbyśmy przebiegły maraton, albo zrobiły coś bardzo złego i obawiały się reprymendy ze strony rodziców. Wciągnęłam i zapięłam jeansy, zakrywając wilgotną ciągle cipkę. Ucisk materiału wywołał nieoczekiwane przyjemne uczucie. Ania pomogła mi zawiązać koszulę i już byłam gotowa, żeby wyjść.
    – Nie zakładasz bielizny? – spytałam lekko zaskoczona, gdy wyszłyśmy za drzwi jej mieszkania.
    – Pobiegnę szybko po torbę z zakupami, więc nikt niczego nie zauważy – puściła mi oczko.
    – Podoba mi się ten pomysł – pogłaskałam ją po nagim pośladku.
    – Prawda, że podniecający?
    – Nawet bardzo – zgodziłam się.
    – Podobasz mi się taka agresywna. Bierz mnie tak częściej – puściła mi oczko, kierując się na schody prowadzące w dół.
    – Postaram się i przepraszam, że nie doszłaś – pogłaskałam ją po twarzy.
    – Było mi przecudownie, a to, że nie doszłam, to nie Twoja wina – uśmiechnęła się do mnie.
    – No niby nie moja, ale mogłam się pospieszyć…
    – Przestań Wariatko! Jestem cała mokra i roztrzęsiona tym, co mi robiłaś. Jak chcesz, to przyjdę później do Ciebie i będziesz mogła dokończyć – zaproponowała.
    – No to już nie mogę się doczekać – posłałam jej uśmiech i pocałowałam mocno z języczkiem.
    Nasze usta po chwili się rozłączyły. Ja poszłam na górę do siebie, a Ania zbiegła radośnie po schodach do rodziców.  
         Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Byłam niesamowicie szczęśliwa, zaspokojona i zrelaksowana. Orgazm, którego dostarczyła mi Ania, był dokładnie tym, czego potrzebowałam. Czułam się po prostu fantastycznie. Z szerokim uśmiechem na twarzy przeszłam do pokoju. Miałam wrażenie, że w brzuchu fruwa mi stado motyli. Czekając na odwiedziny Ani musiałam się czymś zająć. Mój wybór padł na książkę, którą od jakiegoś czasu przekładałam tylko z półki na półkę. Nalałam sobie lampkę czerwonego, półsłodkiego wina i usiadłam na kanapie w salonie.
         Pochłaniałam kolejne strony, wciągnięta w niesamowite opisy i akcję powieści. Nawet nie zauważyłam upływającego czasu. Za oknem Słońce wyraźnie schowało się już nie tylko za budynkami, ale musiało jakiś czas wcześniej zniknąć za linią horyzontu. Zrobiło się na tyle ciemno, że byłam zmuszona zapalić lampkę, żeby móc dalej czytać. Wtedy spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20:00. Poczułam mocne skurcze żołądka.
    – Zjadłabym coś – powiedziałam nagłos sama do siebie.
    Odłożyłam książkę na stolik. Wstałam i zrzuciłam z siebie opinające moje biodra jeansy. O tej godzinie Ania nigdy do mnie nie przyszła, więc miałam pewność, że niestety już jej tego dnia nie zobaczę.  
         W samej koszuli, boso, przeszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki potrzebne produkty, włączyłam muzykę i kołysząc lekko biodrami, szykowałam sobie kolację. Stojąc przodem do kuchennego blatu, całkowicie odleciałam, dając się porwać tanecznym rytmom. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu mocno za piersi i ściska je zachłannie. Spanikowana nie byłam w stanie zareagować. Zostałam nieoczekiwanie pochylona, co sprawiło, że wypięłam się w kierunku napastnika.  
    – Co jest?!
    Chciałam się odwrócić, ale wtedy sporych rozmiarów organ naparł na wejście do mojej cipki i wbił się w nią gwałtownie do samego końca. Jęknęłam z rozkoszy, czując cudowne rozpychanie i aż pociemniało mi przed oczami.
    – Zawsze chciałam Cię tak zerżnąć – usłyszałam podniecony głos Ani.

         Moje ciało zareagowało natychmiast. Nogi same rozsunęły się na boki, dając mojej dziewczynie pełny, nieograniczony dostęp do moich najczulszych miejsc. Strapless, rozgościł się w moim wnętrzu i zaczynał właśnie rytmiczne posuwanie mojej coraz bardziej zachwyconej jego obecnością cipki. Co prawda po przyjściu z pracy zauważyłam brak jednej z zabaweczek w mojej szufladzie, ale kompletnie przeoczyłam, że Ania wzięła też straplessa.  
    – Podoba Ci się? – spytała, doskonale znając odpowiedź.
    – Jest cudownie! – prawie wykrzyczałam – Rób mi tak częściej!
    – Lubisz być brana z zaskoczenia?!
    – Przez Ciebie? Zawsze i wszędzie – wydyszałam coraz bardziej podniecona.
    – Tak też?
    Spytała, po czym rozwiązała koszulę i zdjęła mi z ramion, rzucając na podłogę kuchni. Ponownie złapała moje piersi i zaczęła je mocno ugniatać, szczypiąc co chwilę sterczące z rozkoszy sutki.
    – O tak! Tak też! – pisnęłam z zachwytu.
    – A może wolisz tak…
    Puściła moje półkule i pchnęła mnie lekko, zmuszając do położenia się na blacie. Moje nagie ciało oparło się o szykowane wcześniej jedzenie, ale mało mnie to wtedy obchodziło. Było mi cudownie i wykonałabym absolutnie wszystko, co kazałaby mi zrobić Ania.
         Tak wypięta z piersiami leżącymi na kuchennym blacie, wypięłam się jeszcze bardziej w jej stronę. Momentalnie z tego skorzystała i zaczęła masować kciukiem wejście do mojej drugiej dziurki. Myślałam, że zwariuję. Tym bardziej że już po chwili jej zwinny palec baraszkował w najlepsze w moim tyłku. Ania idealnie wyczuwając moje podniecenie, zaczęła posuwać mnie jeszcze szybciej i mocniej. Wyraźnie delektowała się tą rozkoszną władzą, jaką w tej chwili nade mną miała. Jęczałam, ledwo mogąc złapać oddech, upewniając moją dziewczynę, że jest mi cudownie. Uwielbiałam się jej oddawać i chłonąć każdy dotyk, każde pchnięcie i każdą pieszczotę, jaką mi dawała.
         Nagle doszłam. Zawładnął mną potężny orgazm. Drżałam, nie umiejąc zapanować nad ciałem, a Ania nawet na moment nie przestała mnie posuwać.
    – Jeszcze raz… – wyszeptała.
    O ile było to możliwe, to jeszcze przyspieszyła ruchy swoich bioder, które z głośnym klaśnięciem obijały się o moje nagie pośladki. Świat zaczął mi wirować. Przyjemność zalewała moją świadomość, nie pozwalając mi się na niczym skupić. Istniałam tylko ja i Ania, która straplessem błyskawicznie zaprowadziła mnie drugi raz na sam szczyt rozkoszy.
         Ledwo przytomna, leżałam na blacie i miałam wrażenie, że muszę walczyć o każdy kolejny oddech. Jak z oddali słyszałam głos mojej kochanki:
    – Myślę, że masz ochotę na jeszcze jeden raz…
    Chciałam coś odpowiedzieć, jakoś zareagować, ale kompletnie nie byłam w stanie.
    – Twoja cudowna dupcia jest stworzona do rżnięcia – usłyszałam podekscytowany głos Ani.
    Już po chwili poczułam, jak miejsce jej palca w mojej pupie zaczyna zajmować zdecydowanie coś większego. Podniecenie wzięło górę. Bardzo chciałam, żeby ona to zrobiła. Moje ciało całe drżało, gdy strapless wsuwał się z oporem do mojej pupy.
         Prawie doszłam, gdy poczułam go całego w sobie, a biodra Ani oparły się o moje pośladki. Sięgnęłam do tyłu i rozsunęłam je na boki, żeby ułatwić jej dostęp do mojej drugiej dziurki.
    – O tak! O tak! – jęczałam półprzytomna z rozkoszy.
    – Uwielbiam posuwać Twój tyłek – powiedziała zasapana i wyraźnie zmęczona już Ania.
    Zaczęła się wolno poruszać, wysuwając i wsuwając łączącego nas straplessa do mojego tylnego wejścia. Z każdą chwilą robiła to coraz szybciej i nieco mocniej. Wiedziała, że to uwielbiam i chciała mi dać jak najwięcej przyjemności.
         Już po kilkunastu ruchach znacznie przyspieszyła i zaczęła posuwać mnie w najlepsze. Moje jęki prawie przerodziły się w krzyki. Czułam pewne ruchy Ani i jej mocny uścisk na biodrach. Ona naprawdę lubiła mnie tak brać, a ja to po prostu kochałam, byłam od tego uzależniona. Doszłam po kilku minutach, choć sama nie wiem, ile czasu upłynęło. Głośnym krzykiem oznajmiłam Ani, że po raz kolejny zabrała mnie na sam szczyt. Wysunęła straplessa z mojej pupy, a ja nie czując jej wsparcia z tyłu, osunęłam się prawie bezwładnie na podłogę, zrzucając z blatu jedzenie, na którym do tej pory leżałam.
         Podtrzymała mnie, dopiero gdy przemoczoną od orgazmów cipką i pupą klapnęłam ciężko na podłogę. Cała drżałam, nie mogąc się uspokoić, ani opanować. W mojej głowie ciągle eksplodowały nowe doznania, a najlżejszy nawet dotyk na nagiej skórze wprawiał moje ciało w spazmy niekończącej się przyjemności. Wiedziałam, że Ania jest za mną, że mnie przytula. Czułam jej dłoń głaszczącą mnie po włosach, ramionach i policzku. Każdy jej dotyk powodował mój coraz cichszy jęk lub pomruk zadowolenia.
         Po jakimś czasie doszłam do siebie na tyle, żeby świadomie się poruszyć. Ania klęczała za mną i nie przestawała mnie obejmować.
    – Żyjesz? – spytała cicho.
    – Tak… – odpowiedziałam jej lekko zachrypniętym z wrażenia głosem.
    – Bałam się, że coś Ci zrobiłam – wyraźnie była zmartwiona.
    – Dałaś mi mega orgazm – wyjaśniłam z wdzięcznością – Dziękuję, ale to chyba ja miałam coś dokończyć.
    – Na pewno wszystko dobrze?
    Wzięłam głęboki wdech i starałam się pozbierać myśli, wolno wypuszczając powietrze z płuc.
    – Chcesz się przekonać?
    – Po prostu się martwię.
    – Głuptasie nie martw się, tylko wskakuj na blat – poklepałam miejsce, z którego niedawno się zsunęłam.
    – Jesteś pewna?
    – Już! – podniosłam głos i spojrzałam na nią stanowczo.
         Nic nie odpowiedziała, tylko podniosła się z podłogi i stanęła przede mną. Dopiero teraz zauważyłam, że była zupełnie naga. Spomiędzy jej nóg ciągle sterczał w moją stronę ociekający moimi miłosnymi soczkami strapless. Na jej twarzy malowały się rozkoszne rumieńce, więc wiedziałam, że nasza zabawa musiała zrobić na niej ogromne wrażenie.  
         Złapałam Anię za uda i pomogłam wskoczyć na blat. Mocno rozłożyłam jej nogi na boki. Chwyciłam w dłoń śliską zabaweczkę i wyciągnęłam krótszy koniec z jej cipki. Był cały mokry, więc szybko wzięłam go do ust i oblizałam. Smakował cudownymi soczkami siedzącej przede mną w rozkroku dziewczyny. Posłałam jej uśmiech i odłożyłam sztucznego członka na blat obok niej.
    – Uwielbiam Twój smak – oblizałam się, delektując się tym, co zlizałam ze straplessa.
    – Tu mam tego więcej – powiedziała wyraźnie podniecona i palcami mocno rozchyliła wargi cipki.
         Momentalnie przyssałam się do jej skarbu i zaczęłam go lizać. Dałam się sprowokować w wyjątkowo przyjemny sposób. Z ust mojej kochanki od razu zaczęły wydostawać się głośne jęki. Pieściłam ją jak szalona, skupiając całą pracę języka na bardzo nabrzmiałej łechtaczce. Co chwilę spoglądałam w górę na siedzącą nade mną Anię. Wyglądała wspaniale. Zupełnie naga, z mocno rozchylonymi udami, dawała mi się lizać i ściskała swoje jędrne piersi. Szczypała sutki i pociągała je coraz mocniej, dostarczając sobie jeszcze większych wrażeń. Po chwili położyła jedną dłoń na mojej głowie i dociskała moją twarz do swojej cipki. Teraz jej kobiecość była dla mnie całym światem, a jej rozkosz – jedynym celem, dla którego istniałam.
         Zatraciłam się w tym bez pamięci. Czułam tylko, jak po kilku minutach ciało tej cudownej dziewczyny napięło się, po czym zaczęło drżeć, uwalniając nagromadzoną energię. Doszła, krzycząc wniebogłosy:
    – O tak!
    Jednak dla mnie nie był to koniec zabawy. Nieprzerwanie lizałam jej guziczek, a do jej ociekającego wilgocią wnętrza wsunęłam dwa palce. Zaczęłam ją nimi szybko posuwać. Doskonale wiedziałam, gdzie znajduje się jej najczulszy punkt i to na jego drażnieniu skupiły się opuszki moich palców.
         Ania odlatywała z każdą chwilą coraz bardziej. Nie była w stanie prosto siedzieć na blacie, więc położyła się na nim. Wtedy wsunęłam do jej cipki trzeci palec. Wszedł z lekkim oporem, ale dzięki wilgoci, szybko zaczął się poruszać razem z pozostałymi, dostarczając wijącej się w spazmach rozkoszy dziewczynie nowych, mocnych doznań.
    – O taaak… Mocniej! – prosiła.
    – Lubisz mieć w sobie trzy palce? – spytałam, wstając z kolan i pochylając się nad leżącą Anią.
    – U-wiel-biam… – wyjęczała w rytmie moich mocnych ruchów.
    – Ja też to uwielbiam – zapewniłam ją.
    – Za-raz zwariuję! – prawie wykrzyczała.
    Czułam, że jej ciało ponownie napina się przed zbliżającym się orgazmem, ale nawet na moment nie zwolniłam tempa, w jakim zabawiałam się z jej cipką.
         W końcu doszła. Zupełnie nie była w stanie się kontrolować. Wstrzymała oddech, a oczy uciekły jej z rozkoszy w tył głowy. Starała się zacisnąć uda i uniemożliwić mi dalszą zabawę, ale stałam pomiędzy jej nogami, więc jej próba nie miała najmniejszych szans na powodzenie. Z jej cipki wprost na moje ciało, w spektakularny sposób, trysnęła spora porcja soczków. Z wrażenia przestałam poruszać dłonią i upajałam się tym wspaniałym uczuciem i widokiem.  
         Po chwili, gdy Ania opadła z sił, drugą dłoń położyłam jej na twarzy i delikatnie głaskałam, starając się ją uspokoić. Jak wcześniej ja, tak i ona teraz drżała przy każdym, najlżejszym nawet muśnięciu jej skóry. Oglądać ją w takich sytuacjach: zaspokojoną, nagą, zupełnie bezbronną, to było spełnienie moich najśmielszych pragnień. Nie wiem, jak ona, ale ja każdy jej orgazm zawsze bardzo przeżywałam razem z nią i czerpałam z tego ogrom przyjemności i satysfakcji. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że po raz kolejny mogłam sprawić rozkosz komuś, kogo kochałam.
         Wysunęłam z jej zaspokojonego wnętrza palce i od razu oblizałam. Uwielbiałam soczki Ani. Smakowały wspaniale jak zawsze. Przytuliłam się mokrym ciałem do niej i czekałam, aż jej oddech wróci do normy. Serce w jej piersi jeszcze długo waliło jak szalone, starając się wykonywać swoją pracę, a jednocześnie powrócić do naturalnego rytmu.
    – Żyjesz? – spytałam jak ona mnie wcześniej.
    – Tak… – wysapała ciężko, jakby z ulgą.
    – Kocham Cię…
    – A ja Ciebie – odpowiedziała bez wahania.
    – Lubię, gdy tak dochodzisz – przyznałam.
    – Przeze mnie teraz musisz iść pod prysznic… – powiedziała zawstydzona i się zarumieniła.
    – Wolę iść z Tobą do łóżka i kazać Ci za karę wszystko z siebie zlizać – puściłam jej oczko.
    – Chyba pokocham takie kary – odpowiedziała z uśmiechem.
    – Czyli rozumiem, że nie spieszysz się do domu?
    – Na pewno nie, dopóki nie wykonam kary i każdego Twojego polecenia – pocałowała mnie delikatnie.
    – To coś mi mówi, że możesz prędko nie wrócić do domu.
    – Na to liczę – powiedziała, odważnie patrząc mi w oczy i przygryzając dolną wargę.
         Wyprostowałam się, podałam jej dłoń i pomogłam zejść z blatu i stanąć w miarę prosto na nogach. Lekko się zachwiała i oparła o mnie, czując, że nogi jeszcze nie do końca jej słuchają. Wtulone w siebie przeniosłyśmy się razem ze straplessem do sypialni, gdzie Ania z niemałą przyjemnością dokładnie wylizała moje ciało. Później kochałyśmy się kilkukrotnie z użyciem straplessa. Niestety Ania musiała wrócić na noc do siebie, więc byłyśmy zmuszone się pożegnać. Podniosłam i pomogłam jej włożyć sukienkę, którą w pośpiechu zrzuciła z siebie w przedpokoju, żeby mnie tak miło zaskoczyć. Oprócz niej dalej nie miała na sobie nic. Tak „ubraną” Anię pocałowałam ostatni raz tej nocy i życzyłam słodkich snów. Stałam naga w otwartych drzwiach i patrzyłam, jak z celowo odsłoniętą dla mnie gołą pupą schodziła po schodach, dopóki nie zniknęła mi z oczu. Wróciłam do mieszkania, zamykając drzwi na zamek i położyłam się do łóżka. Wszystko w nim pachniało nami i naszą miłością. Zasnęłam w okamgnieniu zaspokojona, szczęśliwa i ze świadomością, że jestem  kochana co najmniej tak mocno, jak sama kocham.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 9 – Wyjscie na basen

     Kolejne tygodnie mijały nam coraz szybciej. Wspólne spacery, zakupy i spędzany razem czas, dawały nam poczucie jedności i umacniały więź między nami. Oprócz seksu pielęgnowałyśmy też naszą przyjaźń. Często siedziałyśmy do późna, gadając o wszystkim i o niczym lub wtulone w siebie pochłaniałyśmy kolejne odcinki seriali na jednej z platform streamingowych. Odkryłyśmy też naszą kolejną wspólną pasję, czyli gotowanie. Świetnie bawiłyśmy się, poznając i zgłębiając tajniki kuchni azjatyckiej, która naszym skromnym zdaniem, jest po prostu najlepsza. Uwielbiałam, po prostu kochałam każdą wolną chwilę spędzać w obecności Ani. Do tego stopnia, że coraz częściej odbierałam ją po zajęciach z uczelni.  
         Na studiach Ania złapała bardzo dobry kontakt z dwiema dziewczynami i spędzały razem czasu w przerwach pomiędzy zajęciami oraz siedziały blisko siebie, dzieląc się notatkami. Świetnie się ze sobą dogadywały. Jedną z nich była Magda. Niewysoka, zawsze uśmiechnięta brunetka. Była wyjątkowo gadatliwa i żywiołowa. Miała ciemne, długie włosy, które nadzwyczajnie kontrastowały z aż nienaturalnymi niebieskimi oczami. Druga miała na imię Kasia i była jej zupełnym przeciwieństwem. Wysoka, krótko ścięta blondynka o brązowych oczach i raczej spokojnym usposobieniu. Niektórzy mogliby pomyśleć, że jest wycofana, ale w gronie odpowiednich osób zachowywała się wyjątkowo swobodnie.
         Nowe koleżanki szybko zauważyły, że Ania często po zajęciach z wielkim uśmiechem wsiada do samochodu prowadzonego przez tajemniczą kobietę, której nie znały. Pewnego razu jedna z nich zauważyła, jak się pocałowałyśmy na przywitanie, a następnego dnia zasypywały Anię gradem pytań, na które ona odpowiadała bez skrępowania i zgodnie z prawdą.
    – To jest Gosia. Jesteśmy parą.
    – Ale jak to parą? – Magda zachłysnęła się w pośpiechu złapanym łykiem wody.
    – Normalnie. – spokojnie wyjaśniała i pokazała jej nasze wspólne zdjęcie, które miała ustawione na tapecie w telefonie.
    – Nie wierzę ci, nie wyglądasz na…
    – Lesbijkę?
    – Przepraszam, nie chciałam, żeby to źle zabrzmiało.
    – Nic się nie stało. – uśmiechnęła się Ania – A jak wygląda lesbijka?
    – W sumie to nie mam pojęcia. Po prostu Ci nie wierzę.
    – Czyli jakbym spotykała się z wysokim, przystojnym facetem to byś mi uwierzyła?
    – Cholera, teraz to już sama nie wiem… – zamyśliła się brunetka.
    – Potrzebujesz jakiegoś dowodu?
    – Tylko niby jak to możesz udowodnić? – wtrąciła się Kasia.
    – Planowałam namówić Gosię na basen, więc może wybierzecie się z nami, to same się przekonacie? – rzuciła Ania.
    – Serio możemy?
    – Jasne. Będzie fajnie i może Gosia was przekona, że mówię prawdę.
    Dziewczyny szybko ustaliły, na który basen się wybierzemy oraz dzień i godzinę.
         Tego dnia też przyjechałam po moją dziewczynę przed budynek jej wydziału. Pomachała swoim koleżankom na pożegnanie i podbiegła radośnie do samochodu. Wsiadła, rzuciła mi się na szyję i pocałowała namiętnie. Nasze języki splotły się w swoim ulubionym tańcu na kilka rozkosznych chwil.
    – Mmm… A czym sobie zasłużyłam na takie przywitanie? – spytałam miło zaskoczona niespodziewaną pieszczotą.
    – Tym, że jesteś. – odpowiedziała bez namysłu.
    – No dobra, z tym nie zamierzam polemizować. – powiedziałam, uruchamiając silnik auta.
    – Super, to może dasz się namówić na basen? – rzuciła Ania, trzepocząc słodko rzęsami.
    – A skąd nagle taki pomysł?
    – Magda i Kasia nie wierzą mi, że jesteśmy parą.
    – Powiedziałaś im?
    – Tak. Same spytały, po tym, jak zobaczyły, jak się całowałyśmy na przywitanie.
    – I to im nie wystarczyło?
    – Najwidoczniej nie.
    – Wiesz, że nie trzeba nikomu niczego udowadniać?
    – Wiem, ale…
    – Chcesz im utrzeć nosa. – bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
    – Dokładnie. – uśmiechnęła się szeroko.
    – W sumie może być zabawnie. – skomentowałam.
    – Więc się zgadzasz?
    – Jasne, dla Ciebie wszystko. – wyznałam.
    – Kocham Cię. – rzuciła mi się na szyję i uściskała, gdy stanęłyśmy na światłach.
    – Ja też Cię kocham. – odpowiedziałam, kładąc dłoń na jej udzie.
         Przez resztę drogi do domu omówiłyśmy szczegóły wyjścia na basen. Miejsce było mi bardzo dobrze znane, bo w tamtej okolicy znajdowało się kiedyś liceum, do którego chodziłam. Nieraz po szkole ze znajomymi lądowaliśmy właśnie na tej pływalni. Z tym miejscem wiązały się bardzo miłe chwile pełne beztroskiej zabawy i wygłupów. Pozostało tylko czekać do weekendu i miło spędzić czas w gronie zwariowanych koleżanek mojej dziewczyny.
         W sobotę już od rana chodziłam jakaś nabuzowana. Nie wiem, czy to zdenerwowanie, czy ekscytacja, ale czułam się pełna energii. Z zakupami i sprzątaniem, które zazwyczaj zajmowały mi pół dnia, uporałam się jak na złość w okamgnieniu. Do osiemnastej, na którą byłyśmy umówione, zostało mi jeszcze kilka godzin, więc usiadłam przy komputerze i dałam się wciągnąć przeglądaniu stron i czytaniu. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie sygnał wiadomości w telefonie.
    A: „Co robisz?”.
    G: „W sumie nic”.
    A: „Mogę Cię o coś spytać?”.
    G: „A kiedyś nie mogłaś?”.
    A: „Jaki kładziesz strój?”.
    G: „Jeszcze nie wiem, a Ty?”.
    A: „Właśnie się zastanawiam”.
    I w tym momencie dostałam w wiadomości zdjęcie, na którym było widać palce bosych stóp Ani, stojącej przed łóżkiem, na którym leżały trzy stroje kąpielowe. Jeden był granatowy, jednoczęściowy. Drugi – dwuczęściowy w kolorze ciemnej wiśni. Wyglądał na bardzo skąpy. Natomiast trzeci bardzo dobrze znałam. W tym samym stroju Ania pojechała ze mną nad rzekę, na nasz pierwszy wspólny wypad. Od razu wróciły wspomnienia i poczułam przyjemne ciepło. Z zamyślenia wyrwała mnie kolejna wiadomość od mojej dziewczyny.
    A: „Który założyć?”.
    G: „Wiesz, że mam sentyment do tego kolorowego :*”.
    A: „Wiem ;)”.
    A: „Chcesz, żebym go założyła?”.
    G: „Chcę Cię bez stroju :* :p”.
    A: „Na basenie nago nie wyskoczę ;)”.
    G: „Nigdy bym na to nie pozwoliła. Jestem zbyt samolubna i chcę Cię tylko dla siebie :*”.
    A: „Jestem tylko Twoja :* To który mam założyć?”.
    G: „Ten wiśniowy ;)”.
    A: „Jesteś pewna?”.
    G: „A coś z nim nie tak?”.
    A: „Nie, nic. Mam wrażenie, że odrobinę za wiele odsłania, ale skoro chcesz, to założę go dla Ciebie :*”.
    G: „Nie chcę, żebyś się czuła niekomfortowo”.
    A: „Przy Tobie zawsze czuję się wspaniale ;)”.
    A: „A Ty? Jaki założysz? ;)”.
    G: „Chcesz wybrać?”.
    A: „A mogę?”.
    G: „Jasne, że możesz, ale możesz też chcieć niespodziankę :D”.
    A: „Pod warunkiem, że będzie wyjątkowa ;)”.
    G: „Postaram się :*”.
    A: „To mi w zupełności wystarczy. Już nie mogę się doczekać”.
    G: „Ja też :)”.
    A: „Do zobaczenia przy aucie :*”.
    G: „Pa :* :* :*”.
    Pożegnałam się z Anią i z uśmiechem odłożyłam telefon na stolik obok komputera.  
         Obiecałam jej miłą niespodziankę i zamierzałam dotrzymać obietnicy. W sumie dokładnie na taką okazję kupiłam niedawno nowy kostium kąpielowy. Czarny, jednoczęściowy, zdecydowanie więcej odsłaniał, niż zakrywał, przez dodatkowe wycięcia w talii i na plecach. Miałam nadzieję, że zrobię na Ani odpowiednie wrażenie. Żałowałam tylko, że będą z nami jej koleżanki, bo to oznaczało zero zabawy, ale w sumie nie zawsze i nie koniecznie wszędzie jest miejsce na baraszkowanie.
         Wróciłam do przeglądania internetu i o dziwo czas leciał zdecydowanie szybciej. W końcu musiałam wstać od komputera i przebrać się w nowo zakupiony kostium. Szybko ściągnęłam z siebie ubranie, zastępując bieliznę czarnym strojem. Na to założyłam granatowe, jeansowe spodnie i czarną bluzę z kapturem, zapinaną na suwak. Do przygotowanej wcześniej torby prócz dużego, zielonego ręcznika, żelu do mycia, perfum i klapek, schowałam bieliznę na zmianę i w ostatniej chwili dorzuciłam szczotkę do włosów. Na stopy wsunęłam białe adidasy i wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz.
         Ania czekała już na mnie przy samochodzie. Otworzyłam drzwi i gdy tylko wsiadłyśmy do środka, to zaczęłyśmy się całować. Rozkosznie było znów poczuć jej usta i język. W każdy pocałunek zawsze wkładała całą siebie, co tylko dodatkowo podgrzewało atmosferę. Włożyłam kluczyk do stacyjki, nie mogąc oderwać się od niej.
    – Może lepiej patrz na drogę? – zasugerowała, odsuwając się ode mnie.
    – Mam ładniejsze widoki do podziwiania/ – puściłam jej oczko.
    – Ale chyba nie chciałabyś, żeby coś mi się stało? – spytała zalotnie, kładąc dłoń na moim udzie.
    Masowała coraz mocniej i kierowała się do miejsca, gdzie moje nogi się łączyły.
    – Nie mogłabym się wtedy Tobą zajmować… – wyraźnie droczyła się ze mną.
    – To byłoby straszne. – odpowiedziałam teatralnie i rozszerzyłam nieco uda.
    – Szkoda, że nie masz spódniczki… – westchnęła, dalej grając w tę coraz ciekawszą grę.
    – Zawsze możesz ze mnie zdjąć, co tylko chcesz. – przypomniałam.
    – Zawsze?
    – Zawsze. – potwierdziłam.
    – Muszę to kiedyś wypróbować. – wyraźnie zaintrygowały ją moje słowa.
    – Nie ma sprawy. – posłałam jej ciepły uśmiech.
    – Ale nie chcę się spóźnić, więc niestety nie teraz. – powiedziała, przesuwając dłoń z powrotem na moje udo.
    – Szkoda, ale rozumiem. – nie udało mi się ukryć lekkiego rozczarowania.
    Odpaliłam silnik i ruszyłyśmy w drogę.
         Dojazd nie zajął nam zbyt długo. Co prawda kilka razy trzeba było swoje odstać na światłach, ale w tak miłym towarzystwie i przy dobrej muzyce, żadna podróż nie jest zbyt długa. Na miejsce dojechałyśmy po niespełna dwudziestu minutach. Na schodach przed wejściem na teren pływalni już czekały na nas Magda i Kasia. Machały z daleka, gdy tylko zobaczyły, że wysiadamy z samochodu. Zabrałyśmy swoje torby i podeszłyśmy do nich, trzymając się za ręce.
    – Cześć! Długo czekacie? – spytała Ania.
    – Nie, dopiero chwilkę temu przyszłyśmy. – odpowiedziała ciemnowłosa dziewczyna.
    – To jest Gosia. – przedstawiła mnie – Moja partnerka.
    – Cześć! Miło mi. Jestem Magda. – wyciągnęła rękę brunetka.
    Szybko się jej przyjrzałam. Była ode mnie nieco niższa. Ubrana w dresowe spodnie, czarne adidasy i oversize bluzę z kapturem. Najwidoczniej nie lubiła pokazywać swoich kształtów. Ciemne włosy miała spięte w kucyk. Na twarzy delikatny makijaż, którym zdecydowanie starała się podkreślić swoje oczy.
    – A ja Kasia. – przywitała się stojąca obok blondynka.
    Uśmiechnięta, krótko ścięta blondynka przypominała mi trochę Gabrielę z serialu o Xenie, ale była wyższa i nie miała aż takich kształtów jak tamta aktorka. Było w niej jednak coś, co sprawiało, że nie dało się jej nie lubić. Miała na sobie białe adidasy na grubej podeszwie i niebieską, sportową sukienkę z długim rękawem. Na jej jasnej twarzy nie było widać zbędnego make-upu. Tylko usta lekko błyszczały w sztucznym świetle pobliskiej latarni, zdradzając obecność bezbarwnego błyszczyka.
    – Cześć. Gosia. – uścisnęłam po kolei ich dłonie – Bardzo mi miło.
    – To prawda co mówi Ania? – z zaciekawieniem spojrzała na mnie Kasia.
    – To zależy, co mówi. – uśmiechnęłam się, udając zaciekawioną.
    – No, że jesteście parą. – nieśmiało sprecyzowała.
    – To prawda. – przytaknęłam.
    – Mówiłam wam głupolki, a wy mi nie wierzyłyście. – Ania pokazała język koleżankom.
    – Ja i tak jeszcze nie wierzę. – powiedziała Magda, odwracając się i otwierając drzwi.
         Weszłyśmy za nią do budynku. Po lewej stronie od wejścia była szatnia, gdzie zostawiłyśmy buty, zamieniając je na klapki. Podeszłyśmy do kasy i każda zapłaciła za godzinę. Wzięłyśmy swoje opaski z kluczykami i szybkim krokiem przeszłyśmy do przebieralni. Szafki miałyśmy obok siebie w kąciku osłoniętym z trzech stron ścianami.
    – Jak możesz dalej mi nie wierzyć?! – Ania była wyraźnie wściekła na Magdę.
    – Nic nie poradzę… – broniła się brunetka, ściągając z siebie bluzę i wrzucając ją do szafki – Po prostu jestem sceptyczna.
         Ja w tym czasie z uśmiechem przysłuchując się ich sprzeczce, rozpięłam i zdjęłam bluzę. Schowałam ją do swojej szafki i za chwilę dołączyły do niej moje jeansy.
    – A myślisz, że gdyby Gosia nie była moją dziewczyną, to mogłabym zrobić tak? – desperacko stwierdziła Ania, a jej dłoń znalazła się na moim pośladku i zachłannie go ugniatała.
    Nie powiem, bo zrobiło mi się przyjemnie, ale nie do końca odpowiadało mi, że Ania musiała się posunąć aż do takiego kroku.
    – Tak to i ja mogę zrobić Kaśce. – odpowiedziała spokojnie Magda i szybko złapała zaskoczoną blondynkę za pupę.
    Ta tylko pisnęła i zwinnym ruchem wysmyknęła się koleżance z uścisku.
    – Ej! Przestań! – pisnęła zaskoczona.
    – Widzisz? – odezwała się ponownie brunetka – Złapanie za tyłek niczego nie dowodzi.
         Zamknęła szafkę i stanęła przodem do nas, opierając dłonie na biodrach. Miała na sobie niebieski, dwuczęściowy kostium, który wspaniale prezentował się na jej kobiecych kształtach, a złote akcenty dodawały mu szyku i elegancji. Musiałam przyznać, że dziewczyna ma świetny gust. Kasia założyła natomiast biało-niebieskie bikini z falbankami. Świetnie na niej leżało, podkreślając w nienachalny sposób jej atuty.
    – Wyglądacie ekstra! – skomplementowałam dziewczyny.
    – A ja? – spytała nagle Ania, zwracając na siebie uwagę.
    Stała tyłem do nas, ale po chwili się odwróciła. Wyglądała bajecznie. Jak z okładki jakiegoś magazynu. Dwuczęściowy, ciemnoczerwony kostium cudownie otulał i uwydatniał jej jędrne piersi, które wyglądały, jakby miały ochotę z niego wyskoczyć. Dolna część (tak jak się spodziewałam) nieznacznie wcinała się tu i ówdzie, wyjątkowo działając na zmysły i wyobraźnię.
    – Prześlicznie! – wypsnęło mi się odruchowo.
    – Faktycznie niezła z Ciebie laska. – rzuciła z uśmiechem Magda.
    – Ej… przestańcie, bo się zarumienię… – nerwowo broniła się moja dziewczyna.
    – Na to już chyba za późno. – zauważyła Kasia i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, co bardzo rozluźniło atmosferę.
    – Wariatki! – skomentowała Ania – To, co powiecie o Gosi?
         Wtedy poczułam, jak wszystkie trzy pary oczu kierują się na mnie. Spojrzenia dziewczyn bacznie badały moje ciało i strój kąpielowy. Czułam, jakby rozbierały mnie wzrokiem, co zdecydowanie za bardzo mi się spodobało, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajdowałyśmy.
    – Jesteś prześliczną kobietą… – odpowiedziała po chwili Magda, a na jej twarzy zauważyłam lekkie zakłopotanie.
    – Dziękuję. – odpowiedziałam szybko.
    – Obróć się… – poprosiła Kasia.
    Wykonałam szybki piruet i znowu stanęłam przodem do dziewczyn.
    – O kurde, ale masz boską figurę! – wypaliła blondynka.
    – Zgadzam się. – przytaknęła jej Magda.
    – A Ty nic nie powiesz? – zwróciłam się do mojej dziewczyny.
    Stojąca obok mnie Ania zbliżyła się, objęła mnie i złożyła na moich ustach cudowny mokry pocałunek. Już chciałam go odwzajemnić, ale odsunęła się i szepnęła:
    – Jeśli to jest ta niespodzianka, to chcę ją widywać częściej.
    – Specjalnie dla Ciebie. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
         Daję słowo, że gdyby nie koleżanki Ani, to rzuciłabym się na nią i po długim, namiętnym pocałunku rozebrałabym ją i przeleciała choćby na środku tej szatni. Liczyłabym oczywiście też na rewanż, ale samo dostarczenie jej rozkoszy, byłoby dla mnie piękną nagrodą i niesamowitą przygodą.
    – To jak kochasie? Idziemy do wody? – pytanie Kasi wyrwało mnie z przyjemnego zamyślenia.
    – Jasne! – odpowiedziałam, wracając do rzeczywistości.
    Odwróciłam się i ruszyłam pierwsza pod natryski. Szybko opłukałyśmy ciała i pokonując brodzik z zimną wodą, weszłyśmy na pływalnię.  
         Szłam spokojnym krokiem. Za mną szła Ania i dosłownie czułam, jak w myślach dobiera się do mojego tyłka. Za nią podążały dziewczyny. Stanęłyśmy przy dużym basenie i się rozejrzałyśmy. Cały obiekt składał się z jednego dużego basenu, małego brodzika dla dzieci z niewielką zjeżdżalnią, drugiego większego brodzika, do którego prowadziły dwie duże zakręcone zjeżdżalnie dla starszych, oraz dwóch dużych jacuzzi. Oprócz nas i ratowniczki na terenie kompleksu było tylko dwóch starszych mężczyzn i jedna parka obłapiająca się przy dyszach pompujących wodę do wnętrza basenu. Nie wszystkie światła były zapalone, co robiło przyjemny klimat i dodawało spokoju.  
         Zanim dziewczyny się zorientowały, to wskoczyłam do wody i zaczęłam pływać. Słyszałam, że zrobiły dokładnie to samo i dołączyły do mnie w wodzie. Trochę popływałyśmy, odrobinę pochlapałyśmy się wodą i gdy tamta parka już sobie poszła, to postałyśmy przy tych samych dyszach, delektując się masażem silnym strumieniem wody. Jednak nie da się cały czas pływać.
    – Idziemy do jacuzzi? – spytałam, przekrzykując szum wody.
    – Świetny pomysł! – zgodziła się ze mną Ania.
    – Chętnie posiedzę w cieplejszej wodzie. – z uśmiechem przyznała Kasia.
    – To może idź do brodzika dla dzieci? – uszczypliwie rzuciła Magda, na co blondynka odpowiedziała pokazaniem jej języka i serdecznym uśmiechem.
         Wyszłyśmy więc z basenu i podeszłyśmy do jednego z jacuzzi. Szybko weszłyśmy do środka, jakbyśmy się bały, że ktoś nam zajmie miejsce. Usiadłam wygodnie, przodem do wejścia, zanurzając się po szyję. Ania usiadła tuż obok mnie, a dziewczyny zajęły miejsca naprzeciwko nas. Praktycznie od razu zaczęły szeptać coś między sobą, przyglądając się nam uważnie i uśmiechając się podejrzliwie.
    – Co wam chodzi po głowie? – spytała Ania.
    – Nic takiego… – odpowiedziała jej Kasia.
    – Przecież widzimy, że jednak coś jest.
    – Serio, nic takiego. – potwierdziła słowa koleżanki brunetka – My po prostu dalej wam nie wierzymy, że jesteście parą.
    – Czyli ani moje słowa, ani nasze trzymanie się za ręce, ani nawet złapanie Gosi za tyłek was nie przekonało?
    – Jak już Ci pokazałam… – zaczęła Magda – …za tyłek to ja mogę złapać praktycznie każdą dziewczynę i to zupełnie o niczym nie świadczy.
    – A to? – spytałam, patrząc w jej prosto w oczy.
         Objęłam Anię i przyciągnęłam do siebie. Mocno wpiłam się w jej usta i pocałowałam namiętnie. Szybko wsunęłam swój język do jej ust i pieściłam coraz energiczniej. Chwilę wydawała się oszołomiona, ale już po kilku sekundach zaczęła odwzajemniać pocałunek. Stała się bardziej aktywna. Jej dłonie zaczęły dotykać moich piersi przez materiał stroju. Ja też nie pozostałam jej dłużna. Mocno złapałam jedną jej półkulę i ściskałam, delektując się jej rozmiarem i jędrnością oraz wyraźnie twardniejącym pod wpływem mojego dotyku sutkiem. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Liczyłyśmy się tylko my i ta wspaniała przyjemność, jaką sobie wzajemnie dawałyśmy.
         Po kilku rozkosznych minutach oderwałam się na moment od ust Ani i popatrzyłam na towarzyszące nam dziewczyny. Wyglądały na zszokowane tym, czego przed chwilą były świadkami. Magda szybciej się otrząsnęła i popatrzyła na mnie znowu niedowierzającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko do niej i przyłożyłam usta do ucha Ani:
    – Weź rękę Kasi i przyłóż tutaj – szepnęłam, wsuwając dłoń pod dolną część kostiumu mojej dziewczyny.
    Ania syknęła cicho, zaskoczona tym, co robiłam i przymknęła na moment oczy. Moje palce powoli torowały sobie drogę ku jej kobiecości i gdy tylko jej dotknęłam, to Ania jęknęła odrobinę zbyt głośno, jak na miejsce, w którym się znajdowałyśmy. Na szczęście szum jacuzzi zagłuszył jej westchnięcie.
         Tymczasem mój palec znalazł się dokładnie pomiędzy delikatnymi wargami cipki mojej dziewczyny. Przesunęłam nim od gorącego wejścia aż do łechtaczki. Ania zadrżała i przytuliła się do mnie mocniej. Jej twarz szybko ozdobił uroczy rumieniec.
    – Proszę… – szepnęła.
    – Mam przestać? – spytałam, zaczynając masować jej guziczek.
    – Nie… – odpowiedziała, rozchylając mocniej uda.
    Teraz już miałam do niej pełny dostęp, więc nie czekając, wsunęłam do jej cipki palec. Zaskoczyło mnie to, jaka była gorąca, śliska i mokra. Poczułam się swobodniej i po chwili w jej wnętrzu bawiły się już dwa moje palce.
    – Weź rękę Kasi i daj ją tutaj. – przypomniałam.
    Ania otworzyła oczy i spojrzała na siedzące naprzeciwko nas koleżanki. Wyciągnęła dłoń do blondynki i złapała ją za nadgarstek. Pociągnęła lekko i przysunęła pomiędzy swoje uda. Kasia od razu wyczuła moją dłoń bawiącą się cipką Ani, ale nie zabrała dłoni, jakby zaintrygowana całą sytuacją.
         W tej samej chwili wsunęłam do wnętrza Ani trzeci palec i przyspieszyłam ruchy. Kasia zabrała dłoń, jakby coś ją nagle ugryzło lub oparzyło.
    – Ona robi jej palcówkę! – oszołomiona zrelacjonowała Magdzie, co wyczuła.
    Ta zaniemówiła, ale chcąc sprawdzić, czy koleżanka jej nie okłamuje, wyciągnęła dłoń i wsunęła ją pomiędzy uda coraz głośniej jęczącej Ani. Szybko wyczuła dokładnie to samo, co Kasia wcześniej, czyli moją dłoń baraszkującą pod majtkami oblanej rumieńcem dziewczyny. Była w dużym szoku. Dłuższą chwilę zajęło jej zrozumienie, że to wszystko, o czym mówiła jej moja dziewczyna – było prawdą.
         Nagle Ania doszła. Jej ciało najpierw zaczęło drżeć z nadmiaru bodźców i nagromadzonej energii, a zaraz potem znieruchomiało w ekstazie. Szybko zamknęłam jej usta gorącym pocałunkiem. Jęczała prosto do moich ust, dociskając moją dłoń do swojej cipki, którą tak cudownie zaciskała na ciągle będących w niej palcach. Uwielbiałam to uczucie i zawsze sprawiało mi mnóstwo przyjemności. Wiedziałam wtedy, że zaprowadziłam najważniejszą dla mnie osobę na sam szczyt pięknej góry, gdzie właśnie teraz przeżywała swój orgazm.
         Wyjęłam palce z wnętrza ani i wysunęłam dłoń z dolnej części jej bikini. Spojrzała na mnie z uwielbieniem w oczach i westchnęła głośno, tuląc się do mojego ramienia. Przeniosłam wzrok na siedzące naprzeciwko dziewczyny. Obie były zszokowane, ich buzie były otwarte ze zdziwienia, a na policzkach miały bardzo widoczne rumieńce.
    – Dalej nie wierzycie? – spytałam pewnym siebie głosem.
    – Należą się wam ogromne przeprosiny… – odezwała się już mniej pewnym głosem Magda.
    Nie spodziewałam się, że moja zabawa z Anią wywrze takie wrażenie na tak pewnej siebie dziewczynie.
    – Tak… – dodała Kasia lekko zachrypłym głosem, jakby zaschło jej w gardle – Bardzo przepraszamy.
    – Aniu, nie miej mi tego za złe… – tłumaczyła się brunetka – Po prostu nigdy się nie zetknęłam z…
    – Z parą lesbijek? – dopytałam.
    – Tak. – odpowiedziała zrezygnowana.
    – To dzisiaj się zetknęłaś i to nawet dosłownie. – posłałam jej ciepły uśmiech.
    Kasia wybuchnęła śmiechem i zaraz wszystkie zaczęłyśmy rechotać jak wariatki. Nawet Ania, która zaczynała wracać do rzeczywistości po przeżytym przed chwilą orgazmie.
         Atmosfera szybko się oczyściła i napięcie zniknęło. Zaczęłyśmy gadać jak stare znajome na praktycznie każdy temat. Dziewczyny chciały się oczywiście jak najwięcej dowiedzieć o mnie i o tym, co i jak się zadziało między mną i Anią. Na każde pytanie odpowiadałyśmy bez skrępowania. Fajnie było w końcu pogadać z kimś normalnie, bez konieczności ukrywania, że się kochamy i jesteśmy razem.
         Ogólnie w jacuzzi spędziłyśmy jeszcze dobre pół godziny. W końcu uznałyśmy, że powoli czas się zbierać, więc wyszłyśmy i skierowałyśmy się z powrotem do szatni. Każda wzięła z szafki żel i ręcznik i weszłyśmy pod natryski, żeby się umyć. Widziałam, że Magda i Kasia dalej jeszcze rozmyślają nad tym, czego się dzisiaj dowiedziały. Bawiło mnie to ich zmieszanie i niepewność oraz świadomość, że tak bardzo się myliły, nie dowierzając swojej koleżance. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zdjęłam czarny kostium, stając naga pomiędzy dziewczynami. Po chwili to samo zrobiła Ania, posyłając mi śliczny uśmiech i zjadając mnie wzrokiem, aż zrobiło mi się gorąco.
         Nie musiałyśmy długo czekać, aż Magda i Kasia też pozbyły się kostiumów i bez skrępowania brały przy nas prysznic zupełnie nagie. Obie, choć tak od siebie różne, były naprawdę pięknymi dziewczynami. Pomyślałam, że to bardzo przyjemne uczucie tak stać w obecności tylu młodych, pięknych i zupełnie nagich kobiet.
    – Bo się zakochasz… – odezwała się nagle Ania, widząc, że przyglądam się jej koleżankom.
    – Ja już kocham i to tylko Ciebie. – odpowiedziałam całkowicie szczerze i ją pocałowałam.
    – Taaa, jasne… – droczyła się ze mną.
    – A nie podobało się? – spytałam, przypominając jej niedawną zabawę w jacuzzi.
    – Wiesz, że tak, ale…
    – Co?
    – Szkoda, że tylko raz… – pokazała mi język.
    – Obiecuję poprawę! – złożyłam teatralną przysięgę, kładąc dłoń na piersi.
    – Jestem Twoja… – wyznała.
    – A ja Twoja. – zapewniłam ją.
    – Idziecie kochasie? – rzuciła głośno Magda, dając nam obydwu klapsa.
    – Aua! – pisnęła Ania.
    – Bolało? – spytała, drocząc się z moją dziewczyną.
    – Raczej się spodobało… – puściłam jej oczko, wkopując lekko Anię.
         Znowu zaczęłyśmy się śmiać i tak zupełnie nagie przeszłyśmy do części szatni, gdzie znajdowały się szafki. Gadałyśmy jak najęte, nie krępując się zupełnie. Wytarłyśmy swoje ciała i się ubrałyśmy. Przeszłyśmy do kasy, żeby rozliczyć się za przekroczony czas, ale że nie było zbyt wiele do dopłaty, to wzięłam to na siebie. Po wysuszeniu włosów wystarczyło już tylko odebrać buty i każda z nas była gotowa do wyjścia. Przed budynkiem pożegnałyśmy się, przytulając się do siebie i dając sobie całusa w policzek. Magda i Kasia jeszcze raz przeprosiły nas, że nam nie wierzyły i machając, poszły w kierunku swoich domów. Pytałam się, czy ich nie podrzucić, ale podziękowały. Wyjaśniły, że mieszkają bardzo blisko, więc nie nalegałam.  
         Wsiadłyśmy z Anią do samochodu, chowając wcześniej torby z rzeczami do bagażnika. Westchnęłam, czując lekkie zmęczenie i spojrzałam na moją dziewczynę.
    – Powinnam Cię zabić. – powiedziała lekko obrażona.
    – Za co?
    – Jeszcze się pytasz? – zaczęła – Doprowadziłaś mnie do orgazmu przy koleżankach z uczelni. Jak ja mam im teraz spojrzeć w oczy?
    – Przecież sama chciałaś im za wszelką cenę udowodnić, że jesteśmy parą. – odpowiedziałam.
    Milczała chwilę, po czym odetchnęła głośno:
    – Masz rację, przepraszam Gosiu… – przyznała – Nie wiem, dlaczego tak reaguję.
    – Ale podobało się? – zmieniłam temat.
    – Podobało? – spytała zdziwiona – Było cudownie.
    Nachyliła się i spoglądając mi głęboko w oczy, przygryzła dolną wargę.
    – Ale nie daruję Ci tego.
    – I co masz zamiar zrobić?
    – Odwdzięczę się w STOSOWNEJ CHWILI.
         Ania tak wyraźnie zaakcentowała dwa ostatnie słowa, że poczułam, jak miękną mi nogi. Na bank, gdybym teraz nie siedziała, to już bym się przewróciła, a przynajmniej porządnie zachwiała. Przełknęłam głośno ślinę, uśmiechając się do wyjątkowo pewnej siebie Ani. Odpaliłam silnik auta i ruszyłyśmy w drogę powrotną, która ze względu na późną porę, minęła nam bardzo szybko. Przed drzwiami do mieszkania mojej dziewczyny pożegnałyśmy się namiętnym pocałunkiem. Języki pieściły się wzajemnie, a dłonie nie chciały się oderwać od ciała kochanki, łapiąc zachłannie na zmianę pośladki lub piersi. Przeszło mi przez myśl, że gdyby ona tylko zechciała i powiedziała, to pozwoliłabym jej zrobić ze mną dosłownie wszystko i wszędzie. Nawet na klatce schodowej przed jej mieszkaniem.  
         Ostatkiem siły woli udało mi się nie powiedzieć jej tego i stłumić to w sobie. Musiałyśmy się pożegnać, przynajmniej na najbliższą noc. Żałowałyśmy, że Ania nie może dzisiaj u mnie nocować, ale na drugi dzień miała gdzieś jechać z rodzicami i musiała się wyspać. Cmoknęła mnie jeszcze raz w usta, otworzyła drzwi i zniknęła za nimi. Pozostało mi tylko iść na górę i jakoś wytrzymać bez niej.  
         Wlokłam się niemiłosiernie, pokonując niechętnie kolejne stopnie. Weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi. Miałam za sobą bardzo długi, ale wyjątkowo miły dzień. W końcu poznałam koleżanki mojej dziewczyny i chyba zostałam przez nie zaakceptowana. Może i czułam zmęczenie, ale też ogromną satysfakcję i radość.
         Nagle poczułam wibracje telefonu. Szybko odblokowałam ekran i zauważyłam wiadomość od Ani. Stanęłam przy kanapie w salonie i zaczęłam czytać:
    „Dziękuję za dzisiaj. Było wspaniale! Kocham Cię! :* Jutro się Tobą zajmę, a na razie baw się dobrze 😉 PS. Chętnie zobaczyłabym TO na żywo jutro :*”
    Oprócz wiadomości był też filmik. Szybko otworzyłam załącznik i po raz kolejny odkąd jestem z Anią, po prostu zaniemówiłam. Ta kochana wariatka przesłała mi nagranie, na którym zaraz po wejściu do swojego pokoju zamyka drzwi, zrzuca z siebie ubrania, kładzie się na łóżku i pieści swoje nagie ciało. Pokazała mi wszystko dokładnie, ze zbliżeniami i pięknym finiszem w postaci soczków tryskających z jej mocno posuwanej paluszkami cipki, przy akompaniamencie jej jęków. Na koniec posłała mi buziaka i przypomniała, że chce zobaczyć, jak się przy niej bawię.  
         Odpłynęłam i dałam się porwać namiętności. Rozebrałam się do naga i wskoczyłam do łóżka w sypialni. Zaczęłam się masturbować, oglądając filmik od Ani i myśląc o niej. Nie pamiętam, ile razy doszłam, zanim naga i wykończona zasnęłam. Całą noc towarzyszyło mi poczucie ciepła i miłości. Śniłam o Ani, mając świadomość, że to, co nas łączy, jest niezwykłe, wyjątkowe i z każdym kolejnym dniem – mocniejsze. Czułam się kochana i mogłam kochać. Czego chcieć więcej?

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 10 – Rozkoszny spacer

     Od pamiętnego wyjścia na basen minęło trochę czasu. Magda i Kasia – przyjaciółki Ani – już nie wątpiły w nasz związek, a nawet kibicowały nam i wyraźnie były przychylne łączącej nas relacji. Dopytały moją dziewczynę o historię naszego związku. Wyglądało na to, że rzeczywiście zaczęło je coraz bardziej interesować prywatne życie ich „nietypowej” koleżanki. Ania spokojnie opowiadała im o nas bez zagłębiania się w intymne szczegóły, pomimo że niejednokrotnie dziewczyny mocno nalegały.
         Relacja między nami rozwijała się wprost cudownie. Coraz więcej czasu spędzałyśmy razem. Wspólne wieczory pełne rozmów,  gier i zabaw, zakupy i spacery, dostarczały nam niesamowitego wręcz poczucia bliskości i pozwalały pogłębiać łączące nas uczucie. Uwielbiałam odblokowywać telefon, gdy wiedziałam, że zaraz przeczytam kolejną wiadomość od mojej dziewczyny. Ten niesamowity dreszczyk emocji towarzyszył mi zawsze, gdy wiadomością było zdjęcie. Zawsze było ono zrobione specjalnie dla mnie i niejednokrotnie zawierało treści, które powodowały u mnie przyspieszone bicie serca. Galeria półnagich, nagich i bardzo seksownych zdjęć Ani w moim telefonie zajmowała coraz więcej miejsca, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie – pragnęłam jej z każdym dniem coraz więcej i coraz bardziej. Miałam świadomość, że dawno przekroczyłam już w tym związku Punkt Bez Powrotu i czułam się z tym cudownie.
         Pewnego razu wróciłam do domu po dosyć długim i ciężkim dniu w pracy. Zmęczona i wkurzona zrzuciłam z siebie ciuchy i wzięłam szybki, kojący prysznic. Przeszłam do kuchni w samym satynowym szlafroku i odgrzałam sobie obiad z dnia wcześniejszego. Nie do końca miałam ochotę jeść, ale czułam, że powoli zaczyna mi brakować sił.
         Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor, żeby jakkolwiek zmącić tą wszechobecną w mieszkaniu ciszę. Wyciągnęłam nogi i oparłam bose stopy o blat stolika. Wzięłam pierwszy kęs potrawy i nagle usłyszałam burczenie telefonu, który zostawiłam w torebce w przedpokoju. Nie ukrywam, że zanim się zastanowiłam, puściłam w eter niewybredną wiązankę łaciny kuchennej. Byłam wręcz oburzona, że ktoś śmie przerywać mi posiłek i odpoczynek.
         Złość minęła jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, gdy odblokowałam ekran i zobaczyłam wiadomość od Ani:
    A: „Cześć :* Robisz coś ważnego?”.
    Czym prędzej odpisałam.
    G: „Hej :* Piszę z Tobą”.
    A: „Czyli nic ważnego?”.
    G: „To jest dla mnie bardzo ważne ;)”.
    A: „Uważaj, bo uwierzę :p”.
    G: „Mogę Ci to udowodnić ;)”.
    A: „Mmm… A jak?”.
    G: „A jak chcesz?”.
    A: „Hmm… Załóż tę fajną spódniczkę w kratkę i bluzę i chodź ze mną na spacer :*”.
    G: „Jakieś jeszcze wytyczne?”.
    A: „Tak 😀 Brak stanika! ;)”.
    G: „To może w ogóle pójdę naga?”.
    A: „Kusisz, ale lepiej nie. Chcę Cię tylko dla siebie :*”.
    G: „Masz mnie :)”.
    A: „To do zobaczenia na dole za 15 minut :*”.
    G: „Pa :*”.
    Odpisałam i z ogromnym uśmiechem na ustach odłożyłam telefon do torebki. Byłam niezmiernie ciekawa, co tej kochanej Wariatce chodziło po głowie. Musiała mieć jakiś plan co do tego wyjścia.
         Nie pozostało mi nic innego, jak ubrać się według zaleceń Ani. Na szczęście pogoda dopisywała i świeciło piękne Słońce, więc nie bałam się, że zmarznę. Poza tym, przy tej dziewczynie było to i tak nie możliwe. Pod jej ulubioną czerwoną mini w szkocką kratę założyłam czarne, bezszwowe figi, piersi schowałam pod cienką, czarną, sportową bluzą na zamek, który dokładnie zapięłam do samego końca. Na stopy wsunęłam moje ulubione balerinki, przez ramię przerzuciłam torebkę, do której oprócz telefonu mogłam schować klucze. Dzięki dokładnym wytycznym, co do mojego stroju już po kilku minutach opuściłam mieszkanie, zamykając za sobą drzwi. Przy każdym kroku, a zwłaszcza podczas schodzenia po schodach, czułam, jak moje piersi podskakują i ocierają się o przylegający do nich śliski, delikatny materiał czarnej bluzy. Momentalnie postawiło to moje sutki na baczność i wprawiło w przyjemny nastrój.
         Moja dziewczyna czekała przy drzwiach wyjściowych z budynku. Miała na sobie jeansowe, jasne ogrodniczki i białą bluzkę z długim rękawem, a na stopach białe adidasy. Przywitała mnie pięknym uśmiechem i rzuciła mi się na szyję, namiętnie całując. Nasze języki splotły się i rozkołysały w swoim ulubionym, czułym tańcu i pieściły wzajemnie. Obie zaczęłyśmy szybciej oddychać. Poczułam dłonie Ani wędrujące po moim ciele. Zadowolona, że wykonałam jej polecenie i ubrałam się dokładnie tak, jak chciała, wsunęła ręce pod spódniczkę i zachłannie chwyciła pośladki. Aż syknęłam, czując lekki, przyjemny ból, ale i olbrzymie podniecenie.
    – Grzeczna dziewczynka – pochwaliła mnie, wsuwając opuszki palców pod materiał majtek i dotykając mojej drugiej dziurki.
    – No nie wiem, czy taka grzeczna – odpowiedziałam z uśmiechem i mimowolnie wypięłam się nieco bardziej.
    – A co masz pod tą bluzą? – spytała, łapiąc za suwak.
    – Tajemnica – powiedziałam, łapiąc ją za dłoń i odciągając od pomysłu rozpięcia mi bluzy.
    – I tak wiem swoje – uśmiechnęła się, przesuwając palcami po sterczących spod czarnego materiału sutkach.
    – Idziemy? – zmieniłam zgrabnie temat.
    – Jasne – zgodziła się i wyszłyśmy z budynku.
         Szłyśmy wolno, noga za nogą, delektując się ostatnimi tak ciepłymi dniami tego roku. Jesień coraz częściej zaczynała wdzierać się do miasta i przejmować władzę nie tylko nad klimatem, ale i samopoczuciem mieszkańców. Jednak jeszcze ten jeden dzień miał być ciepły i przyjemny. I taki właśnie był. Zwłaszcza że mogłam jego drugą część spędzić w towarzystwie Ani.
         Trzymałyśmy się za ręce i rozmawiając, szłyśmy po prostu przed siebie. Nie miałyśmy żadnego celu podróży. Mijałyśmy kolejne puby, restauracje i ulice pełne spacerujących ludzi, którzy też postanowili złapać kilka ostatnich promieni Słońca i podwyższyć poziom witaminy D. Przeszłyśmy nad rzeką po moście pełnym kłódek z wyznaniem miłości, rzucając niemal jednocześnie, że nam jest to niepotrzebne.
         Nagle stanęłyśmy przed ogrodzeniem największego miejskiego parku. W sumie perspektywa przechadzki wyłożonymi kostką alejkami była bardzo przyjemna. Z przerażeniem zauważyłam, że na pomysł spaceru właśnie w tym miejscu wpadły całe rodziny z dziećmi oraz mnóstwo przypadkowych ludzi. Prawdziwe tłumy przechadzały się wąskimi, czerwonymi szlakami. Było gwarno, ale i wesoło.  
         Nie zrażone obecnością tak wielu osób, weszłyśmy na teren parku i spacerowałyśmy tak jak inni. Co chwilę w naszą stronę ktoś puszczał jakieś wścibskie spojrzenie, ale na szczęście obyło się bez głośnych komentarzy lub głupich tekstów. Zauważyłam natomiast, że moja krótka spódniczka przykuwała wzrok zarówno mężczyzn, jak i kobiet. W sumie sama się sobie podobałam w tym stroju, ale peszyła mnie odrobinę ta atencja. Starałam się to ignorować i odganiałam od siebie myśli o gapiących się na mnie ludziach.
    – Wszystkim się podobasz – odezwała się nagle Ania.
    – Pytanie, czy podobam się Tobie?
    – A jak myślisz?
    – Nie wiem.
    Zatrzymała się i odwróciła mnie przodem do siebie. Spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała:
    – Bardzo, ale to bardzo mi się podobasz – zaczęła – I cholernie podniecają mnie Twoje nogi i świadomość, że masz tak mało na sobie. Jakbym mogła, to przeleciałabym Cię na środku ulicy.
    – Wariatka – skomentowałam z uśmiechem.
         Muszę przyznać, że bardzo spodobało mi się jej wyznanie i podziałało na mnie bardziej, niż mogłabym się spodziewać. O dziwo poczułam silną ekscytację na myśl o kochaniu się na środku ulicy. Ania musiała się czegoś domyślić lub coś zauważyć w mojej reakcji, bo zaraz dodała:
    – Jak chcesz, to możemy to kiedyś zrobić…
    – Przestań… – obróciłam całą sprawę w żart i zaczęłam iść dalej, żeby nie zobaczyła uśmiechu i delikatnych rumieńców na mojej twarzy.
    Szybko podbiegła do mnie i złapała mnie znowu za rękę, wtulając się w moje ramię.
    – Usiądziemy gdzieś? – spytała po chwili.
    – Chętnie, ale gdzie? Tu jest tyle osób – zauważyłam – Wszystkie ławki są zajęte.
         Wtedy Ania pociągnęła mnie stanowczo za sobą. Szłyśmy przed siebie dosłownie chwilkę do miejsca, gdzie wąska wyłożona kostką ścieżka znikała nagle za rzędem wysokich, gęstych krzewów i niskich drzew. Ku mojemu zdumieniu wyglądało, jakby nikt tamtędy nie chodził. Weszłyśmy za duży krzak i moim oczom ukazała się pusta, ocieniona ławeczka. Była mniejsza niż pozostałe w parku, ale zupełnie osłonięta od innych.
    – O tej każdy zapomina.
    – A Ty skąd o niej wiesz? – spytałam zaciekawiona.
    – Odkryłam ją jakiś czas temu – uśmiechnęła się do mnie tajemniczo.
         Usiadłyśmy i dalej rozmawiałyśmy jakby nigdy nic. Cieszyło mnie to, że nikt tutaj nie chodził i nikt nam nie przeszkadzał. Nie dało się nie zauważyć, że dzięki osłaniającym nas krzakom było sporo ciszej. Mogłam wsłuchiwać się nie tylko w słowa Ani, ale również w szum liści, które jeszcze dumnie trzymały się gałęzi oraz śpiew ptaków, które postanowiły zostać i nie odlatywać nigdzie na zimę.
         Niespodziewanie Ania złapała mnie za nogę, która była bliżej niej i jak gdyby nigdy nic, położyła ją sobie na kolanach. Zaczęła ją od razu głaskać. Przez jej niby niewinny wybryk moje nogi zostały nagle szeroko rozłożone. Szybkim ruchem zasłoniłam krocze materiałem spódniczki i speszona spojrzałam na nią.
    – Uprzedzaj mnie, zanim tak zrobisz.
    – Czemu? – spytała, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
    – Jeszcze się pytasz? – lekko się oburzyłam – Majtki mi było widać.
    – To dobrze, że je masz…
    – No całe szczę…
    – …bo nie chciałabym, żeby ktoś inny zobaczył tą piękną, mokrą cipkę – dokończyła, patrząc mi prosto w oczy.
         Zamurowało mnie totalnie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, a dotyk Ani na mojej nodze stawał się coraz przyjemniejszy. Na dodatek zaczęła powoli przesuwać jedną dłoń wyżej, w kierunku mojego uda, a drugą w stronę stopy. Może myślała, że tego nie zauważę, ale poczułam to od razu. Ona jednak mówiła dalej z taką swobodą, jakby ta cała sytuacja w ogóle jej nie ruszała.      Minęła kolano i połowę uda. Jej palce zaczęły się wsuwać pod skraj spódniczki. Druga dłoń dotarła do buta i zgrabnym ruchem zsunęła go z mojej stopy.
    – Co robisz? – spytałam.
    – Nic takiego – odpowiedziała niewzruszona.
    Jej dłonie posuwały się dalej. Niestrudzenie, centymetr po centymetrze lewa ręka znikała pod moją spódniczką, a prawa zaczęła masować bosą stopę i dotykać palców.
         Nie byłam w stanie zareagować, a może po prostu nie chciałam tego zrobić. Nie przyszło mi nawet do głowy przerywać jej tego, co z każdą chwilą sprawiało mi coraz więcej przyjemności. W końcu poczułam jej palce na majtkach. Powoli masowała przez nie moją kobiecość. Mój oddech zaczął przyspieszać i coraz trudniej było mi się skupić na rozmowie. Na dodatek pieszczoty stopy też skutecznie burzyły wszelkie próby najmniejszego nawet oporu.
    – Ktoś tu jest podniecony – rzuciła z uśmiechem, wyczuwając wilgoć, jaką zaczynały nasiąkać moje czarne figi.
    – Nie umiem inaczej, gdy się mną bawisz – czułam, że się rumienię.
    – Uwielbiam Twoje nogi – zachwyciła się – Jak pięknie się zaczynają, tak pięknie się kończą –skomplementowała.
    Muszę przyznać, że spodobał mi się ten komplement.
         Nagle pisnęłam cichutko, czując, jak jej paluszki wślizgnęły się pod coraz bardziej mokry materiał majtek i dotknęły mojej łechtaczki. Zaczęły ją masować i pieścić, doprowadzając moją cipkę do wrzenia.
    – Jak ja niby wrócę z mokrymi majtkami do domu? – spytałam, starając się ją przynajmniej odrobinę zbić z tropu, bo nieuchronnie prowadziła mnie do spełnienia.
    Ania przestała zajmować się moją stopą. Z uśmiechem wzięła na kolana moją drugą nogę, wsunęła obie dłonie pod moją spódniczkę i jednym mocnym ruchem zdjęła ze mnie wilgotne figi.
    – Teraz już nie będziesz wracać w mokrych majtkach – powiedziała z wyraźnym zadowoleniem, chowając czarny materiał do kieszeni spodni. Bez słowa odstawiła moją nogę na ziemię i wróciła do zabawy moją cipką i paluszkami stopy, bacznie obserwując moje reakcje.  
         Z każdą chwilą coraz bardziej szalałam z podniecenia. Mój oddech jeszcze przyspieszył, a po chwili z moich ust wydobył się niekontrolowany jęk rozkoszy, gdy paluszek Ani wszedł w moją rozpaloną i przemoczoną cipkę. Chwilę posuwała mnie nim, jednocześnie masując dłonią wzgórek łonowy. Oparłam się wygodniej o ławkę i oddałam całkowicie w ręce mojej dziewczyny.
    – Jesteś tak cudownie mokra i delikatna – zachwycała się.
    Odpowiedział jej mój kolejny jęk.
    – Rozepnij bluzę – powiedziała nagle.
    – To nie najlepszy pomysł…
    – Dlaczego?
    – Bo… tak jak chciałaś, nie mam nic pod spodem – wyjaśniłam.
    – Tym bardziej rozepnij – powiedziała stanowczo i posyłając mi wyzywające spojrzenie.
         Zagryzłam dolną wargę i zapatrzona w jej piękne oczy, bardzo powoli rozsunęłam zamek bluzy do połowy. Ania obserwowała mnie, uśmiechając się coraz bardziej lubieżnie. W końcu przeniosła dłoń z mojej stopy pod czarny materiał okrywający moje piersi i mocno złapała za jedną półkulę. Z radością ścisnęła ją mocniej, napawając się delikatnością mojej nagiej skóry i kontrastującym z nią twardym, sterczącym sutkiem.
    – Ten strój był świetnym pomysłem – powiedziała – Musisz się tak częściej ubierać na nasze spacery.
    Nic nie odpowiedziałam. Jęknęłam tylko głośniej, gdy jej palec mocniej poruszył się w mojej cipce.      Robiła mi palcówkę i macała piersi na ławce w parku, gdzie w każdej chwili ktoś nas mógł przyłapać. Ta świadomość w połączeniu z wprawnymi pieszczotami sprawiała, że szalałam z podniecenia, wijąc się pod jej dotykiem. Bardzo szybko znalazłam się na skraju orgazmu.
    – Chcesz dojść? – spytała, gdy zaczynałam osuwać się w objęcia rozkoszy.  
    – Bardzo – wysapałam.
    – Rozepnij bluzę do końca i podnieś spódniczkę – powiedziała.  
    Oszołomiona nie wiedziałam, co zrobić.  
    – Rozepnij bluzę całkowicie – powtórzyła wolno, nie przerywając pieszczot.
    Trzęsącymi się z podniecenia dłońmi zrobiłam, o co mnie prosiła.
    – Rozszerz ją i zsuń z ramion – powiedziała.  
    Zrobiłam tak, jak chciała, podnosząc jednocześnie materiał spódniczki i odsłaniając swoje najczulsze miejsca. Teraz każdy, kto akurat by się tam znalazł, widziałby nie tylko moje prawie nagie ciało, ale i to, jak Ania się mną bawi. Cholernie mnie to podniecało.
         Nagle poczułam, jak do mojej cipki wchodzi drugi palec. Razem z pierwszym zaczęły mnie coraz szybciej i mocniej posuwać. Druga dłoń mojej dziewczyny zajmowała się ciągle moimi piersiami. Mocno ściskała sutki, doprowadzając mnie do szaleństwa. Z każdym pchnięciem palców Ani, do moich uszu dochodził coraz bardziej mokry odgłos posuwanej cipki. Byłam praktycznie naga, bezbronna i podniecona do granic możliwości. Ta kochana dziewczyna zdążyła już na tyle poznać moje ciało, że mogłaby doprowadzić mnie do orgazmu zawsze i wszędzie, gdzie tylko by chciała.
         I tak się stało. Tylu silnych bodźców nie mogłam wytrzymać długo. Wstrząsnął mną potężny spazm rozkoszy. Świadomość osunęła się w otchłań niekończącej się przyjemności. Przeżywałam cudowny orgazm w objęciach mojej ukochanej. Oddana jej całkowicie, bezgranicznie, bez zahamowań. Każda komórka mojego ciała uwalniała nagromadzoną podczas pieszczot energię. Najlżejszy nawet dotyk Ani powodował eksplozję miliona iskier w moim umyśle i otulał mnie nową porcją przyjemności. Jeśli istnieje raj na ziemi, to mój jest właśnie w jej ramionach.
         Ciężko oddychając, powoli dochodziłam do siebie. Poczułam, jak coś wilgotnego dotyka moich warg. Ciągle oszołomiona otworzyłam usta. Palce Ani wsunęły się do środka. Zaczęłam je lizać i ssać. Smakowały moją cipką i soczkami. Delektowałam się tym smakiem, wręcz się nim upajałam. Zaraz potem usłyszałam dźwięk migawki aparatu. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam telefon Ani skierowany obiektywem na moje półnagie, wyeksponowane ciało. Z widoczną satysfakcją robiła mi zdjęcia. Nie omieszkała zrobić zbliżenia na moje piersi i ociekającą wilgocią cipkę.
    – Mogę się już zakryć? – spytałam niepewnie, gdy schowała telefon do kieszeni spodni.
    – Jasne – odpowiedziała ciepło – Pomogę Ci.
    Zapięła mi starannie bluzę, po czym złapała przez nią jeszcze raz moje piersi i ścisnęła delikatnie. Wiedziała, że teraz były bardzo wrażliwe i nie chciała sprawić mi bólu.
    – Jeszcze się nie pobawiłaś? – spytałam.
    – Ciebie zawsze mi mało – wyjaśniła z promiennym uśmiechem.
    – Dawaj majtki, bo i tak miałyśmy wyjątkowo dużo szczęścia, że nikt nie szedł – wyciągnęłam dłoń
    po moje figi.
    – Zostają u mnie – pokazała mi język – To moje trofeum – oznajmiła dumnie.
    – Jak sobie chcesz – udawałam, że mnie to nie obchodzi.
    – Jakbym Ci je oddała, to nie mogłabym robić tego…
    Jej dłoń ponownie wsunęła się pod materiał mojej spódniczki. Palce szybko odnalazły ciągle mokrą cipkę. Znowu zaczęła mnie delikatnie pieścić.  
         Muszę przyznać, że dziwnym zbiegiem okoliczności nie spieszyło mi się jakoś bardzo do domu. Było mi niesamowicie przyjemnie, więc siedziałyśmy na tej ławeczce, dopóki Słońce nie zaczęło chylić się ku zachodowi. Ania cały ten czas bawiła się moją cipką, jednak już nie tak intensywnie, jak wcześniej. Nie zmieniło to jednak faktu, że całą drogę do domu byłam bardzo mokra i podniecona. Nie da się ukryć, że mógł mieć na to wpływ fakt, że moje majtki, zamiast zakrywać moje najczulsze miejsca, spoczywały zwinięte w kieszeni spodni mojej dziewczyny.
         Po spacerze, a przede wszystkim po tym, co zrobiła mi Ania, czułam się niesamowicie zrelaksowana i usatysfakcjonowana. Wcześniejszy zły humor zniknął bezpowrotnie i na horyzoncie zaczęła pojawiać się przyjemna wizja spokojnej i dobrze przespanej nocy.  
         Weszłyśmy do naszego domu i wchodziłyśmy po schodach. Oczywiście Ania puściła mnie przodem, żeby skorzystać z okazji i ponownie pomacać moje nogi i nagie pośladki.
    – Może przyjdziesz dzisiaj do mnie? – spytałam, stając w lekkim rozkroku na jednym ze stopni.
    – Dzisiaj nie mogę – odpowiedziała smutnym głosem, głaszcząc moją pupę – Muszę się jeszcze pouczyć, a jutro wcześnie wstaję.
    – A jeśli poproszę w taki sposób?
         Podciągnęłam tył spódniczki do góry i wypięłam się mocno. Położyłam dłonie na pośladkach i rozszerzyłam, eksponując się przed Anią. Na reakcję mojej kochanki nie musiałam długo czekać, choć nie do końca takiej się spodziewałam. Pchnęła mnie energicznie do przodu. Żeby się nie przewrócić, puściłam pośladki i oparłam ciężar ciała na dłoniach, wypinając się w jej kierunku jeszcze bardziej.
    – Wtedy zrobię Ci tak…
         Poczułam, jak jej dłonie mocno ścisnęły i rozszerzyły moją pupę. Jej twarz momentalnie znalazła się pomiędzy pośladkami, a zwinny, ruchliwy język zaczął lizać moją drugą dziurkę. Pisnęłam z zachwytu. Nie umiałam się opanować. Ania doskonale wiedziała, że to mój najczulszy punkt i największa słabość. Nogi mi drżały, a z ust co chwilę wydobywały się niekontrolowane jęki zachwytu.
         Dwa jej palce ponownie wsunęły się do mojej cipki. Byłam ciągle wilgotna, więc nie miały z tym najmniejszego problemu.
    – Uwielbiam, gdy jesteś taka mokra – zachwycała się Ania.
    – Dla Ciebie zawsze i wszędzie – wyznałam.
    – Wiem – odpowiedziała.
    Z zaangażowaniem posuwała moją coraz bardziej rozgrzaną cipkę i lizała moje tylne wejście, które dla niej zaczynało się rozluźniać. Mokry odgłos chlupania moich soczków roznosił się echem na całej klatce schodowej. Byłam znowu bezbronna i cudownie się z tym czułam.
         Po kilku minutach takiej zabawy doszłam na schodach, jęcząc zdecydowanie zbyt głośno. Mało mnie jednak obchodziło, czy ktoś mnie usłyszy. Chciałam, żeby cały świat wiedział, jak mi było dobrze, jakie cuda zrobiła mi ta wspaniała dziewczyna. Oddychałam ciężko, dochodząc do siebie, gdy usłyszałam za sobą podniecony głos Ani:
    – Jeszcze z Tobą nie skończyłam…
    Odwróciłam głowę w jej stronę i wtedy poczułam, jak jej palce zaczynają sobie torować drogę w głąb mojej drugiej dziurki.
         Zawyłam z rozkoszy, zasłaniając dłonią otwarte w ekstazie usta. Oczy uciekały mi w tył głowy i nie umiałam się na niczym skupić. Czułam, jak palce Ani coraz śmielej pozwalają sobie wewnątrz mojego tyłka. Posuwały mnie z każdą chwilą szybciej i mocniej. Nieświadomie wychodziłam jej pchnięciom naprzeciw. Chciałam czuć ją jak najgłębiej i jak najdłużej. Odleciałam na dobre, gdy jej druga dłoń zaczęła szybko pocierać moją łechtaczkę. Kilka sprawnych ruchów po moim guziczku i doszłam po raz kolejny tego dnia.
         Opadłam bezwładnie na schody naga od pasa w dół. Tylko chłód stopni na policzku trzymał mnie jeszcze na tym świecie. Nie mogłam uwierzyć, że ta cudowna dziewczyna zrobiła ze mną dzisiaj to, co chciała i to aż trzy razy. Byłam jej za to niesamowicie wdzięczna i gdybym tylko była w stanie, to już zaczynałabym obmyślać, jak mogłabym się jej zrewanżować.
    – Jesteś cudowna – usłyszałam jej ciepły głos.
    – Ty… Ty jesteś… Cudowna – wyjąkałam niezdarnie.
    – Pomogę Ci wstać – powiedziała i złapała mnie pod ramię.
    Czułam się jak pijana, gdy pomagała mi stanąć w miarę prosto na nogach, które ani trochę nie chciały mnie słuchać. Było mi głupio, że sama nie jestem w stanie ustać. Widziałam, że Ania jest szczęśliwa, że doprowadziła mnie to takiego stanu. Uśmiechając się do mnie, poprawiła mi spódniczkę, zakrywając pupę, po czym objęła mnie i przytuliła mocno.
    – Kocham Cię – wyszeptała.
    – Kocham Cię – odwzajemniłam wyznanie – I kocham to, co ze mną robisz.
    – Ja też uwielbiam wszystko, co mi robisz – spojrzała mi głęboko w oczy.
    – Wszystko? – spytałam zaciekawiona.
    – Tak, nawet to na basenie przy Magdzie i Kasi – przyznała.
    – Szaleję za Tobą!
    Posłałam jej uśmiech i wpiłam się ustami w jej lśniące i delikatne wargi.
         Połączył nas cudowny, delikatny pocałunek. Muskałyśmy się niczym latające obok siebie motyle. Pieściłyśmy się w ten jakże inny niż dotychczas sposób i było to dla nas nie mniej podniecające.
    – Muszę już iść – powiedziała nagle Ania – Ale coś mi mówi, że jeszcze się dzisiaj zobaczymy – rozpaliła we mnie ogień nadziei, otwierając drzwi do swojego mieszkania.
    – Już nie mogę się doczekać…
    – Ja też – puściła mi oczko – Paa – pomachała, zamykając za sobą drzwi.
    – Paa… – odpowiedziałam.
         Zostałam sama na klatce schodowej. Przed sobą miałam jeszcze dwa piętra do wejścia, a cholernie nie chciało mi się zrobić nawet jednego kroku. Zebrałam się w sobie i trzymając się poręczy, zaczęłam wolno wchodzić na górę. Zdecydowanie dłużej niż zazwyczaj zeszło mi się z pokonaniem schodów, ale w końcu stanęłam przed drzwiami mieszkania. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi, zatrzaskując je za sobą. Liczyłam, że Ania zjawi się niebawem, więc nawet ich nie zamykałam. Rzuciłam torebkę na szafkę i niezdarnie ściągnęłam balerinki ze stóp. Od razu skierowałam się do łazienki. Byłam wykończona i zdecydowanie potrzebowałam długiej i kojącej kąpieli.
         Stałam, delektując się przyjemnym wodnym masażem. Nie wiem, jak długo pozwalałam wodzie obmywać swoje ciało. W końcu jednak zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny.
    – Jesteś idealna – usłyszałam miły i znajomy głos.
    W pierwszej chwili aż podskoczyłam przestraszona, ale zaraz się uspokoiłam, widząc stojącą zupełnie nagą Anię. Zmęczenie minęło momentalnie. Czułam ożywcze uderzenie nowych pokładów energii i szybsze bicie serca.
    – Mówiłam, że się zobaczymy… – powiedziała zalotnie, podchodząc do mnie.
         Nasze ciała były kilka centymetrów od siebie. Piersi zetknęły się sutkami. Obie nas przeszedł bardzo przyjemny dreszcz.
    – Cieszę się, że jesteś, bo mam coś dla Ciebie – szepnęłam, muskając wierzchem dłoni jej pierś.
    – Co takiego? – spytała, przysuwając się, jakby łaknęła mojego dotyku.
    – Odrobinę przyjemności – wyjaśniłam, głaszcząc nagą skórę jej biustu.
    – Taaak?
    – Tak. Mam zamiar Ci się odwdzięczyć – trąciłam niby przypadkiem coraz bardziej twardy sutek.
    – A za co? – spytała, udając niewiniątko.
    – Chodź do łóżka, to wszystko Ci dokładnie opowiem – złapałam ją za dłoń i pociągnęłam w kierunku sypialni.
         Tego wieczora i nocy kochałyśmy się jak szalone jeszcze kilka razy. Oprócz palców i języków w ruch poszły też nasze zabaweczki. Coraz lepiej znałyśmy swoje potrzeby i potrafiłyśmy je wzajemnie zaspokajać. Podniecenie nie odstępowało nas na krok, dopóki obie nie byłyśmy w pełni zadowolone i usatysfakcjonowane. Padłyśmy wyczerpane późno w nocy. Zasnęłyśmy zupełnie nagie, wtulone w siebie i niesamowicie szczęśliwe. Już nie mogę się doczekać, gdzie i jaką przygodę przeżyjemy następnym razem. Najważniejsze, że przeżyjemy ją wspólnie.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 11 – Noc inna niz wszystkie

     Otworzyłam oczy dokładnie w momencie, gdy penis wsuwał się do moich ust. Zrobiłam wielkie oczy z przerażenia, czując, jak wypełnia ich wnętrze i chciałam się bronić. Opanował mnie strach, gdy zorientowałam się, że moje ręce były mocno trzymane za plecami. Nie wiedziałam, co się dzieje. Ogarnęło mnie przerażenie, które z każdą mijającą chwilą zamieniało się w niespodziewaną, obezwładniającą rozkosz. Starałam się skupić na tym, co działo się wokół mnie i gdzie się znajdowałam. Ledwo byłam w stanie zebrać myśli.
         Nagle wszystko do mnie dotarło. Uderzyło ze zdwojoną siłą. Byłam w jakimś niedużym pomieszczeniu. Miałam na sobie tylko cienką, białą koszulkę. Siedziałam okrakiem na jakimś mężczyźnie i ujeżdżałam jego penisa. Pomimo trzymanych z tyłu rąk, nie czułam się gwałcona. Uprawiałam seks z nieznajomym, robiąc loda innemu. Mój umysł szalał. Nie pamiętałam, jak znalazłam się w tej sytuacji. Czułam jednak, że zatracam się w tym podniecającym seksualnym akcie.
         Moje biodra żyły własnym życiem i same poruszały się energicznie w przód i w tył, dostarczając mi i mężczyźnie pode mną coraz więcej przyjemności. Jego penis szczelnie wypełniał wnętrze mojej przemoczonej cipki. Miałam wrażenie, że soczki aż wylewają się ze mnie. Pogrążając się w ekstazie, spojrzałam w górę. Drugi mężczyzna, który używał moich ust do robienia sobie dobrze, patrzył na mnie z wyrazem błogiej satysfakcji.
    – Dobra Suczka – skomplementował moje oralne wysiłki i pogłaskał po głowie.
    Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.
         Złapał mnie za włosy i zaczął sam nadawać intensywność i głębokość pchnięć. Wchodził na całą długość, sięgając aż do gardła. Krztusiłam się, traciłam oddech, jednak z każdą chwilą podniecało mnie to bardziej.
    – Jakbyśmy wiedzieli, że tak lubisz się ruchać, to już dawno byśmy to zrobili – odezwał się nagle za mną kolejny męski głos.
    Nie mogłam się odwrócić, bo moja głowa była zajęta zupełnie czymś innym. Poczułam mocny uścisk czyichś dłoni na piersiach. Wiedziałam, że to ten mężczyzna za mną zaczął je ugniatać. Robił to nadzwyczaj wprawnie. Ściskał, ugniatał, szczypał i pociągał sterczące pod bluzką sutki. Sprawiał mi taką przyjemność, że mogłam tylko głośno jęczeć z rozkoszy.
    – Wkurwia mnie ta bluzka – wysapał mężczyzna za mną.
    Jednym mocnym ruchem rozerwał cienki materiał, który do tej pory osłaniał moje piersi. Pozbawione osłony zaczęły mocniej się kołysać pod wpływem ruchów pozostałych dwóch mężczyzn.
    – No teraz to ja rozumiem – zachwycił się, łapiąc mocno za nagi biust.
    Ponownie ściskał i bawił się moimi półkulami, mając już je bezbronne i całkowicie podatne na jego pieszczoty.
         Myślałam, że oszaleję. Czułam się wykorzystywana, a jednocześnie było mi coraz przyjemniej. Mój umysł nie był w stanie zrozumieć buzujących we mnie uczuć.
    – Lubisz w tyłek? – spytał nagle ten za mną.
    Chciałam krzyczeć, protestować, ale dwaj pozostali przyspieszyli i wzmocnili swoje ruchy. Miałam świadomość, że ta zabawa przekroczyła już wszelkie granice i chciałam, żeby się skończyła. Jednak teraz jeden z mężczyzn na całego posuwał moją cipkę, a drugi na całą długość penisa wchodził w moje usta, sprawiając, że musiałam skupić się bardziej na łapaniu oddechów niż na obmyślaniu planu wyswobodzenia się z tej sytuacji.
         Poczułam coś chłodnego i śliskiego na wejściu do mojej drugiej dziurki. Po chwili palec trzeciego z mężczyzn zaczął masować moje tylne wejście. Starałam się z całych sił zaciskać mięśnie, ale to powodowało tylko większą rozkosz płynącą z posuwania cipki.
    – No proszę, proszę – zachwycił się siedzący za mną mężczyzna, gdy jego palec wszedł do środka z minimalnym oporem.
    Posuwał mnie tak chwilę, po czym zaczął wpychać drugi palec. Gdy widział, że szybko przyniosło to efekty, pogłaskał mój pośladek i głośno skomentował z zadowoleniem:
    – Widzę, że masz doświadczenie.
         Zaczynałam tracić nad sobą kontrolę. Każdy ruch, dotyk czy pchnięcie mężczyzn było dokładnie tym, czego moje ciało pragnęło. Zachowywali się, jakby czytali mi w myślach i robili ze mną dokładnie to i w taki sposób, jak tego chciałam i potrzebowałam.
    – Pora na większy kaliber – odezwał się ten z tyłu.
    Poczułam, jak jego palce wychodzą ze mnie, a ich miejsce przy wejściu do mojej pupy zajmuje coś znacznie grubszego. Drań drażnił się ze mną, rozcierając śliski i mokry żel, po czym pchnął mocno i wszedł od razu na całą długość.
         Zawyłam z rozkoszy, tłumiona penisem w ustach. Oczy uciekły mi w tył głowy i dostałam potężnego orgazmu. Mięśnie moich dziurek jak szalone zaciskały się na penetrujących je penisach, jednak żaden z mężczyzn nie zamierzał przestać. Wszyscy trzej nieustannie posuwali moje dziurki i usta, robiąc sobie dobrze moim kosztem. Najgorsze było to, że coraz mniej mi to przeszkadzało. Byli bardzo wprawnymi kochankami. Bezbłędnie odnajdywali każdy mój czuły punkt i wykorzystywali go bezlitośnie.
         Nie wiem, ile to trwało, bo przestało mnie to obchodzić. Liczyło się tylko to, że z każdą chwilą dostarczali mi jeszcze więcej przyjemności. Puściły mi jakiekolwiek hamulce i oddałam się tym trzem mężczyznom bez reszty.  
    – Róbcie ze mną, na co macie ochotę! – błagałam, wypinając się w ich stronę na czworaka.
    Widziałam szerokie uśmiechy na ich twarzach, gdy używali mnie, jak chcieli. Wymieniali się pozycjami, posuwając jednocześnie wszystkie moje dziurki. Na zmianę wchodzili do mojej cipki, tyłka i ust. Spuszczali się obficie, bez ostrzeżenia. Przełykałam kolejne porcje ciepłej, lepkiej spermy i byłam coraz bardziej zadowolona, że mogę im służyć swoim ciałem. Orgazm za orgazmem napływały do mojej świadomości i zamieniały się w jedną niekończącą się przyjemność. Byłam naga, wykończona, cała w spermie, i z każdym kolejnym orgazmem bardziej zmęczona.
         Nagle obudziłam się zlana potem. Serce waliło mi jak szalone. Nerwowo rozejrzałam się po ciemnym pokoju. Leżałam w swoim łóżku, ciężko oddychając.
    – Cholera, czy to był sen? – pytałam w myślach samą siebie.
    Wtedy zobaczyłam śpiącą obok Anię. Jej zrelaksowana, pogrążona we śnie twarz, zaczęła przywracać mój spokój.
    – Kurwa, ale pojebany sen! – sama skarciłam swoje myśli i opadłam ciężko na poduszkę.
    – Co się ze mną dzieje? Przecież jestem szczęśliwa z Anią.
    Spojrzałam na zegarek. Była 2:43, a ja leżałam, trzęsąc się ze strachu. Bałam się zamknąć oczy, byleby tylko nie wrócić do tego dziwnego snu. Coś mnie podkusiło i sięgnęłam dłonią pomiędzy uda. Przeszedł mnie niespodziewany, potężny dreszcz, gdy dotknęłam cipki. Była cała mokra. Podobnie jak prześcieradło pode mną. Nigdy się tak nie czułam. Zupełnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Wiedziałam jednak, czego pragnęło moje ciało.
         Obróciłam się do śpiącej Ani i położyłam dłoń na jej ramieniu. Potrząsnęłam delikatnie i pocałowałam w policzek.
    – Aniu… – szepnęłam.
    Dalej spała w najlepsze, jakbym w ogóle nie starała się jej obudzić.
    – Aniu, kochanie – powiedziałam nieco głośniej.
    Tym razem poruszyła się i burknęła coś zupełnie niezrozumiałego, ale ciągle się nie obudziła. Miałam już tego dość. Poczułam się olana. Było mi coraz goręcej, moje ciało drżało i domagało się uwagi oraz pieszczot, a moja dziewczyna nie reagowała na moje starania.
         Pobudzona do granic możliwości, postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce:
    – Albo się obudzisz i przyłączysz, albo zrobię to sama – postanowiłam.
    Odkryłam się i wstałam. Zdeterminowana i rozgrzana podeszłam do naszej szafeczki z zabawkami i z szuflady wyjęłam straplessa. Wróciłam do łóżka, zrzucając wcześniej z siebie czerwoną, satynową koszulkę nocną i przemoczone majtki. Położyłam się obok ciągle śpiącej Ani i wzięłam zabaweczkę do ust. Zaczęłam ją nawilżać, choć dobrze wiedziałam, że zaraz znajdzie się w miejscu, które wcale tego nie potrzebowało. Przypomniałam sobie smak penisa nieznajomego mężczyzny z mojego snu i czym prędzej przestałam oblizywać zabawkę. Miałam nadzieję, że wspomnienie tego dziwnego snu już nigdy do mnie nie powróci, a ono zaczęło wdzierać się do mojego umysłu, gdy tylko wzięłam straplessa do buzi. Potrząsnęłam na boki głową, chcąc odpędzić niesforne myśli i o dziwo się udało.
         Spokojniejsza wróciłam do mojej gorącej gry. Podkurczyłam i rozłożyłam szeroko nogi. Przesunęłam zabaweczką pomiędzy piersiami i pobawiłam się nimi odrobinę. Sutki już od dłuższego czasu stały mi na baczność, więc każdy, nawet najlżejszy dotyk odczuwałam ze zdwojoną siłą. Stęknęłam cicho, gdy mokry od mojej śliny strapless muskał twarde szczyty. Pozwoliłam dłoni prowadzić go niżej, do miejsca jego przeznaczenia. Z rozkoszą przywitałam jego obecność pomiędzy rozchylonymi płatkami gorącej cipki. Jęknęłam głośno i spojrzałam na Anię.
         Dalej spała, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jej oddech był głęboki i spokojny. Zupełne przeciwieństwo mojego, który z każdą chwilą stawał się krótszy, płytszy i bardziej chaotyczny. Strapless prześlizgiwał się pomiędzy wargami mojej kobiecości i pieścił wejście do jaskini rozkoszy. W końcu wślizgnął się do środka, a w pokoju rozległo się głośne westchnięcie. Poczułam cudowną ulgę, że już mam go w sobie. Delektowałam się przyjemnym rozpychaniem i centymetr po centymetrze pozwalałam mu wypełniać mnie coraz głębiej. Przeszedł mnie dreszcz, gdy dotarł do końca. Otworzyłam z wrażenia usta i szybko oddychając, zaczęłam poruszać zabaweczką w moim wnętrzu. Pozwalałam jej wychodzić prawie całej tylko po to, żeby po chwili z impetem wbić ją w siebie do końca. Nie minęło kilka chwil, jak głośny, mokry odgłos zaspokajanej cipki roznosił się rytmicznie po sypialni. Zaczęły mu towarzyszyć jęki, które mimowolnie wydobywały się z moich ust. Przymknęłam oczy i oddałam się przyjemności. Nie wiem dlaczego, ale znowu nawiedziły mnie wspomnienia erotycznego snu i bycia posuwaną przez trzech mężczyzn jednocześnie. Nie umiałam się opanować i powstrzymać olbrzymiego podniecenia, jakie wypełniało moje ciało i świadomość.
    – Mam patrzeć, czy pomóc? – usłyszałam nagle ciepły głos Ani tuż przy moim uchu.
         Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto na nią. Była wyraźnie zaskoczona, ale i niesamowicie podniecona tym, co widziała. Nie często widywała mnie w tak bezwstydnej pozycji, gdy sama oddawałam się przyjemności. Odkąd jesteśmy razem, starałam się każdą rozkosz dzielić tylko z nią. Nie ważne, czy była obok, czy robiła mi zdjęcia, czy sama pieściłam się, nagrywając filmiki dla niej. Od naszego pierwszego razu liczyła się dla mnie tylko ona. Tym bardziej nie dawał mi spokoju ten nieznośny koszmar. Wywołał tak niespodziewany przypływ podniecenia, że nie byłam w stanie go opanować.
    – Weź mnie mocno i szybko – wydyszałam.
    – Może jednak wolisz sama? – spytała, drocząc się ze mną.
    Patrzyła z pożądaniem na moje pogrążone w ekstazie i szale masturbacji ciało i widziałam, że robiłam na niej olbrzymie wrażenie. Brakowało tylko ostatniego kroku, żeby rzuciła się na mnie i zrobiła to, czego teraz chciałam i potrzebowałam.
    – Proszę… – jęknęłam wpychając strapless głęboko do cipki.
    – Jesteś tak podniecona, że nie wiem, czy sama sobie poradzę – drażniła palcami moje sutki – Może potrzebujesz dwóch albo trzech osób, żeby porządnie cię wyruchały?
         W tamtej chwili zamarłam. Miałam wrażenie, że czytała we mnie jak w otwartej księdze i wiedziała doskonale o moim śnie. Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Poczułam, jakbym ją zdradziła i do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy.
    – Przepraszam… – wyjąkałam, cicho szlochając.
    – Gosia, co się stało? – spytała zmartwiona Ania i dotknęła mojego czoła – Boże, jesteś rozpalona! – zaniepokoiła się jeszcze bardziej.
    – Przepraszam Skarbie – szlochałam, wypuszczając z dłoni straplessa, który momentalnie wysunął się z mojej mokrej cipki.
    – Nie strasz mnie! Co się dzieje? – dopytywała z wyraźną troską w głosie.
    – Mia…
    – Spokojnie… – przytuliła się do mnie i głaskała po głowie.
    – Miałam sen… Chyba… Nie wiem… – plątał mi się język.
    – Opowiedz mi wszystko – poprosiła.
    – Może lepiej nie…
    – Dlaczego?
    – Bo…
    – Bo co? Co się stało?
    – Nie, nie mogę.
    – Jestem przy Tobie i nigdzie się nie wybieram – zapewniała mnie – Opowiedz…
         Pod wpływem jej dotyku i głosu zaczęłam się nieco uspokajać. Czarne myśli oddaliły się, ale niczym burzowe chmury majaczyły gdzieś na horyzoncie. Wtuliłam się w Anię i chłonęłam jej zapach i miłość, jaką mnie obdarowywała.
    – Śniło mi się, że… – zawiesiłam na chwilę głos.
    – Spokojnie. Jestem przy Tobie.
    – Że oddałam się trzem mężczyznom naraz – wyznałam po dłuższej ciszy.
    – I co w tym złego?
    – To, że cholernie mi się podobało i pozwalałam im robić ze sobą absolutnie wszystko. Miałam ich wszędzie, a moje ciało całe lepiło się od ich spermy.
    – Dalej nie widzę w tym nic złego – spokojnie powiedziała Ania.
    – Źle mi z tym, że tak bardzo mi się to podobało, bo przecież mam Ciebie i tylko Ty się dla mnie liczysz – wyznałam zmartwiona i zasmucona.
    – Dotykali Cię wszędzie? – spytała Ania.
    – Wszędzie…
    – Tutaj też? – spytała, łapiąc mnie za udo.
    – Tak…
    – A tutaj? – jej dłoń przesunęła się na biodro.
    – Też…
    – A tu? – pocałowała mnie w szyję.
    – Wszędzie.
    – Nawet tutaj? – dotknęła mojej pupy.
    – Wszyscy – przyznałam.
    – I tu też? – dotknęła moich ust i wsunęła palec do środka.
    – Aż do końca.
    – To nie pozostawiasz mi wyboru – westchnęła Ania.
    – To znaczy? – spojrzałam na nią przerażona.
    Złapała mnie za włosy, przysunęła twarz do mojej i spojrzała głęboko w oczy.
    – Muszę Cię wyruchać w każdą dziurkę lepiej niż oni, żebyś przestała pieprzyć takie głupoty i zaczęła częściej pieprzyć mnie…
         Momentalnie jej dwa palce wdarły się do wnętrza mojej przemoczonej kobiecości. Aż pisnęłam z zachwytu. Zaczęła mnie nimi bardzo szybko i mocno posuwać. Byłam tak mokra, że nie miała najmniejszego problemu z poruszaniem się we mnie.
    – Uwielbiam, gdy Twoja cipka jest taka mokra – wysyczała przez zęby – Wtedy wiem, że chcesz mocniej i więcej…
    Uśmiechnęła się do mnie, ale w jej oczach szalał dziki ogień pożądania. Znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, co to może oznaczać i już nie mogłam się doczekać, kiedy wcieli w życie wszystkie myśli, które kłębiły się teraz w jej głowie.
         Trzeci palec włożyła we mnie praktycznie bez oporu i o ile to możliwe, to jeszcze przyspieszyła tempo, w jakim mnie posuwała. Nie umiałam powstrzymać jęków i coraz głośniej dawałam upust rozkoszy, jaką sprawiała mi Ania. Czułam, że na horyzoncie zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki zbliżającego się orgazmu. Moja kochanka też to czuła i chcąc zaprowadzić mnie na szczyt jeszcze szybciej, wcisnęła do mojej cipki czwarty palec.
         Właśnie tego potrzebowałam. Doszłam i wiłam się w jej ramionach, przeżywając pierwsze tej nocy spełnienie. W moim ociekającym wilgocią wnętrzu aż chlupało od soczków, dzięki szybkim ruchom palców Ani.
    – Cudowna, mokra cipka – skomplementowała z uśmiechem.
    – Twoja… – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć pomiędzy kolejnymi jękami rozkoszy.
    – Tylko moja – podkreśliła.
    Nie mogłam się z nią nie zgodzić. Całą sobą czułam, że odkąd pojawiła się w moim życiu, to należę tylko do niej. Niejednokrotnie mówiłam jej, że może ze mną robić, na co tylko ma ochotę. Jak dotąd, nie często z tego korzystała, ale miałam nadzieję, że z biegiem czasu, gdy nasza relacja będzie wchodzić na wyższe poziomy, przestanie się krępować i gdy najdzie ją ochota, to weźmie to, co będzie chciała.
         Moje ciało po orgazmie potrzebowało chwili odpoczynku, ale Ania nie zamierzała mu na to pozwolić. Nawet na moment nie przestała poruszać palcami w mojej cipce. Zamiast dać mi odetchnąć, to mocno przyssała się do moich podskakujących w rytm jej pchnięć piersi. Zasysała mocno sutki jeden po drugim, przygryzała, po czym wypuszczała z ust z głośnym mlaśnięciem. Jakby tego było mało, to drugą dłonią zaczęła bawić się w okolicach mojego tylnego wejścia.
    – O taaak… – jęknęłam, czując dotyk w tamtym miejscu.
    – Gotowa na podwójną przyjemność?
    – Zawsze…
    Kolejne słowa ugrzęzły mi głęboko w gardle, gdy nieoczekiwanie końcówka straplessa zaczęła wsuwać się do mojego tyłka. Ania naparła mocno i po chwili nasza ulubiona zabaweczka, centymetr po centymetrze rozpychała wnętrze mojej drugiej dziurki.
         Odpłynęłam po raz kolejny do krainy rozkoszy, gdy moja dziewczyna pchnęła mocno i cały strapless znalazł się głęboko w mojej pupie. Przyjemności, jaką odczuwałam nie byłam w stanie porównać z niczym innym. A to był dopiero początek. Dłoń mojej kochanki trzymająca zabaweczkę zaczęła się poruszać, sprawiając, że sztuczny penis w mojej pupie ożył. Powoli wysuwał się tylko po to, żeby za moment z impetem wbić się znowu do środka. Jęczałam jak opętana, wypychając biodra do góry i starając się wychodzić naprzeciw pchnięciom Ani.
    – To dopiero początek zabawy – szepnęła.  
    Poczułam, że coś większego stara się wcisnąć do mojej rozpalonej cipki. Coś naparło mocno, a ja pisnęłam, czując odrobinę bólu zmieszaną z potężną dawką przyjemności. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, satysfakcję na twarzy Ani.
    – Nie mogłam się oprzeć – zatrzepotała rzęsami, posyłając mi niewinny uśmiech.
    Ciężko oddychałam i nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet jednego słowa. Jęczałam przy każdym ruchu dłoni Ani wewnątrz mojej cipki. Nie mogłam uwierzyć, że znowu mam ją całą w środku. Czułam się wypełniona i cudownie rozpychana.
    – Czuję straplessa – powiedziała zafascynowana – Mogę go nawet dotknąć…
    Wtedy moje ciało przeszył kolejny niespodziewany orgazm. Dyszałam ciężko i jęczałam, starając się dojść do siebie.
         Nie mogłam się jednak zbyt długo nacieszyć względnym spokojem, bo Ania nagle zaczęła energicznie poruszać obiema dłońmi. Jedną nieprzerwanie baraszkowała w mojej cipce, a druga w szybkim tempie posuwała za sprawą straplessa mój tyłek. Orgazmy przychodziły jeden po drugim w coraz mniejszych odstępach czasu. W końcu zlały się w jedną, niekończącą się rozkosz, która zawładnęła moim ciałem i świadomością. Moje ciało wiło się i drżało, a ja miałam wrażenie, jakbym walczyła o każdy kolejny oddech. Nie wiem, ile razy doszłam, ile razy soczki trysnęły z mojej cipki wprost na Anię, ale za każdym razem, gdy ją widziałam, miałam wrażenie, że jest bardziej mokra. Pomimo tego moje ciało ciągle domagało się kolejnych porcji przyjemności.
         Nagle poczułam pustkę w cipce. Otworzyłam oczy, a w stronę mojej twarzy zmierzała dłoń Ani wyciągnięta z mojej kobiecości. Nie musiała nic mówić. Od razu zaczęłam zlizywać z niej swoje soczki. Były słodkie, wręcz cudowne.
    – Wspaniale smakujesz – zachwycała się moja kochanka, biorąc na chwilę do ust mokre od moich soczków palce.
    Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Całkowicie pochłonęło mnie lizanie jej dłoni, która jeszcze kilka chwil temu była cała w mojej cipce i tak cudownie mnie posuwała. Zawdzięczałam jej tak wiele orgazmów, że nie mogłam zliczyć.
         Nawet nie wiem, kiedy Ania się rozebrała. Podsunęła się bliżej i wsadziła w swoją cipkę krótszą część straplessa. Poczułam jej biodra blisko moich, a potem nagłe, szybkie ruchy, które wprawiły łączącą nas zabawkę w dziki taniec wewnątrz mojej pupy. Znowu zaczęłam jęczeć, a moja kochanka razem ze mną. Teraz obie odczuwałyśmy szybko rosnącą przyjemność. Jej biodra obijały się rytmicznie o moje pośladki. Dłonie błądziły po moim nagim ciele, zatrzymując się na chwilę na biodrach. Jednak zaraz potem złapały mocno za piersi, podskakujące w rytm szybkiego posuwania.
    – Uwielbiam Twoje cycki – powiedziała, wyraźnie zasapana i ścisnęła sterczące sutki.
    Pisnęłam z zachwytu i podniecenia.
    – Są Twoje… – zapewniłam.
    – Wiem – uśmiechnęła się i nachyliła, zasysając mocno do ust jedną półkulę.
    Doskonale wiedziała, ile przyjemności sprawiła mi tymi pieszczotami.
         Spojrzałam na moją kochankę. Wyglądała cudownie. Naga, pochylona nade mną, z dłońmi na moich piersiach, rozchylone, pełne wargi ust. Na jej policzkach widoczne były lekkie rumieńce, a na skroniach malutkie kropelki potu. Nie wiem, czy to możliwe, ale zakochałam się w niej po raz kolejny. Zakochiwałam się w niej każdego dnia na nowo, a gdy łączyłyśmy się w czymś tak intymnym, to moje uwielbienie do niej przekraczało wszelkie granice.
    – Kocham Cię! – wysapałam pomiędzy kolejnymi jękami rozkoszy.
    – Też Cię kocham – odpowiedziała szybko.
    – Nie przestawaj – błagałam, oplatając ją nogami.
    – Nie zamierzam…
    Wyprostowała się. Złapała moje nogi i położyła sobie na ramionach, oblizując i całując wcześniej palce u moich stóp. Mając mnie w takiej pozycji, jeszcze wzmocniła i przyspieszyła ruchy straplessa w mojej pupie. Uwielbiałam, gdy brała mnie tak głęboko. Moje ciało zaczynało już drżeć przed kolejnym orgazmem.
    – Tak… Jeszcze! – prosiłam.
    – Jak nie zamkniesz tej buzi, to będę musiała ją czymś zatkać – zagroziła z uśmiechem.
    – Ciekawe czym?  
    – Coś wymyślę – odpowiedziała.
    – Chciałabym to zobaczyć… – umyślnie prowokowałam ją i pokazałam jej język, oddając się w objęcia przyjemności.
         Wtedy nagle Ania z głośnym jękiem wyjęła z siebie strapless, pozostawiając jego dłuższą część w mojej pupie. Zadziwiająco szybko podeszła na czworaka do skraju łóżka i otworzyła szufladę z naszymi zabawkami. Wyciągnęła z niej coś i jęknęła cicho, gdy dotknęła swojego krocza. Odwróciła się z uśmiechem w moją stronę. Nie widziałam, co ma w dłoni, gdy podchodziła znowu do mnie. Wstała, a spomiędzy jej nóg wystawał drugi strapless. Był dłuższy i chyba nieco grubszy niż ten, który dalej znajdował się we mnie.
    – Skąd? – spytałam zdezorientowana.
    – Kupiłam ostatnio i czekałam na okazję do małych testów.
    – Ale… – tylko tyle zdążyłam powiedzieć.
         Ania podeszła do mnie i bez ostrzeżenia wepchnęła mi sztucznego penisa do ust. Zaczęła je posuwać, za każdym razem wchodząc odrobinę głębiej. Wysunęła go na moment dopiero, gdy lekko się zakrztusiłam.
    – Kładź się – powiedziała władczym tonem.
    Posłuchałam jej natychmiast. Położyłam się i patrzyłam z rosnącym podnieceniem, na to, co robi moja dziewczyna.  
         Stanęła nade mną w rozkroku. Strapless sterczał dumnie spomiędzy warg jej słodziutkiej cipki. Był cały mokry od mojej śliny. Ania uklęknęła za moją głową i odchyliła ją do tyłu. Zabaweczka znalazła się dokładnie przy moich wargach, które jakby same się rozsunęły. Wtedy sztuczny penis znowu wszedł pomiędzy nie i wepchnął się głęboko, aż zaczęłam się krztusić.  
    – Tę dziurkę też z przyjemnością przelecę – usłyszałam podniecony głos Ani.
    Zaczęła poruszać biodrami, posuwając moje usta. Z każdą chwilą jakby mniej się kontrolowała, a przez to strapless wchodził odrobinę głębiej.  
         Zaczęłam odczuwać coraz większą przyjemność z jej obecności w tym miejscu. Zwłaszcza gdy położyła się na moim nagim ciele i złapała za ciągle będący w mojej pupie drugi strapless. Od razu zaczęła nim poruszać, posuwając znowu moją drugą dziurkę. Odpływałam, przyjmując pchnięcia obu zabawek z rosnącym podnieceniem. Jakby tego było mało, usta Ani zaczęły ssać i lizać moją łechtaczkę. Piszczałabym z zachwytu, gdyby nie strapless, który rozgościł się w moich ustach na tyle głęboko, że sięgał gardła. Z każdą chwilą przestawałam panować nad swoim ciałem. Ania dokonała rzeczy prawie niemożliwej. Zajmowała się jednocześnie moją cipką, pupą i ustami, dokładnie jak trzej mężczyźni w moim śnie. Zaspokajała moje żądze w najcudowniejszy i najdoskonalszy sposób.
         Pod wpływem jej pieszczot doszłam znowu. Miałam wrażenie, że i Ania jest na skraju wytrzymałości i nie pomyliłam się wcale. Nagle przestała się mną bawić. Wyjęła z siebie strapless i stanęła nade mną. Była cała spocona. Jej ciało lśniło od wilgoci w bladym świetle docierającym zza okien. Patrząc na mnie, zaczęła w szalonym tempie pocierać swoją łechtaczkę i wkładać do swojej cipki trzy palce. Wiedziałam, co chce zrobić i miałam wielką nadzieję, że jej się to uda.
    – Dojdź – błagałam prężąc nagie ciało.
         Na jej reakcję nie musiałam długo czekać. Nagle z jej cipki, prosto na mnie, zaczęły tryskać jej miłosne soczki. Było ich bardzo dużo. Zalały mi twarz, włosy, szyję, piersi i brzuch. Czułam się cudownie, będąc tak udekorowana przez moją kochankę. Pragnęłam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Patrzyłam na szczytującą Anię i nie umiałam się skupić na niczym innym. Czułam się cudownie, mając świadomość, że pokrywają mnie soczki mojej dziewczyny.  
         W końcu osunęła się na mnie z wysiłku i wycieńczenia. Ciężko oddychała, a jej nagie ciało przy najlżejszym dotyku przechodziły dreszcze. Przytuliłam ją mocno. Nasze nagie, zaspokojone ciała wtuliły się w siebie, jakby chciały stać się jednością. Chłonęłyśmy swoją obecność, ciepło i miłość. Nigdy wcześniej nie przeżyłyśmy razem czegoś tak szalonego i intensywnego. Jeszcze długi czas nic nie mówiłyśmy, tylko leżałyśmy przytulone.
    – Już Ci lepiej? – odezwała się nagle Ania.
    – Jest mi cudownie.
    – Nie o to pytałam.
    – A o co?
    – Czy choć odrobinę odgoniłam od Ciebie te porypane myśli?
    – Nawet bardziej niż odrobinę – posłałam jej ciepły uśmiech – Dziękuję.
    – Nie ma sprawy. Zawsze chętnie pomogę – wyszczerzyła się słodko.
    – Oby nigdy więcej nie było takiej potrzeby… – zamyśliłam się.
    – Oby była jak najczęściej – puściła do mnie oczko.
    – Co masz na myśli?
    – Wydaje Ci się, że tylko Ty miewasz takie sny, po których masz wyrzuty sumienia?
    – No, a nie?
    – No wyobraź sobie, że nie – uśmiechnęła się tajemniczo – Ale ja po takim śnie przychodzę i przytulam się do Ciebie i kocham się z Tobą i jest mi jeszcze cudowniej.
    – Może faktycznie dramatyzowałam…
    – Nie… Po prostu tak czułaś i bardzo się cieszę, że mi o tym opowiedziałaś.
    – Bo mogłaś mnie przelecieć?
    – No jasne – była wyraźnie zadowolona z siebie – Ale wiem też, że mi ufasz.
    – To może opowiesz mi swoje sny?
    – Chętnie, ale nie dzisiaj.
    – Dlaczego?
    – Bo nie mam sił na kolejne igraszki – nachyliła się i pocałowała mnie w usta – Dobranoc Kochanie!
    Odwróciła się do mnie tyłem i wtuliła we mnie pupą. Objęłam ją i cmoknęłam delikatnie w ucho.
    – Dobranoc Najdroższa – szepnęłam, kładąc się i zamykając oczy.
         Byłam jej niesamowicie wdzięczna za to, co zrobiła. I nie chodziło tylko o seks, ale o danie mi pewności, że zawsze mogę na nią liczyć, że jest dla mnie, a ja dla niej. Dzięki niej zrozumiałam, że mój sen wcale nie był tęsknotą za mężczyznami, ani tym bardziej formą zdrady. Był znakiem i bodźcem, dzięki któremu dotarło do mnie, że nasz związek wchodził na kolejny, wyższy, może lekko szalony poziom.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 12 – Sesja zdjeciowa

     Powoli zbliżał się koniec roku, a wraz z nim moje ulubione Święta Bożego Narodzenia. W telewizji, radiu i na witrynach sklepowych coraz częściej pojawiały się reklamy i świąteczne ozdoby. Nie mogłam uwierzyć, że doczekałam pierwszych Świąt, które spędzę z Anią. Oczywiście znając moje szczęście, każda będzie u swoich rodziców. To schodziło jednak na drugi plan. Po raz pierwszy od długiego czasu będę miała komu kupić prezent i o kim ciepło myśleć przed położeniem się spać w rodzinnym domu.
         Z każdym kolejnym dniem upewniałam się, że Ania jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Coraz częściej rozumiałyśmy się bez słów, a spędzany wspólnie czas był pełen czułości, dobroci i wzajemnego wsparcia. Bardzo chciałam wynagrodzić jej jakoś znoszenie moich humorków i dać w prezencie coś wyjątkowego. Długo zastanawiałam się i rozmyślałam, co by to mogło być. Pytałam nawet znajomych, co podarowaliby na moim miejscu. W końcu wpadł mi do głowy niesamowity pomysł – wisiorek z naszym wspólnym zdjęciem.  
         Wykonanie takiej błyskotki nie było niczym skomplikowanym, ale wymagało wtajemniczenia mojej dziewczyny w całą „operację”. Stwierdziłam jednak, że to stosunkowo niewielka cena za jej uszczęśliwienie. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam spytać Anię, czy da się namówić na małą sesję zdjęciową.
    – Ale rozbieraną? – spytała lekko zaskoczona.
    Miałam wrażenie, że gdzieś głęboko zaciekawiła ją moja propozycja.
    – Kochanie… – dopowiedziałam ciepło – Z przyjemnością bym Cię zobaczyła w takiej sesji, ale myślałam o czymś zwyklejszym – posłałam jej uśmiech.
    – Przepraszam – zarumieniła się, zawstydzona własnymi myślami.
    Podeszłam do niej i przytuliłam mocno. Spojrzałam jej głęboko w oczy.
    – Nigdy mnie nie przepraszaj za takie cudowne myśli – cmoknęłam ją w usta.
    – To jaka to ma być sesja? No i po co?
    – Mam plan na prezent dla mojej pięknej dziewczyny na Święta – wyjaśniłam, nie zagłębiając się w szczegóły.
    – Ale poznasz mnie z nią?
    – Z kim?
    – No z tą twoją piękną dziewczyną! – odpowiedziała, teatralnie zarzucając włosami.
    – Jak się zgodzisz, to zapoznam Cię z nią choćby za chwilę – puściłam jej oczko.
    – Skoro tak, to się zgadzam, ale pod jednym warunkiem.
    – Jakim?
    – Że to ja wybiorę fotografa.
    – Masz kogoś konkretnego na myśli? – spytałam zaciekawiona.
    – Mam koleżankę z kółka fotograficznego, która robi świetne fotki i mogę do niej jutro napisać…
    – Zgoda – przerwałam jej, całując delikatnie dolną wargę, podbródek i szyję.
    – Tak od razu zgoda?
    – A dlaczego nie? Przecież jeśli możemy dać jej zarobić, a przy tym czuć się swobodniej, to tylko lepiej.
    – No tak – zgodziła się ze mną Ania.
    – Umówisz nas na przyszły tydzień? – spytałam, dalej całując jej szyję.
    – Postaram się – szepnęła – A kiedy mnie z nią zapoznasz?
    – Z kim?
    – Miałaś mnie poznać ze swoją piękną dziewczyną – przypomniała.
    – A faktycznie…
         Przestałam całować Anię. Przeszłam za nią i zasłoniłam jej oczy rękami. Nachyliłam się do jej ucha i szepnęłam cicho:
    – Idź przed siebie…
    Sterowałam nią i poprowadziłam do przedpokoju. Od kilku dni stało tam duże lustro, w którym przeglądałam się tuż przed wyjściem z domu. Stanęłyśmy przed nim: Ania z przodu, a ja za nią. Zabrałam dłonie i pozwoliłam jej otworzyć oczy. Jednocześnie zaczęłam całować jej szyję i ramiona.
    – I jak Ci się podoba?
    – Kto?
    – No… moja piękna dziewczyna – wyjaśniłam, zasysając skórę z jej szyi, co wywołało gęsią skórkę na jej ciele.
    – Ale przecież to tylko ja… – szepnęła Ania.
    – To patrz dalej – poprosiłam.
         Sięgnęłam do jej topu. Zsunęłam ramiączka i jednym pociągnięciem obsunęłam materiał w okolice bioder. Nie czekając na jej reakcję, rozpięłam stanik i rzuciłam go na podłogę obok nas. Ujęłam jej piersi w dłonie i zaczęłam zachłannie masować, co chwilę szczypiąc coraz bardziej twarde sutki.
    – A co teraz myślisz o mojej dziewczynie?
    – No… no teraz trochę lepiej…
    – Prawda? Też tak uważam, ale pokażę Ci coś jeszcze…
    Gdy skończyłam to mówić, to uklęknęłam za Anią. Złapałam za zsunięty top oraz krawędź szortów na gumce i jednym, płynnym ruchem ściągnęłam je do samych kostek razem z majtkami. Moja dziewczyna pomogła mi uwolnić ją od tych ubrań i już po chwili stała przed lustrem zupełnie naga.  
         Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Chwyciłam jej pośladki, rozszerzyłam i wpiłam się ustami w jej tylną dziurkę. Lizałam zachłannie, mocno i obficie nawilżałam jej tylne wejście. Ania szybko zaczęła jęczeć z rozkoszy. Położyła dłoń na mojej głowie i dociskała ją mocniej do swojej pupy. Po kilku rozkosznych chwilach przerwałam pieszczoty i wstałam, przesuwając biustem po nagim ciele stojącej przede mną dziewczyny. Ponownie złapałam w dłonie jej piersi i bawiłam się nimi.
    – I co? Fajna ta moja dziewczyna? – spytałam, zsuwając jedną dłoń niżej, na jej brzuszek.
    – Ca… całkiem niezła… – wysapała, zdezorientowana Ania.
    – Ooo… To poczekaj na ciąg dalszy… – zachwalałam ciało mojej kochanki.
    – A co zamierzasz?
    – Pokażę Ci, jak jej cipka tryska z zachwytu podczas orgazmu – wydyszałam podniecona.
         Szybko przeniosłam dłoń z brzuszka Ani pomiędzy jej uda. Odszukałam łechtaczkę pomiędzy wargami coraz bardziej gorącej cipki. Była już taka mokra, a jej guziczek taki nabrzmiały. Skupiłam na nim prawie całą uwagę i pocierałam go intensywnie. Z ust Ani co chwilę wydobywał się głośny jęk rozkoszy, nogi się pod nią uginały, a ciało zaczynało coraz częściej drżeć.
    Wiedziałam, że bardzo jej się podoba to, co jej robiłam. Przeniosłam drugą dłoń od tyłu na jej cipkę i wsunęłam do jej ociekającego wilgocią wnętrza od razu dwa palce. Zapiszczała z zachwytu, przyjmując je bardzo głęboko.
    – Patrz na nią… – kazałam Ani podziwiać w lustrze swoje odbicie.
    Otworzyła oczy i wpatrywała się w swoje wijące się z rozkoszy ciało. Wyciągnęła dłonie do przodu i oparła się o grubą, rzeźbioną oprawę zwierciadła. Była zachwycona tym, co widziała i wyraźnie chciała więcej, a ja zamierzałam jej to dać.
         Czując, jak jej cipka się rozluźniła, wsunęłam do niej trzeci palec i przyspieszyłam ruchy obu dłoni. W szalonym tempie pocierałam jej łechtaczkę i robiłam jej palcówkę, nieuchronnie prowadząc ją na sam szczyt rozkoszy.
    – O taaak… – sapała coraz głośniej Ania.
    – Prawda, że jest śliczna? – spytałam, nie przestając pieścić jej ciała.
    – Taaak… – jęknęła – Jest cudowna… – zgodziła się w końcu ze mną.
    – Cieszę się, że się zgadzamy w tej sprawie – dodałam z triumfem.
         I właśnie wtedy Ania dostała orgazmu. Jej ciało zaczęło drżeć. Targały nim niekontrolowane spazmy rozkoszy, a z jej cipki trysnęły miłosne soczki, ochlapując podłogę, mnie i lustro przed nami. Moja dziewczyna nie była w stanie ustać i osunęła się naga wprost w moje ramiona. Objęłam ją i mocno przytuliłam do siebie. Głaskałam ją po głowie i czekałam, aż dojdzie do siebie. Chwilę to zajęło, zanim jej oddech się unormował i była w stanie się poruszyć. Przez ten czas obie obserwowałyśmy w lustrze jej piękne, nagie i zaspokojone ciało.
    – Masz śliczną dziewczynę – odezwała się po chwili Ania.
    – Prawda, że jest piękna i wyjątkowa?
    – Tak, jest fantastyczna – uśmiechnęła się.
    – Jak chcesz, to mogę Ci ją co jakiś czas odstąpić do małej zabawy – zaproponowałam.
    – A nie obrazi się?
    – Myślę, że Ty też jej się spodobasz i będziecie się razem świetnie bawić.
    – Skoro tak… To muszę ją kiedyś zaprosić do siebie albo pod prysznic.
    – Jak dla mnie, to możesz się z nią tutaj spotykać, choćby w salonie, albo i w sypialni.
    – Nie będzie Ci to przeszkadzać?
    – Jakoś sobie z tym poradzę – uśmiechnęłam się do rozkosznie bezbronnej Ani.
    – Chciałabym widzieć, jak sobie z tym radzisz – powiedziała.
    – Jeśli chcesz, to na pewno Ci pokażę – puściłam do niej oczko.
    – Z przyjemnością to zobaczę…
         Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Przytuliłyśmy się do siebie i jeszcze chwilę tak siedziałyśmy na mokrej od soczków Ani podłodze. Pomogłam jej wstać, pozbierałam ubrania z podłogi i podałam, żeby mogła się ubrać. Ja w tym czasie posprzątałam po naszych małych harcach i uśmiechnęłam się, patrząc w lustro, w którym jeszcze kilka chwil temu Ania oglądała swój orgazm.
         Usiadłyśmy w pokoju i włączyłyśmy telewizor. Ania i miękki koc były dla mnie spełnieniem marzeń po całym długim dniu. Wieczór po raz kolejny minął nam bardzo szybko na rozmowach i kolejnych odcinkach ulubionego serialu. Wzięłyśmy szybki prysznic i poszłyśmy spać. Nagie, wtulone w siebie, czułyśmy się cudownie zrelaksowane, bezpieczne i kochane.
         Nie wiem, kiedy minęła noc i zadzwonił budzik. Zaczął się kolejny dzień z nowymi wyzwaniami. Zjadłyśmy śniadanie i podwiozłam Anię na uczelnię w drodze do pracy. Po mniej więcej trzech godzinach usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. To był SMS od Ani:
    A.: „Gadałam z Pauliną i jesteśmy umówione na środę :*”.
    Byłam zachwycona, że moje marzenie i plan zdobycia prezentu dla Ani zaczyna się spełniać i wszystko idzie w dobrym kierunku. Odpisałam szybko:
    G.: „Super 😀 Już się nie mogę doczekać! :*”.
    A.: „Ja też ;)”.
         Wróciłam do swoich obowiązków i pozwalałam sprawom toczyć się swoim tempem. Jasne, że byłam podekscytowana wizją sesji z Anią, ale starałam się myśleć o tym jak najmniej. W domu rzucałam się wir sprzątania, jechałam na zakupy lub odwiedzałam popołudniami rodziców. To nieco pozwoliło mi zapomnieć o zbliżającej się środzie i żyć normalnie. Nawet w pracy wszystko szło po mojej myśli, bo stosy papierów nieubłaganie piętrzyły się na moim biurku. Normalnie byłabym wściekła, ale nie tym razem. Z Anią też widywałam się sporadycznie, bo zaczęły jej się na studiach zaliczenia i musiała się na tym bardziej skupić.
         W końcu nadeszła długo wyczekiwana środa. Zaraz po pracy pojechałam do domu, gdzie już czekała na mnie Ania, ubrana w czarne bojówki i cienki top w takim samym kolorze, na który zarzuciła również czarną koszulę, ale nie zapinała guzików. Przywitałam się z nią czułym pocałunkiem, po czym zrzuciłam z siebie ubranie i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam po kilku minutach i stanęłam przed szafą. Doskonale wiedziałam, w co mam się ubrać, bo myślałam o tym już od kilku dni. Założyłam na siebie białą bieliznę, a dla kontrastu czarne, samonośne pończochy. Pupę zakryłam czerwoną, luźną mini w szkocką kratę, a na ciało zarzuciłam śnieżnobiałą koszulę z bufiastymi rękawami. Całości dopełniały czarne szpilki.
         Ani o mało oczy nie wyskoczyły z wrażenia, gdy mnie zobaczyła. Stała przez chwilę z otwartą buzią i nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Właśnie tak chciałam na nią działać i bardzo podobało mi się, że dopięłam swego.
    – Gotowa? – przerwałam coraz bardziej przedłużającą się ciszę.
    – Yyy… Tak, jasne… – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
    – Coś się stało?
    – Nie absolutnie nic – uśmiechnęła się do mnie.
    – Może przesadziłam ze strojem? – spytałam, robiąc zgrabny piruet.
    – Wyglądasz pięknie – skomplementowała mnie Ania.
    – A Ty apetycznie – podeszłam do niej i odchyliłam jedną część jej czarnej koszuli.
    – Jak Twoja dziewczyna?
    – Dokładnie tak! – zgodziłam się.
    Zaczęłyśmy się głośno i szczerze śmiać, na wspomnienie naszej małej zabawy z lustrem.
         Założyłyśmy płaszcze i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy pod wskazany przez Anię adres. Niewysoka stara kamienica mieściła się kilka przecznic od naszego domu. Na parterze znajdował się zakład fotograficzny ojca Pauliny. Zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu i podeszłyśmy pod drzwi. Ania nacisnęła klamkę i weszła do środka, a ja zaraz za nią.
         Wnętrze było pełne wszelkiego formatu zdjęć z różnych części świata. Na półkach i ścianach stały lub wisiały ramki w dziesiątkach kształtów i kolorów. Na wprost wejścia, po drugiej stronie pomieszczenia stało niewielkie biurko z komputerem, zza którego wstała do nas młoda blondynka. Dziewczyna miała włosy upięte w równy warkocz, który spoczywał jej na ramieniu. Ubrana była w bluzę z kapturem, jeansowe spodnie i typowo zimowe buty. Niby niczym się nie wyróżniała, ale uśmiech miała zniewalający. Podobnie jak błękitne oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcienia niebieskiego w czyichś tęczówkach. Domyśliłam się, że to jest właśnie Paulina.  
    – Cześć Paula – przywitała ją buziakiem w policzek i uściskiem Ania.
    – Cześć. Fajnie, że jesteście – odpowiedziała i wyciągnęła do mnie dłoń.
    – Jestem Gosia. Miło mi Cię poznać. Ania mówiła, że robisz cuda z aparatem.
    – Mnie również jest miło. Nie wiem, czy takie cuda – zarumieniła się dziewczyna.
    – Oj, już nie bądź taka skromna – wtrąciła Ania.
    – Dobra to rozbierzcie się i zapraszam do studia – odezwała się, mijając nas i kierując się w stronę drzwi.
    Obie popatrzyłyśmy na siebie z uśmiechem i po krótkiej chwili powiesiłyśmy swoje płaszcze na mały wieszak w rogu pomieszczenia.
         Paulina podeszła do drzwi wejściowych i przekręciła je na klucz, zamykając nas w środku. Obróciła też karteczkę z informacją „PRZERWA”, żeby nikt nie dobijał się do salonu.
    – No to teraz mam czas tylko dla Was – posłała nam uśmiech.
    – Super, to co proponujesz? – spytała Ania.
    – Zdajemy się na Ciebie i Twoje doświadczenie – zapewniłam.
    – To w takim razie chodźcie za mną – odpowiedziała tajemniczo.
         Znowu nas minęła i weszła do jednego z pomieszczeń na zapleczu salonu. Ania ruszyła pewnie za nią, a ja za nimi. Moje obcasy stukały głośno o podłogę wyłożoną płytkami, więc starałam się iść bardziej na palcach. Gdy weszłam do pomieszczenia, w którym zniknęła Paulina, zobaczyłam całkiem dobrze wyposażone studio. Białe płótno rozwieszone na statywach przed ścianą, kilka lamp, dodatkowych statywów i aparatów.
    – Sporo tu tego – zauważyłam.
    – Nie tak dużo jakbym chciała – przyznała Paulina.
    – Ale i tak robi wrażenie.
    – Dzięki – uśmiechnęła się do mnie – Stańcie przed tym białym tłem, bo zrobimy kilka próbnych zdjęć.
         Ustawiłyśmy się we wskazanym miejscu, ale czułyśmy się dosyć nieswojo. Ania nerwowo przestępowała z nogi na nogę, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, nie umiejąc się na niczym skupić.
    – To może się przytulcie? Spójrzcie na siebie? – zaproponowała blondynka.
    Odwróciłyśmy się z Anią w swoją stronę i od razu się do siebie uśmiechnęłyśmy. Każda poczuła się pewniej i spokojniej. Usłyszałyśmy pierwsze dźwięki migawki aparatu i zobaczyłyśmy błyski lamp ustawionych dookoła. Objęłam moją dziewczynę w pasie i przytuliłam do siebie. Oplotła mnie swoimi ramionami i wtuliła bardziej w moje ciało. Oparłyśmy się o siebie czołami i patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy.
         W pewnym momencie zupełnie niespodziewanie się pocałowałyśmy. Nasze usta delikatnie musiały się i pieściły, z każdą upływającą sekundą podnosząc napięcie i temperaturę. Przestałyśmy zwracać uwagę na robiącą nam zdjęcia Paulinę i oddałyśmy się całkowicie temu pocałunkowi. Nie spieszyłyśmy się. Delektowałyśmy się smakiem swoich warg, a po chwili języków. Niespiesznie siłowałyśmy się nimi raz w ustach Ani, a raz w moich.
    – OK, chyba mamy to, czego chciałyście – odezwała się nagle nasza pani fotograf.
    Przez oszołomienie i odczuwaną przyjemność, dopiero po chwili dotarły do nas jej słowa. Przestałyśmy się całować i spojrzałyśmy na Paulinę. Stała uśmiechnięta i przeglądała na małym ekranie zrobione zdjęcia. Wyraźnie miała wypieki na twarzy, a skrzyżowane i zaciśnięte mocno nogi sugerowały, że jej też udzielił się mocno nastrój panujący w pomieszczeniu i relacja pomiędzy mną i Anią.
    – A co ze strychem? – spytała nagle moja dziewczyna.
    – Chcecie jeszcze tam zdjęcia?
    – Jasne! – prawie wykrzyknęła podekscytowana Ania.
    – To chodźcie za mną. Muszę tylko wziąć statyw do aparatu.
         Znowu ruszyłyśmy posłusznie za koleżanką mojej dziewczyny. Poprowadziła nas przez drzwi w kierunku starych, kręconych schodów, którymi weszłyśmy na samą górę. Tam weszłyśmy w wąski korytarz i po przejściu kilku metrów weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Cała konstrukcja była drewniana: od podłogi aż po spadzisty dach nad naszymi głowami. Wszystko było lekko zakurzone, ale miało swój niepowtarzalny urok. Dało się też od razu odczuć brak ogrzewania. Mocno zafascynowało mnie to miejsce, a najbardziej leżący pod jednym z okien gruby włochaty dywan.
    – A co to? – spytałam, pokazując na niego.
    – Chyba jednak wiedziałaś, że tu przyjdziemy – skwitowała Ania.
    – Bardziej miałam taką nadzieję – przyznała Paulina, szczerząc się do nas.
    – Dlaczego?
    – Bo uwielbiam to miejsce, a zdjęcia tu zrobione wychodzą po prostu bajeczne – wyjaśniła z pasją w głosie.
    – Mnie to wystarczy. Przekonałaś mnie – zapewniłam ją.
    – I co teraz?
    – To może zacznijmy od zdjęć pojedynczo. Aniu, stań na dywaniku i czuj się swobodnie. Możesz wyglądać przez okno, pokazywać na coś. Rób tak, żeby te zdjęcia wyglądały na autentyczne i żywe – powiedziała Paulina, przykładając aparat do oka.
         Uznałyśmy, że taka indywidualna sesja może być ciekawa i pozwoli każdej z nas jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z obiektywem i poczuć swobodniej w obecności fotografującej nas Pauliny. Ania podeszła do okna i stanęła na kudłatym dywaniku. Rozglądała się bacznie po strychu, ale zaraz zaczęła pozować. Odsłaniała ramiona, zsuwając koszulę, przechylała głowę, puszczała oczko. Widać było, że coraz lepiej się bawi, a aparat pragnie ją uwieczniać. Palec Pauliny praktycznie nie schodził ze spustu migawki. Trwało to może z piętnaście minut, podczas których z coraz większym podziwem patrzyłam na uśmiechniętą Anię.
         Przyszła w końcu moja kolej. Zajęłam miejsce przy tym samym oknie. Pomimo szpilek doskonale czułam, jaki miękki i świeży był leżący pode mną dywan. Zupełnie nie pasował do tego miejsca, podobnie jak Ania, ja czy Paulina. Tym bardziej byłam w szoku, jak taki kontrast potrafi zbudować nastrój. Po sesji mojej dziewczyny poczułam się odprężona i też pozowałam z uśmiechem. Skupiłam się całkowicie na tej chwili i nawet nie zauważyłam, że Ania zniknęła na chwilę.
         Wróciła idealnie w momencie, gdy uniosłam nieco spódniczkę, do linii pończoch i puściłam ją swobodnie. Odwróciłam się w stronę okna i wypchnęłam biodra do tyłu, eksponując bardziej pupę i sprawiając, że czerwona mini podjechała odrobinę za wysoko. Po cichu liczyłam, że uda mi się przynajmniej lekko nakręcić Anię i robiącą nam zdjęcia blondynkę. Jednak tego, jaki przyniosło to skutek, nie mogłam przewidzieć.
         Nagle moja dziewczyna podeszła do mnie i mocno pocałowała. Nie spodziewałam się tak intensywnego pocałunku. Nasze języki gwałtownie się pieściły, a dłonie Ani błądziły po moim ciele. Poczułam się cudownie i totalnie nie obchodziło mnie, że Paulina ciągle robiła nam zdjęcia. Starałam się oddawać każdy pocałunek, ale były tak szybkie, że czasem nie byłam w stanie.  
         Ania wykorzystała moje zaskoczenie i zdezorientowanie i stanęła za mną. Zaczęła całować mój kark, a jej dłonie coraz zachłanniej dotykały przez ubranie mojego ciała. Chciałam je złapać i zatrzymać przynajmniej na moment, ale poruszały się zbyt szybko i nieprzewidywalnie. Wtedy poczułam język Ani na moim uchu i aż ugięły się pode mną nogi. Całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz i cicho jęknęłam. Ona jakby na to czekała. Wiedziała, że ma mnie teraz w garści i może ze mną zrobić wszystko.
         Nie przestając lizać mojego ucha, przeniosła dłonie na guziki bluzki i zaczęła je wolno rozpinać. Jeden po drugim od góry aż do samego dołu wyjmowała z małych, białych dziurek koszuli. Świat zaczął mi wirować, gdy zsunęła mi z ramion okrywający mnie kawałek materiału i pozwoliła mu spaść na dywanik u naszych stóp. Mocno chwyciła w dłonie moje piersi okryte jedynie cienkim, koronkowym stanikiem. Bawiła się nimi, ściskała i drażniła coraz bardziej sterczące z podniecenia sutki, a wszystko to na oczach Pauliny i przed obiektywem aparatu.
    – Co robisz? – spytałam cicho.
    Nie wypowiedziała ani jednego słowa, a jedyną jej reakcją było przeniesienie dłoni niżej na gumkę, która utrzymywała na miejscu spódniczkę.  
    – Ania… – szepnęłam.  
    – Ciii… – starała się mnie uspokoić.
    Poczułam, że uklęknęła za mną, po czym jednym stanowczym ruchem zsunęła z bioder miniówkę aż do podłogi. Podniosła najpierw jedną, a później drugą moją nogę i odłożyła na bok zbędny jej zdaniem kawałek garderoby.
         Zostałam teraz w samej białej bieliźnie i czarnych pończochach. Czułam się prawie naga i cholernie podniecona. Spojrzałam na Paulinę. Ciągle robiła zdjęcia, stojąc ze skrzyżowanymi i zaciśniętymi mocno nogami. Nie wiem, czy to możliwe, ale miałam wrażenie, że dostrzegłam niewielką ciemniejszą plamkę na spodniach w jej kroczu. Widocznie to, co widziała, wywarło na niej dużo większe wrażenie, niż sama chciała przyznać.
         Tymczasem Ania wstała i ponownie zaczęła bawić się moim biustem, z tą jednak różnicą, że dłoń włożyła do miseczki stanika i mocno ścisnęła twardy z podniecenia sutek. Jęknęłam głośno, czując na skórze dotyk jej palców. Moje ciało coraz bardziej wiło się w jej objęciach. Poczułam, że druga ręka Ani zaczyna zsuwać się po brzuchu coraz niżej.
    – Aniu… – szepnęłam.  
    Przeniosła dłoń na moją głowę i odwróciła moją twarz w swoją stronę.
    – Kocham Cię – wyszeptała i pocałowała mnie namiętnie.  
    Nasze języki tańczyły i oplatały się wzajemnie. Takimi drobnymi z pozoru gestami była zawsze w stanie sforsować moją obronę i zrobić ze mną absolutnie wszystko.
         W końcu jej palce wślizgnęły się pod materiał koronkowych majtek. Złapała dłonią moje krocze i ścisnęła stanowczo. Aż zasyczałam, gdy poczułam tak mocny i nagły dotyk na cipce. Palce Ani momentalnie zaczęły przesuwać się pomiędzy wargami mojej kobiecości. Od razu wyczuła, jaka byłam mokra.
    – Uwielbiam Cię taką… – szepnęła mi do ucha i zaczęła je znowu lizać.
    Coraz trudniej było mi nad sobą panować. Z ust coraz częściej wydobywały się głośne, niekontrolowane jęki rozkoszy. Po kilku chwilach takiej zabawy osunęłam się kolanami na dywan, a Ania razem ze mną. Jej zwinne palce szybko odnalazły nabrzmiałą do granic możliwości łechtaczkę i w szalonym tempie zaczęły ją pocierać. Z prędkością samolotu odrzutowego prowadziła mnie do cudownego spełnienia. Ja natomiast mogłam tylko jęczeć i oddawać się jej pieszczotom na tym urokliwym, chłodnym strychu i pozwalać Paulinie fotografować każdą moją reakcję i każdy fragment ciała, który znalazł się w kadrze aparatu.
         Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a dopadł mnie potężny orgazm. Moje ciało drżało i wiło się w spazmach rozkoszy. Krzyknęłam głośno, a z mojej cipki trysnęły miłosne soczki, mocząc moją bieliznę, pończochy i ozdabiając leżący pod nami włochaty dywanik. Prawie nie mogłam oddychać i dłuższą chwilę zajęło mi dojście do siebie. W tym czasie Ania nawet o milimetr nie przesunęła dłoni z mojego ciała.
         Jęknęłam głośno, gdy w końcu wyjęła dłoń z moich majtek, trącając przy tym obolałą i nabrzmiałą łechtaczkę. Przytuliła mnie mocno od tyłu i głaskała po głowie, szyi i ramionach. Czułam się taka zaspokojona i bezpieczna. Wiedziałam, że właśnie tak wygląda szczęście.
    – Uwielbiam, gdy dochodzisz – szepnęła mi na ucho.
    – Uwielbiam, gdy Ty to sprawiasz – odpowiedziałam, posyłając jej uśmiech.
    – Potraktuj to jako mały rewanż za akcję na basenie – rzuciła, pokazując mi język.
    – Podobno Ci się podobało! No i nikt tam nie robił zdjęć – powiedziałam trafnie.
    – Zdjęć może nie, ale to były moje przyjaciółki z uczelni i obie widziały, jak dochodzę – wyjaśniła.
    – No OK, to jesteśmy kwita?
    – Nie do końca…
    – To znaczy? Co jeszcze?
    – Jeszcze jestem Ci winna za tę akcję przed lustrem – uśmiechnęła się do mnie.
    – Uznajmy, że to był rewanż za park – przypomniałam nasz niedawny spacer.
    – No dobra, ale i tak jeszcze dzisiaj jesteś moja! – posłała mi zawadiacki uśmiech.
    – Zawsze jestem Twoja…
         Pocałowałyśmy się jakby na znak przypieczętowania naszych słów. Chwilę nasze usta i języki nie mogły się od siebie oderwać. Po chwili jednak spojrzałyśmy obie na Paulinę. Dalej stała z zaciśniętymi i skrzyżowanymi nogami. Na twarzy miała bardzo widoczne wypieki i przeglądała zrobione nam zdjęcia.
    – Mam nadzieję, że nie zgorszyło Cię to, co robiłyśmy? – spytałam.
    – Nie, nie… To było bardzo… bardzo… – wyraźnie szukała słowa – Pouczające – powiedziała w końcu z uśmiechem.
    – Czyli się podobało – walnęła bez pardonu Ania.
    – No… tak… – przyznała nieśmiało Paulina – Jesteście takie piękne i aż czuć od Was miłość.
    – Bardzo dziękujemy, że tyle z nami wytrzymałaś – uśmiechnęłam się do blondynki.
    – Nie ma sprawy – odwzajemniła uśmiech – Jak powiedziała Ania: bardzo mi się podobało.
         Z pomocą mojej dziewczyny wstałam i założyłam na siebie spódniczkę i koszulę. Podeszłam do Pauliny, zapinając guziki. Widziałam, jak wpatrywała się w mój dekolt i muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało.  
    – Myślisz, że coś się da wybrać z tych fotek? – zmieniłam temat na neutralny.
    – Jasne! – odpowiedziała z entuzjazmem – Jest cała masa wspaniałych zdjęć.
    – Fantastycznie – szczerze ucieszyłam się, słysząc to z jej ust.
    – Nie łatwo było utrzymać rękę nieruchomo – rzuciła Paulina – Ale jakoś się udało.
    – To fakt, że przy takiej lasce jak Gosia, bardzo trudno sprawić, żeby ręka się nie ruszała – rzuciła dwuznaczny żart Ania.
         Zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a ten żart bardzo rozładował atmosferę. Wyszłyśmy ze strychu i po kręconych schodach zeszłyśmy z powrotem do salonu fotograficznego. Od razu zauważyłyśmy, że przed drzwiami stoją dwie osoby, więc Paulina szybko pobiegła otworzyć. Wpuściła klientów, zapraszając ich z uśmiechem do środka. W międzyczasie sięgnęłyśmy po nasze płaszcze i się ubrałyśmy.
    – Dam Ci znać, jak już zgram zdjęcia – powiedziała do Ani, obejmując ją i całując w policzek.
    – Będę czekała – puściła do niej oczko moja dziewczyna.
    – Bardzo miło było Cię poznać – przytuliła mnie i pocałowała, co odrobinę mnie zdziwiło, ale było niezwykle miłe.
    – Co złego, to nie ja – uśmiechnęłam się.
    – Właśnie widziałam – skwitowała kilkadziesiąt ostatnich minut Paulina.
    – To pa i czekam na wiadomość – powiedziała Ania, otwierając drzwi.
    – I koniecznie napisz, ile się należy za sesję – przypomniałam.
    – Spokojnie, na pewno się odezwę – pomachała nam na pożegnanie blondynka.
         Wyszłyśmy na ulicę. Szarówka późnej jesieni mocno dawała już o sobie znać. Szybko poszłyśmy do samochodu i wróciłyśmy pod nasz dom. Weszłyśmy na górę, do naszego mieszkania, cały czas rozmawiając i mocno przeżywając mile spędzony czas i niezwykłą sesję zdjęciową. Dopytywałam Anię o jej znajomość z Pauliną, ale nie wyczułam niczego nietypowego w jej odpowiedziach. Dziewczyny po prostu znają się z liceum i razem chodziły na kółko fotograficzne. Zgodnie przyznałyśmy jednak, że jest śliczna i ma niezwykłe oczy.
    – A widziałaś jej reakcję na nas?
    – Mówisz o lekko mokrych spodniach?
    – Tak.
    – Nie dało się tego nie zauważyć – uśmiechnęła się Ania.
    – Mam nadzieję, że nie sprowadzimy jej na złą drogę.
    – Chcesz powiedzieć, że to, co robimy, jest złe? – niebezpiecznie spytała.
    – Nie to miałam na myśli głuptasie.
    – A co?
    – To dlaczego ona nie miałaby być tak szczęśliwa?
    – Masz rację – przytaknęłam – Niech będzie. Miałabyś na nią ochotę? – po raz pierwszy spytałam Anię wprost o inną kobietę.
    – Może gdyby nie było Ciebie, albo jeśli stwierdzisz, że chciałabyś, żebyśmy razem się z nią pobawiły – zarumieniła się moja dziewczyna.
    – A Ty byś tego chciała?
    – Czego?
    – Żebyśmy się razem z nią pobawiły? – drążyłam temat.
    – Może kiedyś… – odpowiedziała tajemniczo – Ale na razie, to chcę…
    – Czego chcesz?
    – Ciebie!
         Rzuciła się na mnie i szybko zdjęła mi koszulę i spódniczkę. Bielizna również szybko znalazła się gdzieś na podłodze. Nie pozostałam jej dłużna i już po kilku chwilach obie tuliłyśmy się do siebie prawie całkowicie nagie. Mnie zostały na nogach tylko pończochy. Kochałyśmy się do późnych godzin nocnych, zmieniając pozycje, używając zabawek i dostarczając sobie mnóstwa przyjemności. Nie wiem, czy to był idealny dzień, ale na pewno zakończył się tak, jakbym chciała kończyć każdy – u boku mojej kochanej Ani.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 13 – Gorace Swieta

     Paulina zaprosiła nas po odbiór zdjęć już po kilku dniach od niezwykłej sesji. Zanim do niej podjechałyśmy, udało mi się z nią skontaktować i wybrać jedno, które miało się znaleźć w medalionie dla Ani. Poprosiłam ją o dopasowanie formatu i wydrukowanie gotowej fotografii, żebym mogła umieścić ją już w odpowiednim miejscu. Nie było z tym żadnego problemu, a zdjęcia otrzymałam ukradkiem w kopercie, gdy Ania przeglądała pozostałe fotki. Miałyśmy z dziewczynami dużo frajdy, podziwiając pracę Pauliny i nie omieszkałyśmy komplementować wyjątkowości ujęć i profesjonalnego sznytu, jaki nadała zdjęciom. Najdziwniejsze było to, że za to wszystko nie chciała nawet grosza. Ania stwierdziła później, że musiałyśmy wywrzeć na niej bardzo pozytywne wrażenie, skoro tyle czasu poświęciła nam zupełnie za darmo.
         Dla mnie liczyło się jednak to, że dzięki sprawnym działaniom Pauliny, prezent na Święta dla Ani udało mi się zdobyć dużo wcześniej, niż początkowo zakładałam. Mając ogarniętą tak ważną sprawę, mogłam się skupić na innych rzeczach. Po pracy prawie codziennie jeździłam do rodziców i pomagałam im w przygotowaniach do zbliżającego się Bożego Narodzenia. Lepiłyśmy z mamą pierogi i uszka, piekłyśmy pierniki, a z tatą sprzątaliśmy i zaglądaliśmy w kąty, których normalnie nikt by nie odkurzał. W całym domu dało się czuć wyjątkową atmosferę. Do mieszkania wracałam potwornie wykończona, ale starałam się nie zaniedbywać Ani i naszej relacji.  
         Po jednym z takich długich dni czekała na mnie niemała niespodzianka. Wsadziłam klucz do zamka i nagle drzwi szybkim ruchem otworzyła mi moja dziewczyna.
    – Gdzieś Ty była? – spytała – Dzwonię do Ciebie od godziny. Martwiłam się.
    – Spokojnie – powiedziałam łagodnie i zerknęłam na telefon – Cholera, bateria mi padła – wyjaśniłam – Co się stało?
    – Wygadałam się – spojrzała na mnie przerażona.
    – A dokładniej?
    – Wygadałam się o Tobie, o nas – jej oczy zaszkliły się od łez.
    – Komu? – też udzieliła mi się lekka panika.
    – Mamie… – odwróciła się i skryła twarz w dłoniach.
    Podeszłam do niej i przytuliłam od tyłu. Objęłam ją ramionami i pocałowałam w szyję.
    – Iii? Co powiedziała?
    – Że musi z Tobą porozmawiać – jej głos lekko się łamał pod wpływem szlochania.
    – Ale powiedziała tacie? Zrobiła Ci awanturę? – dopytywałam.
    – Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu mnie wysłuchała i powiedziała, że…
    – Że chce ze mną porozmawiać – uprzedziłam odpowiedź.
    – Boże i co teraz? Co zrobimy? – coraz bardziej panikowała Ania.
    – Skarbie… Przede wszystkim musisz się opanować i uspokoić – głaskałam ją po głowie.
    – Łatwo Ci mówić. Twoi rodzice wiedzą o…
    – Tak. Wiedzą, że jestem bi i że jesteśmy razem i bardzo nas wspierają.
    – Boję się, że moi tacy nie są i to się źle skończy – dała się porwać pesymizmowi.
    – Nic się nie skończy. Zaufaj mi – znowu cmoknęłam ją w szyję, a zaraz potem w policzek.
         Poczułam słone łzy spływające po jej ślicznej, delikatnej buzi. Szybko zaczęłam je spijać, coraz łapczywiej obsypując ją pocałunkami. Nie minęła chwila, jak nasze usta się zetknęły, a języki zaczęły tańczyć w swoim ulubionym tańcu miłości. Czułam, że Ania się rozluźnia i uspokaja. Miałam wrażenie, że przebywanie ze mną działa na nią tak samo kojąco, jak jej obecność na mnie.
    – Wszystko będzie dobrze – szepnęłam, gdy nasze usta się rozłączyły.
    – Jesteś tego pewna?
    – Tak – uśmiechnęłam się do niej – Tylko nie płacz, proszę.
    – Postaram się.
    – Zuch dziewczyna – otarłam jej ostatnią, samotną łzę spływającą po policzku – A mama niech przyjdzie do mnie jutro, powiedzmy o 15:30.
    – Powiem jej – znowu wyglądała, jakby czekała na skazanie.
    – Spytaj, czy jej pasuje i daj mi znać Kochanie – pogłaskałam jej twarz – Będę czekała na wiadomość.
    – OK, to lecę – wyszeptała i po chwili wyszła z mieszkania.
         Zostałam sama. Miałam teraz moment, żeby zdjąć z siebie płaszcz i ściągnąć buty, bo widząc roztrzęsienie Ani, nie miałam na to czasu. Nawet o tym nie pomyślałam. Przeszłam do pokoju i opadłam zmęczona na kanapę. Nie minęła chwila, a dostałam wiadomość od Ani:
    A.: „Mamie pasuje 15:30 i powiedziała, że chętnie napije się kawy :*”.
    Szybko odpisałam:
    G.: „Super, to zapraszam na kawę 🙂 Już jesteś spokojniejsza?”.
    A.: „Tak, dziękuję. Mama mnie przytuliła i powiedziała, żebym się nie martwiła ;)”.
    G.: „To chyba dobry znak :*”.
    A.: „Tak mi się wydaje, ale zobaczymy jutro no i jest jeszcze kwestia taty 🙁 ”.
    G.: „Małymi kroczkami. Najpierw rozmowa z mamą, a później reszta świata :D”.
    A.: „Kocham Cię :*”.
    G.: „Ja też Cię Kocham :* Głowa do góry. Damy radę ;)”.
         Starałam się pocieszyć Anię za wszelką cenę. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że zareagowała tak emocjonalnie, bo zależy jej na mnie i na naszym związku. Mnie też bardzo zależało i liczyłam w głębi serca, że rozmowa z jej mamą przebiegnie pomyślnie i nasz związek zostanie chociaż zaakceptowany. Nikt nie musiał nas przecież od razu kochać, ale akceptacja była czymś, na czym bardzo nam zależało. Zwłaszcza u najbliższych.
         Cały kolejny dzień w pracy nie potrafiłam się na niczym skupić. Momentami czułam się, jakbym miała gorączkę. Sama zaczęłam siebie uspokajać i w końcu zaczęło to przynosić efekty. Jednak gdy wróciłam do domu, to wszystko znowu zaczęło do mnie wracać. Rozmyślałam o możliwych konsekwencjach i wyjściach, gdyby rozmowa nie poszła po naszej myśli.
         Z tego wszystkiego rzuciłam się w wir sprzątania. Ogarnęłam całe mieszkanie przed wizytą mamy Ani i udało mi się jeszcze wziąć prysznic. Odświeżona i coraz bardziej pewna siebie, założyłam wygodne jeansy i sweter, żeby czuć się swobodnie. Na stole w kuchni postawiłam kupione wcześniej ciasteczka, włączyłam ekspres do kawy i w tej samej chwili usłyszałam otwieranie drzwi kluczem.
         Pobiegłam przywitać gości. Ania z mamą już zdążyły wejść do środka i zamknęły za sobą drzwi. Spojrzały na mnie i się uśmiechnęły na przywitanie. Odwzajemniłam uśmiech i zaprosiłam obie dalej do mieszkania. Weszłyśmy do kuchni, a Ania od razu zabrała się za robienie kawy. Dzięki temu ja mogłam usiąść przy stole z jej mamą.
    – Gosiu, zapewne wiesz, dlaczego chciałam się z Tobą spotkać? – zaczęła mama Ani, przechodząc od razu do sedna.
    – Domyślam się – odpowiedziałam spokojnie.
    – Ania powiedziała mi, że… – zawiesiła na chwilę głos, jakby pewne słowa nie chciały przejść jej przez gardło – … że jesteście razem.
    – Tak, to prawda – przytaknęłam.
    – Domyślałam się tego – zaczęła tłumaczyć – Ania od jakiegoś czasu sporo przebywa u Ciebie, a nawet coraz częściej nocuje.
         Teraz to Ania wyglądała na zaskoczoną i patrzyła to na mamę to na mnie, a w jej oczach malowało się niewypowiedziane zdumienie. Widocznie nie podejrzewała swojej rodzicielki o taką dociekliwość. Mama Ani zrobiła nagle poważniejszą minę i spytała:
    – Zdajesz sobie sprawę, że ona ma dopiero dziewiętnaście lat?
    – Oczywiście, jestem tego świadoma, ale żadnej z nas nie przeszkadza różnica wieku – odpowiedziałam.
    – Nie chcę być źle zrozumiana, bo nie mam absolutnie nic przeciwko Tobie, czy Wam. Po prostu boję się, jak zareagują sąsiedzi i rodzina, gdy zaczną się dowiadywać i czy nie będą Wam dokuczać – wypowiadała kolejne wątpliwości – I  najważniejsze, czy to nie zrani Ani.
    – Niech sobie inni mówią, co chcą, a ja i tak kocham Gosię i nie wyobrażam sobie życia bez niej – wtrąciła się emocjonalnie Ania.
    Jej mama uśmiechnęła się serdecznie na te słowa i miałam wrażenie, że jej oczy stały się jakby lekko wilgotne. Wzięła głęboki oddech i powiedziała:
    – W takim razie życzę Wam szczęścia i wszystkiego, co najlepsze. Nie zamierzam stać Wam na drodze. Mam tylko nadzieję, że poradzicie sobie z wszelkimi oznakami nietolerancji, jakie mogą Was spotkać.
    – Zawsze będę dla Ani ostoją i wsparciem. Razem postaramy się przejść przez wszystko i pokonać wszelkie przeciwności – zapewniłam.
         Po moich słowach zauważyłam dużą ulgę na twarzy mamy Ani. Wyglądało, jakby olbrzymi ciężar spadł jej z serca.
    – Planujecie zamieszkać razem, skoro Ania ma już klucze? – spytała już zupełnie rozluźniona.
    – Bardzo bym chciała, ale nie zamierzam jeszcze tak definitywnie się przeprowadzać – odezwała się Ania – Po prostu nie chcę już niczego ukrywać przed najbliższymi.
    – To w takim razie kiedy chcecie powiedzieć o tym tacie?
    Zapadła cisza na dłuższą chwilę. Pogrążyłyśmy się w rozmyślaniach i szukaniu rozsądnego wyjścia z sytuacji.
    – To może podczas Wigilii? – wypaliła nagle Ania.
    Jej mama o mało się nie udusiła, bo wzięła akurat łyk kawy. Po krótkiej chwili wybuchnęłyśmy wszystkie śmiechem.
    – To mogłoby być wcale nie głupie, ale pod jednym warunkiem – znowu zamyśliła się mama Ani.
    – Pod jakim? – spytałyśmy równocześnie.
    – A pod takim, że koniecznie musisz być u nas na Wigilii – spojrzała na mnie z uśmiechem.
    Nie ukrywam – zamurowało mnie, bo kompletnie się tego nie spodziewałam, ale w środku skakałam i szalałam wręcz ze szczęścia, że spędzę ten wyjątkowy w roku czas z Anią. Oczywiście zgodziłam się bez wahania pomimo sporego zmieszania. Widziałam radość malującą się na twarzy Ani. Coś mi mówiło, że ten pomysł bardzo jej się spodobał.
         Posiedziałyśmy jeszcze kilkadziesiąt minut i pogadałyśmy tak normalnie, jak sąsiadki – o wszystkim i o niczym, po czym mama Ani stwierdziła, że musi się już zbierać.  
    – Na pewno chcecie teraz wszystko same obgadać – uśmiechnęła się, wstając – Bardzo dziękuję za kawę i ciasteczka. Miło się rozmawiało.
    Najbardziej jednak zaszokowało mnie to, co zrobiła, gdy odprowadziłyśmy ją pod drzwi. Objęła mnie i mocno przytuliła na pożegnanie. Byłam w takim szoku, że o mało nie padłam. Dopiero słowa Ani wyrwały mnie z zamyślenia:
    – Przyjdę pogadać za jakiś czas, bo mam coś do dokończenia na zajęcia.
    – Jasne, nie ma sprawy. Przecież masz klucz – puściłam do niej oczko.
    – Jak chcecie sobie dać buziaka, to mnie to nie przeszkadza – powiedziała nagle mama Ani i zaczęła schodzić po schodach.  
    Stałyśmy obie jak słupy soli, nie dowierzając, aż w końcu Ania cmoknęła mnie w usta i pobiegła za mamą.
         Po tym dniu obie bardzo się uspokoiłyśmy. Wiedziałyśmy już, że mama Ani jest nam przychylna i to dawało duże poczucie komfortu. Często rozmawiałyśmy i rozmyślałyśmy o tym, jak poinformować jej tatę o naszym związku. W końcu stwierdziłyśmy, że planowanie nie ma większego sensu i postanowiłyśmy iść na żywioł. Co więcej, podczas jednej z moich wizyt w rodzinnym domu, moi rodzice też zaprosili nas do siebie. Obiecałam, że odwiedzimy ich w Pierwszy Dzień Świąt.
         W międzyczasie udało mi się kupić jeszcze jeden mały drobiazg, który zamierzałam dać Ani, gdy będziemy same. Razem wybrałyśmy też upominki dla naszych rodziców. Moi mieli dostać komplet satynowej pościeli, a Ania wybrała dla swoich cyfrową ramkę na zdjęcia. Do tego każdy z ojców miał otrzymać małą butelkę „wody ognistej”, a mamy – po zestawie kaw i herbat o nietypowych smakach i aromatach.
         Przez natłok obowiązków nawet się nie obejrzałam, gdy nadszedł tak długo wyczekiwany dzień. Od rana chodziłam jak podminowana. Emocje we mnie buzowały i nie potrafiłam się uspokoić. Z każdą mijającą chwilą coraz bardziej obawiałam się reakcji taty Ani. Do mojej świadomości wdzierały się przeróżne scenariusze, z których kilka przyprawiało mnie o gęsią skórkę i niemałego doła. Niemal jak mantrę powtarzałam sobie w głowie: „będzie dobrze, będzie dobrze”, ale nie przynosiło to oczekiwanego skutku.
         Kolacja Wigilijna miała się zacząć po szesnastej. Nie zamierzałam się spóźnić. Już dawno na stole w kuchni stały talerze z pierogami i krokietami oraz pudełko pierników, które przygotowywałyśmy razem z mamą. Do ostatniej chwili starałam się zająć głowę pisaniem wiadomości do znajomych i oglądaniem durnych seriali w telewizji. Liczyłam, że choć na chwilę pozwoli mi to zapomnieć o nerwowo skręcającym się żołądku, ale na próżno.
         W końcu rzuciłam się w wir przygotowań. Naga weszłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż, podkreślając nieco mocniej oczy. Włosy starannie upięłam w ciasny kucyk. Miejsce za uszami i pomiędzy piersiami delikatnie posmarowałam swoimi ulubionymi perfumami, po czym przeszłam do pokoju. Tu czekały na mnie przygotowane wcześniej ubrania. Długo zastanawiałam się, co na siebie założyć na tak wyjątkową okazję. Mój wybór padł na czarne koronkowe majtki, czarne, samonośne pończochy oraz czerwoną sukienkę z długimi rękawami. U góry mocno przylegała do nagiego ciała, a od pasa w dół opadała swobodnie, zasłaniając nogi do połowy ud. Całości dopełniały czarne szpilki na czerwonej od dołu podeszwie oraz dodatki w postaci srebrnych kolczyków i łańcuszka z wielką literą „A”, który dostałam od Ani.
         Dochodziła szesnasta, więc zabrałam z kuchni potrawy, a z przedpokoju torebkę z telefonem i dwoma zapakowanymi dla Ani prezentami i wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Wolno zeszłam po schodach, starając się nie zawadzić obcasem o stopnie. Stanęłam w końcu przed drzwiami mieszkania Ani i wzięłam kilka głębszych oddechów. Dopiero po chwili nacisnęłam dzwonek i czekałam. Przez kilka wyjątkowo długich sekund nie działo się nic. Wreszcie usłyszałam szybkie kroki. Ktoś bardzo sprawnie otworzył zamek i energicznie nacisnął na klamkę. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta i rozradowana Ania. Też miała na sobie sukienkę, ale coś mi mówiło, że to jeszcze nie jest ta, w której zamierzała usiąść do Wigilijnej Kolacji. Rzuciła się na mnie i przytuliła mocno, o mało nie wytrącając mi z rąk jedzenia.
    – Wyglądasz prześlicznie – skomplementowała mój wygląd i cmoknęła mnie w usta.
    Chciałam, żeby ten pocałunek potrwał odrobinę dłużej, ale Anie się odsunęła i wzięłam mi z ręki jedną z toreb.  
         Weszłyśmy do środka, a Ania zamknęła za nami drzwi. Zabrała drugą torbę i szybkim krokiem poszła do kuchni, zalotnie kołysząc biodrami. Odłożyłam torebkę na szafkę w przedpokoju i podążyłam jej śladem. Już po chwili stałam w pachnącym jedzeniem pomieszczeniu, gdzie krzątała się jej mama, ale samej Ani już nie było. Przywitała mnie serdecznie z uśmiechem i uścisnęła.
    – Ślicznie wyglądasz – rzuciła od razu.
    – Bardzo dziękuję.
    – Ja przebiorę się później. Sama rozumiesz…
    – Oczywiście. Szkoda byłoby poplamić kreację na wieczór.
    – Dokładnie. Napijesz się czegoś? Kawa? Herbata? – spytała.
    – Może lepiej woda, bo ciśnienie i tak już mam za wysokie – odpowiedziałam, szukając odrobiny wsparcia.
    – Nie martw się Gosiu – pocieszyła mnie – Wierzę, że wszystko się ułoży.
    – Tak Pani myśli?
    – Daj spokój z tą „Panią”. Jestem Basia – wyciągnęła do mnie rękę.
    – Wiem, ale nie śmiałam…
    – Dlatego to ja proponuję – puściła do mnie oczko i otworzyła jeden z garnków, żeby w nim przemieszać.
    – Wobec tego niegrzecznie byłoby odmówić – rozpogodziłam się nieznacznie.
    – Mądra decyzja…
    – Dzień dobry – usłyszałam za sobą niski, męski głos.
    Szybko do mnie dotarło, że to tata Ani. Odwróciłam się i dygnęłam, odpowiadając i witając się z gospodarzem.
    – Dzień dobry.
    – Miło, że sąsiadka zgodziła się do nas przyjść. W taki wieczór nikt nie powinien być sam, a i nam będzie milej i weselej – zagadnął bardzo oficjalnie tata Ani.
    – Na pewno będzie niezwykle – odpowiedziałam, a mama Ani aż zakrztusiła się próbowaną potrawą.
    – Coś się stało? – spytał mąż.
    – Nie, wszystko dobrze. Zgadzam się z Gosią, że to będzie niezwykły wieczór – puściła do mnie oczko.
    Wtedy do kuchni weszła Ania. Rozejrzała się uważnie, po czym złapała mnie za rękę i przyciągnęła mnie do siebie.
    – Chodź na chwilę do mojego pokoju – powiedziała cicho.
    – Okej, już idę. Bardzo przepraszam – powiedziałam do jej rodziców i poszłam za nią, ciągle mocno trzymana za dłoń.
         Puściła mnie, dopiero gdy byłyśmy u niej w pokoju i zamknęła drzwi. Objęła mnie wtedy i zaczęła całować. To było bardzo przyjemne. Tego właśnie mi brakowało. Błogość rozchodziła się po moim ciele niczym kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia.  
    – Wyglądasz tak seksownie, że chętnie zerwałabym z Ciebie wszystko i przeleciała – powiedziała, przesuwając dłońmi po bokach mojego ciała.
    – Nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziałam szczerze.
    Niestety obie wiedziałyśmy, że na takie zabawy nie było teraz czasu. Jednak Ania i tak bardzo miło mnie zaskoczyła. Uklęknęła przede mną, wsunęła dłonie pod sukienkę i jednym płynnym ruchem zdjęła mi majtki.
    – Chcę mieć świadomość, że ich nie masz – uśmiechnęła się, patrząc na mnie z dołu.
    Zaczęła delikatnie masować moją cipkę. Momentalnie zrobiłam się mokra i zaczęłam cicho jęczeć, domagając się więcej pieszczot. Ku mojemu rozczarowaniu Ania przestała się mną bawić i oblizała mokre od moich soków palce z głośnym cmoknięciem.
    – Pomożesz mi wybrać sukienkę na kolację? – spytała, wstając.
         Podeszłam do jej szafy i chwilę przeglądałam ubrania. Starałam się znaleźć coś wyjątkowego i chyba mi się to udało. Wybrałam dla niej najkrótszą spódniczkę, jaką miała. Była na tyle krótka, że gdyby Ania się przychyliła, to odsłoniłaby zdecydowanie zbyt wiele. Beżowy, gruby, sztruksowy materiał zdobiło kilka czarnych guzików. Obok spódniczki rzuciłam na łóżko czarny, sznurowany z przodu top z długimi rękawami.
         W międzyczasie Ania uczesała się w dwa kucyki. Miała pełną świadomość, jak na mnie działa taka dziewczęca fryzura. Wyglądała przeuroczo.
    – Mam wyjść, żebyś mogła się przebrać? – spytałam.
    Na to Ania parsknęła śmiechem. Zsunęła ramiączka sukienki i pozwoliła jej opaść na podłogę. Stała przede mną zupełnie naga. Przez zdenerwowanie i pośpiech nawet nie zauważyłam, że miała na sobie tylko sukienkę. Byłam zła na siebie i obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie przegapię takiej sytuacji.  
    – Jesteś śliczna – powiedziałam.
    – Dziękuję – odpowiedziała mi z lekkimi wypiekami na twarzy.
         Zgrabnie wyminęła mnie i podeszła do komody z szerokimi szufladami. Wysunęła jedną i zaczęła przegrzebywać w poszukiwaniu jakiegoś kompletu bielizny pasującego do wybranych przeze mnie ubrań. Zaszłam ją od tyłu, objęłam w pasie i szepnęłam do ucha:
    – Jeśli ja nie mam bielizny, to i Ty nie będziesz jej dzisiaj miała.
    Odwróciła się do mnie, przytuliła i patrząc mi w oczy, pomachała przed twarzą beżowymi, samonośnymi pończochami.
    – Grzeczna dziewczynka – pochwaliłam ją.
    – Z Tobą wolę być niegrzeczna – odpowiedziała i ponownie zgrabnie mnie wyminęła.
         Stanęła przy łóżku. Jedną nogę podniosła do góry i nachylając się, zaczęła zakładać pończochy. Co chwilę spoglądała na mnie, jakby chciała się upewnić, że na nią patrzę. A było na co. Przez pozycję, w jakiej stała, mogłam podziwiać jej wypięte pośladki i coraz bardziej kuszące dziurki. Gdy obie nogi były już okryte cienką warstwą nylonu, założyła spódniczkę, a na samym końcu czarny top, który pomogłam jej zawiązać. Obie zgodnie stwierdziłyśmy, że w nie widać, żeby którejś z nas czegokolwiek brakowało w garderobie.
    – Masz prezent dla rodziców? – spytałam.
    – Tak, już jest pod choinką. Położyłam, gdy tata był wcześniej w łazience – wyjaśniła.
    – Mam coś dla Ciebie – powiedziałam, stając na tyle blisko, żeby czuć ciepło jej oddechu.
    – A co takiego?
    – Pierwszą część prezentu.
    – To będzie tego więcej?
    – Jeśli byłaś grzeczna…
    – A jak byłam niegrzeczna?
    – Zobaczymy, co da się zrobić – puściłam jej oczko.
         Otworzyłam drzwi i na moment wyszłam. Z torebki, którą zostawiłam w przedpokoju, wyjęłam dwa pudełka. Mniejsze podrzuciłam do pozostałych prezentów, pod stojącą w salonie choinkę, a większe zabrałam ze sobą. Szybko wróciłam z większym pakunkiem do pokoju mojej dziewczyny. Ania stała dokładnie tam, gdzie była, zanim wyszłam.
    – Proszę – podałam jej pakunek.
    – Jaki duży! – wyraźnie zawstydziła się Ania.
    – Mam nadzieję, że będzie pasował – wyszczerzyłam się do niej.
    – A co to jest?
    – Otwórz i przymierz – powiedziałam.
    Ania nie czekała nawet sekundy dłużej. Zaczęła mocować się z opakowaniem pudełka. Gdy zdjęła ozdobny papier, to zaniemówiła. Stała z szeroko otwartą buzią i wpatrywała się w trzymany w dłoni prezent.
    – Gosia, ale to jest…
    – Masażer.
    – Ta, jasne – spojrzała na mnie podejrzliwie – Pewnie jeszcze do pleców?
    – Nie, do cipki – wyjaśniłam rzeczowo, chociaż obie wiedziałyśmy, co to jest.
    – I Ty chcesz, żebym to przymierzyła?
    – Chętnie to zobaczę – nie umiałam ukryć uśmiechu.
         Ania nie kazała mi jakoś długo czekać. Otworzyła pudełeczko i wyjęła z niego niewielkich rozmiarów owalny kształt z cienkim ogonkiem.
    – Jaki delikatny – zachwycała się.
    – Bo do masowania delikatnych miejsc.
    – A to? – spytała, wyjmując drugi mniejszy przedmiot z opakowania.
    – A to dla mnie – wyjaśniłam i zabrałam jej z dłoni małą rzecz.
    – Dla Ciebie? – spytała niepewnie.
    – Tak, to jest pilot do tego, co trzymasz w dłoni.
    – I możesz nim sterować?
    – Tak – odpowiedziałam krótko – No przymierz – ponaglałam.
    Patrząc mi w oczy, podniosła przód spódniczki. Stanęła w niewielkim rozkroku i powoli wsunęła do swojego wnętrza zabaweczkę. Jej usta rozchylały się coraz bardziej, gdy różowy, owalny masażer rozpychał jej kobiecość. Jęknęła cicho, gdy cały wszedł do środka, a na zewnątrz wystawał tylko jego ogonek, ułatwiający wyciągnięcie.
    – Pasuje? – spytałam zaciekawiona.
    – Chyba tak…
    – Chyba?
    – Muszę się przyzwyczaić, ale wydaje się idealny, dziękuję – powiedziała i cmoknęła mnie w usta.
    – To skoro tak, to trzeba jeszcze zrobić jedną rzecz…
         Sięgnęłam pomiędzy uda Ani i złapałam za wystający z jej cipki ogonek urządzenia. Nacisnęłam i przytrzymałam chwilę jego końcówkę i wtedy zabaweczka wewnątrz mojej dziewczyny ożyła. Ania pisnęła cicho i złapała się mocno mojego ramienia.
    – Gosia… On…
    – Podoba się?
    – Wyłącz, bo zwariuję – patrzyła na mnie maślanymi z podniecenia oczami.
    – Jeszcze mogę robić tak…
    Zaczęłam pstrykać przyciskami na pilocie, co zmieniało tryby wibracji owalnego cudeńka w cipce Ani. Ta coraz bardziej wiła się przede mną. Jej oddech był coraz płytszy i szybszy, a z ust raz po raz wydobywały się niekontrolowane jęki. W końcu wyłączyłam wibrującą zabaweczkę. Ania spojrzała na mnie jakby jednocześnie wdzięczna za rozkosz i zasmucona końcem pieszczot.
    – Później się pobawimy – obiecałam jej i pocałowałam delikatnie w wyschnięte z podniecenia usta.
    Ania drżącymi rękami sięgnęła pod spódniczkę i chciała wyciągnąć prezent, ale stanowczo jej tego zabroniłam.
    – Będziesz mogła wyjąć, dopiero gdy Ci pozwolę, albo sama wyjmę.
    Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale po chwili uśmiechnęła się i poprawiła materiał spódniczki. Powachlowała dłońmi twarz, żeby ochłonąć po naszej małej zabawie. Gdy wypieki na jej buzi nieco się zmniejszyły, mogłyśmy wyjść z pokoju.
         Schowałam pilota za manszetę pończochy i już miałyśmy wychodzić, więc podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, ale nagle Ania podbiegła do mnie i od tyłu wsunęła dłoń pod moją sukienkę. Wymacała moje pośladki i wykorzystując moje zdezorientowanie i błogość wywołaną jej dotykiem, wsadziła mi do cipki palec i chwilę mnie nim posuwała.
    – Podoba się? – spytała, ale doskonale wiedziała, że tak.
    Chwilę mnie tak pieściła i niespodziewanie przestała, zabierając dłoń. Znowu usłyszałam, jak ssie palec, który jeszcze chwilę temu baraszkował w moim wnętrzu. Obróciłam się w jej stronę i uśmiechając się, zbliżyłam swoje usta do jej. Na rozkoszną chwilę połączył nas namiętny, mokry pocałunek i nasze serca znowu zabiły mocniej.
    – Wiesz, że uwielbiam, gdy się mną bawisz – szepnęłam po chwili.
    – Ja też lubię nasze zabawy – przyznała.
    Przytuliłyśmy się do siebie jeszcze na moment, po czym wyszłyśmy z pokoju.
         Można powiedzieć, że zrobiłyśmy to w idealnym momencie, bo właśnie wtedy mama Ani nas zawołała. Szybko przeszłyśmy do kuchni.
    – Ślicznie wyglądasz córeczko – powiedziała.
    – Gosia pomogła mi wybrać – szybko wyjaśniła moja dziewczyna.
    – Masz świetny gust – zostałam pochwalona.
    – Bardzo dziękuję, ale jak ma się taką ładną modelkę, to raczej nie da się dobrać czegoś źle – przeniosłam uwagę na Anię.
    Jednocześnie pomyślałam, że gdyby mama Ani wiedziała dokładnie, co ma, a raczej czego nie ma na sobie jej córka i co ma w sobie, to mogłaby już tego tak nie pochwalać. Zachowałam jednak tę uwagę dla siebie i tylko uśmiechnęłam się do swoich myśli.
         Pomogłyśmy nakładać potrawy na przygotowane wcześniej talerze i półmiski. Później zostało już tylko przeniesienie wszystkiego do pokoju i ustawienie na stole. Kolację zaczęliśmy od modlitwy i złożenia sobie życzeń. Wszystko tak pięknie pachniało, że każdy myślał już tylko o tym, żeby w końcu coś zjeść. Potrawy znikały ze stołu w okamgnieniu, a toczące się rozmowy i podejmowane tematy umilały posiłek. Co chwilę patrzyłyśmy z Anią na siebie i się uśmiechałyśmy. Nie uszło to uwadze jej mamy, ale na razie jej tata niczego nie dostrzegł.     
         W końcu, gdy wszyscy się najedli, przyszedł czas na prezenty. Tata Ani został komisyjnie wybrany Mikołajem, więc stanął przy choince i miał za zadanie wręczyć każdemu paczkę. Ania zgłosiła się na Elfa i szybko uklęknęła przy świątecznym drzewku. Stwierdziłam, że jest to niezła okazja do zabawy. Wyjęłam zza manszety pilot do wibrującej zabawki i uruchomiłam ją. Zaskoczona dziewczyna aż podskoczyła, gdy poczuła drganie w cipce. Momentalnie spojrzała na mnie i zagryzła dolną wargę. Starała się z całych sił zachować kamienną minę. Wyraźnie walczyła, żeby nie dać nic po sobie poznać, ale ja wiedziałam, że z każdą mijającą chwilą rozkosz, jaką odczuwa, jest coraz większa. Kwestią czasu było, kiedy nie da rady zapanować nad podnieceniem.
    – Podaj pierwszy prezent – odezwał się nagle jej tata.
    Ania półprzytomnym wzrokiem spojrzała w stronę paczek i wybrała jedną, którą szybko podała naszemu Mikołajowi.
    – Basia! – przeczytał.
    Mama Ani wstała i odebrała swój prezent.
    – Gosia – usłyszałam swoje imię.
    Wstałam zdziwiona i zanim odebrałam paczkę, to wcisnęłam trzy razy przycisk na pilocie, zwiększając siłę drgań wibratora. Ania pisnęła cicho i mocniej zacisnęła nogi, ale przyniosło to zupełnie odwrotny skutek. Jeszcze mocniej poczuła ruchy zabaweczki w swoim wnętrzu.
         Ostatkiem sił podniosła i podała tacie kolejną paczkę. Ten wziął pakunek z jej trzęsących się dłoni i przeczytał głośno napis na karteczce:
    – Mama i tata – wyraźnie sam był zaskoczony, ale oddał prezent żonie i wyciągnął dłoń po kolejną paczkę.
    Ania starała się coraz szybciej podawać prezenty spod choinki, jakby nagle zaczęło jej się spieszyć. Bałam się przesadzić, ale zaryzykowałam i wcisnęłam przycisk na pilocie jeszcze raz. Moja dziewczyna spojrzała na mnie i przewróciła oczami od odczuwanej rozkoszy.
    – Zbyszek – przeczytał z dumą i odłożył swój prezent na fotel.
    – Aniu, coś się dzieje? – spytała nagle mama.
    – Nie, wszystko dobrze – starała się załagodzić sytuację.
    – Nie wyglądasz najlepiej – mama nie dawała za wygraną.
    – Może odrobinę za dużo zjadła – wtrąciłam.
    – Tak, tak, to na pewno to – Ania z ulgą podchwyciła wymówkę, podając tacie kolejną paczkę.
    Podobała mi się walka, jaką toczyła ze swoim podnieceniem. Niestety dla niej, była na z góry przegranej pozycji i tylko kwestią czasu było, kiedy skapituluje. Jednak trzymała się dzielnie i walczyła o każdą sekundę siedzenia w naszym towarzystwie.
    – Gosia – znowu przeczytał tata Ani i muszę przyznać, że zdębiałam, ale wstałam i odebrałam swój drugi już prezent.
    – I dwa ostatnie chyba możesz przeczytać razem – powiedziała mama Ani.
    Mikołaj wziął z coraz bardziej trzęsących się rąk Ani dwie ostatnie paczki i po cichu przeczytał karteczki.
    – Faktycznie – zaczął – Oba prezenty są dla Ani. Proszę nasz Elfie – podał jej pakunki z szerokim uśmiechem.
    – Dziękuję Mi… Mikołaju – odpowiedziała drżącym głosem.
         Wszyscy zaczęli rozpakowywać prezenty, tylko Ania siedziała dalej pod choinką z coraz bardziej zaciśniętymi nogami. Doskonale wiedziałam, co teraz dzieje się w jej głowie i ciele. Była na skraju orgazmu.  
    – Przepraszam, ale muszę do łazienki – podniosła głowę, wstała i wybiegła z pokoju.
    Usłyszeliśmy po chwili trzaśnięcie drzwi i spojrzeliśmy wszyscy po sobie.
    – Mam nadzieję, że nic jej nie zaszkodziło – odezwała się mama Ani.
    – Myślę, że nie – pocieszyłam ją – Było przepyszne. Sprawdzę, co u niej.
    Wstałam i ruszyłam śladem Ani. Stanęłam pod drzwiami i wsłuchiwałam się chwilę w odgłosy dobiegające z łazienki. Wyraźnie słyszałam tłumione jęki, posapywanie i piski. Postanowiłam nie pukać, tylko od razu nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
         To, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ania w samych pończochach wiła się z rozkoszy na środku podłogi, pocierając rozgrzaną do czerwoności cipkę. Przy każdym potarciu tryskała z niej fontanna soczków. Druga dłoń mocno ściskała na zmianę piersi i sterczące do granic możliwości sutki. Nigdy bym nie przypuszczała, że nasza mała, niewinna zabawa może dostarczyć jej aż tylu przyjemnych wrażeń i doprowadzić ją do takiego stanu. Całe szczęście to ja weszłam do łazienki, a nie jej rodzice.
         Szybko wyłączyłam wibrującą w jej cipce zabaweczkę i uklęknęłam przy niej, obejmując i przytulając mocno. Głaskałam jej głowę i starałam się uciszyć i uspokoić jej rozdygotane ciało.
    – Ciii… Już dobrze. Jestem przy Tobie – szeptałam.
    Ania starała się złapać oddech, ale średnio jej to wychodziło. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła się uspokajać.
    – Wszystko w porządku? – spytałam.
    – Po… Podobało Ci się?
    – Ty zawsze mi się podobasz – odpowiedziałam bez namysłu.
    – Nawet, jak nie potrafię się opanować i robię takie rzeczy?
    – Wtedy jeszcze bardziej – powiedziałam szczerze.
    Spojrzała na mnie z ciągle widoczną rozkoszą w oczach.
    – Rób mi tak częściej – poprosiła z uśmiechem i uroczymi wypiekami na twarzy.
    – Jak często?
    – Kiedy tylko będziesz chciała. Jestem cała Twoja – wyszeptała.
         Na rozkoszną małą chwilkę nasze usta połączył delikatny pocałunek. Języki musnęły się nieśmiało, jakby dawno tego nie robiły. Dłonie zaczęły błądzić po naszych ciałach, wywołując przyjemne dreszcze zarówno u mnie, jak i u Ani. Nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi i głos zaniepokojonej mamy:
    – Aniu kochanie, wszystko dobrze?
    – Tak – zapiszczała lekko zachrypnięta Ania – Wszystko dobrze, zaraz wyjdę!
    – Na pewno nic Ci nie jest?
    – Udało się ogarnąć sytuację – odpowiedziałam pewnym głosem.
    – W porządku, to czekamy w pokoju na Was – powiedziała mama Ani i zniknęła zza drzwi.
         Chwilę siedziałyśmy w całkowitej ciszy. Zupełnie, jakbyśmy bały się poruszyć, bo to oznaczałoby wykrycie nas przez kogoś. W końcu Ania zaczęła chichotać, a zaraz potem ja.
    – Boże, ale było blisko kompromitacji – odezwała się pierwsza.
    – Czemu?
    – Jakby to weszła moja mama, a nie Ty to spaliłabym się ze wstydu – wyjaśniła.
    – No faktycznie byłoby średnio – zgodziłam się z nią – Ale przynajmniej mogłam sobie popatrzeć, jak dochodzisz.
    – I co Ci po tym patrzeniu?
    – Mam to w pamięci i mogę się zachwycać w każdej chwili.
    – Nie ma czym – pokazała mi język.
    – Tobą, twoim ciałem, orgazmem, po prostu wszystkim – pogłaskałam ją po twarzy.
    – Przesadzasz.
    – Po prostu wiem, co mnie kręci.
    – Czyli?
    – Ty!
    – A Ty cholernie kręcisz mnie – przyznała Ania i znowu się pocałowałyśmy.
         Minęło kilka chwil, które z nieukrywaną przyjemnością spędziłyśmy na podłodze łazienki Ani w swoich objęciach. Pocałunek był niezwykle słodki i miły, ale trzeba było wracać do czekających w pokoju rodziców.
    – Musimy wracać – szepnęłam.
    – Wiem. Pomożesz mi wstać?
    – Jeszcze pytasz? Jasne! – odpowiedziałam.
    – Sama nie dałabym chyba rady.
    – Daj, to wyjmę zabaweczkę – zaproponowałam.
    – Niech zostanie.
    – Jesteś pewna?
    – Tak, tylko włącz na mniejsze wibracje, bo nie mam ochoty odlecieć przy rodzicach.
    – Domyślam się – przyjęłam jej decyzję ze zrozumieniem – Tym bardziej że zostało nam coś bardzo ważnego do zrobienia.
    – Pamiętam – odpowiedziała krótko Ania.
    – Boisz się?
    – Przy Tobie? Nigdy!
         Pomogłam się Ani ubrać i wytarłam podłogę po jej cudownym orgazmie. W międzyczasie ona poprawiła fryzurę i makijaż. Jak mnie prosiła – włączyłam zabaweczkę na minimalne wibracje i wyszłyśmy w końcu z łazienki. Rodzice spojrzeli się zatroskani na swoją córkę, gdy weszłyśmy do pokoju.
    – Nic Ci nie jest? – spytała mama.
    – Coś Ci zaszkodziło? – zawtórował tata.
    – Nie, po prostu wzruszyłam się atmosferą i tymi prezentami i nie chciałam się przy Was wszystkich rozpłakać – wyjaśniła.
    Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Nigdy nie wpadłabym na takie wyjaśnienie, a znając sentymentalność Ani, miałam pewność, że rodzice jej uwierzyli.
    – Siadajcie i rozpakujcie swoje prezenty – odezwał się nasz dzisiejszy Mikołaj.
    – Najpierw chciałyśmy Ci coś powiedzieć – zaczęła moja dziewczyna .
    Wtedy dotarło do mnie, że nie ma już odwrotu i jakbyśmy się nie bały, to musiałyśmy wyznać, co nam leżało na sercach.
    – A co się stało? – z podejrzeniem popatrzył na nas mężczyzna.
    – Tato, bo Gosia… – zaczęła Ania i wzięła głęboki wdech.
    – Jesteśmy parą – wyrzuciłam z siebie, patrząc ukradkiem na mamę Ani, która z serdecznym uśmiechem starała się dodać nam otuchy.
    – Bardzo się kochamy i chcemy być razem – dokończyła Ania.
         Na twarzy taty mojej dziewczyny zaczęły się malować różne emocje. Od zaskoczenia poprzez zdziwienie, niezrozumienie, zakłopotanie, a skończywszy jakby na częściowej akceptacji. To, co usłyszał, na pewno było dla niego niemałym szokiem. Muszę jednak przyznać, że zniósł to lepiej, niż się spodziewałyśmy.
    – Tato… powiesz coś? – dopytywała Ania.
    On potrzebował jednak kolejnej chwili, żeby przetrawić usłyszaną nowinę.
    – No odezwij się, bo dziewczyny nam zejdą na zawał – wstawiła się za nami mama Ani.
    – Cóż… – zaczął – Ty wiedziałaś? – spojrzał się na żonę.
    – Od niedawna – wyjaśniła spokojnie.
    – Dziewczyny… to duża wiadomość.
    – Jeśli chcesz to przemyśleć…
    – Nie córeczko. Nie muszę – spojrzał na nią łagodnym wzrokiem – Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa.
         Ania zalała się łzami i pobiegła przytulić się do taty. Na nasze szczęście stała tyłem do mnie, więc tylko ja mogłam podziwiać jej wspaniałe nagie pośladki i lśniącą od wilgoci cipkę.
    – Kocham Cię tato – powiedziała.
    – Bo udusisz ojca – odezwała się mama Ani – Daj mu odetchnąć.
    Ania puściła tatę i wróciła na swoje miejsce pod choinką, gdzie czekały jej prezenty. Wtedy spojrzenie mężczyzny padło na mnie, ale nie było w nim niczego złego, żadnej niechęci, a raczej zrozumienie i względny spokój. Posłałam mu ciepły uśmiech i szybko zmieniłam temat:
    – Jak się podobają prezenty?
    – Bardzo – wesoło zaszczebiotała mama Ani.
    – Bardzo dziękuję. Nie spodziewałem się.
    – No chłopie odezwij się i rusz, bo ta dziewczyna faktycznie nam zaraz padnie – ponagliła go żona.
    – Muszę przyznać, że to dla mnie wielkie zaskoczenie – powiedział tata Ani, wstając.
    Podszedł do mnie i spojrzał z góry prosto w oczy.
    – Jeśli obiecasz kochać moją córkę…
    – Obiecuję! – rzuciłam odruchowo.
    – To mi wystarczy – uśmiechnął się w końcu i uściskał mnie serdecznie.
         Po tych słowach i geście zeszło ze mnie ciśnienie. Łzy same napłynęły do moich oczu i nie umiałam nad nimi zapanować. Chciałam krzyczeć ze szczęścia, śmiać się, biegać, skakać, ale byłam w stanie tylko stać i pozwalać łzą lecieć po moich policzkach. Szybko obok mnie znalazła się Ania, która mnie objęła i ocierała z twarzy słone krople. Dopiero po chwili i dzięki jej obecności udało mi się uspokoić.
    – To może skosztujemy tego mojego prezentu? – zapytał z uśmiechem tata Ani, zmieniając temat.
    – No po jednym, to by wypadało – odezwała się jej mama.
    – Jak jednego to i ja nie odmówię – zgodziła się Ania.
    – Przyda mi się – przyznałam.
         Usiedliśmy znowu do stołu. Postanowiłam dać odpocząć Ani i wyłączyłam jej wibrujący prezent. Uśmiechnęła się do mnie i puściła oczko. Zaczęliśmy rozmawiać. Już na spokojnie opowiedziałyśmy o tym, jak zakochałyśmy się w sobie. Rodzice Ani słuchali i widziałam, że z każdą chwilą są spokojniejsi i pewniejsi, że ich córka jest bardzo szczęśliwa. Udało nam się też w końcu rozpakować prezenty. Ania od rodziców dostała nowy, długo wyczekiwany laptop, a mnie bardzo mocno przytuliła za naszyjnik z naszym wspólnym zdjęciem. Ja od rodziców Ani dostałam piękny, długi, ciepły sweter, który mógł być równie dobrze sukienką, a od mojej dziewczyny bransoletkę z naszymi imionami i symbolem nieskończoności.
         Czas mijał bardzo szybko, ale w tak przyjaznej atmosferze nie było to niczym dziwnym. Pomogłam posprzątać ze stołu i wspólnie z Anią włożyłyśmy naczynia do zmywarki. W końcu stwierdziłam, że czas na mnie i podziękowałam za gościnę i wsparcie. Odprowadzili mnie do drzwi całą rodziną. Czułam się po prostu cudownie.
    – Dobranoc Gosiu – pożegnała mnie mama Ani.
    – Spokojnej nocy – życzył mi jej tata.
    – Choć stary, bo one chcą na pewno porozmawiać – pociągnęła męża za rękaw i zniknęli w pokoju.
    Zostałyśmy z Anią same. Wpadłyśmy w swoje objęcia i tuliłyśmy się do siebie najmocniej, jak tylko umiałyśmy.
    – Mogę iść z Tobą? – spytała Ania.
    – A to jest jakaś inna opcja?
    – Mamo! Idę do Gosi! – krzyknęła uradowana dziewczyna, wsuwając buty na stopy.
    – Wrócisz?
    – Będę rano!
    – Okej! Bawcie się… – odkrzyknęła jej mama i to ostatnie, co zrozumiałam, bo Ania wypchnęła mnie z mieszkania i zatrzasnęła drzwi.
         Śmiejąc się, szybko wbiegłyśmy na górę do naszego mieszkania. Przez całą drogę czułam na pośladkach dłonie Ani, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Byłam spragniona jej dotyku, pocałunków i czułości. Wpadłyśmy sobie w ramiona, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi na zamek. Ubrania szybko znalazły się na podłodze, a my w łóżku. Nowa zabaweczka Ani zaspokajała nas na zmianę. Kochałyśmy się do późnej nocy, używając innych gadżetów, aż w końcu nagie i wtulone w siebie zasnęłyśmy z wycieńczenia. Ostatni czas, a zwłaszcza miniony dzień był dla nas bardzo stresujący i wyczerpujący. Potrzebowałyśmy odrobinę regeneracji i odpoczynku. Jeszcze przez jakiś czas nie mogłyśmy uwierzyć, że wszystko układa się po naszej myśli i nasi najbliżsi są przychylni łączącym nas uczuciom. Z takim wsparciem nie było dla nas rzeczy niemożliwych.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata
  • Sasiadka Ania 14 – Winda do nieba

     Po Świętach i Sylwestrze nadszedł Nowy Rok, co do którego miałam równie wielkie nadzieje, jak i obawy. Do tej pory wszystko układało się wręcz idealnie. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego obrotu spraw. Miałam dziewczynę, byłam kochana, nasi rodzice akceptowali łączące nas uczucie, a przyszłość malowała się w wyjątkowo kolorowych i jasnych barwach. Nie wyobrażałam sobie, że można chcieć i mieć jeszcze więcej.  
         Zima coraz mocniej dawała się w mieście we znaki. Śnieg utrudniał poruszanie się po chodnikach i ulicach, a mróz zniechęcał do jakichkolwiek wyjść, czy spacerów. Większość czasu spędzałyśmy wspólnie w mieszkaniu, które coraz częściej obie nazywałyśmy „naszym”. Oczywiście o ile ja nie byłam w pracy, a Ani na uczelni. Wtedy mogłyśmy się za sobą stęsknić, żeby tym czulej witać się, gdy obie wracałyśmy w zacisze naszych czterech ścian. Wiadomościom i przesyłanym fotkom nie było końca, a mimo tego ciągle było nam siebie mało. Uwielbiałyśmy z Anią po całym dniu kłaść się na kanapie i tulić do siebie pod kocem, oglądając wieczorami nasze ulubione seriale na jednej z platform streamingowych.
         Gotowanie, które było naszą wspólną pasją, pozwalało odkrywać nam nowe, nieznane dotąd smaki i ich połączenia. Kochałam wręcz wspólne przygotowywanie posiłków i sprawdzanie znalezionych w internecie lub poleconych przez znajomych przepisów. Na szczęście okazało się, że obie miałyśmy do tego smykałkę i nigdy nie przydarzyła nam się jakaś większa wpadka. No może poza kilkoma zakalcami, ale to podobno może spotkać nawet najlepszych kucharzy i cukierników.
         Bardzo chętnie odwiedzałyśmy też naszych rodziców. Moi już dawno pokochali Anię i traktowali jak własną córkę. Witali ją zawsze z radością i serdecznością. To nie znaczy, że ze strony rodziców mojej dziewczyny spotkało nas kiedykolwiek coś złego. Co to, to nie, ale na całkowicie luźną atmosferę trzeba było jeszcze poczekać. Zdawałyśmy sobie sprawę, że nagle obydwoje znaleźli się w zupełnie innym świecie i musieli się do pewnych spraw przyzwyczaić.
         Nasi znajomi już dawno zaakceptowali nasz związek i szczerze trzymali za nas kciuki. Nie to, żeby było to dla mnie wyznacznikiem czegokolwiek, ale zawsze milej, gdy masz wsparcie najbliższych. Dla mnie taką osobą była Weronika – moja przyjaciółka z dzieciństwa. Szczupła brunetka mojego wzrostu. Miała lekko kręcone włosy i bajecznie błękitne oczy, które wydawały się wręcz nienaturalne. Wiedziała o mnie absolutnie wszystko i to z nią przeżyłam pierwszy prawdziwy, namiętny pocałunek. Nigdy jednak nie zdecydowałyśmy się być razem, bo obie wolałyśmy młodsze. Była wręcz wniebowzięta, gdy przedstawiłam jej Anię jako moją dziewczynę. Często do nas dzwoniła i pisała, a nawet wpadała z niezapowiedzianą wizytą. Raz o mało nie przyłapała nas na figlach w przedpokoju, ale szybko doprowadziłyśmy się do porządku i wyglądało na to, że niczego nie zauważyła, a przynajmniej tak nam się wydawało.
         Koleżanki Ani ze studiów przyjęły mnie oficjalnie do swojej „paczki” i niejednokrotnie umawiałyśmy się gdzieś na mieście na spotkanie i pogaduchy. Nie krępowały się pytać o nawet najbardziej intymne aspekty naszego wspólnego życia. Na początku lekko mnie to drażniło, bo uważałam, że to nasza sprawa, ale gdy zobaczyłam minę Magdy i Kasi po małym pokazie na basenie, to zrozumiałam, że one są nami po prostu zafascynowane. Od tej pory zawsze odpowiadałam szczerze na pojawiające się pytania, a czasem nawet moje opowieści były zbyt dokładne, bo dostawałam kuksańca od siedzącej obok Ani. Z całą pewnością mając to wszystko i tylu wspaniałych ludzi wokół nas, mogłam w końcu odetchnąć pełną piersią i krzyczeć na całe gardło, że byłam szczęśliwa.  
         Pewnego wieczora umówiłyśmy się z Magdą, Kasią i nową w paczce – Moniką na wyjście do pubu. O dziwo tym razem to Ania szybciej znalazła dla siebie ubrania. Obcisła, szara sukienka do połowy ud zasłaniała jej piękne ciało. Na nogach grube, szare zakolanówki i białe adidasy, które łagodziły poważnie wyglądający ubiór i nadawały mu nieco bardziej sportowego i wygodnego sznytu.
    – Wyglądasz zjawiskowo – powiedziałam zachwycona jej wyglądem.
    Ciężko było mi oderwać od niej wzrok, tym bardziej że nie byłam pewna, czy pod spodem miała bieliznę.
    – Bo się zakochasz – pokazała mi język i uśmiechnęła się szczerze.
    – Już Cię kocham – odpowiedziałam bez namysłu – Zwłaszcza jeśli nie masz nic pod sukienką – puściłam jej oczko.
    – No to muszę Cię zmartwić – zaczęła i podciągnęła do góry skraj materiału.
    – No trudno – udawałam obojętną – Warto było spróbować – gapiłam się jak napaleniec na koronkowe, czarne stringi.
    – Ty to byś tylko chciała mnie widzieć nago – opuściła i poprawiła sukienkę.
    – Nie tylko – udawałam oburzenie.
    Ania podeszła do mnie i patrząc mi w oczy, przygryzła seksownie dolną wargę.
    – Faktycznie, bo jeszcze chciałabyś mnie ruchać – wyszeptała.
    – O każdej porze dnia i nocy – wyznałam.
         Chciałam ją pocałować, ale zwinnie obróciła się i uniknęła moich ust, odchodząc kilka kroków. Wiedziała jednak, jak na mnie działa i z premedytacją kusiła mnie, lekko kołysząc biodrami.
    – Osz Ty mała…
    – Mała kto?
    – Kochana istoto! – odpowiedziałam z uśmiechem.
    – A Ty, w czym chcesz iść? – zmieniła zgrabnie temat, przestępując z nogi na nogę.
    – Zupełnie nie mam pomysłu. Nie mogę się na nic zdecydować.
    – Oj uważaj, bo ja Ci coś wybiorę…
    – To groźba?
    – Nie, obietnica – uśmiechnęła się zawadiacko.
    – Zdaję się na Ciebie – przyznałam po chwili – Nie mam już sił…
    – Okej, sama tego chciałaś…
         Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Ania podeszła do szafy i chwilę przeglądała w niej nasze ubrania. Nie wiem, jakim cudem tak szybko udało jej się coś dokonać wyboru, który dla mnie wydawał się tego dnia niemożliwy, ale już po dosłownie kilku minutach rzuciła w moją stronę kilka dobrze mi znanych ciuchów. Zaskoczona zaczęłam je przeglądać i z każdą kolejną chwilą moje oczy stawały się większe.
    – Ostrzegałam… – przypomniała rozbawiona.
    Spojrzałam jeszcze raz na trzymane w dłoniach ubrania. Czarny sweter był jedyną rzeczą, jaka kojarzyła się z pogodą panującą za oknem. Razem z nim dostałam moją ulubioną czerwona mini w szkocką kratę i czarne, grube pończochy samonośne.
    – Mam być chora?
    – Niby dlaczego? Przecież sweter i pończochy są ciepłe.
    – Ale będzie mi widać tyłek w tej spódniczce i dobrze o tym wiesz.
    – Myślałam, że on jest mój…
    – Bo jest tylko Twój – przytaknęłam.
    – To nie widzę, w czym problem.
    – Jak się rozchoruję, to będziesz się mną opiekować – rzuciłam udawaną groźbę.
    – A nie jesteś już chora?
    – Jestem, ale tylko z miłości do Ciebie – posłałam jej ciepły uśmiech.
    – Kochana wariatka…
    – Cała Twoja – wyznałam.
    – Skoro tak, to nie marudź, tylko się ubieraj, bo się spóźnimy.
         Słowo się rzekło, więc chcąc nie chcąc założyłam wybrane przez moją dziewczynę ubrania. Na stopy wsunęłam czarne, zimowe oficerki z suwakiem po boku i byłam gotowa. Zanim jednak wyszłyśmy, to udało mi się niepostrzeżenie przemycić i ukryć w torebce małą niespodziankę dla Ani. Liczyłam, że może nadarzy się okazja, żeby jej użyć. Zadowolona z siebie włożyłam płaszcz i dołączyłam do stojącej przy drzwiach i czekającej na mnie dziewczyny. Zamknęłyśmy drzwi mieszkania i ruszyłyśmy w drogę.
         Pub, w którym umówiłyśmy się z dziewczynami, był niedaleko, więc piesza przechadzka nie zajęła nam wiele czasu. Nie było nawet kiedy rozpocząć pogawędki, jakie często urządzałyśmy sobie przy takich okazjach. Zbyt wiele uwagi musiałyśmy poświęcić na utrzymywanie równowagi, bo ktoś nie do końca poważnie wziął sobie odśnieżanie chodników do serca. Szłyśmy w milczeniu, licząc, że dziewczyny wybaczą nam niewielkie spóźnienie. Mijałyśmy idących w pośpiechu ludzi, przemykających się z jednego baru do drugiego, grupki rozmawiających przy papierosie i tych ubranych jak Eskimosi, którzy najwidoczniej bardzo źle znosili zimę. Owinięci szalikami, schowani pod czapkami i grubymi, puchowymi kurtkami starali się z nikim nie nawiązywać kontaktu wzrokowego. Zupełnie, jakby ta chwila miała spowodować ich zamarznięcie.
         Pod bar doszłyśmy po kilku minutach. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Gorąca atmosfera i wesołe śmiechy wypełniały całe pomieszczenie. Było gwarno i tłoczno, ale przytulnie. To jedno z naszych ulubionych miejsc w mieście i co jakiś czas je odwiedzamy. Barman już dobrze nas zna i nawet nie musimy zamawiać drinków, bo sam wie, co nam przynieść do stolika. Zaczęłyśmy rozglądać się za dziewczynami i w końcu udało nam się je dostrzec. Magda, Kasia i nowa w ekipie Monika – szatynka o wysportowanej sylwetce i starannie wyrzeźbionym na siłowni ciele, brązowych oczach i sporym biuście, którym zachwycali się nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Zobaczyły nas, gdy tylko otworzyłyśmy drzwi i machały, śmiejąc się i zapraszając do siebie. Zajęły stolik w rogu z dwiema dużymi, czerwonymi kanapami. We trzy siedziały na jednej z nich. Podeszłyśmy, przywitałyśmy się buziakami i usiadłyśmy na drugiej kanapie naprzeciwko naszych znajomych, zdejmując wcześniej płaszcze.  
         Zaczęłyśmy rozmawiać. Czas leciał, a kolejne drinki pojawiały się na naszym stoliku. W miarę wypitego alkoholu atmosfera robiła się coraz luźniejsza. Magda nie omieszkała zadać nam nawet kilku kolejnych intymnych pytań, na które bardzo chętnie z Anią odpowiadałyśmy. Widziałam wtedy skupienie na twarzach dziewczyn i zaciekawienie, z jakim słuchały. Miałam wrażenie, że dotychczasowa niewielka ciekawość, zaczyna w nich rosnąć w miarę zdobywania nowych informacji, a nawet przeobrażać w pragnienie czegoś więcej.  
         Coraz częściej zastanawiałam się, czy w słowach, że każda kobieta jest biseksualna, nie ma przypadkiem więcej prawdy, niż mi się do tej pory wydawało. Podzieliłam się nawet kiedyś tą myślą z Anią. Najpierw roześmiała się tylko serdecznie i stanowczo zaprzeczyła, że u którejś z jej koleżanek jest to możliwe, ale czas, ilość pytań i zwiększające się zainteresowanie sprawiły, że zaczęła powoli przyznawać mi rację.  
         Dla mnie najważniejsze było to, że pomimo sporej różnicy wieku, czułam się akceptowana w towarzystwie koleżanek Ani. Nie to, żebym chciała się dzięki nim poczuć młodsza. Doskonale zdawałam sobie sprawę ile mam lat, ale przebywanie z nimi pozwoliło mi spojrzeć nieco inaczej na niektóre problemy otaczającego mnie świata.
    – A może wpadniecie kiedyś do nas? – rzuciła nagle moja dziewczyna.
    – Do Was? – spytała niepewnie Magda.
    – Jasne, to świetny pomysł – zgodziłam się, upijając łyk drinka i bacznie obserwując pozostałe dziewczyny.
    – A nie będziemy Wam przeszkadzać? – dopytywała dwuznacznie Kasia.
    – Daj spokój! – skarciła ją Ania – Posiedzimy, pogadamy, napijemy się winka i może w coś pogramy. Z dala od wścibskich oczu i uszu.
    – W sumie brzmi spoko – zgodziła się ochoczo Monika.
    – To postanowione – oznajmiłam – Co powiecie na przyszły piątek?
    – O której? – spytała Magda.
    – Może o 19:00? – zaproponowała Ania.
    – Super – uśmiechnęła się brunetka.
    – Mnie też pasuje – powiedziała Kasia.
    – To ja się mogę lekko spóźnić, ale na pewno będę – rzuciła z uśmiechem Monika.
    – A co? Dobranockę musisz obejrzeć? – drażniła się z nią Magda.
    – Już nie ma dobranocek – fuknęła na nią szatynka – Do 19 mam siłownię.
    – No dobra dziewczyny, to postanowione – podsumowała Ania – Za tydzień w piątek o 19:00 u nas w mieszkaniu.
    Posiedziałyśmy jeszcze trochę, poruszając kilka jakże ważnych dla świata tematów jak torebki, buty czy perfumy, po czym pożegnałyśmy się z dziewczynami i wyszłyśmy z Anią z pubu.  
         Noc była piękna, gwieździsta i strasznie mroźna. Miałam wrażenie, że księżyc daje dużo więcej światła niż ośnieżone uliczne latarnie. Trzymając się za coraz bardziej marznące ręce, wolnym krokiem kierowałyśmy się w stronę domu.
    – Nie chcę już wracać – odezwała się nagle Ania.
    – A na co masz ochotę?
    – Wiem, że jest zimno, ale tak spokojnie i cicho…
    – To, co powiesz na małą przygodę?
    – Mmm… A jaką? – spytała wyraźnie zaciekawiona.
    – Niezwykłą… – odpowiedziałam tajemniczo.
    – Z Tobą każda przygoda jest niezwykła – uśmiechnęła się i wtuliła w moje ramię.
    – Czyli chcesz?
    – Jeszcze jak! – powiedziała podekscytowana.
    – No to chodź ze mną.
    – A gdzie?
    – Zobaczysz…
         Szłyśmy w milczeniu wtulone w siebie. Pod podeszwami butów lekko skrzypiał zmrożony, niedokładnie odgarnięty z chodników śnieg. Każdy, najlżejszy nawet powiew zimnego wiatru czułam na ledwo osłoniętych materiałem krótkiej spódniczki pośladkach. Mijałyśmy oświetlone blaskiem latarni kamienice starego miasta. W żadnym z okien nie paliło się już światło. Nic dziwnego. Było dobrze po północy, co było idealną porą do wprowadzenia w życie skrywanego od dawna planu wyjątkowo podniecającej zabawy.  
         Prowadziłam moją dziewczynę do starannie wybranego miejsca, w którym już jakiś czas temu chciałam przeżyć z nią coś szalonego, ale zawsze coś niweczyło moje zamiary. Miałam nadzieję, że tym razem się uda. Mając na uwadze cały wcześniejszy, fantastyczny rok stwierdziłam, że warto postawić wszystko na jedną kartę i spróbować szczęścia. Podczas jednej z wielu długich rozmów pomysł podsunęła mi znajoma z internetu i od tej chwili stało się to moją fantazją i małą obsesją.  
         Po kilkunastu minutach wolnego spaceru doszłyśmy na miejsce. Przed nami stał wysoki, szary blok, z tak zwanej wielkiej płyty, który co dzień mogłyśmy oglądać z okna naszego mieszkania.
    – Jesteśmy – oznajmiłam.
    – Ale gdzie? – spytała zaskoczona Ania.
    – No tutaj.
    – A dlaczego tutaj?
    – Chodź do środka, to zobaczysz.
    – Kto tu mieszka?
    – Za dużo pytasz – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za rękę w stronę budynku.
    – Ale przecież jest domofon, jak niby mamy tam wejść i po co? Wszyscy już dawno śpią.
    – Cicho Kochanie – uciszyłam ją, kładąc palec na jej ustach.
         Popatrzyłam w jej piękne oczy i nie wytrzymałam. Pocałowałam ją. Poczułam przyjemne motyle w brzuchu i już wiedziałam, że właśnie tego brakowało mi przez cały wieczór – smaku jej warg i języka, który szybko zaczął baraszkować w moim. Złączyłyśmy się w namiętnym pocałunku na dłuższą chwilę. Nasze oddechy parowały na mrozie, otaczając nas białą, delikatną mgiełką. Zmarznięte dłonie mocno ściskały się i dotykały, ale serca były gorące jak zawsze. W końcu jednak nasze usta niechętnie się rozdzieliły.
    – Chodź ze mną – szepnęłam.
    Ania nic nie odpowiedziała i pozwoliła mi się podprowadzić pod same drzwi bloku.
    – I co teraz? – spytała.
    – Mają zepsuty domofon – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za klamkę.
         Drzwi otworzyły się, wpuszczając nas, po czym cicho zamknęły za nami. Tu w środku było zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz. Słabe żarówki dawały niewiele światła, ukrywając większość kształtów w przyjemnym półmroku.
    – Gosia, co my tu robimy?
    – Cicho…
    Pociągnęłam ją mocniej ku sobie i znowu pocałowałam. Poddała się bardzo ochoczo temu pocałunkowi. Czułam jej zwinny język w swoich ustach, na wargach, zębach i na swoim języku. Uwielbiałam się z nią całować. Seks był nieziemski, ale zawsze zaczynał się właśnie od całowania. Oderwałam się od niej na moment i patrzyłam na pogrążoną w ekstazie twarz. Maślane oczy i błogi wyraz twarzy zdradzały, że jej było równie przyjemnie.
         Wzięłam ją za dłoń. Weszłyśmy kilka stopni i stanęłyśmy przed drzwiami windy. Otworzyłam je, a ze środka zalało nas dużo silniejsze światło. Nikogo nie było w środku, więc szybko weszłam pierwsza, a Ania za mną. Odetchnęłam z małą ulgą, że na razie, wszystko idzie gładko.
    – I co teraz? – spytała, gdy drzwi się zamknęły.
    Nachyliłam się, przytulając do Ani i wcisnęłam guzik wysyłający windę na najwyższe piętro. Odwróciłam moją kochankę tyłem do siebie i rozpięłam jej płaszcz. Objęłam ją i zaczęłam obmacywać jej biust przez szary materiał sukienki i stanik.
    – Gosia przestań – prosiła – Ktoś może nas przyłapać…
    – Tak, to by nie było zbyt fajne…
    – Mówię poważnie – starała się ukryć rosnące podniecenie, ale znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, jak reaguje jej ciało i umysł.
         Udawałam, że jej nie słyszę i zaczęłam całować odsłoniętą szyję. Dłonie powoli przesuwały się po całym ciele stojącej tyłem do mnie dziewczyny. W końcu moja wytrwałość wygrała. Jej obrona runęła i poddała się pieszczotom. Zadowolona z siebie, zsunęłam jej z ramion płaszcz i rzuciłam na podłogę windy. Podciągnęłam tył jej sukienki, odsłaniając okrągłe i jędrne pośladki. Sięgnęłam pomiędzy nogi i ku mojemu zaskoczeniu Ania od razu stanęła w rozkroku, rozsuwając szerzej uda. Tym samym dała mi dostęp do swojego krocza. Z każdą chwilą pieściłam ją coraz intensywniej, zataczając kółka na jej najczulszym punkcie. Miałam nadzieję, że miejsce, atmosfera i wypity wcześniej alkohol pozwolą jej się wyluzować i będą na nią działać przynajmniej w połowie tak, jak na mnie.  
         Już po kilku chwilach ciche jęki zaczęły wydostawać się z ust pieszczonej dziewczyny. Koronkowa bielizna nasiąknęła jej miłosnymi soczkami.  
    – Zdejmij majtki – szepnęłam, czując przyjemnie śliską wilgoć.
    – A Ty nie możesz? – spytała oszołomiona podnieceniem.
    – Zrób to! – poleciłam.
         Stanęłam krok za nią i patrzyłam, jak powoli zsuwa z siebie mokry kawałek czarnego materiału. Wykorzystałam ten czas i z torebki wyjęłam ukrytą w niej niespodziankę – naszego ulubionego straplessa. Podciągnęłam spódniczkę i zsunęłam swoje majtki. Zwinnym ruchem umieściłam jeden koniec w swojej mokrej już cipce. Drugi prężył się dumnie pomiędzy moimi nogami w kierunku stojącej tyłem i czekającej na dalszy ciąg zabawy Ani.
         Winda w końcu dojechała na ostatnie piętro i stanęła z charakterystycznym dźwiękiem, odblokowując drzwi. Moja kochanka ciężko oddychając, pchnęła je lekko i chciała wyjść.
    – Gdzie idziemy? – spytała niepewnie, drżącym z podniecenia głosem.
    – Nigdzie… – szepnęłam, wciągając ją z powrotem do windy.
    Całowałam zachłannie jej szyję i przygryzłam lekko ucho. Cicho jęknęła i aż nogi się pod nią ugięły. Wiedziałam, że to uwielbia i że to jej słaby punkt. Wykorzystywałam to bezlitośnie, gdy tylko miałam okazję. Jej szczęście i zadowolenie zawsze były dla mnie najważniejsze.
         Wcisnęłam wszystkie guziki windy i wróciłam do pieszczenia coraz bardziej podnieconej Ani. Ruszyłyśmy w powolną drogę w dół, ale to nie jedyna podróż, jaka była przed nami. Złapałam ją za biodra i przyciągnęłam do siebie. Wypięła się nieznacznie w moją stronę. Wykorzystałam to i podciągnęłam sukienkę, znowu odsłaniając jej pośladki. Nie mogłam już dłużej czekać. Pragnęłam dać jej szczęście i przeżyć z nią niezapomnianą przygodę. Drżącą z podniecenia dłonią nakierowałam główkę straplessa na wejście do jej cipki i pchnęłam mocno.  
         Wszedł prawie cały od razu, bezlitośnie torując sobie drogę w głąb przemoczonej dziurki. Ania krzyknęła z rozkoszy, czując rozpychanie i cudownie znajomy kształt wsuwający się do wnętrza jej kobiecości. Zaparła się mocno o ściany windy i wypięła ochoczo. Nie spodziewała się tak nagłej penetracji, ale wiedziałam, że wcale jej to nie przeszkadzało.
    – O tak… Mocniej… – prosiła, upewniając mnie, że było jej cudownie.
    Nie mogłam pozostać obojętna na jej prośby i jęki. Pchnęłam znowu, a moje biodra uderzyły o jej pośladki. Zaczęłam się w niej poruszać, z każdym piętrem zwiększając tempo i intensywność pchnięć. Wyraźnie widziałam, jak wychodziła mi biodrami naprzeciw i sama nabijała się na penetrującego ją sztucznego członka. Kabina windy nieznacznie kołysała się pod wpływem naszych miłosnych uniesień, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Właśnie spełniałam z moją dziewczyną jedną z najbardziej szalonych fantazji, jakie miałam w głowie.
         Na mnie ta zabawa też z każdą chwilą działała coraz bardziej. Miejsce, a co za tym idzie ryzyko przyłapania, rozgrzewało mój umysł do czerwoności. Dodatkowo Ania wijąca się przede mną z podciągniętą do góry sukienką i odsłoniętą pupą, o którą coraz głośniej i mocniej obijały się moje uda i podbrzusze. Jakby tego było mało, ta cudowna istota doskonale wiedziała, jak zaciskać mięśnie, żeby strapless dawał nieziemską rozkosz nam obu. To wszystko sprawiło, że już po minięciu kilku pięter i z moich ust dało się słyszeć coraz głośniejsze jęki. Mieszały się z odgłosami, jakie wydobywała z siebie Ania i łączyły w najpiękniejszą muzykę – muzykę miłości.
         Mniej więcej w połowie naszej podróży moja kochanka doszła po raz pierwszy. Podniecona do granic możliwości, nawet na moment nie przestałam się w niej poruszać. Byłam jak w transie. Łączący nas strapless nieprzerwanie penetrował jej zaspokojoną i ociekającą wilgocią cipkę. Pchnięcie po pchnięciu, piętro po piętrze, nasze miłosne harce nabierały intensywności. Nie byłyśmy w stanie się kontrolować. W tamtej chwili było nam już wszystko jedno, czy ktoś nas przyłapie, czy ktoś coś zobaczy lub usłyszy. Liczyło się dla nas tylko pożądanie i zaspokojenie w tym nieoczekiwanym miejscu.  
         Drugi orgazm dopadł moją kochankę kilka pięter przed końcem naszej przejażdżki. Tym razem nie była w stanie ustać, a ja nie miałam już siły, żeby ją podtrzymać. Ania osunęła się na kolana. Nawet to nie powstrzymało ruchów moich bioder. Nieustannie penetrowałam jej młodą cipkę, mając ją teraz wypiętą i na czworaka.
    – Go… Gosia! – jęczała – Jeszcze… Jeszcze!
    Byłam zmęczona, ale gdy usłyszałam jej słowa, to wstąpiły we mnie nowe pokłady sił. Chcąc dać jej więcej przyjemności, pośliniłam kciuka i wsunęłam go do drugiej dziurki. Zapiszczała z zachwytu i doszła po raz kolejny. Byłam zachwycona taką reakcją, jej ciałem, jej orgazmami. Chciałam je oglądać i przeżywać z nią jak najczęściej. Czułam, że to najważniejszy cel mojego życia.
         Do parteru zostało nam już tylko kilka chwil, a ja chciałam jeszcze choć raz dać jej spełnienie. Nagłym ruchem wyszłam z jej pulsującej w rytm ostrego posuwania cipki i wbiłam się w jej ciasną dupcię. Ania zawyła z rozkoszy. Zakryła szczelnie usta dłońmi, jakby jeszcze resztkami przyzwoitości chciała zapanować nad pochłaniającą nas ekstazą. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie ma szans i już po drugim pchnięciu zaczęła krzyczeć z zachwytu.
    – O taaak! – słyszałam za każdym razem, gdy moje biodra uderzyły o jej pośladki.  
    Nie oszczędzając się, przyspieszyłam jeszcze ruchy bioder i w dzikim tempie posuwałam jej tyłek straplessem.
    – Kocham Cię – wysapałam ciężko.
    – Ja Cie-bie też!
         Ania piszczała przy każdym moim pchnięciu i dokładnie w chwili, gdy winda zatrzymała się na parterze – doszła po raz kolejny. Czułam, jak mięśnie jej drugiej dziurki zaciskają się, starając się unieruchomić posuwającego ją straplessa. Z ciągle pulsującej cipki trysnęły soczki i zalały podłogę kabiny. Ciało wiło się w niekontrolowanych spazmach, uwalniając nagromadzoną energię. Szalała z rozkoszy i byłam zachwycona, że to dzięki mnie mogła przeżywać coś tak pięknego.
         Wysunęłam z niej zabaweczkę i wyjęłam ją z siebie. Ściągnęłam mokre majtki, owinęłam w nie naszego małego pomocnika i schowałam do torebki. Przytuliłam Anię i głaskając, czekałam, aż dojdzie do siebie. Zajęło jej to dłuższą chwilę, ale w końcu się poruszyła i powiedziała:
    – Mówiłam, że z Tobą każda przygoda jest niezwykła.
    – Podobało się?
    – Głupie pytanie.
    – Podobno nie ma takich.
    – Wiesz, że było cudownie…
    – Mnie na pewno – pogładziłam ją po policzku.
    – Mnie też.
    – Cieszę się.
    – Ale Ty nie doszłaś – spojrzała na mnie jakby zatroskana.
    – Było blisko, ale ważniejsza byłaś dla mnie Ty.
    – I mój tyłek?
    – On też – odpowiedziałam szczerze.
         Zaczęłyśmy się serdecznie śmiać. Wtulone w siebie jeszcze jakiś czas siedziałyśmy na podłodze windy obok małej mokrej plamy, którą zostawiła po sobie moja kochanka. Zdawałyśmy sobie sprawę, że miałyśmy sporo szczęścia, że nikt nas nie nakrył, bo okazji było aż nadto. Poza tym żadna z nas nawet nie starała się być szczególnie cicho. Po kilkunastu minutach udało mi się wstać pierwszej i pomogłam Ani się podnieść. Podałam jej płaszcz, który włożyła i zapięła, szykując się do wyjścia.
    – Nie kładziesz majtek? – spytałam zaciekawiona.
    – Są całe mokre, więc jaki to ma sens?
    – W sumie masz rację.
    – A Ty? Nie przeziębisz Jej?
    – Liczę, że ogrzejesz Ją w domu – puściłam Ani oczko.
    – Z przyjemnością… – odpowiedziała wyraźnie ożywiona.
         Podobał mi się jej entuzjazm. Nasze zabawy mogły ją wyczerpać, ale gdy przychodził czas rewanżu, to wstępowały w nią nowe siły i była niezwykle aktywna. Ja robiłam dokładnie tak samo. Nie wyobrażałam sobie, żebym mogła od niej tylko brać. Chciałam i było dla mnie największym szczęściem, kiedy mogłam jej coś dać.
         Wyszłyśmy po cichu z bloku, który stał się dla nas miejscem wspaniałej przygody i niezapomnianych wspomnień. Wtulone w siebie, ruszyłyśmy w drogę powrotną. Nie przeszkadzał nam ani mróz, ani sypiący delikatnie śnieg. Liczyło się dla nas tylko to, że byłyśmy razem. Pomimo tego miło było w końcu zamknąć od środka drzwi własnego mieszkania. Gdy tylko zdjęłyśmy płaszcze i buty, to Ania zgodnie z obietnicą zajęła się mną. Wylądowałyśmy w łóżku i bardzo długo zajmowała się moim ciałem, rozgrzewając do czerwoności wszystkie jego zakamarki. Nawet te, które przy niej zawsze są gorące.  
         Usnęłyśmy jak zawsze – wtulone w siebie, nagie i cholernie szczęśliwe. Przed nami kolejne dni, kolejne wyzwania i kolejne przygody, które spajają nas ze sobą i pogłębiają nasze uczucie do siebie. Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale wiem, że jeśli Ania będzie obok, to musi być pięknie. Bo najważniejsze w życiu to być kochanym.

    Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!

    Małgorzata